Ankieta

Uważam, że:

SSR jest potrzebna i wywiązuje się dobrze ze swoich obowiązków
10 (19.2%)
SSR jest potrzebna, ale nie wywiązuje się dobrze ze swoich obowiązków
32 (61.5%)
Taka służba jak SSR jest zbędna
10 (19.2%)

Głosów w sumie: 47

Głosowanie skończone: 29.06.2016, 14:01

Autor Wątek: Społeczna Straż Wędkarska - potrzebna czy też nie? Czego od nich chcemy?  (Przeczytany 44542 razy)

Wędkarstwo JWo

  • Gość
W statucie PZW paragraf 6 stoi:

"Celem Związku jest organizowanie i promowanie wędkarstwa, rekreacji, sportu wędkarskiego, użytkowanie  i  ochrona  wód,  działanie  na  rzecz  ochrony przyrody  i kształtowanie  etyki wędkarskiej. "


To całe SSR to mydlenie oczu. Jak się kto zapyta działaczy PZW czy nasze wody są chronione to odpowiedź jest jedna - no pewnie że są chronione - mamy prężnie działającą SSR. A w praktyce mamy twór, który nie ma żadnych uprawnień. Kilku chłopa chce dobrze ale zazwyczaj wychodzi jak zwykle.  Gdyby zlikwidować SSR PZW musiałoby się w jakiś sposób wywiązać ze swoich obowiązków statutowych. Za to płacimy składki - za min ochronę wód.

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 981
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Gdyby zlikwidować SSR PZW musiałoby się w jakiś sposób wywiązać ze swoich obowiązków statutowych. Za to płacimy składki - za min ochronę wód.
Fakt. Gdyby PZW stworzyło nowy i lepszy organ dbający o ochronę wód, to byłoby super. Pytanie tylko, czy w miejsce SSR nie powstałby na przykład inny organ, o innej nazwie, np. "Straż Polskiego Związku Wędkarskiego", który byłby dokładnie tym samym, czym jest obecnie SSR :) Może zatem krótszą drogą byłaby reforma już istniejącej SSR.
Pozdrawiam
Mateusz

Kadłubek

  • Gość
Treść wpisu usunięta przez użytkownika.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 425
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Panowie, mnie zastanawia kilka rzeczy.

Po pierwsze - kilku z Was jest za zlikwidowaniem SSR, ale nie macie w ogóle alternatywy. Pisanie, że 'PZW musiałoby coś zrobić' jest słabe. Także argumentowanie, że SSR nic nie robi lub jest chamskie, jest niezbyt mocne, gdyż w wielu okręgach jak widzimy chłopaki działają prężnie. Janusz - Ty sam sobie zaprzeczasz. Z jednej strony piszesz, że 0.01% kontroli SSR jest kiepska w Twoim wypadku (pomyśl więc ile musiałbyś ich mieć rocznie), z drugiej argumentujesz, że powinno się SSR rozwiązać? Ale dlaczego, skoro 99%  kontroli jest OK???

Jak pisał Mario - skoro mieliby nawet robić coś małego - lepsze to niż nic. Na pewno nie można powiedzieć, że ich działalność nie przynosi efektów, bo przynosi, w zależności od miejsca mniejsze lub większe.

Po drugie - dlaczego żądacie aby państwo zafundowało Wam kontrole nad wodami? Dlaczego za to ma płacić podatnik, czyli ktoś kto nie wędkuje? Rozwiązanie powinno być wykonane w samym PZW, przez wędkarzy. Ile można żądać (państwo nie ma żadnego zysku z wędkarzy, większość składki płaconej do PZW idzie na zarybianie i utrzymanie związku)? Jeżeli stowarzyszenie dzierżawi wodę od państwa, to też mają zażądać aby kontrole robiła im policja lub PSR?  Bez jaj, oni załatwiają to we własnym zakresie. A PZW dzierżawi po prostu więcej wód, więc tez sam powinien z problemami sobie poradzić

