Spławik i Grunt - Forum
ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: mirgag w 15.03.2016, 08:43
-
Lucjan, oczywiście piękne zdjęcia (ja po prostu Twoje zdjęcia i filmy uwielbiam). Wszystko, co pokazujesz, ma swój sens.
Ale ja o tym przy okazji. Powiedz mi, dlaczego w UK zabraniają na trzy miesiące połowów w rzekach? Domyślam się, że chodzi o spokojne odbycie tarła ryb, ale może się mylę?
-
Do roku bodajże 1991 obowiązywał zakaz połowu na wszystkich wodach 'państwowych' (od 15 marca do 15 czerwca), później zamieniono go na rzeki i kilka kanałów (w tym mój :( ). Powodem jest ochrona ryb podczas tarła rzekomo. Teraz jednak dochodzi do tego, że jak taka brzana ma tarło, bo często wszystko się opóźnia, to akurat wędkarze uderzają chmarą na rzeki. Szczupak wyciera się znów przed 15 marca... Jest sporo przeciwników tego okresu i zanosi się na to, że będą jakieś zmiany, dyskusje z roku na rok są coraz 'mocniejsze'. Inne gatunki radzą sobie dobrze na wodach gdzie okresu nie ma (Grand Union Canal na przykład).
-
Do roku bodajże 1991 obowiązywał zakaz połowu na wszystkich wodach 'państwowych' (od 15 marca do 15 czerwca), później zamieniono go na rzeki i kilka kanałów (w tym mój :( ). Powodem jest ochrona ryb podczas tarła rzekomo. Teraz jednak dochodzi do tego, że jak taka brzana ma tarło, bo często wszystko się opóźnia, to akurat wędkarze uderzają chmarą na rzeki. Szczupak wyciera się znów przed 15 marca... Jest sporo przeciwników tego okresu i zanosi się na to, że będą jakieś zmiany, dyskusje z roku na rok są coraz 'mocniejsze'. Inne gatunki radzą sobie dobrze na wodach gdzie okresu nie ma (Grand Union Canal na przykład).
Bardzo ciekawe to co napisales Luk o tym ze dyskusje sa co raz mocniejsze. Osobiscie chcialbym zeby nastapila zmiana, ale nie wiem czy to mozliwe bo z tego co slyszalem to nie tylko ryby w okresie tarla sa chronione ale przede wszystkim ptactwo, ktore ma w tym okresie gody. Chodzi o to by im nie przeszkadzac :) I tu sie chyba pojawia problem. Ornitolodzy napewno beda przeciwni. Mam nadzieje ze sie myle :)
Pozdrawiam.
-
Do roku bodajże 1991 obowiązywał zakaz połowu na wszystkich wodach 'państwowych' (od 15 marca do 15 czerwca), później zamieniono go na rzeki i kilka kanałów (w tym mój :( ). Powodem jest ochrona ryb podczas tarła rzekomo. Teraz jednak dochodzi do tego, że jak taka brzana ma tarło, bo często wszystko się opóźnia, to akurat wędkarze uderzają chmarą na rzeki. Szczupak wyciera się znów przed 15 marca... Jest sporo przeciwników tego okresu i zanosi się na to, że będą jakieś zmiany, dyskusje z roku na rok są coraz 'mocniejsze'. Inne gatunki radzą sobie dobrze na wodach gdzie okresu nie ma (Grand Union Canal na przykład).
Bardzo ciekawe to co napisales Luk o tym ze dyskusje sa co raz mocniejsze. Osobiscie chcialbym zeby nastapila zmiana, ale nie wiem czy to mozliwe bo z tego co slyszalem to nie tylko ryby w okresie tarla sa chronione ale przede wszystkim ptactwo, ktore ma w tym okresie gody. Chodzi o to by im nie przeszkadzac :) I tu sie chyba pojawia problem. Ornitolodzy napewno beda przeciwni. Mam nadzieje ze sie myle :)
Pozdrawiam.
Sorry Luk, hmm... ptactwo nie ma nic tu do rzeczy, poczytalem troche o tym i cofam swojego poprzedniego posta :-X, chodzi tylko o rybki. pozdro...
-
I tak to jest. W kraju, w którym większość ryb wraca do wody, wprowadzono surowsze przepisy chroniące rybostan niż te u nas, gdzie większość ryb dostaje w beret, a uchwalone przepisy i tak w większości przypadków są lekceważone...
-
Dziękuję Lucjan za informację.
W Polsce każde koło wie, gdzie i kiedy trze się dana ryba w określonym obszarze, ale ja nie widziałem, by na przykład strażnicy znakowali takie tarliska, lub je strzegli. To dałoby masę darmowej ryby. (Zapomniałem strażnicy są od wyrywania kasy od wędkarzy dla wojewody…).
Patrzę teraz na rzekę Trent (zdjęcia). Ma około 300 km długości. Jej brzegi są tak wypicowane, że w Polsce nie przeszło by to na żadnej rzece. Oczywiście, chodzi o wylewy rzek. Wnioskuję, że w UK nie ma naturalnych tarlisk typu miejsc powylewowych, więc naturalnie tamtejsze koła wędkarskie inaczej muszą sobie dawać radę, by ta ryba przystąpiła do tarła.
Ponadto w UK jest o ile się nie mylę około 10 rzek, gdzie najdłuższa Sevem ma nieco ponad 350 km (jak nasze Noteć, Pilica czy Wieprz).
Jest też 6 jezior i 6 sztucznych zbiorników wodnych. To, że Anglicy aby połowić, kluby wędkarskie muszą kopać sami sobie łowiska wyjaśnia, dlaczego tam właśnie wymyślili wypuszczanie złowionych ryb.
Czemu w Polsce są osoby które uważają, że należy WSZYSTKIE ryby wypuszczać mając na względzie polskie warunki terytorialne i ilość wód? Trudno dociec.
-
To nie jest tak do końca Mirek. Policzyłeś rzeki, ale te największe, policz te mniejsze. Taki Kennet ma masę ryb, podobnie jak Avon. A co z kanałami? Tych są tysiące kilometrów i tam jest też ryba. W UK nie wycina się drzew przy rzekach, przez co ryby mają masę miejsca aby się schronić i rozwijać. Zobacz sobie w Google okolice Tamizy wokół Reading, i policz ile tam jest wyrobisk. Wejdź później w Opole na Google Map i tam zobacz ile jest zbiorników. Są większe jeziora - ale wód wcale tak więcej nie ma.
Ale Tobie przecież chodzi o coś innego :D
Nie wiem co chcesz pokazać, wyższość polskiego systemu nad brytyjskim? W UK jest 3 razy mniej wód ale na pewno kilka razy więcej ryb.
Jest też 6 jezior i 6 sztucznych zbiorników wodnych. To, że Anglicy aby połowić, kluby wędkarskie muszą kopać sami sobie łowiska wyjaśnia, dlaczego tam właśnie wymyślili wypuszczanie złowionych ryb.
Pudło, łowiska komercyjne sa po to, aby wędkarze mogli się oddać swojej pasji w 100%. Gotowe , przyszykowane łowisko, z pomostami, z parkingiem, ze sklepem i wszystkim co można nabyć po przyjeździe na łowisko. Rzeki i kanały świecą pustkami, teraz nie ma na nich prawie wogóle wędkarzy, są może w jakiś partiach, ale ogólnie jest ich mało. Komercje powstały bo takie było zapotrzebowanie, a to całkiem co innego. Teraz to samo ma miejsce w Polsce, płatne łowiska wyrastaja jak grzyby po deszczu.
W Polsce każde koło wie, gdzie i kiedy trze się dana ryba w określonym obszarze, ale ja nie widziałem, by na przykład strażnicy znakowali takie tarliska, lub je strzegli. To dałoby masę darmowej ryby. (Zapomniałem strażnicy są od wyrywania kasy od wędkarzy dla wojewody…).…
A co to jest koło - jakaś maszyna wszystkowiedząca? O kim mówisz? Czy koło to młody, 16 letni wędkarz? A może w mieście starszy pan łowiący od czasu do czasu? A może sam prezes? Znowu jakiś ogólnik. A gdzie się trze lin? A gdzie leszcz na Odrze? Ja tam wcale nie jestem przekonany, że ludzie wiedzą teraz gdzie się ryby trą. "W wodzie'... :) Wiedzą Ci co często są nad wodą, dawniej łatwo było to zaobserwować, bo było sporo ryby, a teraz?
Czy uważasz, że znakowanie tarlisk coś w Polsce da? Da ochrona i kontrola, znakowanie tylko wskaże kłusolom gdzie mają się ustawiać. Polak zawsze znajdzie jakieś 'rozwiązanie'. Ustaw tabliczkę, że zakaz jest w tym miejscu, a usiądą 100 metrów dalej, i tak ryby natłuką.
Mirek, zejdź na ziemię. Czasy kiedy ryb było w bród i jak się tarła to ludzie ją chronili to już przeszłość. Teraz po zarybieniu karpikiem setki wędkarzy stoją nad wodą i łupią ile się da, tak samo zrobią z leszczem wpływającym na tarło, szczupakiem, linem czy innym gatunkiem. Dasz zakaz połowu szczupaka to na martwą rybkę będą łowić węgorza w marcu. Chcą ryby bo nie mają czego łowić i wiele zrobią aby mieć 'wyniki'. Dzięki komórkom obstawią najłowniejsze miejsca i będą tłuc, tłuc, tłuc...
Odwoływanie się do rozsądku wędkarzy w Polsce niczego Ci nie da. Koło wie - szkoda, że jak wie to nie potrafi niczego zrobić aby ryby były. Jest pustostan i tyle teraz, zabrakło ryby nawet na wielkich akwenach, na dużych rzekach.
Z tym UK to cały czas wydaje Ci się, że wiesz. Tak naprawdę gdybasz i opierasz się na jakiś informacjach z Wikipedii, budując fałszywy obraz.
-
Lucjanie, cytuję Ciebie: „Tak naprawdę gdybasz i opierasz się na jakiś informacjach z Wikipedii, budując fałszywy obraz”.
Całkowicie się z Tobą zgadzam, sam zresztą napisałem, z czego pochodzą moje źródła informacji (w dodatku jak wynika po tym co napisałeś – niepełne źródła lub wręcz są to moje domysły).
Ale czy nie możesz wreszcie potraktować moje słowa – czasami – jako prowokacja, by dowiedzieć się więcej? Ty jesteś takim źródłem i z czego skwapliwie korzystam, jak widzisz.
Nie ma co się denerwować.
Czy system brytyjski jest lepszy od polskiego? Nie wiem. Nie znam systemu brytyjskiego. Poznaję m. in. dzięki Tobie.
Wiem co to jest wygoda (mam te swoje lata) więc pięknie urządzone łowiska są super. Nie mniej ja lubię polować i póki co, będę łowić na rzekach (na Odrze jestem wychowany). Nie znam natomiast wód stojących. Daję Ci słowo, ja Twoje filmy z połowów w wodach stojących „połykam” jak i inne w sieci. Ja po prostu potrzebuję dobrego nauczyciela od wód stojących.
Tutaj moja osobista prośba do Ciebie: opisuj w swoich filmach w miarę możliwości zestawy, czyli jakie w danym łowisku stosujesz żyłki, przypony, haczyki (długości, szerokości, wagi) itd. Możesz okrasić film jakimś rysunkiem poglądowym.
Co prawda, daję sobie radę (dzisiaj złowiłem 2 karpiki po około 40 cm gdzie inni na łowisku nie złowili nawet płotki). Trzy dni temu 8 karpików podobnie dużych, może jeden miał z 50 cm. Dzisiaj zmieniłem sprzęt, przedobrzyłem i… kicha.
Co do tarlisk, to są znane Lucjanie. Pic polega, by je chronić, ale się tego nie robi.
Podobnie jest z połowami nocą na lodzie. Ja kiedyś łowiłem namiętnie nocą z lodu, dzisiaj zabronione, czyli wędkarze schodzą z łowiska, wchodzą złodzieje. Rzeczywistość.
Z tymi tabliczkami o zakazie łowienia, to trochę nie tak. Ty wszystko widzisz w czarnych kolorach. Jest zakaz łowienia w określonych miejscach i tam się nie łowi. Z tym traktowaniem polskich wędkarzy jak bandy złodziei i debili przesadzasz (wiem, mówisz o konkretnych zjawiskach a nie uogólniasz).
Nad wodą w Polsce panuje dzicz, ale nie większa jak w innych krajach.
-
:thumbup: Dzięki, Mirku, Twoje wpisy to powiew trzeźwego myślenia.
-
"Nie mniej ja lubię polować..."
Mirosławie, właśnie wyszarpałeś to z mojego gardła. Cieszę się, że ktoś jeszcze rozróżnia pewne emocje, i uparcie stara się dostarczać ich sobie, bo już myślałem, że coś ze mną nie tak. Klasa. Przepraszam za takie "łapanie za słowo", ale bardzo mi się to spodobało.
-
Ja tam bym sobie w Anglii połowił ;)
Już się w Polsce napolowałem, stawy zajechane ....
-
15 lat wędkowałem w Polsce; od 8 lat mieszkam w Anglii; a od 4 tu wędkuję i jak dla mnie to jest ogromna różnica, zarówno zachowanie nad woda, dbanie o łowiska, dostęp do informacji nie wspominając juz o kosztach pozwolenia za wędkowanie :P
ale to może dyskusja na inny temat
osobiście bardziej podoba mi sie jak gospodarowane sa wody w UK nie Polsce i duzo lepiej mi sie wędkuje własnie tutaj.
-
Mirek, trochę obracasz kota ogonem, bo chcesz jakby pokazać, jaki z Ciebie łowca na 'naturalnych' łowiskach, lub też jak to w Polsce się poluje, a w UK co, łowi głupie ryby z komercji tylko? Niby połowiłeś karpików, ale co to znaczy? Naturalnie wytartych, rodzimych ryb? Czy wpuszczonych w listopadzie i wyłowionych w ten sam miesiąc, teraz wpadają zaś niedobitki? Ryb nie nauczonych haka...
Co do traktowania polskich wędkarzy jak debili i złodzieji - ja wcalę nikogo tak nie traktuję, nie wiem o czym piszesz :o
-
Luk,a w Anglii dużo jest ośrodków zarybieniowych??
-
Lucjanie, widzę ze nawet jesteś wróżką, bo wiesz co „chcę pokazać”… Polityk wie, co mi potrzeba, urzędnik wie i mi wręcz narzuca, co mi potrzeba – same kur*a wróżki…
Ja nie „chcę”, tylko mam swoje zdanie i je mówię niezależnie czy się komuś to podoba, czy nie. Ja zezwalam na to, by inni mieli zdanie swoje (szanuję to) i tego wymagam od innych. Trudno to Tobie zrozumieć?
Ty łowisz na łowiskach klubowych gdzie panują pewne – angielskie – zasady (pomijając fakt, że to co dzisiaj nazywa się angielskie i w Anglii jest opatentowane, w Polsce znane było często od lat, Polacy to znali, zrobili i wysr*ali, a Anglicy to opatentowali), w dodatku zrobiłeś się bardziej angielski niż sami Anglicy, przez co wykazujesz pewien rodzaj pogardy dla tego, co dzieje się w Polsce. Ja poluję na łowiskach, gdzie panują zasady polskie (choć też wypuszczam ryby, to z innych powodów niż robisz to Ty). Jeśli Ty i ja w tym się spełniamy co robimy, to jest wszystko OK.
Jest między nami jedna zasadnicza różnica: ja nie narzucam zasad i stylu, jaki winien być w Anglii…
Dość ciekawe twierdzenie: „Co do traktowania polskich wędkarzy jak debili i złodziei - ja wcale nikogo tak nie traktuję, nie wiem o czym piszesz”. Przecież na każdym kroku dyskredytujesz Polskich Wędkarzy, a ja uważam, że winni tutaj są politycy i ich „mądrości”.
Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że jest grono cwaniaków, którzy chcieliby przejąć polskie wody, czyli jeszcze to, co nie zostało przehandlowane. Jak to zrobić? Wpierw wytworzyć negatywną opinię, wytłuc sieciami rybę i mówić, że to wina wędkarzy, spowodować, by to sami wędkarze chcieli zmian i… zagarnąć.
A Ty przypadkiem nie kończyłeś Złodziejskiej Szkoły Lwowskiej (nie twierdzę, że jesteś złodziejem)? To tam uczono: „złapali za rękę, odetnij, nie moja”…
Podsumuję: W Anglii (w Polsce też na łowiskach komercyjnych) płacisz za łowisko, płacisz za rybę jeśli chcesz wziąć, płacisz za dokarmianie ryb właściciela, a właściciel żąda, by wypuszczać wszystkie ryby, bo w domyśle nie trzeba będzie inwestować.
Na dzikim łowisku w Polsce i nie tylko w Polsce, wędkarze łowią, czasami zabierają ryby na kolację, a to co zabrali winne być uzupełnione z płaconych składek i z tarła naturalnego (dlatego trzeba bezwzględnie chonić ryby niewymiarowe, tarlaki i ryby wielkie).
Czyli nie chodzi o to (jak poniekąd twierdzisz), że przed każdym wędkarzem winien być policjant czy inny strażnik działający zresztą nie na korzyść wędkarzy i związu, ale na korzyść wojewody, tylko należy wywalić z zajmowanych stanowisk (politycznych, związkowych, regionalnych) niegospodarnych dupków, a przekrętasów pozamykać.
Swoje roszczenia Lucjanie kierujesz – moim zdaniem – nie w tą stronę, co trzeba. Jaki masz w tym cel?
-
Na dzikim łowisku w Polsce i nie tylko w Polsce, wędkarze łowią, czasami zabierają ryby na kolację, a to co zabrali winne być uzupełnione z płaconych składek i z tarła naturalnego (dlatego trzeba bezwzględnie chonić ryby niewymiarowe, tarlaki i ryby wielkie).
Po pierwsze to też uważam, że temat do przeniesienia
A po drugie padłem w tym momencie szczególnie :)
W Polsce wędkarze czasami zabierają ryby na kolację :'( czasami to chyba nie zabierają :-X
A to co zabrali powinno być uzupełnione :D ale kto to policzy że Franek i Zdzisiek wzięli ponad miarę zresztą jak zwykle do tego nie wymiarowe ?...
Mirku nie liżąc pupy LUK-a uważam, że się trochę zapędzasz w osądach i idziesz w kierunku naszego sławnego polityka na M tropiącego z zacietrzewieniem samolot i jego historię w Smoleńsku...
-
Chub, i w tym cały problem Mój Kolego, że kiedy zaczniesz dostrzegać to, czego nie widzą inni, zostaniesz prezesem – może ZG PZW…
PS:
Temat ten należy traktować jak „wisienka na torcie” a nie coś, co zakłóca porządek.
-
Witam. Ciekawa rozmowa.
-
Mirek, sprytnie wciągasz mnie w dyskusję, zaczynasz coraz bardziej dorzucać - jak to pozbawiam honoru polskich wędkarzy (pisze się to z małej a nie z dużej) i takie tam. Ja promuję rozsądek nad wodą, nikogo nie piętnuję. Jeżeli uważasz, że jest dobrze w Polsce, to pójdź nad Odrę, nałów ryb i zamieść w wynikach. Niestety, nawet przy sporych umiejętnościach jest to bardzo trudne - wiadomo z jakiego powodu. Piszesz o polskich wodach jakby to było jakieś eldorado. Ale nie bujajmy w obłokach, zejdźmy na ziemię :) Mamy to co widzimy, że mamy.
Ty łowisz na łowiskach klubowych gdzie panują pewne – angielskie – zasady (pomijając fakt, że to co dzisiaj nazywa się angielskie i w Anglii jest opatentowane, w Polsce znane było często od lat, Polacy to znali, zrobili i wysr*ali, a Anglicy to opatentowali), w dodatku zrobiłeś się bardziej angielski niż sami Anglicy, przez co wykazujesz pewien rodzaj pogardy dla tego, co dzieje się w Polsce. Ja poluję na łowiskach, gdzie panują zasady polskie (choć też wypuszczam ryby, to z innych powodów niż robisz to Ty). Jeśli Ty i ja w tym się spełniamy co robimy, to jest wszystko OK.
Po pierwsze - kluby wędkarskie w UK istnieją często ponad sto lat, wiele założonych jest przed I Wojną Światową, gdy Polski na mapie jeszcze nie było. WIęc pisanie o tym jak to Angole coś zabrali jest nie na miejscu.
Po prostu boli CIę, że promuję coś angielskiego - rozumiem to. Ja jednak patrzę na pewne sprawy inaczej. Promuję po pierwsze zdrowy rozsądek, następnie myślenie podczas łowienia - to nie są wcale rzeczy 'angielskie' tylko uniwersalne. Po trzecie, uważam brytyjski system gospodarką wodami za o wiele bardziej efektowny. I tutaj jest najlepiej. Tak naprawdę buntujesz się przeciwko rzeczom które są w Polsce a nie w UK. Piszesz o kontrolach, nie lubisz PZW, PSR, SSR, przepisów jakie narzuca państwo. To czego chcesz to 'wolność' - ale to ona doprowadziła do tego z czym mamy do czynienia obecnie. Zakładasz, że wędkarze ryb nie zabiorą w Polsce, ciekawe na jakiej podstawie. Pomimo obecnych surowych przepisów i kontroli ryby wycięto w pień, więc nie wiem jakby miało ich przybyć gdyby i tego zabrakło. Takich bajek to nawet bracia Grimm nie pisali :D Tu nie ma logiki - sorry, ale trzeba stąpać po ziemi. Ty chcesz z jednej strony wolności, z drugiej zaś kłądziesz zasłonę dymną na efekty jaki ona spowoduje.
Najlepsze jest to, że bronisz się przed słowem 'angielski' lub 'brytyjskie'. Ale to ich system właśnie działa lepiej. Na rzekach i zbiornikach pstrągowych zabiera się ryby, zabiera się z morza, i ryby są! To, że w UK nie je się karpi, nie znaczy, że tu jest C&R wszędzie! Ale tego nie rozumiesz chyba. Jest sporo rzek gdzie łowi się za darmo, można łowić nocą. To, że kluby biorą wody, to dlatego, że się nimi opiekują. W ponad połowie możesz wykupić dzienne pozwolenie na łowienie na ich wodach. W RDAA kosztuje ono 10 funtów. Łowisz gdzie chcesz praktycznie, oczywiście płacąc. NIe wiem dlaczego niektórzy nie rozumieją, że Anglia jest jednym z najgęściej zaludnionych krajów, z trzykrotnie mniejszą ilością łowisk niż w Polsce. Oczywiście, że wielu rzeczy nie można, bo po prostu mieszkają zazwyczaj ludzie gdzieś w okolicy, tak więc 'wolności' jest mniej, ale nie z powodów o których piszesz. Właśnie kluby sprawiają, że wodami się ktoś opiekuje i można na nich łowić nocą. Bez tego zaraz byłby zakaz, klub zaś ma swoje przepisy i raczej nie dopuszcza do 'przegięć', uspokaja to tez mieszkańców (jak nie stosujesz się do przepisów w klubie - to Cię z niego wywalają i sprawa prosta).
Na dodatek w UK jest licencja roczna, z pieniędzy których utrzymywana jest Agencja Środowiska (częściowo) - chroniąca wody (w ciągu kilku godzin na miejscu katastrof są ekipy ratownictwa, zawsze praktycznie znajduje się winnego, zawsze ratuje się przynajmniej część ryb). Mają swoich ichtiologów, badają wody, zarybiają, usuwają gatunki inwazyjne, działają w przypadkach epidemii i takie tam... Część środków z licencji idzie zaś na Angling Trust - odpowiednik PZW. Tak więc są to świetnie ulokowane pieniądze, wędkarze mają się dobrze w UK, są prawnie chronieni, mają dużo do powiedzenia.
Tak więc widzę, że to działa i to świetnie, więc takie coś pokazuję. Ty masz jednak 'ale' chyba do tego, że wypuszczam ryby. Ale to nie jest wcale 'angielskie' - to jest moje. Ryb słodkowodnych nie jadam, nie lubię ich smaku, zabijania zaś unikam. Miałem już tak w Polsce :)
Tak więc podsumowując. Konczę pisać w tym wątku, bo wiele razy już odpowiadałem na takie ataki. Mirek - doceniam Twoje zdanie - jednak nie jesteś sprawiedliwy. Twoje poglądy to mrzonki, to co proponujesz nie zadziała, sprawi zaś, że polskie wody padną. Ja chcę coś zmieniać, sprawić aby było lepiej, nie płaci mi żadne stronnictwo 'angielskie' za promowanie ich idei. Wędkarstwo sportowe to przyszłość, czy tego chcesz czy nie, popularne jest w całęj Europie, ja tak właśnie łowię. Nie po to idę nad wodę, aby złapać coś na obiad, mam co jeść. Idę polować na ryby, ale je wypuszczam. Mam w nosie co myślą o tym 'etycy', ekolodzy, lub ci co z dziada pradziada muszą brać. Będę dalej promował to co promuję, jednak z poszanowaniem zdania innych. Bo ja nie naskakuję na nikogo za to, że ryby zabiera, a Ty próbujesz mi taką łatkę przyczepić. Ja wręcz chcę, aby ktoś kto zabiera, mógł połowić i zabrać (od czasu do czasu - w granicach rozsądku), dlatego tak ważne są projekty jak łowiska 'no kill', większa niezależność kół wędkarskich, decentralizacja, oddanie wody tak naprawdę wędkarzom.
Może więc powinieneś inaczej odczytywać moje posty i filmy? Bo absolutnie nie uważam, że robię to co mi zarzucasz. No chyba, że za obrazę należy przyjąć to, że wypuszczam ryby :D
-
Ależ Cię Lucjanie zdenerwowałem (mimo emotikonów z uśmiechem), ale wcale tego nie chciałem. Ale drażnią mnie Lucjan Twoje odpowiedzi na zdania wyrwane z kontekstu, ale co tam…
Aby było jasne, bardziej Ciebie rozumiem niż Tobie się wydaje.
