Panowie, mnie zastanawia kilka rzeczy.
Po pierwsze - kilku z Was jest za zlikwidowaniem SSR, ale nie macie w ogóle alternatywy. Pisanie, że 'PZW musiałoby coś zrobić' jest słabe. Także argumentowanie, że SSR nic nie robi lub jest chamskie, jest niezbyt mocne, gdyż w wielu okręgach jak widzimy chłopaki działają prężnie. Janusz - Ty sam sobie zaprzeczasz. Z jednej strony piszesz, że 0.01% kontroli SSR jest kiepska w Twoim wypadku (pomyśl więc ile musiałbyś ich mieć rocznie), z drugiej argumentujesz, że powinno się SSR rozwiązać? Ale dlaczego, skoro 99% kontroli jest OK???
Jak pisał Mario - skoro mieliby nawet robić coś małego - lepsze to niż nic. Na pewno nie można powiedzieć, że ich działalność nie przynosi efektów, bo przynosi, w zależności od miejsca mniejsze lub większe.
Po drugie - dlaczego żądacie aby państwo zafundowało Wam kontrole nad wodami? Dlaczego za to ma płacić podatnik, czyli ktoś kto nie wędkuje? Rozwiązanie powinno być wykonane w samym PZW, przez wędkarzy. Ile można żądać (państwo nie ma żadnego zysku z wędkarzy, większość składki płaconej do PZW idzie na zarybianie i utrzymanie związku)? Jeżeli stowarzyszenie dzierżawi wodę od państwa, to też mają zażądać aby kontrole robiła im policja lub PSR? Bez jaj, oni załatwiają to we własnym zakresie. A PZW dzierżawi po prostu więcej wód, więc tez sam powinien z problemami sobie poradzić
Dodatkowo - jeżeli będziemy myśleć w stylu, 'zlikwidujmy SSR, bo to nie ma sensu, policja lub PSR powinna się zająć kontrolami '- to jest to machnięcie ręką na polskie wody... Bo policja i PSR wiele nie zrobią, chyba sami to czujecie...

Ja widzę kilka rozwiązań - jedno z nich to nadciągający system ewidencji członków PZW. Jeżeli ktoś odmawia kontrolującym strażnikom okazania dokumentów i pozwolenia na wędkowanie, powinien być kierowany na sąd koleżeński w kole, i jeżeli nie ma mocnych rzeczy na obronę, rugowany ze związku. Bo nie rozumiem dlaczego odmawiać. Jak tacy zatwardziali zostaną wykluczeni z PZW na rok, dwa lub więcej, to problem powinien zanikać. Będzie ewidencja elektronicznea, więc ktoś nie będzie się miał jak podszywać pod kogoś lub ściemniać w inny sposób. Ja nie rozumiem dlaczego ktoś miałby odmawiać okazania pozwolenia i karty wędkarskiej... Albo chcesz być w PZW i grasz w tej samej drużynie, albo łów na komercjach. Odmowa to wzywanie policji - a to strata czasu strażników.
Oczywiście, że SSR musi być też na poziomie. Jeżeli spotkalibyśmy się z chamską kontrolą, wtedy też mielibyśmy konkretne procedury (a czy nie ma ich teraz?). Gościa się podaje do okręgu, żąda sprawdzenia całej sytuacji. Szybko usuniętoby czarne owce...
Kończąc już. SSR jest porzebne, kontroli powinno być dużo, jak najwięcej, tak aby wyeliminować proceder nieprzestrzegania regulaminu. To działalność społeczna, więc nie powinno się wymagać tutaj niewiadomo czego, to nie PSR. Policja i PSR mogą od czasu do czasu wspierać, jednak najważniejsza jest normalna kontrola. Tak jak w Czechach, gdzie podobno i trzy razy dziennie można być sprawdzonym przez lokalnych strażników, żadnych policjantów. Nie wiem czy warto aby szkolić tych ludzi w jakiś wielki sposób, bo mówicie o szkoleniach co rok. Bailiff w UK nie musi odbywać wielkich kursów, sprawa jest bardzo prosta - wiadomo co może a co nie, jak się ma zachowywać, co jest jego obowiązkiem - i do przodu. Po co rzeczy komplikować? Czy mnie musi kontrolować ktoś po iluś kursach? Ma grzecznie zapytać o pozwolenie, rejestr, pokazuję, i po sprawie.
Wody dzierżawi lub posiada okręg, i to on ustala prawa jakie obowiązują, wędkarze więc powinni się podporządkować. Czy SSR powinna wystawiać mandaty - to inna rzecz. Może wystarczyłoby aby zgłaszali wykroczenie, a te rozpatrywał ktoś w kole lub okręgu. NIe powinno się im może dawać zbyt dużo władzy, ważne jednak aby dysponowali swojego rodzaju straszakiem. Takim mogłoby być odebranie książeczki członkowskiej, która byłaby do odebrania w kole.
U mnie w kole, większość wykroczeń jest karana w jeden sposób. Traci się członkostwo. To samo powinno być w PZW, z jednoczesnym karaniem za łowienie bez ważnego pozwolenia (jak ktoś i tak łowi, wtedy policja powinna kierować sprawę do sądu). Mam wrażenie, że są rzesze wędkarzy, którzy czują się w szeregach PZW bezkarnymi. A to przecież można łatwo zmienić - usuwając kogoś pozbawiając go pozwolenia...