Dodatkowo  - jeżeli będziemy myśleć w stylu, 'zlikwidujmy SSR, bo to nie ma sensu, policja lub PSR powinna się zająć kontrolami '- to jest to machnięcie ręką na polskie wody... Bo policja i PSR wiele nie zrobią, chyba sami to czujecie... :)

Ja widzę kilka rozwiązań - jedno z nich to nadciągający system ewidencji członków PZW. Jeżeli ktoś odmawia kontrolującym strażnikom okazania dokumentów i pozwolenia na wędkowanie, powinien być kierowany na sąd koleżeński w kole, i jeżeli nie ma mocnych rzeczy na obronę, rugowany ze związku. Bo nie rozumiem dlaczego odmawiać. Jak tacy zatwardziali zostaną wykluczeni z PZW na rok, dwa lub więcej, to problem powinien zanikać. Będzie ewidencja elektronicznea, więc ktoś nie będzie się miał jak podszywać pod kogoś lub ściemniać w inny sposób. Ja nie rozumiem dlaczego ktoś miałby odmawiać okazania pozwolenia i karty wędkarskiej... Albo chcesz być w PZW i grasz w tej samej drużynie, albo łów na komercjach. Odmowa to wzywanie policji - a to strata czasu strażników.

Oczywiście, że SSR musi być też na poziomie. Jeżeli spotkalibyśmy się z chamską kontrolą, wtedy też mielibyśmy konkretne procedury (a czy nie ma ich teraz?). Gościa się podaje do okręgu, żąda sprawdzenia całej sytuacji. Szybko usuniętoby czarne owce...


Kończąc już. SSR jest porzebne, kontroli powinno być dużo, jak najwięcej, tak aby wyeliminować proceder nieprzestrzegania regulaminu. To działalność społeczna, więc nie powinno się wymagać tutaj niewiadomo czego, to nie PSR. Policja i PSR mogą od czasu do czasu wspierać, jednak najważniejsza jest normalna kontrola. Tak jak w Czechach, gdzie podobno i trzy razy dziennie można być sprawdzonym przez lokalnych strażników, żadnych policjantów. Nie wiem czy warto aby szkolić tych ludzi w jakiś wielki sposób, bo mówicie o szkoleniach co rok. Bailiff w UK nie musi odbywać wielkich kursów, sprawa jest bardzo prosta - wiadomo co może a co nie, jak się ma zachowywać, co jest jego obowiązkiem - i do przodu. Po co rzeczy komplikować? Czy mnie musi kontrolować ktoś po iluś kursach? Ma grzecznie zapytać o pozwolenie, rejestr, pokazuję, i po sprawie.

Wody dzierżawi lub posiada okręg, i to on ustala prawa jakie obowiązują, wędkarze więc powinni się podporządkować. Czy SSR powinna wystawiać mandaty - to inna rzecz.  Może wystarczyłoby aby zgłaszali wykroczenie, a te rozpatrywał ktoś w kole lub okręgu. NIe powinno się im może dawać zbyt dużo władzy, ważne jednak aby dysponowali swojego rodzaju straszakiem. Takim mogłoby być odebranie książeczki członkowskiej, która byłaby do odebrania w kole.

U mnie w kole, większość wykroczeń jest karana w jeden sposób. Traci się członkostwo. To samo powinno być w PZW, z jednoczesnym karaniem za łowienie bez ważnego pozwolenia (jak ktoś i tak łowi, wtedy policja powinna kierować sprawę do sądu).  Mam wrażenie, że są rzesze wędkarzy, którzy czują się w szeregach PZW bezkarnymi. A to przecież można łatwo zmienić - usuwając kogoś pozbawiając go pozwolenia...
Lucjan

Kadłubek

  • Gość
Treść wpisu usunięta przez użytkownika.