(Polskich wędkarzy (pisze się to z małej a nie z dużej)” - nie, ja napisałem tak jak napisałem, bo Polskich Wędkarzy ja szanuję – w odróżnieniu od tego, co okazujesz im Ty). Chcesz poznać moją złośliwość?
Poza tym, dużo ciekawych rzeczy opisałeś. Dziękuję.
Ale:
Kiedyś interesowałem się zasadami panującymi w Niemczech jeszcze za czasów DDRów i później. Mam kolegów, którzy tam łowili, którzy tam łowią. Wielką ciekawostką jest dla mnie fakt, że zabronione jest wypuszczanie tam ponownie do wody złowionej ryby, która przekroczyła wymiar ochronny. Należy niezwłocznie ją zabić i zabrać z łowiska.
Obowiązuje przepis, aby ryby, które nie maja wymiarów i okresów ochronnych (choćby płoć, okoń), zabierać z łowiska, czyli istnieje zakaz wypuszczania ich ponownie do wody. U nas też pewne ryby wpuszczać z powrotem nie wolno.
Ryby niewymiarowe należy uwolnić (w przypadku, kiedy jest pokaleczona, należy ją zabić i zabrać).
Zarybieniami zajmuje się odrębna instytucja jaką jest ochrona środowiska, a nie odpowiednik naszego PZW.
Zdjęcie z rybą jest wykroczeniem karanym sądownie.
Moje informacje pochodzą sprzed kilku lat, więc dużo mogło się zmienić, co należy wziąć pod uwagę.
Dla przeciętnego wędkarza oczywistym WYDAJE SIĘ, że na ryby idzie się po to żeby rybę złowić i ją zjeść. Powinni na to stanowisko zwrócić uwagę ortodoksyjni zwolennicy no kill.
Myślę, że wprowadzenie obowiązku wypuszczania dokładnie każdej złowionej ryby (podkreślam) byłoby pierwszym krokiem do zakazania wędkowania, bo jak wtedy uzasadnić "po co łowi się ryby, jakby nie patrzeć żywe stworzenia?".
Tego nie wolno nam lekceważyć i ślepo patrzeć na zasady panujące w Anglii.
Trzeba tu powiedzieć jasno, że idea no kill dla samej idei jest bzdurna (o czym często wspominałem). Ma ona uzasadnienie tylko i wyłącznie dla wędkarzy, którzy łowią dla samej frajdy łowienia i wytrąca przeciwnikom samej idei wędkarstwa bardzo mocny argument, że wędkarstwo, to znęcanie się nad rybami.
Mimo ze nazywamy siebie sportowcami, samo łowienie ryb nie ma nic wspólnego ze sportem (osobiście nie uczestniczę w zawodach wędkarskich od chyba 10 lat). Przeciętny wędkarz jedzie tylko na ryby, by uzyskać mięso! Inny posiedzieć nad wodą, porozmawiać z kolegami. A wszystko inne jest zadawanie żywym istotom niepotrzebnych cierpień. W Niemczech nie ma „sportowych” zawodów wędkarskich, a jeśli ktoś bierze w takich udział, to tylko jako „pracownik sponsora produkującego sprzęt wędkarski”.
Czyli co kraj, to obyczaj. Wiele spraw jest wartych zastanowienia. I warto je znać. Warto dyskutować, ale w dyskusji trzeba przestrzegać pewnych zasad. Twierdzenie, że ktoś jest idiotą (nawet pośrednio), bo nie uważa tak jak ja nie jest dyskusją…
-
Mirek - mam podobne odczucia w wielu kwestiach zawartych w poście powyżej. :thumbup:
Również obawiam się, że gdyby w dalekiej przyszłości ryby tylko wypuszczano, to zieloni by zakazali je łowić, bo uznaliby to za znęcanie się nad zwierzętami.
Trzeba patrzeć wiele kroków na przód.
Zauważmy, że w katalogach takich firm jak Cormoran czy Rapala jest wiele akcesoriów do uśmiercania, filetowania i grillowania ryb. A nie są to firmy z krajów zacofanych.
Bardzo mi pasuje zasada, jaką zawarł w swojej książce "Nocne połowy ryb", Andrzej Trembaczowski:
Rozdział "Co zrobić ze złowioną rybą" rozpoczyna się tak:
"Ryby łowi się po to, żeby je zjeść, tylko w ten sposób możemy usprawiedliwić nasze postępowanie wobec wodnych stworzeń. Gdyby nie to, nasze piękne hobby byłoby zwykłym okrucieństwem wobec bezbronnych zwierząt. Pamiętajmy o tym, wybierając się na ryby"
Polska jest bardziej zbliżona do Niemiec w tej kwestii, również pod względem przyrodniczym.
-
cyt. Lucjana " Mirek, sprytnie wciągasz mnie w dyskusję, zaczynasz coraz bardziej dorzucać - jak to pozbawiam honoru polskich wędkarzy (pisze się to z małej a nie z dużej) i takie tam. Ja promuję rozsądek nad wodą, nikogo nie piętnuję. Jeżeli uważasz, że jest dobrze w Polsce, to pójdź nad Odrę, nałów ryb i zamieść w wynikach. Niestety, nawet przy sporych umiejętnościach jest to bardzo trudne - wiadomo z jakiego powodu. Piszesz o polskich wodach jakby to było jakieś eldorado. Ale nie bujajmy w obłokach, zejdźmy na ziemię :) Mamy to co widzimy, że mamy."
Dołączam się do zachęty Luka i również proszę abyś Mirosławie choć kilka fotek wstawił swych pięknych ryb które poławiasz obecnie - ... ostatnio pisałeś o pięknych leszczach - bardzo chętnie bym obejrzał twoje trofea " jak to piszesz z polowania".....
-
Mirek - mam podobne odczucia w wielu kwestiach zawartych w poście powyżej. :thumbup:
Również obawiam się, że gdyby w dalekiej przyszłości ryby tylko wypuszczano, to zieloni by zakazali je łowić, bo uznaliby to za znęcanie się nad zwierzętami.
Trzeba patrzeć wiele kroków na przód.
Zauważmy, że w katalogach takich firm jak Cormoran czy Rapala jest wiele akcesoriów do uśmiercania, filetowania i grillowania ryb. A nie są to firmy z krajów zacofanych.
Bardzo mi pasuje zasada, jaką zawarł w swojej książce "Nocne połowy ryb", Andrzej Trembaczowski:
Rozdział "Co zrobić ze złowioną rybą" rozpoczyna się tak:
"Ryby łowi się po to, żeby je zjeść, tylko w ten sposób możemy usprawiedliwić nasze postępowanie wobec wodnych stworzeń. Gdyby nie to, nasze piękne hobby byłoby zwykłym okrucieństwem wobec bezbronnych zwierząt. Pamiętajmy o tym, wybierając się na ryby"
Polska jest bardziej zbliżona do Niemiec w tej kwestii, również pod względem przyrodniczym.
Jak już nie raz tutaj pisałem, zawsze znajdziesz (nie tylko Ty oczywiście) sobie mądre wytłumaczenie, żeby ryby zabierać.
A ja zawsze będę powtarzał: nie możesz zjeść ciastka i potem płakać, że go nie masz.
-
Świetna uwaga Tomku. Nawet o tym nie pomyślałem, ale tak właśnie jest.
Chwalę się tylko wówczas, jeśli jest czym. A jeśli chcesz poczytać moje artykuły lub zobaczyć rekordowe ryby, to poczytaj stare Wiadomości Wędkarskie. Od kiedy zabiłem kilka rekordowych ryb (bo musieli być świadkowie, ryba musiała być zważona w sklepie państwowym, trzeba było wysłać łuski do badań - łuski moich wówczas rekordowych rozpiórów badano 3 miesiące itd.) w tym brakowało mi kilka gram do rekordu Polski, skończyłem ze zgłaszaniem i tak mi pozostało. Moje ryby, moje uczucia i przeżycia. Reszta się nie liczy.
Ciastko możesz zjeść i mieć drugie. Kupujesz następne...
-
Jak już nie raz tutaj pisałem, zawsze znajdziesz (nie tylko Ty oczywiście) sobie mądre wytłumaczenie, żeby ryby zabierać.
A ja zawsze będę powtarzał: nie możesz zjeść ciastka i potem płakać, że go nie masz.
No to może ja po raz kolejny powtórzę - jest to możliwie, a dowodem są łowiska komercyjne.
:)
Generalnie to nie mam obaw co do stosowania tej zasady na skalę masową. Wiem, że to jest niemożliwie, bo nie ma pośród wędkarzy większości nią zainteresowanych. A w świecie demokracji decyduje większość.
-
Mirek, ja szanuję polską ortografię, więc piszę zgodnie z jej zasadami, bo to krzewienie polskiego, ojczystego języka :D :D :D
Niemcy to zły przykład, bardzo zły.
W NIemczech rządzą ekolodzy czyli Zieloni. Są składową każdego rządu i mają ogromny wpływ i poparcie. Wędkarzy zepchnięto na pewien margines, o czym świadczyć mogą chociażby wyniki - Niemcy gaszą zazwyczaj światło na zawodach, inna rzecz to przepisy.
Niemcy to kraj antywędkarski - i właśnie brytyjski system jest o wiele lepszy, bo tutaj wędkarze mają swoje prawa i o nie walczą.
Do Niemiec idzie sporo polskich ryb - to też jest powód dla którego mamy słabe wody, w wielu przygranicznych rejonach kwitnie taki handel, spotkałem się z tym w Świnoujściu. Masa wędkarzy okazało się łowi tam dla zarobku :o Podobno część produkcji rybackiej idzie też do Niemiec.
W Polsce może dojść do tego co w Niemczech, dlatego trzeba Zielonym dawać odpór.
Co do zasady 'no kill'. W UK nie wolno wypuszczać gatunków inwazyjnych z powrotem. Jako, że jest szczupak, nie ma wielkiego problemu z drobnicą, nie trzeba więc jej zabierać. System w większości wypadków działa bardzo dobrze, przy czym zarybia się tylko aby odbudowywać dany rybostan, czasami tylko (bardzo rzadko) - daje się więcej ryb, aby pomóc wędkarzom. Wiele rzek lub kanałów ma słaby rybostan, więc robi się coś aby podnieść ich atrakcyjność, gdyż brak opieki lokalnych klubów nie jest dobry dla ryb.
Wasiu - oczywiście w UK sa ośrodki zarybieniowe, nie ma ich aż tak wiele, gdyz nie ma takiego zapotrzebowania na narybek jak w Polsce.
Zauważmy, że w katalogach takich firm jak Cormoran czy Rapala jest wiele akcesoriów do uśmiercania, filetowania i grillowania ryb. A nie są to firmy z krajów zacofanych.
Te urządzenia pochodzą z krajów, gdzie łowi się tylko na obiad, lub bardziej - na własne skromne potrzeby . Nie dla kota, rodziny, sąsiadów, nie stawia kolejnej zamrażarki aby 'magazynować'. Tam ludzie szanują przyrodę, nawet tak gospodarzą, aby ryby było dużo (w Finlandii trzeba z jezior odłowić część drobnicy). Bo pałka do ogłuszania ryb czy nóż do filetowania nie jest złym narzędzie oczywiście...
Bardzo mi pasuje zasada, jaką zawarł w swojej książce "Nocne połowy ryb", Andrzej Trembaczowski:
Rozdział "Co zrobić ze złowioną rybą" rozpoczyna się tak:
"Ryby łowi się po to, żeby je zjeść, tylko w ten sposób możemy usprawiedliwić nasze postępowanie wobec wodnych stworzeń. Gdyby nie to, nasze piękne hobby byłoby zwykłym okrucieństwem wobec bezbronnych zwierząt. Pamiętajmy o tym, wybierając się na ryby"
A dla mnie ta zasada to bzdura i pan Andrzej niech szuka sobie usprawiedliwień jak potrzebuje.
Koczownik, mam nadzieję, że nie uważasz, że to są jakieś przykazania... Dawniej ludzie uważali, że ziemia jest płaska. Ja właśnie uważam, że takie słowa to porażka. Prosty przykład. Niech pan Andrzej pojedzie 300 km na ryby, i złowi przepisowe 3 szczupaki w ciągu 20 minut. Co, pojedzie do domu? Tyle zachodu i już po wszystkim? Oczywiście, że nie, będzie łowił dalej. To tylko ściema dla tych co szukają usprawiedliwienia. :D
-
Świetna uwaga Tomku. Nawet o tym nie pomyślałem, ale tak właśnie jest.
Chwalę się tylko wówczas, jeśli jest czym. A jeśli chcesz poczytać moje artykuły lub zobaczyć rekordowe ryby, to poczytaj stare Wiadomości Wędkarskie. Od kiedy zabiłem kilka rekordowych ryb (bo musieli być świadkowie, ryba musiała być zważona w sklepie państwowym, trzeba było wysłać łuski do badań - łuski moich wówczas rekordowych rozpiórów badano 3 miesiące itd.) w tym brakowało mi kilka gram do rekordu Polski, skończyłem ze zgłaszaniem i tak mi pozostało. Moje ryby, moje uczucia i przeżycia. Reszta się nie liczy.
Ciastko możesz zjeść i mieć drugie. Kupujesz następne...
Odnoszę wrażenie że dyskusja dotyczy obecnej sytuacji, a historia jak to mówią wędkarze ah... - nie ujmuje ci zasług , wyników, pochwał , piedestału , braw , owacji - tylko skoro dzielisz się tak fachową wiedzą a my leszczyki chłopaki chcący czerpać od takiego guru jak ty chcielibyśmy czerpać również wizualnie .. ( nie odwołuje się do twych wyników historyczno - archiwalnych tylko obecnych, a co jakiś czas publikujesz wpisy - byłeś, złowiłeś , umiesz robisz to tak siak owak - może wstawił byś fotkę obecnych rybek jakie łowisz nie koniecznie rekordowych ale tych jak to określiłeś ostatnio pięknych leszczy, płoci jakich nałapałeś - a inni wędkarze stali i patrzyli)
-
Te urządzenia pochodzą z krajów, gdzie łowi się tylko na obiad, lub bardziej - na własne skromne potrzeby . Nie dla kota, rodziny, sąsiadów, nie stawia kolejnej zamrażarki aby 'magazynować'.
Otóż to! Tu leży problem - gdyby tak jak ja ludzie brali 10 ryb na rok, to nie byłoby problemu absolutnie żadnego i ryb byłoby pod dostatkiem.
W Anglii przecież też ryby się zabiera w jakimś niewielkim stopniu - jak nie jawnie to po cichu.
Powinno się więc znaleźć sposób jak ludzi uczyć dbałości o dobro wspólne oraz umiaru w jedzeniu i piciu ;-)
-
Dlaczego jako przykład podajecie Niemcy? Tam prawie w ogóle nie ma wędkarzy, a jak są to łowią na łowiskach prywatnych na których mogą wypuszczać ryby, i niemieccy wędkarze wolą wypuszczać ryby. Napiszcie też o tym jakie siatki trzeba mieć, wiecie, że tam siatka która spełnia odpowiednie wymagania opisana jest kilkoma stronami obostrzeń?
Dlaczego nie podajecie za przykład Czech...?
-
Panowie czy nie zapominamy o jednym, że wszystkim nam chodzi o to żeby łowić piękne i zdrowe ryby?
By spędzać wolny czas nad wodą relaksować się i w dodatku mieć możliwość coś złowić?
Tylko aby tak było potrzebne są ulepszenia? Bo żadna z rzek nie jest ani w UK ani w Polsce naturalna.
Człowiek czyli my na własne potrzeby pogłębia rzeki zmienia ich naturalne koryta niszcząc tym tarliska...
Nie chcę stanąć w obronie łowisk w GB ale faktem jest, że wody tutaj są lepsze bardziej rybne i bardziej zadbane.
A uzyskano to poprzez wprowadzenie C&R.
Jasne każdy lubi zjeść świeża rybę no chyba, że ktoś ma alergię.
Każdy z nas wie, że Polska to młody kraj. Tylko trzeba pamiętać, że za to w jakim jest teraz stanie odpowiedzialni jesteśmy my.
Ktoś powie, że Anglia to kolebka karpiarstwa a czy wiecie, że karp nigdy nie dotarł do UK w sposób naturalny i że istnieje dokumentacja, że pierwsze sazany w anglii pochodzą właśnie z Polski?
Ja nie wierzę w to, że w Polsce PZW na podstawie tych działań które podejmuje teraz może uratować srybostan w polskich wodach?
A czym to argumentuje a no tym, że brali potężne dotacje zbierali kasę zaprzegli wszystkie siły w to aby odbudować populację jesiotra syberyjskie i rosyjskiego.
A koniec końców ponad 95% idzie pod produkcję kawioru który sprzedają na rynek europejski w cenie ponad 3000 euro za kilogram. A wiecie gdzie jest kasa ?
Bo nie ma jej w portfelu związku.
-
W związku z tym, że następny kolega wyciąga to "polowanie", o którym ja również wcześniej wspomniałem, chciałbym zdecydowanie podkreślić, że to był jedyny mój ślad w tej dyskusji. Nie miałem zamiaru stawać po żadnej stronie, jedynie zaznaczyłem, że jeśli będę miał wybór, to ja jednak wolałbym łowić ryby w moim jeziorze, które ma w najgłębszym miejscu dziewiętnaście metrów, a nie w oczkach wodnych, szumnie zwanych łowiskami komercyjnymi. Średnio mi pasuje łowienie przy parkingu hipermarketu, przy autostradzie, na ogrodzonym terenie, na oczach kamer. Nie chcę, żeby było mi wygodnie, nie w takim przypadku. Nie mam problemu z wypuszczaniem ryb, żeby nie było. Ryby mają wrócić do rzek i jezior, to chciałem powiedzieć, tylko to :)
Mogę być Elżbietą Jaworowicz tego wątku, ale nie matką ośmiorga dzieci, pobitą przez konkubenta. Dziękuję :)
-
Jak już nie raz tutaj pisałem, zawsze znajdziesz (nie tylko Ty oczywiście) sobie mądre wytłumaczenie, żeby ryby zabierać.
A ja zawsze będę powtarzał: nie możesz zjeść ciastka i potem płakać, że go nie masz.
No to może ja po raz kolejny powtórzę - jest to możliwie, a dowodem są łowiska komercyjne.
:)
Czego są dowodem łowiska komercyjne, przepraszam? Jeśli interesuje cię łowienie rocznych ryb, to ok. Idziesz na staw hodowlany szumnie łowiskiem zwany i sobie łowisz kroczki. Mnie interesuje łowienie ryb, które często mają po kilkanaście albo i więcej lat. I siłą rzeczy wielokrotnie musiały już być na haczyku. Gdyby trafiły na Ciebie, to już by nie istniały. Na łowiskach komercyjnych (nie na stawach hodowlanych tak nazwanych) obowiązuje dość niski górny wymiar ochronny i o ryby, które interesują wędkarzy, nie pozyskiwaczy mięsa, się dba!
-
Tutaj między innymi łowię - >http://www.roztocze-agroturystyka.pl/art-w-sekcji-akweny-wodne/45-ryby-rzeki-stawy-hodowlane/134-owisko-wdkarskie-zatyle-kbeca.html
Średnie na obiad, a gdybym wyciągnął 10 kilo to do wody, bo starego mięsa nie zwykłem jadać, nie ważne czy świni, kury czy ryby ;-) Ja nawet nie nastawiam się na okazy, bo nie zależy mi na szpanowaniu wynikami.
Nawiązując do innych postów - nie ma tam kamer, marketów, wokół las, woda zasilana ze źródeł, zero przemysłu i pól wokół, a jak wracasz to pracownikowi w kasie mówię co złapałem, a on nawet do wiadra mi nie zagląda. Tam się ludzi traktuje jak ludzi, a nie jak przestępców.
Co do wód zanieczyszczonych to siłą by mnie nie zmuszono do zjedzenia takiej ryby i w ogóle tam nie łowię, bo paprać w szambie się nie lubię. W moim jednak regionie takich jest niewiele.
-
Lucjanie, Niemcy wskazałem jako materiał poznawczy. Tak samo możemy (jeśli chcesz) porozmawiać o Czechach, Słowakach czy Rosjanach.
Rozmawiajmy i poznawajmy. Nie mówmy, że to jest złe, a tamto dobre. Kto nam dał prawo do takiej oceny? Każde państwo żyje swoim życiem i szanujmy to.
Rozmawiajmy poznając inne...
Łowisko wędkarskie „ZATYLE” k/Bełżca. Aż muszę poczytać, jak tutaj rozwiązał właściciel sprawę zabierania ryb i organizacji.
-
To może jeszcze o Litwie trzeba porozmawiać ;)
http://lowisko.net/liga-litewska-03-06052012-niemen-rzeka-obfitosci.html
Wszędzie dookoła są ryby tylko u nas nie ma ciekawe... ;)
-
Porownane zostały systemy angielski i niemiecki. Ale gdzie w systemie niemieckim jest mowa o rybności tych wód? Sam wiem jak wyglądają wody w UK. Bywam tam dość regularnie. Ale w jakim stanie są wody u naszych zachodnich sąsiadów? Moim zdaniem porównując systemy zarządzania najważniejszą informacją powinien być efekt końcowy, czyli ilość łowisk, ich zasobność oraz zaludnienie na metr kwadratowy.
Wysłane z mojego D2203 przy użyciu Tapatalka
-
Wiele razy uczestniczyłem w dyskusjach wędkarzy zabijających ryby i C&R . Odnoszę wrażenie , że to właśnie Ci pierwsi zazwyczaj nachalnie starają się przekonać druga stronę , iż nie ma racji i jest w błędzie . Dodatkowo, nie rozumieją prostych i oczywistych równań matematyczny , które zazwyczaj przytaczam - ryba wypuszczona = ryba w wodzie . Po takich matematycznych argumentach , zaraz na tapetę wchodzą złote myśli o znęcaniu się , o tym , że to politycy są winni , że trzeba zabijać aby ryby mniej cierpiały itp .
Michał przytoczył to mądre powiedzenie ciastku :beer: Ktoś tam wspomniał , że '' zjeść jedno ciastko i potem drugie '' . Niestety to utopia , powiedziałbym dosadniej ale mi nie wypada . Chodzi o to , że aby zjeść drugie , trzeba najpierw to ciasto mieć ! A kto nam ma je/ryby dać ? Kto w Polsce dba o wędkarzy , kto słucha naszego zdania ? Przecież wszyscy wiemy jak wyglądają realia !
W obecnej sytuacji Polskich wód , zabijanie ryb i bzdurzenie , tłumaczenie siebie politykami , cierpieniem i Bóg jeden wie czym jeszcze , jest hipokryzja do potęgi entej !
Już nie chcę wspominać o naszym RARP , który jest wyryty w jaskiniach , na skałach PRL-u .
-
Świetna uwaga Tomku. Nawet o tym nie pomyślałem, ale tak właśnie jest.
Chwalę się tylko wówczas, jeśli jest czym. A jeśli chcesz poczytać moje artykuły lub zobaczyć rekordowe ryby, to poczytaj stare Wiadomości Wędkarskie. Od kiedy zabiłem kilka rekordowych ryb (bo musieli być świadkowie, ryba musiała być zważona w sklepie państwowym, trzeba było wysłać łuski do badań - łuski moich wówczas rekordowych rozpiórów badano 3 miesiące itd.) w tym brakowało mi kilka gram do rekordu Polski, skończyłem ze zgłaszaniem i tak mi pozostało. Moje ryby, moje uczucia i przeżycia. Reszta się nie liczy.
Ciastko możesz zjeść i mieć drugie. Kupujesz następne...
Odnoszę wrażenie że dyskusja dotyczy obecnej sytuacji, a historia jak to mówią wędkarze ah... - nie ujmuje ci zasług , wyników, pochwał , piedestału , braw , owacji - tylko skoro dzielisz się tak fachową wiedzą a my leszczyki chłopaki chcący czerpać od takiego guru jak ty chcielibyśmy czerpać również wizualnie .. ( nie odwołuje się do twych wyników historyczno - archiwalnych tylko obecnych, a co jakiś czas publikujesz wpisy - byłeś, złowiłeś , umiesz robisz to tak siak owak - może wstawił byś fotkę obecnych rybek jakie łowisz nie koniecznie rekordowych ale tych jak to określiłeś ostatnio pięknych leszczy, płoci jakich nałapałeś - a inni wędkarze stali i patrzyli)
Mirmag sory ale po raz kolejny przypomnę mój post - bo widzę że przepadł w czelaściach dysputy.....
-
Wiele razy uczestniczyłem w dyskusjach wędkarzy zabijających ryby i C&R . Odnoszę wrażenie , że to właśnie Ci pierwsi zazwyczaj nachalnie starają się przekonać druga stronę , iż nie ma racji i jest w błędzie .
A czemu się dziwisz - jeśli wprowadzona zostanie na danej wodzie zasada C&R, to tracą na tym wędkarze zabierający ryby.
Jeśli zasady nie ma - Ci co chcą wypuszczać - mogą to robić.
Zadecydować powinna większość, a tymczasem chce decydować internetowa mniejszość. Zwolenników zasady C&R nad wodą to ja nie widuję raczej.
Świat tak został zaprojektowany, że się je aby żyć. To jest naturalne. Chore są chciwość i obżarstwo
-
Wiele razy uczestniczyłem w dyskusjach wędkarzy zabijających ryby i C&R . Odnoszę wrażenie , że to właśnie Ci pierwsi zazwyczaj nachalnie starają się przekonać druga stronę , iż nie ma racji i jest w błędzie .
