Widzisz Luk, niepotrzebnie mnie atakujesz. Twoim zdaniem komercjalizacja może mnie wybawić, a moim zdaniem mnie pogrąża. Chciałem przekazać za czym mi tęskno, a zmuszasz mnie do drobnostkowych wyjaśnień. Moje przesłanie było jedno - komu to wszystko przeszkadzało ?
Hej, może jest jeszcze żywy jakiś romantyk w tym gronie ?
Nie rozumiem dlaczego uważasz, że Cię atakuję. Każdy z nas jest inny i ma prawo myśleć inaczej. Tak więc nie jest to żaden atak, ale odmienna wizja, to jest dyskusja, to jest forum i dyskutujemy
Z tym chamstwem nad wodą to jest to loteria. Nie wiem czy łowiłeś kiedys obok ostro podpitego towarzystwa, mi się to przytrafiło. Nie czułem się bezpiecznie, nie miałem ochoty dyskutować z zataczającymi się gośćmi lub też 'walnąć kielicha' z nimi, bo nie po to pojechałem nad wodę. Męczarnia...
Jasne, ze dzikie łowiska mają swój klimat, ale jak pojedziesz na Wersminię, to masz właśnie 'dziką' wodę - a jest to łowisko prywatne. Pojedź na mała wodę PZW, gdzie jest tłoczno, chamstwo będzie takie jak opisałeś.
Ja chciałem pokazać, że to, iż ryb w Polsce nie ma, podobnie jak i kultury, nie jest spowodowane komercjalizacją, ale właśnie jej brakiem. Mamy po PRLowsku zarządzane PZW, i jak jest sami widzimy. Ryby wytępiono nie dlatego, że ktoś chciał zarobić, tylko dlatego, ze się o nie nie dba i bierze je na potęgę. Bo się 'płaci'. Zapewniam, że jak należałbyś do koła w UK, to nie dość, ze dostaniesz biuetyny z działalności zarządu, zaproszenia na zebrania, opisy łowisk, prac itp, to sam będziesz dbał, bo widzisz przykład płynący od innych. Tutaj się płaci i można wymagać, zresztą Twój głos jest ważny. A na większości komercji nie można pić alkoholu, być głośno, mieć włączonego radia itd. Jest cicho i spokojnie. Całkiem inaczej niż nad wodami 'free', gdzie w weekendy jest sporo łowiących, często pijących (zwłaszcza jeżeli są to Polacy).
Komercjalizacja to po prostu większy wybór. Dawniej go nie było, teraz jest. Myśląc 'romantycznie' wstecz, na pewno można napisać o dużej ilości alkoholu dawniej, wg mnie było to bardzo popularne a wręcz i logiczne, że szło się na nockę - nie tylko na ryby... Teraz więcej jest właśnie bardziej profesjonalnego podejścia, jest więcej pasjonatów, co jadą naprawdę odpocząć. Na pewno bezpieczniej czuję się w nocy na komercji, niż na wodzie PZW.
Co do samego podejścia wędkarzy - ryb nie ma, bo wytępiono je na skutek myślenia odwrotnego do 'komercyjnego'. W Polsce zarżnięto kurę znoszącą złote jajka. Jesteśmy jedynym takim krajem w Europie... Zrobiono i robi się to w imię 'prawa'. Gdyby ktoś czuwał nad tym, mający wiele wspólnego z 'komercjalizacją', mielibyśmy świetne łowiska, często dzikie i spokojne. Niestety, brakuje właśnie takiego podejścia, mamy półtorej miliona wędkarzy, narzekających na brak ryb, i nic nie robiących w tym kierunku, aby się one pojawiły. Jak w 'gospodarce planowej' za czasów socjalizmu

Dlatego też na komercjach jest tłoczno, i tam widać być może pewne typy ludzkich zachowań. Ale jakby ryby były w wodach PZW, to to samo byłoby właśnie tam
