To co spotkało mnie wczoraj(czyli niedzielę) na rybach na długo zapadnie mi w pamięci.
Z czymś takim ,to się już dawno nie spotkałem,i naprawdę nie potrafię się otrząsnąć. Muszę się chociaż na forum "wypłakać",może dzięki temu nieco mi ulży

Dość przyjemnie sobie łowiłem,mało ludzi nad wodą,wielki zbiornik.
Dzięki metodzie,miałem brania ciągle,kilka satysfakcjonujących rybek się pojawiło,wędkarze w zasięgu wzroku (4 osoby) bardzo cieniutko,żeby nie powiedzieć zero.
Jeden z panów ,pobliskich wędkarzy,najwyraźniej nie wytrzymał tego,że ja co chwilę wyciągam i wypuszczam.Przytaszczył pod pachami wszystkie swoje klamoty oraz rozłożone wędziska,i muszę przyznać ,że jak na starszego Pana(oceniam,że 70+) miał nad wyraz energii i desperacji na twarzy.
Wpakował się jakieś 10-15m ode mnie,zamiast ok.25m ,gdzie jest następna ,dość fajna miejscówka. Aby mu było "wygodnie" w pośpiechu wykosił pobliskie krzaczory i roślinki podpórkami,stołkiem i co tam jeszcze miał pod ręką.
I co? Niestety wpakował te swoje "bombki" wprost na moje zestawy.Wyjąłem pośpiesznie wędy i poprosiłem by rzucał chociaż na wprost ,bo się poprzerzucamy.
Naprawdę się zdenerwowałem i zasmuciłem po tym,co otrzymałem w odpowiedzi.
Wybełkotał a'la po śląsku,że jestem młodym debilem,nie umiem łapać,on jest starszy,łapie 50lat i wie lepiej,poza tym on może sobie siedzieć gdzie chce (no tak... chyba 10km wału i 4 wędkarzy,ale on chce siedzieć obok mnie

) i jeszcze coś o Lublińcu i o gnoju

Przerzuciłem wędki w bok,już poza zanęcone miejsce. Nic to jednak,zdenerwowanie i smutek wypędziły mnie znad wody,mimo iż planowałem jeszcze godzinkę i było całkiem przyjemnie.
Bo cóż zrobić?
Z takim weteranem na pyskówki nie wygrasz.Próbowałem być uszczypliwy i go trochę poruszyć,niestety obracało się to tylko przeciwko mnie.Widać,że prócz łapania przez 50lat trenował darcie ryja.
Pasowałoby trzepnąć w łeb takiego osobnika,ale daleki jestem od takich czynów,a dodatkowo, jakby nie było - starszy człowiek...
Jak możliwe jest takie chamstwo,bezczelność,zazdrość?
Już dawno się nie spotkałem z czymś równie przykrym. Zamykam się po takich zdarzeniach we własnym świecie i żyję "poza społeczeństwem", unikając ludzi.
Najgorsze te poczucie bezsilności.
I ta świadomość,że z takim przypadkiem nic nie można zrobić,bo wszystko się obróci przeciw Tobie.A co jeszcze gorsze,to tacy ludzie funkcjonują w społeczeństwie i mają się dobrze.Na wszystko im trzeba pozwolić,wszystko trzeba dać. Na dłuższą metę mają więcej praw niż właściciel firmy,która zatrudnia takiego delikwenta,i więcej do powiedzenia niż profesor na uznanej uczelni.
Jeszcze do tego powróciły różne przykre wspomnienia związane z hasłami "szanuj starszych" ,"słuchaj starszych", "starsi wiedzą lepiej". Przykre z tego względu,że przez tych "starszych" podjąłem tylko i wyłącznie złe decyzje i wybory w życiu,i jestem w sytuacji w jakiej jestem,i w miejscu ,w którym jestem.
Ech...
Jeszcze na dodatek mam dziś dzień wolny,i niemal nic do roboty. Siedzę i "rozmyślam"...