„Już teraz zrozumiałem!” – Jędruś, tyś Dobry Człowieku nic nie zrozumiał.
Lucjan, Twoje łowienie linów na kanale było i piękne i właściwe. Ja też mam łowisko, gdzie łowię liny w południe, choć przy zachmurzonym niebie i nie takie wielkie jak Twoje. NIE O TO CHODZI i masz rację, nie obowiązuje ścisły rytm dobowy w wyjątkowych przypadkach, inaczej obowiązuje.
Dobra, podam inny przykład. U mnie na Odrze wielkie, omszałe leszcze biorą nocą (znaczy się ja kiedy chcę dobrze połowić, to tak czynię). Na 18 główek w rzędzie które mam na myśli, "leszczowe" są dwie, na innych nie uświadczysz. Zakładam półtora rosówki na hak nr 2/0 (przeciw małym węgorzom). Po północy leszcze biorą na największe rosówki plus połowa dla zapachu na przyponie. Ale często łowię leszcze również na 3 rosówki – z jedną rwaną dla zapachu. O świcie na 3 pęczaki. Rosówki są szarpane przez okonki, jazgarze i krąpie. Czy to reguła? W zasadzie tak.
Czy inaczej leszczy nie da się łowić i w dzień? Da się. Na zawodach Rodzin Wędkujących jakieś 15 lat temu łowiłem brązowe (ale nie omszałe) leszcze na 2 pinki flagowca, haczyk nr 18, na przyponie z główną 0,10, spławik mojej roboty 0,8 g i bat 7 m. Zawody rozpoczęły się o 8:00, czyli podważa to moje stanowisko wyżej? Nie.
Często w głębokiej nurtowej rynnie łowię je w dzień.
Czyli da się. Ale osoby, które nie myślą nad wodą, łowią stale w jednym miejscu, (ktoś kiedyś powiedział „nie myślą jak ryba”), nie kombinują, uważają, że ryb nie ma.
Już wspominałem, że mam kolegę, który ma zbiorniki specjalne. Kiedy jestem w tamtych stronach zawsze do niego zajadę. Ja nie łowię, ale jest masa wędkarzy zawsze. I ich obserwuję.
Tam też rytm dobowy nie obowiązuje. Ale koleś na jeden mały zbiornik wpuszcza kilka ton ryby… Wędkarze wyłowią, resztę sprzeda i znów wpuszcza kilka ton.
A wędkarze – słyszałem – mówią: patrz, to jest właściwa gospodarka. Cóż powiedzieć… nie znają faktów, tylko mówią o tym, co widzą.