Spławik i Grunt - Forum
ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: zwir73 w 19.01.2017, 13:43
-
Jeśli ktoś z byłych aktywnych by oświadczył, że mu zbrzydło to wcale bym się nie zdziwił.
Np.wystarczy przytoczyć temat WOŚP i szereg tematów o PZW, gdzie w konfrontacji marzyciel/mitoman vs działacz/praktyk, oczywiście wygrywa populista.
Edycja moderatora:
Wątek został wydzielony z innego, niezwiązanego z omawianym tematem.
-
Jeśli ktoś z byłych aktywnych by oświadczył ,że mu zbrzydło to wcale bym się nie zdziwił.
Np.wystarczy przytoczyć temat WOŚP i szereg tematów o PZW, gdzie w konfrontacji marzyciel/mitoman vs działacz/praktyk ,oczywiście wygrywa populista.
OK, rozumiem, że to przytyk do mnie... Jakby nie było - marzyciel/mitoman założył to forum, pomagał mu drugi marzyciel/mitoman. Forum nie powstało tylko po to aby tylko gadać o zestawach i chwalić się kto co złowił, myślą przewodnią było i jest wprowadzanie nowych idei i celów do polskiego, karykaturowego często wędkarstwa. Wprowadzania kultury również :)
Ale skoro już się udzieliłeś w tym wątku, to zauważę, że Twoje wpisy pamiętam jako bardzo mocno konfliktowe, sam musiałem kilka poprawiać, była to walka. Więc - jeżeli ktoś odszedł, to za sprawą takich wpisów właśnie. Zapewniam Cię, że Mateo ani nie odszedł, a nawet jeżeli mielibyśmy rozpatrywać tę iluzoryczną opcję, to odszedłby po Twoich wpisach a nie moich.
Sorry Batory - jak szukasz forum działaczy i praktyków to tu Ci daję adres, jedyne i najlepsze w Polsce: http://www.pzw.org.pl/forum/index.php
Sami działacze i praktycy, marzycieli i mitomanów praktycznie nie ma, proporcje odwrotne niż tutaj :D
-
Haha obrona poprzez wyprzedzony atak ;)
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/872_19_01_17_3_47_05.jpeg)
-
Haha obrona poprzez wyprzedzony atak ;)
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/872_19_01_17_3_47_05.jpeg)
:D :D :D
-
Taa akurat mało i często = Kamil, nawet stojak do wiadra musiał kupić bo plecy od schylania go bolą. Kamil powinno być Często i dużo. ;D
-
Po prostu często i gęsto ;)
-
Po prostu często i gęsto ;)
Najważniejsze to aby efekty były.
-
Myślę, że - z pewną dozą nieśmiałości - można założyć iż efekty są powalające 8)
-
Jeśli ktoś z byłych aktywnych by oświadczył ,że mu zbrzydło to wcale bym się nie zdziwił.
Np.wystarczy przytoczyć temat WOŚP i szereg tematów o PZW, gdzie w konfrontacji marzyciel/mitoman vs działacz/praktyk ,oczywiście wygrywa populista.
OK, rozumiem, że to przytyk do mnie... Jakby nie było - marzyciel/mitoman założył to forum, pomagał mu drugi marzyciel/mitoman. Forum nie powstało tylko po to aby tylko gadać o zestawach i chwalić się kto co złowił, myślą przewodnią było i jest wprowadzanie nowych idei i celów do polskiego, karykaturowego często wędkarstwa. Wprowadzania kultury również :)
Ale skoro już się udzieliłeś w tym wątku, to zauważę, że Twoje wpisy pamiętam jako bardzo mocno konfliktowe, sam musiałem kilka poprawiać, była to walka. Więc - jeżeli ktoś odszedł, to za sprawą takich wpisów właśnie. Zapewniam Cię, że Mateo ani nie odszedł, a nawet jeżeli mielibyśmy rozpatrywać tę iluzoryczną opcję, to odszedłby po Twoich wpisach a nie moich.
Sorry Batory - jak szukasz forum działaczy i praktyków to tu Ci daję adres, jedyne i najlepsze w Polsce: http://www.pzw.org.pl/forum/index.php
Sami działacze i praktycy, marzycieli i mitomanów praktycznie nie ma, proporcje odwrotne niż tutaj :D
Lucjan troszkę ten mój wpis wziąłeś za bardzo do siebie ."Mitomani "miałem na myśli osoby karmione od dziecka historyjkami z nad wody o działaczach PZW i ich przekrętach.Gdzie nikt przy tym nie był ,ale dobrze wiedział.Są wędkarze którzy nigdy w życiu nie byli na zebraniu sprawozdawczym ,znam takich co nie wiedzą nawet do jakiego koła należą , ALE wiedzą jak naprawić PZW.
"Marzyciele" - rzucę Wam oprawcy z PZW 50 groszy dziennie, mam uprawiać turystykę wędkarską i z każdego wypadu mam być zadowolony.Płacę i wymagam .
Moje wpisy były próbą pokazania drugiej strony medalu ,Twoje wtedy cokolwiek by zrobiło PZW było złe.
Teraz wbrew większości zgadzasz się że składka ogólnopolska i centralne zarządzanie to gwóźdź do trumny .
Super, ja staram się jak najmniej pisać Ty zaczynasz podchodzić do tematu realnie.
P.S.
Co do Mateo to On akurat wtedy rozumiał mój przekaz .
-
Zwir, ale Lucjan, czy grubsza większość z nas, od dawna krzyczy, że taka składka to zło. Że opłaty są śmiesznie małe, że większość wędkarzy niszczy polskie wody (bo prawo, które to obecnie tylko PZW i IRŚ mogłoby zmienić) im na to pozwala. To PZW rencyma i nogyma się wzbrania przed wprowadzeniem górnym wymiarów (na szczęście inicjatywy oddolne w wielu kołach wygrywają i wbrew górze to już się dzieje). Łowiska No-Kill gdzie? (Też wiele powstało, góra PZW je niszczy). W sumie to mógłbym pisać wiele, ale wszystko było tu już napisane wiele razy.
Obecne PZW (piszę o górze, nie o ludziach, którzy starają się oddolnie coś zmienić) to zło degradujące polskie wody. Zagrabia wszystkie, jakie tylko może, choć potem w jakikolwiek sposób dba tylko o drobny odsetek tychże.
Jak to jest, że gdziekolwiek uda się wyrwać jakiemuś stowarzyszeniu wodę, po pewnym czasie robi się tam wspaniałe łowisko? Chyba wiadomo, jak to jest i zadałem pytanie retoryczne.
My wiemy, że nam PZW i IRŚ wciska kity, bo nie żyjemy w XX wieku, tylko w XXI i mamy internet. I widzimy jak to się odbywa na świecie, jak w każdym innym państwie wygląda rybność wód, jakie są tam przepisy.
Więc bronienie tych organizacji... no co tu można napisać. Jedynie to, że piszę to wszystko z szacunkiem dla wielu osób, które w PZW walczą i starają się coś zmienić. Bo to tytaniczna praca byłaby nawet wtedy, gdyby nie robili tego wbrew swoim zwierzchnikom.
-
Zapewniam Cię, że okręgów, gdzie nie ma lub nie było przekrętów, nie uświadczysz. Zależy co wiesz... :)
Tak, wziąłem to do siebie. Cały ten spór o nowe PZW mi przypomina spór oświeceniowców z romantykami. Ja jestem jak romantyk właśnie, którego oświeceniowcy tępią lub chcą nie dopuścić do głosu. Ale wiem, że to kwestia lat, i będzie 'romantyzm' w polskim wędkarstwie :D
Prawda jest taka, że wszyscy należący do PZW zmuszeni jesteśmy do płacenia na skorumpowany system. Wymusza się na nas płacenie za zarybienia, czy się nam to podoba czy też nie. Nie chroni się ryb, nie pilnuje miejsc tarłowych, zimowisk - ale mają być zarybienia. Wędkarze nie myślą sami też - wspierają bowiem chory system, ba, nawet sami stają się jego częścią. Odwołania zarządów, rybackie sieci w PZW, walenie karpia, amura i japońca na potęgę do wody - byle byłaby ryba, to przecież jeden wielki wał. Jak można nie pukać się w głowę, że zezwala się na odłów zarybieniowej ryby w kilka dni po jej wypuszczeniu? To dla nas normalne w Polsce - wytłumaczmy to Niemcowi , Francuzowi czy Brytyjczykowi. Puknie się w łeb - u nich to by nie przeszło. Bo dla nich - to jak zeżreć ziarno, które się właśnie posiało.
W połowie okręgów teraz jestem pewien, że inwentury i kontrole wykazałyby wiele nadużyć, nikt tego jednak nie robi. Sam ZG zamiata rzeczy pod dywan. We Wrocławiu uciszono tych co chcieli robić dobrze na przykład...
Co się zaś tyczy jednej składki - jest to najbardziej idiotyczna rzecz, o jaką mozna postulować w dzisiejszych czasach w Polsce. Dla Opola oznaczałoby to momentalnie stratę rybostanu., której nie udałoby się odbudować w żaden sposób. Nawet nie wspominam o dystrybucji środków. Żądają tego wędkarze, którzy wciąż nie rozumieją, że to obecny system i samo PZW dopuściło do zniszczenia wód. Żądają teraz aby umożliwiono im łowić tam jeszcze, gdzie ryby są. Zerkam na te tematy na stronie PZW i włos mi się na głowie jeży, bo czuję, zę wypowiada się tam sporo niby doświadczonych i zasłużonych wędkarzy, nie rozumiejących o co postulują. Wielu ma juz swoje lata, i w ryci ma co będzie za 20 lat, chcą się nachapać jeszcze teraz.
Składka 200 PLN za rok to kpina, podobnie jak oferta która ma PZW za te 200 złociszy. Nie da się utrzymać wód okręgowych za taką kwotę, w wyrybionych natomiast okręgach żądanie tego to i tak złodziejstwo, bo ryby nie ma i nie będzie, będzie natomiast jej ubywać. Systemu tego bronią wędkarze, wielu związanych z działalnością w PZW, jak Ty chociażby. Dla mnie zrzeszenie się w jednym związku jest logiczne i OK, ale kierunek w którym związek podąża - to jest jazda w stronę przepaści. Niestety, chyba trzeba aby w przepaść tę zlecieć, aby wielu zrozumiało o co chodzi. Mi bardzo zależy na rozwoju wędkarstwa, na zachęcaniu młodzieży do wzięcia się za 'rybaczkę'. Ale ma to być na normalnych zasadach, nie zaś poprzez fatalny wyczyn spławikowy, skorumpowany i wypaczający poniekąd sama ideę wypoczynku nad wodą z wędką. Ludzi trzeba zachęcić czymś normalnym, nie łowieniem uklejek na bata. Teraz nadeszły inne czasy, nowe mody, do których trzeba się dopasować. PZW jednak staje okoniem. Całe szczęście, że zmiany mają miejsce oddolnie, a przemiana się rozpoczęła. Kwestia czasu kiedy wszystko zacznie rozkwitać.
Aby nie być tylko marzycielem, sam należę do PZW, i rzeczywistość będę zmieniał. Za miesiąc, przed targami, ukaże się bezpłatny magazyn Spławik i Grunt, dwumiesięcznik na początek, w nakładzie 6000 sztuk. Niezależny i nowatorski, jak i portal - postępowy. Zobaczymy za rok lub dwa, co się zmieni. Ja uważam, że bardzo dużo. Romantyzm nadciąga :D
-
Ta 200 zł ciekawe gdzie tyle wszystkie zezwolenia kosztują :-\
-
Zapewniam Cię, że okręgów, gdzie nie ma lub nie było przekrętów, nie uświadczysz. Zależy co wiesz... :)
Tak, wziąłem to do siebie. Cały ten spór o nowe PZW mi przypomina spór oświeceniowców z romantykami. Ja jestem jak romantyk właśnie, którego oświeceniowcy tępią lub chcą nie dopuścić do głosu. Ale wiem, że to kwestia lat, i będzie 'romantyzm' w polskim wędkarstwie :D
Prawda jest taka, że wszyscy należący do PZW zmuszeni jesteśmy do płacenia na skorumpowany system. Wymusza się na nas płacenie za zarybienia, czy się nam to podoba czy też nie. Nie chroni się ryb, nie pilnuje miejsc tarłowych, zimowisk - ale mają być zarybienia. Wędkarze nie myślą sami też - wspierają bowiem chory system, ba, nawet sami stają się jego częścią. Odwołania zarządów, rybackie sieci w PZW, walenie karpia, amura i japońca na potęgę do wody - byle byłaby ryba, to przecież jeden wielki wał. Jak można nie pukać się w głowę, że zezwala się na odłów zarybieniowej ryby w kilka dni po jej wypuszczeniu? To dla nas normalne w Polsce - wytłumaczmy to Niemcowi , Francuzowi czy Brytyjczykowi. Puknie się w łeb - u nich to by nie przeszło. Bo dla nich - to jak zeżreć ziarno, które się właśnie posiało.
W połowie okręgów teraz jestem pewien, że inwentury i kontrole wykazałyby wiele nadużyć, nikt tego jednak nie robi. Sam ZG zamiata rzeczy pod dywan. We Wrocławiu uciszono tych co chcieli robić dobrze na przykład...
Co się zaś tyczy jednej składki - jest to najbardziej idiotyczna rzecz, o jaką mozna postulować w dzisiejszych czasach w Polsce. Dla Opola oznaczałoby to momentalnie stratę rybostanu., której nie udałoby się odbudować w żaden sposób. Nawet nie wspominam o dystrybucji środków. Żądają tego wędkarze, którzy wciąż nie rozumieją, że to obecny system i samo PZW dopuściło do zniszczenia wód. Żądają teraz aby umożliwiono im łowić tam jeszcze, gdzie ryby są. Zerkam na te tematy na stronie PZW i włos mi się na głowie jeży, bo czuję, zę wypowiada się tam sporo niby doświadczonych i zasłużonych wędkarzy, nie rozumiejących o co postulują. Wielu ma juz swoje lata, i w ryci ma co będzie za 20 lat, chcą się nachapać jeszcze teraz.
Składka 200 PLN za rok to kpina, podobnie jak oferta która ma PZW za te 200 złociszy. Nie da się utrzymać wód okręgowych za taką kwotę, w wyrybionych natomiast okręgach żądanie tego to i tak złodziejstwo, bo ryby nie ma i nie będzie, będzie natomiast jej ubywać. Systemu tego bronią wędkarze, wielu związanych z działalnością w PZW, jak Ty chociażby. Dla mnie zrzeszenie się w jednym związku jest logiczne i OK, ale kierunek w którym związek podąża - to jest jazda w stronę przepaści. Niestety, chyba trzeba aby w przepaść tę zlecieć, aby wielu zrozumiało o co chodzi. Mi bardzo zależy na rozwoju wędkarstwa, na zachęcaniu młodzieży do wzięcia się za 'rybaczkę'. Ale ma to być na normalnych zasadach, nie zaś poprzez fatalny wyczyn spławikowy, skorumpowany i wypaczający poniekąd sama ideę wypoczynku nad wodą z wędką. Ludzi trzeba zachęcić czymś normalnym, nie łowieniem uklejek na bata. Teraz nadeszły inne czasy, nowe mody, do których trzeba się dopasować. PZW jednak staje okoniem. Całe szczęście, że zmiany mają miejsce oddolnie, a przemiana się rozpoczęła. Kwestia czasu kiedy wszystko zacznie rozkwitać.
Aby nie być tylko marzycielem, sam należę do PZW, i rzeczywistość będę zmieniał. Za miesiąc, przed targami, ukaże się bezpłatny magazyn Spławik i Grunt, dwumiesięcznik na początek, w nakładzie 6000 sztuk. Niezależny i nowatorski, jak i portal - postępowy. Zobaczymy za rok lub dwa, co się zmieni. Ja uważam, że bardzo dużo. Romantyzm nadciąga :D
Luk wielki szacun ja jestem dość młodym pokoleniem bo mam 23 lata ale wędkuje od dziecka i z roku na rok przez jakieś 15 lat zauważyłem wielkie braki w naszych wodach!!!! Wpuszczają ryby które można łowić po tygodniu zamiast wprowadzić NO KILL i dać rybie samej się odnowić. To jest po prostu absurd ryby wpuszczają nocami by nikt nie widział ile ich jest a zapewne kilkadziesiąt kilo. Więcej pewnie jest w tesco w akwarium przed świętami!!! Pamiętam czasy gdy liny łowiłem na bata przy brzegu i czerpałem z tego radość, a teraz na wodzie pzw to nawet o płoć ciężko chyba że ukleje to się złapie. Mojemu Synowi zaszczepie wędkarstwo takie jakie zaszczepił mnie mój tata któremu zawsze szkoda było wziąć ryby do domu jakąś tam płoć czy podleszczaka dla Świętej pamięci babci brał bo lubiała właśnie te mniejsze ryby. Dla tego ja się pytam czemu to wszystko się dupneło rozpieprzyło i skorumpowało!!! Jak ja mam nauczyć dzieciaka łapać ryb skoro ich nie ma to tak jak bym dał mu wędkę i kazał łapać w wiadrze!! A nie chce żeby jak większość dzieciaków teraz spędził dzieciństwo przed komputerem a nad wodą.
-
Ta 200 zł ciekawe gdzie tyle wszystkie zezwolenia kosztują :-\
A tu:
http://www.pzw.org.pl/47/wiadomosci/141600/63/skladki_i_oplaty_na_2017r
z takimi porozumieniami
http://www.pzw.org.pl/47/wiadomosci/143008/64/porozumienia_z_okregami_na_rok_2017__aktualizacja
i tu
http://www.pzw.org.pl/40/cms/17465/skladki_czlonkowskie_okregowe_na_2017_r
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
-
Aby nie być tylko marzycielem, sam należę do PZW, i rzeczywistość będę zmieniał. Za miesiąc, przed targami, ukaże się bezpłatny magazyn Spławik i Grunt, dwumiesięcznik na początek, w nakładzie 6000 sztuk. Niezależny i nowatorski, jak i portal - postępowy. Zobaczymy za rok lub dwa, co się zmieni. Ja uważam, że bardzo dużo. Romantyzm nadciąga :D
To ja chętnie poczekam ,chcę zobaczyć te cuda .Mięsiarze przestaną brać ,wędkarze zapiszą się do SSR będą pilnować ryb ,na mazurach zginą sieci ,a członkowie ZG zrezygnują z diet itp.itd.
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko się zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Każdy kij ma dwa końce i odpowiedż jest bardzo prosta. Że karta niektórych wędkarzy kosztuje dużo , dużo drożej .
Mieszkam praktycznie na granicy 4 okręgów. W raz ze znajomymi chcąc łowić musimy płacić 3 okregi co daje prawie 900zł z jedym mamy porozumienie , ale tylko na rzeki więc chcąc łowić na zbiornikach trzeba dopłacić już mamy ponad 1000 zł + ŁS 200zł i jest ładna sumka .
Myślicie, że każdy wędkarz płaci 200zł i zabiera wory ryb , a tak nie jest . Są tacy co jeżdżą dość często na rożne wody i mają rezygnować , bo w razie podwyżek nie bezie ich stać na to .
Problem nie leży w kwocie składki , a w mentalność ludzi , którzy prowadzą okręgi ZG to tego nic nie ma .
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Każdy kij ma dwa końce i odpowiedż jest bardzo prosta. Że karta nie których wędkarzy kosztuje dużo , dużo drożej .
Mieszkam praktycznie na granicy 4 okręgów. W raz ze znajomymi chcąc łowić musimy płacić 3 okregi co daje prawie 900zł z jedym mamy porozumienie , ale tylko na rzeki więc chcąc łowić na zbiornikach trzeba dopłacić już mamy ponad 1000 zł + ŁS 200zł i jest ładna sumka .
Myślicie, że każdy wędkarz płaci 200zł i zabiera wory ryb , a tak nie jest . Są tacy co jeżdżą dość często na rożne wody i mają rezygnować , bo w razie podwyżek nie bezie ich stać na to .
Problem nie leży w kwocie składki , a w mentalność ludzi , którzy prowadzą okręgi ZG to tego nic nie ma .
Ok zgodzę się z tobą może źle zrozumiałeś moją odpowiedź a ja nie znałem twojej sytuacji.
Ale głównie nam wszystkim chodzi o górę PZW że jest do bani wiedzą o tym i nic sobie z tego nie robią biorą po 200 zł jak w zeszłym roku na wodzie pzw złapałem 4ech karpi na cały sezon!! To 200 zł to chyba i tak dużo!!!
-
Ale ZG dotego nic nie ma :) Proste każdy okręg ma ileś tam kół , a koła opiekują się daną liczbą zbiorników i pomyśl ,jakby każde koło miało tylko jedno łowisko no kill i jedno łowisko gdzie mozna zabierać ryby z rozsądnymi limitami plus widełki i fajne wymiary.
Ale trzeba chcieć , bo to mentalność ludzi na dole jest problemem , anie paru dziadków na stołkach w Warszawie
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko się zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Chytry plan ,tylko wędkarze nie chcą NO kill przynajmniej ta faktyczna większość.To że kilkudziesięciu pasjonatów się zebrało w jednym miejscu i sobie klaskają ,nie znaczy że zmieniła się mentalność większości nad wodą.I tu jest problem .
Skala w mocnym przybliżeniu 600 000 wędkarzy - 1000 na forum z tego 20 aktywnych w tematach PZW .
.... zaczerpnięte z forum z ostatnich dni ....ja potrzebuje nóż aby dobrze przeciąć kręgosłup...gdzie na komercji?
Grzeczni i cacy są wszyscy przy klawiaturze ,a nowoczesnych wędkarzy przy tych 600 000 ,procent ,dwa może 5 ale więcej trudno spotkać nad wodą .Otwartą bo pod okiem kamer czy gospodarza to żaden wyczyn.
-
Ale ZG dotego nic nie ma :) Proste każdy okręg ma ileś tam kół , a koła opiekują się daną liczbą zbiorników i pomyśl ,jakby każde koło miało tylko jedno łowisko no kill i jedno łowisko gdzie mozna zabierać ryby z rozsądnymi limitami plus widełki i fajne wymiary.
Ale trzeba chcieć , bo to mentalność ludzi na dole jest problemem , anie paru dziadków na stołkach w Warszawie
Zgadzam się.
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko się zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Kolega chyba troszkę przesadził. Nie każdy jest na rybach raz w tygodniu, miałem sezony gdzie może ze dwa razy nad wodą byłem, jest jeszcze okres zimowy, gdzie niewielu łowi. Ale mniejsza z tym. Wszystko sprowadza się do jednego - pieniędzy, dajmy na to taki polski emeryt dostaje często niewiele powyżej 1000 zł na miesiąc i co, on ma dać 700 stów za możliwość wędkowania? I jeszcze zabrońmy mu ryb zabierać. Nie tędy droga Panowie. Płacę 200 za sezon/okręg, ryb nie biorę praktycznie, uważacie, że to mało? Chciałbym podzielać optymizm Lucjana, lecz jakoś mi trudno. Chociaż by i 100 tys. egzemplarzy puścił, betonu głową nie rozwalisz, żeby nie wyszło odwrotnie - nauczą się lepiej łowić i jeszcze więcej ryb z naszych wód zniknie. Edukacja, ok. ale sporo czasu musi chyba minąć >:(. Tak od siebie.
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko się zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Chytry plan ,tylko wędkarze nie chcą NO kill przynajmniej ta faktyczna większość.To że kilkudziesięciu pasjonatów się zebrało w jednym miejscu i sobie klaskają ,nie znaczy że zmieniła się mentalność większości nad wodą.I tu jest problem .
Skala w mocnym przybliżeniu 600 000 wędkarzy - 1000 na forum z tego 20 aktywnych w tematach PZW .
.... zaczerpnięte z forum z ostatnich dni ....ja potrzebuje nóż aby dobrze przeciąć kręgosłup...gdzie na komercji?
Grzeczni i cacy są wszyscy przy klawiaturze ,a nowoczesnych wędkarzy przy tych 600 000 ,procent ,dwa może 5 ale więcej trudno spotkać nad wodą .Otwartą bo pod okiem kamer czy gospodarza to żaden wyczyn.
Chcą nie chcą kogo to obchodzi rodacy też nie których przepisów nie chcą a rząd wprowadza i co z tym zrobisz?
Jak się chce to się potrafi i da !!!! Tylko właśnie w gronie pzw siedzą tacy indywidualiści jak Ty którzy dbają tylko o siebie by mamona leciała z nieba. Po twoich wypowiedziach to widzę że albo jesteś w zarządzie jakiegoś pzw albo ich uwielbiasz.
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko się zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Chytry plan ,tylko wędkarze nie chcą NO kill przynajmniej ta faktyczna większość.To że kilkudziesięciu pasjonatów się zebrało w jednym miejscu i sobie klaskają ,nie znaczy że zmieniła się mentalność większości nad wodą.I tu jest problem .
Skala w mocnym przybliżeniu 600 000 wędkarzy - 1000 na forum z tego 20 aktywnych w tematach PZW .
.... zaczerpnięte z forum z ostatnich dni ....ja potrzebuje nóż aby dobrze przeciąć kręgosłup...gdzie na komercji?
Grzeczni i cacy są wszyscy przy klawiaturze ,a nowoczesnych wędkarzy przy tych 600 000 ,procent ,dwa może 5 ale więcej trudno spotkać nad wodą .Otwartą bo pod okiem kamer czy gospodarza to żaden wyczyn.
A tutaj to Ci przyklasnę. :bravo:
Tylko żeby w każdym okręgu choć jeden zbiornik dla tych pasjonatów był...
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko się zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Kolega chyba troszkę przesadził. Nie każdy jest na rybach raz w tygodniu, miałem sezony gdzie może ze dwa razy nad wodą byłem, jest jeszcze okres zimowy, gdzie niewielu łowi. Ale mniejsza z tym. Wszystko sprowadza się do jednego - pieniędzy, dajmy na to taki polski emeryt dostaje często niewiele powyżej 1000 zł na miesiąc i co, on ma dać 700 stów za możliwość wędkowania? I jeszcze zabrońmy mu ryb zabierać. Nie tędy droga Panowie. Płacę 200 za sezon/okręg, ryb nie biorę praktycznie, uważacie, że to mało? Chciałbym podzielać optymizm Lucjana, lecz jakoś mi trudno. Chociaż by i 100 tys. egzemplarzy puścił, betonu głową nie rozwalisz, żeby nie wyszło odwrotnie - nauczą się lepiej łowić i jeszcze więcej ryb z naszych wód zniknie. Edukacja, ok. ale sporo czasu musi chyba minąć >:(. Tak od siebie.
Tylko właśnie ten "emeryt" którego na własne oczy widziałem łapał po 3 świerzo wpuszczone karpie dzwonił po kogoś ktoś przyjeżdżał zabierał je a on dalej łapał dodam jeszcze że chyba nie miał co robić w domu i siedział całymi dniami bo akurat miałem urlop to go widziałem bo sam bywałem dość często nad wodą i co? Owszem zgodzę się że emeryt ma 1000zł co prawda nie każdy emerytury ale chyba z tego co wiem to emeryci mają zniżki.
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko się zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Kolega chyba troszkę przesadził. Nie każdy jest na rybach raz w tygodniu, miałem sezony gdzie może ze dwa razy nad wodą byłem, jest jeszcze okres zimowy, gdzie niewielu łowi. Ale mniejsza z tym. Wszystko sprowadza się do jednego - pieniędzy, dajmy na to taki polski emeryt dostaje często niewiele powyżej 1000 zł na miesiąc i co, on ma dać 700 stów za możliwość wędkowania? I jeszcze zabrońmy mu ryb zabierać. Nie tędy droga Panowie. Płacę 200 za sezon/okręg, ryb nie biorę praktycznie, uważacie, że to mało? Chciałbym podzielać optymizm Lucjana, lecz jakoś mi trudno. Chociaż by i 100 tys. egzemplarzy puścił, betonu głową nie rozwalisz, żeby nie wyszło odwrotnie - nauczą się lepiej łowić i jeszcze więcej ryb z naszych wód zniknie. Edukacja, ok. ale sporo czasu musi chyba minąć >:(. Tak od siebie.
Tylko właśnie ten "emeryt" którego na własne oczy widziałem łapał po 3 świerzo wpuszczone karpie dzwonił po kogoś ktoś przyjeżdżał zabierał je a on dalej łapał i co? Owszem zgodzę się że emeryt ma 1000zł co prawda nie każdy emerytury ale chyba z tego co wiem to emeryci mają zniżki.
OK. Zgadzam się, chodziło mi głównie o to, że nie tędy droga, nie poprzez drastyczne podnoszenie opłat a edukację. Myślę, że ile byśmy tym złodzijom z PZW nie dali, to i i tak nic by to nie zmieniło.
-
No faktycznie za 200 zł teoretycznie można jakieś ubogie zezwolenie mieć . ;)
Bo jakoś mi to wychodzi grubo za dużo :-\
Porozumienia to inna bajka .
Co to jest te 200 zł oblicz sobię albo może Ci pomogę ile średnio wydaje się na komercję.
Rok ma ok 50 tygodni jak byś chciał łowić raz w tygodniu a wejściówka kosztowała by 15zł co rzadko się zdarza to rocznie wydał byś 750 zł nie lepiej by było gdyby zapłacić 750 zł rocznie PZW wprowadzić NO KILL i cieszyć się ogromem ryb w naszej wodzie!!!!
Chytry plan ,tylko wędkarze nie chcą NO kill przynajmniej ta faktyczna większość.To że kilkudziesięciu pasjonatów się zebrało w jednym miejscu i sobie klaskają ,nie znaczy że zmieniła się mentalność większości nad wodą.I tu jest problem .
Skala w mocnym przybliżeniu 600 000 wędkarzy - 1000 na forum z tego 20 aktywnych w tematach PZW .
.... zaczerpnięte z forum z ostatnich dni ....ja potrzebuje nóż aby dobrze przeciąć kręgosłup...gdzie na komercji?
Grzeczni i cacy są wszyscy przy klawiaturze ,a nowoczesnych wędkarzy przy tych 600 000 ,procent ,dwa może 5 ale więcej trudno spotkać nad wodą .Otwartą bo pod okiem kamer czy gospodarza to żaden wyczyn.
Chcą nie chcą kogo to obchodzi rodacy też nie których przepisów nie chcą a rząd wprowadza i co z tym zrobisz?
Jak się chce to się potrafi i da !!!! Tylko właśnie w gronie pzw siedzą tacy indywidualiści jak Ty którzy dbają tylko o siebie by mamona leciała z nieba. Po twoich wypowiedziach to widzę że albo jesteś w zarządzie jakiegoś pzw albo ich uwielbiasz.
i wracamy do sedna tematu
Jeśli ktoś z byłych aktywnych by oświadczył, że mu zbrzydło to wcale bym się nie zdziwił.
Np.wystarczy przytoczyć temat WOŚP i szereg tematów o PZW, gdzie w konfrontacji marzyciel/mitoman vs działacz/praktyk, oczywiście wygrywa populista.
Mamona z nieba... ,podpowiedzieć Ci ?
15 osób jest potrzebnych do założenia koła ,pisemko do Okręgu i będziesz bogaty .
-
Honor by mi nie pozwolił.
Ja kończę już ten spam bo to bez sens jest w ogóle rozmowa nie na temat.
Pozdrawiam
-
To ja chętnie poczekam ,chcę zobaczyć te cuda .Mięsiarze przestaną brać ,wędkarze zapiszą się do SSR będą pilnować ryb ,na mazurach zginą sieci ,a członkowie ZG zrezygnują z diet itp.itd.
Może nie aż tak wiele się wydarzy. Ale na pewno będzie już mocny pewien nowy kierunek myślenia.
Zły jest system w Polsce. Na nic zdadzą się kombinacje z porozumieniami, jeżeli nie broni się tarła naturalnego i nie wprowadza odrębnych limitów. Jeden RAPR to idiotyzm, wiele łowisk nie ma możliwości wyprodukować tylu ryb na ile pozwala regulamin, to jest największy problem.
Tragiczne jest to, że polski wędkarz zamiast dbać o własną wodę, szuka sposobów jak zdobyć rybę gdziekolwiek, chce prozumień, czyli łowić tam gdzie ryba jest. Tu nie chodzi o jakieś wypady na wakacje czy coś takiego, chodzi o zabieranie ryb. Kto rozumie, że aby ryby były, trzeba je wpuścić lub rozmnożyć i trzymać ich liczbę na stałym poziomie? Stara gwardia z okręgów i kół to często twardogłowi wędkarze, dla których to wielka bzdura. Żyją starymi czasami, pamiętając komunę i ówczesne 'rybne' czasy, i nie dopuszczają do siebie myśli o jakiś zmianach.
A problem się zaczął w 1985 roku, kiedy zmieniono prawo, wtedy wprowadzono obowiązek zarybień. Od tego czasu zaczyna się wielkie odrybianie wód i wybijanie stad. Teraz mamy pokłosie tego stanu. Mało kto jednak to widzi. Moje poglądy to herezja dla naukowców rybackich lub ludzi z władz PZW. Oni nie chcą widzieć tego, bo mają kasę z tego! Zadam pytanie: jakie znacie wody, które były kiepskie, a teraz są rewelacyjne wędkarsko - i ile znacie wód, które były rybne, a są teraz beznadziejne?
