U mnie jest tak, zawswze wypuszczam ,ale nie zawsze do tej samej wody wiec nie wiem jak to nazwac. Ale zaznaczylem ze zawsze wypuszczam. Tam gdzie lowie jest masa malej plotki a obok plynie rzeka wiec rybki tam wypuszczam. I jak zlowie cos ladnego na innym lowisku to przywoze dla wymieszania genow
No i robisz durzy błąd, narażasz rzekę i zbiornik możliwym przeniesieniem chorób lub pasożytów. 
Takie jest moje skromne zdanie.
W drugiej połowie lat 80-tych Wisła na odcinku warszawskim to był straszliwy ściek. Jeśli ktoś łowił, to wie. Żyłka od powierzchni do dna obczepiona była papierami, zgnilizną rozmaitego typu o zwykłym szambie nie wspomnę. Dość powiedzieć, że jak się zestaw wyjmowało, to bardzo często człowiek nic nie czyścił, tylko odcinał żyłkę i wiązał wszystko od nowa. Wszystkie ścieki, jak natura dała, z całego miasta szły bezpośrednio do rzeki - wtedy to był 1mln mieszkańców. Poza tym wszystko, co ulica dała również do Wisły. Ryb w takiej brudnej wodzie, która nie zasługiwała w ogóle na to miano, było mnóstwo. Nikt tego nie jadł. Więc jak się łowiło, to przenosiło się ryby do różnych stawów, czy jakichś oczek wodnych w Warszawie - robiło tak naprawdę wielu wędkarzy. Na przykłąd koło mnie były dwa stawy, tzw. kwadraty na Wawrzyszewie. Zarybialiśmy je czym popadnie. W zasadzie to był jedyny motyw, żeby łowić w wiślanym ścieku. Pod koniec lat 90-tych była to bardzo rybna woda (mowa oczywiście o stawach) - pływały tam leszcze, sumy, karasie, płocie - wszystko, co przeniesione z Wisły. Łowiło sporo wędkarzy, a woda była czysta i bezpańska. I jakoś się wszystko rozwijało. Ryby zginęły jednej zimy przez przyduchę. Już się nie odbudowały.
Napisałem o tym, bo ja mam jak najbardziej pozytywne doświadczenia z przenoszeniem ryb. Przecież są również ptaki i inne zwierzęta wodne, które mogą roznosić choróbska, albo przenosząc ryby, albo jakieś drobnoustroje. Ja wiem, że chodzi o zminimalizowanie ryzyka zakażenia ryb z innych zbiorników potencjalnym syfem malajskim, ale nie jestem przekonany, że przenoszenie wyrządza więcej szkody, niż powoduje zysków.