Offline makaro

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 242
  • Reputacja: 77
  • Płeć: Mężczyzna
  • Rybki moje rybki, gdzie jesteście.
  • Lokalizacja: Nowa Sól
  • Ulubione metody: bat i feeder
Naszła mnie taka myśl. A może robić szkolenia dla nas wędkarzy?
Takie przymusowe szkolenie raz do roku. Na tym szkoleniu poruszane byłyby tematy nie tylko z regulaminu, ale także z ichtiologii, a może nawet z technik wędkarskich. To co my tutaj robimy, czyli uczymy się jak lepiej, sprawniej łowić ryby, szacunku do ryb. Czy to w pewnym sensie nie uzdrowiłoby naszego postępowania nad wodą. Może nie jeden zastanowiłby się nad tym czy warto zabrać rybę poniżej wymiary, czy też w okresie ochronnym.
Kłusownicy z sieciami chyba tak bardzo nie niszczą wód jak wędkarze nieprzestrzegający wymiarów i okresów ochronnych.
I wtedy SSR byłaby tylko od sprawdzania czy ktoś opłacił pozwolenie.
Jak myślicie marzenia ściętej głowy????
Marek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 425
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Kadłubek, ewidencja komputerowa wędkarzy jest już faktem, wydarza się teraz. Nie wiem jak to zrobią z kołami dokładnie (dzadzą im komputery?), ale powinno wszystko rozpocząć się chyba od przyszłego roku (w tym zbierano dane, ciut dokładniejsze).

Makaro, kursy by na pewno się przydały, ale nie mogą być przymusowe. Sprawa jest prosta, należąc do związku akceptujesz jego regulamin. Jeżeli więc ktoś odmawia okazania dokumentów, powinno się go traktować w odpowiedni sposób (sąd koleżeński etc). A co do samych kursów - my myślimy nowocześnie, ale nasi ichtiolodzy z IRŚ jakby zrobili kurs to by ci włosy dęba stanęły :D PZW jest kierowane przez osoby stojące na bakier z nowoczesnym wędkarstwem, jeżeli ktoś powinien mieć kurs, to wszyscy z ZG na pewno. Ale ja bym tam wysłał NIK lub CBA raczej... :)
Lucjan

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Panowie, mnie zastanawia kilka rzeczy.

Po pierwsze - kilku z Was jest za zlikwidowaniem SSR, ale nie macie w ogóle alternatywy. Pisanie, że 'PZW musiałoby coś zrobić' jest słabe. Także argumentowanie, że SSR nic nie robi lub jest chamskie, jest niezbyt mocne, gdyż w wielu okręgach jak widzimy chłopaki działają prężnie. Janusz - Ty sam sobie zaprzeczasz. Z jednej strony piszesz, że 0.01% kontroli SSR jest kiepska w Twoim wypadku (pomyśl więc ile musiałbyś ich mieć rocznie), z drugiej argumentujesz, że powinno się SSR rozwiązać? Ale dlaczego, skoro 99%  kontroli jest OK???

Jak pisał Mario - skoro mieliby nawet robić coś małego - lepsze to niż nic. Na pewno nie można powiedzieć, że ich działalność nie przynosi efektów, bo przynosi, w zależności od miejsca mniejsze lub większe.

Po drugie - dlaczego żądacie aby państwo zafundowało Wam kontrole nad wodami? Dlaczego za to ma płacić podatnik, czyli ktoś kto nie wędkuje? Rozwiązanie powinno być wykonane w samym PZW, przez wędkarzy. Ile można żądać (państwo nie ma żadnego zysku z wędkarzy, większość składki płaconej do PZW idzie na zarybianie i utrzymanie związku)? Jeżeli stowarzyszenie dzierżawi wodę od państwa, to też mają zażądać aby kontrole robiła im policja lub PSR?  Bez jaj, oni załatwiają to we własnym zakresie. A PZW dzierżawi po prostu więcej wód, więc tez sam powinien z problemami sobie poradzić

Dodatkowo  - jeżeli będziemy myśleć w stylu, 'zlikwidujmy SSR, bo to nie ma sensu, policja lub PSR powinna się zająć kontrolami '- to jest to machnięcie ręką na polskie wody... Bo policja i PSR wiele nie zrobią, chyba sami to czujecie... :)