Niestety, o rewolucję trudno. Ludzie chcą wyników od zaraz, chcą ryb. Chcą zbiorów, bez siania i czekania aż ziarno urośnie. To największa porażka związana z PZW. Bo to oni powinni tłumaczyć wszystko, edukować wędkarzy i tak dopasowywać prawo, aby było dobrze. Oni powinni zmuszać wędkarzy do siania i czekania aż ziarno urośnie. Nie ma tego praktycznie w ogóle! Doszło do tego, że nawet nie wyłożono wędkarzom po co są rejestry :facepalm: Trudno to wszystko zawrócić. Trochę późno. Młodzież raczej kuma czaczę, rozchodzi się o starszych wiekiem wędkarzy. Ale z roku na rok proporcje się zmieniają :)
-
Kolega chyba troszkę przesadził. Nie każdy jest na rybach raz w tygodniu, miałem sezony gdzie może ze dwa razy nad wodą byłem, jest jeszcze okres zimowy, gdzie niewielu łowi. Ale mniejsza z tym. Wszystko sprowadza się do jednego - pieniędzy, dajmy na to taki polski emeryt dostaje często niewiele powyżej 1000 zł na miesiąc i co, on ma dać 700 stów za możliwość wędkowania? I jeszcze zabrońmy mu ryb zabierać. Nie tędy droga Panowie. Płacę 200 za sezon/okręg, ryb nie biorę praktycznie, uważacie, że to mało? Chciałbym podzielać optymizm Lucjana, lecz jakoś mi trudno. Chociaż by i 100 tys. egzemplarzy puścił, betonu głową nie rozwalisz, żeby nie wyszło odwrotnie - nauczą się lepiej łowić i jeszcze więcej ryb z naszych wód zniknie. Edukacja, ok. ale sporo czasu musi chyba minąć >:(. Tak od siebie.
Darek, podpowiem Ci co można zrobić za 200 złotych. MOżna tak zarybiać kilka zbiorników, aby ryba tam była. Non stop. Walnąć karpia do wód należących do PZW (nie objętych operatem) trzy, cztery razy do roku, dac limit 2 ryb i trzymac tam strażników. Szybko nie odłowią, a będą siedzieć. Jednocześnie na innych wodach trzeba stworzyć dobre warunki do tarła, wyłączyć jakiś mały odcinek zbiornika z łowienia na dwa-trzy miesiące (teoretycznie i tak nie wolno łowić w miejscach gdzie trze się ryba). Zmniejszyć limity na wielu łowiskach i stworzyć wody no kill. W ciągu kilku lat wody no kill przyciągną ludzi do PZW, ryba się rozmnoży na zbiornikach chronionych, i będzie więcej kasy na dawanie wędkarzom okazji do zabierania karpi z 'wanien'. Proste jak drut!
Inna rzecz, to taka, że nie ważne, że ktoś jest emeryt czy też nie. BYcie nim nie oznacza, że należy się komuś jakiś extra przydział ryb. To jest ekosystem, nie można brać ile się chce. Tak jak nie można pozwolić aby sobie wycinać las wg własnej woli, polować na zwierzęta i tak dalej. Dodam jeszcze, że emeryt płaci połowę składki, więc ne 200 czy 250, ale 100-120. Jak się do tego ma cena sprzętu czy paliwa w ogóle? 20 litrów benzyny w cenie pozwolenia? To dużo? Kilo kiełbasy kosztuje swoje... To, że emerytura jest niska, nie znaczy, ze emeryt powinien się żywić rybami. Jakby nie było, przy mądrym gospodarzeniu, da się pewne rzeczy pogodzić. Choć te 200 PLN to mało. Bo trzeba budować prawie od zera. W UK ryby są, często może nie jest to rewelacja, ale nie trzeba tyle inwestować. U nas jest ruina, zgliszcza, więc trzeba zainwestować wpierw, aby mieć 'kapitał'. Tak bym się odniósł do wód mazowieckich na przykład (ruina).
-
,,,
Mi bardzo zależy na rozwoju wędkarstwa, na zachęcaniu młodzieży do wzięcia się za 'rybaczkę'. Ale ma to być na normalnych zasadach, nie zaś poprzez fatalny wyczyn spławikowy, skorumpowany i wypaczający poniekąd sama ideę wypoczynku nad wodą z wędką. Ludzi trzeba zachęcić czymś normalnym, nie łowieniem uklejek na bata....
.... Romantyzm nadciąga :D
I za to Cię Kolego Bardzo Szanujemy !!
-
Chytry plan ,tylko wędkarze nie chcą NO kill przynajmniej ta faktyczna większość.To że kilkudziesięciu pasjonatów się zebrało w jednym miejscu i sobie klaskają ,nie znaczy że zmieniła się mentalność większości nad wodą.I tu jest problem .
Skala w mocnym przybliżeniu 600 000 wędkarzy - 1000 na forum z tego 20 aktywnych w tematach PZW .
Żwir, wędkarze nie chcą no kill, b nie rozumieją jakie korzyści dałoby im takie łowisko. NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze nie chcą rejestrów, bo nie rozumieją jakie korzyści daje im wypełnianie ich (chociażby fałszywe zawyżanie połowów). NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze żądają zarybień a nie ochrony ryb i górnych wymiarów ochronnych, budowy krześlisk i otaczania opieką miejsc tarłowych. NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze chcą jednej opłaty, bo spacyfikowali swoje lokalne wody, więc chcą zapuszczać sie dalej (większość wypadków).NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze nie sprzeciwiają się odłowom sieciowym, bo w większości wypadków nie ma w ich okręgach takowych. Ale ZG PZW czerpie z tego zysk, dlatego też nie wprowadza reform. Gdyby odciąć ich od tego źródłą finansowania lub zażądać aby kasa weszła do wspólnej puli, skończyłyby się zagrywki w stylu montowania rybaków na Zalewie Zegrzyńskim, olewania wędkarzy i ich żądań. Wtedy musieliby albo odejść, albo zacząć działać dla pożytku wędkarzy, musieliby ich słuchać. Niestety. NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze nie mają pojęcia, że obecny system gospodarki rybackiej, serwowany przez IRŚ, jest do bani. Trzeba chronić ryby i polegać na tarle naturalnym, dopomagać zaś zarybieniami, nie zaś polegać na zarybieniach. To właśnie przez ten niedziałający schemat działania operatów i ich zatwierdzania (spróbuj zrobić operat, że nie zarybiasz - ciekawe czy wygrasz). NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze nie wiedzą jak ważna jest praca z młodzieżą, ale nie tylko przez wyczyn spławikowy, który jest po prostu do doopy. Młodzież to siła wędkarstwa za 10,20 i 30 lat. Jak sobie pościelesz, tak się wyspisz... Zachęca się młodych łowieniem fajnych ryb, do tego są potrzebne dobre łowiska a nie trzaskanie drobnicy na bata non stop, to nie jest trendy wśród młodzieży. Ta siedzi przed komputerami, jak już coś ogląda, to nie relacje z MŚ na Kanale Żerańskim, ale jak się łowi karpie, szczupaki, większe ryby, nie tylko na tyczkę i odległościówkę, ale też na feedera, spina i wagglera. Są komercje z rybami i masa filmów jest stamtąd. Dzieciaki więc siłą rzeczy będą chcieli zaimponować innym nie zrobieniem wyniku 285 pkt na jakieś obsikanej przez psy wodzie PZW z drobnicą, ale z pokaźnym karpiem, szczupakiem lub leszczem. YT, Facebook, inne media społecznościowe - to rządzi dzisiaj ludźmi, trzeba to zrozumieć i się do tego dopasować. Fota z dużą rybą, z siatka z wieloma ładnymi - to jest cool, to jest coś! Od tego (bacika) można zacząć, ale później trzeba z młodzieżą iść dalej. Wyczyn spławikowy to ślepa uliczka. PZW już nie jest stowarzyszeniem sportowym, więc skończyć wypada ciągnąć ten temat na jeden sposób. A gdzie łowić ktoś zapyta z tą młodzieżą? Na łowisku no kill baranie, którego nie chcesz! NIE ROZUMIEJĄ.
W okręgach, wielu kołach, w ZG, siedzą stare świnie przy korytach, zgarniające kasę za to, że jest coraz gorzej co roku (taka jest prawda - opłaca się działaczy za coraz gorsze wyniki). Wielu nie ma pojęcia o wędkarstwie i nie rozumie wędkarstwa i wędkarzy. Są oderwani od rzeczywistości. Zabezpieczyli się statutem PZW, który nie pozwala na pozbycie się ich, wszelkich wybranych reformatorów, ZG usuwa szybciej lub później (olsztyński okręg, ostatnia interwencja we Wrocławiu). Wędkarze pomimo to nie buntują się (opróćz wyjątkowych sytuacji) ani nie chcą zmian. Cholera wie na co liczą, może jakiś cud? NIE ROZUMIEJĄ.
...........................
Kolego, to są wg mnie fakty. Wędkarze NIE ROZUMIEJĄ. Możesz być dobrym wyczynowcem i działać w swoim kole i okręgu prężnie, podstawą do zmian jednak jest zmiana pewnych warunków. Wędkarze muszą zrozumieć wpierw. Nie ma sensu siać tam, gdzie jest nie przygotowana do tego ziemia. Trzeba zadbać, przygotować grunt i dopiero wtedy siać. Na nic działania w kole, chodzenia na zebrania, jeżeli wędkarze nie wiedzą o czym do nich 'rozmawiasz'. PZW nie edukuje wędkarzy, to jest największy problem. Betony nie potrafią dbać o związek i jego przyszłość, oni klepią kasę na wędkarzach, zrobili sobie swój własny folwark i trzymac się będą stołków jak długo to możliwe.
Dlatego to co krytykujesz poniekąd, nazywanie takich osób jak ja marzycielem i mitomanem a siebie zaś działaczem i praktykiem nie jest trafne. I Ty i ja działamy aby było lepiej. Ja mam doświadczenie, bo mieszkam w kraju, gdzie związek wędkarski i koła dbają o swoje wody, o przyszłość, inwestują w wędkarstwo, nie w ośrodki zarybieniowe. Ja uważam, że tacy właśnie jak Ty są często mitomanami i marzycielami. Wiesz czemu? Bo liczysz, że na nieprzygotowanej ziemi coś wyrośnie. Ludzie nie zaczną sami z siebie wypuszczać ryb i dbać o tarło. Nauczono ich brać ile wlezie, daje się im ryby na żer, pozwala łamać prawo i regulaminy, nie wyedukowano. I chcesz aby było lepiej? To jesteś mitoman i marzyciel! :D
Nie wszystko na forum nam wychodzi, popełniamy błędy, czasami duże, jesteśmy ludźmi. Ale zapewniam, że to jest dobry kierunek. Ja na przykład zrozumiałem, że ja mam taki poziom wiedzy, że 'wiem'. Widzę dlaczego jest źle, widzę jak to naprawić. Nie każdy jednak potrafi tak spojrzeć. To PZW właśnie często robi wszystko, aby wędkarze nie zrozumieli. I tu nie chodzi o to, aby wprowadzić C&R. Chodzi o umiar i rozsądek. O takie gospodarowanie, żeby brać tylko tyle, na ile pozwalają warunki, a nie regulamin sprzed 30 lat. Wędkarze muszą zrozumieć, ze trzeba zasiać i poczekać, aby zebrać plony. A będa obfite, jak u wszystkich naszych sąsiadów w Europie.
Rozpisałem się, ale dawno nie było takich tematów, więc z zadowoleniem stwierdzam, ze nie wyszedłem z wprawy. Na ten off top można przymknąć oko :D
-
cyt."regulamin sprzed 30 lat"
Moim zdaniem to clou programu !!!! (zresztą członkowie PZW to średnia wieku 50+) także lubią i chwalą co mają - nie znoszą zmian !!!
Z tym, że w ciągu tych 30 lat postęp poszedł tak do przodu w wędkarstwie, że PZW jest tam gdzie jest .....a ryb nima :'(
-
cyt."regulamin sprzed 30 lat"
Moim zdaniem to cluo programu !!!! (zresztą członkowie PZW to średnia wieku 50+) także lubią i chwalą co mają - nie znoszą zmian !!!
Z tym, że w ciągu tych 30 lat postęp poszedł tak do przodu w wędkarstwie, że PZW jest tam gdzie jest .....a ryb nima :'(
Pierwszym jest do zmiany RARP, najlepiej ustawa. Od tego powinno się zacząć.
-
No przecież zmieniają. Wprowadzają na przykład limit dzienny na leszcza... 8 kg :D Czy można być aż takim idiotą? Czy to jest bezczelne plucie nam w twarz? Odpowiedź jest chyba oczywista.
-
No przecież zmieniają. Wprowadzają na przykład limit dzienny na leszcza... 8 kg :D Czy można być aż takim idiotą? Czy to jest bezczelne plucie nam w twarz? Odpowiedź jest chyba oczywista.
Problem w tym, że każde łowisko jest inne. Tam gdzie leszcz jest w przewadze i jest plagą, limit dzienny może być 8 kg, ale już na innej wodzie leszcz może być przetrzebiony i rzadki, i limit 2-3 kilo byłby maksymalny.
RAPR powinien być ustalany indywidualnie dla danych zbiorników, regularnie aktualizowany. Wtedy mamy pewność, że jest OK. I tu jest pies pogrzebany. Bo kto miałby ustalać takie limity? Trzeba by zatrudnić ichtiologów, robić częste kontrole, dzięki którym rejestry byłyby dobrze wypełnione, i na danych z nich możnaby polegać. Za 200 ze składki zeta się nie da.
-
Ale ZG dotego nic nie ma :) Proste każdy okręg ma ileś tam kół , a koła opiekują się daną liczbą zbiorników i pomyśl ,jakby każde koło miało tylko jedno łowisko no kill i jedno łowisko gdzie mozna zabierać ryby z rozsądnymi limitami plus widełki i fajne wymiary.
Ale trzeba chcieć , bo to mentalność ludzi na dole jest problemem , anie paru dziadków na stołkach w Warszawie
Zgadzam się.
Bo to jest prawdziwy problem , zebrali się redaktorzy gazet wedkraskich pod siedzibą dołączyło do nich kilku wędkarzy i pomyśleli o reformie.
Nie tędy droga bo są w mniejszości. Większość ma w du... co sie dzieje chcą łowić i tyle.
Tu trzeba zacząć na szczeblach koła , później okręgu i można wprowadzać piękne zmiany w regulaminach łowisk . Ale wystarczy popatrzeć na ilości osób na zebranaich :facepalm:
Trzeba bybyło zainteresowania i chęć i można mieć w okręgu cuda wianki , a gdyby w każdym okregu w Polsce zaczeły powstawać takie zorganizowane poprawy to ZG co mógłby zrobic? NIC!!!
-
Pierwszym jest do zmiany RARP, najlepiej ustawa. Od tego powinno się zacząć.
Wędkarze, których znam, zazwyczaj mają w poważaniu wszelkie ustawy, regulaminy i zapisy. Prawo pisane nie ma dla nich jakiegokolwiek znaczenia, w związku z tym żadnych zmian z ich strony nie przewiduję. Nie liczą się dla nich wymiary ochronne, okresy ochronne ani limity ilościowe. Będą zabijali ryby na łowiskach z zakazem zabierania ryb. Będą kradli, będą kombinowali, a co najważniejsze, będą z tego dumni. Nadal będą przykładnymi obywatelami, których księża będą chwalić z ambom kościołów.
Przez wszystkie lata wędkowania dużo widziałem, ale jednego zdarzenia nie zapomnę do końca życia. Jesienią, walcząc w zasadzie dzień w dzień, marznąc, stojąc w wodzie po pas, czekając na swojego sandacza, mimowolnie zostałem uczestnikiem sceny mającej mieć dla mnie pewne konsekwencje w przyszłości... Znajomego wędkarza odwiedził radny z pobliskiego miasteczka, gość teoretycznie mnie reprezentujący. Obywatel wielce szanowany, znający wszystkich, znany przez wszystkich. Po kilku kąśliwych, w jego mniemaniu serdecznych, uwagach na temat naszej głupoty, pochwalił się, że właśnie wraca z "rybkami" od miejscowego kłusownika. "Chodźta chłopaki, zobaczyta prawdziwe ryby" - rubaszny osobnik wyrechotał. Ja i kolega spojrzeliśmy na siebie, podeszliśmy do reklamówki, której zawartość z dumą prezentował ten troglodyta, i... W reklamówce było dobre pięć kilogramów sandaczy. Ryby miały między 25 a 30 cm długości. Był to mój jedyny raz w życiu, gdy tak naprawdę miałem zamiar komuś przypierdielić. Tak po ludzku. Niczym ten Wokulski chamowi. Z tą różnicą, że w ataku furii, to oczywiste. Kolega był jednak rozsądniejszy.
Takim to sposobem stałem się personą non grata w kręgach lokalnego samorządu :)
Nigdy frajerowi tego nie daruję.
-
Federek, ważne jest jednak też i to, że aby iść na zebranie i zaproponować coś, trzeba mieć chęci, jaja, i umieć się obronić. Dla wielu łatwo jest powiedzieć 'idź na zebranie - tam się wydarzą zmiany'. Nie każdy lubi być wrogiem publicznym na takim zebraniu. Dlatego też trzeba ludzi uzbroić w pewne rzeczy. Muszą mieć materiały, fakty, podparte czymś - aby nie przegrać dyskusji. Warto tez przygotować grunt. Na przykład na początku zebrania rozdać ulotki o ochronie karasia pospolitego lub o łowiskach no kill. Później zaś, jak już zebranie jest w toku, wystąpić i zaproponować, aby na przykład jeden zbiornik zarybić pospoliciakiem, nie dopuszczać nigdzie japońca, lub aby tu stworzyć łowisko no kill czy też 'sportowe'. Na takim zebraniu, jak będzie wędkarz Mietek, i wystąpimy z czymś bez przygotowania, to usłyszymy - 'nie pierdol kolego', wszyscy się zaśmieją - i jest po prezentacji, do tego jest się publicznie upokorzonym. Dlatego nie jest to takie łatwe, najlepiej mieć wsparcie :)
Niestety, aby coś zadziałało, trzeba się zorganizować. Trudno liczyć na inwencję pojedynczych ludzi. Trzeba się zorgnizować jakoś i sobie dopomóc. W okręgu katowickim, słynnym z zabierania, grupa zapaleńców utworzyła własne koło i zrobiła Dzierźno woda 'no kill'. Gdyby sami w swoich kołach występowali z takimi wnioskami, nic by się nie udało, ludzie zaś się zniechęcili.
Ja też odnoszę wrażenie, że jest grupa wędkarzy, co byli na zebraniu lub działają w kole, i z wyższością patrzą na tych co na zebraniu nie byli lub nie działają. Na wędkujepeel jest wielu takich na przykład. A tutaj nie powinno się ganić, ale pokazywać jak pewne rzeczy osiągnąć, jak zadziałać aby były efekty.
-
Pierwszym jest do zmiany RARP, najlepiej ustawa. Od tego powinno się zacząć.
Wędkarze, których znam, zazwyczaj mają w poważaniu wszelkie ustawy, regulaminy i zapisy. Prawo pisane nie ma dla nich jakiegokolwiek znaczenia, w związku z tym żadnych zmian z ich strony nie przewiduję. Nie liczą się dla nich wymiary ochronne, okresy ochronne ani limity ilościowe. Będą zabijali ryby na łowiskach z zakazem zabierania ryb. Będą kradli, będą kombinowali, a co najważniejsze, będą z tego dumni. Nadal będą przykładnymi obywatelami, których księża będą chwalić z ambom kościołów.
Przez wszystkie lata wędkowania dużo widziałem, ale jednego zdarzenia nie zapomnę do końca życia. Jesienią, walcząc w zasadzie dzień w dzień, marznąc, stojąc w wodzie po pas, czekając na swojego sandacza, mimowolnie zostałem uczestnikiem sceny mającej mieć dla mnie pewne konsekwencje w przyszłości... Znajomego wędkarza odwiedził radny z pobliskiego miasteczka, gość teoretycznie mnie reprezentujący. Obywatel wielce szanowany, znający wszystkich, znany przez wszystkich. Po kilku kąśliwych, w jego mniemaniu serdecznych, uwagach na temat naszej głupoty, pochwalił się, że właśnie wraca z "rybkami" od miejscowego kłusownika. "Chodźta chłopaki, zobaczyta prawdziwe ryby" - rubaszny osobnik wyrechotał. Ja i kolega spojrzeliśmy na siebie, podeszliśmy do reklamówki, której zawartość z dumą prezentował ten troglodyta, i... W reklamówce było dobre pięć kilogramów sandaczy. Ryby miały między 25 a 30 cm długości. Był to mój jedyny raz w życiu, gdy tak naprawdę miałem zamiar komuś przypierdielić. Tak po ludzku. Niczym ten Wokulski chamowi. Z tą różnicą, że w ataku furii, to oczywiste. Kolega był jednak rozsądniejszy.
Takim to sposobem stałem się personą non grata w kręgach lokalnego samorządu :)
Nigdy frajerowi tego nie daruję.
Z innej beczki: Lubię Twoje posty Syborg. Prawdziwy z Ciebie erudyta. Naprawdę szacun. Co do treści i sytuacji - rzecz jasna pełna zgoda
-
A ja mimo że mam czasami dosyć i najlepiej dałbym sobie spokój już z tym PZW to jestem optymistą i uważam że będzie lepiej, kropla drąży skałę.
A z ostatnich dobrych wiadomości utworzono na wniosek koła PZW nr 45 Racibórz Miasto, zbiornik no kill na stawie nr 5 .
-
Wędkarze, których znam, zazwyczaj mają w poważaniu wszelkie ustawy, regulaminy i zapisy. Prawo pisane nie ma dla nich jakiegokolwiek znaczenia, w związku z tym żadnych zmian z ich strony nie przewiduję. Nie liczą się dla nich wymiary ochronne, okresy ochronne ani limity ilościowe. Będą zabijali ryby na łowiskach z zakazem zabierania ryb. Będą kradli, będą kombinowali, a co najważniejsze, będą z tego dumni. Nadal będą przykładnymi obywatelami, których księża będą chwalić z ambom kościołów.
Powinni kiedyś wymrzeć (dziady), nie ma wyjścia, choć czasem to "wiedza" przekazywana z ojca na syna i bez edukacji młodzieży niestety niewiele można zrobić. Nawet zastosowanie groźby wysokiej kary na nie wiele się zda bo ciężko jest monitorować wszystko i wszystkich nad wodą. Dopóki nie złapią takiego delikwenta to nic się nie zmieni, po zapłaceniu kary proceder się prawdopodobnie nasili bo przecież "odkuć się trzeba".
Słowa które ja słyszę "Czemu nie bierzesz? Przecież zapłaciłeś za to (PZW). Jak Ty nie weźmiesz weźmie inny"
Przez wszystkie lata wędkowania dużo widziałem, ale jednego zdarzenia nie zapomnę do końca życia. Jesienią, walcząc w zasadzie dzień w dzień, marznąc, stojąc w wodzie po pas, czekając na swojego sandacza, mimowolnie zostałem uczestnikiem sceny mającej mieć dla mnie pewne konsekwencje w przyszłości... Znajomego wędkarza odwiedził radny z pobliskiego miasteczka, gość teoretycznie mnie reprezentujący. Obywatel wielce szanowany, znający wszystkich, znany przez wszystkich. Po kilku kąśliwych, w jego mniemaniu serdecznych, uwagach na temat naszej głupoty, pochwalił się, że właśnie wraca z "rybkami" od miejscowego kłusownika. "Chodźta chłopaki, zobaczyta prawdziwe ryby" - rubaszny osobnik wyrechotał. Ja i kolega spojrzeliśmy na siebie, podeszliśmy do reklamówki, której zawartość z dumą prezentował ten troglodyta, i... W reklamówce było dobre pięć kilogramów sandaczy. Ryby miały między 25 a 30 cm długości. Był to mój jedyny raz w życiu, gdy tak naprawdę miałem zamiar komuś przypierdolić. Tak po ludzku. Niczym ten Wokulski chamowi. Z tą różnicą, że w ataku furii, to oczywiste. Kolega był jednak rozsądniejszy.
Takim to sposobem stałem się personą non grata w kręgach lokalnego samorządu :)
Nigdy frajerowi tego nie daruję.
Oczyma wyobraźni widzę, że kolega mu przypierdolił i proszę nie wyprowadzaj mnie z tego stanu ;)
Ale żeby go nawet nie opluć... :facepalm:
-
A ja mimo że mam czasami dosyć i najlepiej dałbym sobie spokój już z tym PZW to jestem optymistą i uważam że będzie lepiej, kropla drąży skałę.
A z ostatnich dobrych wiadomości utworzono na wniosek koła PZW nr 45 Racibórz Miasto, zbiornik no kill na stawie nr 5 .
Chyba zmienię koło - http://www.pzw.org.pl/raciborz_miasto/wiadomosci/142702/60/zostan_czlonkiem_kola_pzw_nr_45_raciborzmiasto
-
A tu ciekawostka- http://www.pzw.org.pl/raciborz_miasto/wiadomosci/142974/61/z_ostatniej_chwili__czlonkowie_kol_okregu_pzw_w_katowicach_beda_
-
Do dziś nie zapomnę, jak z 20 lat temu na zawodach mojego koła, dziady z zarządu pytają mojego znajomego (który przy okazji - kiedyś aktywnie łowił, dziś tylko kolekcjonuje sprzęt dla potomnych ;))
- a ty co Piotrek nie łowisz już, nie opłacasz karty?
- opłacę jak zejdziecie..... ;) ;D :D :P :'( :facepalm:.
PS. już paru zeszło od tego czasu :P
-
http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/1638/wiadomosci/142974/pliki/ldz83.pdf
"W związku z licznymi telefonami i prośbami PrezydiumZarządu Okręgu PZW w Opolu po przeprowadzonej dyskusji wypracowało projekt zmian ..."
:D :D :D Musieli niezłe wiązanki wysłuchiwać pod własnym adresem. Twardziele :)
-
Powinni kiedyś wymrzeć (dziady), nie ma wyjścia, choć czasem to "wiedza" przekazywana z ojca na syna i bez edukacji młodzieży niestety niewiele można zrobić. Nawet zastosowanie groźby wysokiej kary na nie wiele się zda bo ciężko jest monitorować wszystko i wszystkich nad wodą. Dopóki nie złapią takiego delikwenta to nic się nie zmieni, po zapłaceniu kary proceder się prawdopodobnie nasili bo przecież "odkuć się trzeba".
Słowa które ja słyszę "Czemu nie bierzesz? Przecież zapłaciłeś za to (PZW). Jak Ty nie weźmiesz weźmie inny"
A ja bym tu brał pod uwagę pewną rzecz. Teraz młodzież zdobywa wiedzę korzystając z internetu. Youtube, Facebook, fora - to są nowe formy przekazu. Tam nie ma takiej treści z jaką mamy do czynienia w PZW, u starszych wędkarzy. Młodzi więc będą szukali innych wzorców. Będą chcieli być modni, na czasie. Dla wielu ojciec i jego podejście to będzie coś z poprzedniej epoki, zacofanie - tak zwana siara :D
Tak więc technologia i moda jest po naszej stronie. Jak my byliśmy młodzi, to tego nie było :D
-
Powinni kiedyś wymrzeć (dziady), nie ma wyjścia, choć czasem to "wiedza" przekazywana z ojca na syna i bez edukacji młodzieży niestety niewiele można zrobić. Nawet zastosowanie groźby wysokiej kary na nie wiele się zda bo ciężko jest monitorować wszystko i wszystkich nad wodą. Dopóki nie złapią takiego delikwenta to nic się nie zmieni, po zapłaceniu kary proceder się prawdopodobnie nasili bo przecież "odkuć się trzeba".
Słowa które ja słyszę "Czemu nie bierzesz? Przecież zapłaciłeś za to (PZW). Jak Ty nie weźmiesz weźmie inny"
A ja bym tu brał pod uwagę pewną rzecz. Teraz młodzież zdobywa wiedzę korzystając z internetu. Youtube, Facebook, fora - to są nowe formy przekazu. Tam nie ma takiej treści z jaką mamy do czynienia w PZW, u starszych wędkarzy. Młodzi więc będą szukali innych wzorców. Będą chcieli być modni, na czasie. Dla wielu ojciec i jego podejście to będzie coś z poprzedniej epoki, zacofanie - tak zwana siara :D
Tak więc technologia i moda jest po naszej stronie. Jak my byliśmy młodzi, to tego nie było :D
Ktoś na forum kiedyś pytał "co Ty robisz na tych wyspach?", jesteś bardzo poprawny "politycznie", a zmiany w PZW nie zrobią się tak szybko same ;) Ale to chyba ta odległość sprawia, że można widzieć inaczej?
btw miał być film jak rzucasz mięsem...
No dobra ale wątek nie o tym.
-
Myślę że jakbym zamieścił pełne teksty z rzucania mięsem, niejeden telewizor by się spałił :) Zwłaszcza na Ochabach. Może poszukam jakiś delikatniejszych?
-
Z betonem nic się nie zrobi, moim zdaniem. Sporo wędkarzy łowi po to, żeby zabrać rybę. Pasuje im model typu "wpuścić 2 tony karpia, które w miesiąc lub dwa zostaną wyłowione". Mięsiarz będzie miał co zabrać, a PZW będzie mógł kupić na drugi rok kolejną partię karpi, bo przecież nawet jak nie wszystkie zostaną wyłowione, to i tak się przecież nie rozmnożą. Statystyczny wędkarz zadowolony, PZW zadowolony, hodowca zadowolony. Taki układ.
Od czasu do czasu pojawia się grupa "oszołomów i dyletantów", która pokrzyczy "no kill", "ochrona wód", po czym zostanie wyśmiana przez statystycznego wędkarza, PZW nic nie zmieni, powołując się na to, że statystyczny wędkarz nie chce, przy czym chroni swój interes z hodowcami. Do tego wszystkiego jeszcze dochodzą rybacy.
Jeśli chodzi o RAPR - mamy podobną sytuację. Statystyczny wędkarz nie będzie chciał ostrzejszych limitów, będzie się czuł oszukany, bo za taką samą (lub wyższą) składkę będzie mógł zabrać więcej ryb, a no kill to w ogóle fanaberia jakiś zboczeńców i diabeł. Układ zarybiający-hodowca korzysta na bezsensownych limitach typu 10 kg ryby na 1 wędkarza na dobę, bo woda zostaje wyczyszczona z ryb, a statystyczny wędkarz się ryb domaga, bo przecież za nie płaci, no i dostaje 2 tony karpi. Błędne koło.
Lekiem na to jest, jak napisał wcześniej Luk, edukacja młodych wędkarzy. Starzy się nie zmienią (z pewnymi wyjątkami, bo ja przekonałem ojca, że nie warto wszystkiego zabierać), dlatego trzeba poczekać niestety aż ich czas minie. W ich miejsce pojawią się wyedukowani i doinformowani wędkarze, którzy pogardzą syfem, jaki serwuje PZW i przeniosą się na prywatne łowiska, może założą stowarzyszenia, a PZW będzie miało coraz mniej członków.
Dla jasności:
Pisząc "statystyczny wędkarz" mam na myśli tego, któremu się wydaje, że należy mu się każda ryba, którą złowi, bo ryby służą do jedzenia, a on za nie zapłacił skłądkę. Tacy stanowią większość np. w moim okręgu. My, tutaj na forum, niestety reprezentujemy mniejszość (z resztą już ktoś wcześniej o tym pisał w tym wątku).
-
Pierwszym jest do zmiany RARP, najlepiej ustawa. Od tego powinno się zacząć.
Wędkarze, których znam, zazwyczaj mają w poważaniu wszelkie ustawy, regulaminy i zapisy. Prawo pisane nie ma dla nich jakiegokolwiek znaczenia, w związku z tym żadnych zmian z ich strony nie przewiduję. Nie liczą się dla nich wymiary ochronne, okresy ochronne ani limity ilościowe. Będą zabijali ryby na łowiskach z zakazem zabierania ryb. Będą kradli, będą kombinowali, a co najważniejsze, będą z tego dumni. Nadal będą przykładnymi obywatelami, których księża będą chwalić z ambom kościołów.
Przez wszystkie lata wędkowania dużo widziałem, ale jednego zdarzenia nie zapomnę do końca życia. Jesienią, walcząc w zasadzie dzień w dzień, marznąc, stojąc w wodzie po pas, czekając na swojego sandacza, mimowolnie zostałem uczestnikiem sceny mającej mieć dla mnie pewne konsekwencje w przyszłości... Znajomego wędkarza odwiedził radny z pobliskiego miasteczka, gość teoretycznie mnie reprezentujący. Obywatel wielce szanowany, znający wszystkich, znany przez wszystkich. Po kilku kąśliwych, w jego mniemaniu serdecznych, uwagach na temat naszej głupoty, pochwalił się, że właśnie wraca z "rybkami" od miejscowego kłusownika. "Chodźta chłopaki, zobaczyta prawdziwe ryby" - rubaszny osobnik wyrechotał. Ja i kolega spojrzeliśmy na siebie, podeszliśmy do reklamówki, której zawartość z dumą prezentował ten troglodyta, i... W reklamówce było dobre pięć kilogramów sandaczy. Ryby miały między 25 a 30 cm długości. Był to mój jedyny raz w życiu, gdy tak naprawdę miałem zamiar komuś przypierdielić. Tak po ludzku. Niczym ten Wokulski chamowi. Z tą różnicą, że w ataku furii, to oczywiste. Kolega był jednak rozsądniejszy.
