I wiecie co? Dla mnie to Ci działacze - "baronowie", z perspektywy czasu i faktów, wydają się jednak i tak dobrym rozwiązaniem. Piszę to z bólem serca, ale taka jest moim zdaniem prawda. Kiedyś o tym wspominałem w jakimś wpisie dotyczącym zmian w PZW. Każdy krzyczy, narzeka ale tak naprawdę to nie robi nic i prawdopodobnie nie chciał by również nic robić, gdyby miał taką możliwość. Co w związku z tym? No właśnie to, że Ci znienawidzeni działacze, co jednak trzeba im przyznać, w jakiś sposób pchają ten wóz i robią też część roboty dobrze, wywiązując się z obowiązków. Fakt, że wiele można im zarzucić, nawet bardzo wiele - ale tutaj psioczenie nie wystarcza!
Grzegorz, sorry - ale z tym fragmentem w ogóle się nie zgadzam. Tak wózek pchać może każdy z nas. Zapewniam CIę, że za taką kasę w Warszawie znajdzie się wielu wybitnych ludzi, robiących dla wędkarstwa bardzo dużo, znacznie więcej niż obecni baronowie.
Jest różnica pomiędzy działaniem dla dobra PZW a działaniem dla dobra działaczy przy korycie. Nie wiem dlaczego miałbym wystawiać prezesowi OM wysokie noty, podobnie jak prezesowi PZW. Za co, pytam, za co? Za pchanie związku na skraj przepaści? Za brak kompletny reform, wizji przyszłości, umiejętności analizowania? Czy mamy podziękować za zrobienie z Zegrza wody rybackiej? Za propagandę którą się nam serwuje, wmawiającą, że ryby są lub że 'PZW to my' - zwłaszcza jak zabrano nam prawa wyborcze?
Nie, ci ludzie działają wbrew interesowi związku tak naprawdę, wbrew statutowi. Nie chcą oddać władzy, podzielić się nią, i dlatego wysmażyli takie a nie inne poprawki do statutu. Nawet nie znamy kawałka spraw, które są zamiatane pod dywan, posiedzeń sądów koleżeńskich, gdzie ukrywa się wiele niedociagnięć i przekrętów. Co gorsza, wielu działaczy nie ma pojęcia o prawdziwej sytuacji polskiego wędkarstwa, bo nie łowi ryb. Są oderwani od rzeczywistości, czasami wręcz jest to nie do uwierzenia jak bardzo.
Dowodem na to co piszę jest stan polskich wód dzisiaj, który jest wręcz fatalny. Wchodzimy w kolejny rok, bez żadnych zmian w RAPR, przepisach, nie ma żadnych reform, jest natomiast cofanie się, uwstecznianie na maksa. PZW przestało być stowarzyszeniem sportowym, nie wiem czy w ogóle można mówić już o sporcie kwalifikowanym w PZW. Okazuje się, że jesteśmy członkami organizacji niby powszechnej, niby działającej jak zwykłe stowarzyszenie, w rzeczywistości jednak rządzą ludzie ustawieni przy korycie. Wszelkie reformy są 'wyrywane' za pomocą tricków, tak jak uczynienie z Dzierżna wody no kill chociażby. Gdyby nie oddolene działanie ludzi, poświęcających związkowi masę czasu i energii, dawno byłby koniec.
Ja tam uważam, że winę ponoszą za obecny stan rzeczy w głównej mierze ci co kierują związkiem. Robienie z nich aniołków to przesada

Myślę, że 'przejęzyczyłeś' się trochę