Ja widzę kilka rozwiązań - jedno z nich to nadciągający system ewidencji członków PZW. Jeżeli ktoś odmawia kontrolującym strażnikom okazania dokumentów i pozwolenia na wędkowanie, powinien być kierowany na sąd koleżeński w kole, i jeżeli nie ma mocnych rzeczy na obronę, rugowany ze związku. Bo nie rozumiem dlaczego odmawiać. Jak tacy zatwardziali zostaną wykluczeni z PZW na rok, dwa lub więcej, to problem powinien zanikać. Będzie ewidencja elektronicznea, więc ktoś nie będzie się miał jak podszywać pod kogoś lub ściemniać w inny sposób. Ja nie rozumiem dlaczego ktoś miałby odmawiać okazania pozwolenia i karty wędkarskiej... Albo chcesz być w PZW i grasz w tej samej drużynie, albo łów na komercjach. Odmowa to wzywanie policji - a to strata czasu strażników.

Oczywiście, że SSR musi być też na poziomie. Jeżeli spotkalibyśmy się z chamską kontrolą, wtedy też mielibyśmy konkretne procedury (a czy nie ma ich teraz?). Gościa się podaje do okręgu, żąda sprawdzenia całej sytuacji. Szybko usuniętoby czarne owce...


Kończąc już. SSR jest porzebne, kontroli powinno być dużo, jak najwięcej, tak aby wyeliminować proceder nieprzestrzegania regulaminu. To działalność społeczna, więc nie powinno się wymagać tutaj niewiadomo czego, to nie PSR. Policja i PSR mogą od czasu do czasu wspierać, jednak najważniejsza jest normalna kontrola. Tak jak w Czechach, gdzie podobno i trzy razy dziennie można być sprawdzonym przez lokalnych strażników, żadnych policjantów. Nie wiem czy warto aby szkolić tych ludzi w jakiś wielki sposób, bo mówicie o szkoleniach co rok. Bailiff w UK nie musi odbywać wielkich kursów, sprawa jest bardzo prosta - wiadomo co może a co nie, jak się ma zachowywać, co jest jego obowiązkiem - i do przodu. Po co rzeczy komplikować? Czy mnie musi kontrolować ktoś po iluś kursach? Ma grzecznie zapytać o pozwolenie, rejestr, pokazuję, i po sprawie.

Wody dzierżawi lub posiada okręg, i to on ustala prawa jakie obowiązują, wędkarze więc powinni się podporządkować. Czy SSR powinna wystawiać mandaty - to inna rzecz.  Może wystarczyłoby aby zgłaszali wykroczenie, a te rozpatrywał ktoś w kole lub okręgu. NIe powinno się im może dawać zbyt dużo władzy, ważne jednak aby dysponowali swojego rodzaju straszakiem. Takim mogłoby być odebranie książeczki członkowskiej, która byłaby do odebrania w kole.

U mnie w kole, większość wykroczeń jest karana w jeden sposób. Traci się członkostwo. To samo powinno być w PZW, z jednoczesnym karaniem za łowienie bez ważnego pozwolenia (jak ktoś i tak łowi, wtedy policja powinna kierować sprawę do sądu).  Mam wrażenie, że są rzesze wędkarzy, którzy czują się w szeregach PZW bezkarnymi. A to przecież można łatwo zmienić - usuwając kogoś pozbawiając go pozwolenia...

Tak pokrótce się odniosę.
A musi być alternatywa ? Po co ? Zeby znowu się okazało, że nic nie mogą ?
Pisałem - żeby rozwiązać SSR należy powołać coś co będzie miało uprawnienia PSR. Tylko żeby to zrobić trzeba zmienić ustawę. Jak nie patrzeć prawie niewykonalne. Ale nadal twierdzę, że SSR nie ma racji bytu. Choćby ekonomicznie - coś co jest po części finansowane ponoć przez PZW nie przynosi z tego tytułu korzyści. Już nie mówię, że ta kasa powinna wpłynąć do PZW.
Po raz enty też napiszę - no dobra 99% kontroli i strażników jest OK. Więc w trybie natychmiastowy wywalić ten 1%. Nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami - to praca społeczna i nikt nie traci apanaży.