Takim to sposobem stałem się personą non grata w kręgach lokalnego samorządu :)
Nigdy frajerowi tego nie daruję.
Z innej beczki: Lubię Twoje posty Syborg. Prawdziwy z Ciebie erudyta. Naprawdę szacun. Co do treści i sytuacji - rzecz jasna pełna zgoda
Dziękuję.
Oczyma wyobraźni widzę, że kolega mu przypierdolił i proszę nie wyprowadzaj mnie z tego stanu ;)
Ale żeby go nawet nie opluć... :facepalm:
;)
-
Chytry plan ,tylko wędkarze nie chcą NO kill przynajmniej ta faktyczna większość.To że kilkudziesięciu pasjonatów się zebrało w jednym miejscu i sobie klaskają ,nie znaczy że zmieniła się mentalność większości nad wodą.I tu jest problem .
Skala w mocnym przybliżeniu 600 000 wędkarzy - 1000 na forum z tego 20 aktywnych w tematach PZW .
Żwir, wędkarze nie chcą no kill, b nie rozumieją jakie korzyści dałoby im takie łowisko. NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze nie chcą rejestrów, bo nie rozumieją jakie korzyści daje im wypełnianie ich (chociażby fałszywe zawyżanie połowów). NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze żądają zarybień a nie ochrony ryb i górnych wymiarów ochronnych, budowy krześlisk i otaczania opieką miejsc tarłowych. NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze chcą jednej opłaty, bo spacyfikowali swoje lokalne wody, więc chcą zapuszczać sie dalej (większość wypadków).NIE ROZUMIEJĄ.
Zgadzam się w 100% .
Wędkarze nie sprzeciwiają się odłowom sieciowym, bo w większości wypadków nie ma w ich okręgach takowych. Ale ZG PZW czerpie z tego zysk, dlatego też nie wprowadza reform. Gdyby odciąć ich od tego źródłą finansowania lub zażądać aby kasa weszła do wspólnej puli, skończyłyby się zagrywki w stylu montowania rybaków na Zalewie Zegrzyńskim, olewania wędkarzy i ich żądań. Wtedy musieliby albo odejść, albo zacząć działać dla pożytku wędkarzy, musieliby ich słuchać. Niestety. NIE ROZUMIEJĄ.[/quot]
Należy tłumaczyć ale trzymać się jak najbliżej prawdy.Na mój stan wiedzy jeśli rybacy grasują na danej wodzie to wynajął ich okręg i okręg ma z tego korzyści (choćby na pokrycie dzierżawy) nie ZG.
Wędkarze nie wiedzą jak ważna jest praca z młodzieżą, ale nie tylko przez wyczyn spławikowy, który jest po prostu do doopy. Młodzież to siła wędkarstwa za 10,20 i 30 lat. Jak sobie pościelesz, tak się wyspisz... Zachęca się młodych łowieniem fajnych ryb, do tego są potrzebne dobre łowiska a nie trzaskanie drobnicy na bata non stop, to nie jest trendy wśród młodzieży. Ta siedzi przed komputerami, jak już coś ogląda, to nie relacje z MŚ na Kanale Żerańskim, ale jak się łowi karpie, szczupaki, większe ryby, nie tylko na tyczkę i odległościówkę, ale też na feedera, spina i wagglera. Są komercje z rybami i masa filmów jest stamtąd. Dzieciaki więc siłą rzeczy będą chcieli zaimponować innym nie zrobieniem wyniku 285 pkt na jakieś obsikanej przez psy wodzie PZW z drobnicą, ale z pokaźnym karpiem, szczupakiem lub leszczem. YT, Facebook, inne media społecznościowe - to rządzi dzisiaj ludźmi, trzeba to zrozumieć i się do tego dopasować. Fota z dużą rybą, z siatka z wieloma ładnymi - to jest cool, to jest coś! Od tego (bacika) można zacząć, ale później trzeba z młodzieżą iść dalej. Wyczyn spławikowy to ślepa uliczka. PZW już nie jest stowarzyszeniem sportowym, więc skończyć wypada ciągnąć ten temat na jeden sposób. A gdzie łowić ktoś zapyta z tą młodzieżą? Na łowisku no kill baranie, którego nie chcesz! NIE ROZUMIEJĄ.
Zgadzam się w 100%
W okręgach, wielu kołach, w ZG, siedzą stare świnie przy korytach, zgarniające kasę za to, że jest coraz gorzej co roku (taka jest prawda - opłaca się działaczy za coraz gorsze wyniki). Wielu nie ma pojęcia o wędkarstwie i nie rozumie wędkarstwa i wędkarzy. Są oderwani od rzeczywistości. Zabezpieczyli się statutem PZW, który nie pozwala na pozbycie się ich, wszelkich wybranych reformatorów, ZG usuwa szybciej lub później (olsztyński okręg, ostatnia interwencja we Wrocławiu). Wędkarze pomimo to nie buntują się (opróćz wyjątkowych sytuacji) ani nie chcą zmian. Cholera wie na co liczą, może jakiś cud? NIE ROZUMIEJĄ. [/quot]
W wielu nie znaczy w każdym i jeśli edukować to kompleksowo i wszystkich czyli na jakim szczeblu kto i za co dostaje kasę.Trzeba znać przeciwnika ,pierwszy mój e-mail do rzecznika PZW 10 lat temu zawierał pytanie jaki jest podział kasy za znaczki .
Szybciutko się Lucjan obrażasz ,ale równie gładko wyzywasz od świń działaczy ,tu się nie popisałeś jak ten kolega co mnie nawet na oczy nie widział ,ale wie że mi na mamonie zależy .Człowiek czynu zbiera dane np. ile kosztuje dzierżawa / podatek od danego zbiornika ile dochodu jest z rybaków i o ile wystarczyło by podnieść składkę aby zrekompensować brak odłowów itd Dobrze jest podpierać się liczbami prawdziwymi ,nie bazujmy na pomówieniach z dziada pradziada.
...........................
Kolego, to są wg mnie fakty. Wędkarze NIE ROZUMIEJĄ. Możesz być dobrym wyczynowcem i działać w swoim kole i okręgu prężnie, podstawą do zmian jednak jest zmiana pewnych warunków. Wędkarze muszą zrozumieć wpierw. Nie ma sensu siać tam, gdzie jest nie przygotowana do tego ziemia. Trzeba zadbać, przygotować grunt i dopiero wtedy siać. Na nic działania w kole, chodzenia na zebrania, jeżeli wędkarze nie wiedzą o czym do nich 'rozmawiasz'. PZW nie edukuje wędkarzy, to jest największy problem. Betony nie potrafią dbać o związek i jego przyszłość, oni klepią kasę na wędkarzach, zrobili sobie swój własny folwark i trzymac się będą stołków jak długo to możliwe.
Robię co robię na razie nie mam się czego wstydzić ,chodzenie na zebrania jest ważne .Betony nie potrafią dbać ,a Ci co się boją iść na zebranie potrafią? Przypominam że jest drugie i trzecie wyjście wędkarz może zmieniać koła, ba może dobrać sobie 14 i założyć własne koło idealne .
Dlatego to co krytykujesz poniekąd, nazywanie takich osób jak ja marzycielem i mitomanem a siebie zaś działaczem i praktykiem nie jest trafne. I Ty i ja działamy aby było lepiej. Ja mam doświadczenie, bo mieszkam w kraju, gdzie związek wędkarski i koła dbają o swoje wody, o przyszłość, inwestują w wędkarstwo, nie w ośrodki zarybieniowe. Ja uważam, że tacy właśnie jak Ty są często mitomanami i marzycielami. Wiesz czemu? Bo liczysz, że na nieprzygotowanej ziemi coś wyrośnie. Ludzie nie zaczną sami z siebie wypuszczać ryb i dbać o tarło. Nauczono ich brać ile wlezie, daje się im ryby na żer, pozwala łamać prawo i regulaminy, nie wyedukowano. I chcesz aby było lepiej? To jesteś mitoman i marzyciel! :D
Reprezentujesz poglądy 5% wędkarzy ,uważasz że wędkarze po przeczytaniu paru gazet zmienią się i mi wciskasz że ja jestem marzyciel.Praktyk to ten co rozmawia z ludźmi przy wodzie obcymi widzi jak się zachowują i jak reagują na pewne propozycje .Przypomnę Ci incydent z Polski jak stateczkiem i gość wpasował się w twoje pole nęcenia ,wyprowadziło Cię to z równowagi na cały dzień .A teraz wyobraź sobie 20 wędkarzy na PZW (tam była komercja właściciel mógł rozstrzygnąć to w 5 minut.)Wiesz co ich interesuje jedno ,kiedy będzie następne zarybianie .
Nie wszystko na forum nam wychodzi, popełniamy błędy, czasami duże, jesteśmy ludźmi. Ale zapewniam, że to jest dobry kierunek. Ja na przykład zrozumiałem, że ja mam taki poziom wiedzy, że 'wiem'. Widzę dlaczego jest źle, widzę jak to naprawić. Nie każdy jednak potrafi tak spojrzeć. To PZW właśnie często robi wszystko, aby wędkarze nie zrozumieli. I tu nie chodzi o to, aby wprowadzić C&R. Chodzi o umiar i rozsądek. O takie gospodarowanie, żeby brać tylko tyle, na ile pozwalają warunki, a nie regulamin sprzed 30 lat. Wędkarze muszą zrozumieć, ze trzeba zasiać i poczekać, aby zebrać plony. A będa obfite, jak u wszystkich naszych sąsiadów w Europie.
Rozpisałem się, ale dawno nie było takich tematów, więc z zadowoleniem stwierdzam, ze nie wyszedłem z wprawy. Na ten off top można przymknąć oko :D
-
Faktycznie się rozpisałeś. Słowami Lucka ;)
-
W kilku słowach odniosłem się do słów Luka, to wytłuszczone (technicznie coś nie wyszło).
W większości się zgadzamy i mamy wspólny cel, preferujemy tylko inne metody działania.
Lucjan mówi nie chodźcie na zebrania ,ja twierdzę inaczej idźcie wkręcajcie do zarządów kół rozsądne osoby, wybierajcie delegatów na okręg "nowoczesnych".To oni w przyszłości będą decydować czy będzie zbiornik no KILL czy nie ,na Waszym terenie.Czy będą czasowe zakazy na połów na tarliskach itd.
Gazeta fajnie ,zależy co w niej będzie 90% instrukcje odłowu ryb wędką ,tak jak wspomniał jeden kolega, nauczą się łowić i będzie jeszcze gorzej .To nie jest śmieszne ,bo już tej jesieni na pewnym zbiorniku obserwowaliśmy dobijanie ostatnich wymiarowych leszczy na methodę ,żule w gumiakach ale Ringers w torbach .
Najważniejsze ,że obydwie koncepcje nie muszą się wykluczać.
Jak bym miał komuś radzić, to nie powiedział bym spal sobie dom i zrób nowy, tylko wyremontuj lub zbuduj nowy i dopiero pozbądź się starego.
-
Wcale nie trzeba być Luk wrogiem publicznym, bo w każdym kole i tak będzie się w mniejszości. A i tak można zdziałać wiele.
Co do karasia to powiem tak wiele okręgów już dawno skończyło z zarybianiem japońcem na rzecz karasia pospolitego, który już nie jest w takim odwrocie jak to było kilka lat wstecz.
Widocznie się da prawda?
Co więcej dla przykładu okręg Zamość.
Karaś pospolity wymiar ochronny 25 cm limit dobowy 2 sztuki.
-
Coś z dobrych wieści, od 2017 z Jeziorska znikną sieci. Okręg Sieradz rozwiązał umowę z rybakami.
No miesięcznika jeszcze nie ma, a rybacy zniknęli, czyje metody są lepsze?
-
Coś z dobrych wieści ,od 2017 z Jeziorska znikną sieci .Okręg Sieradz rozwiązał umowę z rybakami .
No miesięcznika jeszcze niema ,a rybacy zniknęli,czyje metody są lepsze ?
Ale była już zapowiedź ukazania się tego miesięcznika - zobacz jaką moc ma te forum :P
Fajnie,że powoli zmierza to ku lepszemu, ale można było napisać ten post bez jakiś dziecinnych zaczepek, prawda? Bo nie bardzo rozumiem czemu ma to służyć.
-
Powinni kiedyś wymrzeć (dziady), nie ma wyjścia, choć czasem to "wiedza" przekazywana z ojca na syna i bez edukacji młodzieży niestety niewiele można zrobić. Nawet zastosowanie groźby wysokiej kary na nie wiele się zda bo ciężko jest monitorować wszystko i wszystkich nad wodą. Dopóki nie złapią takiego delikwenta to nic się nie zmieni, po zapłaceniu kary proceder się prawdopodobnie nasili bo przecież "odkuć się trzeba".
Słowa które ja słyszę "Czemu nie bierzesz? Przecież zapłaciłeś za to (PZW). Jak Ty nie weźmiesz weźmie inny"
A ja bym tu brał pod uwagę pewną rzecz. Teraz młodzież zdobywa wiedzę korzystając z internetu. Youtube, Facebook, fora - to są nowe formy przekazu. Tam nie ma takiej treści z jaką mamy do czynienia w PZW, u starszych wędkarzy. Młodzi więc będą szukali innych wzorców. Będą chcieli być modni, na czasie. Dla wielu ojciec i jego podejście to będzie coś z poprzedniej epoki, zacofanie - tak zwana siara :D
Tak więc technologia i moda jest po naszej stronie. Jak my byliśmy młodzi, to tego nie było :D
Zgadzam się, tylko brutalnie powiem- pokolenie mięsiarzy musi wymrzeć bo dla nich jest za późno, nic ich nie zmieni. Ja jak widzę koło do którego należę to mnie zbiera na wymioty. Banda ochlapusów patologicznych z bębnami, po zarybieniu zarząd jako pierwszy zajmuje stanowiska i daje przykład jak szybko wyłowić zarybieniowe ryby,dzwoniąc po kumpli bo tu tu tu w tym miejscu ryby biorą.PATOLOGIA. Ale mi ciśnienie poskoczyło >:O
Ale przez sieciową edukację na pewno się to zmieni ale trzeba czasu i nie jeden z nas się nie doczeka Łowisk PZW obfitych w ryby :'(
-
Coś z dobrych wieści ,od 2017 z Jeziorska znikną sieci .Okręg Sieradz rozwiązał umowę z rybakami .
No miesięcznika jeszcze niema ,a rybacy zniknęli,czyje metody są lepsze ?
Jeśli uważasz, że filmy Lucjana i cały ten portal nie miały na to wpływu, to żyjesz w wirtualnej rzeczywistości. Tylko innej niż ziemski internet.
To właśnie dzięki takim ludziom jak Luk czy Wędkarstwo Kent (obecny u nas Krecik) wszędzie w kraju wędkarze zaczynają przecierać oczy, że może być inaczej. Że w innych krajach JEST inaczej. Że PZW nas dyma... I rośnie powolutku oddolna fala, która zaczyna kruszyć beton.
-
W kilku słowach odniosłem się do słów Luka, to wytłuszczone (technicznie coś nie wyszło).
W większości się zgadzamy i mamy wspólny cel, preferujemy tylko inne metody działania.
Lucjan mówi nie chodźcie na zebrania ,ja twierdzę inaczej idźcie wkręcajcie do zarządów kół rozsądne osoby, wybierajcie delegatów na okręg "nowoczesnych".To oni w przyszłości będą decydować czy będzie zbiornik no KILL czy nie ,na Waszym terenie.Czy będą czasowe zakazy na połów na tarliskach itd.
Gazeta fajnie ,zależy co w niej będzie 90% instrukcje odłowu ryb wędką ,tak jak wspomniał jeden kolega, nauczą się łowić i będzie jeszcze gorzej .To nie jest śmieszne ,bo już tej jesieni na pewnym zbiorniku obserwowaliśmy dobijanie ostatnich wymiarowych leszczy na methodę ,żule w gumiakach ale Ringers w torbach .
Najważniejsze ,że obydwie koncepcje nie muszą się wykluczać.
Jak bym miał komuś radzić, to nie powiedział bym spal sobie dom i zrób nowy, tylko wyremontuj lub zbuduj nowy i dopiero pozbądź się starego.
Kolego, masz rację! Metody nie muszą się wykluczać i warto a nawet trzeba działać wielopoziomowo.
Ja na ten przykład dostałem się do władz mojego koła, większość zarządu jest nowa. Ludzie pracują, działają, kombinują jak polepszyć sytuację.
A Ty? Udało Ci się coś zdziałać? Czasem to trudne, ale możliwe. Przekonałem się o tym.
-
Ja proponuję aby każdy z nas na ryby woził transparent " Złowiłeś to wypuść daj szansę innym Precz z MIĘSIARZAMI" i taki transparent wbija my koło siebie i czekamy na efekty.
-
Efekty pewnie będą piorunujące. Przyjdzie grupa kilku dziadów z synkami i ci połamią wędki.
Mnie już paru atakowało, że ryby wypuszczam, jak łowiłem jedną za drugą, a oni siedzieli i nic. Wqrwienie takie, że strach. Byłoby ich więcej, wszak w grupie każdy odważny, to by się na mnie rzucili.
-
Efekty pewnie będą piorunujące. Przyjdzie grupa kilku dziadów z synkami i ci połamią wędki.
Mnie już paru atakowało, że ryby wypuszczam, jak łowiłem jedną za drugą, a oni siedzieli i nic. Wqrwienie takie, że strach. Byłoby ich więcej, wszak w grupie każdy odważny, to by się na mnie rzucili.
:) 8)
-
Zgadzam się, tylko brutalnie powiem- pokolenie mięsiarzy musi wymrzeć bo dla nich jest za późno, nic ich nie zmieni.
Pewnie masz rację, ale podam pewien przykład. Mam kumpla z pracy. Razem wędkujemy dość często. Ja staram się jeździć na jedno łowisko, bo jak sobie nęce w jednym miejscu (nie zawsze się da) to wiem, że ryba podejdzie. A on (ten kolega) jeździ tam gdzie biorą ryby. Biorą na stawie x jedzie, biorą na y jedzie. Czeka tylko na info. Wszystko co złowi i ma wymiar to zabiera. Czasem się chwali, że pełna zamrażarka. Rozmawiałem z nim na ten temat, na co mu te ryby, a on, że lubi jeść i tyle. I takim ludziom nie przetłumaczysz nigdy bo on to wyniósł z domu. A wiem to stąd, że u niego kartę ma jeszcze ojciec i matka, która w sumie jest z nimi po to aby tylko można było wędki rozłożyć dodatkowe. Wszystko jej robi ojciec. I tak czasem jadą w trzy osoby na sześć wędek i jazda. To po zarybieniu mają 6 karpi czasem. I weź wyjaśnij komuś takiemu. Jak wypuściłem przy nich karpia 63 cm to był szok.
Dlatego nie wiem czy do końca tak będzie, że jak "stare dziadki" (bez obrazy dla dziadków :D) wymrą to będzie lepiej. Bo jeśli będą uczyć swoich synów tego samego to będzie dalej tak samo.
Ja sam czasem jakiegoś karpika wezmę i temu nie przecze, ale większość wraca do wody. Bo nie ide na ryby po mięso tylko posiedzieć i się zrelaksować. W rejestrze mam tyle rubryk pustych, że jak mnie kontrolowali ostatnim razem to stwierdzili, że mam marne wyniki :D
-
Zgadzam się, tylko brutalnie powiem- pokolenie mięsiarzy musi wymrzeć bo dla nich jest za późno, nic ich nie zmieni.
Pewnie masz rację, ale podam pewien przykład. Mam kumpla z pracy. Razem wędkujemy dość często. Ja staram się jeździć na jedno łowisko, bo jak sobie nęce w jednym miejscu (nie zawsze się da) to wiem, że ryba podejdzie. A on (ten kolega) jeździ tam gdzie biorą ryby. Biorą na stawie x jedzie, biorą na y jedzie. Czeka tylko na info. Wszystko co złowi i ma wymiar to zabiera. Czasem się chwali, że pełna zamrażarka. Rozmawiałem z nim na ten temat, na co mu te ryby, a on, że lubi jeść i tyle. I takim ludziom nie przetłumaczysz nigdy bo on to wyniósł z domu. A wiem to stąd, że u niego kartę ma jeszcze ojciec i matka, która w sumie jest z nimi po to aby tylko można było wędki rozłożyć dodatkowe. Wszystko jej robi ojciec. I tak czasem jadą w trzy osoby na sześć wędek i jazda. To po zarybieniu mają 6 karpi czasem. I weź wyjaśnij komuś takiemu. Jak wypuściłem przy nich karpia 63 cm to był szok.
Dlatego nie wiem czy do końca tak będzie, że jak "stare dziadki" (bez obrazy dla dziadków :D) wymrą to będzie lepiej. Bo jeśli będą uczyć swoich synów tego samego to będzie dalej tak samo.
Ja sam czasem jakiegoś karpika wezmę i temu nie przecze, ale większość wraca do wody. Bo nie ide na ryby po mięso tylko posiedzieć i się zrelaksować. W rejestrze mam tyle rubryk pustych, że jak mnie kontrolowali ostatnim razem to stwierdzili, że mam marne wyniki :D
Wiesz ja mam 50+ i ojciec brał ryby regulaminowo, choć sam nie jadł.
Młodzieńcze, jako dziadek to piszę, nie ustawiaj w szeregu wszystkich.
Takich kumpli jak Twój i jak Ty nie poważam.
Po prostu zabierający ryby dla mnie to biedak (niekoniecznie finansowo, ale umysłowy z pewnością), prostak i z dala ode mnie.
Syna tego uczę aktualnie.
Wybacz za słownik, ale to jak z dawnej reklamy : "trzeba mieć fantazję i pieniądze synku" :) :thumbup:
Ps.
Nawet bywając w Siewierzu na hodowlanych nie zabieram ryb, a tylko czasem kupię gotowego wędzonego pstrąga .
-
Tomku, nie zaczynajmy tego, co uśpiliśmy. Proszę.
-
Tomku, nie zaczynajmy tego, co uśpiliśmy. Proszę.
Nie jestem zdenerwowany, reaguję tak samo w realnym świecie.
Trudny egzemplarz ze mnie, bo dosadny :)
Pozdrawiam :thumbup:
-
Zgadzam się, tylko brutalnie powiem- pokolenie mięsiarzy musi wymrzeć bo dla nich jest za późno, nic ich nie zmieni.
Pewnie masz rację, ale podam pewien przykład. Mam kumpla z pracy. Razem wędkujemy dość często. Ja staram się jeździć na jedno łowisko, bo jak sobie nęce w jednym miejscu (nie zawsze się da) to wiem, że ryba podejdzie. A on (ten kolega) jeździ tam gdzie biorą ryby. Biorą na stawie x jedzie, biorą na y jedzie. Czeka tylko na info. Wszystko co złowi i ma wymiar to zabiera. Czasem się chwali, że pełna zamrażarka. Rozmawiałem z nim na ten temat, na co mu te ryby, a on, że lubi jeść i tyle. I takim ludziom nie przetłumaczysz nigdy bo on to wyniósł z domu. A wiem to stąd, że u niego kartę ma jeszcze ojciec i matka, która w sumie jest z nimi po to aby tylko można było wędki rozłożyć dodatkowe. Wszystko jej robi ojciec. I tak czasem jadą w trzy osoby na sześć wędek i jazda. To po zarybieniu mają 6 karpi czasem. I weź wyjaśnij komuś takiemu. Jak wypuściłem przy nich karpia 63 cm to był szok.
Dlatego nie wiem czy do końca tak będzie, że jak "stare dziadki" (bez obrazy dla dziadków :D) wymrą to będzie lepiej. Bo jeśli będą uczyć swoich synów tego samego to będzie dalej tak samo.
Ja sam czasem jakiegoś karpika wezmę i temu nie przecze, ale większość wraca do wody. Bo nie ide na ryby po mięso tylko posiedzieć i się zrelaksować. W rejestrze mam tyle rubryk pustych, że jak mnie kontrolowali ostatnim razem to stwierdzili, że mam marne wyniki :D
Wiesz ja mam 50+ i ojciec brał ryby regulaminowo, choć sam nie jadł.
Młodzieńcze, jako dziadek to piszę, nie ustawiaj w szeregu wszystkich.
Takich kumpli jak Twój i jak Ty nie poważam.
Po prostu zabierający ryby dla mnie to biedak (niekoniecznie finansowo, ale umysłowy z pewnością), prostak i z dala ode mnie.
Syna tego uczę aktualnie.
Wybacz za słownik, ale to jak z dawnej reklamy : "trzeba mieć fantazję i pieniądze synku" :) :thumbup:
Nie wiem gdzie wyczytałeś w moim poście, że wszystkich ustawiam w jednym szeregu. Opisałem sytuację jaką znam. Wiem, że nie każdy wędkarz starej daty zabiera ryby, sam widziałem kilku którzy wypuszczają, ale widziałem też takich co byle płotkę biorą "dla kota". Chciałem zobrazować, że problem nie leży tylko w "starych dziadkach" ale też w tym jakie zachowania oni przekazują dalej. I czy ktoś ma lat 20 czy 80 a bierze wszystko jak leci z nad wody to jest w moim odczuciu takim mentalnym "starym dziadkiem" bo zapłacił, bo mu się należy itd. Bardzo fajnie, że uczysz czegoś syna i to na pewno zaowocuje, ale ile jest ojców takich jak ten mojego kumpla którzy przekazują zupełnie inna wiedzę, że skoro zapłaciłeś to masz zabrać i już.
-
Coś z dobrych wieści, od 2017 z Jeziorska znikną sieci. Okręg Sieradz rozwiązał umowę z rybakami.
No miesięcznika jeszcze nie ma, a rybacy zniknęli, czyje metody są lepsze?
Dla mnie to rewelacyjna wiadomość, do pełni szczęścia brakuje zerwania z tradycją "suszenia" zalewu na zimę ...
-
Coś z dobrych wieści, od 2017 z Jeziorska znikną sieci. Okręg Sieradz rozwiązał umowę z rybakami.
No miesięcznika jeszcze nie ma, a rybacy zniknęli, czyje metody są lepsze?
Dla mnie to rewelacyjna wiadomość, do pełni szczęścia brakuje zerwania z tradycją "suszenia" zalewu na zimę ...
Regulacja poziomu wody na Jeziorsku nie jest w gestii okręgu.
-
Coś z dobrych wieści, od 2017 z Jeziorska znikną sieci. Okręg Sieradz rozwiązał umowę z rybakami.
No miesięcznika jeszcze nie ma, a rybacy zniknęli, czyje metody są lepsze?
Dla mnie to rewelacyjna wiadomość, do pełni szczęścia brakuje zerwania z tradycją "suszenia" zalewu na zimę ...
Regulacja poziomu wody na Jeziorsku nie jest w gestii okręgu.
Jasna sprawa (RZGW Poznań), sorki za uproszczenie.
-
A Ty? Udało Ci się coś zdziałać?
Będziesz uprzejmy odpowiedzieć?
Lucjan jest założycielem tego forum, autorem filmów instruktażowych, wydawcą gazetki, a Ty co zrobiłeś zwir73 oprócz wpisów opryskliwych i żądaniowych na tym forum?
-
A Ty? Udało Ci się coś zdziałać?
Będziesz uprzejmy odpowiedzieć?
Lucjan jest założycielem tego forum, autorem filmów instruktażowych, wydawcą gazetki, a Ty co zrobiłeś zwir73 oprócz wpisów opryskliwych i żądaniowych na tym forum?
Temat wątku pasuje do Twoich działań :D
Kolega Żwir jest dość skromnym gościem , który nie lubi się chwalić. Znam Go osobiście od lat, jest członkiem Klubu Milo Polska, jest również v-ce prezesem do spraw sportu w Kole Kleń. Co zrobił? Już Ci odpowiadam, bo wiem, że On sam by tego nie zrobił.
- jest pomysłodawcą w Kole aby 1 łowisko z kompleksu 2 zbiorników Zofijówka zrobić NO KILL
- organizuje zawody dla młodzieży - Grand Prix Koła pozyskując kasę od sponsorów http://www.wedkuje.pl/n/podsumowanie-mgpk/92740 (http://www.wedkuje.pl/n/podsumowanie-mgpk/92740)
- był w zeszłym roku znaczącą pomocą przy organizacji cyklu zawodów Milo Carp Master
- organizuje komercyjne feederow zawody "Mała Czapa"
- jest również członkiem zarządu w Okręgu Sieradz, uwierz mi robi co może, ale sam muru głowa nie przebije.
Zasług jest jeszcze więcej, ale mam nadzieje, że to wystarczy.
Prosżę Ciebie teraz kolego pochwal sie co Ty zrobiłeś dla wędkarstwa.
-
I zepsułeś Tomek całą zabawę.
Zapomniałeś jeszcze o SSR.
Prowadzenie strony
http://www.pzw.org.pl/1409/
i tej
http://klen.wedkuje.pl
Dokumentacja ,kontrola organizacjia zarybień dla wędkarzy np.
http://www.wedkuje.pl/n/zarybienie-zofiowki/89459
http://www.wedkuje.pl/n/zarybienie-zofiowki/89379
Wymyślanie konkursów np.takich:
http://www.pzw.org.pl/1409/wiadomosci/142769/60/rozstrzygniecie_konkursu_lowca_okazow_zofiowka_2016_z_poprawka
itp itd
-
Musiałem, wybacz :) O:)
-
Moje PZW czytaj mój obszar działania jest OK, nie dzięki SiG, chciałem lepszego PZW to się zaangażowałem tak na serio i na prawdę. Bez wymówek, nie mam czasu ja pracuję, a co działacze to bezdomni, bezrobotni kawalerowie?
-
Musiałem, wybacz :) O:)
Ja też. Sorry, ale piąty dzień bez wychodzenia z domu, rozumiesz...
-
Oby więcej takich postaw, jaką reprezentuje swoją osobą Kolega Zwir73 :thumbup:
-
I zepsułeś Tomek całą zabawę.
Zapomniałeś jeszcze o SSR.
Prowadzenie strony
http://www.pzw.org.pl/1409/
i tej
http://klen.wedkuje.pl
Dokumentacja ,kontrola organizacjia zarybień dla wędkarzy np.
http://www.wedkuje.pl/n/zarybienie-zofiowki/89459
http://www.wedkuje.pl/n/zarybienie-zofiowki/89379
Wymyślanie konkursów np.takich:
http://www.pzw.org.pl/1409/wiadomosci/142769/60/rozstrzygniecie_konkursu_lowca_okazow_zofiowka_2016_z_poprawka
itp itd
To Ty prowadzisz tę stronę > http://www.pzw.org.pl/1409/? Łał, spora rzecz...
Fajne filmy tam umieszczasz ;) Najbardziej podoba mi się poniższy
Tak szczerze: nawet powieka Ci nie mrugnie, gdy maczasz place w czymś takim? Serio pytam, jako kumpel z forum. Ja swoje zdanie o tym filmie już kiedyś wyraziłem. Jest to propaganda czystej wody. Wręcz manipulacja. Do niczego dobrego taka inicjatywa nie doprowadzi. W ten sposób buduje się domy na piasku. Koniec takich inicjatyw już w Biblii zapisano.
Napisałem to, bo źle wyglądam w masce hipokryty. Duszę się wtedy. Skoro kiedyś negatywnie oceniłem te filmy, to teraz nie będę udawał, że nie widzę.
-
Link jest do strony koła, nie do strony głównej PZW.
Teraz będziesz się produkować jak mi dokopać? Za co?
-
Po pierwsze, żeby komuś dokopać, nie muszę się produkować.
Po drugie, lubię Cię, więc chcę wiedzieć. Mam gdzieś kopanie.
-
Zwir, i zobacz. Walczymy o to samo, a między sobą. Dlaczego :( Kropla drąży skałę... jedna, druga... połączmy te krople w jeden wielki potok, a nie gryziemy się po łydkach bez sensu.
-
Po pierwsze, żeby komuś dokopać, nie muszę się produkować.
Po drugie, lubię Cię, więc chcę wiedzieć. Mam gdzieś kopanie.
Tego filmu nie ma na stronie koła ,ja go nie nakręciłem i nie umieszczam w sieci ,OK?
-
Chytry plan ,tylko wędkarze nie chcą NO kill przynajmniej ta faktyczna większość.To że kilkudziesięciu pasjonatów się zebrało w jednym miejscu i sobie klaskają ,nie znaczy że zmieniła się mentalność większości nad wodą.I tu jest problem .
Skala w mocnym przybliżeniu 600 000 wędkarzy - 1000 na forum z tego 20 aktywnych w tematach PZW .
Żwir, wędkarze nie chcą no kill, b nie rozumieją jakie korzyści dałoby im takie łowisko. NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze nie chcą rejestrów, bo nie rozumieją jakie korzyści daje im wypełnianie ich (chociażby fałszywe zawyżanie połowów). NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze żądają zarybień a nie ochrony ryb i górnych wymiarów ochronnych, budowy krześlisk i otaczania opieką miejsc tarłowych. NIE ROZUMIEJĄ.
