Ja znów przewrotnie postawię taką tezę, że Pyza w mojej opinii ma większy szacunek do ryb, niż wszyscy No Kill'owcy razem wzięci. Ma facet pełną świadomość tego co ląduje na jego talerzu. Wie, że ryba cierpi i trzeba ją humanitarnie uśmiercić. Potem ją je. Tak samo, jak bigmac'a. Człowiek musi jeść, by żyć. Proste.
Teraz będzie ciekawie
Kolega Zaba mówi nam o cywilizowanym świecie. Nie wiem jaka jest jego świadomość tego cywilizowanego świata i ile jedzenia się w nim wyrzuca do kosza? Podpowiem, że dużo. Tysiące ton! To jest cywilizacja? Marnotrawienie jedzenia?
Skąd to sie bierze? Myślę, że właśnie z tego "obrzydzenia" do zabijania. Ot, po prostu kupujemy kawał ryby, czy mięsa w biedronce i tyle. Wyrzucamy z głowy te wszystkie "okrucieństwa". W efekcie nie mamy szacunku do pożywienia. Czyli nie mamy szacunku do zwierząt, które jemy. Pyza ma (tak zakładam) ten szacunek i właśnie w tym wątku to pokazał. Nie chcę być jego adwokatem, ale tak ja to widzę.
Więc co jest OK? Nieświadome wyrzucenie jedzenia, bo już nam nie smakuje, bo kupiliśmy za dużo? Czy może świadome walnięcie pałką w łeb i sprawienie ryby tak, by w całości ją zjeść?
Wątek dotyczący psów nie koniecznie jest trafny, bo wynika z naszej kultury. My nie jemy psów, a Azjaci jedzą. My jemy karpia na święta, który na świecie jest uważany za rybę niejadalną. Można by tak długo...
Dominik, czy uważasz, że ja nie mam szacunku do ryb? W ogóle chcesz mierzyć to w jakiś sposób, już powstał mały wzór - suma szacunków...

Rzeczywiście piszesz przewrotnie!
Co do marnotrawienia jedzenia - żyjemy w zachodnim świecie, którego podstawą jest konsumpcja. Gdyby korzystać z całej żywności (nie marnować jej), około 30% ludzi nie miałoby pracy. Jest to jakby uboczny skutek życia w dostatku (pliz, tylko nie mówcie, że w Polsce jest bieda - popatrzcie na Afrykę, Bangladesz i inne kraje trzeciego świata). Absolutnie nie zgadzam się z tym co piszesz. Nasz szacunek do jedzenia jest miarą naszej zamożności. Stać Cię na to, aby zrezygnować z kiełbasy co ma juz tydzień, wolisz zjeść mniej i być zdrowszy, niż napychać się po to aby 'nie zmarnować'.
Co do zabijania ryb, to właśnie osoby z forum, które ryby biorą, raczej dokładnie wiedzą, że je zjedzą. Najgorsze jest branie wszystkiego. Moi rodzice mają ten nawyk, wynikły z czasów komuny, że jedzenie nie może się marnować. Będą wciskać placek z jabłkami każdemu, sami go zjedzą do końca 'bo nie może się zmarnować'. A przecież szkodzą sobie bardzo w ten sposób!
Sam problem głodu na świecie nie jest spowodowany przez to, że my wyrzucamy dużo żywności a oni (głodni) jej nie mają. Tutaj chodzi o edukację. Wysyłanie pomocy z jedzeniem do krajów Afryki często przynosi odwrotny skutek od zamierzonego, tam trzeba wysyłać nauczycieli, kształcić ludzi, uczyć ich jak nawadniać, sadzić - a nie dawać jedzenie. To jest krótkowzroczność niestety. Temat szeroki jak Mississipi

Ja lubię kupować więcej. Wiem, że to pomaga firmom. Lubię kupować polskie rzeczy w UK, wiele mojej żywności pochodzi z Polski. Nie mam żadnych wyrzutow sumienia, że kupuję dużo, wręcz mam poczucie dobrze spełnionego, patriotycznego obowiązku