Dlaczego państwo - bo wodami państwo zarządza a użytkuje je PZW. Ale tu jest sytuacja patowa - PZW jęczy, że nie ma kasy na straż a państwo mówi , że jest PSR. Jedni i drudzy bawią się dobrze a my się spieramy jak pilnować wód i ryb.
Podawałem przykład z USA - tam pan strażnik ma wóz terenowy, jeździ sam, może aresztować, wypisać mandat, zarekwirować itd. Co stoi na przeszkodzie żeby i u nas tak było? A wiecie co - mentalność Polaka. Począwszy od sądów ( mała szkodliwość ) po przyzwolenie społeczne ( no przecież nie mają pracy a muszą coś jeść - tylko, że taki biedny kłusownik nie zadowoli się dwoma leszczami a musi być sum, sandacz, troć itd ).


Następna sprawa - nawet prawo zezwala wędkarzowi odmowy kontroli przez SSR a ten ma odstąpić od czynności. Nie jest to bynajmniej widzimisię - znam przykład spod Dęblina. Strażnicy SSR zamiast odstąpić wszczęli mała awanturę. Finał - strażnik dostał nożem i na szczęście nic się nie stało poważnego. Pomijam fakt bezsporny, że gość popełnił poważne przestępstwo i został skazany. Ja pytam dlaczego nie odstąpili ? I tu jest problem - każdy sąd koleżeński PZW przegra w sądzie powszechnym sprawę o odebranie uprawnień ponieważ prawo na to pozwala. A regulaminy PZW nie mogą być ponad ustawami.

Wody użytkują okręgi a to jest błąd. Powinny być w "posiadaniu" kół, stowarzyszeń itd. Nikt tak nie zadba o swoje jak właściciel. Dlaczego np na jednym z jezior praktycznie za każdym razem jak tam jestem spotykam SSR ? A dlatego, że wodą zarządza koło PZW. Wszyscy wiedzą, że to tylko kwestia czasu kiedy pojawi się patrol SSR. Współpracują z Policją i sam widziałem, jak ktoś kto łamie prawo został oddany w ręce policji. Proste jak metr sznurka ;D

Sprawa szkoleń - no ma wiedzieć co wędkarz może a co nie. Pełna zgoda. TYlko skąd ma się dowiedzieć ? Tych kilka punktów Ustawy i RAPR to nie jest dużo.

Łowiska klubowe są też i w Polsce. I nas też delikwent traci przynależność do klubu i ma zakaz połowu na wodzie klubowej. WQ sumie to żadna kara bo ma do dyspozycji najczęściej wody ogólnodostępne. Pomijam fakt ewidentnego złamania prawa bo wtedy sprawa wędruje do PSR lub sądu.

Jeszcze jedno - tak jak dla mnie starasz się wyważyć otwarte drzwi ;) Są naprawdę procedury dla SSR - np jesli ja złamię prawo spisują protokół i sprawę kierują do PSR. Jest jak pisałem dokładnie opisana procedura kontroli itd. Wystarczy tylko jej przestrzegać. Jest napisane co strażnik musi posiadać w czasie kontroli itd.

JK

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Kadłubek, ewidencja komputerowa wędkarzy jest już faktem, wydarza się teraz. Nie wiem jak to zrobią z kołami dokładnie (dzadzą im komputery?), ale powinno wszystko rozpocząć się chyba od przyszłego roku (w tym zbierano dane, ciut dokładniejsze).

Makaro, kursy by na pewno się przydały, ale nie mogą być przymusowe. Sprawa jest prosta, należąc do związku akceptujesz jego regulamin. Jeżeli więc ktoś odmawia okazania dokumentów, powinno się go traktować w odpowiedni sposób (sąd koleżeński etc). A co do samych kursów - my myślimy nowocześnie, ale nasi ichtiolodzy z IRŚ jakby zrobili kurs to by ci włosy dęba stanęły :D PZW jest kierowane przez osoby stojące na bakier z nowoczesnym wędkarstwem, jeżeli ktoś powinien mieć kurs, to wszyscy z ZG na pewno. Ale ja bym tam wysłał NIK lub CBA raczej... :)