A czemu się dziwisz - jeśli wprowadzona zostanie na danej wodzie zasada C&R, to tracą na tym wędkarze zabierający ryby.
Jeśli zasady nie ma - Ci co chcą wypuszczać - mogą to robić.
To było na poważnie, czy jaja sobie robisz?
-
Wystarczy, ze większość wędkarzy z własnej woli będzie wypuszczać ryby to zasada C&R nie musi być nakazem.
-
Wiele razy uczestniczyłem w dyskusjach wędkarzy zabijających ryby i C&R . Odnoszę wrażenie , że to właśnie Ci pierwsi zazwyczaj nachalnie starają się przekonać druga stronę , iż nie ma racji i jest w błędzie .
A czemu się dziwisz - jeśli wprowadzona zostanie na danej wodzie zasada C&R, to tracą na tym wędkarze zabierający ryby.
Jeśli zasady nie ma - Ci co chcą wypuszczać - mogą to robić.
No własnie , to jest ten sposób myślenia ... Tracą możliwość zabierania ryb - genialny tok rozumowania . Nie ważne , że woda jest już prawie pusta , że ryby biorą tylko po zarybienia . Najważniejszy jestem ja i w dupie mam przyszłość , jak tu się skończą ryby to pójdę na kolejną wodę . Cała polska rzeczywistość .
-
No własnie , to jest ten sposób myślenia ... Tracą możliwość zabierania ryb - genialny tok rozumowania . Nie ważne , że woda jest już prawie pusta , że ryby biorą tylko po zarybienia . Najważniejszy jestem ja i w dupie mam przyszłość , jak tu się skończą ryby to pójdę na kolejną wodę . Cała polska rzeczywistość .
Kolego nie wiem gdzie łowisz ale tam gdzie ja łowię pustki nie ma, a są jeszcze odłowy i kłusownicy. Przynajmniej jeśli chodzi o pewne gatunki.
-
Tomek ( Koczownik szczupaka z avatara też zjadłeś ) - jak tak to szkoda bo bardzo ładny był podoba mi się ...... 8)
-
No własnie , to jest ten sposób myślenia ... Tracą możliwość zabierania ryb - genialny tok rozumowania . Nie ważne , że woda jest już prawie pusta , że ryby biorą tylko po zarybienia . Najważniejszy jestem ja i w dupie mam przyszłość , jak tu się skończą ryby to pójdę na kolejną wodę . Cała polska rzeczywistość .
Kolego nie wiem gdzie łowisz ale tam gdzie ja łowię pustki nie ma, a są jeszcze odłowy i kłusownicy. Przynajmniej jeśli chodzi o pewne gatunki.
Tam łowi, gdzie mieszka. On i 100 tysięcy ludzi o Twoim podejściu.
-
Tomek ( Koczownik szczupaka z avatara też zjadłeś ) - jak tak to szkoda bo bardzo ładny był podoba mi się ...... 8)
Tego zjadłem, z tym że to był jedyny zabrany w roku 2014. Reszta w wodzie.
Mówię jak do słupa - umiar załatwiłby sprawę. Przesada w każdą stronę jest niezdrowa.
Co do wędkarzy mięsiarzy, co łowią jak trałowce to mam jak najgorsze zdanie i to jest dla mnie patologia.
-
Tomek ( Koczownik szczupaka z avatara też zjadłeś ) - jak tak to szkoda bo bardzo ładny był podoba mi się ...... 8)
Tego zjadłem, z tym że to był jedyny zabrany w roku 2014. Reszta w wodzie.
Mówię jak do słupa - umiar załatwiłby sprawę. Przesada w każdą stronę jest niezdrowa.
kurcze szkoda taki ładny był ..... 8)
-
Winnych obecnego stanu jest wielu od wędkarzy,kłusowników, PZW po firmy regularnie trujące nasze wody i nie ponoszące żadnych konsekwencji. Podam przykład Warty bo do tej mi najbliżej czy widzicie żeby ktoś zajął się tą katastrofą na poważnie? Minęło tyle czasu i sprawa zamieciona pod dywan trochę krzyku było ludzie "zapomnieli" woda płynie dalej....
I my tu możemy wypuszczać pojedyncze rybki i zachęcam do tego a przyjdzie taka firma i tony bez problemu uśmierci >:O
-
Wystarczy, ze większość wędkarzy z własnej woli będzie wypuszczać ryby to zasada C&R nie musi być nakazem.
Tak, bo ta większość ma wypuszczać, żeby Twoja mniejszość mogła zabierać.
Bo ta większość to przeważnie wegetarianie albo ludzie, którym nie smakuje wielki smażony okoń albo półmetrowy lin w śmietanie...
-
Winnych obecnego stanu jest wielu od wędkarzy,kłusowników, PZW po firmy regularnie trujące nasze wody i nie ponoszące żadnych konsekwencji. Podam przykład Warty bo do tej mi najbliżej czy widzicie żeby ktoś zajął się tą katastrofą na poważnie? Minęło tyle czasu i sprawa zamieciona pod dywan trochę krzyku było ludzie "zapomnieli" woda płynie dalej....
I my tu możemy wypuszczać pojedyncze rybki i zachęcam do tego a przyjdzie taka firma i tony bez problemu uśmierci >:O
Dokładnie - tak jest.
Trzeba poznać proporcje, najlepiej aby to zrobili naukowcy i wówczas zastanawiać się nad sposobami przeciwdziałania.
Tak, bo ta większość ma wypuszczać, żeby Twoja mniejszość mogła zabierać.
Bo ta większość to przeważnie wegetarianie albo ludzie, którym nie smakuje wielki smażony okoń albo półmetrowy lin w śmietanie...
W demokracji większość niestety ma rację proszę pana ;-)
-
Z tego co czytałem to Tomek(koczownik) stwierdził że bierze około 10 ryb rocznie. Żeby nie było jestem zwolennikiem C&R, sam tak czynię. Niestety jednak jeśli ktoś chce sobie zabrać rybę to ma takie prawo. Tylko mnie najbardziej boli to że po zarybieniu na moich łowiskach nie ma gdzie usiąść dosłownie. Dochodzi do rękoczynów bo dwóch gości bije się o miejscówkę. Godne politowania...
Najbardziej boli mnie to że większość wędkarzy ma w dupie limity i się nim nie przejmuje. W zeszłym roku rozmawiałem z wędkarzem który stwierdził że koleś łowiący na moim miejscu dzień wcześniej chwalił się że złapał 36 karpii. Brały jak płotki i "bidak" nie wie co z nimi teraz zrobić. Takich ludzi ja wsadzałbym to więzienia...
-
Dodam to postu wyżej, że ja nie biorę nawet ryb ledwo większych niż wymiar. Nie na styk - ale wedle swoich podwyższonych norm.
Tak samo nie łowię ryb w tarle, a właściwie w ogóle nie łowię wiosną. Składkę opłacam dopiero od czerwca czasem lipca.
Gdyby tak łowili ludzie zabierający ryby - nie byłoby żadnego problemu.
-
Tak, bo ta większość ma wypuszczać, żeby Twoja mniejszość mogła zabierać.
Bo ta większość to przeważnie wegetarianie albo ludzie, którym nie smakuje wielki smażony okoń albo półmetrowy lin w śmietanie...
W demokracji większość niestety ma rację proszę pana ;-)
Przeczysz sam sobie.
Jak mówiłem - jak ktoś chce zabijać, to mundre argumenty sobie znajdzie. Niektóre nawet w książkach umieszczono...
Edit: a tak ogólnie to ja się z Twoim podejściem zgadzam. Jeśli oczywiście robisz, jak piszesz. Tyle że nie bronisz tutaj swojego podejścia, tylko robisz zupełnie co innego... I w tym problem.
-
Ten uśmieszek oznaczał żart.
Nie bronię tu żadnych mięsiarzy aby było jasne.
Jestem też świadomy, że zmiana mentalnosci to sprawa beznadziejna, i może być tak że tylko C&R na siłę sprawę może rozwiązać.
---
A tak na marginesie, to czy na forum jest jakies ustawienie, ze alt+s wysyła wiadomosc zamiast wpisać s... hehe nawet wpisać nie mogę.
-
tomek-kun
To jest problem wielu wód dlatego po zarybieniu powinien być zakaz łowienia a nie na zasadzie my swoje zrobiliśmy teraz "róbta co chceta".
Chyba na wszystkich wodach po zarybieniu "wędkarze" okupują je do bólu i ich dzieci siatkami karpie do domu na bieżąco zanoszą i zamrażalki pękają w szwach a potem się słyszy tyle nałapałem, że nie mam gdzie mrozić.
To jest PATOLOGIA!
-
Panowie zluzujcie poślady i idźcie na ryby bo ciśnienie was rozwali ??? :beg:
-
Z tego co czytałem to Tomek(koczownik) stwierdził że bierze około 10 ryb rocznie. Żeby nie było jestem zwolennikiem C&R, sam tak czynię. Niestety jednak jeśli ktoś chce sobie zabrać rybę to ma takie prawo. Tylko mnie najbardziej boli to że po zarybieniu na moich łowiskach nie ma gdzie usiąść dosłownie. Dochodzi do rękoczynów bo dwóch gości bije się o miejscówkę. Godne politowania...
Najbardziej boli mnie to że większość wędkarzy ma w dupie limity i się nim nie przejmuje. W zeszłym roku rozmawiałem z wędkarzem który stwierdził że koleś łowiący na moim miejscu dzień wcześniej chwalił się że złapał 36 karpii. Brały jak płotki i "bidak" nie wie co z nimi teraz zrobić. Takich ludzi ja wsadzałbym to więzienia...
Prawda Tomek :thumbup:
Własnie , dziesięć ryb rocznie . A teraz Drodzy Koledzy , przemnóżcie te dziesięć ryb na ilość wędkarzy łowiący na Waszych wodach , potem przez ilość wpuszczanych ryb . Ja zawsze miałem kłopoty z matematyką w szkole, ale takie proste rachunki to mi jakoś udaje się rozwiązywać . Nikogo nigdy nie zmuszam i nie będę zmuszał do NK , podaję tylko myśl pod refleksję ...
-
Tomku, to musi być problem w Twoich ustawieniach na komputerze.
Z boku masz też ikonkę (kartka z ołówkiem) "modyfikuj wiadomość". Jest też ona nad postem. Jeśli wyślesz część postu, po prostu kliknij na nią i post uzupełnij, zamiast pisać drugi.
-
Prawda jest taka że "my wędkarze" sami jesteśmy sobie winni. U mnie PZW często zamyka zbiornik zaraz po zarybieniu na kilka dni. Tylko że jak robią otwarcie o 6 rano to już nie ma gdzie siąść. Nie jeden raz wędkarze byli na mnie oburzeni, że jak ja śmiałem wypuścić rybę,"Bo przecież ryby się je" i weź tu walcz z takim...
Najbardziej denerwuje mnie tekst " Jak ja nie wezmę to inni wezmą". Toż to błędne koło...
-
---
A tak na marginesie, to czy na forum jest jakies ustawienie, ze alt+s wysyła wiadomosc zamiast wpisać s... chce nawet wpisać nie mogę.
Nie masz czasem na komputerze Advaced System Care? Jeśli masz,to tu jest halo. Miałem podobnie.
-
Z tego co czytałem to Tomek(koczownik) stwierdził że bierze około 10 ryb rocznie. Żeby nie było jestem zwolennikiem C&R, sam tak czynię. Niestety jednak jeśli ktoś chce sobie zabrać rybę to ma takie prawo. Tylko mnie najbardziej boli to że po zarybieniu na moich łowiskach nie ma gdzie usiąść dosłownie. Dochodzi do rękoczynów bo dwóch gości bije się o miejscówkę. Godne politowania...
Najbardziej boli mnie to że większość wędkarzy ma w dupie limity i się nim nie przejmuje. W zeszłym roku rozmawiałem z wędkarzem który stwierdził że koleś łowiący na moim miejscu dzień wcześniej chwalił się że złapał 36 karpii. Brały jak płotki i "bidak" nie wie co z nimi teraz zrobić. Takich ludzi ja wsadzałbym to więzienia...
Prawda Tomek :thumbup:
Własnie , dziesięć ryb rocznie . A teraz Drodzy Koledzy , przemnóżcie te dziesięć ryb na ilość wędkarzy łowiący na Waszych wodach , potem przez ilość wpuszczanych ryb . Ja zawsze miałem kłopoty z matematyką w szkole, ale takie proste rachunki to mi jakoś udaje się rozwiązywać . Nikogo nigdy nie zmuszam i nie będę zmuszał do NK , podaję tylko myśl pod refleksję ...
W moim miasteczku i okolicach jest około 3000 wędkarzy. Jakby każdy brał 10 ryb rocznie to...
Musieliby się szybko przerzucić na żaby :P
Tylko że nie mamy prawa wymagać od ludzi którzy chcą brać ryby i robią to zgodnie z regulaminem żeby przestali. Boli mnie serce, ale cóż zrobić...
-
Ten problem z ś to chyba cos z kompem, bo na innej przeglądarce tego nie ma. To znaczy na Firefoxie wywala, a na Safari jest ok. Pewnie jakaś wtyczka czy sam diabeł wie co.
---
Jędrula - mnożyć to sobie można tylko najpierw policz ile jest ryb w wodach ?
Mogą wyjsc jakies biliony :D
-
Wszystkich ryb może wam nie wyłapią bo nie wszyscy umieją łowić :P
-
Tomek kun - mnożyć to sobie można tylko najpierw policz ile jest ryb w wodach ?
Mogą wyjsc jakies biliony :D
I tu się właśnie rozmijasz z rzeczywistością. Czego dowodem jest... rzeczywistość.
-
Ten problem z ś to chyba cos z kompem, bo na innej przeglądarce tego nie ma. To znaczy na Firefoxie wywala, a na Safari jest ok. Pewnie jakaś wtyczka czy sam diabeł wie co.
---
Tomek kun - mnożyć to sobie można tylko najpierw policz ile jest ryb w wodach ?
Mogą wyjsc jakies biliony :D
Czyli wychodzi na to że będziemy na minusie...Jasny gwint!
-
Koczownik, według mnie nie używasz dobrej argumentacji. Obecna 'gospodarka' sprawiła, że ryb nie ma. Jezeli piszesz o demokracji, to czego chcesz? Zagłosujmy czy jesteśmy za tym, aby każdy dostał po 1000 PLN na głowę. Zapewniam Cię, że demokracja 'wygra'. Skąd tylko wziąć tego tysiąca? Tak samo jest z rybami, ich nie ma po prostu, wiec o jakiej demokracji mowa?
Tutaj musi być podstawowa rzecz - ryby muszą być w wodzie. Nikt nie pozwala wędkarzom czy rybakom na wolne amerykanki, to co się wzięło, ma zostac uzupełnione. Ale nie jest - dlatego, że wędkarze oszukują (biorą ponad limit, ryby niewymiarowe, łowią często na więcej wędek niż pozwala regulamin i tak dalej). W takiej sytuacji więc musi być ustanowione inne prawo, które sprawi, że będzie się przestrzegać odpowiednich wymogów. Ryb juz jest za mało, może opróćz kilku rzek i łowisk specjalnych, rybostan jest niższy niż powinien być w naturze. Czy się go uzupełnia? Oczywiście, że nie. Na dodatek zarybia się coraz mocniej karpiem, który znika zaraz wpuszczeniu.
Koczownik, nie myśl, że tacy jak my chcemy zabrać innym możliwość zjedzenia ryb. To nie o to chodzi - bardziej o prostą rzecz, że ryb juz brakuje. Jak zabierzesz szczupaka, to woda 'dostanie' jeszcze bardziej (podstawowy problem polskich wód to brak drapieżnika). Dlatego mówimy o rozsadku!
Ale jeżeli Ty piszesz, że większość wędkarzy chce zeżreć to co złowi i dlatego ma tak być, bo to większość - to sorry, ale to jest prawo Kalego. Na dodatek krótkowzroczność, bo za niedługo nie zabierzesz nawet 10 ryb rocznie, bo więcej nie złowisz.
Przytoczyłeś typowe argumenty przeciw C&R - a więc androny pisane przez 'pana Andrzeja', kłusownicy, przepisy, żądanie większości, wstrętność komercji, zabrakło tylko rybaków. Uważasz, że masz rację? A jak zrobisz aby było więcej ryb? Przecież widać, że obecny system nie działa, że idziemy na dno jak Titanic. Podaj alternatywy!
Najłatwiej się narzeka i jest na 'NIE' :)
-
Nie jestem na nie - jeśli w danej wodzie wypuszczanie jest niezbędne - to niechaj się tak dzieje.
Moje postrzeganie rzeczywistości może też wynikać z specyfiki wód na jakich łowię.
A tam na bolenia nikt nie patrzy, a są niezwykle liczne.
Podobnie z leszczem. Ludzie mają bzika tylko na punkcie karpi. No i jest tu też to zjawisko, o którym koledzy wyżej pisali - wyławianie zaraz po zarybieniu. Znam wody ze szczupakiem i okoniem w dużych ilościach. Oczywiście mówię o PZW.
Być może większość z nas ma doświadczenia z wód o bardzo dużej presji wędkarskiej i tam są inne realia. Z moich terenów ludzie wyjechali za chlebem i nad wodą, poza pewnymi akwenami żywego ducha nie ma.
Nawet kłusowników obserwuję dużo mniej niż na początku lat 90. Zaś do rzeki nie da się prawie dojść, bo porzuceniu łąk porosły tam takie chaszcze, że Amazonka to pikuś ;-)
Gdzieś czytałem regulamin z łowiska no-kill pstrągowego, na Wieprzu, gdzie zabrania się mieć jakichkolwiek ryb nawet w aucie. To pokazuje moim zdaniem, że takie łowiska mogą być niezdrowym magnesem dla mięsiarzy. Pewnie rzeczywistość wygląda tak, że łowią, a rybę do bagażnika pakują. Nie wiem czy przy takim ssaniu na rybę wystarczyłoby całej policji w Polsce aby to upilnować. To obłęd nie łowienie.
-
Nie jestem na nie - jeśli w danej wodzie wypuszczanie jest niezbędne - to niechaj się tak dzieje.
Moje postrzeganie rzeczywistości może też wynikać z specyfiki wód na jakich łowię.
A tam na bolenia nikt nie patrzy, a są niezwykle liczne.
Podobnie z leszczem. Ludzie mają bzika tylko na punkcie karpi. No i jest tu też to zjawisko, o którym koledzy wyżej pisali - wyławianie zaraz po zarybieniu. Znam wody ze szczupakiem i okoniem w dużych ilościach. Oczywiście mówię o PZW.
Być może większość z nas ma doświadczenia z wód o bardzo dużej presji wędkarskiej i tam są inne realia. Z moich terenów ludzie wyjechali za chlebem i nad wodą, poza pewnymi akwenami żywego ducha nie ma.
Nawet kłusowników obserwuję dużo mniej niż na początku lat 90. Zaś do rzeki nie da się prawie dojść, bo porzuceniu łąk porosły tam takie chaszcze, że Amazonka to pikuś ;-)
Gdzieś czytałem regulamin z łowiska no-kill pstrągowego, na Wieprzu, gdzie zabrania się mieć jakichkolwiek ryb nawet w aucie. To pokazuje moim zdaniem, że takie łowiska mogą być niezdrowym magnesem dla mięsiarzy. Pewnie rzeczywistość wygląda tak, że łowią, a rybę do bagażnika pakują.
Krótko mówiąc, dziwisz się ludziom, że o chleb wołają. Jak nie mają, to niech jedzą ciastka...
-
Panowie nie wiem nad czym wy płaczecie ale ryby w Polsce Są..no może poza małymi łowiskami gdzie problem zawsze będzie puki nie będą objęte specjalną troską . Wody PZW to nie komercja ale jeszcze w miarę zdrowy ekosystem . Nie ma sensu podniecać się wodami komercyjnymi bo ryby z nich pochodzące to hodowlaki faszerowane hormonem wzrostu. Nie wiem czy ktoś z was o tym słyszał ale ryby mają czterokrotnie szybszy przyrost dzięki hormonom wzrostu który powszechnie stosuje się na komercji. Ryby zachowują się całkiem inaczej niż dzika ryba. Zacznijcie doceniać własne łowiska bo u nas nie jest aż tak źle jak to malują
-
Panowie nie wiem nad czym wy płaczecie ale ryby w Polsce Są..no może poza małymi łowiskami gdzie problem zawsze będzie puki nie będą objęte specjalną troską . Wody PZW to nie komercja ale jeszcze w miarę zdrowy ekosystem . Nie ma sensu podniecać się wodami komercyjnymi bo ryby z nich pochodzące to hodowlaki faszerowane hormonem wzrostu. Nie wiem czy ktoś z was o tym słyszał ale ryby mają czterokrotnie szybszy przyrost dzięki hormonom wzrostu który powszechnie stosuje się na komercji. Ryby zachowują się całkiem inaczej niż dzika ryba. Zacznijcie doceniać własne łowiska bo u nas nie jest aż tak źle jak to malują
U nas, to znaczy gdzie?
Bo u mnie jest tak właśnie źle. A na Zalewie Zegrzyńskim jest jeszcze gorzej...
-
U nas to znaczy na większości rzek. Wędkarstwo ogólnie to nie jest sport dla leniwych. Rzekę trzeba poznawać a ryby się tropi.
-
Koczownik, ważne jest też o jakie ryby nam chodzi. Według ichtiologów często ryby są, bo im chodzi o 'biomasę'. Wędkarski termin 'rybnej' wody jest odmienny, bo zazwyczaj chodzi o większe sztuki.
Sporo polskich wód jest pełna ryb, ale niestety drobnicy, często ryba karłowacieje. Będąc na Mazurach mógłbym bić rekordy w łowieniu krapików i leszczyków, nie powiem, brały. Gorzej jednak z czymś większym. Bardzo często komuś się może wydawać, że ryba jest, jadnak może to być oznaka tego, że brakuje drapieżnika, zwłaszcza szczupaka.
U mnie na wielu łowiskach nie połowisz mocno płoci - ja tez jej nie łowię sporo - bo jest szczupak właśnie, co robi swoje...
Panowie nie wiem nad czym wy płaczecie ale ryby w Polsce Są..no może poza małymi łowiskami gdzie problem zawsze będzie puki nie będą objęte specjalną troską . Wody PZW to nie komercja ale jeszcze w miarę zdrowy ekosystem . Zacznijcie doceniać własne łowiska bo u nas nie jest aż tak źle jak to malują.
Ciekawa opcja, ale sorry, zależy od miejsca siedzenia. Mieszkając w Opolu można cos takiego pisać, bo okręg ma mało wędkarzy a woda jest. Gorzej jednak w innych rejonach - tam często jest masakra.
Ponadto woda PZW to też pojęcie względne, bo wodą PZW jest Turawa czy Nysa, w miarę rybne, inaczej ma się sprawa z taką Wisłą na przykład i w ogóle wodami okręgu mazowieckiego. Tam nie połowisz.
No i co to jest - 'w miarę zdrowy ekosystem'? Może lepiej go nazwać 'ekosystemem mocno osłabionym'? Bo chyba ludzie zapomnieli juz co to jest normalność - i jakimi były chociazby wody 30 lat temu, nie napiszę 50 - bo to już 'więcej niż komercja' ;)
Czy jest już tak źle, że niektóre rzeczy uważamy już za normalne?
-
U nas to znaczy na większości rzek. Wędkarstwo ogólnie to nie jest sport dla leniwych. Rzekę trzeba poznawać a ryby się tropi.
A co powiesz o ludziach, którzy znają rzekę i się nad nią "wychowali" i na odcinku kilku kilometrów widzą jak z roku na rok ilość ryb maleje.
Mają rybę tropić w górę czy w dół rzeki. Jak w dół to podpowiem, że u mnie ostatnio jedna firma parę ton wytruła...
-
Musisz tropić w górę :D
-
Luk ci już podpowiedział co masz robić,zresztą sam sobie też odpowiedziałeś. Musisz jechać tam gdzie są ryby. A ryby są tam gdzie rzadko pojawia się ludzka stopa. Takich miejsc nie brakuje
Luk,są wyjatki że z rybami słabo ale to są odcinki gdzie jest duża presja rybaków i wędkarzy. Nie brakuje dzikich odcinków gdzie wędkarzy i rybaków nie ma . Znam prawie 50 km odcinka San-Wisła gdzie nie ma prawie żywej duszy. A takich miejsc jest więcej tylko ludzie trzymają w tajemnicy.
-
Pisałem z lekką ironią...
Dobra czyli podsumowując:
1) są ryby
2) trzeba je tylko wytropić
3) tropić zawsze w górę rzeki a jak z jeziorami ?
4) można zamknąć temat patrz pkt 1.
-
Niestety jeżeli nie umiesz łowić żaden z tych punktów ci nie pomoże . Żeby łowić trzeba jechać nad wodę a nie drwić sobie...
