Właśnie zaczyna do mnie docierać że samo ograniczenie wieczornego żarcia i odstawienia słodyczy w ciągu tygodnia zaczyna robić się niewystarczające. Nawet siłownia kilka razy w tygodniu ( raczej tak lajtowo) nie daje jakiś spektakularnych efektów. Trzeba będzie się przestawić nie tylko z ilości jedzenia ale i jakości.
Na początek app do telefonu, ja mam fitafu, wystarczy darmowa wersja. Nie ma się co oszukiwać, nadwaga jest z żarcia i tam wszystko wychodzi. Wystarczy parę dni sprawdzać ile to faktycznie np. 2 tyś kalorii. Ćwiczenia moimi zdaniem są dobre do motywacji, ale to tylko parę procent sukcesu, reszta to dieta. Wiadomo, im większy deficyt tym szybsze efekty, też nie ma się co jarać na samym początku, po samej zmianie żywienia można szybko schudnąć, ale może się okazać, że to dobrze wyczyszczone jelita, plus odwodnienie.
Najważniejszy jest mental, w bardzo dużej części jesteśmy wychowani do ciągłego żarcia, trochę tak jakbyśmy zaznali w życiu jakiś przeżyć granicznych w rodzaju obozu koncentracyjnego. Słodkości raczej trzeba całkiem odstawić, owoce na początku też.
Miewałem problemy z tym, że gdzie nie poszedłem to szukałem kibla, oczywiście w terenie też. Po redukcji węglowodanów problem minął. Kiedyś miałbym problem z porzuceniem piwa, od dawna w większości mnie brzydzi, jakieś okropne zrobiło się. Jak mam pić to wolę już czystą wódkę, ale to bardzo sporadycznie.