PZW nic nie robi, bo większość to mięsiarze. Oni liczyć umieją. Dlatego my się wkurzamy, a oni mają to gdzieś, bo dziady i tak przyjdą opłacić kartę.
Zrobienie wód no-kill przy obecnym prawie i kontroli to strzał w kolano. W tych wodach nic nie będzie pływać, bo wszystko dziady wytłuką, zarybień nie będzie i przyjdzie ichtiolog z IRS i stwierdzi: patrzcie, niegodziwcy, oto dowód, że ryby wszystkie nie przeżyły holu. Należy w ogóle zakazać C&R!
Dla mnie na taki zalew jak mój, czyli 15 ha, powinna być składka roczna z 500 zł, limit ze 2 karpie tygodniowo, jeden drapieżnik miesięcznie. Szybko by się okazało, kto chodzi na ryby, a kto po ryby. No i codzienne kontrole, monitoring, a za przekroczenie limitu kilka tysi kary i wykluczenie z koła na 3 lata.