Wędkarze chcą jednej opłaty, bo spacyfikowali swoje lokalne wody, więc chcą zapuszczać sie dalej (większość wypadków).NIE ROZUMIEJĄ.
.......
Rozpisałem się, ale dawno nie było takich tematów, więc z zadowoleniem stwierdzam, ze nie wyszedłem z wprawy. Na ten off top można przymknąć oko :D
Podoba mi się takie przedstawienie tematu, bardzo obrazowo pokazuje problem i ja się z tymi tezami zgadzam. Luk cenię twoją konsekwencję w dążeniu do poprawy rybostanu w wodach zarządzanych przez PZW. Sam jestem w tym związku i chciałbym móc łowić coś innego niż krąpiki-leszczyki po 20-30 cm.
Wiem jedno, do łowienia dużych ryb potrzebne są duże ryby (dla mnie duże to już leszcze około 45-50 cm, większe tylko na komercjach łowiłem, bo są).
-
Interesuje mnie, co o nich sądzisz, bo to, że Ty ich nie nakręciłeś, to wiem.
Znalazłem filmy wchodząc na Twoją stronę. Nie działasz w opozycji do przełożonych, wręcz przeciwnie, więc w jakiś sposób jesteś odpowiedzialny za przekazywane treści na stronie koła.
Dobra, moja ciekawość już została zaspokojona. Powodzenia.
-
Panowie, czy ma miejsce jakaś licytacja? :D Niepotrzebnie...
Są różne drogi działania, i każdy działa tam, gdzie czuje się dobrze. Nie rozumiem dlaczego mielibyśmy robić jakieś podziały, jest wiele rzeczy które można zmieniać w różny sposób.
Ja się tym różnię od kolegi Żwira, że nie działam aktywnie PZW, trochę to wynika z tego, że w Polsce jeszcze nie mieszkam. Nie potrafiłbym też chyba działać w takich warunkach, nie jestem wyczynowcem, poza tym należę do koła, gdzie wiele robić nie trzeba :D
Myśłę, ze nie ma tutaj co robić wyścigów. Różnimy się chyba głównie tym, że ja atakuję PZW za nieudolność, za wiele rzeczy tak naprawdę, a kolega bierze to mocno do siebie. Cóż, ja popieram istnienie PZW, potrzebujemy związku, ale na pewno kierują nim nieudacznicy i cwaniaki. Bo jeżeli się montuje rybaków wędkarzom, aby 'poprawić' sytuację na takim Zalewie Zegrzyńskim, sieciuje tez Mazury siekę biorąc do budżetu ZG a nie związku ogólnie, to dobrze być nie może. Do tego dochodzi też fatalna 'gospodarka zrównoważona'.
Żwir, szczerze chylę czoła - widac robisz naprawde wiele :thumbup: Aczkolwiek pewnych rzeczy nie przeskoczy się bez zmian u podstaw. Nie wiem czy wierzysz, że można z takimi gośćmi jak prezesi Bedyński, Iwański czy Ziemiecki pójść do przodu. Ja nie. To pokolenie musi odejść. Muszą pojawić się osoby z wizją. Bo to, że się robi telewizję 'PZW to my' aby zagłuszyć działania Saturnina i Zbyszka, na długą metę odbije się ZG czkawką. Oszukuje się wędkarzy za ich pieniądze. Propaganda znów jest w użyciu w Polsce, ale wędkarzy się na to długo nabierać nie da. To proste - ryb brakuje i ich nie przybywa. Sam zapewne dobrze o tym wiesz, bo jako wyczynowiec musisz obserwować wciąż pogarszające się warunki, ubożenie rybostanu. Potrzeba konkretnych zmian, trzeba wymienić tych u steru, pokojowych malarzy i kierowników działów z fabryk mebli :D,
A co do krytyki mojej PZW, której nie lubisz. Prawdziwa cnota krytyki się nie boi jak mawiają :D
Mam nadzieję, że jako członek okręgu poruszysz u siebie wiele drażliwych aspektów. Możesz liczyć na moją pomoc jakby czegoś było trzeba.
A dyskusję możemy kontynuować w bardziej luźnym tonie , bez jakiegos cienia rywalizacji. Sam fakt, że dyskutujemy o tym tutaj, świadczy, że jesteśmy po tej samej stronie barykady, nieprawdaż?
Ja tam i tak będę dalej robił swoje. Na zebrania też będę chodził, bo trzeba :)
-
Edycja autora postu : administrator Mateo nie widzi grzechów innych forumowiczów, jest stronniczy
Edycja administratora: http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=518.msg37838#msg37838
-
Interesuje mnie, co o nich sądzisz, bo to, że Ty ich nie nakręciłeś, to wiem.
Znalazłem filmy wchodząc na Twoją stronę. Nie działasz w opozycji do przełożonych, wręcz przeciwnie, więc w jakiś sposób jesteś odpowiedzialny za przekazywane treści na stronie koła.
Dobra, moja ciekawość już została zaspokojona. Powodzenia.
Delegat koła ,czy członek zarządu okręgu nie ma przełożonych i nawet nie musi się podlizywać swojemu guru .
Prezes zarządu ma swoje zadania ,ale to jest tylko jeden głos który tylko przy remisie czyni różnicę.
Nie prezes wybiera zarząd i prezes nikogo bezpodstawnie nie może wyrzucić.Nawet ten z ZG.
-
Po co wprowadzać różnego rodzaju przepisy, łowiska no-kill i wymiary ochronne skoro i tak nie będą one przestrzegane? Jedyną metodą jest ogromne zwiększenie ilości kontroli i powołanie służby państwowej odpowiedzialnej za przestrzeganie przepisów i porządku na łowisku. Wysokie kary połączone z częstymi kontrolami zrobiłyby robotę w kilka lat, a populacja w większości wód odbudowywała by się sama lub przy pomocy zarybień brakujących gatunków. Całkiem fajnym przepisem byłby zakaz zarybiania większości łowisk naturalnych karpiem(dla amatorów karpiowania stworzyć w okręgu kilka łowisk przeznaczonych dla tej formy wędkarstwa).
-
Interesuje mnie, co o nich sądzisz, bo to, że Ty ich nie nakręciłeś, to wiem.
Znalazłem filmy wchodząc na Twoją stronę. Nie działasz w opozycji do przełożonych, wręcz przeciwnie, więc w jakiś sposób jesteś odpowiedzialny za przekazywane treści na stronie koła.
Dobra, moja ciekawość już została zaspokojona. Powodzenia.
Kolego nie ubijaj piany , bo nawet nie umiesz się poruszać po stronie z linku http://www.pzw.org.pl/1409/? (http://www.pzw.org.pl/1409/?)
Strona PZW jest tak skonstruowana technicznie, że górne menu należy do PZW, klikając je wchodzisz na ogólna stronę PZW, gdzie znalazłeś ten film, który chcesz wmówić koledze Żwir, że to on wstawił.
Natomiast tylko menu po prawej stronie należy do Koła którą On prowadzi i tam nie ma żadnych takich rzeczy.
Czy w końcu to rozumiesz?
Drogi Tomku, mam prośbę do Ciebie, nie tym tonem.
Zapewniam Cię, że bardzo dobrze potrafię się poruszać nie tylko po spornej stronie, ale i po wielu innych. Napisałem to, co napisałem, nie martwiąc się o siebie, raczej o wędkarzy mniej biegłych ode mnie w tej materii. Kładłem nacisk na "firmowanie", a nie o bezpośrednie działanie. Niedoświadczony, niezorientowany internauta nie jest w stanie ocenić, co jest co, bo jak zaznaczyłeś: "Strona PZW jest tak skonstruowana technicznie, że górne menu należy do PZW, klikając je wchodzisz na ogólna stronę PZW...". Nie rozumiem tego wyparcia, odrzucenia pewnych faktów, jakby parzyły. Nie jest prawdą, że klikając tylko jeden raz na stronie głównej uzyska się dostęp do rzeczonych filmów? Prawa strona i kolumna opisana jako: "Na skróty" - to mam na myśli. Strona jest odbierana i utożsamiana jako jedność, tak to niestety działa. Jeżeli będę publikował opowiadania na portalu dla erotomanów, to będę miał prawo do dania w zęby każdemu, kto nazwie mnie erotomanem? Stąd moje zasadnicze pytanie: "Tak szczerze: nawet powieka Ci nie mrugnie, gdy maczasz place w czymś takim?". Byłem usatysfakcjonowany odpowiedzią kolegi o nicku Żwir73, który raczej jasno przedstawił swój pogląd na pewne sprawy, odcinając się od konkretnych działań. Ty jednak postanowiłeś być samozwańczym adwokatem wspomnianego kolegi, dzielnie niosąc na sztandarze nieśmiertelne "bicie piany". Najważniejsza była dla mnie kwestia pośredniego, być może narzuconego, ale jednak firmowania, autoryzowania. Nic więcej. Jednak Ty musiałeś interweniować, bo jakoby naszych biją.
Na ostatnie pytanie nie odpowiem, bo już zapewne się zorientowałeś, że w taki sposób nie mam zamiaru rozmawiać.
Interesuje mnie, co o nich sądzisz, bo to, że Ty ich nie nakręciłeś, to wiem.
Znalazłem filmy wchodząc na Twoją stronę. Nie działasz w opozycji do przełożonych, wręcz przeciwnie, więc w jakiś sposób jesteś odpowiedzialny za przekazywane treści na stronie koła.
Dobra, moja ciekawość już została zaspokojona. Powodzenia.
Delegat koła ,czy członek zarządu okręgu nie ma przełożonych i nawet nie musi się podlizywać swojemu guru .
Prezes zarządu ma swoje zadania ,ale to jest tylko jeden głos który tylko przy remisie czyni różnicę.
Nie prezes wybiera zarząd i prezes nikogo bezpodstawnie nie może wyrzucić.Nawet ten z ZG.
Twoja odpowiedź mnie satysfakcjonuje, bo w pewnym zakresie wyjaśnia pewne kwestie. Dziękuję za dyskusję, życząc Ci powodzenia w naprawianiu tego, co zepsute. Wierzę, że chcesz dobrze, jednak proszę więcej nie wspominać o kopaniu i "dokopywaniu", bo nie o to tutaj chodzi. Czyż nie można rozmawiać, ucząc siebie, słuchając, jednocześnie myśląc rozsądnie, pozytywnie, bez odbierania naiwnych, głupich, dyletanckich, dociekliwych pytań jako ataku na własną osobę? ;)
-
Delegat koła ,czy członek zarządu okręgu nie ma przełożonych i nawet nie musi się podlizywać swojemu guru .
Prezes zarządu ma swoje zadania ,ale to jest tylko jeden głos który tylko przy remisie czyni różnicę.
Nie prezes wybiera zarząd i prezes nikogo bezpodstawnie nie może wyrzucić.Nawet ten z ZG.
To jak się stało w Olsztynie czy ostatnio we Wrocławiu? Kto zawiesił zarząd i dlaczego? Nie ściemniajmy, ZG usunie każdego kto im stanie na drodze. Przynajmniej tak było. Prezes Olsztyna został wybrany w prawidłowy sposób i go usunięto, bo chciał wycofać rybaków z jezior.
Możesz udawać nie wiadomo jakiego bohatera, ale w PZW nie będziesz grał tak jak chcesz ale na tyle ile Ci pozwolą. Smutna prawda. 'Bezpodstawnie' nie mogą nic zrobić, ale jak sfabrykują coś, to już będą...
Robienie z PZW nie wiadomo jak zaawansowanej instytucji demokratycznej nie ma sensu. Zwłaszcza ostatnie zapisy to potwierdzają. Żądzą działacze a nie wędkarze.
-
Interesuje mnie, co o nich sądzisz, bo to, że Ty ich nie nakręciłeś, to wiem.
Znalazłem filmy wchodząc na Twoją stronę. Nie działasz w opozycji do przełożonych, wręcz przeciwnie, więc w jakiś sposób jesteś odpowiedzialny za przekazywane treści na stronie koła.
Dobra, moja ciekawość już została zaspokojona. Powodzenia.
Kolego nie ubijaj piany , bo nawet nie umiesz się poruszać po stronie z linku http://www.pzw.org.pl/1409/? (http://www.pzw.org.pl/1409/?)
Strona PZW jest tak skonstruowana technicznie, że górne menu należy do PZW, klikając je wchodzisz na ogólna stronę PZW, gdzie znalazłeś ten film, który chcesz wmówić koledze Żwir, że to on wstawił.
Natomiast tylko menu po prawej stronie należy do Koła którą On prowadzi i tam nie ma żadnych takich rzeczy.
Czy w końcu to rozumiesz?
Drogi Tomku, mam prośbę do Ciebie, nie tym tonem.
Zapewniam Cię, że bardzo dobrze potrafię się poruszać nie tylko po spornej stronie, ale i po wielu innych. Napisałem to, co napisałem, nie martwiąc się o siebie, raczej o wędkarzy mniej biegłych ode mnie w tej materii. Kładłem nacisk na "firmowanie", a nie o bezpośrednie działanie. Niedoświadczony, niezorientowany internauta nie jest w stanie ocenić, co jest co, bo jak zaznaczyłeś: "Strona PZW jest tak skonstruowana technicznie, że górne menu należy do PZW, klikając je wchodzisz na ogólna stronę PZW...". Nie rozumiem tego wyparcia, odrzucenia pewnych faktów, jakby parzyły. Nie jest prawdą, że klikając tylko jeden raz na stronie głównej uzyska się dostęp do rzeczonych filmów? Prawa strona i kolumna opisana jako: "Na skróty" - to mam na myśli. Strona jest odbierana i utożsamiana jako jedność, tak to niestety działa. Jeżeli będę publikował opowiadania na portalu dla erotomanów, to będę miał prawo do dania w zęby każdemu, kto nazwie mnie erotomanem? Stąd moje zasadnicze pytanie: "Tak szczerze: nawet powieka Ci nie mrugnie, gdy maczasz place w czymś takim?". Byłem usatysfakcjonowany odpowiedzią kolegi o nicku Żwir73, który raczej jasno przedstawił swój pogląd na pewne sprawy, odcinając się od konkretnych działań. Ty jednak postanowiłeś być samozwańczym adwokatem wspomnianego kolegi, dzielnie niosąc na sztandarze nieśmiertelne "bicie piany". Najważniejsza była dla mnie kwestia pośredniego, być może narzuconego, ale jednak firmowania, autoryzowania. Nic więcej. Jednak Ty musiałeś interweniować, bo jakoby naszych biją.
Na ostatnie pytanie nie odpowiem, bo już zapewne się zorientowałeś, że w taki sposób nie mam zamiaru rozmawiać.
Interesuje mnie, co o nich sądzisz, bo to, że Ty ich nie nakręciłeś, to wiem.
Znalazłem filmy wchodząc na Twoją stronę. Nie działasz w opozycji do przełożonych, wręcz przeciwnie, więc w jakiś sposób jesteś odpowiedzialny za przekazywane treści na stronie koła.
Dobra, moja ciekawość już została zaspokojona. Powodzenia.
Delegat koła ,czy członek zarządu okręgu nie ma przełożonych i nawet nie musi się podlizywać swojemu guru .
Prezes zarządu ma swoje zadania ,ale to jest tylko jeden głos który tylko przy remisie czyni różnicę.
Nie prezes wybiera zarząd i prezes nikogo bezpodstawnie nie może wyrzucić.Nawet ten z ZG.
Twoja odpowiedź mnie satysfakcjonuje, bo w pewnym zakresie wyjaśnia pewne kwestie. Dziękuję za dyskusję, życząc Ci powodzenia w naprawianiu tego, co zepsute. Wierzę, że chcesz dobrze, jednak proszę więcej nie wspominać o kopaniu i "dokopywaniu", bo nie o to tutaj chodzi. Czyż nie można rozmawiać, ucząc siebie, słuchając, jednocześnie myśląc rozsądnie, pozytywnie, bez odbierania naiwnych, głupich, dyletanckich, dociekliwych pytań jako ataku na własną osobę? ;)
Rany Boskie Jacek :thumbup: :thumbup: :thumbup:
Odpowiedź dla kolegi Baranowski Tomasz (śmiać mi się chce z takich wpisów, syn po egzaminie na kartę wędkarską też miał taki wpis na zaświadczeniu : kolega Iksiński itd.) z betonowego PZW: nie uczestniczę w tej morderczej organizacji od 25 lat.
Nie jestem typem łowcy, a tylko wędkuję i to propaguję, zero zabierania ryb.
Jestem teraz w Stowarzyszeniu komercyjnym.
Taki link to gwóźdź do trumny: http://www.pzw.org.pl/1409/wiadomosci/142769/60/rozstrzygniecie_konkursu_lowca_okazow_zofiowka_2016_z_poprawka
Szczególnie ten Janusz Piotrowski z łańcuchem grubszym niż ten amur zwiotczały jakby z lodówki wyjęty :)
Gratuluję członków, ja już członkiem nie jestem, choć lata 70-80 jako dzieciak mile wspominam i przyjaznych nauczycieli z PZW.
Teraz jest syf w PZW.
-
Delegat koła ,czy członek zarządu okręgu nie ma przełożonych i nawet nie musi się podlizywać swojemu guru .
Prezes zarządu ma swoje zadania ,ale to jest tylko jeden głos który tylko przy remisie czyni różnicę.
Nie prezes wybiera zarząd i prezes nikogo bezpodstawnie nie może wyrzucić.Nawet ten z ZG.
To jak się stało w Olsztynie czy ostatnio we Wrocławiu? Kto zawiesił zarząd i dlaczego? Nie ściemniajmy, ZG usunie każdego kto im stanie na drodze. Przynajmniej tak było. Prezes Olsztyna został wybrany w prawidłowy sposób i go usunięto, bo chciał wycofać rybaków z jezior.
Możesz udawać nie wiadomo jakiego bohatera, ale w PZW nie będziesz grał tak jak chcesz ale na tyle ile Ci pozwolą. Smutna prawda. 'Bezpodstawnie' nie mogą nic zrobić, ale jak sfabrykują coś, to już będą...
Robienie z PZW nie wiadomo jak zaawansowanej instytucji demokratycznej nie ma sensu. Zwłaszcza ostatnie zapisy to potwierdzają. Żądzą działacze a nie wędkarze.
Nie znam sprawy w Olsztynie i Wrocławiu .W sprawie aby Sieradz przygarnął Łódź ,Pan prezes ZG był u nas ,mocno nalegał aby połączyć te dwa okręgi .Zarząd okręgu sieradzkiego nie zmienił swojego stanowiska,do połączenia nie doszło ,nikomu włos nie spadł.
Jaki będzie tego skutek, zobaczymy w przyszłości ,ale swojego stanowiska w tej sprawie się nie wyprę.
-
Taki link to gwóźdź do trumny: http://www.pzw.org.pl/1409/wiadomosci/142769/60/rozstrzygniecie_konkursu_lowca_okazow_zofiowka_2016_z_poprawka
Szczególnie ten Janusz Piotrowski z łańcuchem grubszym niż ten amur zwiotczały jakby z lodówki wyjęty :)
Gratuluję członków, ja już członkiem nie jestem, choć lata 70-80 jako dzieciak mile wspominam i przyjaznych nauczycieli z PZW.
Teraz jest syf w PZW.
Odwiedź Nas ,porobicie kontrol ,pokosicie trzcinkę ,naprawicie groblę po bobrach poznacie się i wtedy coś mów o Panu Januszu.
Amurek, Ci się nie podoba ,wiesz dla czego się znalazł bo były trzy miejsca premiowane,a to było trzecie zgłoszenie przez rok tak duże jest zainteresowanie NO KILL w realu .Mało tego jeszcze gość zgłaszający otrzymuje nagrodę 100 zł .Akurat Pan Janusz za 600 wypalił paliwka uskuteczniając kontrole i bardziej Go wkręciłem niż On się zgłosił ,uczy się łowić na metodę i się tak mi pochwalił.
KONKURS - BRAK ZGŁOSZEŃ generalnie klapa ,przy kontrolach sugerowałem udział w konkursie ,a były ryby faje - no to było, nie mam aparatu ,to ja mam, nie następnym razem zgłoszę .
-
Taki link to gwóźdź do trumny: http://www.pzw.org.pl/1409/wiadomosci/142769/60/rozstrzygniecie_konkursu_lowca_okazow_zofiowka_2016_z_poprawka
Szczególnie ten Janusz Piotrowski z łańcuchem grubszym niż ten amur zwiotczały jakby z lodówki wyjęty :)
Gratuluję członków, ja już członkiem nie jestem, choć lata 70-80 jako dzieciak mile wspominam i przyjaznych nauczycieli z PZW.
Teraz jest syf w PZW.
Odwiedź Nas ,porobicie kontrol ,pokosicie trzcinkę ,naprawicie groblę po bobrach poznacie się i wtedy coś mów o Panu Januszu.
Amurek, Ci się nie podoba ,wiesz dla czego się znalazł bo były trzy miejsca premiowane,a to było trzecie zgłoszenie przez rok tak duże jest zainteresowanie NO KILL w realu .Mało tego jeszcze gość zgłaszający otrzymuje nagrodę 100 zł .Akurat Pan Janusz za 600 wypalił paliwka uskuteczniając kontrole i bardziej Go wkręciłem niż On się zgłosił ,uczy się łowić na metodę i się tak mi pochwalił.
KONKURS - BRAK ZGŁOSZEŃ generalnie klapa ,przy kontrolach sugerowałem udział w konkursie ,a były ryby faje - no to było, nie mam aparatu ,to ja , ale ja mam ,nie następnym razem zgłoszę .
Czasy czynów społecznych pamiętam z komuny i opłaty za ew. nieuczestniczenie.
Macie kasę to zatrudnić firmę.
Czasy się zmieniły kolego z PZW.
Tak w ogóle czas na potężne zmiany
-
Koledzy (szczególnie kolega Tomasz Baranowski), bardzo prosimy o zachowanie merytorycznej formy wypowiedzi i unikanie zwrotów będących oceną postrzegania, rozumowania, zasobu wiedzy i kompetencji innych rozmówców. Takie zwroty są zwykle konfliktogenne. Można prowadzić dyskusję bez tego typu wtrąceń, ograniczając się do wyrażenia swojej opinii na temat poruszanego zagadnienia.
Informujemy, że tego typu wtrącenia zostaną z powyższych wpisów usunięte.
Wierzę, że w okręgach PZW działają ludzie o wysokiej klasie i kulturze osobistej, więc powyższe wstawki były wynikiem wyjątkowo złej formy, kiepskiego nastroju, zmęczenia.
-
Amurek, Ci się nie podoba ,wiesz dla czego się znalazł bo były trzy miejsca premiowane,a to było trzecie zgłoszenie przez rok tak duże jest zainteresowanie NO KILL w realu .Mało tego jeszcze gość zgłaszający otrzymuje nagrodę 100 zł .Akurat Pan Janusz za 600 wypalił paliwka uskuteczniając kontrole i bardziej Go wkręciłem niż On się zgłosił ,uczy się łowić na metodę i się tak mi pochwalił.
KONKURS - BRAK ZGŁOSZEŃ generalnie klapa ,przy kontrolach sugerowałem udział w konkursie ,a były ryby faje - no to było, nie mam aparatu ,to ja , ale ja mam ,nie następnym razem zgłoszę .
Żwir, mam nadzieję, że zapodasz ludziom od siebie, namiary na nowy numer SiG właśnie, będzie tam artykuł o no kill. Wędkarze błędnie utożsamiają to z zakazem zabierania ryb. A takie łowiska, zwane inaczej też sportowymi, oprócz możliwości organizowania normalnych zawodów (na rybie a nie na rybce), ograniczają koszty okręgu, pozwalają na większe zarybienia innych miejsc i przede wszystkim - są magnesem dla wędkarzy, i zachęcają do opłacenia składek. PZW musi miec bogata ofertę, aby móc konkurować ze stowarzyszeniami i łowiskami komercyjnymi.
Niestety, kpy z ZG tego nie rozumieją (Ziemiecki wyskoczył do ludzi z Wrocławia, że zrobili sobie prywatne łowisko - odcinek no kill na kanale burzowym) i nie potrafią inwestować w przyszłość. Propaganda w stylu podrabiania czyjegoś projektu 'PZW to my' nie zadziała długo i jest niegodna. Te filmy nie przyciagną ludzi do związku, to moga dobre łowiska. Łowisko no kill oznacza, że zarybienia przewidziane na nie, można rzucić na żer mięsiarzom gdzieś indziej, na przykład na wiosnę i wczesną jesień. Odciągnie to takich wędkarzy od tarlisk, ocali inne ryby. Tam można ustawić strażników SSR, którzy pilnować będą, że ryba bedzie znikać powoli. Oznaczać to może miesiąc okupowania przez fanów mięsa. Są tu - to znaczy nie ma ich gdzie indziej :)
Ideę łowiska no kill trzeba sprzedać wędkarzom, konkurs tutaj nie zadziałał, ale pokazał przynajmniej jaki macie odbiór. Trzeba sporo pracy włożyć aby edukować wędkarzy, można to umiejętnie robić korzystając z możliwości jakie daje bycie członkiem zarządu okręgu lub koła.
-
Nie wiem co zrobił Ziemiecki ,nie obchodzi mnie to .Jeden był z SB ten nie jest z SB ,też zły ciągle zg zg ....
A co on tam łowi na potęgę ,że mu tak zależy ?Jakie ma powody ?
Każdy ma w życiu prywatnym ,zawodowym swój obszar działania i tym należy się zająć .Nie przejmuje się ZG SB i innymi ..
Można robić coś pożytecznego już na szczeblu koła i okręgu i tu trzeba poświęcać najwięcej energii.
Coś z praktyki:
Na jesieni ZO Sieradz przyjął uchwałę o czasowym wyłączeniu pewnego starorzecza (zimowiska) na rzece Warcie ,zakaz miał obowiązywać od stycznia .Na wniosek prezesów dwóch kół z tego rejonu (członków ZO).Super rozjechaliśmy się zadowoleni gitarra .I cóż następne zebranie ZO do rozpatrzenia pismo od wędkarzy z tych okolic że zarząd pochopnie nierozważnie i nieodpowiedzialnie skrzywdził okolicznych wędkarzy zabraniając im tam łowić chyba 100 podpisów....
-
Jasna sprawa, że zawsze będą protesty. Tak samo były, jak ludziom zakazano wycinać drewno w lesie na własny użytek. Ludzie chcą mieć wszystko za darmo i zawsze...
-
Jasna sprawa, że zawsze będą protesty. Tak samo były, jak ludziom zakazano wycinać drewno w lesie na własny użytek. Ludzie chcą mieć wszystko za darmo i zawsze...
Dokładnie. I potem, takiego prezesa jednego z drugim, przegłosuje się na walnym i won! Nie ważne, że zasiał ziarno i dzięki temu w przyszłości zbierzemy wielkie plony. Ważne, że zablokował dostęp do tarlisk, ograniczył łowienie w rejonie zimowisk itp. Jak można czynić takie rzeczy i blokować ludziom dostęp do mięsa?! >:O >:O >:O
To jest właśnie to, co pisał gdzieś Lucjan, ludzie nie rozumieją co się dzieje nad wodą. Nawet nie chcą zrozumieć prostych rzeczy wyłożonych im na tacy. Dlatego ten cały statut i system jest do do bani, tutaj potrzebujemy twardych zakazów i obostrzeń, nie zaś decyzji, które stu głodnych chłopa może jutro przegłosować.
Dlatego tak ważna jest edukacja wędkarzy, muszą się wszyscy uczyć i znać pewne procesy zachodzące przyrodzie. Trzeba ludziom podpowiadać i uczyć zdroworozsądkowego myślenia. Bardzo liczę na gazetkę Luka, kupa ludzi nie serfuje po necie i forach, szczególnie starsi mają z tym problem. Myślę, że powoli uda się wyjść na prostą i wreszcie będziemy mieli normalne wody w kraju.
-
Nie wiem co zrobił Ziemiecki ,nie obchodzi mnie to .Jeden był z SB ten nie jest z SB ,też zły ciągle zg zg ....
A co on tam łowi na potęgę ,że mu tak zależy ?Jakie ma powody ?
Każdy ma w życiu prywatnym ,zawodowym swój obszar działania i tym należy się zająć .Nie przejmuje się ZG SB i innymi ..
Można robić coś pożytecznego już na szczeblu koła i okręgu i tu trzeba poświęcać najwięcej energii.
Nie zgodze się z Tobą. Tutaj wyraźnie się różnimy. Według mnie uważasz, że zmienisz wiele działając. Trzeba edukowac wędkarzy, sprawić aby zrozumieli pewne rzeczy, dopiero wtedy ich przekonywać do takiego wyłączania starorzecza Warty. Reformy, gdzie na chama się działa przeciwko 90% wędkarzy nie mają sensu. Nie zgodzę się też, że większość jest jaka jest. Gdybyście zrobili konkurs na największą rybe zabraną ( a nie no kill), to myślisz, że mielibyście 1000 zgłoszeń? Kaman, z 10, może 15 góra. Ludzie sie po prostu nie interesują pewnymi rzeczami.
To jest właśnie ciekawa rzecz. Jeżeli się zacznie lobbować za czymś, mając oczywiście solidne argumenty, to spokojnie można zebrać wiele podpisów. Zwłaszcza, że ludzie często nie odmówią Ci wprost :D
Żwir, zapewniam Cię, że Twój sposób działania jest OK, ale nie jest jedyny, i przede wszystkim nie jest wcale najlepszy. Wędkarze sami mają chciec zmian, trzeba do nich dotrzeć i wytłumaczyć, dlaczego ryb nie ma. Dodatkowo trzeba rozsądnie działać, rzucić mięcho tym co najwięcej krzyczą kilka razy w roku, zwiększając jednocześnie limity - oto przykład. Trzeba - to najważniejsze - stać po stronie ochrony pogłowia ryb i tarła naturalnego. To wędkarze muszą zrozumieć! Że rejestry trzeba wypełniać i zdawać, że nie wolno z danego zbiornika zabrć zbyt dużo, aby ryba się mogła rozmnożyc i aby było co zabrać za rok, dwa, trzy.
To co pokazujesz, według mnie świadczy o tragicznym poziomie edukacji wędkarzy, o sporych zaległościach na tym polu i o samej pracy zarządu. Udowadniasz, że wędkarze czegoś nie chcą, jakby to było wspólne wszędzie stanowisko. Ale w Opolu łowisk no kill jest kilkanaście. A też wędkarze są mięsiarze przecież. Może pomaga ilośc łowisk troszkę, ale wg mnie edukacja gra istotna rolę. Ktoś te łowiska no kill utworzył przecież, ktoś zagłosował, nie było podpisów, że ktoś tego nie chce. A koło z Raciborza? Proszę - też się da...
Zauważyłeś też jakie porozumienia ma Opole? Za friko nie połowisz, Twój okręg też musi zapłacić ekstra. Każdy musi, Katowice nawet full składkę z tego co widzę. Czy to nie jest dobra droga do działania? Ja to wiążę z dobrym zarządzaniem, które od jakiegoś czasu ma tam miejsce. Oni mają kasę. Mój ojciec mówił mi o znajomy strażaku z okolic Krapkowic, prezesie lokalnego koła, któremu PZW wciskało ryby, a on nie chciał, bo mieli fajne wody. W skali polskiej nie do pomyślenia ;D
Dlatego Ty potrzebujesz pewną wiedzę (w sensie musisz mieć czym się podeprzeć), dostęp do niej, którą przekazać musisz wędkarzom ze swojego okręgu. Ogólnie rzecz biorąc takowej nie ma. PZW nie dysponuje niczym takim, jest propaganda sukcesu i wyższe co rok składki, przy mniejszej ilości ryb. Puścisz im 'PZW to My'? Dlatego to co robimy na forum, to praca u podstaw. Nie licz, że Mietek z Józkiem sami wpadną na to, że nie wszystko się powinno walić w łeb. Powoli, kropla drąży skałę. Wpierw jeden, potem drugi i trzeci...
Wątpię, aby ktoś na tym forum kwestionował to o czym piszę, o czym mówię (w ogólnym rozrachunku). Nie chodzi wcale o no kill a o rozsądek. Większość z nas brała ryby, ja nawet robiłem to pomimo, że nie miałem komu dać, kot sąsiada jak i sam sąsiad unikali mnie jak ognia :D Skoro my to zrozumieliśmy, inni tez mogą. Trzeba jednak z czymś do ludzi wyjść. Nie da się chcieć wygrać na loterii, jeżeli się nie kupi losu. Dlatego tworzenie pewnej 'ideologii' jest bardzo, ale to bardzo potrzebne. Tak jak robi to Wędkarski Świat chociażby, na pewno nie Wiadomości Mięsiarskie :D Problem w tym jednak, że WŚ to ułamek zaledwie, maleńki nakład biorąc pod uwagę liczbę wędkujących. Internet to jest teraz źródło informacji, droga do ludzi...