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/v/t1.0-9/11898943_770214826420946_5619874116146001976_n.jpg?oh=9ff0f7318653e4f6288f8e83675896f8&oe=5759C32B)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xap1/v/t1.0-9/11863300_763422973766798_3809325545353826167_n.jpg?oh=e9bbbb3233b30951d370a9a262161e84&oe=5784E1D2)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/v/t1.0-9/11220836_720130404762722_3067884545106268624_n.jpg?oh=17b0abbb6690b0573957df6d890570c6&oe=578F13E8)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/11193375_720130424762720_6405920013385716941_n.jpg?oh=7b13434599fa86be63d3487ef1b9de1a&oe=574A3340)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/10968388_677660472343049_1884939289972861334_n.jpg?oh=37b6c79c94c3a23960433291ef1bcdab&oe=5789CF3D)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/1450797_636899706419126_9070628060680227812_n.jpg?oh=f46147dcaf461096bbb3c71ab78894b7&oe=5755980D)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-ash2/v/t1.0-9/10252098_533488393426925_3752565525683025506_n.jpg?oh=87d39dce48f53780cec1ce23af815662&oe=579883DD)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xft1/v/t1.0-9/10261998_527507637358334_1997073792947996739_n.jpg?oh=dad0ae969278c4acdb1bb241311d5833&oe=5756CB6D)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/v/t1.0-9/10264710_527278247381273_9050849714350721648_n.jpg?oh=b1478d39a6b8077ffa278ef9be5536e1&oe=578A44FE)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/10155282_527277474048017_3409979964689489560_n.jpg?oh=b475f486d3bf223d3768312625f28a56&oe=5790D25D)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/v/t1.0-9/10253775_527277864047978_3534681461006532688_n.jpg?oh=cc375f20724a3e41dd1b73985f8bbdc5&oe=5755540E)
-
Heniek, czyli tam jest ryba dlatego, że ludzie 'nie wiedzą'. A więc cały system nie działa, ryba jest w miejscach trudnodostępnych :D
Zobacz-piszesz o tropieniu. Ale ty spinningujesz głównie. Spławikowcy i grunciarze zaś zazwyczaj zwabiają rybę w pułapki. To subtelna różnica. Większosc tak łowiących ma doskonałe porównanie co do tego, jakie ryby sa w rzece na przestrzeni lat. Ktoś może mieć dobre wyniki - bo na przykład zaczął używać Metody. Ale to nie zmienia faktu, że jakieś łowiska sa kiepskie i się zna rybostan w jakimś stopniu.
Ostatnie dwa lata to straszna niżówka, ryba miała raczej nieudane tarło, wędkarze łowili ja w miejscach gdzie się zbierała (na głębszej wodzie, dodatkowo zatrucia były (Nysa Kłodzka, Odra, Warta, Wisła i inne). Czy ktoś zarybił więcej? NIE. Czy teraz będa mniejsze limity, jakas specjalna ochrona aby zrównoważyć straty? NIE. Czy działa się aby powstrzymac spustoszenia jakie robi kormoran czarny? NIE.
Jak można więc uważać, że będzie lepiej? Czy po amerykańsku należy się uśmiechać i uprawiać autosugestię, wmawiając sobie że 'jest dobrze'? Ja nie widzę aby taka Odra miała odżyć, raczej wypadły dwa lata roczników pewnych populacji, co będzie miało duży wpływ na rybostan za kilka lat.
Heniek, jedna z Twoich głównych wód jest zarybiana regularnie pstrągiem, dzięki wysiłkom Waszego towarzystwa (Salmo), kołom - rzeka ma rybki, trzeba znac miejsca - sie połowi, OK. Ale ile takich rzek jest w Polsce. Pojedź do Warszawy i tam zajmij się tropieniem ryb - masz raczej marne szanse na sukces.
Ja uważam, że włąśnie trzeba trąbić na alarm, że jest źle, że może być jeszcze gorzej. Zmian nie ma, jest tylko kosmetyka, i tak bardzo skromna. Na wodzie na Śląsku, po zarybieniu karpiem siedziało tam non-stop ponad 200 wędkarzy, siekali karpika z zarybień bez litości. Czy nie uważasz, że to jest oznaka, że jest już bardzo źle? Ludzie nie odpuszczają rybom w listopadzie, biorą co mogą, a to ryba na następny rok. Dla mnie tu nie ma nic optymistycznego :o
-
piskorz
I co mamy sobie tu teraz fotki wrzucać i udowadniać jeden z drugim?
Obawiam się, że nie rozumiesz o czym tu rozmowa....
LUK wie poczytaj post wyżej...
Nasze fotki nie zmienią tego, że ryb jest zdecydowanie mniej niż kiedyś a w niektórych wodach stojących trudno o coś większego niż płoteczki i krąpiki dłoniaki! A to dlatego bo zostały doszczętnie wypieprzone z wszystkiego co się ruszało i nadawało do wyjęcia z sieci takich wód jest mnóstwo...
Masz przykład z jednego z takich jezior niezłe płociska co?
Możesz sobie tropić całe jezioro wzdłuż wszerz i w głąb i większych nie złowisz bo nie ma...
A pojechałem na nie z tym Panem z fotki żeby miał zabawę...
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/394/4627814_DSC_0219.JPG)
-
Luk,zanim przerzuciłem się na spining,stawiałem pierwsze kroki z pewnym wędkarzem który używał ruskiego teleskopu, ciężarek gruntowy z ołowiu albo spławik z korka od wina tyle że obrobiony ładnie. On nigdy nie używał zanęty tylko szukał ryby a łowił takie ryby że wielu by mu pozazdrościło. Dzisiaj wędkarze gruntowi w pogoni za nowinkami stali się bardziej leniwi dlatego mniej łowią. Ja nie mówię że nowinki są złe,są rewelacyjne tylko... wędkarze przestali myśleć i mają ubogą wiedzę na temat zachowań ryb i ich migracji dlatego często słychać banialuki że w naszych wodach nie ma ryb
Chub ja nie powiedziałem że kiedyś nie było więcej ryb. Problem jest w tym że mamy coraz więcej zmeliorowanych rzek w których odbywa się tarło ryb.
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xal1/v/t1.0-0/p206x206/12346379_817209685054793_8443663142114521495_n.jpg?oh=e55695c585bfb5b2121995bbc7a9bca4&oe=5796CF4C) Do niedawna na tej rzeczce było kilkanaście tarlisk płoci ,jelców i uklei
-
Heniek, są już akewny, gdzie ryb praktycznie nie ma, nic większego nie uświadczysz...
Oczywiście, że jednak nie możemy mówić, że ryb nie ma, bo przeciez są, te duże też. Zwłaszcza w rzekach. Ale to juz cień tego co było dawniej. Jeżeli ktoś łowi na rosówkę, i puszcza zestaw z prądem, bardzo często będzie miał wyniki, bez nęcenia. Walnie w to i okoń, leszcz, karp, lin, jaź, szczupak, kleń... jak są :) Jednak nęcenie to podstawa aby teraz złowić. Bo na co ci tropienie, jak każda główka obstawiona?
Poza tym to inna technika łowienia, tak nęcić aby zwabić rybę, to tez trzeba umieć.
Powrócę jeszcze do tropienia. Wielu wędkarzy potrafi to robić, szkoda, że często zimą lub jak ryba wchodzi gdzies na tarło. Mało kto kojarzy, że dawniej nie było lodówek i zamrażarek, ludzie nie brali więc ryb na potęgę, bo nie mieli co z mięsem robić. Teraz sytuacja się zmieniła, każdy ma doże możliwości jeżeli chodzi o magazynowanie żywności...
-
Mamy troszeczkę odmienne spojrzenie na rzeczywistość chociaż z tym mięsiarstwem to się zgadzam ale tego nie da się wyeliminować. Ja już przestałem z tym walczyć ,jak ktoś chce zabierać niech zabiera. Ja mam swoje zasady i nie jestem w stanie ich nikomu narzucić . Szkoda zdrowia i nerwów.
-
Do łowienia na rzece główki nie są konieczne, czego przykładem są wyczynowcy. Siadasz, nęcisz i masz 8) :beg:
W mało rybnej Warcie, jaki mi się wydawało, pływa sporo okazów (okolice Poznania, presja spora).
Niestety można było się o tym przekonać po zatruciu rzeki. Pływały naprawdę wielkie łopaty.
-
Otóż właśnie ! Główki to sztuczny twór i nie są jedynymi najlepszymi miejscówkami,chociaż dla wędkarzy bez wątpienia bardzo wygodne. Nasze rzeki dzielę podobnie jak to zrobił autor książki " Wędkarstwo rzeczne" na krainy. Poszczególne gatunki ryb mimo że mieszają się to lubią dominować na pewnych odcinkach. Wszystko zależy od nurtu i podłoża i tym najlepiej kierować się w tropieniu ryb. Na małych rzekach to się nie sprawdza.
-
Jędruś.
10 ryb rocznie X 600 000 wędkarzy daje nam 6 000 000 ryb.
No to sobie sięgam do materiałów Katedry Rybactwa Jeziorowego i Rzecznego, Wydział Nauk o Środowisku, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie.
Samica karpia składa około 150 000-250 000 ziaren ikry na jeden kilogram wagi swego ciała. Ciernik - 80-100 jaj, samica dorsza składa do 9 mln jaj, najbardziej płodnym gatunkiem jest samogłów do 300 mln ziaren ikry. Są to jednak ekstremalne przykłady.
Ale z 1 miliona ikry jednej ryby w naturalnych warunkach jest tylko 250 tys. wylęgu troci. W wylęgarni straty w inkubacji ikry na poziomie 10% są akceptowalne, czyli z jednej ryby 900 000 troci/ryb. Czyli straty w inkubacji ikry w warunkach naturalnych są bardzo duże a straty w warunkach sztucznych bardzo małe.
To by chyba uzasadniało brak zainteresowania tarliskami. Ale dochodzą tutaj inne, chyba bardziej ważne aspekty. To popatrzmy:
W przypadku naturalnej inkubacji ikry szczupaka straty mogą wynosić nawet 100%, szczególnie w wypadku przymrozków i spadku temperatury poniżej 6◦C a nawet zamarznięcia wody na płyciznach, lub spadku poziomu wody na wylewiskach wiosennych, gdzie odbyły tarło szczupaki.
My w kole odławialiśmy sieciami takie ryby, które pozostawały w dołach okolic powylewowych do wału przeciwpowodziowego. Zawsze było masa potężnych leszczy, szczupaków, i innych ryb, które przewoziliśmy do stawów będących pod opieką koła. Na przykład leszcze tarły się w basenach. Ściany były rano pokryte grubą warstwą ikry.
W wylęgarni inkubacja zapłodnionej ikry szczupaka trwa krótko 12-14 dni. W odniesieniu do wielu gatunków ryb te proporcje układają się podobnie. Dwa tygodnie i mamy niezliczoną ilość ryb.
Sztuczna inkubacja ikry i zarybianie wylęgiem lub narybkiem ma na celu uniknięcie strat jakie występują w naturalnym środowisku i dokonywania zarybień tym asortymentem ryb w dużych ilościach.
Stąd zarybiania wylęgiem troci w ilościach kilkuset tysięcy a nawet 1 ml sztuk. Podobnie z wylęgiem szczupaka, który zarybiany jest nawet w milionach sztuk.
Można zrobić krok do przodu i wylęg i narybek hodować dalej w stawach. Wiele gatunków ryb wymaga wtedy niestety sztucznego dokarmiania. A to oznacza łatwiejsze łowienie na wędkę. Można również nie zajmować się produkcją materiału zarybieniowego i potrzebny do zarybiań materiał zarybieniowy kupić od innych producentów , zajmujących się jego produkcją. Ale to kosztuje znacznie drożej od własnej produkcji wg. własnych kosztów, bez zysku.
Również można zarybiać rybą dużą, ale drogą, tylko że wtedy podlega ona dużej presji rybackiej i wędkarskiej. Duże szczupaki i karpie są intensywnie wyławiane i co niestety ma jeszcze miejsce na szeroką skalę są zabierane z łowisk w maksymalnych limitach połowowych. Wyłowione nie odbywają naturalnego tarła i ponownie trzeba nimi zarybiać. Czyli zachodzi tutaj zjawisko, o którym mówiłem wcześniej. Bezwzględnie należy wypuszczać małe ryby, tarlaki i ryby wielkie. Ale o tym za chwilę:
To taki zamknięty krąg. Zarybiamy i odławiamy. Gdybyśmy mniej odławiali, tzn. mniej ryb zabierali z łowisk( również jako wędkarze) więcej ich zostałoby w rzekach i jeziorach. Większa ich ilość odbywała by naturalne tarło, lepsze byłyby jego efekty (ilość przechodzi w jakość).
Teraz za pieniądze, które wpłaciłeś Jędruś, koło kupuje narybek karpia po 1,5 zł za sztukę 15 cm długości (ja kupowałem taniej hurtowo, ale…). Czyli za Twoją składkę (odejmując 50 zł na zarządzanie) można kupić 100 karpi. Po 3 latach jesz co drugi dzień karpia takiego 1,5-2,0 kg aż Ci bokiem wyjdzie.
Karaś, sandacz, sum, pstrąg tęczowy kosztuje 1,0 zł (złotówkę).
Oczywiście jak widzisz, pomijam tutaj naturalne tarło ryb, gdzie można przeliczać ryby w miliardach sztuk.
I dochodzimy tutaj do wielkości ryb i ich śmiertelności. To również ważne w rozważanym temacie. Istnieje ścisły związek pomiędzy wielkością ryby a długością jej życia, oraz naszym wędkarstwem. Przeciętny wiek życia różnych popularnych gatunków ryb wynosi:
• węgorza - 12,
• płoci - 12,
• lina - 13,
• sandacza - 14,
• pstrąga potokowego - 30,
• karasia - 30,
• karpia - 40 i więcej,
• suma - 100 i więcej.
Pytam się więc: gdzie są ryby jeśli ich nie ma jak niektórzy mówią? Wędkarze „zeżarli”?...
Twoje Jędruś zdanie: „Ja zawsze miałem kłopoty z matematyką w szkole, ale takie proste rachunki to mi jakoś udaje się rozwiązywać”… Masz rację.
-
Masz przykład z jednego z takich jezior niezłe płociska co?
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/394/4627814_DSC_0219.JPG)
Jak widzę takie siaty pełne ryb, to się zawsze zastanawiam - po co je trzymać, a później wypuszczać?
To znaczy - nie chodzi mi o to aby zabierać ale aby nie zbierać do siaty, tylko od razu wyrzucać do wody, aby ich stan był maksymalnie dobry, po zwróceniu wolności. Zwłaszcza zawody wydają mi się nie za bardzo w kwestii dbałości o rybę.
----
A wracając do tematu to wszelkie działania należy podejmować od postawienia diagnozy czyli rozpoznania choroby.
Czyli - naukowcy ichtiolodzy badają dany zbiornik i wykazują w procentach jaki czynnik spowodował konkretne ubytki w rybostanie.
Dopiero wówczas można podjąć skuteczne działania zaradcze.
Jeśli czynnikiem znaczącym są wędkarze - wprowadzić im ostre limity lub C&R
Jeśli rybacy - nie dać pozwolenia na odłowy
Jeśli kłusownicy - zatrudnić firmę ochroniarską
Jeśli wydra - złapać w klateczkę i oddać ekologom. (oby jej tylko znowu tu nie wpuścili) :P
itd, itd....
A czy gdzieś ktoś takie badania prowadził w ogóle? To byłaby dla mnie najciekawsza lektura wędkarska wszech czasów!
---
Mirek podał konkretne dane.
I to właśnie byłoby najcenniejsze w dyskusji naszej - sypać konkretnymi danymi, wyliczeniami, badaniami, faktami.
A unikać danych powstałych na bazie wyobrażeń.
Dzisiaj wędkarze gruntowi w pogoni za nowinkami stali się bardziej leniwi dlatego mniej łowią. Ja nie mówię że nowinki są złe,są rewelacyjne tylko... wędkarze przestali myśleć i mają ubogą wiedzę na temat zachowań ryb i ich migracji dlatego często słychać banialuki że w naszych wodach nie ma ryb
Też jestem tego zdania - sprzęt, metody to są sprawy drugorzędne. Najważniejszy jest odpowiedni czas i miejsce, znajomość rybich obyczajów oraz samego łowiska. Generalnie zaś dyspozycyjność wobec łowienia. Ten co ma tylko wolne weekendy - trafi w dobre żerowanie albo nie trafi. Zaś ten, co jedzie na ryby, bo są dobre warunki do łowienia - ma wyniki bez ultranowoczesnych technik. Sam tego doświadczam, bo moja praca daje mi tę wolność wyboru dnia wolnego.
Nie ma sensu podniecać się wodami komercyjnymi bo ryby z nich pochodzące to hodowlaki faszerowane hormonem wzrostu. Nie wiem czy ktoś z was o tym słyszał ale ryby mają czterokrotnie szybszy przyrost dzięki hormonom wzrostu który powszechnie stosuje się na komercji. Ryby zachowują się całkiem inaczej niż dzika ryba. Zacznijcie doceniać własne łowiska bo u nas nie jest aż tak źle jak to malują
No to jest problem ale są już stawy hodowlane gdzie hoduje się w sposób naturalny bez tuczenia na siłę.
Zresztą - pokażcie mi mięso w markecie, które nie miałoby hormonów wzrostu i innych atrakcji?
Dlatego właśnie nęcą mnie ryby z czystych dzikich wód - mogę zjeść autentycznie zdrowe mięso, a do tego na miejscu upuszczę z ryby krew więc będzie pierwszorzędnej jakości. Pozostawienie krwi w rybie to największa głupota jaką można sobie wyobrazić. Takie leżące w markecie na lodzie w całości to po prostu zmarnowane ryby. Ile to ja już słyszałem przypadków zatruć po czymś takim.
Jednak jest jeszcze inny aspekt. Jeśli zanęty będą coraz bardziej chemizowane to i ryby z łowisk naturalnych nie będą chyba wcale lepsze.
-
Trochę wędkarze i trochę rybacy wyżarli. Ryby oprócz ludzi mają innych naturalnych wrogów,wydry,kormorany a nawet norki amerykańskie. Moim zdaniem powinien być zakaz zarybiania rybami niewiadomego pochodzenia,szczególnie ryb łososiowatych. Ryby łososiowate muszą mieć odpowiednie warunki do inkubacji i nie każda woda się do tego nadaje. Dlatego lepszym rozwiązaniem jest pozyskanie tarlaków z rzeki w której są prowadzone zarybienia i stawianie inkubatorów w małych dopływach tej rzeki. Takie praktyki są u nas prowadzone i są dużo lepszym rozwiązaniem niż kupowanie narybku niewiadomego pochodzenia.
-
Myślę że to trochę przegina zwalać wszystko na tych co biorą ryby na pewno też przyczyniają się do małej ilości ryb ale najgorsi to kłusole bijący prądem dziwne regulacje rzek kto dał w łapę na przetargu ten wygrywa ,kumpel opowiadał mi o pogłębiarce która w okolicach płocka pobierała piach i wyrzucała za sobą :) duża ilość kormoranów .Była taka propozycja w kole pzw - nie bierzesz ryb płacisz mniejsze opłaty ale poniósł się taki szum i dali sobie spokój.Jak w kraju w którym zarabia się 1300 pln ludzie mają nie brać ryb??-większość jak by miała normalne zarobki to by tego nie robiła nie wiem czy to widzicie ale nad wodą też jest podział i dotyczy on niestety kasy
-
Jak w kraju w którym zarabia się 1300 pln ludzie mają nie brać ryb??-większość jak by miała normalne zarobki to by tego nie robiła nie wiem czy to widzicie ale nad wodą też jest podział i dotyczy on niestety kasy
Pisałem właśnie o tym już jakiś czas temu ale mnie zakrzyczeli. :P
Niestety właśnie ten czynnik jest u wielu wędkarzy polskich decydującym w rozważaniach brać-nie brać.
-
Nikt tu na nikogo nie krzyczy :P Każdy ma swoje zdanie i swoje poglądy. Dyskusja i tak nie zostanie rozstrzygnięta. Mnie nikt nie przekona, was też nikt nie przekona. Krótka piłka...
-
Hmmm... czyli jak ktoś zarabia 1300 to mu "wolno"? A jak zarabia 5k to mu "nie wolno" ? :-\
-
Mirek - ale co sugerujesz? Że ryby są, czy, że PZW okrada wędkarzy i nie zarybia? Czy też, że ryb jest mnóstwo? Bo z takich wyliczeń to wynika, że wystarczą dwa leszcze aby ich było od groma w takiej Odrze na odcinku jednego kilometra, a nie ma... Pytasz gdzie ryby są - no ale to Ty przytaczasz te dane :)
Dla mnie takie wyliczenia nie są potrzebne, daleko tez nie prowadzą, bo niby dokąd? Gdyby zarybianie i hodowla materiału zarybieniowego była taka prosta - nie byłoby problemów. A jakoś to w Polsce akurat ryb nie ma, we wszystkich innych krajach jest ich pod dostatkiem. Czyżby tylko w Polsce były inne 'warunki'? Dlaczego czeskie i słowackie wody są tak dobre zatem? Przecież tam też jedzą ryby? :D
-
Koczownik
Lepsza ryba z "pełnej" siaty która wraca do wody niż pełna patelnia...
Idąc tym tokiem rozumowania jak tak się troszczysz zaprzestań łowienia całkiem bo robisz rybom krzywdę.
Do tego powinieneś używać środka do dezynfekcji, matę ...
-
Hmmm... czyli jak ktoś zarabia 1300 to mu "wolno"? A jak zarabia 5k to mu "nie wolno" ? :-\
Jest tak - jak ktoś głodny albo dzieci ma głodne to wiesz co on myśli na temat wypuszczania ryb? :D
Trzeba się po prostu wczuć w żołądek takiego człowieka - to trudne, bo jak mówi przysłowie - syty głodnego nie zrozumie.
--
Luk - popatrz na polską rzeczywistość, na te wszystkie mega-przekręty w każdej branży. Sądzisz, że PZW jest wyjątkiem?
--
Chub - nie zrozum mnie źle - jak się wybieram z zamiarem nie zabierania ryb (a często tak robię) to żadnej siaty nie biorę, tylko je od razu wypuszczam. Gdybym na taki atak drobnicy trafił to bym się przeniósł na inne miejsce ;-)
-
Hmmm... czyli jak ktoś zarabia 1300 to mu "wolno"? A jak zarabia 5k to mu "nie wolno" ? :-\
Jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, że niektórzy tyle mają bo im się pracować nie chce...
A są tacy..
Wymówka do zabierania ryb zawsze się znajdzie.
-
Sami zobaczcie watek zakupy ktoś czyli nie wędkarz spojrzał by na te strony i dzwoni po pogotowie i do psychiatryka.Tutaj na forum ludziska inaczej traktują wędkarstwo -w moich terenach sklep wędkarski ,co się najlepiej sprzedaje zanęta firmy t za 4.5 pln najtańsza żyłka duży hak teleskop ze sprężyną obowiązkowo sygnalizator dźwiękowy i łapiemy.Co łapiemy wszystko co ma płetwy ile łapiemy no czasem w nocy przy dobrych wiatrach 10 leszczyków i może ze 2 płotki czyli na kolację już jest .Metody , sprzęt , podejście ludzi którzy tu się udzielają to lata świetlne od tego co widzę u siebie nad wodą .Może to i dobrze bo nic by nie zostało w tych wodach :)do Luka zrobiłeś dużo roboty pokazując jak wędkować a najważniejsze jak być elastycznym nad wodą dzięki luk
-
Kurna to co na zlocie paka na pakę :) mam nadzieję że nie
-
Jak w kraju w którym zarabia się 1300 pln ludzie mają nie brać ryb??-większość jak by miała normalne zarobki to by tego nie robiła nie wiem czy to widzicie ale nad wodą też jest podział i dotyczy on niestety kasy
Pisałem właśnie o tym już jakiś czas temu ale mnie zakrzyczeli. :P
Niestety właśnie ten czynnik jest u wielu wędkarzy polskich decydującym w rozważaniach brać-nie brać.
Najłatwiej zwalić na kogoś. Mało zarabiamy, więc mozna brać. Winni są politycy, bo nie dają dobrze zarobić (a kto ich tam wybiera, co?), kłusole, bo ciągną prądem, kormorany... Tylko wędkarz nie jest winny.
Ale niestety - aby zbierać plony trzeba siać. Nie ważne ile się zarabia, ile ma włosów na głowie lub jaką się ma teściową. Aby zbierać plony trzeba zasiać. Jak się nie zasiewa, to nie ma czego zbierać. Jak się nie przeznaczy części ziarna na zasiewy - plonów nie będzie.
Dlaczego więc wędkarze w Polsce nie chcą pewnych rzeczy zrozumieć? Jeżeli uważają, że za mało się zarybia, a jednoscześnie wycinają w pień karpika w parę dni po wpuszczeniu, to gdzie tu logika? Bo mało zarabiają? A kiedy przestana tak robić? Jak zamiast 1300 PLN zarobią 1500PLN? Czy może potrzeba im 3000 PLN? A może po prostu lepiej pójść po rozum do głowy, i współdziałać, tak aby ryby ciagle były, a zabierać od czasu do czasu? Bo suma sumarum wyjdzie, że więcej wezma z rybnego łowiska w ciągu roku o które dbają i kóre zarybiają? Ważne, aby poziom rybostanu był wysoki!
Koczownik - a to do Ciebie. A jak do tego się ma pan Andrzej? Cholera, co on zrobi jak ryb będzie duzo? Zamiast szafy trzeba będzię wstawić wielką zamrażarę, albo hodować jakiegoś rysia, bo zwykły Mruczuś tego nie przerobi. Czy jest tu logika? Jak sobie Ci co muszą brać i zabić poradzą na rybnej wodzie? :D
-
Luk - to nie tak.
Po pierwsze jak się ryby zabiera to nie wszystkie jakie się złowi. To znaczy tak powinno być, a wiem że nie jest.