To zmienic należy rozporzadzenie ministra >:O
Dz.U. 1999 Nr 49 poz. 489
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ROLNICTWA I GOSPODARKI
ŻYWNOŚCIOWEJ
z dnia 17 maja 1999 r.
w sprawie zasad sprawowania nadzoru specjalistycznego nad Społeczną Strażą Rybacką
oraz ramowego regulaminu tej straży.
" § 12.
1. Przed przystąpieniem do kontroli strażnik okazuje legitymacje strażnika Społecznej
Straży Rybackiej.
2. W razie uniemożliwienia strażnikowi wykonania uprawnień, o których mowa w art. 25
ust. 1 ustawy z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym
(Dz.U. Nr 21, poz. 91,
z 1988 r. Nr 19, poz. 132, z 1989 r. Nr 35, poz. 192, z 1996 r. Nr 106, poz. 496 i Nr 128,
poz. 602, z 1997 r. Nr 88, poz. 554 oraz z 1998 r. Nr 106, poz. 668 i Nr 162, poz. 1126),
zwanej dalej „ustawą”, strażnik odstępuje od tych czynności i zawiadamia komendanta
Społecznej Straży Rybackiej.
"

JK

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 425
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Janusz, ja uważam, że w tym co piszesz brak logiki jeżeli się to weźmie wszystko razem do kupy. Skoro 99% SSR robi dobrą robotę, to dlaczego ich rozwiązywać? Bo nie mają uprawnień? Dzięki SSR wiele ryb nie zostaje skłusowanych, więc na pewno jest to pożytek!

Podajesz dziwne przykłady, jednak tak naprawdę jesteś przeciwko SSR, bo masz uprzedzenia wynikające z własnego doświadczenia (nie było ono miłe - przyznaję).

Napiszę po raz kolejny. Skoro państwo dopłaca do wód i do wędkarzy, to dlaczego ma dopłacać jeszcze więcej? Czy nie widzisz, że problemem nie jest SSR ale brak odpowiednich przepisów? Nie ma różnicy czy wody będzie dzierżawiło koło czy okręg, jak kontrola trafi na kogoś opornego - wynik będzie ten sam - policja...  Powinno się zmienić prawo, PZW może zmienić zapis w statucie, i zobowiązać swoich członków do poddawania się kontroli, pod groźbą utraty członkostwa. ie trzeba żadnej policji i kasy z podatków, której wiadomo, że nie ma.

Ja nie wyważam otwartych drzwi, ja widzę, że one są otwarte - ale inni je wyważają. Ja chcę dyskutować - bo to powinniśmy robić jako wędkarze właśnie. Wskazałęś na ważne minusy i uchybienia, ale twierdzić, że SSR powinno się rozwiązać? Po co szukać niemożliwego, skoro są rozwiązania pod ręką? Po co pisać o strażnikach w USA? Mieszkamy w Polsce. Tam w zawodach spinningowych najwyższego szczebla nagroda główna to milion dolarów. To inny kraj. Nie żądajmy rzeczy które funkcjonują u nich, bo to nie ma sensu, tam ryby jest w bród, u nas zjedzono większość. Stąpajmy po ziemi i szukajmy rozwiązań. Rozwiązań problemu, a nie działań w stylu - 'na złość mamie odmrożę sobie uszy'. Bo bez SSRu mogłoby się okazać, że Twoje łowienie na wodach PZW w ogóle nie miałoby sensu, bo ryby skłusowano by w ciągu roku.