Nie myśl, że kwestionuje to co robisz. W pełni to popieram i uważam, że robisz świetną robotę :thumbup: Nie myśl jednak o sobie jako o tym, co ma jedyną i słuszna rację. Bronisz PZW, bronisz ludzi którzy rządzą związkiem. Zapewniam Cię, że z takimi orłami jak Iwański, Bedyński czy Ziemiecki daleko nie zajedziesz. Chyba, że będziesz szedł pod prąd - a trochę tak jest teraz. Potrzebujesz argumentów dla wędkarzy aby przekonać ich do swojej wizji. Na stronie PZW takowych nie znajdziesz :D Ja nie jestem wrogiem PZW, jestem wrogiem zarządzania jakie ma obecnie miejsce, gdzie są tacy, co przywłaszczyli sobie władzę prawie absolutną i rządzą wg własnego widzimisię, nie mając wiedzy czym jest wędkarstwo, zwłaszcza to nowoczesne. Rządzą goście siedzący mentalnie w czasach peerelu, co jest tragiczne. Nie wybiera się ludzi wg umiejętności, wiedzy i doświadczenia, ale wg klucza związkowego, gdzie liczą się układy, wpływy i znajomości.
-
Zwir, Ty działaj w związku, Luk urabia oddolnie. I tylko połączenie tych dwóch elementów zapewni sukces. Dlatego wszelkie kłótnie czy "kłótnie", to woda na młyn niereformowalnych troglodytów.
-
Ja się nie kłócę jakby co. Pokazuję właśnie jak piszesz Michał, że trzeba działać na kilku kierunkach. Samo bycie w PZW i pójście na zebranie czy czyn społeczny, nie napełni wód rybami. Mamy przeciwko sobie nie działający system gospodarzenia wodami i skostniałych włodarzy PZW, więc działania muszą być na wielu frontach :D
-
Nie myśl, że kwestionuje to co robisz. W pełni to popieram i uważam, że robisz świetną robotę :thumbup: Nie myśl jednak o sobie jako o tym, co ma jedyną i słuszna rację. Bronisz PZW, bronisz ludzi którzy rządzą związkiem. Zapewniam Cię, że z takimi orłami jak Iwański, Bedyński czy Ziemiecki daleko nie zajedziesz. Chyba, że będziesz szedł pod prąd - a trochę tak jest teraz. Potrzebujesz argumentów dla wędkarzy aby przekonać ich do swojej wizji. Na stronie PZW takowych nie znajdziesz :D Ja nie jestem wrogiem PZW, jestem wrogiem zarządzania jakie ma obecnie miejsce, gdzie są tacy, co przywłaszczyli sobie władzę prawie absolutną i rządzą wg własnego widzimisię, nie mając wiedzy czym jest wędkarstwo, zwłaszcza to nowoczesne. Rządzą goście siedzący mentalnie w czasach peerelu, co jest tragiczne. Nie wybiera się ludzi wg umiejętności, wiedzy i doświadczenia, ale wg klucza związkowego, gdzie liczą się układy, wpływy i znajomości.
Nie myślę o sobie że mam jedyną rację.Nie bronie wspomnianych przez Ciebie osób może po ludzku sugeruje nie wiesz ,nie byłeś przy tym ,nie przesądzaj .Na pierwszym zjeździe delegatów Okręgu jako delegat koła zabrałem głos w sprawie sportu ,po moich słowach v-ce prezes starszy gość siwiutki się popłakał i zakończył działalność związkową .Młody żądny reform widziałem tylko to czego On nie zrobił lub co zrobił źle wg.mnie ,nie widziałem dziesiątek zawodów które zorganizował zanim ja zacząłem się w to bawić .Teraz bym zrobił to inaczej i źle się czuje z tym do dziś .
Bronie PZW ,bo jeśli wszyscy będą tylko obrzydzać to stowarzyszenie ,to gdy "naprawisz ludziom głowy" i zrozumieją .To kto ?podniesie rękę tam gdzie trzeba ?.Kto to przegłosuje ?.Kto ,będzie tym super preziem?
Musi być napływ świeżej krwi .Już chyba osiem lat się z tym baruje i nie wypowiadam się w kwestiach których nie znam lub nie doświadczyłem .Nad wodą ,na zebraniach i na forach.W proporcjach 80/15/5%
-
Ja się nie kłócę jakby co. Pokazuję właśnie jak piszesz Michał, że trzeba działać na kilku kierunkach. Samo bycie w PZW i pójście na zebranie czy czyn społeczny, nie napełni wód rybami. Mamy przeciwko sobie nie działający system gospodarzenia wodami i skostniałych włodarzy PZW, więc działania muszą być na wielu frontach :D
I nie samo bycie tylko od tej kadencji ZO po raz pierwszy na Warcie za tamą na Jeziorsku podjęto ochronę leszcza ,w następnym roku aby ukrócić szrpakowców wprowadzono okresowy zakaz spinningowania ,od 2017 z Jeziorska giną sieci ,
kilka stref ma zaostrzone regulaminy lub jest czasowo wyłączone z wędkowania ,okres ochronny szczupaka wydłużony od 1 XII Są pozyskane nowe wody Smardzew ,członków przybyło ,ośrodki zarybieniowe są na + ,sport jest na +,i szereg innych dobrych spraw...
NIE ,NAJWIĘCEJ RYB PRZYBĘDZIE OD WYZYWANIA PREZESA PZW.
-
NIE ,NAJWIĘCEJ RYB PRZYBĘDZIE OD WYZYWANIA PREZESA PZW.
Ha, Tu cie jednak boli :D Bronisz tych gości... Ciekawe czemu? Myślisz, że jak u Ciebie wędkarze nie respektują żadnego no kill, to ryb będzie przybywać, zwłaszcza przy obecnym RAPR? A to niby dlaczego? Nawet jeżeli będzie u Was lepiej, przyjadą z gorszych okręgów i Was zrównają. Może więc lepiej zmienić wpierw zasady a później działać? Bez tego są to marzenia ściętej głowy, napełnianie wiecznie pustego, dziurawego wiadra!
Bronie PZW ,bo jeśli wszyscy będą tylko obrzydzać to stowarzyszenie ,to gdy "naprawisz ludziom głowy" i zrozumieją .To kto ?podniesie rękę tam gdzie trzeba ?.Kto to przegłosuje ?.Kto ,będzie tym super preziem?
Musi być napływ świeżej krwi .Już chyba osiem lat się z tym baruje i nie wypowiadam się w kwestiach których nie znam lub nie doświadczyłem .Nad wodą ,na zebraniach i na forach.W proporcjach 80/15/5%
Po raz kolejny się mylisz. Myślisz, że wiele zdziałałeś, ale jako okręg jesteście słabi jak niemowlę na tle Opola lub Wrocławia, a nawet Katowic.. Uważasz, że jak prezesa i innych z ZG będą wybierać działacze, to się zrobi lepiej? Myślisz, że jak ja przyjdę na zebranie koła, to będę miał wpływ na wybór prezesa PZW i kierunek ogólny związku?
Kolego, aby byl napływ świeżej krwi, w wodach PZW muszą być ryby, a wędkarstwo trzeba promować. W rzyć sobie można schować promocję sportu rzutowego, czy wyczyn spławikowy. Ludzie nie łowią wyczynowo spławikiem i nie chcą, a rzutowe wędkarstwo to jakaś karykatura. Teraz wchodzą inne rzeczy, jest epoka karpiarstwa, spinningu, trochę spławika i mocno też feedera. Tu trzeba coś zaproponować ludziom, dzieciakom zwłaszcza. Ty żyjesz spławikiem, więc może uważasz, ze dużo się dzieje, ale wg mnie jest totalny odwrót. Gdyby nie Górek, kto wie jak by to jeszcze wyglądało. Zobacz - zawody Matrixa, Milo i tak dalej... Tam są ryby, tam jest frajda, tam sa zapełnione łowiska i dobre nagrody. Dobrze to wiesz, bo sam startujesz i organizujesz. Tak więc tędy droga - a nie da się bez ryb. Usuńcie rybaków, brońcie leszcza i tak dalej... Wg mnie wielkich zmian nie będzie. Podstawiasz drabinę nie pod ten mur.
Udzielasz się tutaj w sumie aby bronić PZW. Zachęć tych co nie opłacą składek w tym roku aby tego nie robili. No śmiało, dawaj... Pokaż jakie masz argumenty. Dodaj wiary tym osobom, że jest sens płacić.
Myślisz, że każdy to jest dawca, co będzie się udzielał i zmieniał? Nie, ludzie to w 90% biorcy, i albo masz coś dobrego do zaoferowania albo pa jak parasol. To już nie jest Powstanie Warszawskie, gdzie ludzie tysiącami się poświęcali. Teraz jest czas konsumpcjonizmu, i aby być dobrym, trzeba umieć coś sprzedać, i mieć co sprzedać. Ja w Opolu i Katowicach mam co kupić, ale dla wielu, zwłaszcza ludzi z Mazowsza n przykład, to nie ma sensu. Ile można dawać, co? Ile można działać? A malarz pokojowy Bedyński do spółki z naukowcami z IRŚ z najlepszej wody okręgu zrobi sobie rybaczówkę, po czym jeszcze da wędkarzom z liścia, czyli wyprodukuje gniota 'PZW to My', z relacją z mistrzostw, ze strasznie rybnego Zalewu Zegrzyńskiego. Ci pojadą na ryby później i zaliczą efektowny kontakt z echem na dużej i pustej wodzie nie z rybami.
Sorry, ale jak tak chcesz reklamować PZW, to powodzenia życzę i współczuję jednocześnie, bo ciężka orka Cię czeka. Żwir, PZW związkiem sportowym już nie jest, i trzeba się patrzeć gdzie są ludzie i jak ich zachęcić do wędkarstwa. Za rok,dwa lub trzy, dzieciaki będą chciały łowić ładne ryby a nie uklejki. Inwestować trzeba tam, gdzie to da realne korzyści i efekty... Możesz mnie oskarżać o brak rozeznania i wiedzy, ale ja widzę i mam wiedzę co się dzieje w UK. Małolaty jakbyś pokazał im bata i uklejki, powiedzieliby Ci abyś sobie włożył go tam gdzie słońca nie ma. Oni chcą konkretów. Chcą ryb, i to sporych, a nie mieszać gliny i ziemie z zanętami godzinami, aby złowić kilogram małych rybek.
Co jak co, ale obecni włodarze ryb Ci na pewno nie zapewnią, wręcz przeciwnie, możesz polegać na nich jak na Zawiszy, że za rok, w formie uznania zwiększą składki, po raz kolejny nie dając nic extra w zamian. Nie obwiniam Cie o nic, jedna zdumiewa mnie Twój optymizm i wiara w to, że Ci co doprowadzili do ruiny polskie wody, nagle okażą się geniuszami wędkarskiego marketingu i menadżerami jakich nie powstydziłoby się londyńskie City. Ja tego nie łykam, i wybacz, ale krytykę swoją prowadzić dalej będę.
-
przyjadą z gorszych okręgów i Was zrównają. Święte słowa,tak zaczyna się dziać w Opolskim na j.otmuchowskim i j.nyskim widzę to osobiście.
-
Znowu to samo, przyjadą ci źli z Katowic czy Wałbrzycha i zeżrą tym biednym Opolskim "no kilowcom " wszystko :facepalm: Sami ich zapraszacie, płacą i sobie zabierają. Zarząd Okręgu Opole jak widać chcę przyjezdnych to znaczy chce kasy a już nie koniecznie żeby przyjezdni zabierali ryby. Nie stosują się do regulaminów, dzwoń, zgłaszaj lub interweniuj.
Proszę nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka i nie dzielmy wędkarzy
-
A tam Janusz gadasz że z Katowic czy cóś. To myyyy przyjdziemy! Gumofilce i betony. Ciii +50 i dopiero zamrażarki SE zapełnimy.
-
Dawać na Opole, jak wezyr Kara Mustafa na Austrię, tylko co będzie jak z odsieczą przyjedzie Luk I Wielki :D ;D :P
-
Enzo, nie wiem czemu piszesz takie rzeczy, boli cię kuferek? ;D A co to dziwne? Jak masz okręg i porozumienia i rybne łowiska w jednym, to co się dzieje? Wędkarze z innych tam nie jeżdżą częściej? Przeciez to normalne! Ja nikogo nie dzielę, tylko piszę jak jest.
Nie wiem czemu wciąż uzurpujesz sobie prawo do łowienia na wodach innych okręgów w imię jednej składki. Napisz jakie będą korzyści, śmiało. Napisz o tej fantastycznej unii wędkarskiej, jednym wspaniałym związku, raju, pełnym ryb, wielkich i tłustych, o wspaniałych, dzikich wodach PZW, którym nie dorównają wtedy żadne Ebro czy Wye...
To jest normalne, że okręgi chcą kasy, nie rozumiem Twojego myślenia. Masz pracę? Pracujesz aby dawać komuś kasę czy aby ją zarabiać? Myślisz, że wstrętne Opole jako jedyne chce dopłat od innych bo chodzi tylko o pieniądze? A może o coś więcej? Może tam gdzie jest kasa jest więcej ryb, więcej się dba, jest sieka na SSR, częstsze kontrole i takie tam? Nie wiem za cholerę co proponujesz i jaką masz wizję polskich wód. Wydaje mi się, że taką, gdzie za 200 na całą Polskę jest super i ryb jest mnóstwo. Zejdź na ziemię, póki co to jest nierealne. Chyba reklamujesz nam jakiś armageddon w imię jakiś konstytucyjnych praw. Czy to dziwne, że na wodach stowarzyszenia, mającego jeden zbiornik, płaci się średnio 200 PLN za rok? Ty chcesz za tyle ogarnąć ile zbiorników? Wszystkie w okręgu? Licz siły na zamiary. Papier wszystko przyjmie. Nie wiem co proponujesz. Jeżeli masz dwie firmy, mające różne wyniki finansowe, jedną lepszą a inną gorszą, to uważasz, że zarabiac się powinno tyle samo w obydwu z nich? Jeżeli tak, to po jaką cholerę się starać?
Wytłumacz to wędkarzom, co dbają o własne wody, że w imię wspaniałej przyjażni pomiędzy wędkarzami, pięknemu braterstwu łowiących, swoje zadbane wody muszą udostepnić tym co przyjeżdżają z daleka i im ryby zabierają i zostawiają śmieci... Pokaż, jak to jest wielce sensowne, że na swojej zadbanej wodzie nie usiądziesz, bo miejsca ci zajmą. Ci, co o swoje wody nie dbają, i wolą jeżdzić dalej.
Niestety Panowie, ale centralizacja nie jest dobra. Działa bronienie swojego, dbanie o swoje. Wody powinny należeć do kół, te niech sobie rządzą jak potrafią, konkurują i walczą o wędkarza, o jego składki. NIech zarybiają jak potrafią i uważają za słuszne. To jest sposób aby dbać. A nie promować jakieś wizje o jednej składce i pseudojedności czy o jednym związku.
Na koniec podam przykład wód koła Zabór, do którego należałem. Pomosty pozamykane i pochowane w trzcinach, miejscowi nie chcący nic powiedzieć, wody niby fajne ale z jednej strony strasznie zaniedbane. Połowisz jak wiesz co i jak. Wody o wielkim potencjale, ale w dość kiepskim stanie. DLaczego? Bo jak miejscowi zadbają, to przyjdą inni, i zajmą miejscówki, będa biwakować i siedziec tygodniami, ryby zabierać. Więc lepiej jest się ukryć, pokazywać, że jest 'słabo', budować pomosty w trzcinach, z kładką schowaną w lesie. Na dodatek obcym przebić opony, porysować kluczem samochód. To jest problem centralizacji właśnie, tego, że komuś się wydaje, że za dwie stówy wszystkie wody są jego i i ma do nich prawa, naturalne. Że ktoś inny mu je przygotuje i zarybi. Bo mu się należy... To po prostu nie działa.
Tak więc Opole kosztuje więcej, bo mają lepsze wody. Nie mam problemu zapłacić dwóch składek, uważam to za rzecz oczywistą i słuszną. Janusz, to co piszesz, to po części taka polska zawiść. Zamiast mieć tak dobrze jak w Opolu, chcesz aby Opole było takie jak inne okręgi. Bo jak wierzysz, że przy porozumieniach lub jednej składce byłoby dobrze, to jesteś marzyciel/mitoman - a na dodatek działacz :D O, a może jeszcze zażądaj od Czechów aby udostępnili swoje wody! Zaproś ich do siebie, podpisz porozumienia z ichnimi okresami czy co ta mają, pokaż bogactwo i polksą najlepszą w świecie gospodarkę zrównoważoną. Wykaż, jakże jest to sensowne, przecież wszyscy jesteśmy jedna brać wędkarska, członkowie UE, dwa bratanki. Zabiją Cię śmiechem :D :D :D
Ja nie rozumiem. Dlaczego nie pokażesz wędkarzom co mają pretensje (pisałeś, ze mają w sprawie Opola), że może warto zadziałać tak jak oni działają? Że taka Dębowa to jedna z najlepszych karpiowych wód, że są łowiska no kill, że jest sens je zakładać, że trzeba bronić tarła naturalnego, że górne wymiary są słuszne? Że zamiast jeździć lepiej dbać o swoje własne? W rejonie Gliwic wód jest bardzo dużo przecież.
-
Dawać na Opole, jak wezyr Kara Mustafa na Austrię, tylko co będzie jak z odsieczą przyjedzie Luk I Wielki :D ;D :P
I przyszedł, zgasił towarzystwo. :thumbup: :bravo:
-
Luk a Ty dalej swoje jak mantrę, troszkę te wpisy wcześniejsze to ironia z mojej strony :-[ nic nie uzurpuję i nigdzie nie napisałem że mam być jedna składka ??? i wiesz mi; tłumaczę, rozmawiam, zmieniamy na lepsze, tylko na miłość Boską nie róbmy ze wszystkich wędkarzy z ościennych Okręgów Opola złodziei, mięsiarzy etc., takie nawoływanie o jakim piszesz nie wpływa korzystnie ( są przebite opony, porysowane auta ) w imię czego Luk ?!
Z jednej strony wychowywanie młodzieży, dbanie o środowisko, ryby a z drugiej tworzenie podziałów na Tych dobrych i złych ?
Każdy z Nas ma inny punkt widzenia, czasami podobny czasami nie ale jeden przyświeca nam cel i tego się trzymajmy.
-
Koledzy, w jakim świecie Wy tam żyjecie? Poprzebijane opony, porysowane samochody? Wędkarze wędkarzom? Jak tu u nas, w Polsce, ma być dobrze... Nie widzę nawet promienia nadziei, niestety.
-
Lucjan zmęczyła mnie ta rozmowa ,nie wiem jak mam z Tobą rozmawiać .Zarzucałeś mi że uważam że mam jedyną rację ,ale to Twoje argumentacje są dziwne, wydają się zbyt górnolotne.Zmiana prezesa PRL SB i w kółko to samo .
Wydaj czasopismo ,zmieniaj prezesa .Nie znam nikogo osobiście z ZG ,lata mi kto będzie następny.Jak już się odkryłem 4 lata w zarządzie koła ,cztery w drugim + ZO ,uczestnictwo w różnych zawodach PZW z MP włącznie.Myślę ,że znam nie mniej mankamentów PZW niż Ty ,a może więcej .
Przyznaje, nie wpadłbym na to ,że można to wyprostować czasopismem i forum.Życzę powodzenia .
Forumowiczom dziękuje za uwagę ,zasugeruję tylko (dobrze jest na spokojnie cofnąć się parę stron i w wolnej chwili prześledzić temat ,zanim "przypniemy komuś łatkę").
-
Jacku nie wiem czy to do końca specyfika regionu. Nawet śmiem w to wątpić. Buraków i chamów w moim odczuciu spotkamy wszędzie.
Jeżeli zapytasz czy u nas takie praktyki miały miejsce, powiem TAK :facepalm: Mięsiarze i leśne dziadki to obiekt wyjątkowy, nie do końca zdiagnozowany w ramach socjologi społecznej ;D
-
Enzo, ale czemu uważasz, że ja strasznie dzielę? Napisałem Żwirowi, że jak jego okręg będzie miał dobre wody, to przy porozumieniach wyrównają je wędkarze z okręgów ościennych. Gdzie tutaj jest dzielenie, nie przesadzasz? Przecież to najczystsza prawda. Normalną wtedy rzeczą będzie, że wędkarze okręgu Żwira się wkurzą, i zaczną żądać ograniczeń dla przyjezdnych. To są fakty, nie żadne tworzenie lepszych i gorszych ;) Nawet jeżeli działałyby rejestry w takim układzie, wszelkie zmiany wprowadzi się po roku, dwóch, trzech. Takie jest prawo i jego konsekwencje.
Nie uważasz, że masz zbyt wygórowane mniemanie o wędkarzach? Możesz siać tutaj populizm i niektórzy Ci przyklasną, ja jednak jestem realistą :D Dam sobie rękę uciąć, że gdybyś był z Opola, śpiewałbyś zupełnie inną piosenkę. Przypomnę, że należę do Katowic i za Opole zapłacę ekstra, full. Nie przeszkadza mi to. Bo uważam, że powinniśmy płacić więcej. Jeżeli ma to być 200 zeta, trzeba więcej pracować społecznie i nie zabierać tyle ryb. Czy to też jest dzielenie? :D
Jasne, że mamy wspólny cel, ale różne drogi, nie bójmy się jednak o tym rozmawiać. Ja mam wrażenie, że sporo wędkarzy oczekuje cudów od 200 zeta składki, chcieliby łowić wszędzie i brać ile wlezie. Tak się nie da. Chyba, ze 3/4 to będą łowiska no kill :D
Lucjan zmęczyła mnie ta rozmowa ,nie wiem jak mam z Tobą rozmawiać .Zarzucałeś mi że uważam że mam jedyną rację ,ale to Twoje argumentacje są dziwne, wydają się zbyt górnolotne.Zmiana prezesa PRL SB i w kółko to samo .
Wydaj czasopismo ,zmieniaj prezesa .Nie znam nikogo osobiście z ZG ,lata mi kto będzie następny.Jak już się odkryłem 4 lata w zarządzie koła ,cztery w drugim + ZO ,uczestnictwo w różnych zawodach PZW z MP włącznie.Myślę ,że znam nie mniej mankamentów PZW niż Ty ,a może więcej .
Przyznaje, nie wpadłbym na to ,że można to wyprostować czasopismem i forum.Życzę powodzenia .
Forumowiczom dziękuje za uwagę ,zasugeruję tylko (dobrze jest na spokojnie cofnąć się parę stron i w wolnej chwili prześledzić temat ,zanim zaszufladkujemy kogoś).
Żwir, to co chciałem pokazać, to fakt, że nie dojedzie się daleko bez poważnych zmian. Możesz startować w galaktycznych mistrzostwach świata chociażby, ale pewnych rzeczy nie zmienisz bez dobrych podstaw. Tych w PZW brakuje niestety. Tak, też dlatego, że rządził przez ponad dwadzieścia lat esbek, i zarżnął wody i część związku. Teraz jest następca, wcale nie lepszy. Zmienionio zasady wyborów aby zablokować zmiany, wpuścić świeżą krew. Uważasz, że to OK? We Wrocku był przebojowy zarząd okręgu, co go spotkało?
-
Jacku nie wiem czy to do końca specyfika regionu. Nawet śmiem w to wątpić. Buraków i chamów w moim odczuciu spotkamy wszędzie.
Jeżeli zapytasz czy u nas takie praktyki miały miejsce, powiem TAK :facepalm: Mięsiarze i leśne dziadki to obiekt wyjątkowy, nie do końca zdiagnozowany w ramach socjologi społecznej ;D
Maćku, jestem wstrząśnięty, bo mi do głowy by nie przyszło, żeby analizować nad wodą to, co jest wybite na tablicach rejestracyjnych samochodów. Jedno jest pewne, nigdy mi się nie zdarzyło, żeby ktoś w moich stronach uszkodził mi samochód. Przyznaję, nie raz wracałem z miejscówki, wypatrując auta, ale zawsze stało :) Tfu, tfu!
-
Jacku nie wiem czy to do końca specyfika regionu. Nawet śmiem w to wątpić. Buraków i chamów w moim odczuciu spotkamy wszędzie.
Jeżeli zapytasz czy u nas takie praktyki miały miejsce, powiem TAK :facepalm: Mięsiarze i leśne dziadki to obiekt wyjątkowy, nie do końca zdiagnozowany w ramach socjologi społecznej ;D
Maćku, jestem wstrząśnięty, bo mi do głowy by nie przyszło, żeby analizować nad wodą to, co jest wybite na tablicach rejestracyjnych samochodów. Jedno jest pewne, nigdy mi się nie zdarzyło, żeby ktoś w moich stronach uszkodził mi samochód. Przyznaję, nie raz wracałem z miejscówki, wypatrując auta, ale zawsze stało :) Tfu, tfu!
Ponieważ z Tobą przyjacielu jest wszytko ok :thumbup: Niestety cała społeczność wędkarska nie jest idealna. Jak w życiu, zdarzają się ludzie i ...parapety :-X
Zapytaj się chociażby Jędrzeja, jak został potraktowany jego ostatni wóz, na parkingu nieopodal rzeczki...
-
Nie do wiary :facepalm:
Dzięki, Maćku. Mam już więcej wiedzy. Strach się bać.
-
Żwir, to co chciałem pokazać, to fakt, że nie dojedzie się daleko bez poważnych zmian. Możesz startować w galaktycznych mistrzostwach świata chociażby, ale pewnych rzeczy nie zmienisz bez dobrych podstaw. Tych w PZW brakuje niestety. Tak, też dlatego, że rządził przez ponad dwadzieścia lat esbek, i zarżnął wody i część związku. Teraz jest następca, wcale nie lepszy. Zmienionio zasady wyborów aby zablokować zmiany, wpuścić świeżą krew. Uważasz, że to OK? We Wrocku był przebojowy zarząd okręgu, co go spotkało?
Lucjan ,jakoś się nakręciłeś ,że nie czytasz ze zrozumieniem ,tylko z nastawieniem jak skontrować .
Nie chwalę się że startowałem na MP ,tylko sygnalizuje, że byłem widziałem ,wiem ile to kosztowało i wiem co zawodnicy dostali w zamian .Konkretnie Mistrzostwa Polski U-14(rola trener).Czyli porażka działaczy,"tych wyżej".U mnie w kole wygląda to okazalej i za friko.
-
Oki, odpuszczam, być może się troszkę nakręcam ;) Sorki.
-
Zwir, tutaj nikt, mam nadzieję, nie nastawia się do Ciebie źle, bo myślisz inaczej od Luka i tylko on ma rację. Działacie na dwóch flankach barykady, ale po tej samej jej stronie. Jak już wcześniej napisałem, dla mnie obecne PZW to zło, ale z ogromnym szacunkiem podchodzę do dobrych ludzi, którzy oddolnie próbują coś zmienić. Próbują... ba, często gęsto wspaniale im się to udaje. Jak Tobie. :bravo: :thumbup:
-
Gdyby (tak zupełnie teoretycznie) w tym roku składek nie opłaciło 25% wędkarzy, to czy okręgi nadal utrzymałyby swoje diety? I wody przy okazji zupełnie?
Jak myślicie: gdzie jest granica finansowa?
-
To jest dobre pytanie, bo w tym roku naprawdę sporo osób nie opłaci.
-
To jest dobre pytanie, bo w tym roku naprawdę sporo osób nie opłaci.
Niestety niektórzy nie mają innego wyjścia i muszą zapłacić haracz :(
-
Gdyby (tak zupełnie teoretycznie) w tym roku składek nie opłaciło 25% wędkarzy, to czy okręgi nadal utrzymałyby swoje diety? I wody przy okazji zupełnie?
Jak myślicie: gdzie jest granica finansowa?
Sądzę, że niektóre okręgi zostałyby rozwiązane, bo są na granicy płynności finansowej. W znacznej części okręgów nic by się zmieniło, tylko "górka" byłaby mniejsza.
-
Gdyby (tak zupełnie teoretycznie) w tym roku składek nie opłaciło 25% wędkarzy, to czy okręgi nadal utrzymałyby swoje diety? I wody przy okazji zupełnie?
Jak myślicie: gdzie jest granica finansowa?
To jest bardzo ciężki temat.Z roku na rok coraz wyższe składki a gospodarka wód w stanie opłakanym,u mnie wygląda to tak że jak karta idzie np.10zł w górę to jest mnóstwo szumu wiara narzeka a potem i tak wszyscy płacą.Ja osobiście bardzo lubię łowić na różnych łowiskach i bardzo cenię sobie rzeki a te szczególnie ze względu na spinning i gdyby karta poszła i 30zł w górę to pewnie bym zapłacił bo to kocham i nie wyobrażam sobie żeby nie wyjść czasem na ryby.A opłacenie łowiska komercyjnego mnie nie interesuje bo nie wyobrażam sobie siedzenia przez cały sezon na jednym zbiorniku,to nie mój świat.A więc gdzie jest granica opłat? Nie wiem.
-
To jest dobre pytanie, bo w tym roku naprawdę sporo osób nie opłaci.
Niestety niektórzy nie mają innego wyjścia i muszą zapłacić haracz :(
Dlaczego nie mają wyjścia? Nie ma innych wód w okręgu, komercji, gospodarstw rybackich? A może są, ale gorzej zarybione? W to nie wierzę :D
Ja płacę "haracz". Za tę kasę mam kupę wody do obłowienia, a nie jedną wannę. To jest wręcz ekonomicznie nieuzasadnione, taka ilość dostępnych akwenów. Byłbym gotów nawet ten haracz podwoić, byleby zamiast zarybieniami (czy są, czy nie, to inna rzecz) programowo zajęto się pogłębianiem Odry na "moim" odcinku. W każdym razie - podobno Konstytucja gwarantuje nam wolność, a jeszcze większą - zdrowy rozsądek. Dlatego nie używam słowa "haracz", bo nikt mnie do niego nie zmusza.
Nie zrozum mnie źle - patologię, niczym nieuzasadnione zespawanie stetryczałych dup ze stołkami, nepotyzm, kolesiostwo, cwaniactwo, butę, sklejone zwoje mózgowe, brak pomysłów itp. - zawsze potępię. Ale potępiać stosunkowo niewielkie wydatki w odniesieniu do potencjalnych możliwości? Tego nie zrobię.
Inną sprawą są nasze wrodzone malkontenctwo i narzekactwo. Mam kolegę, który ma komercyjne łowisko. Ochy i achy szły w świat. Ile tam ryb! Dlaczego nie ma tak na wodach pizeddabliju? Tiaaa... Teraz słyszę, że kolega poodławiał karpie na święta i doi kasę z frajerów, którzy karmią mu ryby. Bo tam, panie, nie ma ryb! A ja wiem, że są, ale 100 razy pokłute, znające wędkarskie sztuczki itd... Ryby nie są głupie, to raczej my jesteśmy wygodni i zadufani w swoje teorie.
Nie twierdzę, że w wodach PZW jest ryb od groma, bo to nieprawda. Ale w zeszłym roku, będąc w Szwecji, szczerze żałowałem, że nie pojechałem te 50 km od domu (woda gospodarstwa rybackiego, jakby co). Na pewno bardziej bym się wyłowił, a za wódkę zapłacił 5 razy mniej. I to też jest ważne! Pozdrawiam ;D
-
Dziś kończy się moje ponad tygodniowe gorączkowanie jutro już do pracy.Od jutra nie będę Wam dokuczał.
Tak się zastanawiałem jak mogę pomóc Lucjanowi i takie cosik mi przyszły do głowy.
Bardzo mnie wkurza jak widzę nad wodą wędkarzy przetrzymujących ryby w małych siateczkach do tego słabo zanurzonych.
RAPR jest niedoskonały w wielu punktach ,ale nie o to ..
Przy kontrolach pytam po co Panu te dwa leszczyki - leżą sobie na boku i walczą o życie .Ano, bo się jeszcze co dołapie ,a jak się nie dołapie to co? To wypuszczę hmm..... to jest bardzo częsty widok .I tak się zastanawiam jak zmusić do myślenia ,ile ta ryba rosła .
Miałem w zimę napisać parę słów, mam nawet tytuł .
Ryby nie grzyby ,przez noc nie rosną
Wypisać tam ile czasu rośnie leszcz ,płoć ,krąp ile % przeżywa z naturalnego tarła .Ryby powszechnie nieszanowane.
Ile musi potrwać aż urośnie do rozmiarów zadowalających wędkarza ,a sukcesem by było ,zanim spocznie na patelce aby parę razy odbyła tarło.
Taka edukacja,może się to Lucjan przyda do twojego czasopisma lub coś na ten styl proponuje zrobić.
Z racji że często bywam nad wodą choć by na naszej Zofiówce , gdziekolwiek widzę dziwne zachowania też zwracam uwagę.
Chętnie podparł bym swoje argumenty fachowym opracowaniem ,czasopismo mogę rozdawać .
Na przewrotach zarządów i wysadzaniu prezesów się nie znam i nie pomogę.
-
Gdyby (tak zupełnie teoretycznie) w tym roku składek nie opłaciło 25% wędkarzy, to czy okręgi nadal utrzymałyby swoje diety? I wody przy okazji zupełnie?
Jak myślicie: gdzie jest granica finansowa?
