Jak mogę to jeszcze coś wtrącę odnośnie sprawdzalności przynęt (zapachów, kolorów). To, że trzeba ich mieć wiele i że na różnych łowiskach czy nawet na tym samym w różne dni skuteczna może być zupełnie inna przynęta to wiemy. Każdy z Nas ma na pewno swoje ulubione łowiska, takie na których wędkuje częściej, na niektórych znów wędkuje od przypadku. Wiadomym jest, że można wypracować metodą prób i błędów jakieś "pewniaki" tam, gdzie łowimy często i które sprawdzają się w 99% przypadkach. W związku z tym, dla jednych będzie to pineaple punch, dla drugich pikantna kiełbasa, dla innego crab and krill etc. Widzę to po wypowiedziach i analizuję również moje doświadczenie z przynętami. Jedni koledzy łowią na "ananasa" (czymkolwiek pachnie) i jest to ich przynęta numer 1, inni nie mieli na niego brania (na przykład ja). To co mnie się sprawdza, inni czy tam część kolegów określa jako porażkę. I to jest zupełnie oczywiste. Każdy ma swoje łowiska i ryby muszą mieć inne gusta.
Chciał bym jednak zwrócić uwagę na jeden fakt, o którym tutaj nikt nie wspomina a jest moim zdaniem ściśle związany z kolorem, zapachem czy też nawet rodzajem przynęty. Mianowicie mam na myśli to jaką przyjmujemy taktykę zanęcania oraz czym nęcimy. I tutaj wbrew pozorom ma to olbrzymi wpływ na skuteczność przynęty.
Testowałem ostatnio na jednym łowisku dwa rodzaje nęcenia. Przykłady są może mocno skrajne, ale celowo wybrałem takie mieszanki żeby było widać ewentualnie kontrast i efekty mojego założenia.
Mianowicie.
Jedną linię zanęciłem 3 kulkami truskawkowej zanęty w kolorze różowo-czerwonym. Podałem tam również dwa kubki kukurydzy oraz garść białych robaków. Na wstępne nęcenie.
Drugą linię zanęciłem 3 kulkami rybnej zanęty w kolorze jasnym. Podałem również dwa kubki pelletu halibutowego. Dodałem garść białych robaków. Również na wstępne nęcenie.
Na obu liniach testowałem 7 rodzajów przynęt:
dumbells green betaina kolor żółty
dumbells pineaple punch kolor żółty
dumbells crab and kryll kolor różowy
dumbells strawberry kolor czerwony
pikantna kiełbasa kolor ciemno czerwony
dumbells tutti frutti kolor pomarańczowy
białe robaki
Jak spojrzycie, starałem się uzyskać w miarę jednakowe kolorystycznie przynęty z dwóch "rodzajów" smaków czy tam zapachów - śmierdziuchy i owocowe.
Łowiłem na każdej linii przez jakiś czas tymi samymi przynętami. Wiecie co się okazało?
Że na przykład crab and krill w miejscu, gdzie łowiłem na "śmierdząco" był killerem. Tam, gdzie na dnie leżała truskawkowa zanęta była już lipa. Tam znów sprawdzał się truskawkowy dumbells.
Z żółtym kolorem było nieco inaczej. Ananas sprawdzał się tam, gdzie była truskawkowa zanęta ale nie sprawdzał się w ogóle na śmierdzącym stanowisku. Żółta betaina znów sprawdzała się na jednym i drugim (nie ma aż tak intensywnego zapachu).
Pikantna kiełbasa była rewelacyjna na stanowisku zanęconym na śmierdząco ale znów na truskawce poległa. Tutti frutti na śmierdzielu również, bez efektów.
Białe robaki były równie skuteczne tutaj i tutaj.
Nie wiem czy takie testy są miarodajne, czy można im ufać. Ale moim zdaniem wszystko ma znaczenie. Od łowiska, ryb, sposobu żerowania, przejrzystości wody, aż (no właśnie) po takie detale jak kolor przynęty, smak przynęty ale również takie detale jak nasze nęcenie. Oczywiście, jeśli zwabimy ryby w łowisko, i będzie ich dużo to na każdą przynętę "coś" się uwiesi. Ale widzimy, że wyniki są lepsze i gorsze. Widzimy, że łowimy na jedną przynętę 1-2 ryby a na inną 10. Dlatego też ja ten test zaliczam do udanych a przede wszystkim potwierdził on moje przekonanie, że to jak zanęcamy i jaka jest nasza mieszanka również ma znaczenie przy doborze przynęty, gdzie nie tylko kolor robi robotę ale także smak. Zdecydowanie przynęty mocno kontrastujące z naszym nęceniem wypadają tutaj najgorzej i trzeba podkreślić, że te same przynęty już na innym podłożu zanętowym mogą w tych samych warunkach, na tej samej wodzie sprawdzać się zupełnie inaczej a nawet być przysłowiowymi killerami!
Na koniec jeszcze wtrącę takie moje przemyślenie dotyczące ludzi. Raczej nikt z nas nie przepada za boczkiem na słodkim ciastku albo za bitą śmietaną na pieczeni z dzika.
Nie chcę tutaj, żeby ktoś czytając odniósł wrażenie, że uważam to za zasadę. Oczywiście nie jest tak. Przypuszczam, że wielu metodowców łowi na śmierdzący mix i ananasowego dumbellsa. I ryby łowią i mocno skutecznie. Mówię tutaj jednak o takim kontraście, gdzie faktycznie na dnie jest sporo zanęty i niejako szykujemy na dnie "stołówkę". Tutaj czasem warto zastanowić się nad kierunkiem nęcenia i odpowiednim doborze przynęt czy też zanęt do przynęt (jeśli ktoś chce odwrotnie).