Starajmy się dyskutować rzeczowo, argumentujmy. Póki co Twoje zdanie umacnia mnie w przekonaniu, że wędkarzy w Polsce zjednoczyć się nie da, tylko dlatego, że przedkładają swoją prywatę nad dobro większości. Bo z Twoich wpisów jasno wynika, że masz 'ale' do SSR tylko z powodów kontroli jakie miałeś. Ale ci strażnicy to nie całe SSR, wrzucanie wszystkich do jednego kotła jest więc nie na miejscu. Tak ja to odebrałem, jeżeli się mylę, to mnie 'naprostuj' :)


I jeszcze jedno. Nie wiem po co posługujesz się przepisami. Jeżeli prawo jest złe, to trzeba je zmienić, a nie się go trzymać. To bez sensu!!!! To, że ktoś źle ogarnął prawo wodne, nie dopasował go do dzisiejszych czasów, nie znaczy, że mamy traktować go jak 10 przykazań. Ryb nie ma w wodzie, i winę za to ponosi prawodawstwo właśnie, które pozwala na takie wyjaławianie wody. Korzystając z przykładu USA - tam prawo jest inne, strażnik am samochód terenowy i wiele może. U nas wystarczy zmienić przepisy, kasy na samochód już nie będzie ;)
Lucjan

Chub

  • Gość
Ryb nie ma w wodzie, i winę za to ponosi prawodawstwo właśnie

Ja myślałem, że to po prostu wina ludzi :D

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Takie przymusowe szkolenie raz do roku. Na tym szkoleniu poruszane byłyby tematy nie tylko z regulaminu, ale także z ichtiologii, a może nawet z technik wędkarskich.

Biorąc pod uwagę, że jakieś 95% wędkarzy, których spotykam nad wodą to mięsiarze, to nie wiem, czy chcę, żeby ich szkolono z technik wędkarskich, żeby więcej łowili, ergo więcej zabijali.

Z przymusowym szkoleniem może się szybko stać to samo, co z obowiązkowym egzaminem przy "zdawaniu" na kartę wędkarską. Ja nie znam żadnej osoby, który taki egzamin miała.
Marcin

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 425
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Ryb nie ma w wodzie, i winę za to ponosi prawodawstwo właśnie

Ja myślałem, że to po prostu wina ludzi :D

Ludziom pozwala się na to. Niska szkodliwość społeczna - to nic innego jak brak kar za kłusowanie. Skoro 'gruby' kłusownik nie zostaje ukarany, to co dopiero ci mniejsi? Jasne, ze to ludzie odpowiadają bezpośrednio za wyjałowienie wód, ale przepisy im na to pozwalają. Od karania wykroczeń, po operaty.
Lucjan

Offline jean72

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 157
  • Reputacja: 50
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: bat i feeder
Takie przymusowe szkolenie raz do roku. Na tym szkoleniu poruszane byłyby tematy nie tylko z regulaminu, ale także z ichtiologii, a może nawet z technik wędkarskich.

Biorąc pod uwagę, że jakieś 95% wędkarzy, których spotykam nad wodą to mięsiarze, to nie wiem, czy chcę, żeby ich szkolono z technik wędkarskich, żeby więcej łowili, ergo więcej zabijali.

Z przymusowym szkoleniem może się szybko stać to samo, co z obowiązkowym egzaminem przy "zdawaniu" na kartę wędkarską. Ja nie znam żadnej osoby, który taki egzamin miała.
To bardzo źle świadczy o Twoim Kole i potem się dziwić że takie cuda nad wodą wyprawiają :(
Takie jest moje zdanie na ten temat i nikt nie musi się z nim zgadzać

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Ja napiszę coś od siebie, nie w ramach oceny bo oceniać nie mam zamiaru. Ale przeglądając temat, próbując dojść do jakichś przemyśleń zrobiłem mały rachunek.

Całe moje życie wędkarskie i kontrole:

PSR - nigdy
SSR - sporo razy
Inni - nie zdarzyło mi się

Konkluzja? W moim przypadku jedna. Skoro przez ponad dwie dekady mojego wędkowania widziałem nad wodą i kontrolowali mnie tylko strażnicy SSR to znaczy, że chyba robią robotę.
Niezależnie od ich uprawnień, poziomu wyszkolenia, poziomu wiedzy i zachowania - nad tym można popracować - jakby nie było po prostu BYLI I SĄ nad wodą, ja ich widywałem i widuję.
A to dobrze, bo inaczej już nikt nie pilnował by naszych wód.
Grzegorz