Przynajmniej od dwóch lat jest coraz mniej zrzeszonych wędkarzy w PZW i co się dzieję? A no to że składka co rok w górę dla wyrównania bilansu, tak można robić przez wiele lat do uzyskania "granicy wytrzymałości" czyli liczby osób którzy zapłacą zawsze i będzie i można wmówić że teraz to będzie dobrze bo płacą np.500 a nie 200 :facepalm:
Najlepsza jest argumentacja ostatniej podwyżki składki członkowskiej o 11 zł -" na cele statutowe, prowadzenia biura ZG " z wyliczeń około 2,5-3 mln zł >:O ??? :facepalm:
-
Żwir, masz ode mnie :thumbup:
Mam przeczucie graniczące z pewnością, że Ty chcesz dobrze, ale nie masz zbyt wielkiego pola manewru. Ważne, żebyśmy rozmawiali. Jesteś pośrednikiem między dwoma stronami, więc rób, ile możesz, na ile masz sił. Kropla drąży skałę, jak powiedział mój znajomy, wyganiając teściową z domu.
-
Gdyby (tak zupełnie teoretycznie) w tym roku składek nie opłaciło 25% wędkarzy, to czy okręgi nadal utrzymałyby swoje diety? I wody przy okazji zupełnie?
Jak myślicie: gdzie jest granica finansowa?
Przynajmniej od dwóch lat jest coraz mniej zrzeszonych wędkarzy w PZW i co się dzieję? A no to że składka co rok w górę dla wyrównania bilansu, tak można robić przez wiele lat do uzyskania "granicy wytrzymałości" czyli liczby osób którzy zapłacą zawsze i będzie i można wmówić że teraz to będzie dobrze bo płacą np.500 a nie 200 :facepalm:
Najlepsza jest argumentacja ostatniej podwyżki składki członkowskiej o 11 zł -" na cele statutowe, prowadzenia biura ZG " z wyliczeń około 2,5-3 mln zł >:O ??? :facepalm:
A może by tak... Każdy wziął swoją "haraczówkę" i wypisał koszt pełnych składek za ostatnie 10 lat. Oczywiście bez zniżek i tylko za opłaty wód nizinnych. To by dało jakiś obraz cenowego progresu nawet w odniesieniu do komunikatów Prezesa GUS-u
-
Nie do wiary :facepalm:
Dzięki, Maćku. Mam już więcej wiedzy. Strach się bać.
Jacek - jest kilka takich "zaprzyjaźnionych" miast. Chociażby w naszym województwie.
-
Żwir, dobry temat! Myślę, że warto to pociągnąć, i powinno się tak stać w następnym numerze! :thumbup:
Co do opłacania składek. Nie używałbym może słowa haracz, zależy bowiem to od okręgu, co się ma i co się dostaje. W Katowicach, na ten przykład zarybiono w 2015 wagą (około) 310 ton! Czy ktoś jest w stanie sobie wyobrazić ile to jest pracy i zachodu? To nie sa duże ryby, tylko narybek, 310 tysięcy kilogramów. Biorąc pod uwagę ilość składek, trudno powiedzieć więc, że nic się nie robi. Oczywiście, można powiedzieć, że to tylko na papierze, ale nawet jeżeli byłoby to 200 ton, jest to oszałamiająca liczba i sporo pracy, w dużej mierze społecznej.
Czy powinniśmy opłacać PZW? Wg mnie i tak i mnie. Na pewno powinniśmy się kierować własnymi potrzebami (ja muszę łowić na wielu wodach, w tym rzekach, komercje tylko i wyłącznie mnie nie kręcą). Gdy mamy dobre władze i zadbane w miarę łowiska, wręcz trzeba opłacić. Ale jeżeli mamy okręg w którym jest z roku na rok coraz gorzej, a przy korycie siedzą te same osoby, warto w proteście nie zapłacić lub też wstrzymać się jakiś czas, jednocześnie wysyłając pismo lub maila z uzasadnieniem, dlaczego tak robimy (można do ZG). To powinno pomóc. Myślę, że często nie ma reakcji, gdyż wędkarze nie protestują. A kto ma analizować dane i jak, na jakiej podstawie? Kiedyś Mateo pisał, jak na rejestrze dopisywał uwagi o danym łowisku. Że jest duża populacja skarłowaciałego leszcza, gdzie indziej wzdręgi. Takie wpisy nie przeszkadzają ale pomagają, podobnie byłoby z informacją, dlaczego nie opłacamy składek. Wg mnie jest szansa, że ktoś weźmie to sobie do serca.
Tutaj problemem też jest sama góra. Tam muszą być ludzie, którzy powinni rozumieć jak ważne jest utrzymanie ludzi w związku. Demografia jest nieubłagana, co roku jest nas coraz mniej, z każdym rokiem przybywa wędkarzy z ulgami. Bilans staje się coraz bardziej niekorzystny. Już chociażby dlatego trzeba działać. Dodatkowo konkurencją stają się komercje i stowarzyszenia. jeżeli ktoś lubi wędkować od czasu do czasu, to w cenie pozwolenia PZW ma kilkanaście wypadów na łowisko z rybami. Oferta PZW musi być coraz mocniejsza a nie coraz słabsza, bez tego trudno o jakieś zmiany. Ja mam prosta podpowiedź. Wystarczy kilka przynajmniej łowisk no kill, i już jest ciekawie, jest oferta. Po tym co napisali forumowicze z opolskiego, uważam, że głupotą byłoby nieopłacanie składek w tym okręgu. Oferta w stosunku do ceny jest co najmniej przyzwoita. I to w miejscach zamieszkania, nie trzeba wcale daleko jeździć.
-
Z mojej "haraczówki" wynika że od 2008 do 2016r za wody nizinne opłacilem 1222zł. Było by tego trochę więcej jednak od 2008r mam nowa legitymację i nie pamietam oplat za wody nizinne w 2006 i 2007r.
-
Co do opłacania składek to ja jestem jednym z tych bez wyjścia. Od 23 lat mieszkam niecałe 3 km od rzeki Wisły (wcześniej było to z 300 metrów). Nie mam samochodu ani prawka. Najbliższa komercja to http://karp-lisiogon.pl/ (http://karp-lisiogon.pl/) około 25 km ode mnie. To ok 2h w jedną stronę autobusami. Dlatego też co roku wykupuję zezwolenie z PZW Toruń na rzekę Wisłę bo praktycznie tylko tam łowię.
Na mapce https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=12QnOoOgxyxNTgPVanAUYIiZpjOs&ll=53.132687337391474%2C18.054487740966806&z=12 (https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=12QnOoOgxyxNTgPVanAUYIiZpjOs&ll=53.132687337391474%2C18.054487740966806&z=12) widać, gdzie mieszkam.
-
Dziś kończy się moje ponad tygodniowe gorączkowanie jutro już do pracy.Od jutra nie będę Wam dokuczał.
Tak się zastanawiałem jak mogę pomóc Lucjanowi i takie cosik mi przyszły do głowy.
Bardzo mnie wkurza jak widzę nad wodą wędkarzy przetrzymujących ryby w małych siateczkach do tego słabo zanurzonych.
RAPR jest niedoskonały w wielu punktach ,ale nie o to ..
Przy kontrolach pytam po co Panu te dwa leszczyki - leżą sobie na boku i walczą o życie .Ano, bo się jeszcze co dołapie ,a jak się nie dołapie to co? To wypuszczę hmm..... to jest bardzo częsty widok .I tak się zastanawiam jak zmusić do myślenia ,ile ta ryba rosła .
Miałem w zimę napisać parę słów, mam nawet tytuł .
Ryby nie grzyby ,przez noc nie rosną
Wypisać tam ile czasu rośnie leszcz ,płoć ,krąp ile % przeżywa z naturalnego tarła .Ryby powszechnie nieszanowane.
Ile musi potrwać aż urośnie do rozmiarów zadowalających wędkarza ,a sukcesem by było ,zanim spocznie na patelce aby parę razy odbyła tarło.
Taka edukacja,może się to Lucjan przyda do twojego czasopisma lub coś na ten styl proponuje zrobić.
Z racji że często bywam nad wodą choć by na naszej Zofiówce , gdziekolwiek widzę dziwne zachowania też zwracam uwagę.
Chętnie podparł bym swoje argumenty fachowym opracowaniem ,czasopismo mogę rozdawać .
Na przewrotach zarządów i wysadzaniu prezesów się nie znam i nie pomogę.
Chopie! To tyś jest swój chop łodnos! Jeruna, to my bydymy godaaać... ;)
-
Co do opłacania składek to ja jestem jednym z tych bez wyjścia. Od 23 lat mieszkam niecałe 3 km od rzeki Wisły (wcześniej było to z 300 metrów). Nie mam samochodu ani prawka. Najbliższa komercja to http://karp-lisiogon.pl/ (http://karp-lisiogon.pl/) około 25 km ode mnie. To ok 2h w jedną stronę autobusami. Dlatego też co roku wykupuję zezwolenie z PZW Toruń na rzekę Wisłę bo praktycznie tylko tam łowię.
Na mapce https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=12QnOoOgxyxNTgPVanAUYIiZpjOs&ll=53.132687337391474%2C18.054487740966806&z=12 (https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=12QnOoOgxyxNTgPVanAUYIiZpjOs&ll=53.132687337391474%2C18.054487740966806&z=12) widać, gdzie mieszkam.
Mirek nie ty jeden jesteś w takiej sytuacji jak napisaleś beż wyjścia. Ja do tej grupy też należę i mysle że wiekszość kolegow wedkarzy
-
Podam swoje opłaty, przy czym wyjaśniam, że od 10 lat opłacałem wody górskie, które obejmowały wody nizinne. Ponieważ w tym roku dopłata do WG wynosi 23 zł, profilaktycznie odejmowałem po 20 zł. I tak:
Rok 2008: Składka członkowska podstawowa 57 zł, składka na zarybienie i ochronę wód (okręgowa) 76 zł, razem 133 zł.
2008: 57 i 76, razem 133 zł.
2009: 58 i 76, razem 134 zł.
2010: 60 i 76, razem 136 zł.
2011: 62 i 88, razem 150 zł.
2012: 64 i 100, razem 164 zł.
2014: 66 i 105, razem 171 zł.
2015: 75 i 118, razem 193 zł.
2016: 75 i 120, razem 195 zł.
2017: 86 i 122, razem 208 zł.
W tym okresie składka członkowska wzrosła o 51 %, składka okręgowa o 61 %, a łączna opłata o 56 %.
W roku 2008 cena beny spadła z 4,62 nawet do 3,20, przyjmuję 3,70 jako uśrednioną. W roku 2017 bena za litr kosztuje 4,74 zł. A więc wzrost o 28 %. Hmmm, Gdybym wziął ceny z okresu, kiedy składki się opłaca, to wzrost cen beny wyniósłby 3 %... Nielogiczne to wszystko :D
-
Zwir, mamy już gdzieś na forum temat o tym, ile rosną jakie ryby. Nie za bardzo byliśmy w stanie coś mądrego w nim napisać, bo to jest trochę na zasadzie: jedna baba drugiej babie. Z karpiem o tyle, o ile, wiadomo, ale reszta marnie. Brak naukowych badań, a przynajmniej dostępu do nich.
Ryby to nie grzyby! To fakt, bo padło już tu kilka razy porównanie na zasadzie: "to jak idę na grzyby, to mam im zdjęcia robić?". Tak, robiłabyś (bo to przeważnie kobiety stosują), gdyby grzyby rodziły się raz w roku, rosły 5-15 lat, żeby był już takie w miarę okazałe, a tyle samo ludzi do lasów waliło, co teraz. Prawie nic by nie było. Jak w wodzie...
Nie mam teraz chwili, żeby ten temat o rośnięciu ryb znaleźć.
-
Chyba o tym mówisz:
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=2467.0
Chodzi o to ,aby dane na temat ryb odpowiednio zredagować ,materiał nie może być zbyt obszerny ale treściwy i łatwo przyswajalny .Działający na wyobraźnię .
Może nie wszystkie gatunki od razu ,nie wiem podsuwam temat,zdaje się na fachowców.
-
Zwir, mamy już gdzieś na forum temat o tym, ile rosną jakie ryby. Nie za bardzo byliśmy w stanie coś mądrego w nim napisać, bo to jest trochę na zasadzie: jedna baba drugiej babie. Z karpiem o tyle, o ile, wiadomo, ale reszta marnie. Brak naukowych badań, a przynajmniej dostępu do nich.
Ryby to nie grzyby! To fakt, bo padło już tu kilka razy porównanie na zasadzie: "to jak idę na grzyby, to mam im zdjęcia robić?". Tak, robiłabyś (bo to przeważnie kobiety stosują), gdyby grzyby rodziły się raz w roku, rosły 5-15 lat, żeby był już takie w miarę okazałe, a tyle samo ludzi do lasów waliło, co teraz. Prawie nic by nie było. Jak w wodzie...
Nie mam teraz chwili, żeby ten temat o rośnięciu ryb znaleźć.
Nie wiem jak inne ryby ale karp do wielkości "świątecznej" rośnie 2-3 lata (stawy hodowlane)
-
Dziś kończy się moje ponad tygodniowe gorączkowanie jutro już do pracy.Od jutra nie będę Wam dokuczał.
Jakie znowu dokuczał? Jesteś tutaj bardzo potrzebny!
-
Przez tą nową ordynacje i tych skór#### co ją wymyślili, nie pojadę jako delegat koła na wybory OW. I kto im powie kilka miłych słów. Ale jestem młody poczekam.
Wysłane z mojego GT-S7580 przy użyciu Tapatalka
-
Przez tą nową ordynacje i tych skór#### co ją wymyślili, nie pojadę jako delegat koła na wybory OW. I kto im powie kilka miłych słów. Ale jestem młody poczekam.
Wysłane z mojego GT-S7580 przy użyciu Tapatalka
O to im właśnie chodziło. :thumbdown:
-
Grubo idą:
https://wedkarskiswiat.pl/pensje-i-etaty-dla-dzialaczy-pzw,n,904
-
Wspaniale...
-
Każdy orze jak może :D Tą szarą brać :o
-
Trzeba walczyć Panowie. Może na ten rok mamy pozamiatane, ale za cztery lata musimy już być na tyle silni, aby stawić opór tym zgredom z Twardej. Bo to co teraz się wydarza - przechodzi ludzkie pojęcie. Za parę dni będziemy mieli już nowy statut, przy którego powstawaniu nasz głos absolutnie się nie liczył. Baronowie powiększają swoje koryto, nam zostaje coraz mniej - wygląda na to, że niewiele do powiedzenia ma szary wędkarz. Możemy sobie pogardłować w kole - i to wszystko, bo wierchuszka tam tylko daje nam możliwość 'wykazania się'. Związkiem będą rządzić dalej malarze pokojowi i goście z fabryk mebli, mający małe pojęcie o wędkarstwie, duże natomiast o tym, jak prowadzić w putinowski sposób stowarzyszenie.
NIe chodzi mi o to aby 'wyjść' na ulice. Trzeba zacząć przede wszystkim myśleć i działać, głosować, powiedzieć chociaż po cichu 'nie'. Samo się nie zrobi!
-
Trzeba walczyć Panowie. Może na ten rok mamy pozamiatane, ale za cztery lata musimy już być na tyle silni, aby stawić opór tym zgredom z Twardej.
OK, ja się z tym w pełni zgadzam, że trzeba pogonić dziadów (nie tylko w peselu, ale głównie w mentalności).
Ale co potem? W Afryce pogonili kolonizatorów w ramach odzyskiwania niepodległości i na dłuższą metę średnio im się to opłaciło. Tzn. są niezależni i niepodlegli, ale też i głodni, z AIDS.
-
Trzeba walczyć Panowie. Może na ten rok mamy pozamiatane, ale za cztery lata musimy już być na tyle silni, aby stawić opór tym zgredom z Twardej.
OK, ja się z tym w pełni zgadzam, że trzeba pogonić dziadów (nie tylko w peselu, ale głównie w mentalności).
Ale co potem? W Afryce pogonili kolonizatorów w ramach odzyskiwania niepodległości i na dłuższą metę średnio im się to opłaciło. Tzn. są niezależni i niepodlegli, ale też i głodni, z AIDS.
Ale ja nie jestem Murzynem, co chce pogonić kolonizatorów. Ja też jestem biały. Uważam też, że wiem więcej niż moi kolonizatorzy :)
-
Ale ja nie jestem Murzynem, co chce pogonić kolonizatorów. Ja też jestem biały. Uważam też, że wiem więcej niż moi kolonizatorzy :)
To był taki przykład. Może troszkę przerysowany :)
Pytanie jednak dość poważne. Co dalej? Nie ma w tym żadnej złośliwości, czy ironii. Po prostu fajnie wiedzieć do będzie dalej, bo jak czytam hasła (nie Twoje Luk, ogólnie), że gorzej nie będzie, to raczej średnio się nastawiam pozytywnie. Teraz dziady z Twardej trzymają wszystko w ryzach. Jak dojdzie do zmian, to nie wiem, czy te ryzy nie pójdą w strzępy.
-
To jest proste. Potrzeba normalnego zarządu, normalnego statutu, normalnego działania. Normalne działanie to nic innego jak ryby w wodzie. Nie chodzi o to aby likwidować PZW, ale aby zmieniać je na lepsze, dopasowywać się do sytuacji. My się cofamy po prostu. Najgorsze jest to, że obecne prawo i radosna rybacka gospodarka zrównoważona powoduje ciągłe pogarszanie się sytuacji polskich wód. Mamy kolejny rok i po raz kolejny słabsze wody. Nic się nie zmienia na lepsze :o
-
Trzeba walczyć Panowie. Może na ten rok mamy pozamiatane, ale za cztery lata musimy już być na tyle silni, aby stawić opór tym zgredom z Twardej. Bo to co teraz się wydarza - przechodzi ludzkie pojęcie. Za parę dni będziemy mieli już nowy statut, przy którego powstawaniu nasz głos absolutnie się nie liczył. Baronowie powiększają swoje koryto, nam zostaje coraz mniej - wygląda na to, że niewiele do powiedzenia ma szary wędkarz. Możemy sobie pogardłować w kole - i to wszystko, bo wierchuszka tam tylko daje nam możliwość 'wykazania się'. Związkiem będą rządzić dalej malarze pokojowi i goście z fabryk mebli, mający małe pojęcie o wędkarstwie, duże natomiast o tym, jak prowadzić w putinowski sposób stowarzyszenie.
NIe chodzi mi o to aby 'wyjść' na ulice. Trzeba zacząć przede wszystkim myśleć i działać, głosować, powiedzieć chociaż po cichu 'nie'. Samo się nie zrobi!
Nie tylko PZW, nie tylko leśne dziady, czy dziadki. A co z właścicielami wszelkiej maści lokali żywieniowych, tych od klasy grill w terenie do najbardziej ekskluzywnych, będących nabywcami ryb łowionych masowo podczas tarła przez legalnych rybaków sieciowych ? Jakoś mało o nich na forum, a śmieszni dzierżawcy naszych jezior udostępnianych im za śmieszne pieniądze ? i olewających wszelkie zobowiązania zarybieniowe. To jest dopiero skala trzebienia rybostanu. Dziadki dokończają jakieś śmieszne resztki po tych panach. Ot, co >:O
Poniosło mnie trochę i nie zauważyłem, że zbaczam z wątku, oddaje się w ręce Wielkiego MOD-u :D
-
To jest proste. Potrzeba normalnego zarządu, normalnego statutu, normalnego działania. Normalne działanie to nic innego jak ryby w wodzie. Nie chodzi o to aby likwidować PZW, ale aby zmieniać je na lepsze, dopasowywać się do sytuacji. My się cofamy po prostu. Najgorsze jest to, że obecne prawo i radosna rybacka gospodarka zrównoważona powoduje ciągłe pogarszanie się sytuacji polskich wód. Mamy kolejny rok i po raz kolejny słabsze wody. Nic się nie zmienia na lepsze :o
No fajnie, miło Luk, ale to jest ogólnik. Każdy wie, że polityka ZG PZW jest chora. Nie każdy jednak wie, co trzeba zrobić, by było lepiej. Wędkarze sa podzieleni. Większość zabiera ryby i jeszcze długo będzie zabierać. Nie można więc im tego odbierać, bo dosłownie dojdzie do mordobicia. Psioczymy na nich, ale co się dzieje z branżą karpiową? Jest co raz mocniejsza. Nie bywam na targach, ale z tego, co tu czytałem, to największa oferta była właśnie z tej dziedziny. I te obecne PZW poniekąd się w to wpisuje. Walą karpia ile wlezie. Cały Śląsk zakarpiony, ku uciesze jego mieszkańców. Zarówno tych "dziadkowych", jak i "postępowych".
Ty walczysz słusznie o rodzime gatunki, ale ilu z nas na tym forum jedzie na karasie? No, na lina lub leszcza jeszcze jadą, ale też mniejszość. Pamiętaj jeszcze o spinningistach. Ich też jest sporo. Na północy kraju wręcz większość. Oni łowią u rybaków głównie. Jak ich przekonasz do PZW? Boje się, że w tym naszym gadaniu mało konkretów jest. Ogólnie mało osób wie czego chce. Tzn. wiedzą, ale nie widzą potrzeby kompromisu. Tak samo, jak nie widzi ZG PZW.
Nie tylko PZW, nie tylko leśne dziady, czy dziadki. A co z właścicielami wszelkiej maści lokali żywieniowych, tych od klasy grill w terenie do najbardziej ekskluzywnych, będących nabywcami ryb łowionych masowo podczas tarła przez legalnych rybaków sieciowych ? Jakoś mało o nich na forum, a śmieszni dzierżawcy naszych jezior udostępnianych im za śmieszne pieniądze ? i olewających wszelkie zobowiązania zarybieniowe. To jest dopiero skala trzebienia rybostanu. Dziadki dokończają jakieś śmieszne resztki po tych panach. Ot, co >:O
Ryba jest takim samym pożywieniem, jak i mięso, czy ziemniaki. Zżymanie się na tych, co sprzedają jest dziwne. Sprzedają, bo ludzie kupują. Jak kupują, to znaczy, że potrzebują. W sklepie masz rybę na kg, więc nie weźmiesz więcej, bo więcej zapłacisz. To nie wody PZW :)
-
W takim razie po co zżymać się na dziadków ? A na wodach pzw nie ma takich odłowów ? Jesteś pewny ? Poza tym napisałem o odłowach w okresie tarła :D Zawsze będę się na coś takiego zżymał, bo to jest dopiero dziadostwo >:O
-
Wędkarze sa podzieleni.
Więc i wody będą podzielone. Dla mnie jedne, dla dziadków drugie. Na razie u mnie dla dziadków są wszystkie. A likwidacja nielicznych odcinków No-Kill to jest dopiero cyrk na kółkach...
-
PZW to absurd kanał żerański zarybiono na jesieni linem a od tego roku zniesiono odcinek no kill gdzie tu logika?
Czy nie można było poczekać aż lin się wytrzeć?
Wysłane z mojego SM-J500F przy użyciu Tapatalka
-
W takim razie po co zżymać się na dziadków ? A na wodach pzw nie ma takich odłowów ? Jesteś pewny ? Poza tym napisałem o odłowach w okresie tarła :D Zawsze będę się na coś takiego zżymał, bo to jest dopiero dziadostwo >:O
W wielu okręgach nie ma odłowów sieciowych. W Luka okręgu - Opole w ogóle nie dość, że nie ma sieci, to jeszcze co raz popularniejsze jest No Kill. To nie jest wina ludzi, że chcą zjeść rybkę. Przemysł turystyczny na Mazurach niemalże zupełnie nie żyje z wędkarstwa, ale z restauracji serwujących ryby i owszem. Że nie ma ryb na Mazurach to wina "Warszawki", która chce zjeść sielawkę lub sandacza?
Więc i wody będą podzielone. Dla mnie jedne, dla dziadków drugie. Na razie u mnie dla dziadków są wszystkie. A likwidacja nielicznych odcinków No-Kill to jest dopiero cyrk na kółkach...
Dokładnie tak :beer: Sam krzyczę, by rybacy zostawili biednych wędkarzy w spokoju, a karpiarze dzikie wody z linami, karasiami i szczupakami :) To jest największy problem, że próbujemy zaspokoić jedną grupę, kosztem tej innej. Pierwszeństwo mają rybacy, potem wędkarze. Ale tu PZW wie, że też nie wszyscy, więc promuje się teraz karpiowanie, bo jest to tania ryba i atrakcyjna wędkarsko. Przede wszystkim nie wymagająca dużych, naturalnych zbiorników, które chętnie są zajmowane przez rybaków. Tak oto ZG PZW zadowala swoje grono. Zarówno rybackie, jak i te najliczniejsze wędkarsko - "mięsiarskie".
-
Moja wypowiedż nie była podszyta jakimś lokalnym patriotyzmem czy szowinizmem i nikogo nie deprecjonuję. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że rybostan jest u nas trzebiony z wielu kierunków. Nie jest wina konsumenta ryby, że jej nie ma w akwenach, przynajmniej, jakby to prawnicy określili : - w zamiarze bezpośrednim. Jak oddziaływać wychowawczo na wędkarza, gdy ten sam wędkarz widzi, że to czego mu zabrania regulamin jest namiętnie robione przez ludzi, którzy powinni kochać środowisko wodne i przestrzegać podstawowych reguł gry. Nawet myśliwy nie strzela do kaczki nie fruwającej. Idąc dalej, nikt masowo nie morduje tych kaczek na jego oczach gdy one pływają, czy są na lądzie.
-
W wielu okręgach nie ma odłowów sieciowych. W Luka okręgu - Opole w ogóle nie dość, że nie ma sieci, to jeszcze co raz popularniejsze jest No Kill. To nie jest wina ludzi, że chcą zjeść rybkę. Przemysł turystyczny na Mazurach niemalże zupełnie nie żyje z wędkarstwa, ale z restauracji serwujących ryby i owszem. Że nie ma ryb na Mazurach to wina "Warszawki", która chce zjeść sielawkę lub sandacza?
Endrju, zupełnie ci się pomyliły przyczyny ze skutkami. Nie ma turystyki wędkarskiej, bo nie ma ryb. Dlatego polscy wędkarze jeżdżą do Szwecji czy Hiszpanii, płacąc 10x więcej, niż zapłaciliby na Mazurach, gdzie padają ośrodki i ludzie, którzy żyliby z tej turystyki, klepią biedę. "Nie ma ryb na Mazurach" to również nie jest wina tego, że ktoś chce zjeść rybkę, tylko tego, kto prowadzi "zrównoważoną" gospodarkę, która doprowadziła do tego, że tych ryb nie ma.
-
W wielu okręgach nie ma odłowów sieciowych. W Luka okręgu - Opole w ogóle nie dość, że nie ma sieci, to jeszcze co raz popularniejsze jest No Kill. To nie jest wina ludzi, że chcą zjeść rybkę. Przemysł turystyczny na Mazurach niemalże zupełnie nie żyje z wędkarstwa, ale z restauracji serwujących ryby i owszem. Że nie ma ryb na Mazurach to wina "Warszawki", która chce zjeść sielawkę lub sandacza?
Endrju, zupełnie ci się pomyliły przyczyny ze skutkami. Nie ma turystyki wędkarskiej, bo nie ma ryb. Dlatego polscy wędkarze jeżdżą do Szwecji czy Hiszpanii, płacąc 10x więcej, niż zapłaciliby na Mazurach, gdzie padają ośrodki i ludzie, którzy żyliby z tej turystyki, klepią biedę. "Nie ma ryb na Mazurach" to również nie jest wina tego, że ktoś chce zjeść rybkę, tylko tego, kto prowadzi "zrównoważoną" gospodarkę, która doprowadziła do tego, że tych ryb nie ma.
Nie ma turystyki wędkarskiej, bo nie ma takiej kasy u wedkarzy, która by przebiła żeglarzy i rodziny z dziećmi w knajpach z rybami. Poważnie. Ja sam w Mikołajkach byłem wiele razy z rodziną na rybce z patelni, a nigdy na rybach z wędką.
Naprawdę, gdyby to było opłacalne, to by biznesmeni pogonili rybaków szybciutko. Rozmawiałem w wieloma mazurskimi inwestorami i tylko jeden, ten najmniejszy z małą agroturystyką, nad małym jeziorkiem mówił o wędkarzach. I te małe jeziorka (małe na Mazurach, to nawet takie po kilkadziesiąt ha) powinny być bardziej dostepne wędkarsko, a nie są. Szkoda.
Prosze tylko nie pisać, że z Wielkich Jezior powinno się przepędzić rybaków, bo to jest nierealne.
Natomiast zgadzam się, że wód wędkarskich jest mało i jest z tym problem.
-
Trzeba działać na wielu frontach. Podstawowy to ten, gdzie uświadamia się wędkarzy. Bez tego nie będzie lepiej. Zwykli ludzie muszą zrozumieć skąd się biorą ryby. Są na maksa niekonsekwentni. Z jednej strony przypominają ile to dawniej było ryb, z drugiej uważają, że za mało się zarybia, a dawniej ryby były nie dzięki zarybieniom przecież... Trzeba tłumaczyć, że jeżeli brać, to z głową, rozsądnie. Bez tego lepiej nie będzie. Można do Kanału Żerańskiego wprowadzić i pięć ton lina, a on i tak zniknie, zeżarty, po roku lub dwóch...
Uważam, że można naciskać na PZW. To drugi front. Tam nie ma prawdziwych fachowców przecież. Uczynienie z naszego koła lub okręgu dobrego 'organizmu', może być wcale pięknym początkiem 'rewolucji' w okręgach sąsiednich. W takim Opolu jest 12 wód no kill, których nie trzeba zarybiać. Ta kasa idzie w dużej mierze na zarybianie innych zbiorników. I ci co zabierają, i ci co wypuszczają mają się dobrze, tak? To powinno dać wiele do myślenia tym na górze.
A trzeci front to praca u podstaw, w kołach. Tam się wszystko zaczyna, tam tworzy, nie na Twardej 42 w Warszawie. Tam wędkujemy i tam w jakiś sposób uczestniczymy w życiu koła. To jest najważniejsza komórka - nasze lokalne wody. Jeżeli będziemy dbać jak o własne, już będzie bardzo dobrze.
A jak to realizować? Chodzić na zebrania koła, podpisywać się pod petycjami, wspomagać jakieś inicjatywy, dyskutować z innymi, tłumaczyć, proponować. Ja to robię w skali większej, bo wydaję magazyn, prowadzę forum, stronę na FB, piszę artykuły, robię filmy. Ale nie każdy musi tak działać. Często wystarczy kliknąć, skomentować, zabrać głos na zebraniu, postarać się przekonać znajomych do 'nowego', piętnować łamanie regulaminu, zwłaszcza śmiecenie i inne złe zachowania nad wodą, podstawić komuś pod nos jakiś artykuł, zalinkować. Można tez zrobic ciut więcej, i skrzyknąć kilku, i na zebraniu swojego koła popchnąć coś do przodu. NA PEWNO MOŻNA ZROBIĆ WIELE!
-
Nie chcę przepędzać rybaków z Mazur, ani ich córek :D Chcę natomiast aby przepisy uniemożliwiały robienie tych precederów, o których pisałem 8)
-
Nie ma turystyki wędkarskiej, bo nie ma takiej kasy u wedkarzy, która by przebiła żeglarzy i rodziny z dziećmi w knajpach z rybami. Poważnie. Ja sam w Mikołajkach byłem wiele razy z rodziną na rybce z patelni, a nigdy na rybach z wędką.
Naprawdę, gdyby to było opłacalne, to by biznesmeni pogonili rybaków szybciutko. Rozmawiałem w wieloma mazurskimi inwestorami i tylko jeden, ten najmniejszy z małą agroturystyką, nad małym jeziorkiem mówił o wędkarzach. I te małe jeziorka (małe na Mazurach, to nawet takie po kilkadziesiąt ha) powinny być bardziej dostepne wędkarsko, a nie są. Szkoda.
Prosze tylko nie pisać, że z Wielkich Jezior powinno się przepędzić rybaków, bo to jest nierealne.
Natomiast zgadzam się, że wód wędkarskich jest mało i jest z tym problem.
Nie wiem dlaczego piszesz o Mikołajkach. Wędkarze nie chcą wcale łowić tam, Mazury to masa jezior, wiele jest małych, bez 'żagli' - i bez ryb niestety. Gdyby co 10 lub co 5 jezioro było rybne, turystyka byłaby całkiem inna. Podać Ci przykład? Taki zlot SiG mógłby się odbyć właśnie nad jakimś pięknym, uroczym jeziorem z dostępem do lasu, z rybami. Niestety, jak się okazuje, nawet jednej osobie nie przychodzi na myśl aby coś takiego tam organizować. A z 50-70 osób mogłoby zostawić wcale mało sieki, za kilka dni łowienia.
Nie chodzi o to aby wywalić rybaków ze wszystkich jezior, tylko o stworzenie wód normalnych, gdzie się łowi i trochę zabiera. To wystarczy :)
-
No przecie o tym pisze :)
Ale realnie, to wątpię, by zlot Sig odbył się na Mazurach, np. na Werseminii, czy Wiartlu (bez sieci rybackich, z wydawałoby sie racjonalnym zarządzaniem). Za daleko dla wędkarzy ze Śląska i okolic, którzy dominują na tym forum. Wędkarstwo ogółowi wędkarzy kojarzy sie jednak z łatwo dostępnym i ogólnie niezbyt drogim hobby, więc czy ktoś chciałby się tłuc z drugiego końca Polski?