Po drugie - jak ktoś żyje na granicy egzystencji to można powiedzieć walczy o przetrwanie - a jak się walczy o przetrwanie to wszsytkie chwyty dozwolone. Kiedyś była taka katastrofa samolotowa w Andach i tam aby przeżyć martwych współpasażerów sobie grillowali. To co powiedzieć o rybie :D
Wspominałem o tym zakazie trzymania ryby w bagażniku. No i sam zobacz - zakażesz zabierać, to pchają do bagażnika, jak tam zajrzysz, to będą przemycać jak fajki po rożnych schowkach. Jak schowki zaczniesz kontrolować, to dronem będą rybę wywozić droga powietrzną. :D No to wtedy zakaz posiadania drona na łowisko wydadzą. To wędkarze z procy będa rybą strzelać w krzaki, a tam ktoś odbierze. :D
No cóż - jest jak jest, wiemy jak powinno być, mamy różne drogi aby do tego dojść... czy gdzieś dojdziemy, czas pokaże. :D
-
Nie wiem Luk może pozostałość po komunie -państwowe czyli wszystkich to można kraść ? tego się chyba nie wyjaśni u mnie w miasteczku rozdają za darmo jabłka i co widać ludziska biorą po 6 skrzynek po co nie wiem na pewno tego nie przejedzą tylko wyrzucą
-
Mirek - ale co sugerujesz? Że ryby są, czy, że PZW okrada wędkarzy i nie zarybia? Czy też, że ryb jest mnóstwo? Bo z takich wyliczeń to wynika, że wystarczą dwa leszcze aby ich było od groma w takiej Odrze na odcinku jednego kilometra, a nie ma... Pytasz gdzie ryby są - no ale to Ty przytaczasz te dane :)
Dla mnie takie wyliczenia nie są potrzebne, daleko tez nie prowadzą, bo niby dokąd? Gdyby zarybianie i hodowla materiału zarybieniowego była taka prosta - nie byłoby problemów. A jakoś to w Polsce akurat ryb nie ma, we wszystkich innych krajach jest ich pod dostatkiem. Czyżby tylko w Polsce były inne 'warunki'? Dlaczego czeskie i słowackie wody są tak dobre zatem? Przecież tam też jedzą ryby? :D
Ja też mam własnie kłopot ze zrozumieniem tych wyliczeń . To powiedz nam Mirek , czy w Polsce są ryby , czy ich niema ? Jak czytam te Twoje posty rodem z alternatywnej rzeczywistości to normalnie głupieje , że coś takiego może komuś przyjść do głowy .
Wybacz , ale nie łapię :o Zapytam jak Luk '' Mirek - ale co sugerujesz? Że ryby są, czy, że PZW okrada wędkarzy i nie zarybia?... ''
Tak czytam Mirek jeszcze raz te Twoje wyliczenia , i właściwie nie wiem co to ma wspólnego z moimi ? Właściwie , z moim równaniem ?
-
Wydaje się że chyba najważniejszy jest sposób podchodzenia do wędkarstwa -ja traktuję jako odpoczynek czasem dobrą zabawę i czy złapę czy nie to się nie wkurzam -jakoś mi się tak porobiło że jak złapę to mi się żal robi i wypuszczam a sąsiad tylko ,, co znowu nic nie złapałeś po jaką cholerę ty jeździsz,,
-
Moim skromnym zdaniem nie ma co się aż tak zachwycać zagranicznymi wodami,chyba że ktoś lubi łowić na komercji ryby pędzone hormonem wzrostu. To nie kit tylko fakt że na tych zachwalanych zagranicznych wodach liczy się kasa a tam gdzie jest kasa tam nie ma miejsca na naturalny zdrowy ekosystem. Ludzie płacą i interes się kręci . Nie lubię takich łowisk bo są zbyt łatwe.
-
Moim skromnym zdaniem nie ma co się aż tak zachwycać zagranicznymi wodami,chyba że ktoś lubi łowić na komercji ryby pędzone hormonem wzrostu. To nie kit tylko fakt że na tych zachwalanych zagranicznych wodach liczy się kasa a tam gdzie jest kasa tam nie ma miejsca na naturalny zdrowy ekosystem. Ludzie płacą i interes się kręci . Nie lubię takich łowisk bo są zbyt łatwe.
Nie ma co się podniecać? Kolego, łowiłeś kiedyś w Czechach?
-
Kurna to co na zlocie paka na pakę :) mam nadzieję że nie
Każdy będzie łowił w swojej "klatce'" :D
-
W Czechach nie łowiłem a co tam jest szczególnego?
-
W Czechach nie łowiłem a co tam jest szczególnego?
Tylko tyle , że mają tam zadbane i bardzo rybne wody w całym kraju . Nie doczytałem jednak Twojego posta do końca , nie podobałoby Ci się tam ...
-
Koczownik, więc zataczając małe koło, widzisz, że nasze nawoływanie do rozsądku nad wodami, i do wypuszczania ryb (nie zawsze) ma sens? Czy się ze mna zgadzasz? Zobacz swoje wpisy w tym wątku :) Pan Andrzej ze swoją teorią jakoś nie wpisuje się dobrze do całości sytuacji, nie uważasz?
Panowie, nie możmey tłumaczyć wszystkiego 'egzystencją', tym, że ludzie nie mają co jeść. Bo mają. Na wsiach bardzo często ryby sprzedaje się aby było na alkohol. Zreszta tam gdzie bieda tam zawsze jakoś alkohol się znajduje. Czy można pozwalać aby ktoś nielegalnie zdobywał pieniądze na alkohol? Co dalej? Może usprawiedliwiać kradzieże, bo 'rodzina nie ma co jeść'? A ojciec jakoś do pracy legalnej się nie garnie...
Dlatego ja proponuję, aby koła sie opiekowały własnymi wodami. Oni będą sobie ich pilnować. Jak będzie trzeba, to jeden z drugim, ci bez pracy, dostana działkę za pilnowanie. Ryba też jakaś im wpadnie. A jak podnęca przyjezdnym miejscókę, popilnuja czegoś, to i grosz jakiś wpadnie :)
Jakby co, my tu nie mówimy o jakiś planach wprowadzenia C&R na całą Polskę przecież! Niech wody sie odbudują, do poziomu z lat 80 tych, i będzie można zabierać. Z umiarem oczywiście...
Zobaczcie co tak naprawdę w tym wszystkim szwankuje. To, że ludzie nie czują się gospodarzami wód. Nie mają tego poczucia, że to ich własne. Bo jak ryby jest mało, i przyjedzie ktoś ' z miasta' - to im te ryby zabiera, więc w takim prostym odruchu ludzie chcą być pierwsi, oni chcą 'zabrać'. Ale gdyby czuli, że jak o rybostan się dba, duże osobniki wypuszcza, to chętniej zaczęli y się dzielić, zwłaszcza, że wtedy ci co przyjeżdżają, to byłoby dla nich cos korzystnego. Kupiliby w lokalnym sklepie, zapłącili za parking i takie tam...
Ludzie muszą poczuć w Polsce, że warto dbać o włąsne i wspólne. Dlatego właśnie dobra byłaby decentralizacja, wody powinny dostać lokalne koła (część) we własne posiadanie, i sami wędkarze zaczęliby dbać.
-
Nie ma co się podniecać ?Kolego , łowiłeś kiedyś w Czechach ?
Nie trzeba łowić, wystarczy wejść na byle jakie zawody Czeskie i zobaczyć wyniki.
I zobaczyć jakimi rybami tam się robi wagę i jaką.
Mówimy tutaj o naturalnych rzekach.
Polska jest wyśmiewana na wędkarskiej arenie międzynarodowej u zawodowców.
Takie są fakty.
Dowody?
Włączcie relacje górka z zawodów w Czechach
-
Moim skromnym zdaniem nie ma co się aż tak zachwycać zagranicznymi wodami,chyba że ktoś lubi łowić na komercji ryby pędzone hormonem wzrostu. To nie kit tylko fakt że na tych zachwalanych zagranicznych wodach liczy się kasa a tam gdzie jest kasa tam nie ma miejsca na naturalny zdrowy ekosystem. Ludzie płacą i interes się kręci . Nie lubię takich łowisk bo są zbyt łatwe.
Ja łowie na łowiskach naturalnych i ryb nie brakuje i wyników też,a jak nie ma wyników to przynajmiej wiem ,że ryby są tylko nie biorą,a w polsce.........
-
Nie podobałoby się mi bo ja nienawidzę komercji,lubię dzikie łowiska,dziką naturę. Staram się dotrzeć tam gdzie rzadko kiedy ludzka stopa dociera. Taki jest mój wędkarski świat że uciekam od cywilizacji
:D(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/11021525_686596318116131_2970571004653755624_n.jpg?oh=f49c56b5b547120a13b8f66e49277b42&oe=57543164)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/936697_596213543821076_6494402066506954751_n.jpg?oh=100feb3b86cc7b1de7b7832449c39d3f&oe=578D82CB)
-
Ale w Czechach jest cała masa dzikich jezior , rzeki piękne i dzikie . Powiem więcej , ja też nie przepadam za typowymi komercjami . Jeszcze jednak bardziej , nie przepadam za pustymi wodami PZW gdzie na 200-300 rzutów spinem , nie ma ani jednego pobicia . Tylko proszę , nie wyjeżdżaj mi , iż nie potrafię łowić :D
-
Nie podobałoby się mi bo ja nienawidzę komercji,lubię dzikie łowiska,dziką naturę. Staram się dotrzeć tam gdzie rzadko kiedy ludzka stopa dociera. Taki jest mój wędkarski świat że uciekam od cywilizacji
:D(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/11021525_686596318116131_2970571004653755624_n.jpg?oh=f49c56b5b547120a13b8f66e49277b42&oe=57543164)
(https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/936697_596213543821076_6494402066506954751_n.jpg?oh=100feb3b86cc7b1de7b7832449c39d3f&oe=578D82CB)
Pierwsza fota niesamowita.
-
Powiem więcej , łowię na Odrze przy samej granicy z Czechami . Zgadnijcie Panowie , gdzie w rzece jest najwięcej ryb ? Zdradzę ta tajemnicę . Ostatnie polskie główki są prawie zawsze zajęte . Największe brzany , leszcze , płocie i sandacze łowiłem własnie tam . Czym bardziej w głąb Polski , tym ...zresztą tu nie ma co opowiadać :(
-
Ale w Czechach jest cała masa dzikich jezior , rzeki piękne i dzikie . Powiem więcej , ja też nie przepadam za typowymi komercjami . Jeszcze jednak bardziej , nie przepadam za pustymi wodami PZW gdzie na 200-300 rzutów spinem , nie ma ani jednego pobicia . Tylko proszę , nie wyjeżdżaj mi , iż nie potrafię łowić :D
Jędrula :D :D :thumbup: a ja myślałem,ze nie umiesz :D :D
-
Ale w Czechach jest cała masa dzikich jezior , rzeki piękne i dzikie . Powiem więcej , ja też nie przepadam za typowymi komercjami . Jeszcze jednak bardziej , nie przepadam za pustymi wodami PZW gdzie na 200-300 rzutów spinem , nie ma ani jednego pobicia . Tylko proszę , nie wyjeżdżaj mi , iż nie potrafię łowić :D
Jędrula :D :D :thumbup: a ja myślałem,ze nie umiesz :D :D
Hehehe :beer:
-
Ale w Czechach jest cała masa dzikich jezior , rzeki piękne i dzikie . Powiem więcej , ja też nie przepadam za typowymi komercjami . Jeszcze jednak bardziej , nie przepadam za pustymi wodami PZW gdzie na 200-300 rzutów spinem , nie ma ani jednego pobicia . Tylko proszę , nie wyjeżdżaj mi , iż nie potrafię łowić :D
Nie wiem czy umiesz łowić czy nie bo nie znam twoich wyników.
-
Ale w Czechach jest cała masa dzikich jezior , rzeki piękne i dzikie . Powiem więcej , ja też nie przepadam za typowymi komercjami . Jeszcze jednak bardziej , nie przepadam za pustymi wodami PZW gdzie na 200-300 rzutów spinem , nie ma ani jednego pobicia . Tylko proszę , nie wyjeżdżaj mi , iż nie potrafię łowić :D
Nie wiem czy umiesz łowić czy nie bo nie znam twoich wyników.
Acha ... ;D
-
Zauważyłem już dość dawno,że jest tendencja do naskakiwania i zakrzyczenia osób, które jednak potrafią być zadowolone z naszych krajowych łowisk. Co wam tak przeszkadza? Dlaczego nikt nie potrafił do tej pory, uczciwie i serdecznie pogratulować tym ludziom,że mają możliwość wędkować w takich akwenach i na takich terenach! Sam mam rzekę na której na wyniki nie narzekam. Nie wdaję się w dyskusję bo po co mi jakieś sprzeczki. Dla jasności,zdaję sobie sprawę że w wielu wypadkach nasze wody krajowe są w kiepskim stanie.Ale nie wszystkie i nie wszędzie. I co by nie powiedzieć? Na żadnej dzikiej wodzie nie połowi się tak jak na komercji. Nawet nasi przyjaciele z UK. Blankują na rzekach. I co? Mają powiedzieć że ryb tam nie ma? Znam Henia osobiście. I choć widzieliśmy się niewiele. Twierdzę że to świetny wędkarz. Znawca wody i zachowań ryb.
-
Zauważyłem już dość dawno,że jest tendencja do naskakiwania i zakrzyczenia osób, które jednak potrafią być zadowolone z naszych krajowych łowisk. Co wam tak przeszkadza? Dlaczego nikt nie potrafił do tej pory, uczciwie i serdecznie pogratulować tym ludziom,że mają możliwość wędkować w takich akwenach i na takich terenach! Sam mam rzekę na której na wyniki nie narzekam. Nie wdaję się w dyskusję bo po co mi jakieś sprzeczki. Dla jasności,zdaję sobie sprawę że w wielu wypadkach nasze wody krajowe są w kiepskim stanie.Ale nie wszystkie i nie wszędzie. I co by nie powiedzieć? Na żadnej dzikiej wodzie nie połowi się tak jak na komercji. Nawet nasi przyjaciele z UK. Blankują na rzekach. I co? Mają powiedzieć że ryb tam nie ma? Znam Henia osobiście. I choć widzieliśmy się niewiele. Twierdzę że to świetny wędkarz. Znawca wody i zachowań ryb.
Arek , jakie sprzeczki i kto chce zakrzyczeć innych ? I dlaczego mam gratulować komuś rybnej wody ?
-
Jędrek stary. Wybacz. Czasem tak to się odbiera.
-
Jędrek stary. Wybacz. Czasem tak to się odbiera.
Jesteś przewrażliwiony. Dyskusja musi czasem podnieść ton, kto tego nie rozumie, nie powinien w niej uczestniczyć.
-
Tu rozumiem. Wyłączam się!
-
Tu rozumiem. Wyłączam się!
Nieeeee , absolutnie nie to miałem na myśli. Nie mam prawa nikomu zabraniać dyskusji na tym forum, od tego są inni ludzie . Chodzi o to, iż przy dyskusjach tego typu ton podnosi się z automatu. To wcale nie jest złe jak to Mirek kiedyś powiedział, nawet lepsze bo dyskusja staje się wyraźniejsza. Dopóki ludzie się personalnie nie obrażają i nie skaczą do gardeł , jak najbardziej można rozmawiać . No, chyba że komuś to nie odpowiada, to moim zdaniem nie powinien wchodzić do pokoju.
-
Dlatego Arku , czekam z utęsknieniem czym uraczy nas zaraz Mirek. Widzę, że jest na forum i coś smaży ... ;D
-
;)
-
Dla mnie sprawa jest prosta. Jak widać nad wodą oraz na forach internetowych, my jeszcze nie dorośliśmy do C&R...
Dalej przeważają pewne schematy, które są zakorzenione głęboko wśród naszej braci...jest to przykre. Przykre bo widać jak na dłoni nasze wody sobie z tym nie poradzą. Jest beznadzieja, ryb jak na lekarstwo, wędkarzy co raz więcej. Kolego Mirku Twoje wyliczenia przypominają science fiction, jak dla mnie. Jak by było tak jak piszesz nie było by problemu. Po prostu łowilibyśmy systematycznie spore ilości ryb nad wodami PZW. Może nie mam takiego bagażu doświadczeń jak Ty, ba na pewno nie. Łowię dopiero 16 lat na wodach związkowych, jednak widzę jak jest. U nas problem rybaków nie występuję, są tylko ogromne ilości wędkarzy, no i kormorany. Kiedyś dzienna przechadzka ze spinnem w ręku nie mal gwarantowała jakieś rybki, brania na pewno. Teraz przypomina to toto lotek. Takich przykładów jest więcej, dotyczy to wszystkich gatunków. Nie sądzę żebyśmy to my cofali się w rozwoju i zatracali skuteczność. Po prostu jest jedna zasada, dla mnie oczywista, jak ryba jest to bierze. Niestety moim zdaniem, to my wędkarze odpowiadamy za obecną sytuacje w największym stopniu. Dopóki nie zmienimy postępowania, dalej będziemy zabierać takie ilości ryb, nic się nie zmieni.
Kończąc, o rybności naszych zbiorników, najlepiej świadczą wyniki mistrzostw świata przeprowadzonych jakis czas temu, na kanale żerańskim... ??? :-\ :-X
-
Arek, przeciez to forum, dyskutujemy :D
Dlaczego nikt nie potrafił do tej pory, uczciwie i serdecznie pogratulować tym ludziom,że mają możliwość wędkować w takich akwenach i na takich terenach! Sam mam rzekę na której na wyniki nie narzekam.
Gratuluje się komuś Arek, za wyniki, za osiągnięcia. Nie rozumiem po co komuś gratulować za możliwość wędkowania na takich akwenach i takich terenach :o
Jeżeli uważasz, że jest dobrze w Polsce ryby dopisują, to spoko. Jakby co, to możesz rzucić okiem na wyniki Mariusza i moje na Wye, sprzed kilku dni i porównać ze swoimi. Wye to rzeka podobna do tego jakie pokazywał Heniek z boleniami (San bodajże), trochę dzika, trochę nieokiełznana. Taka jakie lubisz, żadna komercja, nikt tam niczym nie zarybia. Odra jako większa rzeka ma o wiele większe możliwości... Może nie narzekasz Arek, bo nie masz juz skali porównawczej, przyzwyczaiłeś się do takich wyników?
W UK można zblankować na rzekach, ale zazwyczaj tam łowi się ryby duże, z dużymi przynetami. Zapewniam, że łowiąc na białe lub dendrobenę zawsze się coś fajnego uwiesi. Ale to jest róznica jechać na dużą rybę. Nie chcę myśleć jakie wyniki można miec na Odrze, łowiąc na duże przynęty. Jakby nie było, w wynikach znad wody 2015 z Odry pamiętam kilka ładniejszych leszczy, jakieś klenie i jazie. Sporo płoci, niektóre naprawdę ładne. Ale to chyba wszystko - a ilu wędkarzy łowiło? Staszek co drugi dzień nad wodą, Ty i wielu innych też sporo czasu poświęciliście.
Ja mam wrażenie, że komuś się może nie podobać pewien kierunek rozmowy - ale tutaj chciałbym zapewnić, że nie chodzi tu wcale o pokazywanie która woda lepsza lub kto jak łowi i ile. Bardziej o możliwości jakie mają rzeki, i jakie polskie mieć powinny a nie mają. A nie robi się nic aby było lepiej nad polskimi wodami. Dwa lata suszy, zatrucia, kormorany, wędkarze - to wszystko zrobi swoje! Czy będzie lepiej? Wątpię...
-
Gratuluje się komuś Arek, za wyniki, za osiągnięcia. Nie rozumiem po co komuś gratulować za możliwość wędkowania na takich akwenach i takich terenach :o
Jeżeli uważasz, że jest dobrze w Polsce ryby dopisują, to spoko.
Czy aby na pewno przeczytałeś mój post do końca?
Wyrwałeś Lucjan moje zdanie z Kontekstu i dyskredytujesz moją wypowiedź. To nie miłe i nie na tym sztuka polega!
-
Sugeruję Lucjanie, że nasze pieniądze nie są przeznaczane tam, gdzie potrzeba. Choćby kilka lat temu pamiętam, jak ZG PZW chwalił się o zysku (chodziło o miliony). W co zostały zainwestowane te pieniądze, już się nie dowiedziałem, a szkoda.
Moje wyliczenia są jak najbardziej na miejscu. Wskazują, że ryb powinno być mnóstwo, a jeśli ich nie ma, to gdzie są?
Przykład: Około 50 km ode mnie jest piękna, zadbana glinianka. Za dzieciaka się tam kąpałem, na drugiej gliniance uratowałem mojego kolegę przed utopieniem się. I kiedyś jadąc koło tej miejscowości pomyślałem, że odwiedzę „stare śmieci”. Pierwsza glinianka piękna, cudowna. Druga glinianka – tamtejsze koło produkuje narybek.
Czytaj teraz: koło to corocznie i nawet w czasie roku wpuszcza do zbiornika masę ryb. Ma, to wpuszcza. Tamtejsi tubylcy nie kłamią. I co? Nie ma ryb. Okazało się, że jest tam skądś również masa… sumów.
Na Odrze, jeśli trafisz na łowisko, to sumiki (nie karłowate) biorą niczym płotki. Ja kiedy trafię takie miejsce, po 3 sumiku zmieniam miejsce, co oznacza jadę kilka kilometrów na inne łowisko. Jeśli Odra ma być drugim Ebro, to rozumiem, ale jeśli ma zostać Odrą, to znaczną część sumów trzeba wybić. Ponieważ lubię łowić sumy, to jestem do tego pierwszy.
Dwa lata temu, pojechałem na starorzecze Odry znalezione w Google Map. 5 kilometrów polami, dzicz. Pojechałem tam na okonia. Była późna jesień. Łowię, i choć dobry jestem w okoniach, to przez długą chwilę nie mogłem nic złowić mimo stosowania wszelkich znanych mi chwytów.
Podchodzi do mnie tubylec i mówi, że „tutaj jest żeremie bobra” pokazując mi gdzie, więc w okręgu 50 m nic nie złowię. A on 100 metrów dalej później wyjmował pięknego szczupaka. Nie było ryb? Nie, to ja nie byłem przygotowany właściwie.
Na Pomorzu był problem z kormoranami, gdzie zbiornik wycięły z ryb do dna. Dokładnie.
To tylko część problemu.
A teraz zasadnicze pytanie dla Kolegów, którzy uważają, że w Polsce nie ma ryb? Dlaczego Lucjan łowi liny w dzień, w południe na łowisku komercyjnym czy klubowym, a nas obowiązuje „dobowy rytm ryb”?
Odpowiem, ktoś, kto łowi w wannie podobnej do łazienkowej z wyczyszczonym dnem, a to oznacza, że ryba źre to, co jej dadzą, to 3 dni postu i… można robić filmy o tym, jak to w Anglii ryb jest tyle, że same wychodzą na brzeg.
A mnie obowiązuje dobowy rytm, chcę łowić lina to łowię od świtu z 2 godziny i o zmierzchu też. Ja złowię, ale inny będzie siedzieć cały dzień i nie złowi. Więc zaczyna psioczyć na wędkarzy, na PZW, jeden nawet psioczył na moją sąsiadkę… a on tylko nie potrafił łowić ryb. (To tylko przykład nie zawsze prawdziwy, bo do tego dochodzi wiele innych warunków, nie mniej regułą jest).
Jędrzeju, piszesz: „Ja też mam właśnie kłopot ze zrozumieniem tych wyliczeń”. No cóż, w takim razie to Twój problem, nie mój.
"Wyrwałeś Lucjan moje zdanie z Kontekstu i dyskredytujesz moją wypowiedź. To nie miłe i nie na tym sztuka polega!" - eeeeeeeeeeeeee, nie pierwszy raz...
-
Arek, odniosłem się do tego co przekazałeś w tych zdaniach. Tutaj nikt nie miał jakichś zastrzeżeń do tego jakie umiejętności posiada Heniek. Nie cytowałem reszty, bo i po co. I nie mam zamiaru Cię dyskredytować :) Skoro piszesz pewne rzeczy, spodziewaj się odpowiedzi.
Tutaj wcale nie ma żadnej kłótni tak na marginesie, tylko dyskusja. Są ciekawe argumenty i o to chodzi :thumbup:
-
Luk,chodzę po Sanie już ze 20 lat i znam tą rzekę jak własną kieszeń,90% brzegów jest niedostępnych dla wędkarzy a mimo to są odcinki na których dosłownie nie ma ryb mimo że presja na tym odcinku jest zerowa. Przejdziesz 400 m dalej aż się gotuje od ryb. Na Wiśle czy Bugu jest podobnie,wiem bo jeżdżę. Każda rzeka ma inny potencjał i a niektóre rzeki mają naturalną ochronę a ryb będzie tyle na ile rzeka pozwoli . Nie komentuję odcinków Wisły które były wyrybione przez wędkarzy bo to już inna kwestia
-
Już teraz zrozumiałem ! Nie wszystkim na tym forum odpowiada mówienie , iż Luk i inni twierdzą , że łowiska w Anglii , Czechach itp są lepsze od naszych . Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania , według mnie jednak , wspomniane kraje biją nas na łeb i szyję w tej kwestii . Dodatkowo , mentalność i świadomość tamtejszych wędkarzy jest na podobnym poziomie co ich łowiska . I tutaj Mirek możesz liczyć , pisać elaboraty , inni Koledzy też mogą udowadniać co chcą . Polskiej , przykrej rzeczywistości nie nagniecie i nie zamażecie . Owszem , są miejsca gdzie jeszcze ryby jest sporo , ale to dlatego , iż ludzie dbają o łowiska , albo dlatego , że ryb jeszcze wszystkich nie wyłowiono .
-
Dlaczego Lucjan łowi liny w dzień, w południe na łowisku komercyjnym czy klubowym, a nas obowiązuje „dobowy rytm ryb”?
Odpowiem, ktoś, kto łowi w wannie podobnej do łazienkowej z wyczyszczonym dnem, a to oznacza, że ryba źre to, co jej dadzą, to 3 dni postu i… można robić filmy o tym, jak to w Anglii ryb jest tyle, że same wychodzą na brzeg.
