Huberto, podobnie jak Ty niedawno zacząłem łowić na methodę. Wcześniej łapałem batem i zwyczajnie koszyczkiem na grunt. Początkowo bardzo się zniechęciłem, z tych samych powodów co Ty. Zero brań, problemy z zanętą itp. Po paru wypadach, analizie błędów łowię methodą więcej niż sąsiedzi z łowiska. Bywa, że wcale nie mają brań a jak tak naprawdę mam problem z kontrolowaniem 2 wędek:)
Jako "zielony" w metodzie radzę Ci odpuść sobie własnoręczne robienie mixu. Nie zauważysz błędów jakie popełniasz. Kup dobrą zanętę do methody, aktualnie łowię na MMM, na początku sezonu stosowałem zanętę Lorpio (taka akurat była w sklepie) i też było OK. Zanętę (żeby nie tracić czasu na łowisku) rozrabiam wieczorem przed porannym wędkowaniem i robię wszystko zgodnie z opisem. Nie ma sensu cudować i kombinować. MMM jest specyficzną zanęta, po nawilżeniu puchnie i jest jej 2 razy więcej. Na paro godzinną zasiadkę wystarcza mi ok 400 g suchej zanęty. Jest bardzo wydajna. Nie masz doświadczenia daruj sobie dodawanie pelletu do zanęty. Źle nawilżysz i będzie problem. Rano na łowisku sprawdzam kleistość zanęty, dowilżam, dodaję odrobinę soli, prażone i mielone konopie, wszystko przecieram przez sito. Czasem dodaję do takiej zanęty pellet (aktualnie mam Meus i Lorpio, taki był w sklepie).
Radzę Ci na początku łowić na jedną wędkę na łowisku, które znasz tzn wiesz jakie jest dno, głębokość, masz obcykane miejscówki. Zawsze wstępnie zanęcam ok. 4-5 razy. Tak jak radzi Luk należy łowić z zegarkiem w ręku. Taktyka i reżim musi byc:) Obserwuj wodę w czasie wędkowania, warto łowić tam gdzie spławia się ryba, jest ruch na wodzie itd. Zawsze siedź przy kiju. Brania czasami są bardzo krótkie. Przygięcie szczytówki, przytrzymanie, czasem wyprostowanie szczytówki. Dlatego stale trzeba być w pogotowiu. Łatwiej łowi mi się krótszym kijem. Mam pickera 2,7 m. Do wędkowania na stawie, jeziorze jest idealny. Łatwiej trafić w cel (to bardzo ważne), lepiej czuję się rybę w czasie holu. Stosuję podajniki 25-30 g Drennana. Mikado, Jaxon lepiej odpuść sobie na początku. Przynęty: aktualnie sprawdzają mi się Dumbellsy ananasowe i tutti frutti, pellet robin red, kulki od Lorpio. Na wiosnę bezkonkurencyjna była mielonka z papryką i czosnkiem.
Z każdym wypadem nabierzesz doświadczenia. Musisz starannie podchodzić do wędkowania. Robić wszystko tak jak w książce napisali:)Nie ma się co zniechęcać. Trochę chęci, czasu, zawziętości i wyniki będą.
Nie każde łowisko moim zdaniem nadaję się methody. Twarde dno, piasek będą lepsze. Na mulistym sprawdzał mi się koszyczek. Sąsiedzi z łowiska najczęściej nic nie łapią. Ba, nie mają nawet brań. Nie kupuję żadnych robaków, nie robię ciast, Nie cuduję:) Dumbellsy, Robin Red, Kiełbasa do tego do dobra przetarta, pracująca zanęta i są ryby. Łowię na wodach PZW więc okazów nie ma ale na każdym wypadzie mam sporo brań. Nie jestem w stanie wszystkiego zaciąć i wyholować. Wczoraj byłem rano 4 godziny. Złapałem pięknego złotego karasia, 2 jazie, 2 liny, dzikiego karpia. Wszystko wymiarowe i wróciło do wody. Zmarnowałem z 5 brań i spiąłem 2 ryby. Nie mówcie, że nie bierze. Wina jest raczej po naszej stronie.