-
Np taka Warsmina, można można (tylko trochę przesadzają z oplata szczególnie z opłata miesięczna i brak tygodniowej.
-
No, tylko że tam dominuje łódka, bo pomostów raptem kilka
-
30 PLN za dzień. Na komercji 20 (po dychu na wędę).
Prawie 100 ha Wersminii. Na komercji góra kilka.
Szczupaki, liny, leszcze na Wersminii. Karpie na komercji.
Uważam, że te 30 PLN przy tym, to dość konkurencyjna stawka :)
-
brakuje mi tygodniowej opłaty np 100zl
-
No przecie o tym pisze :)
Ale realnie, to wątpię, by zlot Sig odbył się na Mazurach, np. na Werseminii, czy Wiartlu (bez sieci rybackich, z wydawałoby sie racjonalnym zarządzaniem). Za daleko dla wędkarzy ze Śląska i okolic, którzy dominują na tym forum. Wędkarstwo ogółowi wędkarzy kojarzy sie jednak z łatwo dostępnym i ogólnie niezbyt drogim hobby, więc czy ktoś chciałby się tłuc z drugiego końca Polski?
Na Wiartlu byłem. Masakra. Zaplecze z lat 80tych, mięsiarze szaleją, zero bazy stricte wędkarskiej (pomosty dla wielu chociażby). Typowa woda PZW, z masą skarłowaciałej drobnicy. Tam łowiłem na piasek :) Tam też były sieci!
To nie jest oferta na zlot SiG, ale na jakieś zbiorowe samobójstwo :D
-
Na Wiartlu byłem. Masakra. Zaplecze z lat 80tych, mięsiarze szaleją, zero bazy stricte wędkarskiej (pomosty dla wielu chociażby). Typowa woda PZW, z masą skarłowaciałej drobnicy. Tam łowiłem na piasek :) Tam też były sieci!
To nie jest oferta na zlot SiG, ale na jakieś zbiorowe samobójstwo :D
Nie wiem, na ile kilkudniowy wypad w pełni obrazuje Wiartel, ale OK. Przyznaję rację. W takim razie Werminia :)
Co nie zmienia faktu, że i tak nawet z Wiartlem oferta uboga.
-
Endrju, przykład z Maur - to właśnie jezioro Wiartel i kilka obok niego. Są to wody mające po kilkadziesiąt hektarów bodajże. Idealne miejsce aby rozbudować bazę wędkarską. Ośrodki są, trzeba zadbać o wodę, zrobić to z głową. Wystarczy naprawdę odłowić drobnicę (naprawdę - czyli zredukować jej liczbę, większe sztuki wpuścić z powrotem - nie wiem czy tamtejsi rybacy to potrafią), ewentualnie dorybić, wprowadzić bardziej restrykcyjne limity i kontrolować. I biznes się zakręci. Wpadnie szczupak 100 cm lub większy, węgorz kilka kilo, lin ponad 60 cm, leszcz 70 cm, i woda się zapełni, podobnie jak okoliczne ośrodki.
Na Wiartlu, osoba pracująca tam, codziennie podnęca resztkami ze stołówki sobie miejsca przy pomoście, i tłucze co się da. Widziałem to osobiście. To tylko przykład jak jesteśmy uwstecznieni... Ta sama osoba zakomunikowała mi sprzedając pozwolenie, że ryb na Wiartlu prawie nie ma, bo rybacy odłowili (a jest to specjalne łowisko PZW). Na dzień dobry dostałem 'z liścia'... Pomost w fatalnym stanie, kąpielisko nie oczyszczone, rowerki wodne brudne jak sumienie byłego prezesa PZW. Ja byłem i tak w siódmym niebie, ale moja druga połówka miała ciężko. To się nazywa turystyka wędkarska w Polsce... Dodam, że ośrodek jest przygotowany pod wędkarzy. Sa specjalne miejsca do sprawiania ryb :facepalm:
-
Myślę, że gdyby Wiartel miał duży potencjał, to konkurencja by coś w okolicy zrobiła.
Nie jest jednak tak tragicznie. To, co piszemy jest zauważalne. Choćby tutaj: http://ryby-mikolajki.pl/kup-pozwolenie-wedkarskie/
Rybacy, którzy widzą jakiś tam rynek na wędkarstwo wprowadzają na mniejszych jeziorach łowiska specjalne. Nie znam dokładnie sprawy, ale można założyć, że jednak sieciami nie trzepie się tam zbytnio. Powoli, powolutku.
-
Myślę, że gdyby Wiartel miał duży potencjał, to konkurencja by coś w okolicy zrobiła.
Nie jest jednak tak tragicznie. To, co piszemy jest zauważalne. Choćby tutaj: http://ryby-mikolajki.pl/kup-pozwolenie-wedkarskie/
Rybacy, którzy widzą jakiś tam rynek na wędkarstwo wprowadzają na mniejszych jeziorach łowiska specjalne. Nie znam dokładnie sprawy, ale można założyć, że jednak sieciami nie trzepie się tam zbytnio. Powoli, powolutku.
Nie zgodze się z Tobą. Aby biznes kwitł, musi być stała polityka. Rybak to rybak, jednego roku będzie brał mało, drugiego złupi do szczętu. Pamiętam jak Ace (Tomek Lewandowski), kiedys pisał jakie to jego jezioro jest super, że rybacy to są tacy dobrzy, pilnują wód. Łowił wiele szczupaków. A tu bang! Za rok czy dwa jak obsieciowali mu wodę, to ledwo łapał jakieś skróty. I czar prysł...
Wody powinny być zarządzane tak, aby gmina mogła to wspomagać. Lobby rybackie jednak nie podziela takiej opinii, dlatego dzierżawca robi co chce tak naprawdę. Zainwestujesz w pomosty, w infrastrukturę, a później okaże się, że sieci stoją 20 metrów od wędkujących, i po biznesie. Rybak rozpieprzy to co odnawiało się przez lata. Niestety, 10 opinii pozytywnych niszczy jedna negatywna, dlatego aby zbudować wędkarską turystykę trzeba solidnych podstaw, udokumentowanych połowów.
Te historie o mądrych rybakach i o rychłej 'poprawie' słyszę co roku, są niezmienne. A ryb jak nie ma tak nie ma, turystyka wędkarska jest zaś tak pokraczna jak była.
-
Myślę, że gdyby Wiartel miał duży potencjał, to konkurencja by coś w okolicy zrobiła.
Nie jest jednak tak tragicznie. To, co piszemy jest zauważalne. Choćby tutaj: http://ryby-mikolajki.pl/kup-pozwolenie-wedkarskie/
Rybacy, którzy widzą jakiś tam rynek na wędkarstwo wprowadzają na mniejszych jeziorach łowiska specjalne. Nie znam dokładnie sprawy, ale można założyć, że jednak sieciami nie trzepie się tam zbytnio. Powoli, powolutku.
Endrju, obudz że się !!!! Wybierz sobie obojętnie jaki ośrodek wypoczynkowy, wielki czy mały i poczytaj ofertę. Myślisz - bajka. Cudna okolica, nie skażona woda i przyroda. Jedziesz z rodziną i ... No właśnie, łowisz ..zero. Pózniej zaglądasz na miejscowe fora i ... plujesz sobie w brodę, że wcześniej tego nie zrobiłeś. Są chlubne wyjątki, np.: pojezierze brodnickie, niektóre lowiska specjalne pozostawione
przez dzierżawców do wyłącznej dyspozycji wędkarzy, ale takich jest kilka; na ile jezior ? To samo dotyczy kaszub, borów tucholskich .
Przecież takich regionów to nam by zazdrościł cały wędkarski świat. Pod warunkiem, żeby były ryby.
Trzymaj się kolego :D
-
Te historie o mądrych rybakach i o rychłej 'poprawie' słyszę co roku, są niezmienne. A ryb jak nie ma tak nie ma, turystyka wędkarska jest zaś tak pokraczna jak była.
Ale gdzie ja napisałem, że rybacy sa OK? Uważam ich za główny powód braku ryb w wodach. To proste.
Endrju, obudz że się !!!! Wybierz sobie obojętnie jaki ośrodek wypoczynkowy, wielki czy mały i poczytaj ofertę. Myślisz - bajka. Cudna okolica, nie skażona woda i przyroda. Jedziesz z rodziną i ... No właśnie, łowisz ..zero. Pózniej zaglądasz na miejscowe fora i ... plujesz sobie w brodę, że wcześniej tego nie zrobiłeś. Są chlubne wyjątki, np.: pojezierze brodnickie, niektóre lowiska specjalne pozostawione
przez dzierżawców do wyłącznej dyspozycji wędkarzy, ale takich jest kilka; na ile jezior ? To samo dotyczy kaszub, borów tucholskich .
Przecież takich regionów to nam by zazdrościł cały wędkarski świat. Pod warunkiem, żeby były ryby.
Trzymaj się kolego :D
Obojętnie jaki ośrodek wypoczynkowy utrzymuje się z żeglarstwa. Knajpy sprzedają rybki, które są chętnie zjadane przez gości. To są realia. Ty patrzysz na to pod kątem wędkarstwa i czujesz zawód. Dla Ciebie, jako wędkarza powinno być to eldorado i trudno Ci zrozumieć, że nie jest.
Panowie musicie po prostu zrozumieć specyfikę Mazur. To nie Śląsk, czy inny różny kulturowo rejon. Kiedyś gadałem z inwestorem, który chciał wybudować niewielką marinę wraz z pokojami na wynajem. Pytam więc o wędkarstwo, a facet na mnie sie gapi, jak na debila i mówi: "Proszę Pana, ja mam fabrykę jachtów na Śląsku. Za wynajem doku w Giżycku płacę 50 tys. PLN rocznie. Po prostu wolę sam coś wybudować, niż płacić za wynajem. O wędkarstwie nic nie wiem" To sa realia Jurku i wędkarstwo w tym rejonie, to jest minimalny procent. Pojezierze Brodnickie nie ma takiego systemu żeglugowego, więc troszkę inaczej funkcjonuje.
Jak pokazałem inne jeziora, te mniej atrakcyjne żeglarsko i rybacko sa w ofercie. Dziś np. sie dowiedziałem, że na Dadaju siat nie było od 4 lat, że złowienie szczupaka 80-90 nie jest żadnym cudem, że rybak zobaczył, że rybaczenie sie tam nie opłaca bardziej, jak wędkarstwo. I takich może być jeszcze kilka na WiM, ale nie będzie to obojętne jezioro w obojętnej miejscowości z obojętnym ośrodkiem, sorry. Dodam, że na Dadaj nie ma dodatkowych opłat, jak dla łowiska specjalnego.
-
@ Bigdom - Okokok- oczywiście masz rację i to je prowda ale to nie znaczy, że ja nie mam swojej. Bo - nie wszystkie ośrodki, a już prawie żadna agroturystyka nie żyje z żeglarstwa i ... najważniejsza - nie ma ryb i to je tyz prowda, hej! ;) :D
-
Nie zgodze się z Tobą. Aby biznes kwitł, musi być stała polityka. Rybak to rybak, jednego roku będzie brał mało, drugiego złupi do szczętu. Pamiętam jak Ace (Tomek Lewandowski), kiedys pisał jakie to jego jezioro jest super, że rybacy to są tacy dobrzy, pilnują wód. Łowił wiele szczupaków. A tu bang! Za rok czy dwa jak obsieciowali mu wodę, to ledwo łapał jakieś skróty. I czar prysł...
Nie wiem dokładnie na jakim jeziorze on łowi, ale jeśli na Isągu, które w GR Ostróda jest łowiskiem specjalnym za 550 PLN/rok i mu tak wodę przetrzepali z ryby, to ja nie wiem, czy nie można tego zgłosić do jakiegoś UOKiK, czy gdzieś, bo to jest po prostu mega oszustwo.
-
Panowie!
Zajrzałem na stronę mojego okręgu i znalazłem opracowanie rejestrów za 2015r. (opracowanie dość świeże, bo ze stycznia 2017r.) I co tam czytam?? (mam nadzieję, że piszę o tym w dobrym temacie)
cytuję:
"Nieustannie rośnie liczba mięsiarzy w naszych szeregach, co jest zjawiskiem bardzo niepokojącym i tutaj zadanie do Zarządów Kół, aby eliminować, tych co szkodzą i przynoszą wstyd" (pisownia oryginalna)
Jestem w szoku! PZW wyjeżdża z mięsiarzami i wstydem, czyżby im też przestało się to wszystko podobać?? Czy ta przysłowiowa kropla już wydrążyła do tego stopnia skałę, że wszystko zaczyna pękać??? Nie wiem jak jest na samej górze, w zarządzie okręgu (tzn. jacy tam pracują ludzie) ale w moim kole odkąd pamiętam stołki zajmują ciągle ci sami... Pamiętam, jak kilkanaście lat wstecz wpuścili na ostrowskich "Piaskach" karpia i nie zamknęli zbiornika, a na pytanie dlaczego - usłyszałem - bo prezes miał okrągłą rocznicę (nie pamiętam już jaką) i chcieliśmy mu zrobić "dobrze", żeby sobie połowił. Może w końcu stwierdzili, że okręg kaliski jest jednak bardzo ubogi w wody i w końcu należy o nie zadbać jak się należy?? Z drugiej strony, może to na podpuchę?? Sam nie wiem co o tym myśleć. Mam nadzieję, że to jednak jakiś zalążek lepszego jutra dla :fish: w moim okręgu :)
Dla zainteresowanych link do opracowania:
http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/24/wiadomosci/37577/pliki/opracowanie_rejestrow_polowow_2015.pdf
-
Tak sobie czytam nowy statut i nic nie znalazłem o minimalnym okresie pełnienia funkcji ( 5 lat ) aby zostać delegatem :D
-
Tak sobie czytam nowy statut i nic nie znalazłem o minimalnym okresie pełnienia funkcji ( 5 lat ) aby zostać delegatem :D
Proszę bardzo.
-
To znam, napisałem że czytałem nowy Statut a tam nic nie ma o żadnych czynnych i biernych prawach wyborczych .
-
To znam, napisałem że czytałem nowy Statut a tam nic nie ma o żadnych czynnych i biernych prawach wyborczych .
Bo tę sprawę normuje ordynacja wyborcza.
-
Tak masz rację ale ktoś kiedyś coś pisał że niby miał być jakiś zapis w nowym Statucie, póki co nic nie znalazłem .
-
Choć jestem zapiekłym przeciwnikiem obecnych działaczy PZW na szczeblach centralnych ZG i OM, to chciałbym pokazać bardzo pozytywny przykład pracy jednego z kół znajdującego się zaraz za granicami Warszawy. Koło zarządza moim ulubionym jeziorem, niezwykle urokliwym starorzeczem. Tak na marginesie, to miejsce jest w gruncie rzeczy jedynym powodem mojego łamania się, jeśli chodzi o płacenie składek w PZW. Ale w tym roku słowo się rzekło - nie płacę!!! Nie łowię na PZW!!! Koło zarządzane jest przez młodych chłopaków z głową, którzy ciągle coś robią wokół tej wody.
http://www.pzw.org.pl/zgpzw/wiadomosci/146561/60/pzw_to_my_mazowieccy_torreadorzy
Jak widać po tytule filmu PZW chce zdyskredytować wędkarzy, którzy krytykują władze ZG oraz OM i posługują się takim właśnie hasłem: "PZW to my".
Władze PZW chcą na plecach i robocie tych ludzi sami siebie wypromować. Ten film pokazuje fantastyczną pracę koła PZW Józefów, ale z drugiej strony, staje się tubą propagandową władz ZG i OM. A chłopaki z Józefowa dali się wkręcić. Mam tylko nadzieję, że nie bez korzyści dla swojej wody, czyli wędkarzy.
-
Panowie!
Zajrzałem na stronę mojego okręgu i znalazłem opracowanie rejestrów za 2015r. (opracowanie dość świeże, bo ze stycznia 2017r.) I co tam czytam?? (mam nadzieję, że piszę o tym w dobrym temacie)
cytuję:
"Nieustannie rośnie liczba mięsiarzy w naszych szeregach, co jest zjawiskiem bardzo niepokojącym i tutaj zadanie do Zarządów Kół, aby eliminować, tych co szkodzą i przynoszą wstyd" (pisownia oryginalna)
Jestem w szoku! PZW wyjeżdża z mięsiarzami i wstydem, czyżby im też przestało się to wszystko podobać?? Czy ta przysłowiowa kropla już wydrążyła do tego stopnia skałę, że wszystko zaczyna pękać??? Nie wiem jak jest na samej górze, w zarządzie okręgu (tzn. jacy tam pracują ludzie) ale w moim kole odkąd pamiętam stołki zajmują ciągle ci sami... Pamiętam, jak kilkanaście lat wstecz wpuścili na ostrowskich "Piaskach" karpia i nie zamknęli zbiornika, a na pytanie dlaczego - usłyszałem - bo prezes miał okrągłą rocznicę (nie pamiętam już jaką) i chcieliśmy mu zrobić "dobrze", żeby sobie połowił. Może w końcu stwierdzili, że okręg kaliski jest jednak bardzo ubogi w wody i w końcu należy o nie zadbać jak się należy?? Z drugiej strony, może to na podpuchę?? Sam nie wiem co o tym myśleć. Mam nadzieję, że to jednak jakiś zalążek lepszego jutra dla :fish: w moim okręgu :)
Dla zainteresowanych link do opracowania:
http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/24/wiadomosci/37577/pliki/opracowanie_rejestrow_polowow_2015.pdf
A ja się zastanawiam, co znajduje się na brakujących stronach, tj. 4, 6 i 16. Rozumiem, że jedna strona może się zawieruszyć, nie zeskanować, ale żeby aż 3?
-
Mi się nie pojawiły inne strony co ciekawe :) Może więc coś jest z tym PDFem?
To na co zwróciłbym uwagę w tym raporcie, to sposób w jaki wypowiada się ta osoba. Nie jest rozsądnie tak pisać, powinno się taką treść ubrać w ładniejsze słowa, tak aby ktoś nie poczuł się urażony. Pamiętajmy że PZW to nie jest związek dla jednej opcji (no kill) ale skupia wszystkie, więc lepiej pisać bardziej dyplomatycznie :) Wędkarzy nie edukowano przez lata, więc nie powinno się ich tylko winić , postępują jak postępują, bo ktoś nie tłumaczył co trzeba robić. Kto nie tłumaczył? Ci co piszą takie raporty właśnie :D
-
Mi się nie pojawiły inne strony co ciekawe :) Może więc coś jest z tym PDFem?
Jakie Ci się nie pojawiły?
Parę obserwacji odnośnie treści:
Piszą, że zdano 6964 rejestrów, z czego 765 było wypełnione zgodnie ze stanem faktycznym. Co to jest stan faktyczny? W jaki sposób to zweryfikowali? Prawie 90% rejestrów było nieprawidłowo wypełnionych? W takim razie coś jest nie tak, rejestry nie działają tak, jak powinny. Instrukcje wypełniania rejestru są niejasne? A może trzeba doedukować wędkarzy w kwestii ich wypełniania...
Osoba sporządzająca raport stwierdza, że widać w rejestrach dużo fantazji i dowolności, że waga jest źle oceniana przez wędkarzy. Następnie, na podstawie tych rejestrów z dużą dozą fantazji, dowolności i błędnie ocenianych wag ryb stwierdza, że dorobiliśmy się stada dużych ryb!
-
Osoba sporządzająca raport stwierdza, że widać w rejestrach dużo fantazji i dowolności, że waga jest źle oceniana przez wędkarzy. Następnie, na podstawie tych rejestrów z dużą dozą fantazji, dowolności i błędnie ocenianych wag ryb stwierdza, że dorobiliśmy się stada dużych ryb!
U mnie na wodach króluje powiedzenie : No jak nie miał 3kg, jak ważyłem, zobacz sobie w moim rejestrze ile mam wpisane. A mówimy o karpikach zarybieniowych 40-45cm.
Waga jest najczęściej wpisywana "na oko" przed samym wędkowaniem kolejnym, bo kto będzie ważył ryby, jak pierwsze co robią po powrocie do domu, to zabijanie delikwenta? A potem ciężko pewnie się waży osobno głowę a osobno resztę.
A leszcze, karasie czy inne ryby, których ilości nie trzeba wpisywać prawie zawsze kończą się wpisem : 1 sztuka, 0,1kg. Choćby złowił ich 100 o wadze 50kg.
-
Sam fakt, że wykorzystują dane z rejestrów, choć doskonale wiedzą, że nie mają one absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością... to jedna wielka groteska.
-
O to właśnie chodzi. Popieram.
-
Ciekaw jestem, czy rybak wyławiający ryby z wody PZW też ocenia wagę połowu "na oko"... ::) 20 leszczy powyżej 45 cm, będzie razem jakieś 3 kilo...
-
Ja myślę, że oni nie korzystają z tych rejestrów. Bo z czego korzystać, to jest niczym wróżenie z fusów. Dane zbiorcze idą do RZGW lub służą do tworzenia nowych operatów.
Ciekawe kiedy skończy się ta ciuciubabka. Dla PZW i PSR rejestr to sposób na ścisłą kontrolę przede wszystkim, można kogoś nakryć. Według mnie ma to spore plusy. Gdyby rejestrów nie było, zaś kontrola mogłaby tylko bazować na tym co wędkarz ma przy sobie, o wiele więcej ryb wyjeżdżało by z łowisk. Ale pomimo tego nie tędy droga...
-
Mi się nie pojawiły inne strony co ciekawe :) Może więc coś jest z tym PDFem?
Jakie Ci się nie pojawiły?
Parę obserwacji odnośnie treści:
Piszą, że zdano 6964 rejestrów, z czego 765 było wypełnione zgodnie ze stanem faktycznym. Co to jest stan faktyczny? W jaki sposób to zweryfikowali? Prawie 90% rejestrów było nieprawidłowo wypełnionych? W takim razie coś jest nie tak, rejestry nie działają tak, jak powinny. Instrukcje wypełniania rejestru są niejasne? A może trzeba doedukować wędkarzy w kwestii ich wypełniania...
Osoba sporządzająca raport stwierdza, że widać w rejestrach dużo fantazji i dowolności, że waga jest źle oceniana przez wędkarzy. Następnie, na podstawie tych rejestrów z dużą dozą fantazji, dowolności i błędnie ocenianych wag ryb stwierdza, że dorobiliśmy się stada dużych ryb!
Zastanawiam się, co się dzieje z rejestrami, które nie są "wypełnione zgodnie ze stanem faktycznym" (Pomijając już pytanie postawione przez Ciebie - jak oni to weryfikują) Wychodzi mi, że rejestrami przejmuje się niecałe 11% wędkarzy w moim okręgu (powiedzmy - plus jakiś odsetek, gdzie nikt nie wpisał ryb, bo po prostu ich nie brał (a tworzący raport uważa, że jest wypełniony byle jak). Uważam, że jeśli w końcu decyduję się opłacić składkę na wody PZW, to mimo wszystko (jaki nie byłby związek i co o nim myślę) mam pewne obowiązki wobec niego. Może się mylę, ale jest to w pewnym stopniu świadome łamanie prawa/przepisów, i tak mi nikt nic nie zrobi... Czy później rejestr wykorzystywany jest w dobrym celu to już inna sprawa, ale wydaje mi się, że jak już coś robię to mam robić to dobrze.
Natomiast - co by nie powiedzieć - podoba mi się to, co napisano we wstępie - mięsiarze - nazwano rzecz po imieniu i bez owijania w bawełnę stwierdzono fakt. Znam wiele przykładów (jak pewnie każdy z Was) na takie zachowanie, gdzie nawet zwrócenie uwagi nic nie pomaga, bo jemu karta musi się zwrócić. Niestety mniemam, że taki osobnik nie czytał/nie przeczyta tego opracowania, bo gdyby przeczytał, może gdzieś tam jakaś nutka 'niepewności', czy innego 'zdrowo-rozsądkowego' podejścia do tego stanu rzeczy zostałaby zasiana i może nie od razu, ale powoli wydrążyłaby inne podejście do wędkowania. Może jestem naiwny, ale tak myślę :)
Co do brakujących stron - na pewno str.4 - to tabelka z ilością rejestrów wydanych i rejestrów zdanych, brakuje też całej strony 6. No mógł ktoś przeoczyć w pośpiechu skanując opracowanie :facepalm:
-
Musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że wędkarze nie wiedzą do czego jest rejestr, dla nich to 'dopust boży' lub kolejny diabelski pomysł PZW aby im dowalić. Niestety, tak to jest, jak się wędkarzy nie edukuje. Dla mnie to jest wręcz sprawa przerażająca, bo to tak, jakby się okazało, że nasze dziecko po latach 8 nauki i zaawansowanym już wieku, okazuje się być analfabetą i ignorantem. Zaczynaj od zera - to juz nie jest takie łatwe!
Każdy wędkarz powinien sobie zdawać sprawę, że w PZW jesteśmy 'pasterzami'. Mamy jednocześnie opiekować się rybami, z drugiej coś tam można zabrać. Tak właśnie robi pasterz, bo nie trzyma owiec bo lubi dźwięk dzwonków lub wesołe beczenie, ale ma zysk z wełny i z mięsa. W Polsce wygląda to tak, jakby 'pasterze' wyrżnęli większość owiec i ieli pretensje do naczelnego pasterza, że nie ma co golić z wełny lub nabić na rożen.
To porównanie do pasterzy jest bardzo adekwatne też z tego względu, że składka w PZW jest bardzo niska. Za takie pieniądze sami musimy wykonać część pracy. Na łowisku komercyjnym płacimy, i tę pracę wykonuje właściciel, więc możemy 'żądać'. Ale na wodach PZW żądać możemy przede wszystkim od samych siebie. Zarząd koła to ludzie działający społecznie, więc sami musimy docenić taką ich pracę, też często pewien jej zakres. Bo najwięcej krytyki płynie od tych, co nic od siebie dać nie chcą, to taka zasada już.
Zobaczcie, za łowisko specjalne PZW zapłaciłem 330 PLN, za okręg katowicki cały 207 PLN. Jak więc można żądać, aby wszystkie wody PZW były rybne, gdy tylko za jedną wodę tyle się płaci? Według mnie jest to pozostałość po PRLu, gdzie za obywatela się robiło, byli ludzie, komitety, przewodniczący i inne figury, co piastowały stanowiska i dostawali kasę na robienie rzeczy. Obywatel - wędkarz miał wiele rzeczy zapewnionych, dodatkowo wtedy były stada ryb, które się odradzały. Teraz musimy często startować od zera. Ale tego nie chcą przyjąć do wiadomości wędkarze żądający 'wolności' i pełnych praw. Tak jakby ryby pojawiały się same z siebie w wodzie. Nie wiem czy nazywać to głupotą, raczej zamknięciem się na głos rozsądku. Dlatego trzeba dotrzeć i wytłumaczyć, najlepiej mając dobre przykłady. Łowiska no kill :D
-
Natomiast - co by nie powiedzieć - podoba mi się to, co napisano we wstępie - mięsiarze - nazwano rzecz po imieniu i bez owijania w bawełnę stwierdzono fakt.
Pojęcie mięsiarza musiałoby być zdefiniowane, wówczas można by go używać. Teraz każdy używa go na swój własny sposób. Całkiem niedopuszczalne jest używanie terminu "mięsiarz" w oficjalnym liście. Nie jest też na miejscu nazywanie mięsiarzami osób, które zabierają ryby zgodnie z limitami PZW (choćby to robiły każdego dnia), bo PZW to dopuszcza, więc dla nich, z punktu widzenia przepisów, wszystko jest w porządku.
Niestety, tak to jest, jak się wędkarzy nie edukuje. Dla mnie to jest wręcz sprawa przerażająca, bo to tak, jakby się okazało, że nasze dziecko po latach 8 nauki i zaawansowanym już wieku, okazuje się być analfabetą i ignorantem.
A ja sądzę, że to sami wędkarze są sobie winni. Oni nie chcą się edukować. W większości jest to towarzystwo oporne na wiedzę, co to książkę w ręku miało w podstawówce. Hołdują zasadzie, że sami wszystko wiedzą najlepiej. Faktem jest jednak, że należy do nich jakoś dotrzeć. I to koniecznie.
-
Pojęcie mięsiarza musiałoby być zdefiniowane, wówczas można by go używać. Teraz każdy używa go na swój własny sposób. Całkiem niedopuszczalne jest używanie terminu "mięsiarz" w oficjalnym liście w odniesieniu do osób, które zabierają ryby zgodnie z limitami PZW (choćby to robiły każdego dnia).
Proszę bardzo :)
"Mięsiarz - łow. - myśliwy polujący wyłącznie dla zdobycia mięsa. Z bólem trzeba wyznać, że nie brak u nas mięsiarzy i ścierwiarzy, nie różniących się wiele pod względem upodobań od kłusowników"
Żeby nie było - prawie słowo w słowo przytoczyłem za: "Słownik języka polskiego, pod red. W. Doroszewskiego, t. I–XI.
Wszystkie tomy ukazały się pod nagłówkiem: Polskiej Akademii Nauk
Uważam, że macie rację i każdy z nas wędkarzy powinien dbać o wody jak o swoje mienie, natomiast tych, do których nie trafia to, że za chwilę może się okazać, że nie będzie czego zabierać, tym bardziej łowić, trzeba edukować... Jak już gdzieś wspomniałem - nie jest tak, że "to pokolenie musi wymrzeć", bo rośnie następne, które jest nauczone zabierać wszystko co się nawinie - nawet łamiąc regulamin - i to do nich trzeba trafiać i edukować, zasiać "nutkę niepewności" :) :)
-
"Mięsiarz - łow. - myśliwy polujący wyłącznie dla zdobycia mięsa. Z bólem trzeba wyznać, że nie brak u nas mięsiarzy i ścierwiarzy, nie różniących się wiele pod względem upodobań od kłusowników"
Kiedy pisałem, że słowo powinno być zdefiniowane, miałem na myśli "powinno być zdefiniowane przez PZW" w jakimś statucie, regulaminie lub innym dokumencie. Dlaczego? Konwencja języka urzędowego bezwzględnie zakazuje posługiwania się kolokwializmami. Takim kolokwializmem jest właśnie "mięsiarz". Słowo to nie powinno było zatem paść w oficjalnym piśmie do PZW. Mogłoby paść tylko wówczas, gdyby termin ten występował w którymś dokumencie Związku wskazując na jakieś zjawisko wędkarskie lub sposób zachowania nad wodą itd. Mógłby paść również wtedy, gdyby na mocy pewnego obyczaju był wprowadzony do "oficjalnego" języka wędkarskiego. Ponieważ jednak słowo to mam mocne zabarwienie pejoratywne z odcieniem pogardliwym, nigdy do niego raczej nie wejdzie i pozostanie na poziomie języka potocznego (tak jak "gówniarz", "robociarz", "kabel" etc.). Użycie w oficjalnym liście słowa "mięsiarz" świadczy o kulturze osób, które pismo wystosowały.
Skoro słowo "mięsiarz" występuje w języku polskim, to posiada swoją definicję słownikową. To jest dla mnie oczywiste. Definicje takie dalekie są jednak od precyzji. Ta, zaczerpnięta ze SJP jest zresztą do bani, w odniesieniu do wędkarzy i myśliwych zrzeszonych w związkach. (Nie chce mi się tego - znaczenia słowa "mięsiarz" wyrażonego w definicji - roztrząsać, bo ani nie mam na to czasu, ani nikogo nie przekonam). Osoby takie nigdy nie łowią/polują wyłącznie dla mięsa, a jeśli są takie osoby, to sądzę, że jest ich naprawdę bardzo mało. Od strony formalnej rzecz biorąc, wstępując do związku wędkarskiego składasz deklarację o rekreacyjnym lub sportowym łowieniu ryb, bo tak stanowi regulamin. Celem więc jest rekreacja lub sport. Oczywiście w każdym środowisku znajdują się czarne owce.
Wędkarze, którzy chodzą na ryby zazwyczaj robią to również z innych pobudek, przede wszystkim dla przyjemności, choć różnie tę przyjemność rozumieją. Emeryt idzie nad wodę, żeby sobie posiedzieć, odpocząć, połowić, złowić i zabrać. Po prostu wyznaje zasadę "złów i zabierz". I ma do tego prawo, jeśli robi zgodnie z limitami. Jeśli takich emerytów jest 1000 i koszą wodę, to nie jest wina emerytów, tylko tych, którzy zarządzają wodą, że dopuszczają do takiej sytuacji.
Wracam do definicji słownikowej. Ona wyraźnie mówi, że są to osoby łowiące wyłącznie w celu pozyskania mięsa. Konia z rzędem temu, kto jest w stanie ową intencję wyłączności rozpoznać.
Mam wiele podziwu dla intelektualnej przenikliwości ludzi obrzucających innych błotem. Skąd mają tyle pewności w swoich ocenach?!
-
Definicja "mięsiarza" jest bardzo prosta.
1. Mięsiarzowi zawsze muszą się zwrócić wszelkie opłaty, jakie wnosi łącznie z kosztami dojazdu do łowiska.
2. Mięsiarz nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce ( i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! ).