A mnie obowiązuje dobowy rytm, chcę łowić lina to łowię od świtu z 2 godziny i o zmierzchu też. Ja złowię, ale inny będzie siedzieć cały dzień i nie złowi. Więc zaczyna psioczyć na wędkarzy, na PZW, jeden nawet psioczył na moją sąsiadkę… a on tylko nie potrafił łowić ryb. (To tylko przykład nie zawsze prawdziwy, bo do tego dochodzi wiele innych warunków, nie mniej regułą jest).
Co do linów, jeżeli chodzi o kanał na którym łowiłem, to tam była masa zielska, nie wiem czy zauważyłeś. Jak jest zielsko, to jest masa pokarmu. Tam nie było żadnego wyczyszczonego dna, tak naprawdę to było mało miejsca żeby rozwinąć skrzydła. Może jakas inna teoria? :D
Co do samego lina, to wcale nie jest tak, że obowiązuje ścisły rytm dobowy. Lin żeruje zazwyczaj w ciągu dnia, oczywiście w maju najlepiej rano i wieczorem, ale i w południe da się go łowić. Pamiętaj, że takie łowiska jak Marsh Farm, o mniejszej populacji lina i karasia w porównaniu do komercji, sa po pierwsze - bardzo naturalne, takie sa starorzecza właśnie, po drugie ryby tam żerują tez wg rytmu. Ryba z takiego łowiska nie jest az tak inna od tej w Polsce, to nie jest akwarium tylko zbiornik jak starorzecze :)
Ciekawe jest to, że porównując wody w UK i w Polsce okazuje się, że naturalne sa bardziej te z UK, nawet niektóe komercje. W kraju natomiast coraz bardziej za wodę naturalną, uznaje się jałowy zbiornik ze skromna populacją większych ryb, szczątkowym szczupakiem, i sporą ilością drobnicy.
Mirek, czy wody w Czechach to komercje? Są często lepsze od tych z UK...
Luk,chodzę po Sanie już ze 20 lat i znam tą rzekę jak własną kieszeń,90% brzegów jest niedostępnych dla wędkarzy a mimo to są odcinki na których dosłownie nie ma ryb mimo że presja na tym odcinku jest zerowa. Przejdziesz 400 m dalej aż się gotuje od ryb. Na Wiśle czy Bugu jest podobnie,wiem bo jeżdżę. Każda rzeka ma inny potencjał i a niektóre rzeki mają naturalną ochronę a ryb będzie tyle na ile rzeka pozwoli . Nie komentuję odcinków Wisły które były wyrybione przez wędkarzy bo to już inna kwestia
Masz rację, część rzek bronić się będzie sama, swoją niedostępnością, brakiem główek. Ale chyba zgodzisz się, że jeżeli wędkarzy łowiliby lepiej, to sprawa nie wyglądałby tak dobrze? Na dodatek San to klenie, brzany, bolenie , świnki i certy, ryby o niskich walorach smakowych, więc powinno ich być więcej, teoretycznie...
-
Hmm to nie jest do końca tak że idziesz na ryby w UK i zawsze łapiesz.
Sam wielokrotnie wiele razy zaliczyłem blanka choć wędkowalem na znanych mi odcinkach kanału czy rzeki.
Prosty przykład na ostatnich zawodach w których brałem udział wystartowało prawie 80ciu doświadczonych spiningistow a tylko 34 miało kontakt z rybkami :-) padły 54 szczupaki ale przez 6godzin nikt nie trafił nawet 10cm okonia (sam przez ponad 2 godziny polowałem Paprochami na jakiegoś garbusa). Swoje trzeba również wychodzić.
Co nie zmienia faktu że ryb u nas dostatek a tym bardziej życiowych okazów.
-
Nie miałem wcześniej czasu aby śledzić wątek podczas jego rozwoju. Więc przeczytałam go teraz ciurkiem i czytając post po poście myślałem, temu odpowiem to a tamtemu tamto przytoczę jakieś modre argumenty.
Ale po przeczytaniu całości nie mogę odnaleźć w sobie wystarczającej ilości pokładów naiwności aby uwierzyć że są jeszcze słowa które mogą coś zmienić i przyczynić się do poprawy sytuacje w naszych wodach. To by było na tyle ::)
-
Ja czytam ten wątek non stop, ale również nie wierzę że u nas się zmieni cokolwiek, wiem że będzie tylko gorzej, nie lepiej.
-
Panowie, no co Wy, trochę optymizmu! 8)
-
Moim zdaniem w każdym okręgu powinno być jedno łowisko No Kill
I wtedy może byśmy sami sobie coś udowodnili.
-
„Już teraz zrozumiałem!” – Jędruś, tyś Dobry Człowieku nic nie zrozumiał.
Lucjan, Twoje łowienie linów na kanale było i piękne i właściwe. Ja też mam łowisko, gdzie łowię liny w południe, choć przy zachmurzonym niebie i nie takie wielkie jak Twoje. NIE O TO CHODZI i masz rację, nie obowiązuje ścisły rytm dobowy w wyjątkowych przypadkach, inaczej obowiązuje.
Dobra, podam inny przykład. U mnie na Odrze wielkie, omszałe leszcze biorą nocą (znaczy się ja kiedy chcę dobrze połowić, to tak czynię). Na 18 główek w rzędzie które mam na myśli, "leszczowe" są dwie, na innych nie uświadczysz. Zakładam półtora rosówki na hak nr 2/0 (przeciw małym węgorzom). Po północy leszcze biorą na największe rosówki plus połowa dla zapachu na przyponie. Ale często łowię leszcze również na 3 rosówki – z jedną rwaną dla zapachu. O świcie na 3 pęczaki. Rosówki są szarpane przez okonki, jazgarze i krąpie. Czy to reguła? W zasadzie tak.
Czy inaczej leszczy nie da się łowić i w dzień? Da się. Na zawodach Rodzin Wędkujących jakieś 15 lat temu łowiłem brązowe (ale nie omszałe) leszcze na 2 pinki flagowca, haczyk nr 18, na przyponie z główną 0,10, spławik mojej roboty 0,8 g i bat 7 m. Zawody rozpoczęły się o 8:00, czyli podważa to moje stanowisko wyżej? Nie.
Często w głębokiej nurtowej rynnie łowię je w dzień.
Czyli da się. Ale osoby, które nie myślą nad wodą, łowią stale w jednym miejscu, (ktoś kiedyś powiedział „nie myślą jak ryba”), nie kombinują, uważają, że ryb nie ma.
Już wspominałem, że mam kolegę, który ma zbiorniki specjalne. Kiedy jestem w tamtych stronach zawsze do niego zajadę. Ja nie łowię, ale jest masa wędkarzy zawsze. I ich obserwuję.
Tam też rytm dobowy nie obowiązuje. Ale koleś na jeden mały zbiornik wpuszcza kilka ton ryby… Wędkarze wyłowią, resztę sprzeda i znów wpuszcza kilka ton.
A wędkarze – słyszałem – mówią: patrz, to jest właściwa gospodarka. Cóż powiedzieć… nie znają faktów, tylko mówią o tym, co widzą.
-
Mirek łowiska no kill są potrzeba u nas w Polsce. Mimo wszystko mentalność naszych rodzimych wędkarzy sprowadza się.do.siaty i zamrażalnika. Jest nas tyłu, że siłą rzeczy wyłowimy wszystko co ma więcej niż wymiar ochronny. I głównie chodzi to o fakt bycia łowcą. Podstawowe pierwotne instynkty. To nami kieruje, bo w życiu codziennym nie.mamy okazji się spełnić.
Woda No kill powinna być w każdym kole. To proces długotrwały, trudny do zrealizowania. Lecz za parę ładnych lat każdy będzie się zabijał o możliwość łowienia na takiej wodzie. Z prostego powodu. Tam coś się będzie działo. Ciągle. Non stop. Jesteśmy zwierzętami. Parcie pzw na ten niecny proceder ma uzasadnienie. Nie stać nas na zarybienie. Nie przy obecnych limitach. Brak jest dbałości o ryby stare, które w czasie tarła dają wylęg kilkukrotnie większy, genetycznie lepszy, niż ryby młode. Gdziekolwiek nie pojedziesz panują nieopisane nawet zasady. Powyżej danego rozmiaru się nie zabiera. Ma.to swoje uzasadnienie. Ma rezultaty. Działa. Czy większość myśli jak ty?
-
Panowie przeczytałem jeszcze raz cały temat i dochodze do wniosku ze jako wędkarze c&r nie umiemy łowić ryb , pewnie jesteśmy lewi lub boja sie nas ryby bo je z powrotem wypuscimy do wody. Pozatym jestesmy tak lewi ze tylko narzekamy ze nie ma ryby zamiast je lowic.
Natomiast prawda jest inna koledzy fachowcy ktorzy zabieraja ryby lowia mnostwo pieknych ryb w kazdej wodzie o kazdej porze dnia i nocy nie narzekaja na stan rybm w wodzie i wogole o co nam chodzi z tym wypuszczaniem ryb poco to robimy......
Nie wiem ale chyba jestem nienormalny bo czegos tu nie rozumiem ... a tak na powaznie to calymczas mam na dzieje i ponawiam moja skromna prosbe do Pana Mirmaga o zdjecie omszalego leszcza bo ja nawet nie widzialem jak taki omszaly leszcz wyglada ..... pozatym wogole jezeli Pan moglby pokazac jakies zdjecia ryb bo ja nie umie lowic a Pan ma takie osiagniecia wedkarskie ze mi jako laikowi trudno we wszystko uwierzyc co Pan pisze i takie foty mogly by ugruntowac Panska wiedze bezcenna w mym przekonaniu ktora Pan tutaj publikuje....
-
Dla mnie bardzo pouczająca dyskusja. Dzięki. Swoją drogą tez znam parę fajnych miejsc na Sanie - ale niestety nie mam czasu tam jeździć :(
-
Witam
Przyszedłem właśnie z pracy a tu wątek tak się pięknie rozwinął :) Jakbym miał Deja Vu. Ale muszę się upewnić, czy to prawda z tym Deja Vu i zacznę tam, gdzie skończyłem, czyli od 2 strony. Uff jest trochę czytania :D Po przeczytaniu pomyślę, i może coś mądrego powiem :D
Pozdrawiam :)
-
Hmmm... czyli jak ktoś zarabia 1300 to mu "wolno"? A jak zarabia 5k to mu "nie wolno" ? :-\
--
Chub - nie zrozum mnie źle - jak się wybieram z zamiarem nie zabierania ryb (a często tak robię) to żadnej siaty nie biorę, tylko je od razu wypuszczam. Gdybym na taki atak drobnicy trafił to bym się przeniósł na inne miejsce ;-)
Widzisz czasem żeby młodego człowieka zachęcić do wędkarstwa i nauczyć wypuszczać ryby trzeba go na takie "ataki" drobnicy zabrać by się nie nudził..
A żeby nie było tak łatwo jakoś inni dookoła nawet takiej drobnicy nie łowili a może to i dobrze bo "takie są idealne na kotlety" przecież...
-
Luk z tym optymizmem to ciężko w Polsce. Osobiście od 1,5 roku uprawiam ten sport w Holandii gdzie widzę z Twoich opisów wygląda to podobnie jak w GB. Ale kiedy nie zapytam mojego starszego brata (z wieloletnim doświadczeniem) o wyniki - odpowiada - kiepsko.On mieszka tam skąd pochodzę - malownicza Kotlina kłodzka. Od września odradzam jemu opłacanie składek bo i tak nic nie łapie a świetną alternatywą są nieznane komercje (nie stawy chodowlane). Wychodzi taniej, a wychodząc na ryby nie łapiesz tylko kataru☺ - choć są dni bez ryb. A jak złapie to foto i do wody - bo jak on to mówi - a co ja jedzenie w domu nie mam.
Te komercyjne łowiska to poniekąd przyszłość polskich wędkarzy przy których będą powstawać kluby a z nich wbijać się będą zawodnicy którzy będą zaprezentować PL na zawodach, mistrzostwach. Ale się rozmarzyłem
-
Katmay. Nigdy i nigdzie nie powiedziałem, że łowisk specjalnych w Polsce nie ma być. Ba, myślę że sam nie raz z nich skorzystam. A może nawet wejdę w spółkę.
Ja na prawdę nie chcę nikogo obrazić, ale wydaje mi się, że co niektórzy czytają teksty zbyt pobieżnie, bez zastanowienia i stąd wynikają częste nieporozumienia, odpowiedzi wyrwane z kontekstu – ot taka wielka oślizgła kicha słowna. Wybaczcie za wtręt, ale musiałem wywalić z grubej rury, może zakończy się ciągłe tłumaczenie prostych przecież spraw.
Maćku, mam nick mirgag – od imienia i nazwiska. A zdjęcia wstawię, jeśli będę uważać, że należy. Natomiast czy Ty mi w cokolwiek wierzysz czy nie, jest mi to całkowicie obojętne i mało mnie interesuje to, co Ty z moim tekstem zrobisz. Dostałeś za darmo ode mnie wiedzę – skorzystaj. Nie chcesz – też dobrze.
-
U nas to znaczy na większości rzek. Wędkarstwo ogólnie to nie jest sport dla leniwych. Rzekę trzeba poznawać a ryby się tropi.
Podoba mi się ta odpowiedź. :bravo:
-
Zauważyłem już dość dawno,że jest tendencja do naskakiwania i zakrzyczenia osób, które jednak potrafią być zadowolone z naszych krajowych łowisk. Co wam tak przeszkadza? Dlaczego nikt nie potrafił do tej pory, uczciwie i serdecznie pogratulować tym ludziom,że mają możliwość wędkować w takich akwenach i na takich terenach! Sam mam rzekę na której na wyniki nie narzekam. Nie wdaję się w dyskusję bo po co mi jakieś sprzeczki. Dla jasności,zdaję sobie sprawę że w wielu wypadkach nasze wody krajowe są w kiepskim stanie.Ale nie wszystkie i nie wszędzie. I co by nie powiedzieć? Na żadnej dzikiej wodzie nie połowi się tak jak na komercji. Nawet nasi przyjaciele z UK. Blankują na rzekach. I co? Mają powiedzieć że ryb tam nie ma? Znam Henia osobiście. I choć widzieliśmy się niewiele. Twierdzę że to świetny wędkarz. Znawca wody i zachowań ryb.
Ta również mi się podoba :)
Przeczytałem całość i teraz coś mądrego powiem :D
Dobranoc :)
-
;)
Mnie nie chodzi o łowiska specjalne, tylko mentalność ludzi.
Może nawet nie mentalność, co o takie proste ogólnie wykształcenie.
Jeśli nie wiedzę ogólną, to przynajmniej życiową.
Jeśli nie wiedzę to o to, że są tępi. Jeśli na 7h zbiorniku siedzi codziennie 20 osób i nie są w stanie zrozumieć, że biorąc co popadnie ten zbiornik wyjałowią, to o czym my mówimy?
Każda wodą ma swoją pojemność. Ile ryb się uchwa? Ile w następnym roku się rozmnaża? Ile z nich zostanie? Zanim potomstwo osiągnie dojrzałość płciową?
Chodzi tylko o to, żeby ludzie zauważyli, że na łowiskach, na których nie można zabierać ryb da się fajnie połowić. Specjalne i pod dodatkowymi restrykjami użytkowania, finansowymi służą tylko utrzymaniu tych wód w dobrym stanie.
-
Cyt. Mirgag "Maćku, mam nick mirgag – od imienia i nazwiska. A zdjęcia wstawię, jeśli będę uważać, że należy. Natomiast czy Ty mi w cokolwiek wierzysz czy nie, jest mi to całkowicie obojętne i mało mnie interesuje to, co Ty z moim tekstem zrobisz. Dostałeś za darmo ode mnie wiedzę – skorzystaj. Nie chcesz – też dobrze."
W pierw sory za przekrecenie nicku .
Zaczne nawstepie od kilku słów Mirgag bez urazy niechce cie urazic ale moje wpisy w twoim kierunku traktuje jako live motiw mi twa wiedza do niczego nie jest potrzebna , posty czytam bardziej z checi zabicia czasu niz uzupelnienia mych wiadomosci - traktuje je na zasadzie otrzymanej ulotki reklamowej na ulicy czytam i zapominam - dlaczego a dlatego ze nie lowie na federy 2,1 z zylka na mlynku 0,40 lub nie robie z dwoch kiji federa 6mb.
Dążyłem w swych postach do tego aby uzyskac od ciebie w postaci zdjec potwierdzenia twych teorii ktore prawisz niech się same obronią w postaci wynikow czyli ryb.....
Ale jak widze narazie ostane przy barwnych teoriach chaosu wedkarskiego jaki prawisz...
Na forum jest kupe fajnych chlopakow ktorzy czytajac twoje posty ucza sie byc moze stosują twe rady - a fakt w postaci zdjecia to fakt , a nie opowiesci dziwnych tresci....
Przepraszam ze pozwolilem sobie na krytyke twej osoby ale ja to tak widze , jednak mysle ze jako stary wedkarz wiesz co mam na mysli piszac ten post .
Jeszcze raz sory bez urazy.
-
;)
Mnie nie chodzi o łowiska specjalne, tylko mentalność ludzi.
Może nawet nie mentalność, co o takie proste ogólnie wykształcenie.
Jeśli nie wiedzę ogólną, to przynajmniej życiową.
Jeśli nie wiedzę to o to, że są tępi. Jeśli na 7h zbiorniku siedzi codziennie 20 osób i nie są w stanie zrozumieć, że biorąc co popadnie ten zbiornik wyjałowią, to o czym my mówimy?
Każda wodą ma swoją pojemność. Ile ryb się uchwa? Ile w następnym roku się rozmnaża? Ile z nich zostanie? Zanim potomstwo osiągnie dojrzałość płciową?
Chodzi tylko o to, żeby ludzie zauważyli, że na łowiskach, na których nie można zabierać ryb da się fajnie połowić. Specjalne i pod dodatkowymi restrykcjami użytkowania, finansowymi służą tylko utrzymaniu tych wód w dobrym stanie.
Lepiej wyrazić się tego nie da! :thumbup: :thumbup: :thumbup:
-
ja całe życie porównuje nasze wody do studni - po prostu same rybą się nie napełniają jak studnia woda.
W ciągu 10 lat 130ha jezioro na którym łowie przeistoczyło się w pustynie rybną...
Mechanika wyjałowienia była prosta:
Do puki był karp czyli obficie zarybiali - oszczędzali wędkarze inne gatunki było w brud płoci , leszcza , sandacza , szczupaka - po prostu pochłaniali karpie a innym gatunkom dawali spokój.
W momencie obniżenia ilości zarybieniowych karpi woda zaczęła się wyjaławiać - w pierw uporali się z karpiami , następnie z sandaczami , szczupakami , płociami zwłaszcza w tarle ją dziesiątkowali teraz niema co łowić .
Przez lata twierdzili miejscowi że leszcza jest tyle że nie można go wyłowić - hm kilka sezonów i po leszczu.
Od razu mówie coś ryby zostało jest i łowi się , ale to już nie ta woda , nie te ryby - w tym okresie nie łowili na siatki rybacy , stosunkowo mało było kormoranów - żeby nie było na co zwalić.
Jedynym czynnkiem pomniejszającym rybostan oprócz wędkarzy były dwie powodzie ( przez zapore trochę ryby poszło ) faktem jednak jest że rybe wędkarze wyłowili....
-
;)
Mnie nie chodzi o łowiska specjalne, tylko mentalność ludzi.
Może nawet nie mentalność, co o takie proste ogólnie wykształcenie.
Jeśli nie wiedzę ogólną, to przynajmniej życiową.
Jeśli nie wiedzę to o to, że są tępi. Jeśli na 7h zbiorniku siedzi codziennie 20 osób i nie są w stanie zrozumieć, że biorąc co popadnie ten zbiornik wyjałowią, to o czym my mówimy?
Każda wodą ma swoją pojemność. Ile ryb się uchwa? Ile w następnym roku się rozmnaża? Ile z nich zostanie? Zanim potomstwo osiągnie dojrzałość płciową?
Chodzi tylko o to, żeby ludzie zauważyli, że na łowiskach, na których nie można zabierać ryb da się fajnie połowić. Specjalne i pod dodatkowymi restrykcjami użytkowania, finansowymi służą tylko utrzymaniu tych wód w dobrym stanie.
Lepiej wyrazić się tego nie da! :thumbup: :thumbup: :thumbup:
Mój okręg dzięki dobrej woli wędkarzy znalazł rozwiązanie. Od tego sezonu zostały wprowadzone limity roczne i miesięczne na większość poławianych ryb. Na karpia jest limit bodajże 35 szt rocznie ale nie można zabrać więcej niż 7 szt miesięcznie,płoć jeśli dobrze pamiętam 6 kg rocznie. Wprowadzony został górny wymiar ochronny na karpie. Zmiany należy zacząć od chodzenia na zebrania we własnym kole i przedstawiania rozwiązań. U nas po jesiennych zarybieniach karpiem w maju nie było już co łowić,pomysł spodobał się wszystkim
-
Maciek, i to jest właśnie najgorsze. Powinno byc jak na spowiedzi - wędkarze powinni przyznać się do tego, że zabierają zbyt dużo i wyjaławiają wody. Powinni zacząć robić coś aby ten proces odwrócić. Nie muszą to być wcale wielkie kroki, rewolucja... Niestety - mamy struganie 'głupa', wskazywanie jako winnych - kłusowników, nieudolnośc PZW, złodziejstwo PZW, kormorany, rybaków, biedę i inne rzeczy. Tutaj na forum oczywiście połączono to jeszcze z moim antypolskim niby mówieniem, że wody w UK są lepiej zarządzane i mają więcej ryb. Są też głosy, że ryby są, tylko trzeba umieć je łowić :o
Dlatego dobrze jest przyjrzeć się temu wszystkiemu i przemyśleć. Porozmawiać ze znajomymi i spróbować zmusić ich do myślenia, do wskazania im 'drogi'. Nie trzeba wcale zacząć stosować restrykcyjnie C&R, nie o to chodzi aby stać się jakimś fanatykiem. Po prostu należy zachowywać umiar i rozsądek. Jak każdy tak się będzie zachowywał, to ryb będzie mnóstwo. To są nasze wspólne wody, więc dbajmy o nie, szanujmy je, zamiast katować :D
Mój okręg dzięki dobrej woli wędkarzy znalazł rozwiązanie. Od tego sezonu zostały wprowadzone limity roczne i miesięczne na większość poławianych ryb. Na karpia jest limit bodajże 35 szt rocznie ale nie można zabrać więcej niż 7 szt miesięcznie,płoć jeśli dobrze pamiętam 6 kg rocznie. Wprowadzony został górny wymiar ochronny na karpie. Zmiany należy zacząć od chodzenia na zebrania we własnym kole i przedstawiania rozwiązań. U nas po jesiennych zarybieniach karpiem w maju nie było już co łowić,pomysł spodobał się wszystkim
Super, że tak się dzieje! Limity to podstawa. Jakkolwiek Heniek te limity i tak się pojawiać muszą, bo z roku na rok jest coraz gorzej, trudno zatrzymać tendencję spadkową (chodzi o ilość ryb) nie robiąc nic.
Ja się obawiam jednego. Jezeli nie będzie kontroli, ryby i tak będą zabierane, jednak bez wpisywania w rejestry. To się może później zemścić, bo w operatach nie uwzględni sie odpowiednio wysokich zarybień. RZGW stwierdzi, że ryba 'jest' i wyłowione zostaną tarlaki i będzie bieda z nędzą absolutna. Mam nadzieję, że u Was kontroli będzie sporo.
Najlepiej jest zrobić nalot w kilkadziesiat osób na zbiornik, w którym łowi się karpie zaraz po zarybieniu. Wtedy można wyłapać wielu łamiących prawo i dac im odpowiednią lekcję... Podobno na Śląsku jak pojawili się kontrolerzy, to wielu łowiących zaczęła zwijać dodatkowe wędki, inni zaś szybko czmychali znad wody, mając nadprogramowe ilości ryb lub coś innego na sumieniu. To pokazuje skalę procederu...
-
Mirek , Ty wiesz doskonale , że ja dokładnie rozumiem... I jeszcze dowiedziałem się , że nie potrafię łowić :D Wiedziałem , że padną takie argumenty , wcześniej już któremuś z kolegów zwróciłem uwagę ;D One zawsze padają ;D
Powtarzam , nie ma aktualnie innej opcji na zachowanie ryb w naszych wodach , jak ich wypuszczanie . Zmienić to może tylko zmiana całego systemu , w tym najważniejsza zmiana prawa . Zmiana świadomości i kierownictwa w PZW .
I na końcu najtrudniejsza ze sztuk , edukacja wędkarzy od najmłodszego do najstarszych .
Potarzam , na teraz , nie widzę innej opcji na polepszenie naszych wód , jak wypuszczanie złowionych ryb aby je potem łowić .
-
Częsc wędkarzy będzie się pilnować bo kontrole jednak pojawiają się częściej na zbiornikach. Prezes na zebraniu pokazywał rejestry,rekordziści łowili po 500 szt karpia rocznie dlatego ten rabunkowy proceder został ukrócony. Myślę że z czasem jednak przepisy wpłyną na poprawienie sytuacji.
Jędrula żadna edukacja nie pomoże,kto miał zrozumieć już zrozumiał,pozostali będą ci się śmiali prosto w twarz i na tym skończy się edukacja,przeczytaj to co napisałem powyżej na temat limitów,tylko w ten sposób da się coś osiągnąć.
-
Częsc wędkarzy będzie się pilnować bo kontrole jednak pojawiają się częściej na zbiornikach. Prezes na zebraniu pokazywał rejestry,rekordziści łowili po 500 szt karpia rocznie dlatego ten rabunkowy proceder został ukrócony. Myślę że z czasem jednak przepisy wpłyną na poprawienie sytuacji.
Jędrula żadna edukacja nie pomoże,kto miał zrozumieć już zrozumiał,pozostali będą ci się śmiali prosto w twarz i na tym skończy się edukacja,przeczytaj to co napisałem powyżej na temat limitów,tylko w ten sposób da się coś osiągnąć.
Wiem do czego zmierzasz , dlatego napisałem , że to najtrudniejsza ze sztuk . Limity , kary , zwłaszcza świadomość nieuchronności kar poprawiłaby szybko kondycję naszych wód . Ale nie wszędzie jest kiepsko . Łowię na zbiorniku licencyjnym gdzie ryb jest dużo , niestety trzeba dopłacić parę stówek ale coś za coś ;) Jest tam ciekawy regulamin , nie podoba mi się sprawa z japońcem ale ogólnie papier jest do przyjęcia . Poczytajcie - http://www.pzw.org.pl/jas_mos/cms/5148/regulamin_lowiska_licencyjnego
-
Jak już nie raz tutaj pisałem, zawsze znajdziesz (nie tylko Ty oczywiście) sobie mądre wytłumaczenie, żeby ryby zabierać.
A ja zawsze będę powtarzał: nie możesz zjeść ciastka i potem płakać, że go nie masz.
No to może ja po raz kolejny powtórzę - jest to możliwie, a dowodem są łowiska komercyjne.
:)
Czego są dowodem łowiska komercyjne, przepraszam? Jeśli interesuje cię łowienie rocznych ryb, to ok. Idziesz na staw hodowlany szumnie łowiskiem zwany i sobie łowisz kroczki. Mnie interesuje łowienie ryb, które często mają po kilkanaście albo i więcej lat. I siłą rzeczy wielokrotnie musiały już być na haczyku. Gdyby trafiły na Ciebie, to już by nie istniały. Na łowiskach komercyjnych (nie na stawach hodowlanych tak nazwanych) obowiązuje dość niski górny wymiar ochronny i o ryby, które interesują wędkarzy, nie pozyskiwaczy mięsa, się dba!
I dlatego poza chyba jednym wyjatkiem łowisz karpie nie przekraczajace 40cm ;-)
Nie gniewaj się ale musiałem ;-)
-
Maciek, i to jest właśnie najgorsze. Powinno byc jak na spowiedzi - wędkarze powinni przyznać się do tego, że zabierają zbyt dużo i wyjaławiają wody. Powinni zacząć robić coś aby ten proces odwrócić. Nie muszą to być wcale wielkie kroki, rewolucja... Niestety - mamy struganie 'głupa', wskazywanie jako winnych - kłusowników, nieudolnośc PZW, złodziejstwo PZW, kormorany, rybaków, biedę i inne rzeczy. Tutaj na forum oczywiście połączono to jeszcze z moim antypolskim niby mówieniem, że wody w UK są lepiej zarządzane i mają więcej ryb. Są też głosy, że ryby są, tylko trzeba umieć je łowić :o
Dlatego dobrze jest przyjrzeć się temu wszystkiemu i przemyśleć. Porozmawiać ze znajomymi i spróbować zmusić ich do myślenia, do wskazania im 'drogi'. Nie trzeba wcale zacząć stosować restrykcyjnie C&R, nie o to chodzi aby stać się jakimś fanatykiem. Po prostu należy zachowywać umiar i rozsądek. Jak każdy tak się będzie zachowywał, to ryb będzie mnóstwo. To są nasze wspólne wody, więc dbajmy o nie, szanujmy je, zamiast katować :D
Mój okręg dzięki dobrej woli wędkarzy znalazł rozwiązanie. Od tego sezonu zostały wprowadzone limity roczne i miesięczne na większość poławianych ryb. Na karpia jest limit bodajże 35 szt rocznie ale nie można zabrać więcej niż 7 szt miesięcznie,płoć jeśli dobrze pamiętam 6 kg rocznie. Wprowadzony został górny wymiar ochronny na karpie. Zmiany należy zacząć od chodzenia na zebrania we własnym kole i przedstawiania rozwiązań. U nas po jesiennych zarybieniach karpiem w maju nie było już co łowić,pomysł spodobał się wszystkim
Super, że tak się dzieje! Limity to podstawa. Jakkolwiek Heniek te limity i tak się pojawiać muszą, bo z roku na rok jest coraz gorzej, trudno zatrzymać tendencję spadkową (chodzi o ilość ryb) nie robiąc nic.
Ja się obawiam jednego. Jezeli nie będzie kontroli, ryby i tak będą zabierane, jednak bez wpisywania w rejestry. To się może później zemścić, bo w operatach nie uwzględni sie odpowiednio wysokich zarybień. RZGW stwierdzi, że ryba 'jest' i wyłowione zostaną tarlaki i będzie bieda z nędzą absolutna. Mam nadzieję, że u Was kontroli będzie sporo.
Najlepiej jest zrobić nalot w kilkadziesiat osób na zbiornik, w którym łowi się karpie zaraz po zarybieniu. Wtedy można wyłapać wielu łamiących prawo i dac im odpowiednią lekcję... Podobno na Śląsku jak pojawili się kontrolerzy, to wielu łowiących zaczęła zwijać dodatkowe wędki, inni zaś szybko czmychali znad wody, mając nadprogramowe ilości ryb lub coś innego na sumieniu. To pokazuje skalę procederu...
Jest mi bardzo przykro bo sam łowię na śląskich wodach. Opinia niestety "o nas" śląskich wędkarzach jest jak najbardziej trafna(nie mówię o wszystkich. Nie mam zamiaru tutaj żadnego z kolegów obrazić). Sam byłem świadkiem wielu sytuacji gdzie przede wszystkim regulamin PZW, nie był w żaden sposób przestrzegany. Dosłownie w żaden... Z tego co pamiętam u nas limit wynosił 3 karpie dziennie. Teraz chyba zmniejszyli do 2. Tylko po co? Skoro w zeszłym roku będąc coś ponad 40 razy na łowiskach PZW, miałem zaledwie jedną kontrolę. Gościu przyczepił się do tego że zapomniałem się podpisać. No tak mój błąd... Dlaczego nie wiem do końca jakie są limity? Bo mnie one nie interesują za bardzo. Każdą rybę wypuszczam z powrotem do wody. Jest to tylko moja decyzja i moje "widzimisię". Mentalność ludzka chyba jeszcze chyba nie wydostała się z czeluści komuny. Tutaj niestety Lucjanie nawet limity nie pomogą. Idealnie pasuje stwierdzenie "Złów i Zeżryj"
Wędkując z kolegą, rozmawialiśmy właśnie o limitach i wypuszczaniu ryb. Kolega złapał 3 karpie wszystkie wziął. Miał oczywiście prawo. W tle było słychać głosy wściekłych dziadków którzy nic nie złowili. "Mają limit to niech spadają do domu". Porażka...
Tak w ogóle to zastanawiam się po co te ryby w ogóle wpuszczać do zbiorników. Wpuśćmy je do wanny i niech sobie każdy kto chce weźmie limit i idzie do domu. Nie będzie trzeba wydawać pieniędzy na sprzęt na robaki, zanęty...Bo po co?
Kolejny przykład. Siedziałem sobie na rybkach nad świeżo zarybionym zbiornikiem. Przyjechał "kolega od kolegi" i powiedział" Dziś tylko limit i do domu". Usiadł i dosłownie w 15 minut złapał 3 karpie, po chwili zebrał się i tyle go widzieli. Że tak się wyrażę "Walnąłem rybkę" i popatrzyłem na kumpla, a kumpel na mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Jaki to miało sens?
-
Jędrula,jest to jedna z łatwiejszych sztuk,podstawą jest chodzić na zebrania i podpierać się odpowiednią argumentacją,jeżeli u nas się udało to u was też. Mięsiarstwa nie wykorzenisz ale możesz ograniczyć. W okręgu Katowickim mięsiarstwo rozwinięte jest jak nigdzie,6 lat spędziłem łowiąc na Olzie i Wiśle...masakra :(
-
Jędrula,jest to jedna z łatwiejszych sztuk,podstawą jest chodzić na zebrania i podpierać się odpowiednią argumentacją,jeżeli u nas się udało to u was też. Mięsiarstwa nie wykorzenisz ale możesz ograniczyć. W okręgu Katowickim mięsiarstwo rozwinięte jest jak nigdzie,6 lat spędziłem łowiąc na Olzie i Wiśle...masakra :(
Przepraszam że cię zacytuje ale w tej chmurze absurdów w tym temacie pojawiających się opisze jeszcze jedną sytuację:
Piszecie limity powyżej w linku opisałem wam zjawisko degradacji wód mojego okręgu - zaznaczę w tym okresie i rejestry działały i limity kilkukrotnie zmieniano - i co nic ( wszak operaty opracowywano w instytutach na podstawie rejestrów mądre głowy to liczyły i co i nic ), czynnie uczestniczyłem w życiu koła w sensie zebrań argumentowałem , przekonywałem i co nic - do kąd to prowadzi .....
Piskorz jesteś łowcą nr1 piękne ryby łowisz ale powiedz ile to poświęceń to kosztuje , jeździsz po wodach o których zwykli wędkarze nie wiedzą ba nie śnia nawet że są takie wody są ...
Ale mając dwie rzeki w mieście zbiornik 130 ha - czy aby złowić rybę musze jechać 300 km jak na łowisko obok domu mam 5 min...
Do kąd to zmierza - po co udowadnienie....
kilka zasad wystarczy wprowadzić.
1,. samokontrola po stwierdzeniu wykroczenia - informacja policja , straż miejska , leśna itp. , straż rybacka
2. limit 20 szt ryby na cały sezon za te marne 250 zł na sezon według wymiarów
3. zakaz połowu ryb w rzekach i jeziorach od 01.03. - do 30.06. - niech nam ryby mnożą
czyż nie proste ... wystarczy chcieć ale nie ma woli Panowie musimy czekać .....
-
Heniek, zebrania to za mało. Tutaj trzeba zmian na wielu poziomach. Oczywiście trzeba się wybrać, ale pamiętaj - swoją obecnością przepisów nie zmienisz natychmiast, to są małe działania oddolne. Tutaj potrzeba o wiele więcej.
kilka zasad wystarczy wprowadzić.
1,. samokontrola po stwierdzeniu wykroczenia - informacja policja , straż miejska , leśna itp. , straż rybacka
2. limit 20 szt ryby na cały sezon za te marne 250 zł na sezon według wymiarów
3. zakaz połowu ryb w rzekach i jeziorach od 01.03. - do 30.06. - niech nam ryby mnożą
czyż nie proste ... wystarczy chcieć ale nie ma woli Panowie musimy czekać .....
Myślę, że zwłaszcza punkt 3 miałby sens i dałby efekty. Aby pogodzić wędkarzy możnaby zrobić odcinki, które podlegają takiemu okresowi ochronnemu i zakazowi łowienia, tam ryba mogłaby sie spokojnie wytrzeć...
-
Luk,zebrania dają dużo tylko trzeba chcieć. Wiele zmian można dokonać na poziomie okręgu i wcale nie trzeba tarabanić do ZG. Dodatkowo okazją do rozmów mogą być prace społeczne i zawody. U nas w ten sposób dokonały się zmiany. Nawet uczciwi mięsiarze rozumieją problem . Wystarczyło przedstawić żelazne argumenty i rozwiązanie problemu tak by nikt nie był poszkodowany.
-
Z jednej strony pisze się, że w wodach bieda i nie ma ryb. Z drugiej opisuje się jakie to niezliczone ilosci zabierają mièsiarze.
To jak to w końcu jest? Bo jeśli oni zabieraja to znaczy, że ryba jest tylko nam ciężko się dobrać.
A jesli ryby nie ma to i chyba mięsiarze też nie mogą się do niej dobrać.
Nie wiem jak i czemu ale Ci którzy zabierają często i gesto mają wyniki lepsze niż wielu z nas. Wielu faktycznie wpada złapać swoje i jedzie. Ale jeśli potrafią zrobić limit dość szybko to może trzeba baczniej ich obserwować by się poduczyć?
-
Jak już nie raz tutaj pisałem, zawsze znajdziesz (nie tylko Ty oczywiście) sobie mądre wytłumaczenie, żeby ryby zabierać.
A ja zawsze będę powtarzał: nie możesz zjeść ciastka i potem płakać, że go nie masz.
No to może ja po raz kolejny powtórzę - jest to możliwie, a dowodem są łowiska komercyjne.
:)
Czego są dowodem łowiska komercyjne, przepraszam? Jeśli interesuje cię łowienie rocznych ryb, to ok. Idziesz na staw hodowlany szumnie łowiskiem zwany i sobie łowisz kroczki. Mnie interesuje łowienie ryb, które często mają po kilkanaście albo i więcej lat. I siłą rzeczy wielokrotnie musiały już być na haczyku. Gdyby trafiły na Ciebie, to już by nie istniały. Na łowiskach komercyjnych (nie na stawach hodowlanych tak nazwanych) obowiązuje dość niski górny wymiar ochronny i o ryby, które interesują wędkarzy, nie pozyskiwaczy mięsa, się dba!
I dlatego poza chyba jednym wyjatkiem łowisz karpie nie przekraczajace 40cm ;-)
Nie gniewaj się ale musiałem ;-)
Yyy, jeśli mówisz o łowieniu na naszym Zalewie, to w tamtym roku miałem kilka ponad 50 cm ;)
-
Piskorz jesteś łowcą nr1 piękne ryby łowisz ale powiedz ile to poświęceń to kosztuje , jeździsz po wodach o których zwykli wędkarze nie wiedzą ba nie śnia nawet że są takie wody są ...
Ale mając dwie rzeki w mieście zbiornik 130 ha - czy aby złowić rybę musze jechać 300 km jak na łowisko obok domu mam 5 min...
Do kąd to zmierza - po co udowadnienie....
Mnie zastanawiało po zobaczeniu tych fotek z rybami jedno..
Ile trzeba się "nałazić" by złowić jedną z tych ryb albo jeszcze lepiej ile takich ryb (bo tu jest największy problem) jesteś w stanie złowić w czasie jednego wypadu...
Ja też mogę takie pojedyncze fotki powrzucać i co to pokaże że są ryby?
Dla mnie będzie widoczna poprawa jak podczas jednego wypadu złowię z 6-10 leszczy powiedzmy 1,5kg a nie jednego czy dwa...
Ale ile wody upłynie zanim to się stanie na dziś bardziej prawdopodobne że prędzej woda "wyparuje" niż ryb w niej przybędzie..
Poza tym dlaczego taki kolega opiera się tylko na wodzie płynącej, która powiedzmy, że jakoś tam się obroni i jesteśmy w stanie coś tam złowić ( wystarczy wytropić rybę - iść w górę rzeki :D )a co z wodami stojącymi ?????
-
Z jednej strony pisze się, że w wodach bieda i nie ma ryb. Z drugiej opisuje się jakie to niezliczone ilosci zabierają mièsiarze.
To jak to w końcu jest? Bo jeśli oni zabieraja to znaczy, że ryba jest tylko nam ciężko się dobrać.
A jesli ryby nie ma to i chyba mięsiarze też nie mogą się do niej dobrać.[/b]
Nie wiem jak i czemu ale Ci którzy zabierają często i gesto mają wyniki lepsze niż wielu z nas. Wielu faktycznie wpada złapać swoje i jedzie. Ale jeśli potrafią zrobić limit dość szybko to może trzeba baczniej ich obserwować by się poduczyć?
Faktycznie , wkrada się tu pewna niejasność . Chodzi o to , że ludzie trafiają na dzień , gdy ryba ostro żeruje . Wtedy tłuką ile miejsca w bagażniku . Druga sprawa to okres po zarybieniach , tam to dopiero dzieją się cuda i mecyje , tego nie można opisać bez szklanki wódki :D
-
MarioG
Ale myślisz, że mięsiarze patrzą na rozmiary ryb, które zabierają?
Przecież im to jest wszystko obojętne jak duża to super jak mniejsza też mega się przekręci przez maszynkę pyszne są przecież!
Do tego wiesz jak reaguje ryba po zarybieniu wiele kunsztu by ją złowić nie potrzeba...
-
Chub,na jednej wyprawie potrafię złowić od jednej do kilku ryb,kosztuje mnie to trochę wysiłku nie dlatego że z rybami słabo tylko dlatego że moja rzeka jest dzika i trudna. Trzeba uważać bo można nabawić się kontuzji albo wpaść do wody. Na 10 wypraw dwie wyprawy to zero kontaktu z rybą. Tak mniej więcej przedstawia się moje wędkowanie. Jeżeli chodzi o białoryb to obserwuję potężne stada tarłowe wielkich 50-60 cm leszczy,kleni,jazi i innych ryb. W czasie tarła można zobaczyć co pływa w naszych wodach. Są wody stojące gdzie ryby są,sytuacja jest trochę trudniejsza bo zbiornik sam się nie obroni ale miałem okazję w ostatnich latach łowić na kilku fajnych zbiornikach
-
Heniek, jak na razie zmiany jakie są u Ciebie to kosmetyka. Ryb jest więcej? Nie ma. Czy zaniżone dane w rejestrach nie będa skutkowały mniejszymi zarybieniami? Nie wiadomo, istnieje takie sporeryzyko. To co piszesz to są takie obiecanki cacanki.
Jeden z forumowiczów dał świetny przykład - jak pytał dlaczego ryb nie ma (prezesa okręgu), to usłyszał- przyjdź na zebranie, działaj i takie tam. Na zebraniu na to same pytanie usłyszał odpowiedź, nie zarybia się więcej bo RZGW nie pozwala, nie wydali zgody (bo w rejestrach stało, że ryba jest). I co? Sytuacja nie do ruszenia.
Piszesz, że wędkarze rozumieją problem. A ja twierdzę, że nie rozumieją. Oczywiście, że trzeba iść na zebranie - ale jak pójdziesz tam sam, jako jednostka, to niczego się nie zmieni. Dlatego trzeba iść przygotowanym, mieć wnioski o łowisko 'no kill', o nie zarybianie japońcem, o wydłużony okres ochronny po zarybieniach karpiem, dodatkowe kontrole i takie tam. Ale musisz mieć wsparcie. Bo samego Cię zakrzyczą, zjedzą 'z kopytami'.
Podstawową sprawą jest to, że wiele przepisów należy wprowadzić pomimo sprzeciwów wędkarzy. Górne wymiary ochronne, ostre limity, zlecenia badań wody pod wędkarzy (nie pod rybaków), wnioski o zmiany w zapisach prawnych (czyli chociażby uzyskiwanie zgody na większe zarybienia, zrobienie z kół podmiotów prawnych mogących dzierżawić wody). Dlatego ZG PZW powinien wiele robić w tej kwesti a nie robi, bo chociażby ma kasę z sieciowania na Mazurach (musieliby z tego zrezygnować). Odgórnie należy wiele rzeczy zmienić, zmiany oddolne jakimi są zebrania zajmą zbyt wiele czasu.
Jak na razie u Ciebie w okręgu poprawy nie ma (większa ilość ryb). Nie wiadomo czy limity przyniosą skutek. To świetnie, że cos się wydarza, jednak to stanowczo za mało. Na pewno pójście na zebranie nie rozwiąże problemu polskich wód. To tylko jeden z czynników...
-
Luk przepisy obowiązują dopiero od tego sezonu efekty będą widoczne dopiero za 3-4 lata. Nie będą miały wpływu na zarybienia,u nas okręg prowadzi własną hodowlę karpia , zarybia się więcej niż operaty podają. Prezesa mamy rozumnego i wszystko jest na dobrej drodze.
-
MarioG
Ale myślisz, że mięsiarze patrzą na rozmiary ryb, które zabierają?
Przecież im to jest wszystko obojętne jak duża to super jak mniejsza też mega się przekręci przez maszynkę pyszne są przecież!
Do tego wiesz jak reaguje ryba po zarybieniu wiele kunsztu by ją złowić nie potrzeba...
Chyba trochę demonizujemy.
Większość tych którzy biorą to starsi ludzie. Ludzie ukształtowani pewnym systemem i życiem w nim. Ale pomijajac pewne wyjatki to nie są idioci.
Ksztaltujmy szlachetne idee wypuszczania ryb ale nie zabierajmy innym ich prawa do zabierania zgodnie z Regulaminem.
Opłacajac składkę w PZW opłaca się nie tylko możliwość wędkowania ale i możliwość regularnego zabierania zgodnie z RAPR.
Pamiętajmy też, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna czyjaś.
Potrzeba nam jakiś 20-30 lat na zmiany. Przedewszystkim na zmianę pokoleniową.
Jeśli zaś chodzi o przypadki ķlusowania i zabierania ponad limit lub niezgodnie z nim to może warto z tym zaczać walczyć a nie narzekać że to się dzieje.
Każdy widział takie rzeczy. Ale ilu wezwało SSR lub Policję? Chcemy więcej ryb i gotowi jesteśmy do poświęceń? Wstapmy do SSR i pilnujmy. Często jesteśmy nad wodą? Tym bardziej wstąpmy do SSR. Zostańmy prawdziwymi strażnikami naszych wod a nie tylko internetowymi fighterami.
Nie sztuką jest wypuszczenie ryby gdy mamy świadomość, że jutro zje ją ktoś inny.
Dbajmy i dajmy coś od siebie.
Nie jestem jeszcze w SSR ale mocno to rozważam i planuję.
-
Opłacajac składkę w PZW opłaca się nie tylko możliwość wędkowania ale i możliwość regularnego zabierania zgodnie z RAPR.
Pamiętajmy też, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna czyjaś.
O to, to. :thumbup:
Dla wielu - aby nie powiedzieć większości wędkarzy - PZW jest jakby łowiskiem komercyjnym, tyle że tańszym i na dzikich wodach.
Tylko poproszę znowu bez argumentacji, że to źle i jak być powinno. Ja tylko podałem suchy fakt.
Zdaje się LUK napisał o decentralizacji PZW. Bardzo słuszne ale tu jest właśnie blokada - decentralizacja oznacza likwidację albo ograniczenie zamożności centrali. I pytanie czy centrala do tego dopuści bez rozlewu krwi? :D
-
ja odwołam się do poruszanej w tym temacie mentalności Polaków...
My Naród lubimi korzystać z osoby trzeciej wiele spraw jak taka odmiana nie załatwi to chociaż ugruntuje w niektórych ludziach poczucie przekonania do swoich zapatrywań. I wtym kontekście porównuje tą trzecią osobe " oni" do problemów PZw
czemu nie ma ryb - oni kłusownicy zeżarli - pytam kto konkretnie - ONI ( i tu się koło zamyka)
problemy z PZW - kto jest winny - ONI - pytam kto odpowiedz oni
problemy z wędkarzami - kto nie przestrzega regulaminu , kto przegina - pytam - odpowiedz - oni
i tak można w kółko - w Polsce nie wiem nie ma odpowiedzialności ludzie często kłusole - to nasi znajomi , wędkarze przeginający - nasi znajomi , zli działacze - nasi znajomi - za plerami obgadywanie a w rozmowie w cztery oczy koledzy - czyż to nie czysto Polskie
U mnie przyjęto zasade - przegięcie - od razu dzwonic interweniować !!! - i tak trzeba jak chcemy poprawy
-
Opłacajac składkę w PZW opłaca się nie tylko możliwość wędkowania ale i możliwość regularnego zabierania zgodnie z RAPR.
Pamiętajmy też, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna czyjaś.
O to, to. :thumbup:
Dla wielu - aby nie powiedzieć większości wędkarzy - PZW jest jakby łowiskiem komercyjnym, tyle że tańszym i na dzikich wodach.
Tylko poproszę znowu bez argumentacji, że to źle i jak być powinno. Ja tylko podałem suchy fakt.
Zdaje się LUK napisał o decentralizacji PZW. Bardzo słuszne ale tu jest właśnie blokada - decentralizacja oznacza likwidację albo ograniczenie zamożności centrali. I pytanie czy centrala do tego dopuści bez rozlewu krwi? :D
Ja dodam należy się to biore to 95% podejścia wędkarzy u mnie - ALE NIE TEDY DROGA !!!!
-
Opłacajac składkę w PZW opłaca się nie tylko możliwość wędkowania ale i możliwość regularnego zabierania zgodnie z RAPR.
Pamiętajmy też, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna czyjaś.
O to, to.
Dla wielu - aby nie powiedzieć większości wędkarzy - PZW jest jakby łowiskiem komercyjnym, tyle że tańszym i na dzikich wodach.
Tylko poproszę znowu bez argumentacji, że to źle i jak być powinno. Ja tylko podałem suchy fakt.
Zdaje się LUK napisał o decentralizacji PZW. Bardzo słuszne ale tu jest właśnie blokada - decentralizacja oznacza likwidację albo ograniczenie zamożności centrali. I pytanie czy centrala do tego dopuści bez rozlewu krwi? :D
Ja dodam należy się to biore to 95% podejścia wędkarzy u mnie - ALE NIE TEDY DROGA !!!!
Jak często płacisz za zakupy i ich nie zabierasz ze sklepu?
-
Heniek, karp to nie jest rozwiązanie. Lina i karasia nie połowisz po zarybieniach, bo one nie żerują od razu. Od gościia w RDAA dowiedziałem się, że karaś po kwietniowych zarybieniach na jednym ze zbiorników, nie był łowiony przez ponad 6 tygodni! Karp będzie żerował bardzo szybko...
Dodatkowo karp wyżera wylęg innych ryb i ryje w dnie, usuwając rośliny, powodując mętnienie wody (to znowu sprawia, że rośliny podwodne nie mogą się dobrze rozwijać), ryby rodzime tracą naturalne miejsca do tarła i ochrony. Mniej się więc wyciera, więcej szkód może zrobić kormoran, który ma ułatwione zadanie.
Tak więc same zarybienia karpiem to nie jest rozwiązanie. To tylko sprawi, że problemów przybędzie. O wiele lepiej jest zarybić większymi sztukami, ale w odpowiedniej ilości i dac górny wymiar, tak aby ich nie odławiano. Jest ryba w wodzie, jest co łowić.
Hodowla karpia ma sens, aby odwrócić uwagę od innych ryb. Jeżeli zrobi się łowiska podobne do komercyjnych, one wtedy mogą miec dużą presję, na innych zaś można robić normalne wody. Ja nie wiem, czy omijanie operatów i zarybianie na własną rękę jest rozsądne. Zwłaszcza karpiem. Trzeba działać umiejętnie, jest okręgowy ichtiolog, to mam nadzieję, że tak się dzieje.
Nam nie chodzi o to aby były brania i dało się łowić to co ma ponad pół kilograma. Chodzi bardziej o to aby był lin, karaś, płoć, leszcz i inne gatunki. Aby wody były rybne - zasobne w osobniki wielu gatunków o duzych rozmiarach. Rzucanie karpia mięsiarzom to półśrodek, polskim wodom zaś on nie służy...
A co do wyników Twoich Heniu. Znamy się z innego forum, ponad dwa lata. Ja pamiętam ile zamieszczałeś ryb, ile czasu spędzałeś nad wodą. Tutaj może pokazałeś zdjęcia z rybami, ale ja pamiętam, że wcale nie było u Ciebie tak różowo, pomimo, że jak mało kto znasz świetne miejscówki. Ja nie wątpię, że potrafisz świetnie łowić. Jednak też wiem, że zrobiłeś tutaj małą 'propagandę sukcesu' na polskich wodach PZW - wcale nieadekwatną do czasu jaki spędzasz na rybach i do wiedzy o dobrych łowiskach jaką posiadasz :D
-
Opłacajac składkę w PZW opłaca się nie tylko możliwość wędkowania ale i możliwość regularnego zabierania zgodnie z RAPR.
Pamiętajmy też, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna czyjaś.
O to, to.
Dla wielu - aby nie powiedzieć większości wędkarzy - PZW jest jakby łowiskiem komercyjnym, tyle że tańszym i na dzikich wodach.
Tylko poproszę znowu bez argumentacji, że to źle i jak być powinno. Ja tylko podałem suchy fakt.
Zdaje się LUK napisał o decentralizacji PZW. Bardzo słuszne ale tu jest właśnie blokada - decentralizacja oznacza likwidację albo ograniczenie zamożności centrali. I pytanie czy centrala do tego dopuści bez rozlewu krwi? :D
Ja dodam należy się to biore to 95% podejścia wędkarzy u mnie - ALE NIE TEDY DROGA !!!!
Jak często płacisz za zakupy i ich nie zabierasz ze sklepu?
I ty Prezesie podążasz tą drogą .... - cyt. z klasyka " Nie tędy Droga " - ja dodam to ślepy zaułek , jak wiemy z życia widać do kąd prowadzi....." :-X
-
Mario, jaki RAPR, o czym Ty mówisz? O dokumencie, który pozwala zabrać 2 węgorze dziennie? 2 sandacze dziennie? 3 karpie? 4 liny? Autorzy stroją sobie żarty czy perfidnie z nas drwią, bo ja sam już nie wiem.
-
Mario, jaki RAPR, o czym Ty mówisz? O dokumencie, który pozwala zabrać 2 węgorze dziennie? 2 sandacze dziennie? 3 karpie? 4 liny? Autorzy stroją sobie żarty czy perfidnie z nas drwią, bo ja sam już nie wiem.
Dokładnie tak samo to odczuwam. Całe te limity i wymiary to nieporozumienie, relikt przeszłości, nie współgrający z obecną sytuacją... :(
-
Mamy taki regulamin jak mamy i należy go przestrzegać. Mówimy że należy go zmienić, ale najgorsze jest to, że nawet on nie jest przestrzegany, więc tu jest problem.
-
Opłacajac składkę w PZW opłaca się nie tylko możliwość wędkowania ale i możliwość regularnego zabierania zgodnie z RAPR.
Pamiętajmy też, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna czyjaś.
O to, to.
Dla wielu - aby nie powiedzieć większości wędkarzy - PZW jest jakby łowiskiem komercyjnym, tyle że tańszym i na dzikich wodach.
Tylko poproszę znowu bez argumentacji, że to źle i jak być powinno. Ja tylko podałem suchy fakt.
Zdaje się LUK napisał o decentralizacji PZW. Bardzo słuszne ale tu jest właśnie blokada - decentralizacja oznacza likwidację albo ograniczenie zamożności centrali. I pytanie czy centrala do tego dopuści bez rozlewu krwi? :D
Ja dodam należy się to biore to 95% podejścia wędkarzy u mnie - ALE NIE TEDY DROGA !!!!
Jak często płacisz za zakupy i ich nie zabierasz ze sklepu?
I ty Prezesie podążasz tą drogą .... - cyt. z klasyka " Nie tędy Droga " - ja dodam to ślepy zaułek , jak wiemy z życia widać do kąd prowadzi....." :-X
To nie jest odpowiedź na moje pytanie ;-)
Mario, jaki RAPR, o czym Ty mówisz? O dokumencie, który pozwala zabrać 2 węgorze dziennie? 2 sandacze dziennie? 3 karpie? 4 liny? Autorzy stroją sobie żarty czy perfidnie z nas drwią, bo ja sam już nie wiem.
Takie są i narzekanie w sieci tego nie zmieni.
Wody są pod opieką PZW i to PZW ustalilo zdaje się ten regulamin.
Nie tak dawno temu był temat o regulaminach na komercji. I podejście ciut inne.
Wszędzie stosuję tą samą zasadę. Nie podoba się to nie korzystam.
Jeśli wchodzę gdzieś i się na coś zgadzam to nie narzekam bo dokonuję świadomego wyboru.
Jeśli coś mi nie pasuje w moim domu to staram się to zmienić i podejmuję odpowiednie kroki by tego dokonać. Nie siadam w kącie i nie narzekam że jest źle.
Panowie to już kolejna dyskusja o słabym stanie naszych wód itp. Kolejna niewiele zmieniająca i nic nie wnosząca.
Trzeba działać a nie udowadniać czyja to jest wina.
Luk dał nam narzędzie jakim jest ten portal. Komu przeszkadza obecny stan wód niech zbiera grupę i pisze petycje do władz PZW. Ludzie z forum zdobędą podpisy w swoich okręgach. Akcja może mieć naprawdę dużą skalę.
Mało?
To może organizacja pikiety przed budynkiem Zarządu PZW. Kilka setek lub może tysięcy ludzi z pewnością pozwoli pokazać problem.
Klusownictwo? Zapisanie do SSR i regularna praca na jej rzecz przyniesie wymierne efekty.
Pisanie w próżnię i narzekanie nic nie da. Zapewniam Was, że liczą się działania a nie tylko bierne stania obok i wytykanie błędów.
A dopóki RAPR jest taki a nie inny to ludzie mają pełne prawo postępować tak jak w nim zapisano.
Do tego szanujmy się wszyscy nawzajem i broniąc swojego nie zabierajmy innym ich praw.
Miłego dnia.
-
Mario :thumbup:
-
Luk,wojna była głównie o karpie z zamkniętych sadzawek ale przy okazji zostały wprowadzone limity na płocie,jazie,liny,karasie i kilka jeszcze gatunków. U nas jest też hodowla jazi,szczupaków,linów tak że zapowiada się dobrze na przyszłość,jest jeszcze kilka drobnych szczegółów do poprawy ale nie wszystko na raz
-
Opłacajac składkę w PZW opłaca się nie tylko możliwość wędkowania ale i możliwość regularnego zabierania zgodnie z RAPR.
Pamiętajmy też, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna czyjaś.
O to, to.
Dla wielu - aby nie powiedzieć większości wędkarzy - PZW jest jakby łowiskiem komercyjnym, tyle że tańszym i na dzikich wodach.
Tylko poproszę znowu bez argumentacji, że to źle i jak być powinno. Ja tylko podałem suchy fakt.
Zdaje się LUK napisał o decentralizacji PZW. Bardzo słuszne ale tu jest właśnie blokada - decentralizacja oznacza likwidację albo ograniczenie zamożności centrali. I pytanie czy centrala do tego dopuści bez rozlewu krwi? :D
Ja dodam należy się to biore to 95% podejścia wędkarzy u mnie - ALE NIE TEDY DROGA !!!!
Jak często płacisz za zakupy i ich nie zabierasz ze sklepu?
I ty Prezesie podążasz tą drogą .... - cyt. z klasyka " Nie tędy Droga " - ja dodam to ślepy zaułek , jak wiemy z życia widać do kąd prowadzi....." :-X
To nie jest odpowiedź na moje pytanie ;-)
To nie jest pytanie na które można odpowiedzieć w sposób jasny i przejrzysty - stawiając pytanie z teza - nie oczekuj ode mnie iż ja ci rozwikłam tą zagwostke ... ot taki lapsus...
Co do stanu i wyboru jaki mamy to ... wiesz doskonale jest albo monopol PZW nie wszędzie są stowarzyszenia lub komercja - z tego co widze sam gustujesz w komercjach płacisz wymagasz...
Ja płacać nie mogę wymagac choć chciałbym z monopolem się nie dyskutuje "po prostu trzeba z tym życ" i z tego powodu chociaż sobie poplacze stukają c w klawiaturę ot taka dygresyjka.....
-
Panowie ta dyskusja po raz kolejny uświadamia mi jak dalekie są podziały jest nas tutaj kilku a i tak przekonanego nikt nie przekona...
Także lepiej iść na ryby nieważne gdzie byle nad wodę niż tłuc dalej ten dban żali jedni do drugich - bo nawet na tym forum nie stanowimy jednego spójnego głosu ... a co dopiero jak zbierze się więcej wędkarzy....
-
Nie ma monopolu.
Ja nie gustuję w komercjach. Na komercji spotykam sie z kolegami bo tam nie muszę intensywnie pracowac na rybą. Złapie sie sama.
Na komercji w ubiegłym roku byłem z 10 moze 15 czy 20 razy na PZW 60.
Ktoś nie ma pod nosem komercji czy czegos tam? A zapytaj Luka ile km on nad wodę dojeżdza ;-)
PZW nie jest monopolistą. A płacac składki jesteś częscią tej organizacji. Jej pelnoprawnym czlonkiem.
-
Nie ma monopolu.
Ja nie gustuję w komercjach. Na komercji spotykam sie z kolegami bo tam nie muszę intensywnie pracowac na rybą. Złapie sie sama.
Na komercji w ubiegłym roku byłem z 10 moze 15 czy 20 razy na PZW 60.
Ktoś nie ma pod nosem komercji czy czegos tam? A zapytaj Luka ile km on nad wodę dojeżdza ;-)
PZW nie jest monopolistą. A płacac składki jesteś częscią tej organizacji. Jej pelnoprawnym czlonkiem.
Pas szkoda piany :beer:
-
A ja ogolnie mam cichą nadzieję, że Luk gdy przyjdzie pora poprowadzi wszystkich gdzie trzeba. Bo tak jak wszędzie potrzeba kogoś kto weźmie na siebie ciężar i wskaże drogę innym.
-
A ja ogolnie mam cichą nadzieję, że Luk gdy przyjdzie pora poprowadzi wszystkich gdzie trzeba. Bo tak jak wszędzie potrzeba kogoś kto weźmie na siebie ciężar i wskaże drogę innym.
:thumbup: :beer:
-
Byle LUK nie zmienił frontu i nie poprowadził wszystkich na odloty.pl ;D
A tak serio na pewno każdy ma jakieś wody, gdzie jeszcze żyją jakieś sensowne ryby tylko jak w moim przypadku denerwujące jest to że mam wiele jezior dookoła a są wyrąbane z ryby została drobnica czyli woda jest a żeby połowić trzeba robić setki km a można by ten czas na dojazd przeznaczyć na dłuższy pobyt nad wodą...A wiadomo żeby połowić fajne ryby to też trochę trzeba posiedzieć poznać wodę czyli znów czas i koło się zamyka wybieramy to co najbliżej bo jesteśmy ograniczeni przynajmniej ja tak najczęściej mam. Dziś już nie wyjadę na ryby jak kiedyś na 2-3 dni...
-
Wybrałem sobie Wasze teksty, które mi się bardzo podobają. Też wtrącę coś od siebie jak ja to widzę.
Lucjan: „Dlatego dobrze jest przyjrzeć się temu wszystkiemu i przemyśleć. Porozmawiać ze znajomymi i spróbować zmusić ich do myślenia, do wskazania im 'drogi'. Nie trzeba wcale zacząć stosować restrykcyjnie C&R, nie o to chodzi aby stać się jakimś fanatykiem. Po prostu należy zachowywać umiar i rozsądek. Jak każdy tak się będzie zachowywał, to ryb będzie mnóstwo. To są nasze wspólne wody, więc dbajmy o nie, szanujmy je, zamiast katować”.
Świetna myśl. Tylko jak to zrobić, byśmy nad wodą zachowywali się jak gospodarze (niczym rolnicy na swojej ziemi) a nie jak głodni lub wręcz przestępcy kradnący cudzą własność (jeśli ktoś bierze nad limit choćby). Myślę, że takim początkiem są właśnie nasze rozmowy tutaj, wręcz sprzeczki, pokazywanie swoich racji, przekonywanie. Prędzej czy później coraz więcej wędkarzy będzie czytać nasze teksty, więc zaczną główkować.
Lucjanie, ja jestem święcie przekonany, że burdel wynika tylko i wyłącznie z niewiedzy. Wystarczy porozmawiać z ludźmi nad wodą i widać ich/niektórych prymitywizm.
Maciek:” kilka zasad wystarczy wprowadzić.
1,. samokontrola po stwierdzeniu wykroczenia - informacja policja , straż miejska , leśna itp. , straż rybacka
2. limit 20 szt ryby na cały sezon za te marne 250 zł na sezon według wymiarów
3. zakaz połowu ryb w rzekach i jeziorach od 01.03. - do 30.06. - niech nam ryby mnożą”.
Maćku, donoszenie jakiekolwiek by nie było jest kures*twem. Limity obecne są dostosowane do możliwości wędkarzy. Nawet ci, co limit zabierają łowią taki limit raz na jakiś czas, lub raz na rok. Ci ci dobrze łowią, na limity nie zwracają uwagi, biorą jedną rybę i koniec. A wbrew pozorom, ryby muszą byś odławiane, bo duża ich ilość zacznie karleć (przykład karaś). Natomiast zakaz bezwzględny połowu na określonym odcinku tarłowym rzeki – jestem całkowicie za.
Lucjan: „Aby pogodzić wędkarzy możnaby zrobić odcinki, które podlegają takiemu okresowi ochronnemu i zakazowi łowienia, tam ryba mogłaby sie spokojnie wytrzeć...”.
Jestem za, jak wyżej.
Mario: „To jak to w końcu jest? Bo jeśli oni zabieraja to znaczy, że ryba jest tylko nam ciężko się dobrać.
A jesli ryby nie ma to i chyba mięsiarze też nie mogą się do niej dobrać.
Nie wiem jak i czemu ale Ci którzy zabierają często i gesto mają wyniki lepsze niż wielu z nas. Wielu faktycznie wpada złapać swoje i jedzie. Ale jeśli potrafią zrobić limit dość szybko to może trzeba baczniej ich obserwować by się poduczyć?”
Mario. Dawno tak mądrych słów nie czytałem. Pokazałeś całą esencję naszej dyskusji, bo mi nie wypadało jako „stronie sporu”.
Piskorz: „Jeżeli chodzi o białoryb to obserwuję potężne stada tarłowe wielkich 50-60 cm leszczy,kleni,jazi i innych ryb. W czasie tarła można zobaczyć co pływa w naszych wodach”.
Dobre. Też obserwuję i widzę, co jest w wodzie.
Lucjan:” Oczywiście, że trzeba iść na zebranie - ale jak pójdziesz tam sam, jako jednostka, to niczego się nie zmieni. Dlatego trzeba iść przygotowanym, mieć wnioski o łowisko 'no kill', o nie zarybianie japońcem, o wydłużony okres ochronny po zarybieniach karpiem, dodatkowe kontrole i takie tam. Ale musisz mieć wsparcie. Bo samego Cię zakrzyczą, zjedzą 'z kopytami'”.
Tak, ma to wielki sens. Ale by tak się działo częściej uważam, że należałoby opracować plan działania, tutaj na forum. Taki gotowiec mógłby sobie ktoś skopiować, wydrukować, wydrukować np. formularze i wypełnić itd.
Wiesz, że „myślenie boli” – i to największy dla niektórych ból.
Mario: „Ksztaltujmy szlachetne idee wypuszczania ryb ale nie zabierajmy innym ich prawa do zabierania zgodnie z Regulaminem.
Opłacajac składkę w PZW opłaca się nie tylko możliwość wędkowania ale i możliwość regularnego zabierania zgodnie z RAPR.
Pamiętajmy też, że nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna czyjaś”.
Zaskakujesz mnie. Przed chwilą dałem Ci palucha, dałbym Ci drugiego, ale chyba tak nie wolno. Będę pamiętać… Chylę czoła Twojemu rozsądkowi.
-
Wybrałem sobie Wasze teksty, które mi się bardzo podobają. Też wtrącę coś od siebie jak ja to widzę.
Mario: „To jak to w końcu jest? Bo jeśli oni zabieraja to znaczy, że ryba jest tylko nam ciężko się dobrać.
A jesli ryby nie ma to i chyba mięsiarze też nie mogą się do niej dobrać.
Nie wiem jak i czemu ale Ci którzy zabierają często i gesto mają wyniki lepsze niż wielu z nas. Wielu faktycznie wpada złapać swoje i jedzie. Ale jeśli potrafią zrobić limit dość szybko to może trzeba baczniej ich obserwować by się poduczyć?”
Mario. Dawno tak mądrych słów nie czytałem. Pokazałeś całą esencję naszej dyskusji, bo mi nie wypadało jako „stronie sporu”.
To ja napiszę inaczej jest sobie pewien wędkarz, który jedzie ze mną nad jezioro.
Łowimy obok siebie ja łowię rybę za rybą on kompletnie nic ani jednej! ( nawet nie wygruntował sobie łowiska ja łowiłem po 40 min on już po 3min od przyjazdu.. )
Jedziemy nad Wartę to samo...
I ten sam wędkarz trafia czasem na takie glinianki, które regularnie okupuje przeważnie niewiele łowi ale trafia mu się dzień, gdzie z niewiadomych sobie przyczyn wyjmuje 40 karasi! Zabiera wszystkie do domu.
Czy to wędkarz, którego kunszt łowienia warto obserwować? Ja wiem, że kompletnie nie a jednak czasem trafia na taki dzień jak z tymi karasiami. I teraz mamy kilku takich jak on pewnego dnia nad wodą, gdzie ryba bierze jak oszalała i zabierają te wszystkie ryby....
A oni naprawdę niewiele zrobili by je złowić w sensie główkowania...
-
A ja ogolnie mam cichą nadzieję, że Luk gdy przyjdzie pora poprowadzi wszystkich gdzie trzeba. Bo tak jak wszędzie potrzeba kogoś kto weźmie na siebie ciężar i wskaże drogę innym.
Witam, pięknie słowa Mario, masz ode mnie :thumbup: jeszcze dopowiem do tego, że też tak sądzę, że liczą się czyny a nie słowa i wtedy przyjazd Luka i poprowadzenie ku dobremu będzie uwieńczeniem całej tej rozmowy, która toczy się w tym wątku.
Pozdrawiam
-
No ja myślę, że takie dyskusje są dobre, nie ma kłótni, jest dialog, wymiana zdań. Na pewno widać, że są różne rejony Polski, o wodach mających różny 'poziom'. Piskorz pokazał, że u niego można zrobić pewne rzeczy, należy więc walczyć o lepsze jutro, we wszelki mozliwy sposób.
Ta rozmowa już coś wnosi, dla wielu może dac jakieś wskazówki.
Tutaj to co mogę zrobić, to polecić wam Złota Rybkę :D https://www.facebook.com/Z%C5%82ota-Rybka-1659598370958741/timeline To inicjatywa forumowiczów SiG właśnie.
Póki co jet to strona na Facebooku, ale ma zrzeszać wędkarzy chcących zmian, poprawy, pomagać im w realizacji pewnych celów. Na pewno ważne sa łowiska 'no kill' w każdym okręgu, które przyniosłyby wiele obopólnych korzyści, dla wędkarzy, tych co biorą i wypuszczają, władz związku. Trzeba popracować nad programami, które trzeba przygotować jako gotowce ludziom na zebrania roczne. Jeżeli pomyślimy wspólnie nad pewnymi projektami, to można poruszyć podobny temat na zebraniach w różnych kołach. Trzeba zacząć mówić jednym głosem, wtedy nas usłyszą, wtedy będą zmiany. Pamiętajmy, że trzeba kształtować świadomość wędkarzy, zwłaszcza tych młodych. A z tymi, co biorą ryby, nie powinniśmy iść 'na wojnę' - tylko współdziałać. Bo takie łowiska 'no kill' i im, i nam dadzą pożytek, skorzysta też na tym związek. Jeżeli odcinki jakiś rzek, zwłaszcza w miastach (gdzie sa oczyszczalnie ścieków, odprowadzane są ścieki burzowe), uczynić łowiskami no kill, to też na tym skorzystamy, ryby będą się mogły wytrzeć. Można zachęcac do budowy i tworzenia krześlisk (miejsc tarłowych), starać sie otaczać opieką obecne tarliska. Wiele rzeczy można zrobić, dając chociażby 'cynk' na forum, sprawę można próbować przekazać dalej. Postarajmy się dotrzeć do jak największej ilości ludzi.
Faktycznie, bicie piany nie ma sensu, trzeba działać. Nie trzeba rewolucji - można działać powoli, stosując zasadę 'małych kroków'. Jeżeli macie jakies pomysły - wrzucajcie na forum. Wielu z Was dało tu masę dobrych
propozycji, można je jakoś rozwinąć. Właśnie poprzez grupę Złota Rybka chcemy dotrzeć do ludzi, do jak największego grona, aby móc wspólnie zacząć coś robić.
Ogólnie chciałem podziękować wszystkim za kulturalną dyskusję, oby więcej takich :bravo: Może to już dobry znak, że da się coś wspólnie wypracować? Oby!
-
I standardowo doskonałe podsumowanie.
W jedności siła Panowie.
-
http://www.pzw.org.pl/500/wiadomosci/127391/60/setki_ryb_uwiezione_w_remontowanej_sluzie
-
Poszło! Dzięki Chub! :thumbup:
Mam nadzieję, ze wiele da się zmienić wspólnie robiąc pewne rzeczy - jak chociazby informując :)
-
Trzeba odłowić trochę ryby bo ci "źli" wędkarze psują akwen. Siaty na tarliskach są ok!
http://ompzw.pl/dodatkowe_odlowy_na_jez_zegrzynskim,news,716.html
-
Grupa przyspieszająca eutrofizację :bravo:
To chyba ta grupa z Urzędu Marszałkowskiego ;)
-
Ostatnimi czasy śledzę poczynania związane z zawodami mojego byłego koła wędkarskiego, oraz innego w miejscu zamieszkania, do którego myślałem się przepisać w tym roku. To co zobaczyłem uświadamiło mnie niestety, że nie opłacając składek na ten rok, postąpiłem właściwie. Pierwsze koło organizuje zawody nie na swoich wodach tylko prywatnych łowiskach, drugie... nie wyłoniło zwycięzcy bo żaden zawodnik nie złowił ryby. Brak klasyfikacji. Żenujące i smutne... :-\
-
Przeczytałem tę informację o dodatkowych odłowach i wszystko fajnie. Tylko nie rozumiem jednego. Skoro brakuje drapieżnika, to należy go wpuścić i zakazać jego zabieranie przez np. 5 lat. Niebywałe jest to, że PZW zawsze stara się zwiększyć rybność wód poprzez usuwanie ryb z akwenu lub blokowanie inicjatyw zwiększających ich ochronę (jak wprowadzenie górnych wymiarów, wprowadzenie nowych okresów ochronnych itp...)
-
Jak się chce zainstalować rybaków, to takie wnioski będą jedyne i słuszne. Mam nadzieję, że dane nam będzie sprawdzić za jakiś czas, kto za tym wszystkim stał i kto tak wyrolował wędkarzy...
-
Wczoraj się natknąłem zupełnie przypadkowo (trochę wstyd, bo stoi to na stronie głównej PZW o. Katowice) na wyniki rejestracji połowów.
O ile w przypadku karpia mnie to nie dziwi - bo jest gatunkiem najczęściej odławianym i zabieranym to w przypadku leszcza jestem w szoku!
Czy wiecie, że tylko na wodach okręgu Katowice, według rejestrów, wędkarze zadeklarowali zabranie aż 65 ton leszcza w roku 2014!?
http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/25/cms/szablony/9500/pliki/wyniki_rejestracji_2014.pdf
A jak wygląda statystyka zarybień tym gatunkiem:
Raptem niespełna 8 ton!
http://www.katowice.pzw.org.pl/cms/9060/zarybienie_wod_okregu_
Patrząc na poprzednie lata (odłowy) jest podobnie. Powstrzymam się od komentowania.
Jak wygląda z karpiem?
106 ton zabrane, 225 ton zarybione.
Za niedługo w naszych wodach będą pływać już tylko karpie, ewentualnie te ryby, którymi mięsiarze nie brudzą sobie rąk.
-
Na przykładzie karpia widać, że tylko połowa zostaje wpisana w rejestr, bo reszta jest walona w beret poza limitem.
Z kolei leszcz - co da zarybianie, kiedy my chcemy łowić ryby wieloletnie. Dopóki nie zostaną wprowadzone wymiary górne, a ludzie nie zrozumieją, że dużych ryb nie wolno zabijać, to będziemy sobie dłubać drobnicę... Jak ichtiolog przykazał.