3. Mięsiarzowi wszystko przeszkadza, krzewy, drzewa, trzcina i inna roślinność nadwodna, ptaki, które wyławiają "jego opłacone" ryby, a najbardziej koledzy wędkarze, którym ryba bierze, a jemu przez pół dnia nawet nie "pykło".
4. Mięsiarz nigdy nie może doczekać się otwarcia łowiska po zarybieniu. Przybywa na łowisko od kilku do nawet kilkunastu godzin wcześniej i czeka przy wcześniej upatrzonym stanowisku, aby czasami nikt mu go wcześniej nie zajął.
5. Mięsiarz niezadowolony z pobytu na łowisku, (bo nic nie złowił, a przecież mu się należy) , przeszkadzają cudze śmieci , a zastawia po sobie wszystkie śmieci, jakie przywiózł na całodzienną wyprawę.
6. Dla mięsiarza najgłupszym wędkarzem jest taki, co na ryby jeździ dla relaksu, dla którego nie jest ważne czy dzisiaj coś złowi czy nie, ale to, że przyjemnie spędzi czas na wodą korzystając z uroków przyrody. Ale tacy wędkarze są wręcz przez niego uwielbiani, bo przecież dzięki nim dla mięsiarza zostaje więcej ryb.
Jest to chodząca po necie definicja - czy oficjalna nie wiem. Wiem, że prawdziwa.
Jk
-
Trochę pozmieniałem (to, co na grubo), ale też prawdziwe:
Definicja "zwolennika C&R" jest bardzo prosta.
1. Nie dotyczy zwolennika C&R: Zwolennikowi C&R zawsze muszą się zwrócić wszelkie opłaty, jakie wnosi łącznie z kosztami dojazdu do łowiska.
2. Zwolennik C&R nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce (zwolennika C&R to nie dotyczy: i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! (chociaż, czy aby na pewno, skoro nie zabiera ryb??? )).
3. Zwolennik C&R wszystko przeszkadza, krzewy, drzewa, trzcina i inna roślinność nadwodna, ptaki, które wyławiają "jego opłacone" ryby, a najbardziej koledzy wędkarze, którym ryba bierze, a jemu przez pół dnia nawet nie "pykło".
4. Zwolennik C&R nigdy nie może doczekać się otwarcia łowiska po zarybieniu. Przybywa na łowisko od kilku do nawet kilkunastu godzin wcześniej i czeka przy wcześniej upatrzonym stanowisku, aby czasami nikt mu go wcześniej nie zajął.
5. Zwolennik C&R jest niezadowolony z pobytu na łowisku, (bo nic nie złowił, a przecież mu się należy) , przeszkadzają cudze śmieci , a zastawia po sobie wszystkie śmieci, jakie przywiózł na całodzienną wyprawę.
6. Dla zwolennika C&R najgłupszym wędkarzem jest taki, co na ryby jeździ dla relaksu zabierając ryby, dla którego nie jest ważne czy dzisiaj coś złowi czy nie, ale to, że przyjemnie spędzi czas na wodą korzystając z uroków przyrody. Ale tacy wędkarze są wręcz przez niego uwielbiani, bo przecież dzięki nim dla zwolennika C&R zostaje więcej ryb.
Jest to chodząca po necie definicja - czy oficjalna nie wiem. Wiem, że prawdziwa.
Jk
No więc pytam, czy mięsiarzem jest wędkarz, który każdego dnia zabiera ryby zgodnie z przewidzianymi limitami?
-
@Logarytm - sorry, nic złego nie miałem na myśli (poza tym nie każde słowo występujące w języku polskim ma swoją definicję językową; słyszałem o tym, że kobieta opatentowała słowo 'naleśnikarnia' (sic!), ale to prawda i teraz się sądzi z punktami, które mają to słowo w nazwie; w SJP próżno go szukać, ale to na marginesie) :) Czy kogoś chciałem obrzucić błotem?? Daleko mi do tego, sam mam swoje za uszami. Natomiast - Ty masz swoje zdanie nt. użycia tego słowa w oficjalnym piśmie PZW, ja mam swoje i już. Oczywiście, że można było to elokwentnie owinąć w bawełnę, ale wg. mnie użyto go specjalnie, żeby podkreślić że problem istnieje i to niemały (to moje subiektywne odczucie) :)
-
Widzisz, a ja uważam, że o wiele więcej można osiągnąć pozytywną postawą i oddaniem pewnego szacunku innym (nie temu, co robią). Bardziej ich skłonię w ten sposób do szanowania przyrody, niż wchodząc z nimi w konfrontację. To do niczego nie doprowadzi, bo ludzie tylko się zacietrzewią na siebie. Myślę zresztą, że to największy grzech polskich wędkarzy, że ciągle nastają jedni na drugich. Doskonale to wiedzą włodarze PZW. Wędkarze się dzielą, a oni rządzą - parafrazując pewnego klasyka.
-
Nikt nie mówi, żeby tu coś robić siłą, do takich ludzi nie trafia też żadna perswazja, masz rację - wtedy ten ktoś się jeszcze zacietrzewi w sobie; wracam więc do tego, co było napisane wyżej - EDUKOWAĆ, edukować i jeszcze raz edukować :)
-
Trochę pozmieniałem (to, co na grubo), ale też prawdziwe:
Definicja "zwolennika C&R" jest bardzo prosta.
1. Nie dotyczy zwolennika C&R: Zwolennikowi C&R zawsze muszą się zwrócić wszelkie opłaty, jakie wnosi łącznie z kosztami dojazdu do łowiska.
2. Zwolennik C&R nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce (zwolennika C&R to nie dotyczy: i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! (chociaż, czy aby na pewno, skoro nie zabiera ryb??? )).
3. Zwolennik C&R wszystko przeszkadza, krzewy, drzewa, trzcina i inna roślinność nadwodna, ptaki, które wyławiają "jego opłacone" ryby, a najbardziej koledzy wędkarze, którym ryba bierze, a jemu przez pół dnia nawet nie "pykło".
4. Zwolennik C&R nigdy nie może doczekać się otwarcia łowiska po zarybieniu. Przybywa na łowisko od kilku do nawet kilkunastu godzin wcześniej i czeka przy wcześniej upatrzonym stanowisku, aby czasami nikt mu go wcześniej nie zajął.
5. Zwolennik C&R jest niezadowolony z pobytu na łowisku, (bo nic nie złowił, a przecież mu się należy) , przeszkadzają cudze śmieci , a zastawia po sobie wszystkie śmieci, jakie przywiózł na całodzienną wyprawę.
6. Dla zwolennika C&R najgłupszym wędkarzem jest taki, co na ryby jeździ dla relaksu zabierając ryby, dla którego nie jest ważne czy dzisiaj coś złowi czy nie, ale to, że przyjemnie spędzi czas na wodą korzystając z uroków przyrody. Ale tacy wędkarze są wręcz przez niego uwielbiani, bo przecież dzięki nim dla zwolennika C&R zostaje więcej ryb.
Jest to chodząca po necie definicja - czy oficjalna nie wiem. Wiem, że prawdziwa.
Jk
No więc pytam, czy mięsiarzem jest wędkarz, który każdego dnia zabiera ryby zgodnie z przewidzianymi limitami?
Zgodnie z tą definicją tak.
A bez tej definicji też.
JK
EDIT
Zaspany człowiek .... I dopiero po chwili zobaczyłem te niecne podmianki. Ale potem się odniosę do tego a jedno na szybko - nie poluję na niewymiarowe ryby w ich okresach ochronnych.
" 2. Zwolennik C&R nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce (zwolennika C&R to nie dotyczy: i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! (chociaż, czy aby na pewno, skoro nie zabiera ryb??? ))."
-
Trochę pozmieniałem (to, co na grubo), ale też prawdziwe:
Definicja "zwolennika C&R" jest bardzo prosta.
1. Nie dotyczy zwolennika C&R: Zwolennikowi C&R zawsze muszą się zwrócić wszelkie opłaty, jakie wnosi łącznie z kosztami dojazdu do łowiska.
2. Zwolennik C&R nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce (zwolennika C&R to nie dotyczy: i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! (chociaż, czy aby na pewno, skoro nie zabiera ryb??? )).
3. Zwolennik C&R wszystko przeszkadza, krzewy, drzewa, trzcina i inna roślinność nadwodna, ptaki, które wyławiają "jego opłacone" ryby, a najbardziej koledzy wędkarze, którym ryba bierze, a jemu przez pół dnia nawet nie "pykło".
4. Zwolennik C&R nigdy nie może doczekać się otwarcia łowiska po zarybieniu. Przybywa na łowisko od kilku do nawet kilkunastu godzin wcześniej i czeka przy wcześniej upatrzonym stanowisku, aby czasami nikt mu go wcześniej nie zajął.
5. Zwolennik C&R jest niezadowolony z pobytu na łowisku, (bo nic nie złowił, a przecież mu się należy) , przeszkadzają cudze śmieci , a zastawia po sobie wszystkie śmieci, jakie przywiózł na całodzienną wyprawę.
6. Dla zwolennika C&R najgłupszym wędkarzem jest taki, co na ryby jeździ dla relaksu zabierając ryby, dla którego nie jest ważne czy dzisiaj coś złowi czy nie, ale to, że przyjemnie spędzi czas na wodą korzystając z uroków przyrody. Ale tacy wędkarze są wręcz przez niego uwielbiani, bo przecież dzięki nim dla zwolennika C&R zostaje więcej ryb.
Jest to chodząca po necie definicja - czy oficjalna nie wiem. Wiem, że prawdziwa.
Jk
No więc pytam, czy mięsiarzem jest wędkarz, który każdego dnia zabiera ryby zgodnie z przewidzianymi limitami?
Zgodnie z tą definicją tak.
A bez tej definicji też.
JK
EDIT
Zaspany człowiek .... I dopiero po chwili zobaczyłem te niecne podmianki. Ale potem się odniosę do tego a jedno na szybko - nie poluję na niewymiarowe ryby w ich okresach ochronnych.
" 2. Zwolennik C&R nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce (zwolennika C&R to nie dotyczy: i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! (chociaż, czy aby na pewno, skoro nie zabiera ryb??? ))."
Wypraszam sobie,zaczynacie przeginać
-
Widzisz, a ja uważam, że o wiele więcej można osiągnąć pozytywną postawą i oddaniem pewnego szacunku innym (nie temu, co robią). Bardziej ich skłonię w ten sposób do szanowania przyrody, niż wchodząc z nimi w konfrontację. To do niczego nie doprowadzi, bo ludzie tylko się zacietrzewią na siebie. Myślę zresztą, że to największy grzech polskich wędkarzy, że ciągle nastają jedni na drugich. Doskonale to wiedzą włodarze PZW. Wędkarze się dzielą, a oni rządzą - parafrazując pewnego klasyka.
Zgadzam się z Darkiem. Użycie tego słowa przez ludzi z zarządu koła lub okręgu nie powinno mieć miejsca w oficjalnych pismach, zestawieniach itp. Jest na pewno obraźliwe.
Jak pisałem, wędkarzy nie edukowano odpowiednio, nie zmieniając ich złej postawy, przez lata pozwalając i przymykając oko na złe zachowania, wzmacniało się je. Jak na przykład masowe odławianie karpia zarybieniowego jesienią. To tak jakby nauczyciel nie potrafił uczyć, i nazywał dzieci po latach tępakami...
-
Definicja "zwolennika C&R" jest bardzo prosta.
1. Nie dotyczy zwolennika C&R: Zwolennikowi C&R zawsze muszą się zwrócić wszelkie opłaty, jakie wnosi łącznie z kosztami dojazdu do łowiska.
Mnie nic nie musi się zwrócić bo wędkarstwo to hobby.
2. Zwolennik C&R nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce (zwolennika C&R to nie dotyczy: i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! (chociaż, czy aby na pewno, skoro nie zabiera ryb??? )).
Opisałem powyżej.
3. Zwolennik C&R wszystko przeszkadza, krzewy, drzewa, trzcina i inna roślinność nadwodna, ptaki, które wyławiają "jego opłacone" ryby, a najbardziej koledzy wędkarze, którym ryba bierze, a jemu przez pół dnia nawet nie "pykło".
Jak nie pykło to analizuję błędy ale nie zwalam tego na wiatr, słońce itd.
4. Zwolennik C&R nigdy nie może doczekać się otwarcia łowiska po zarybieniu. Przybywa na łowisko od kilku do nawet kilkunastu godzin wcześniej i czeka przy wcześniej upatrzonym stanowisku, aby czasami nikt mu go wcześniej nie zajął.
Nigdy nie widziałem podobnych zachować u zwolenników C&R
5. Zwolennik C&R jest niezadowolony z pobytu na łowisku, (bo nic nie złowił, a przecież mu się należy) , przeszkadzają cudze śmieci , a zastawia po sobie wszystkie śmieci, jakie przywiózł na całodzienną wyprawę.
Śmieci zabieram a na ryby jeżdżę odpocząć a nie na siłę coś złowić.
6. Dla zwolennika C&R najgłupszym wędkarzem jest taki, co na ryby jeździ dla relaksu zabierając ryby, dla którego nie jest ważne czy dzisiaj coś złowi czy nie, ale to, że przyjemnie spędzi czas na wodą korzystając z uroków przyrody. Ale tacy wędkarze są wręcz przez niego uwielbiani, bo przecież dzięki nim dla zwolennika C&R zostaje więcej ryb.
Tia...dla relaksu zabierając ryby. Znam kilku takich relaksowiczów a i nie jednego widziałem.... Leszczyki po 25 cm podbierane podbierakiem żeby broń Boże żaden się nie odpiął ....
-
Trochę pozmieniałem (to, co na grubo), ale też prawdziwe:
Definicja "zwolennika C&R" jest bardzo prosta.
1. Nie dotyczy zwolennika C&R: Zwolennikowi C&R zawsze muszą się zwrócić wszelkie opłaty, jakie wnosi łącznie z kosztami dojazdu do łowiska.
2. Zwolennik C&R nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce (zwolennika C&R to nie dotyczy: i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! (chociaż, czy aby na pewno, skoro nie zabiera ryb??? )).
3. Zwolennik C&R wszystko przeszkadza, krzewy, drzewa, trzcina i inna roślinność nadwodna, ptaki, które wyławiają "jego opłacone" ryby, a najbardziej koledzy wędkarze, którym ryba bierze, a jemu przez pół dnia nawet nie "pykło".
4. Zwolennik C&R nigdy nie może doczekać się otwarcia łowiska po zarybieniu. Przybywa na łowisko od kilku do nawet kilkunastu godzin wcześniej i czeka przy wcześniej upatrzonym stanowisku, aby czasami nikt mu go wcześniej nie zajął.
5. Zwolennik C&R jest niezadowolony z pobytu na łowisku, (bo nic nie złowił, a przecież mu się należy) , przeszkadzają cudze śmieci , a zastawia po sobie wszystkie śmieci, jakie przywiózł na całodzienną wyprawę.
6. Dla zwolennika C&R najgłupszym wędkarzem jest taki, co na ryby jeździ dla relaksu zabierając ryby, dla którego nie jest ważne czy dzisiaj coś złowi czy nie, ale to, że przyjemnie spędzi czas na wodą korzystając z uroków przyrody. Ale tacy wędkarze są wręcz przez niego uwielbiani, bo przecież dzięki nim dla zwolennika C&R zostaje więcej ryb.
Jest to chodząca po necie definicja - czy oficjalna nie wiem. Wiem, że prawdziwa.
Jk
No więc pytam, czy mięsiarzem jest wędkarz, który każdego dnia zabiera ryby zgodnie z przewidzianymi limitami?
Zgodnie z tą definicją tak.
A bez tej definicji też.
JK
EDIT
Zaspany człowiek .... I dopiero po chwili zobaczyłem te niecne podmianki. Ale potem się odniosę do tego a jedno na szybko - nie poluję na niewymiarowe ryby w ich okresach ochronnych.
" 2. Zwolennik C&R nigdy nie odpuszcza, dopóki ryba bierze to będzie siedział na łowisku cały dzień i nie daj Bóg jak ktoś zająłby wcześniej jego miejsce (zwolennika C&R to nie dotyczy: i co za durnie wymyślili te limity i wymiary ochronne ! (chociaż, czy aby na pewno, skoro nie zabiera ryb??? ))."
Wypraszam sobie,zaczynacie przeginać
Ja tylko skopiowałem ....
JK
-
Januszu, jedno jest pewne, musisz do perfekcji opanować sztukę cytowania wypowiedzi innych użytkowników ;)
Wybacz, ale to konieczność, ponieważ Twoje wpisy są tak egzotyczną mieszanką, że człowiek nie wie co, kogo, gdzie itp. Nieporozumienia powodują, że nie wiadomo, czy chodzi o rowery, czy samochody. Czy coś ma miejsce w Warszawie, czy w Radomiu. Nikt nie wie, czy rozdają, czy też kradną.
Pamiętaj o jednym: swój tekst musisz wpisywać pod dolnym znacznikiem [/quote]. Z cytowanej wiadomości możesz usunąć zbędną treść, pozostawiając tylko tę, do której chcesz się odnieść.
Jeśli opanujesz cytowanie, Twoje wpisy będą przejrzyste, zrozumiałe, czytelne, a także nie będą powodem do opacznego ich rozumienia. Dzięki :beer:
-
Cytowałem całą wypowiedź ;-) dopisując na szybko edycję :-)
No ale obiecuję poprawę w cytowaniu a nawet dobrowolnie poddam się karze przy spotkaniu :beer:
JK
-
Pamiętajmy jedno, że nie Każdy należący do PZW to człowiek któremu karta musi się zwrócić ;D
-
Cytowałem całą wypowiedź ;-) dopisując na szybko edycję :-)
No ale obiecuję poprawę w cytowaniu a nawet dobrowolnie poddam się karze przy spotkaniu :beer:
JK
Z przyjemnością pogadałbym z Tobą przy :beer: ;)
Dzięki.
-
Miałem wkleić fragment ale cały wiersz jest tak niezwykły, że każdy znajdzie jakąś radę dla siebie.
Dopóki wody płyną
Daj, dobry Panie Boże
Zasiadać nad ich brzegiem
Wielbiąc słoneczne zorze.
Daj słuchać plusku fali,
Która swe bajdy gada,
Sitowia sennych szmerów,
Co cuda opowiada.
Daj nam odbierać pokłon
trzciny i tataraku,
czytać los przyszłych godzin
z lotu nadwodnych ptaków.
Daj się zachwycić błyskiem
Co zalśni gdzieś w głębinie,
Kiedy w promieniu słońca
Drobnicy stadko płynie.
Podziwiać pozwól, Boże,
Wśród Twych rozlicznych darów
Taniec błękitnej ważki
Nad kwiatem nenufaru.
Albo puszyste kulki,
Przedziwne w swej urodzie,
Kiedy prowadza kaczka
Pisklęta swe po wodzie.
Majestat siwej czapli,
Stal skrzydeł kormorana,
Żurawi hejnał , który
Z wieczora brzmi i z rana...
A nade wszystko, Panie,
Daj w wielkiej swej dobroci
Poczuć na wędce ciężar
Dorodnej, srebrnej płoci...
Leszcza jak złota misa,
Szczupaka albo suma,
Żebym się mógł nacieszyć,
By syta była duma.
I chroń mnie, Panie Boże,
Przed zachłanności grzechem:
Obym nie był mięsiarzem,
nie kupczył rybim mięsem.
Daj mi umiarkowanie
wobec chciejstwa własnego,
bym umiał się powstrzymać
choć nikt nie żąda tego.
Daj umieć uszanować
Rośliny, ryby, wodę
I daj mi kochać mądrze
I hobby – i przyrodę.
A gdy już przyjdzie odejść
Na wieczne czas łowisko-
Daj, miłościwy Boże
Tam znaleźć też to wszystko...
I wdzięczność moją przyjmij
Za wszystkie Twoje dary
A w zdrowiu mnie zachowaj
Nawet, gdy będę stary...
Autorem jest Ewa Ćwikła "Stynka "
JK
-
:bravo:
-
Miałem wkleić fragment ale cały wiersz jest tak niezwykły, że każdy znajdzie jakąś radę dla siebie.
Dopóki wody płyną
Daj, dobry Panie Boże
Zasiadać nad ich brzegiem
Wielbiąc słoneczne zorze.
Daj słuchać plusku fali,
Która swe bajdy gada,
Sitowia sennych szmerów,
Co cuda opowiada.
Daj nam odbierać pokłon
trzciny i tataraku,
czytać los przyszłych godzin
z lotu nadwodnych ptaków.
Daj się zachwycić błyskiem
Co zalśni gdzieś w głębinie,
Kiedy w promieniu słońca
Drobnicy stadko płynie.
Podziwiać pozwól, Boże,
Wśród Twych rozlicznych darów
Taniec błękitnej ważki
Nad kwiatem nenufaru.
Albo puszyste kulki,
Przedziwne w swej urodzie,
Kiedy prowadza kaczka
Pisklęta swe po wodzie.
Majestat siwej czapli,
Stal skrzydeł kormorana,
Żurawi hejnał , który
Z wieczora brzmi i z rana...
A nade wszystko, Panie,
Daj w wielkiej swej dobroci
Poczuć na wędce ciężar
Dorodnej, srebrnej płoci...
Leszcza jak złota misa,
Szczupaka albo suma,
Żebym się mógł nacieszyć,
By syta była duma.
I chroń mnie, Panie Boże,
Przed zachłanności grzechem:
Obym nie był mięsiarzem,
nie kupczył rybim mięsem.
Daj mi umiarkowanie
wobec chciejstwa własnego,
bym umiał się powstrzymać
choć nikt nie żąda tego.
Daj umieć uszanować
Rośliny, ryby, wodę
I daj mi kochać mądrze
I hobby – i przyrodę.
A gdy już przyjdzie odejść
Na wieczne czas łowisko-
Daj, miłościwy Boże
Tam znaleźć też to wszystko...
I wdzięczność moją przyjmij
Za wszystkie Twoje dary
A w zdrowiu mnie zachowaj
Nawet, gdy będę stary...
Autorem jest Ewa Ćwikła "Stynka "
JK
Dziękuję Ci za to.
Ależ to piękne. :bravo:
Wiem, że to cytujesz podając autora, ale mimo wszystko masz :thumbup: ode mnie.
-
Ile razy czytam tyle razy targają mną straszne uczucia ....
JK
-
Poniżej tekst o operatach przygotowany przez mojego kolegę :
„Nic nie możemy zrobić, takie mamy operaty!”
Te słowa słyszymy za każdym razem, kiedy jako wędkarze i faktyczni dzierżawcy wód państwowych (rzek, zbiorników zaporowych, jezior) domagamy się od naszych przedstawicieli intensyfikacji zarybień, zmiany składu gatunkowego wpuszczanych ryb, dodatkowej ochrony lub zaprzestania odłowów sieciowych na wodach dzierżawionych przez PZW.
Początkowo zamierzałem podzielić się z Wami wiedzą o tym czym właściwie jest ten tajemniczy operat. Znalazłem jednak bardzo przejrzysty, syntetyczny opis tego dokumentu na jednej ze stron: http://operatujemy.pl/operat-rybacki/
Uważam, że nie m sensu wyważać otwartych drzwi. Skupiłem się zatem na tym, by na bazie posiadanej wiedzy pokazać w jaki sposób wykorzystuje się jej, by tym całym operatem robić nam wodę z mózgów. Wskazać, gdzie tkwią nurtujące nas problemy. Oto kilka spraw, które po przeprowadzonym wywiadzie wydają się być oczywiste (jeżeli się mylę – proszę mnie wyprostować podając źródła danych) i które uważam za istotne dla każdego z nas:
Operat sporządza użytkownik rybacki/uprawniony do rybactwa. W PZW zazwyczaj robi to albo ichtiolog okręgu, albo zespół fachowców z jego udziałem. Sugerowanie, że jest to dokument narzucony odgórnie jest mijaniem się z prawdą!
Zasady dotyczące konstruowania operatu dają szerokie spektrum możliwości. Wmawianie wędkarzom, że RZGW ma tu jakieś sztywne zasady nie do przejścia jest fałszywe. To, czy dany operat zostanie zaopiniowany pozytywnie ( nie robi tego RZGW, o czym w dalszej części) zależy w znacznej mierze od woli jego twórców. Woli, wiedzy i intencji!. W szczególności:
a) można skonstruować operat tak, aby zarybienia zredukować do minimum – opierając się na tarle naturalnym, tworzeniu obrębów ochronnych (mateczników), wsparciu naturalnego rozrodu, kierunkowaniu presji wędkarskiej itp. Jest to trudne, ale wykonalne – o ile zrobi to osoba o wysokich kwalifikacjach.
b) rejestracja połowów przez wędkarzy nie jest konieczna – rejestry, o których powszechnie wiadomo, że są źródłem całkowicie niewiarygodnych danych można zastąpić okresowymi badaniami statystycznymi i stworzyć odpowiedni model statystyczny do szacowania presji, składu jakościowego i ilościowego, czy ubytku ryb z łowiska. Modelem statystycznym można zastąpić również częściowo odłowy kontrolne służące tym celom.
c) gospodarka na zbiornikach zaporowych wymaga odłowów sieciowych dla ograniczenia liczebności karpiowatych – kolejny kit, który serwują nam związkowi „biznesmeni” zapychający dziury w budżecie okręgów dochodami ze sprzedaży ryb to właśnie rzekoma konieczność odławiania sieciami nadmiaru niechcianych gatunków. Ten sam lub podobny efekt można osiągnąć ukierunkowując presję wędkarską na dany gatunek, odpowiednio intensywnie zarybiając gatunkami drapieżnymi czy stosując znacznie bardziej zaawansowane zabiegi. Już dawno powinno się rozpocząć odpowiednie programy wykorzystujące badania nad populacjami samiczymi łososiowatych. Można bowiem zarybiać zbiorniki materiałem zarybieniowym składającym się w 100% z samców, które zostały pozbawione płodności. Wezmą udział w tarle, które nie da efektów – prosty sposób na ograniczenie liczebności? Tylko na to trzeba by wydać pieniądze, a PZW chodzi tu raczej o to, by je tanim kosztem (bo cudzym - naszym) pozyskać.
Operat można zmienić – brak takiej możliwości to kolejny „farmazon”, którym się nas karmi. Powodów jest kilka (pewnie więcej niż podaje poniżej, ale umysły naszych działaczy są nieprzeniknione, a fantazja iście ułańska, więc wybaczcie, że nie wszystkie wymienię):
a) to kosztuje – ktoś musi nie tylko poświęcić czas na sporządzenie odpowiedniej dokumentacji, ale należy poddać ją opiniowaniu, które również nie jest darmowe,
b) właściwa pod względem merytorycznym i fachowym korekta istniejących operatów obnażyłaby brednie wcześniej nawypisywane przez związkowych „naukowców” w dotychczas obowiązujących operatach. Opierają się one przecież głównie na danych zawartych w wędkarskich rejestrach, a to już kwestia z pogranicza science-fiction. Podobnie jest z odłowami kontrolnymi. Choć wykonuje się je wg odpowiedniej metodyki ich wyniki są absolutnie niewiarygodne. Szczególnie, gdy odłowu dokonuje się na zbiornikach o urozmaiconym dnie. Sam byłem świadkiem odłowu, podczas którego z sieci wyjęto 2 leszcze i może z pięć boleni. Godzinę po odłowie pływałem po akwenie z echosondą, która w najgłębszych 10-cio metrowych dołach nie chciała się przebić do dna przez ryby i wskazywała 3m głębokości. Tego dnia złowiłem kilkadziesiąt grubych okoni i dwa szczupaki, a koledzy na brzegu połowili białorybu do znudzenia. Nawet najlepszy model statystyczny nie pozwoli na więcej, niż ocenę biomasy tych gatunków, które w sieci wpadły. A co z pozostałymi? Dopisze się jakoś kochani, dopisze...
Jak widzicie, można wędkarzom opowiadać, że operaty są jakie są, wszystkiemu winny ktoś inny, odłowy sieciowe muszą być, rejestry są potrzebne itp. bzdury. Tak długo, jak będziemy w to wierzyć i na to przyzwalać.
Na koniec rzecz najistotniejsza. Wszelkie nieprawidłowości jakich dopuszczają się „biznesmeni” z PZW wynikają przede wszystkim z tego, że się ich nie kontroluje. To zadanie należy do RZGW, ale problem leży w tym, że ustawa nadaje tej PRL-owskiej instytucji uprawnienia do kontroli zamiast obowiązku kontroli. Gdyby taki został nadany, a pracownik RZGW odpowiadałby rzeczywiście za nadzór nad zarybieniami i odłowami już dawno byłoby po problemie. Do tej pory żadnemu politykowi czy pracownikowi Ministerstwa Finansów nie wpadło do głowy, że PZW faktycznie płaci Państwu za użytkowanie obwodów rybami, które wpuszcza, czyli w naturze. Są to de facto jednak takie same pieniądze jak każde inne. I skoro nas łapie się za dupę za każdy grosz puszczony obok kasy fiskalnej, ciąga po poborcach skarbowych za niedopłatę kilku groszy to może w końcu ktoś zająłby się dziurą w systemie dzięki której można nadal prowadzić „zarybienia na papierze”?!
Są kraje, w których państwo oddaje w użytkowanie wędkarskie swoje obwody które zarybiane są z urzędu przez państwowa instytucję. I to wyłącznie materiałem dużym, rybami co najmniej dwuletnimi. Ta instytucja po dokonaniu zarybienia wystawia użytkownikowi wędkarskiemu (nie rybackiemu!) fakturę. I na tym się kończy. I ryby są w wodzie! Wędkarzom pozostaje zagospodarowanie brzegów, utrzymanie czystości, ochrona i ewentualnie wsparcie tarła rozrodu naturalnego. Można? Niestety, jeszcze długo nie w tym kraju...
niżej podpisany:
konstruktywny opozycjonista
-
Świetny materiał Andrzej! :thumbup:
W sumie myślę bardzo podobnie. Wg mnie zatrudnienie ichtiologów pozwoliło by na dobre prowadzenie wód, ale faktycznie, to RZGW jako państwowa instytucja powinna więcej robić. A tutaj - wyszło by na jaw, jak bardzo zapuszczono wody i pozwolono na ich degradację.
To powinno się wydrukować i dodawać każdemu do rejestru, aby się zaznajomili z tym w w wolnej chwili, jak ryba nie bierze (na PZW to częsta rzecz).
-
Super! :bravo: :thumbup:
-
Dzięki Andrzej :thumbup:
-
Dopóki nasze pieniądze będą wpływać na ich konto, nic się nie zmieni, obym się mylił.
-
Świetnie Andrzeju opisałeś problem. Kiedy ja wspominałem o tym może rok temu, niektórzy nasi Koledzy uznali, że choćby niewypełnianie rejestru jest prawie zbrodnią i „jak ja mogę jawnie tego nie robić”. Bo ja rejestru nie wypełniam a wiem, że nadal karają wędkarzy mandatami za brak wpisu mimo, że te rejestry są lipą, a do tego nikt z nas księgowym PZW nie jest i nie otrzymuje za to wynagrodzenia.
Dzisiaj poszedłem dalej i nie pozwalam kontrolować się tzw. straży rybackiej, od kiedy zobaczyłem, co to za inteligentne towarzystwo. Byłem świadkiem ukarania mandatem młodego spinningisty za leżące pety na brzegu łowiska. Nie pomogło tłumaczenie młodego chłopaka, że to nie jego pety a w ogóle to on nie pali. Strażnicy wlepili chłopakowi mandat, a ja złożyłem doniesienie do prokuratury o nadużycie władzy, której zresztą strażnicy rybaccy nie posiadają. To proste, wędkarz nie jest rybakiem, po drugie strażnik rybacki nie jest przedstawicielem rządu i nie został wybrany jako osoba zaufania do kontroli naszej społeczności wędkarskiej.
Inaczej mówiąc, nie strażnik jakiś ma mnie kontrolować a Policjant, jeśli popełniam wykroczenie czy przestępstwo. Podkreślam stanowczo… jeśli popełniam.
Dołączę się jeszcze do Twojego tekstu Andrzeju i dodam my wędkarze musimy sami dziadostwo wyniszczyć, wyplenić swoimi konkretnymi działaniami. Żadnych względów, żadnego kompromisu. Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system.
A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną.
W tym wszystkim jest jednak pewien duży problem, bo 100% społeczeństwa w Polsce posiadło umiejętność czytania i pisania, a wielu wędkarzy nie wie zupełnie w jakim celu…
-
Miałem wkleić fragment ale cały wiersz jest tak niezwykły, że każdy znajdzie jakąś radę dla siebie.
........
I chroń mnie, Panie Boże,
Przed zachłanności grzechem:
Obym nie był mięsiarzem,
nie kupczył rybim mięsem.
Daj mi umiarkowanie
wobec chciejstwa własnego,
bym umiał się powstrzymać
choć nikt nie żąda tego.
..........
Autorem jest Ewa Ćwikła "Stynka "
JK
To powinna być przysięga dla osób które odbierają karty :)
-
Dziś oglądałem program w TVP3, w którym wypowiadał się dyrektor departamentu rybołówstwa w ministerstwie gospodarki i żeglugi morskiej. Także jest osoba w rządzie do której można by kierować petycję o zmiany w pzw.
-
A do kogo konkretnie mówił?
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka