Spławik i Grunt - Forum

NAD WODĄ => Nasze wyniki nad wodą => Wątek zaczęty przez: Arunio w 13.07.2016, 14:39

Tytuł: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 13.07.2016, 14:39
Zaraz posypią się gromy ;)
Fajne masz to łowisko,cisza spokój ,ale chyba musisz zmienić taktykę
Ale niby za co? W tym kraju wolno zabierać ryby.Zgodnie z regulaminem łowiska.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Luk w 13.07.2016, 14:43

Ale niby za co? W tym kraju wolno zabierać ryby.Zgodnie z regulaminem łowiska.


Dlatego nie ma ryb :)
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Chub w 13.07.2016, 14:46
Luk

Nie gadaj głupot!
Ryby są - trzeba je tylko wytropić :-[
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 13.07.2016, 14:50
Zaraz posypią się gromy ;)
Fajne masz to łowisko,cisza spokój ,ale chyba musisz zmienić taktykę
Ale niby za co? W tym kraju wolno zabierać ryby.Zgodnie z regulaminem łowiska.
Tylko lepiej nie chwalić się tym ;) Bo to temat Tabu na portalach:)
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Chub w 13.07.2016, 15:04
No jeśli się chce, żeby ryby były to temat tabu...
Z jednej strony narzekanie na brak ryb a z drugiej tłumaczenie siebie z zabierania.
Jeśli każdy zabierze sobie rybkę REGULAMINOWO a zarybień nie będzie to ryby będą czy nie ? :beg:
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: kop3k w 13.07.2016, 17:06

Ale niby za co? W tym kraju wolno zabierać ryby.Zgodnie z regulaminem łowiska.


Dlatego nie ma ryb :)
A może stańmy ponad podziałami i zlikwidujmy "gospodarkę rybacką"w PZW i potem wypracujmy kompromis ?
Zjednoczmy siłę w kwestii w której wszyscy jesteśmy zgodni ?
Jestem na forum 11 miesięcy i ciągle widzę ten sam podział :'(
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: koras w 13.07.2016, 17:29
A może stańmy ponad podziałami i zlikwidujmy "gospodarkę rybacką"w PZW i potem wypracujmy kompromis ?
Zjednoczmy siłę w kwestii w której wszyscy jesteśmy zgodni ?
Jestem na forum 11 miesięcy i ciągle widzę ten sam podział :'(

To jest fakt, lepiej zająć się najpierw wspólnym wrogiem, a potem ustalać pewne rzeczy między sobą. Podzieleni niewiele zdziałamy.
No i moglibyśmy przestać znowu zasypywać wątek koledze Sylwkowi :)
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 13.07.2016, 17:30

Ale niby za co? W tym kraju wolno zabierać ryby.Zgodnie z regulaminem łowiska.


Dlatego nie ma ryb :)
A może stańmy ponad podziałami i zlikwidujmy "gospodarkę rybacką"w PZW i potem wypracujmy kompromis ?
Zjednoczmy siłę w kwestii w której wszyscy jesteśmy zgodni ?
Jestem na forum 11 miesięcy i ciągle widzę ten sam podział :'(
Masz rację Kamilu.
Każdy z nas zdaje sobie sprawę że trzeba ograniczyć zabieranie.
Ale w naszym kraju zakazać go nie można.(przynajmniej na tą chwilę)
Niestety ,ale tak jest.
Ja tylko często mam wrażenie,że stroną agresywniej reagującą, są nowo nawróceni wyznawcy C&R. A szkoda!
Bo przy naszych narodowych przywarach? Raczej nie tędy droga.
 
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 13.07.2016, 17:51
Możesz to sobie Arku tłumaczyć, jak Ci się żywnie podoba. Fakt jest taki, że każda osoba łowiąca na pewnym poziomie i ryb NIE zabierająca, to setki ryb rocznie, przede wszystkich tych dużych nas interesujących, które żyją dalej. Koniec i kropka. Regulaminy można sobie ustalać. Ja mam własny. Stosujesz się do tego z kosmosu, który obecnie panuje i uważasz, że wszystko ok? Pogratulować poczucia humoru...
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: jean72 w 13.07.2016, 18:22
To jest wątek Pyzy a Wy już robicie nagonkę na niego i innych że zabierają ryby :(
Co do braku ryb, to stwierdzenie że nie ma ryb bo ktoś weźmie sobie kilka sztuk jest śmieszne, problem tkwi w kłusownictwie na mniejsza skalę ( wędkarze )  większą ( zorganizowane grupy ) oraz komercyjnych odłowach rybackich. 
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 13.07.2016, 18:32
Na początek wystarczyłoby o połowe zmniejszyć istniejace limity.
I wprowadzic limity na masowo odławiane leszcze i płocie. Trzeba je chronić póki jeszcze są.
Wprowadzic limit łączny 2 lub 3 ryby dziennie niezależnie od gatunku. Przy założeniach, że niektórych nie można brać 1 szt dziennie.
Do tego górne limity.
Skończyć masowe wędkarskie odłowy i zabieranie dla rodziny, znajomych, sąsiadów i do zamrażalnika.

A najwłasciwsze będzie wydzielenie tych postów z tego watku. Bo wątek zdaje się nie o tym jest.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 13.07.2016, 18:40
To jest wątek Pyzy a Wy już robicie nagonkę na niego i innych że zabierają ryby :(
Co do braku ryb, to stwierdzenie że nie ma ryb bo ktoś weźmie sobie kilka sztuk jest śmieszne, problem tkwi w kłusownictwie na mniejsza skalę ( wędkarze )  większą ( zorganizowane grupy ) oraz komercyjnych odłowach rybackich.
Właśnie to ze ktos sobie weźmie jest powodem że ryb nie ma.
Na wodach na których wedkuję nie ma rybakow.
Bo jak każdy za każdym razem weźmie sobie 2 karpiki i 5 leszczy a dziennie nad wodą przewija się masa wędkujacych to są w stanie w rok wyczyscić nawet bardzo fajny zbiornik.
Czy to na stawach czy zalewie czyszczą namiętnie nawet zakładajac ze biorą zgodnie z RAPR.
Coraz trudniej o leszcza czy o płoć. Czemu? Bo nie ma limitów.

Powtórzę prośbę by wydzielić posty nie zwiazane z tematem wątku.
Bo wbrew pozorom nikt bezpośrednio po Pyzie nie jedzie chyba. Choc przyznam ze taka ilość ryb "na śniadanie" jest dla mnie przerażająca.
Jednak nie zamierzam komentować tego przypadku.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: jean72 w 13.07.2016, 18:54
Jakoś w to nie wierzę gdyż moim znajomi nie zabierają rybek wcale lub po kilka w roku, więc rybki powinny być, moim zdaniem to kłusole czyszczą zbiorniki
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Luk w 13.07.2016, 20:20
Nie myślcie, ze to przeciwko komuś kto zabiera. Chciałbym po prostu pokazać, jak to działa. Pamiętam jak rok temu Sylwek pisał o rybach z jego wody, pisał też, że zabierał je (karpie kilka kilo, leszcze). Teraz łowi, leszcze do 35 cm. Chyba widać bardzo dobrze związek bezpośredni pomiędzy zabieraniem, a wynikami. Bo umiejętności Sylwkowi odmówić nie można.

To wcale nie jest tak, że samo zabieranie jest złe. Zgodzę się z Arkiem, że skoro regulamin na to pozwala, to nie dziwmy się, że ludzie biorą. Ale gdzie są zarybienia? Gdzie widełki wymiarowe, co za pała w ogóle ustala te limity?

To, czego najbardziej nie rozumiem, to dlaczego ktoś udaje, że ryby są. Przecież widać wszędzie, że jest tak cienko, że to woła o pomstę do nieba. Co robi PZW? To tak, jakby zatrudnić kierowcę, co ma nas zawieźć z Krakowa do Gdańska, ale zakała jedzie po jakiś manowcach, zamiast bliżej, to się oddalamy. Co to za cyrk? Oni udają, że coś robią, a my udajemy, że to działa...

Ryb nie ma i tyle. Tu trzeba mieć jakiś plan. Z jednej strony trzeba się opamiętać z zabieraniem, z drugiej ludzie z wierchuszki powinni się zabrać do roboty, a zacząć można od tego nieżyciowego regulaminu. Bo jeżeli mamy respektować to co ustala RAPR, to zarybiać trzeba kilka razy więcej, i to podrośnietymi rybami.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Piitubski w 13.07.2016, 20:26
Luk, liczysz, ze oszuści i złodzieje z zarządu staną się nagle uczciwymi ludźmi? Oglądałem na YT film ze spotkania wędkarzy ( m.in. pan Kolendowicz) z zarządem. Czarna rozpacz.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 13.07.2016, 20:28
Możesz to sobie Arku tłumaczyć, jak Ci się żywnie podoba. Fakt jest taki, że każda osoba łowiąca na pewnym poziomie i ryb NIE zabierająca, to setki ryb rocznie, przede wszystkich tych dużych nas interesujących, które żyją dalej. Koniec i kropka. Regulaminy można sobie ustalać. Ja mam własny. Stosujesz się do tego z kosmosu, który obecnie panuje i uważasz, że wszystko ok? Pogratulować poczucia humoru...
Cenię sobie Michale twoje zdanie.I jest w nim sporo racji.
Widocznie zaliczam się już do wędkarzy starszej daty. ;)
Którzy jedynie odrobinę poszli po rozum do głowy. :-[
Może inaczej już nie potrafię.
Może nie liczę na to,że ryby które kupię,a nie zabiorę w granicach zdrowego rozsądku, są brane z kosmosu? A nie odławiane poza ograniczeniami nas obowiązującymi?
Tak wiem. Napiszesz że szukam tanich wymówek. Nie szukam. Dziś zabrałem 2 Jazie. Wolno mi było 10. Co zrobiłem źle??
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: pio19681 w 13.07.2016, 20:33
Panowie, nie możecie uogólniać zabierania ryb. Są wody, które wręcz wymagają brania ryb. Pyza łowi na Mójczy. Zna ten zbiornik ,prawie 40 lat. Kiedyś było tam kiedyś każdej ryby w ..... Nie było jednak leszcza tak jak w większości świętokrzyskich wód. Teraz przez drobnego leszcza ciężko się przebić. Łowisz 20 leszczyków i jedną płotkę. W Pińczowie koło Kielc było kiedyś tak, że łowiłeś 60 leszczyków na godzinę. Takich po 10- 12 cm. Na zalewie w Kielcach Łukasz łowi piękne karpie. Są same duże, małych nie ma... Płetwonurkowie z Państwowej Straży Pożarnej często trenują w tej wodzie. Sam raz słyszałem, jak po wynurzeniu z wody chłopak mówi: sumy pod pomostem leżą jeden obok drugiego. Zaparkowane jak auta na parkingu... Dla dobra tej wody każdy sum złowiony nie wróci do wody bez względu na zapisy w regulaminie. Na razie zarybianie to po prostu ich dokarmianie.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Luk w 13.07.2016, 20:48
Zgadzam się, że ryby często brać trzeba. Dlatego powinni być ichtiolodzy PZW w każdym okręgu, najlepiej kilku. Mieli by wiedzę o każdej wodzie i odpowiednio o nią dbali, dając odpowiednie wytyczne, wnosząc o dodatkowe zarybienia nie przewidziane w operacie.

 Podstawowym problemem w Polsce jest brak drapieżnika, chodzi o szczupaka głównie. Przez to że go brakuje,  taką plagą są leszcze. Gdyby ktoś pilnował i monitorował każdą wodę, nie byłoby takich sytuacji, lub byłyby one rzadkością.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: pio19681 w 13.07.2016, 20:53
W pełni się z tobą zgadzam Luk. Powiedz mi w takim razie poco wypełniamy rejestry połowu. Wniosek mój jest taki, że nikt tego nie czyta , a już na pewno nie analizuje. Trzeba by przyjrzeć się tym, którzy zlecają takie zamówienia dla PZW. Chyba wszyscy widzą o czym myślę... 8)
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 13.07.2016, 20:55

 Podstawowym problemem w Polsce jest brak drapieżnika, chodzi o szczupaka głównie. Przez to że go brakuje,  taką plagą są leszcze. Gdyby ktoś pilnował i monitorował każdą wodę, nie byłoby takich sytuacji, lub byłyby one rzadkością.
To jest prawda. Tylko nie mylił bym tego z Sumem.
Tu akurat,wierząc zaprzyjaźnionym spinningistom-Trollingowcom,na Odrze jest go naprawdę sporo. Ale ni jak to się ma do ilości drobnicy na rzece. Tu jest właśnie potrzebny Szczupak. A jego? Jak na taką rzekę,łowi się raczej nie wiele. Czemu? Nawet łowców ze spinningiem na brzegu jest coraz mniej. Większość pływa na łodziach.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Luk w 13.07.2016, 21:09
W pełni się z tobą zgadzam Luk. Powiedz mi w takim razie poco wypełniamy rejestry połowu. Wniosek mój jest taki, że nikt tego nie czyta , a już na pewno nie analizuje. Trzeba by przyjrzeć się tym, którzy zlecają takie zamówienia dla PZW. Chyba wszyscy widzą o czym myślę... 8)

Rejestry byłyby dobre, gdyby wędkarze nie kombinowali, a woda byłaby kontrolowana. Wybrano 300 kg ryby z łowiska - wprowadzić trzeba tyle a tyle narybku. I jest równowaga. Teraz doszliśmy do sytuacji, gdzie rejestry są obarczone tak dużym 'błędem', że poleganie na nich to pomyłka. Trzeba zrozumieć, że siła tarła naturalnego ryb danych gatunków powinna być równie mocna, rok w rok. Bo zarybienia są pomocniczą rzeczą. Jeżeli jednak tarło naturalne jest 'słabe' - to wprowadzenie danej ilości ryb, jak co roku, to będzie zbyt mało. Trzeba ich wpuścić jeszcze więcej właśnie, aby to zrównoważyć.

Ja mam wrażenie, że często mamy do czynienia z sytuacją, gdzie dużych ryb już praktycznie w wodzie nie ma, i bez zarybień, takiego lina lub karasia pospolitego w danej wodzie może być sporadyczna ilość.  Dodatkowo ryby  takie jak karaś srebrzysty mogą osłabiać tarło pewnych gatunków.

Jeżeli ichtiolog przeszedłby się raz w tygodniu nad wodą, i zapytał co kto złowił, wiedziałby juz wiele o takiej wodzie. I mógłby działać...
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: pio19681 w 13.07.2016, 21:15
Problem też tkwi w tym, że sami wędkarze nie mają wiele do powiedzenia na swojej wodzie. Zwłaszcza duże problemy są na zbiornikach zaporowych.  Kolega tej wiosny nagrał film na Czorsztynie. Zaraz po tarle leszcza opuszczono wodę o kilka metrów. Smutny widok powiem Wam... Całe odcinki brzegu pokryte wyschniętą ikrą...
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 13.07.2016, 21:23
Problem też tkwi w tym, że sami wędkarze nie mają wiele do powiedzenia na swojej wodzie. Zwłaszcza duże problemy są na zbiornikach zaporowych.  Kolega tej wiosny nagrał film na Czorsztynie. Zaraz po tarle leszcza opuszczono wodę o kilka metrów. Smutny widok powiem Wam... Całe odcinki brzegu pokryte wyschniętą ikrą...



Masakra, to cholernie przykre :thumbdown:
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 13.07.2016, 23:39
Warto dodać, że wędkarze są coraz skuteczniejsi. Coraz lepszy towar trafia do ich rąk.
A dzięki internetowi wielu zyskuje bezcenną wiedzą którą wykorzystują nad wodą.

Przy mojej miejscówce niemal zawsze w ciągu dnia rozkłada się pewien emeryt i z racji tego że rzadko bywam to ciągle słyszę to samo. Jak tu kiedyś było dużo ryb. Po kilkanaście kilo karpie się brało. A teraz nie ma co. I on już tylko na 30cm i mniejsze leszczyki przychodzi. Tak po 10-15 szt nie więcej. Praktycznie codziennie.

Już się nawet nie odzywam choć kilka razy próbowałem. Ale wniosek do niego nie dociera. A jest on taki. Brałeś Panie, brałeś aż wszystko wybrałeś.
I tyle. A może nawet aż tyle.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Dyzma w 14.07.2016, 09:43
To i ja wtrącę swoje 3 gr do dyskusji. Uważam że istotą problemu nigdy nie byli wędkarze zabierający ryby zgodnie z regulaminem albo nawet ponad regulamin (wiem szokujące stwierdzenie); stali się problemem dopiero od jakiś 10 lat, już tłumacze dlaczego.
W okolicach Lublina w odległości 60 km jest około 60 jezior, na których można było łowić piękne ryby; sam przez 15 lat łowiłem ryby z dziadkiem, gdzie niestety ani on ani inni wędkarze nie przestrzegali limitów. Ryb łowiono tyle samo przez 30 lat, bo tyle łowił tam mój dziadek.
Aż do momentu wydzierżawienia większości zbiorników i wtedy ryby zostały odłowione przez dzierżawców; na nie których zbiornikach został wprowadzony zakaz wędkowania lub wprowadzono opłaty. I teraz nasza część winy z 60 zbiorników zostało maksymalnie 10 dla tej samej ilości wędkarzy, którzy nadal brali co popadnie, przyczyniając się do wyjałowienia zbiorników. Obecnie PZW odzyskało te 60 jezior, bo skoczyły się dzierżawy, a nikt nie chciał przedłożyć dzierżawy na studnie. Oczywiście Pzw zarybia tylko drobny ułamek tych jezior, wywołując znowu ogromną presje na zbiornikach pozarybieniowych, które momentalnie zostają wyjałowione przez wędkarzy. A przecież można zarybić na przykład 4 zbiorniki jednego roku, ale na 2 zrobić zakaz wędkowania na np 4 lata w kolejnym roku kolejne 4 zbiorniki i tak dalej.I oczywiście zmniejszyć limity do zabrania.
 
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.07.2016, 10:13
Nie zakaz wędkowania, tylko no kill z karą minimum 5 tysięcy za zabicie choćby jednej ryby. Dlaczego ja mam cierpieć, bo inni musza ryby zabijać?

Piszesz, Dyzma, o rejonach, w których jest dużo wody. I tak nie zgadzam się co do tego, że "wędkarze nie wyłapią", ale na opisanym przez Ciebie terenie jeszcze jakoś to przejdzie. Natomiast nie ma takiej opcji np. w województwie mazowieckim.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: koras w 14.07.2016, 10:30
Zarówno w przypadku zakazu wędkowania, jak i no kill, ktoś musi pilnować porządku, a z tym, jak wiadomo, jest u nas "różnie".

Skoro już jesteśmy przy pilnowaniu porządku, to jakiś straszny offtop się tutaj zrobił.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 14.07.2016, 10:31
Jednym wyjściem są normalne limity ,widełki,podniesienie wymiaru ryb ,ochrona.
Bez tego nadal będa narzekania, ktos wspomniał o skuteczności wędkarzy, raczej nie to jest kłopotem bo najczęściej tłuka wszystko w łeb emeryci co za bardzo nie stawiają na nowości , a siedzą nad wodą non stop okupują miejsca, stale necą i w łeb walą co popadnie.
Im nie da się wytłumaczyć , że mogą coś wypuścić. Ja im nie bronie zabierania ryb , weź jedną dwie zjedz ,ale po co napełniać zamrażarki?
A spróbuj coś powiedzieć na zebraniu o zmniejszeniu zarybienia karpiem to Cię z linczują
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Piitubski w 14.07.2016, 11:09
W Narwiańskim Parku Narodowym, gdzie wędkuję urlopowo w tym roku w ogóle nie udaje się złowić szczupaka - mówią to wszyscy wędkarze z którymi rozmawiałem. To efekt tego, że przez lata każdy mięsiarz odławiał ok. 200 sztuk rocznie.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 14.07.2016, 11:15



Ale niby za co? W tym kraju wolno zabierać ryby.Zgodnie z regulaminem łowiska.


Dlatego nie ma ryb :)

Nie wiem jak u Ciebie Luk ale mój szwagier właśnie zjechał na wakacje ze Szkocji i mówi, że tam z grzybów jedzą tylko pieczarki (i Szitake jakkolwiek się to pisze). Skoro nie zbierają innych grzybów to czy w każdym parku jest wysyp borowików?
Mój ojciec mawiał że na wędkę nie da się przełowić ryb. Może w małym stawiku ale nie np. w Odrze. Ja się z nim w sumie zgadzam i myślę że inne czynniki są decydujące o braku ryb

Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.07.2016, 11:20
Nie mogę...
Ryby to nie grzyby, co wyrastają co roku i rosną kilka dni.
Ryby, z których się cieszymy, mają po kilkanaście lat. Tak ciężko to pojąć? To nawet nie jest świnia, co pod nóż idzie po roku(?? nie wiem, nie znam się na świniach).
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 14.07.2016, 11:24
Podstawowym problem moim zdaniem jest brak ludzi myślących u góry. Mają oni (w większości) myślenie, podejście komunistyczne.. Tak jak kiedyś zarybiało się karpiem bo jedzenie tak teraz to się dzieje. Nie wiem jak w waszych okręgach ale w moim 70% zarybienia to karp, 20% amur, 10% drapieżnik. Jaki to ma sens? Skoro karp/amur odłowiony zostaje po tygodniu, a brakuje ryb typu leszcz (naprawdę!), szczupak, lin a o sandaczu nie wspomnę.. Póki nie zmienią podejścia co do zarybiania to się nic nie zmieni.
A ide o zakład że się nie zmieni, trzeba więc czekać na kogoś kto będzie miał siłe i chęć stworzyć jakieś stowarzyszenie, zbierać składki, dzierżawić wodę. Karpiarze się za to wzięli np. PFWK.

Sam karpiowałem przez 5 lat i trochę mnie to znudziło.. A teraz jak chcę połowic leszcza/lina na feeder to się trzeba natrudzić przy tym że szkoda słów
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 14.07.2016, 11:43
Pisałem już o tym. Zabrane ryby z łowiska, szczególnie gatunków typu lin, lescz, karaś pospolity to nie tylko mniej o te ryby w wodzie. To również mniej ryb, które się rozmnażają i mniej nowego narybku, który mógłby dożyć wieku, w którym również będzie się trzeć. Idzie to więc lawinowo.

Każda sztuka, która ocaleje i zostanie z powrotem wpuszczna do wody, to w perspektywie kilku lat nawet kilkadziesiąt sztuk, które mogą dożyć słusznych rozmiarów.
To jest tak samo jak z ludźmi. Każda wojna, ktora sieje spustoszenie od razu odbija się na przyroście naturalnym i stanie populacji w latach kolejnych.
Ci, którzy notorycznie zabierają ryby rozpętują dokładnie taką "wędkarską" wojnę. I widać to bardzo dobrze, właśnie po tych wszystkich dziadkach, którzy 20-30 lat temu zabierali ile wlezie a teraz narzekają i się dziwią, że nie ma ryb tak jak kiedyś. Właśnie w tym momencie żyją w pogorzelisku wojny, w której kiedyś sami brali udział. Jeśli ktoś jest na tyle krótkowzroczny to współczuję.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 14.07.2016, 11:48
Dalej będe obstawal, że to wedkarze ograbili wody.
Maja swoje miejscowki i to czesto regularnie necone. Lowia w tych samych miejscach na stałe pozywienie ryb.
Biorą, biora i nie ma.
Z roku na rok coraz mniej ryby i ciężej o nią.
Ale co sie dziwic.
Jeśli 10 wędkarzy wezmie 10 ryb dziennie to macie juz 100 ryb dziennie.
Pomnoźyć to przez skromne 6 miesięcy łowienia daje nam 18 000 zabranych ryb w pół roku.
Mało?
A jak są dni gdy nad woda siada tych wedkarzy 50 czy trafiają się dni gdy ryba bierze jak głupia? To co?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.07.2016, 11:50
To nic, Mario. To się pisze "mój tata uważa..." albo "ja nie wierzę, że...".
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 14.07.2016, 12:29
Kiedyś na tym forum była miła atmosfera i jakoś było mniej szydzenia...
Patrząc na takie wyliczenia można pójść krok dalej i idąc takim tokiem myślenia należałoby wyławiać i nie wypuszczać drapieżników bo taki sum czy metrowy szczupak pewnie też w ciągu roku poje i zmniejszy rybostan. Nie wiem jakie by to były wyliczenia, ile w ciągu roku zje metrowy sum i ile takich sumów w polskich wodach pływa. A jak zje lina to jest o jednego lina mniej do tarła... Oczywiście przejaskrawiam, żeby spróbować Wam coś uświadomić. Między innymi dlatego ryby składają po pareset tysięcy sztuk ikry aby radzić sobie z drapieżnikami (rybami, ptakami i ssakami). Wiem, zaraz po mnie znowu pojedziecie i zrobicie ze mnie idiotę albo sadystę który namawia do wybijania drapieżników ale nieważne. Sam ryb nie biorę bo nie lubię, kiedyś brałem parę sztuk w roku dla teścia. Nie uważam jednak zabierania ryb zgodne z RAPR za zło największe i za podstawową przyczynę braku ryb w Polsce. Może tak być w małych zbiornikach ale nie w wielkich rzekach i nikt mnie do tego nie przekona żadnymi wyliczeniami. Zgadzam się natomiast, że jest to powód braku dużych ryb poszczególnych gatunków.
Ja uważam, że dużo większe spustoszenie zrobiły i robią wylewane ścieki z różnych zakładów produkcyjnych, opryski pól, sieci i kłusownicy oraz zła gospodarka zarybieniowa PZW (albo jej brak).
 
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 14.07.2016, 12:35
Kiedyś na tym forum była miła atmosfera i jakoś było mniej szydzenia...
Patrząc na takie wyliczenia można pójść krok dalej i idąc takim tokiem myślenia należałoby wyławiać i nie wypuszczać drapieżników bo taki sum czy metrowy szczupak pewnie też w ciągu roku poje i zmniejszy rybostan.

Wiadomo że jak nie ma odpowiedniej ilości drapieżnika to ryba karłowacieje.

Ścieki to kolejny problem z którym góra sobie nie poradzi, póki nie będzie w pełni prywatna, z dobrymi prawnikami :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 14.07.2016, 12:36
Dalej będe obstawal, że to wedkarze ograbili wody.
Maja swoje miejscowki i to czesto regularnie necone. Lowia w tych samych miejscach na stałe pozywienie ryb.
Biorą, biora i nie ma.
Z roku na rok coraz mniej ryby i ciężej o nią.
Ale co sie dziwic.
Jeśli 10 wędkarzy wezmie 10 ryb dziennie to macie juz 100 ryb dziennie.
Pomnoźyć to przez skromne 6 miesięcy łowienia daje nam 18 000 zabranych ryb w pół roku.
Mało?
A jak są dni gdy nad woda siada tych wedkarzy 50 czy trafiają się dni gdy ryba bierze jak głupia? To co?

Czym jest tych 10 wędkarzy przy 10 rybakach?
Nie raz nie dwa można dostać , świeżego szczupaka w kwietniu i co ? bierzesz to pod uwagę ile ryb wyławiają ? ile z tych ryb nie przystąpi do tarła bo zastawiają sieciami tarliska?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MarcinD w 14.07.2016, 12:39
Ja uważam, że dużo większe spustoszenie zrobiły i robią wylewane ścieki z różnych zakładów produkcyjnych, opryski pól, sieci i kłusownicy oraz zła gospodarka zarybieniowa PZW (albo jej brak).


Amen!


Czy skala zanieczyszczenia wód wokół terenów rolniczych jest gdzieś badana? Istnieją jakieś raporty?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 14.07.2016, 12:42
Kiedyś na tym forum była miła atmosfera i jakoś było mniej szydzenia...
Patrząc na takie wyliczenia można pójść krok dalej i idąc takim tokiem myślenia należałoby wyławiać i nie wypuszczać drapieżników bo taki sum czy metrowy szczupak pewnie też w ciągu roku poje i zmniejszy rybostan.

Wiadomo że jak nie ma odpowiedniej ilości drapieżnika to ryba karłowacieje.

Ścieki to kolejny problem z którym góra sobie nie poradzi, póki nie będzie w pełni prywatna, z dobrymi prawnikami :)

Poniżej napisałem, że celowo przejaskrawiam.
Zgadzam się z Tobą, góra musi się zmienić. Zacząć coś robić, zacząć nas słuchać. Ale to też wędkarze muszą znaleźć i próbować promować pewne rozwiązania.
Osobiście od zawsze uważałem, że powinny być dwie składki. Taka jak jest lub mniejsza dla tych co nie zabierają ryb (wtedy wędkarz nie mógłby choćby posiadać siatki nad wodą i musiałby korzystać np z haków bezzadziorowych) oraz dużo wyższa (np. 500zł) dla tych, którzy chcą zabierać ryby. Nie wspomnę już o łowiskach no-kill w każdym okręgu - bardzo bym chciał mieć blisko takie łowisko.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: koras w 14.07.2016, 12:43
Nie uważam, że "źli wędkarze zjedli wszystkie ryby", na obecną sytuację złożyło się wiele czynników. Mimo wszystko, nie należy myśleć w kategoriach "branie ryb wedle własnego uznania jest ok, bo więcej ryb zabijają ścieki i rybacy". To ja mogę zostawić opakowania po zanętach nad wodą, bo 200 metrów dalej w lesie jest dzikie wysypisko? Przecież tam ktoś zostawił więcej śmieci niż ja...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Dyzma w 14.07.2016, 12:43
Jest sporo czynników które wpływają na brak ryb nie tylko wędkarze np dlaczego można wydzierżawić kawałek Wisły i legalnie odławiać sieciami. Przecież taka odłowiona ryba nie żyje tylko na tym dzierżawionym kawałku     
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 14.07.2016, 12:44
Dalej będe obstawal, że to wedkarze ograbili wody.
Maja swoje miejscowki i to czesto regularnie necone. Lowia w tych samych miejscach na stałe pozywienie ryb.
Biorą, biora i nie ma.
Z roku na rok coraz mniej ryby i ciężej o nią.
Ale co sie dziwic.
Jeśli 10 wędkarzy wezmie 10 ryb dziennie to macie juz 100 ryb dziennie.
Pomnoźyć to przez skromne 6 miesięcy łowienia daje nam 18 000 zabranych ryb w pół roku.
Mało?
A jak są dni gdy nad woda siada tych wedkarzy 50 czy trafiają się dni gdy ryba bierze jak głupia? To co?

Czym jest tych 10 wędkarzy przy 10 rybakach?
Nie raz nie dwa można dostać , świeżego szczupaka w kwietniu i co ? bierzesz to pod uwagę ile ryb wyławiają ? ile z tych ryb nie przystąpi do tarła bo zastawiają sieciami tarliska?

Znam doskonale zbiorniki, na których się nie kłusuje bo są dobrze pilnowane, są zarybiane rok w rok po kilka razy i co? I ryb dalej nie ma. Nie pisz bzdur. Najlepiej jest zwalać na rybaków, kłusowników (hipotetycznych), ale już nikt nie patrzy na siebie.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.07.2016, 12:45
Widzieliście Wisłę albo Odrę 25-30 lat temu? Ja widziałem. I były to bardzo rybne rzeki wtedy. Dlaczego? Bo wtedy tych ryb prawie nie dało się jeść, tak waliły jakimś fenolem czy innym gównem. Ryba w ściekach przeżyje albo dojdzie do zatrucia. Jak dochodzi do zatrucia, to to widać. Nie widać, to żyją i się rozmnażają. Teraz rzeki są o niebo czystsze, to jest przepaść po prostu, a ryb nie ma.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 14.07.2016, 12:48
Panowie, może za rok, owo forum będzie przyczyną powstania stowarzyszenia SiG, które będzie zrzeszało członków o charakterze No-Kill z róznych rejonów , posiadające w kazdym województwie co najmniej jedno łowisko pod okiem ichtiologa ^^
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Dyzma w 14.07.2016, 12:48
Nie uważam, że "źli wędkarze zjedli wszystkie ryby", na obecną sytuację złożyło się wiele czynników. Mimo wszystko, nie należy myśleć w kategoriach "branie ryb wedle własnego uznania jest ok, bo więcej ryb zabijają ścieki i rybacy". To ja mogę zostawić opakowania po zanętach nad wodą, bo 200 metrów dalej w lesie jest dzikie wysypisko? Przecież tam ktoś zostawił więcej śmieci niż ja...
Zgadzam się z tym w 100% :thumbup: dodam tylko że takie podziały na tych co są bee bo zabierają ryby i na tych co ich nie zabierają tylko jest na reke PZW.
Osobiście zabieram wyłącznie do 5 karpi rocznie ale nie mogę obwiniać ludzi którzy to robią częściej bo mają takie prawo o ile nie robią tego dla zysku   
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 14.07.2016, 12:58
To może ja doleję oliwy do ognia dorzucając 3 słowa od siebie :p

Mięsiarstwo trza tępić :p

A tak na poważnie to we wszystkim powinien być zachowany umiar... Niestety wiele osób nie wie co to umiar...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 14.07.2016, 13:05
Witam

A ja mam takie pytanie przed pójściem na II zmianę:

Dlaczego koledzy łowiący na komercji, wypuszczają ryby? Dla mnie odpowiedź jest prosta.

Proszę o Wasze odpowiedzi - przyjdę po II zmianie, to odpowiem, jak ja to widzę.

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 14.07.2016, 13:07
Pyza ja często łowię na komercjach i bez wahania odpowiem na to proste pytanie :)

Wypuszczam bo chcę zwiększyć szanse na połowienie następnym razem jak zawitam na tej komercji :p
Ot tyle...
Poza tym jestem za "mientki" żeby odbierać rybkom życie...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.07.2016, 13:09
Yyy, bo jadę tam na ryby, nie po ryby?
(Zresztą co ja tam wiem. Ze 3 razy w życiu byłem na razie. Ale wiem chyba, po co na ryby jeżdżę...)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 14.07.2016, 13:13
Co do tematu wypowiedzi to właśnie 5 km od mojego miejsca zamieszkania jest zbiorniczek taki. Podobno zarybiają go co roku karpiem, amurem, wzdręgą, jaziem...I co roku ryba pada. Do stawu (bo dla mnie to dalej staw) dopływa ciek wodny z pobliskich pól. Co roku woda się ostro zieleni, jest przyducha, ryby sną. Ogólnie mułu jest w tym stawiku bardzo dużo i ma bardzo brzydki zapach (ciężko nawet opisać czego). Wszyscy mówią jedno - nawozy z pól spływają do stawu, rośliny nie potrafią sobie z tym poradzić i następuje spadek ilości tlenu. Efektem czego ryb po prostu jest mało. Może wystarczyłoby chociaż zacząć sztucznie napowietrzać wodę zamiast wbijać dookoła stawiku nowe ławeczki? Nie wiemy bo władze PZW nie mają tego w planach. A co mówią nasze lokalne władze PZW? Wszystkiemu winne 4 sumy (słownie: CZTERY SUMY) które podobno w tym stawie pływają. Każdy ma po metrze i nikt od kiedy tu mieszkam czyli 6 lat nie potrafi ich złapać ani chociaż zlokalizować echosondą.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: pawciobra w 14.07.2016, 13:14
yarousseau Na co niektórych komercjach wypuszczane rybki i tak na święta zostają odławiane i sprzedawane, a najbardziej tyczy się karpi ;D Bardzo możliwe, że nie wszędzie i nie wszystkie komercje praktykują coś takiego, ale znam takową :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.07.2016, 13:16
To chyba raczej nie "komercja" tylko staw hodowlany udostępniany wędkarzom.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 14.07.2016, 13:18
Odnośnie tej komercji to odpowiedzieli przedmówcy. Ci, którzy jeżdżą na ryby a nie po ryby, wypuszczają bo chcą połowić. Poza tym, dla mnie, to naturalne, że się ryby wypuszcza, więc robię to samo na komercji. Inna część wędkarzy, tych, którzy na łowiskach PZW ryby zabierają - na komercjach tego nie robi, ponieważ musiało by dodatkowo zapłacić, więc też z reguły wypuszczają.

Dlatego ostatnio, kiedy byłem na komercji i właściciel wydarł mi karpia, którego złowiłem, ponieważ "musi się ich pozbyć i zarobić na podatek od stawu" stwierdziłem, że już tam nie pojadę. Bo jeżdżę na komercje własnie z tego względu, że ryb jest tam dużo i mogę sobie powędkować. Ryby wypuszczam, bo dla mnie to naturalne, że ma ich tam być dużo, bo stanowią zdecydowaną przeciwwagę w tej kwestii dla łowisk PZW.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: pawciobra w 14.07.2016, 13:18
Z tego co wiem, to nazywają te łowiska komercją, a wędkarze za złowione ryby nie ponoszą dodatkowych kosztów.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 14.07.2016, 13:18
Mam tego świadomość i też znam takie łowiska niestety.
Tak jak pisałem - trzeba mieć umiar w zabieraniu rybek. Jak ktoś lubi rybki to czy to komercja czy pzw to niech bierze ale nie po 15 sztuk i nie codziennie bo to już chore jest... Niestety to często jest w praktykowane w Polsce wśród "dziadków".

Rzeczywiście stawy hodowlane w Polsce nazywa się często komercjami. W sumie pzw to też komercja bo za darmo się nie połowi (nawiasem mówiąc jak się zapłaci to też się nie połowi) :p

Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 14.07.2016, 13:19
Ja na komercję jeżdżę tylko poćwiczyć, sprawdzić, potestować. Ryby z komercji jakoś mniej mnie cieszą ale to dobre miejsce, żeby wyrobić sobie pewne wnioski choćby na temat sprzętu lub techniki.
Co do pytania Pyzy to u mnie pewnie wielu mięsiarzy siedziałoby cały czas na komercjach gdyby nie fakt, że  za zabranie ryb trzeba słono płacić od kilograma :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 14.07.2016, 13:23
Inna część wędkarzy, tych, którzy na łowiskach PZW ryby zabierają - na komercjach tego nie robi, ponieważ musiało by dodatkowo zapłacić, więc też z reguły wypuszczają.

I już nie muszę odpowiadać na to pytanie, które zadałem, wypuszczają ryby, bo musieliby za nie płacić nie małe pieniądze. I takie wędkowanie byłoby bardzo kosztownym wyjazdem.

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 14.07.2016, 13:28
W wielu przypadkach na pewno tak jest ale wszystkich wrzucać do jednego wora nie powinno się...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.07.2016, 13:29
Ale Sylwek. Co chciałeś osiągnąć, zadając pytanie z oczywistą odpowiedzią?
Może to, że znowu wrócimy do pomysłu, by były dwie opłaty za kartę. Jedna dla ludzi biorących ryby, tak z tysiąc rocznie. I druga dla nokillowców, na obecnym poziomie?
To znowu wrócimy do braku kontroli i wszechobecnego cwaniactwa.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 14.07.2016, 13:31
Inna część wędkarzy, tych, którzy na łowiskach PZW ryby zabierają - na komercjach tego nie robi, ponieważ musiało by dodatkowo zapłacić, więc też z reguły wypuszczają.

I już nie muszę odpowiadać na to pytanie, które zadałem, wypuszczają ryby, bo musieliby za nie płacić nie małe pieniądze. I takie wędkowanie byłoby bardzo kosztownym wyjazdem.

Pozdrawiam




No ale jakie wnioski? To logiczne przeca ;D
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Radar w 14.07.2016, 13:36
Witam

A ja mam takie pytanie przed pójściem na II zmianę:

Dlaczego koledzy łowiący na komercji, wypuszczają ryby? Dla mnie odpowiedź jest prosta.

Proszę o Wasze odpowiedzi - przyjdę po II zmianie, to odpowiem, jak ja to widzę.

Pozdrawiam

Moim zdaniem dlatego, że za te ryby trzeba słono płacić.

Co do polityki PZW to wydaje mi się, że większość kombinuje jak może i tnie (kradnie) kasę, która powinna iść na zarybianie. W efekcie ryby są odławiane, a uzupełnień nie ma, samo tarło naturalne jak widać nie wystarcza.

Co do limitów długościowych to powinny one być zwiększone, powinny być ustalone również limity górne.

Powinny powrócić kontrole "koleżeńskie", dokumentacja foto i nieuchronna kara dla kogoś przyłapanego na oszustwie.

Odłowy ryb sieciami powinny być obłożone na wodach śródlądowych takimi opłatami aby były one nieopłacalne. W skrócie - rybacy na morza.

Zarządzanie wodami powinno być zdecentralizowane do poziomu województw, a wody powinny trafić w ręce pasjonatów i miłośników ryb, a nie w łapy prezesów którzy chcą (w większości) na tym zarobić dla siebie. Wiadomo, że nie da rady zrobić tego z większością wód bo nie będzie miał kto tego pilnować. Wystarczy kilka dobrze zarybionych i mądrze prowadzonych akwenów i moim zdaniem PZW padanie w przeciągu dwóch lat. Ja jestem gotów zapłacić za możliwość połowu na jednym zbiorniku (gdzie wiem, że są ładne ryby) równowartość składki PZW - około 200 zł i cieszyć się z wędkowania.

Wystarczy popatrzeć na Okręg łódzki PZW. W tym roku stracił on około 6 tyś. członków bo w Łodzi nie ma ciekawych wód i ludzie widząc to uciekają do sąsiednich okręgów lub przenoszą się na komercje.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 14.07.2016, 13:39
Ja jestem za całkowitym zakazem zabierania ryb z wód pzw przez co najmniej 10 lat - rybostan poprawiłby się nieco...
Rybaków wysłałbym na ich prywatne stawy a jak nie mają takowych to niech zmienią zawód :p
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 14.07.2016, 13:41
No niestety tak to wygląda. Na komercji płacą jak chcą zabrać. Tutaj płacą i biorą, żeby wyrównać rachunek. PZW działa niejako na zasadzie kuponu na ryby. Mięsiarze płacą za cały rok a później zabierają ryby, które w ich mniemaniu im się należą.

Gdyby możliwości logistyczne na to pozwalały, podobny system jak na komercjach sprawdził by się również na łowiskach PZW. Idziesz na ryby, płacisz 2 zł od wędki a oprócz tego za kilogram złowionej ryby, którą chcesz zabrać i zdjeść. Nagle skończyło by się zabieranie dla sąsiada, sąsiadki, kolegi czy kota. Rzecz oczywiście nierealna, ale patrzcie, jak mocno ograniczyło by to zabieranie ryb. Każdy mocno by przemyślał, czy ryba jest mu na prawdę potrzebna. A nie takie płacenie w ryczałcie za cały rok i później "tankowanie" do oporu bo przecież zapłacone.

Warunek - sprawny system opłat i codzienne kontrole na łowiskach.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 14.07.2016, 13:42
Ja jestem za całkowitym zakazem zabierania ryb z wód pzw przez co najmniej 10 lat - rybostan poprawiłby się nieco...




Nie wiem Panowie czy zdajecie sobie sprawę, że ten pomysł przywróciłby nam ryby na długie lata! Zawsze piszę tylko o kilka lat takiej kwarantanny, dyszka jednak załatwiłaby wieeeeele... :thumbup:
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 14.07.2016, 13:45
Ale gdybym tak na głos powiedział przy "dziadkach" nad wodą to chyba by mnie zjedli :p
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 14.07.2016, 13:47
Ale gdybym tak na głos powiedział przy dziadkach nad wodą to chyba by mnie zjedli :p




W przyszłym roku pójdę na walne, nie mam zamiaru się patyczkować. Prezes jest średnio rozgarnięty, ale na szczęście jest zwolennikiem łowisk NK. Jakbym poległ, to pamiętajcie... ;)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.07.2016, 13:51
Ale gdybym tak na głos powiedział przy "dziadkach" nad wodą to chyba by mnie zjedli :p
Wszak coś jeść muszą :P
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Radar w 14.07.2016, 13:51
Ale gdybym tak na głos powiedział przy dziadkach nad wodą to chyba by mnie zjedli :p

W przyszłym roku pójdę na walne, nie mam zamiaru się patyczkować. Prezes jest średnio rozgarnięty, ale na szczęście jest zwolennikiem łowisk NK. Jakbym poległ, to pamiętajcie... ;)

O tym mówiłem na początku roku. Kilku rozgarniętych chłopaków i mając przewagę na walnym zebraniu można przegłosować wszystko i wszystkich.

Tym bardziej, że na takie spotkania przychodzi około 20 osób.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 14.07.2016, 13:54
Jakby towarzystwo mięsiarstwo nieobecne na zebraniu dowiedziało się co uchwalili to na bank zrobiliby pospolite ruszenie z widłami na tych co to wprowadzili im zakaz zabierania rybek...
Próbować jednak trzeba!
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 14.07.2016, 13:56
Witam

A ja mam takie pytanie przed pójściem na II zmianę:

Dlaczego koledzy łowiący na komercji, wypuszczają ryby? Dla mnie odpowiedź jest prosta.

Proszę o Wasze odpowiedzi - przyjdę po II zmianie, to odpowiem, jak ja to widzę.

Pozdrawiam
A dlaczego Ty nie jezdzisz na komercje?

Bo tam byś tylko "zmarnował" zanęte i nie miał śniadania? ;-)


To jest złosliwość za którą od razu Cie przepraszam ale nie powinno się stawiać takich pytań gdzie z góry zakładasz odpowiedź i coś chcesz nią udowodnić.
Owszem, można się tak bawić ale po co?


Pozwol, że mimo tego iż w większosci łowię na PZW a na komercję jeżdzę rzadko to jednak Ci odpowiem.
Na komercji z reguly ryby się wypuszcza bo:
1. Bo jedzie się na ryby a nie po ryby.
2. Bo ryby są duże i mniej smaczne.
3. Bo za rybę trzeba płacić.

Jednak miej świadomość, że wielu majacych opłacone składki kupuje ryby właśnie na komercji a nie zabiera z PZW. Ja płacę za japońca gdy moje dziecko chce i jadę właśnie na komercję po niego. W ubiegłym roku z komercji brałem również 1.5kg karpiki w ilości 3-4 na sezon. Mimo że na PZW w ubieglym roku miałem ich całkiem sporo.
Inni z ktorymi zdarzylo mi sie wędkować też kupowali na komercji.


Ale Panowie, może trzeba iść inną drogą? Może pora całkowicie przestawic się na komercję jak wielu kolegów już uczyniło i pozwolić tym którzy masowo wyjadają,  zjeść się nawzajem.
Rezygnujac ze składek doprowadzimy do coraz mniejszych zarybień i glośnego upadku tego pierdzielnika.
I może dopiero wtedy można będzie budować coś od nowa.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 14.07.2016, 14:01
Nie tylko na komercje ale też na stowarzyszenia. U mnie tych stowarzyszeń wyrasta coraz więcej. Duża część ludzi których znam już powoli rezygnuje z opłacania składek członkowskich w PZW jeśli wyda sobie 200zł na członkostwo w stowarzyszeniu i połowi jak chce. Fakt, że często tylko na jednym zbiorniku ale przynajmniej zadbanym i rybnym :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 14.07.2016, 14:06
"Dziadki" będą opłacać składki w pzw dopóty dopóki będą w stanie złowić, zabrać i zeżreć tyle ryb w roku, żeby zwróciło się to co wydali na opłaty...
Ale jeszcze trochę i oni zrezygnują z opłacania składek bo coraz mniej tych rybek w wielu zbiornikach...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 14.07.2016, 14:24
Dziadki , dziadkami ich mentalnosci nic ie zmieni.
Oglądanie się na PZW w głównym zarządzie tez nic nie zmieni.
Ale jeśli zaczęto by składać postulaty w Okręgach? Przecież każdy okręg ma prawo do obostrzeń rapru.
Większość jednak ma gdzieś walne zebrania  bo i tak nic nie zdziała .
U nas sam Okręg stwierdził, że tak dalej nie może być aby wyławiać ryby za kwotę 200zł .
I chwała im za to , że potrafili wprowadzić limity i widełki
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: motov8 w 14.07.2016, 14:25
Wtrące swoje dwa słowa.
Regulamin jasno określa limit ilościowy, wagowy, dobowy, więc zezwala wędkarzom na zabranie odpowiedniej ilości ryb.
Jak rozumiem to w takim przypadku jak każdy wędkarz zabierze chociaż połowę ryb, którą mu wolno zabrać to na zbiorniku nadal powinna być ryba.
Jeżeli jest inaczej to trzeba zmienić regulamin.

Druga sprawa to nieodpowiednia gospodarka wodna. Na moich zbiornikach kiedyś było masę białej ryby, teraz nie ma nic, drapieżnik wszystko wyjadł, a zbiorniki zarośnięte przez wybranie amurów i nie zarybianie tym gatunkiem.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: koras w 14.07.2016, 14:29
Przecież każdy okręg ma prawo do obostrzeń rapru.

Dokładnie tak jest u mnie. Amur wymiar 40cm w limicie karpia (3 szt. łącznie z karpiem). Lin i karp minimalne wymiary zwiększone o 5cm. Górny wymiar karpia na jednym ze zbiorników 60cm. Karasia złotego nie wolno zabierać w ogóle.

Moim zdaniem to nie wystarczy, ale jest to jakiś progres.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 14.07.2016, 14:32
Bo jest progres ale kto to doceni ;)
Limit roczny plus limit roczny dla łowiska i mam zarabisty progres
U nas jest tak 35 sztuk rocznie plus limit roczny jednego łowiska 20 sztuk
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 14.07.2016, 14:37
Bo jest progres ale kto to doceni ;)
Limit roczny plus limit roczny dla łowiska i mam zarabisty progres
U nas jest tak 35 sztuk rocznie plus limit roczny jednego łowiska 20 sztuk

limit roczny może wprowadzić koło na walnym? :>

U nas karp 35-60, amur 40-80 -> 2 szt razem można wziąć
lin 30 - 50cm
zakaz zabierania karasia złotego
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 14.07.2016, 14:41
Moim zdaniem PZW się zmieni albo "padnie".
Niestety wydaje mi się,że na to potrzeba jeszcze wielu lat. Raczej nie jest możliwa zmiana tu i teraz,ani też zamknięcie systemu i otwarcie na jego miejsce nowego - chociaż fajnie by było...
Spójrzcie na urzędy,firmy,instytucje,rządy itd.  Gdzie i kiedy była jakaś zmiana w stylu "tu i teraz"?
Z jednej strony mamy więc "cwaniaków u koryta", z drugiej -"mięsiarzy vel leśnych dziadków" :P
Kto i jak, takiego człowieka zmieni z dnia na dzień?
Jeden i drugi nauczony tylko i wyłącznie kombinować i brać to,co jest "niczyje" (czyli wspólne). Jeden ,na wyższym szczeblu,organizuje lipne przetargi i lewe faktury, drugi - drobny ciułacz ,zabiera przykładowo 5 leszczyków na dzień po 30cm,i tak przez kilka m-cy.
Regulamin,limity,wymiary ochronne.Przecież to pic na wodę. Gdzie i jak ktoś kogoś sprawdza?Kontroluje? Nawet jeśli to i tak zbyt rzadko.PZW ma głęboko gdzieś rybostan.Niby są jakieś limity,wymiary ochronne i okresy,papiery.Wygląda fiu fiu,na papierze,i to jest ważne. Tymczasem całkiem możliwe,że chodzi o zbiórkę kasy z opłat i kręcenie lodów na lewo na zarybieniach,odłowach i innych cudach.W zamian dostajemy iluzoryczny obraz rybnych wód,limitów sugerujących,że kupa mięsa czeka tylko na wyłowienie i pozory powagi całej instytucji -regulamin,jakieś PSR,papiery,zdjęcia ;D 
Poza tym ja osobiście nie wiem co musiałbym robić żeby wyłapać te limity ,na które PZW mi pozwala. Od 3 lat nie widziałem okonia na oczy. Jednego szczupaczka 25cm. Sandacza zdechłego na brzegu. Lin niemal nie wiem jak wygląda.
Wędkarze nie są w stanie wytępić rybostanu (ok ,nie wytępić tylko zeżreć :-\ ).
Dobry przykład.Zbiornik Kozłowa Góra.Bliska mi woda,znana. Znana nie tylko na śląsku ale i w innych rejonach kraju,opisywana nieraz jako sandaczowe eldorado. Lata 80,90-te,wędkarze z Piekar Śl.,pierwsze koguty,sandacze jak torpedy i łowy nie z tej ziemi.
Kutry i rybacy wybrali tam ryby ? Ryba poszła rzeką - Brynica ? Bo na Brynicę też jeździłem z ojcem na ryby.
Zbiornik Nakło-Chechło.Kolejny dobry przykład.
Co prawda miejsce bardziej znane jako kąpielisko,bądź biwakowisko. 1 klasa czystości,były tam nawet pstrągi (z zarybień).
Zapraszam na ryby. Nie wędkarze? Rybacy? Kłusole? Zapraszam z siatką albo kutrem.
Spójrzcie co się w lesie dzieje. Co się dzieje z jagodami,z grzybami? Po 5 koszy najlepiej nazbierać ,3x w tygodniu,a jak się samemu nie zeżre to sąsiadowi albo bratu.

Ja tam widzę jedno wyjście. Mianowicie wyjście :P .... z PZW.
Obeznałem się na komercjach w okolicy,na łowiskach specjalnych,i tzw sekcjach. W przyszłym roku opłacę sobie ze 2 -3 takie łowiska.Zapłacę "więcej",ale za te pieniądze dostanę lepszą "usługę" w postaci brań,ruchów szczytówki, nurkowania spławika itd. Jeśli zrobi tak większa ilość wędkarzy,to PZW ubędzie,czy kasy nie wiem,ale może członków.Jeśli ta tendencja się utrzyma,to zatwardziali mięsiarze "zeżrą siebie nawzajem" jak ktoś z Was ładnie wcześniej napisał. I towarzycho się wykruszy... Ale jak napisałem na początku to nie nastąpi tu i teraz.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 14.07.2016, 14:43
Nie nie może ale może składać wnioski do okręgu gdzie również ma swojego delegata , jeśli duża część kół wystosuje taki wniosek , plus delegaci naciskali by władze. Nie wierze w to , że nie wprowadzono by zmian, ale komu się chce ;)

Kiedy duża część( nAPEWNO sporo ponad 50% )Okręgów zaczęła by wprowadzać zmiany to może jednak by w końcu coś pękło Z.G
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: pawciobra w 14.07.2016, 14:49
Ale dla mnie, to jest chore, że ryba inwazyjna ma u nas wymiar ochronny, a rodzimy gatunek jak leszcz jest bez żadnego "płaszcza ochronnego"...!!!
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 14.07.2016, 14:50
Aż mi się przypomniało.. W mojej miejscowości jest staw w centrum parku około 1ha ma. Zawsze PZW dzierżawiło i było to co może być na takich wodach. Oczywiście jest to własnosc gminy. Przez ostatnie 3 lata jak je jeszcze miało PZW, wprowadziło osobny rejestr na ten zbiornik - wykupowałeś pozwolenie z miejscem na 15 ryb. Po wypełnieniu całego trzeba było wykupić kolejny który kosztował 50% stawki pierwszego resjestru. Efekt był taki, że na 200 osób w kole pozwolenie kupowało 50 osób :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 14.07.2016, 14:55
Ale dla mnie, to jest chore, że ryba inwazyjna ma u nas wymiar ochronny, a rodzimy gatunek jak leszcz jest bez żadnego "płaszcza ochronnego"...!!!

A jaka jest ta inwazyjna z wymiarem ?

JK
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 14.07.2016, 14:58
Ale dla mnie, to jest chore, że ryba inwazyjna ma u nas wymiar ochronny, a rodzimy gatunek jak leszcz jest bez żadnego "płaszcza ochronnego"...!!!

A jaka jest ta inwazyjna z wymiarem ?

JK

Znasz odpowiedź
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: pawciobra w 14.07.2016, 15:04
Mam na myśli karpie, które mają wymiar ochronny 30cm...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 14.07.2016, 15:05
Mam na myśli karpie, które mają wymiar ochronny 30cm...

Tylko, że one praktycznie naturalnie się nie rozmnażają ;) W hodowli owszem tak.
JK
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 14.07.2016, 15:07
No i o to chodzi. Nadmierne zarybianie tym gatunkiem niszczy rodzime gatunki ;)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: pawciobra w 14.07.2016, 15:08
Nie zmienia, to faktu, że jest gatunkiem inwazyjnym. PZW już zapomniało o zarybieniach np. leszczami i ładują kasę w zarybianie inwazyjnym gatunkiem...Kilka kilometrów ode mnie jest pewne jezioro, w którym kiedyś pływały piękne, rekordowe okazy leszcze, a pewien magazyn wędkarski nazwał jezioro leszczowym eldoradem. Pewnego roku chorubsko przyczyniło się do zaniknięcia tego gatunku, a do tej pory złowić okaz powyżej 1kg. graniczy z cudem. Zamiast ładować kasę w karpie, bo mogliby się jakoś przyczynić do odbudowania się leszcza w tym jeziorze.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 14.07.2016, 15:11
Nie zmienia, to faktu, że jest gatunkiem inwazyjnym. PZW już zapomniało o zarybieniach np. leszczami i ładują kasę w zarybianie inwazyjnym gatunkiem...
Więcej mięsa :-)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 14.07.2016, 15:37
Wątpię , aby jakiś okręg zdecydował się na zarybienie leszczem , za szybko można łowisko zniszczyć.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 14.07.2016, 15:39
No w tym jest trochę brak logiki, gdyż karpie handlowe, którymi zarybia się większość lowisk PZW w kraju mają wymiar powyżej 30 cm lub na "granicy". W naturalnych warunkach rozmnaża się na nielicznych łowiskach, z czego np. Dzierżno Duże w tej chwili jest łowiskiem no kill. A karp wymiar ochronny ma 30 cm. Natomiast ryby, które można by objąć takim wymiarem lub co najmniej limitem ilościowym (na przykład wspomniany leszcz) tej ochrony nie posiadają. W nielicznych okręgach wprowadza się własne regulaminy by chronić leszcze (np. Opolski).

Jeśli chodzi o zarybienia leszczem to tłumaczone jest to tym, że mało jest hodowców tej ryby, a ze względu na jego małą odporność trudno go przewozić z daleka i bardzo często duży jego odsetek nie przeżywa po zarybieniu. Częściowo można się z tym zgodzić. Nie usprawiedliwia to natomiast bierności w działaniu i dążeniu do większej ilości w zarybieniach tym gatunkiem.
Faktycznie PZW przypomina twór, który dostarcza ludziom mięsa zamiast dbać o gatunki wędkarsko atrakcyjne. Nie twierdzę, że karpie nie są atrakcyjne- oczywiście, że tak, duże okazy dla karpiaży czy nawet te handlowe na przykład dla mnie dostarczają frajdy, jednak przypuszczam, że idea zarybienia tym gatunkiem nie ma nic wspólnego z dostarczaniem przyjemności wędkującym a po prostu jest wygodnym rozwiązaniem dla dostarczenia ryb, które służą masowemu odłowieniu przez mięsiaży tuż po wpuszczeniu. Przypomina mi to trochę te Biedronkowe czy Lidlowe promocje, gdzie na filmikach obserwuje się jak ludzie stoją w nocy w kolejkach a po otwarciu sklepu rzucają się wręcz na produkty objęte promocją. Po chwili w sklepie już nic nie zostaje. To samo dzieje się nad łowiskami PZW, gdzie tuż po zarybieniu mięsiarze koczują i czekają na otwarcie stawu. Później łowią "komplety" przez kilka dni aż znów na łowisku nastaje cisza. Później na stawie żywego ducha. Czy na prawdę o to chodzi? :-\
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 14.07.2016, 15:39
Wątpię , aby jakiś okręg zdecydował się na zarybienie leszczem , za szybko można łowisko zniszczyć.

Wystarczy odpowiednia ilość drapieznika który w naturalny sposób ureguluje, a są zbiorniki na których brak pewnych gatunków
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 14.07.2016, 15:45
Wątpię , aby jakiś okręg zdecydował się na zarybienie leszczem , za szybko można łowisko zniszczyć.

Znam łowiska na których leszcz dominuje - głównie są to kanały. Nie uważam, by były one zniszczone. Wręcz przeciwnie, dla mnie to są jednej z najatrakcyjniejszych łowisk w kraju, gdzie jeszcze można bez problemu połowić piękne, ponad 2 kilogramowe sztuki a nawet takie powyżej 3 kg. I to nie od przypadku a regularnie.

Wiesz czemu tak jest? Bo kanały to jedne z trudniejszych łowisk i w związku z tym mięsiarze nie potrafią tam złapać ryby. Cholernie się cieszę, jak widzę dziadków nad kanałem, którzy siedzą noc i dzień i mówią, że nic im nie brało. Nie ma rybaków, są mięsiarze, którzy nie potrafią łowić i co - jest ryba. Całe szczęście, jeszcze jest.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 14.07.2016, 15:45
Nie zmienia, to faktu, że jest gatunkiem inwazyjnym. PZW już zapomniało o zarybieniach np. leszczami i ładują kasę w zarybianie inwazyjnym gatunkiem...Kilka kilometrów ode mnie jest pewne jezioro, w którym kiedyś pływały piękne, rekordowe okazy leszcze, a pewien magazyn wędkarski nazwał jezioro leszczowym eldoradem. Pewnego roku chorubsko przyczyniło się do zaniknięcia tego gatunku, a do tej pory złowić okaz powyżej 1kg. graniczy z cudem. Zamiast ładować kasę w karpie, bo mogliby się jakoś przyczynić do odbudowania się leszcza w tym jeziorze.

Inwazyjni to są ludzie którzy karpiem zarybiają bez sensu, ładu i składu.
Uwierz mi, że ryba która się nie rozmnaża naturalnie nie może być inwazyjna.
Wiesz w wielu wypadkach jest, że ktoś mówi - wpuścili karpie to inne ryby znikły bo karp im zajął terytorium. Tylko, że dlaczego na dobrych komercjach ( nie dołkach 100 x 100 m) są też inne gatunki ryb? Karpie z zarybień są praktycznie natychmiast wyławiane a co zostanie to i tak z czasem pada łupem wędkarzy. A karpiem zarybiają bo jest tani w porównaniu do rodzimych gatunków. Na dkładkę jest to sprzedaż wiązana - kupicie no kroczek lina jak kupicie kroczek karpia.
JK
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 14.07.2016, 15:53
Wątpię , aby jakiś okręg zdecydował się na zarybienie leszczem , za szybko można łowisko zniszczyć.

Znam łowiska na których leszcz dominuje - głównie są to kanały. Nie uważam, by były one zniszczone. Wręcz przeciwnie, dla mnie to są jednej z najatrakcyjniejszych łowisk w kraju, gdzie jeszcze można bez problemu połowić piękne, ponad 2 kilogramowe sztuki a nawet takie powyżej 3 kg. I to nie od przypadku a regularnie.

Wiesz czemu tak jest? Bo kanały to jedne z trudniejszych łowisk i w związku z tym mięsiarze nie potrafią tam złapać ryby. Cholernie się cieszę, jak widzę dziadków nad kanałem, którzy siedzą noc i dzień i mówią, że nic im nie brało. Nie ma rybaków, są mięsiarze, którzy nie potrafią łowić i co - jest ryba. Całe szczęście, jeszcze jest.

A ja znam łowisko gdzie leszcze to ryba dominująca, mimo suma,sandacz,szczupaka,okonia,bolenia.
Wszystkie leszcze dostają w łeb i nadal łowi się  leszcze bo zanim inna ryba wpłynie w miejsce nie ma już nic do jedzenia.
Co ważna rybe są chude nie widac u nich brzuszka .
tak jakby skarłowaciały .

Oznaka jest jedna muszą być prowadzone rozsądne operaty bo zniszczyć zbiornik jest łatwo , trudniej naprawić.
Ja osobiście do karpi nic nie mam niech zarybiają ,ale w rozsądnych ilościach w porównaniu do innych gatunków.
Wiadomo, ze większości zależy na karpiowym mięsie ,, ale wiecznie im nie wolno ulegać
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Czarek w 14.07.2016, 20:41
Oczywiście, że zabierać - jeśli ktoś chce.
oczywiście, źe wypuszczać - jeśli ktoś chce.

Uważam, że namawianie do ekstremizmu (doprawdy modne ostatnio),  jest nie na miejscu.

Dla mnie wędkarstwo to hobby.  Zupa rybna też.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 14.07.2016, 20:50
Oczywiście, że zabierać - jeśli ktoś chce.
oczywiście, źe wypuszczać - jeśli ktoś chce.

Uważam, że namawianie do ekstremizmu (doprawdy modne ostatnio),  jest nie na miejscu.

Dla mnie wędkarstwo to hobby.  Zupa rybna też.


Namawianie do czego?! >:O  Wypuszczenie ryb na wodach PZW to aktualnie jedyna droga do tego, żeby w przyszłym roku coś jeszcze złowić i aby coś się wywarło! Na PZW liczyć nie można, to należy liczyć na siebie - mówi staropolskie przysłowie.

Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 14.07.2016, 21:24
Oczywiście, że zabierać - jeśli ktoś chce.
oczywiście, źe wypuszczać - jeśli ktoś chce.

Uważam, że namawianie do ekstremizmu (doprawdy modne ostatnio),  jest nie na miejscu.

Dla mnie wędkarstwo to hobby.  Zupa rybna też.
W Piorunowie jest pyszna zupka. ;)


A może by tak robić forumowe zloty i mini zloty na wodach na których wędkują koledzy uważający, że nie ma nic złego w zabieraniu i każdy obecny forumowicz brałby ryby zgodnie z RAPR. 8)
Ciekawe czy po kilkunastu lub kilkudziesięciu wizytach wesołej ekipy dalej uważali by, że wzięcie ryb to nic złego.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Novac w 14.07.2016, 21:27
 Chciałbym wrócić do tematu skuteczności wędkarzy w trzebieniu rybostanu. Oczywiście rybacy, kłusownictwo, zanieczyszczenia oraz "racjonalna gospodarka rybacka" ma wpływ na rybostan, ale zaprzeczanie faktom, że wędkarze swoje również potrafią to tylko karmienie własnego sumienia.
 Wędkuje od kilkunastu lat na łowiskach PZW, w moim poznańskim okręgu od lat nie ma rybaków, ba w mojej okolicy są wody które nigdy rybaka nie widziały i od samego powstania są wodami typowo wędkarskimi. Kilka przykładów z mojego podwórka
1. Zalew Śremski- sztuczny zbiornik (w zasadzie dwa) powstałem bodajże w latach 80. ponad 30 ha wody. Ciągle zarybiane, oprócz oczywiście karpiem to nawet i szczupakiem, sandaczem i karasiem. Woda ta z tego co wiem nigdy nie widziała rybaka (może ponad 20 lat temu), kłusownictwo "ciężkie" nie istnieje z racji tego że od zawsze nie można było tam łowić z łodzi, duża presja wędkarska, brzegi (osiedle, cmentarz, poligon wojskowy) nie pozwalają mocno kłusować. Co najwyżej kłusują wędkarze. Brak zanieczyszczeń. Problemem są tylko przyduchy spowodowane małą głębokością, ale to padają głównie sumy. Teoretycznie wędkarski raj, praktycznie studnia. Mała ilość drapieżnika spowodowała że zalew jest dosłownie zalany małym leszczem (przez ostatnie lata zaczyna się pojawiać mała płoć). Wpuszczone karpie w ciągu miesiąca zostają wyłowione. co z tego że wpuszczą 5 t karpia, skoro jeden dziadek co to łowi 5 razy w tygodniu wyciągnie przez ten tydzień 10 kilo. W tym roku na zawodach mojego koła 20 chłopa z batami, tyczkami, metodami złowiło łącznie 5 kilo drobnicy. Nawet taka woda nie wytrzymała presji wędkarskiej

2. Sporo w mojej okolicy starorzeczy. Kiedyś uganiałem się jak większość za szczupakiem. Na jednym ze starorzeczy w lipcu w ciągu 3 h łowienia potrafiłem złowić 15 szczupaków (oczywiście 3-4 w okolicach wymiaru), ale były. Duża presja, szczupak co chwila widział twistera lub blachę, a co druga biała ryba pływająca w łowisku to uzbrojony żywiec. Ogólnie na jesień 2, 3 wypady na zero. Ryby wyparowały. Starorzecze nie do skłusowania z racji ilości zaczepów, drzew itd. No ale to pewnie rybacy, albo kormorany z Mazur przyleciały 8)
W mojej okolicy ogólnie szczupak został spacyfikowany. Warta słynęła z szczupaków. Dzisiaj jak gdzieś padnie siedemdziesiątka to pieśni i legendy o nim śpiewają :) i pół powiatu tam jedzie

3. Jest sobie fajne starorzecze. Z marszu da się złowić japońca, leszcza ze 2 kilo i jest spoko. Ale starorzecze zaczęło się robić popularne. 5 ha wody, a w sobotę 20-30 wędkarzy. Do tego upada okoliczny okręg i wędkarze z ościennych powiatów zaczynają najeżdżać "nasze" wody. Pojawiają się pierwsze zarybienia karpiem. Woda pilnowana przez SSR. Ostatecznie ryba niby jest, ale już nie ta. Karpi nie ma, kupa drobnicy, szczupak w odwrocie.

Ogólnie niby nie mam najgorzej, na mapie niebiesko od wód, silne SSR, 10 km ode mnie posterunek PSR, brak rybaków, kormoranów, ale i tak za rybą trzeba się nachodzić. Dlatego nikt mi nie powie że my wędkarze nie potrafimy przetrzebić wody. Po prostu brak myślenia do przodu, liczy się tu i teraz.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 14.07.2016, 21:39
Gatunkiem inwazyjnym nazwałbym polskiego wędkarza (tak wiem nie wszyscy)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Czarek w 14.07.2016, 21:47
Namawianie do czego?! >:O

Świat nie jest zero-jedynkowy.
Rozwiązania skrajne nazywam ekstremizmem.
A ludzi, którzy je promują -ekstremistami. Również w wędkarstwie.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 14.07.2016, 21:51
Ale tu chyba nie ma właśnie ekstremizmu.
Bierze wiele osób ale chodzi o ograniczanie się. A nie całkowitą rezygnację.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 14.07.2016, 21:53
Namawianie do czego?! >:O

Świat nie jest zero-jedynkowy.
Rozwiązania skrajne nazywam ekstremizmem.
A ludzi, którzy je promują -ekstremistami. Również w wędkarstwie.




To tylko propaganda i złe języki ludzkie. NK to żaden ekstremizm, to aktualnie jedyny ratunek i wyjście awaryjne. Szkoda, że tak mało z nas to rozumie :'(
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 15.07.2016, 07:36
Jędruś, mnie takie dyskusje po prostu załamują.
Mówimy, że pokolenie dziadków musi wymrzeć. Dupa zbita. W tym kraju nigdy nie będzie ryb...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 15.07.2016, 08:05
Jędruś, mnie takie dyskusje po prostu załamują.
Mówimy, że pokolenie dziadków musi wymrzeć. Dupa zbita. W tym kraju nigdy nie będzie ryb...




Czasem mnie też witki opadają, ale mam nadzieję, że jednak to się zmieni. Nie rozumiem tylko jednego >:O Wielu ludzi ponosi sromotne porażki na rybach, prawie nic nie łowią. Gołym okiem widzą, że woda z roku na rok staje się bardziej pusta, a jak nadarzy się okazja i ryba jest na ostrym żerowaniu, to tłuką wszystko jak leci. Do mnie to nie dochodzi jak można być takim ignorantem >:O :o
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 15.07.2016, 08:35
Słuchajcie, to, że jakiś trend nazywa się "no kill" nie znaczy, że ludzie wyznający tą zasadę zabraniają innym brać ryby albo że nakazują wszystkie ryby wypuszczać. Tutaj bardziej chodzi o budowanie pewnej wędkarskiej świadomości i pokazywanie, że można inaczej. Dla mnie "no kill" to również "nie zabieraj wszystkiego", to również "szanuj ryby, które łowisz" itp. etc etc...

Czy to jest ekstremizm? Absolutnie nie. Czy w UK, Holandii, Czechach są wędkarscy ekstremiści? Wszyscy zachwalają zagraniczne wody, narzekają na stan polskich pod władaniem PZW. Natomiast nikt nie zastanowi się, skąd taka utopia wzięła się w innych krajach. Skąd tyle łowisk, tyle ryb. Skąd inna kultura wędkarska? Myślicie, że tam od razu było dobrze? Myślicie, że nie ma tam takich wędkarskich "ekstremistów", którzy pilnują, debatują, nakłaniają innych wędkarzy do odpowiednich zachowań?

Rozumiem, że ktoś pewne "różnice" w rybostanie i nawykach wędkarskich może uzasadnić poziomem życia - czy analogicznie brakiem biedy, ktoś może uzasadnić to warunkami geogaficznymi, odległością od Polski. No ale weżmy przykład Czech. Zobaczcie jak Kacper Górecki łowi tam ryby. Chłopaki z małego rekina również tam łowią i nie mogą się nachwalić ich łowisk. A to kraj przy naszej granicy. Ludzie z Cieszyna wykupują czeskie karty wędkarskie i łowią za granicą - pisano o tym w prasie. Za niedługo PZW w tym rejonie padnie bo wszyscy wolą łowić kilka kilometrów od domu ale tam, gdzie jest lepiej, rybniej i przyjemniej. Czy trzeba komuś bardziej dobitnego przykładu? Czy Czechy to taki bogaty kraj? Leży na drugim końcu europy? Mają jakieś specjalne warunki, że ryby szybciej rosną i się rozmnażają? Nie! Mają rybaków na jeziorach? Też mają. To może ludzie inni? Wędkarze? Chyba tak. 

Nie można wszystkiego zwalać na rybaków i kłusowników. Ludzie! Hipokryzja sięga zenitu. To dlatego jest tam tak, jak jest, ponieważ ludzie zaczęli inaczej myśleć.
Dla mnie wędkarze, którzy nagminnie zabierają ryby z łowiska w niezliczonych ilościach to zwykli grabierzcy i złodzieje. Na dodatek, jak tych ryb zaczyna brakować to narzekają. Głównie na PZW.
Ale PZW to my wszyscy! Nie wiem jak można być tak krótkowzrocznym hipokrytą.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Czarek w 15.07.2016, 08:45
Cieszę się, że dyskusje są na coraz wyższym poziomie - bez osobistych wycieczek.

Obserwując wody stowarzyszeniowe (w których wędkuję) nasuwa mi się myśl, że dobrym rozwiązaniem byłoby ustalenie w każdym okręgu połowy wód no-kill. Zgłosiłem wnioski u nas w kole - na razie bez sukcesu. Ale jestem dobrej myśli, bo z końcem roku kończą się kadencje.
Każdy miałby wtedy możliwość bezstresowego wyboru. Nie trzeba-by tłumaczyć swoich racji przed kolegami o innych poglądach. Choć z drugiej strony: komu na rękę zgodne środowisko?

ps. Dla ultra jasności napiszę to jeszcze raz: ja też wypuszczam ryby, ale nie zgadzam się na promowanie skrajnych postaw: albo postępujesz tak, albo tak; jesteś taki, albo taki. Temu staram się sprzeciwiać.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 15.07.2016, 09:04
Czarek, dlatego zgodzę się z Tobą, że w każdym okręgu powinny być łowiska no kill. I to nie jedno ale 10%.
Moim zdaniem nie trzeba nic innego jak dobrego przykładu, że ryby nie znikają przez dziwne, niewidzialne moce a po prostu przez wędkarzy.
Doskonały przykład to działające w niektórych okręgach łowiska no kill, gdzie przychodzi się nad wodę i łowi piękne sztuki.
No to jak to jest? Ze stawu, który kiedyś był "kill" i dupy nie urywał, zrobiono no kill i ryb jest od groma. Nie było rybaków wcześniej ani teraz.
No więc skąd różnica?

Jeśli ludzie będą widzieć takie przykłady, to zaczną zmieniać myślenie. Na pewno duża część zrezygnuje z mięcha bo będą woleli połowić i fajnie spędzić czas a nie siedzieć nad wodą i czekać godzinami na branie.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 15.07.2016, 09:07
Czarek, dlatego zgodzę się z Tobą, że w każdym okręgu powinny być łowiska no kill. I to nie jedno ale 10%.
Moim zdaniem nie trzeba nic innego jak dobrego przykładu, że ryby nie znikają przez dziwne, niewidzialne moce a po prostu przez wędkarzy.
Doskonały przykład to działające w niektórych okręgach łowiska no kill, gdzie przychodzi się nad wodę i łowi piękne sztuki.
No to jak to jest? Ze stawu, który kiedyś był "kill" i dupy nie urywał, zrobiono no kill i ryb jest od groma. Nie było rybaków wcześniej ani teraz.
No więc skąd różnica?

Jeśli ludzie będą widzieć takie przykłady, to zaczną zmieniać myślenie. Na pewno duża część zrezygnuje z mięcha bo będą woleli połowić i fajnie spędzić czas a nie siedzieć nad wodą i czekać godzinami na branie.




Innej drogi nie ma, ludzie muszą to sami sprawdzić i zobaczyć. To jest klucz do sukcesu.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 15.07.2016, 09:17

O, chociażby tutaj. Już to kiedyś wklejałem.

Źle mają? Strasznej komercji to nie przypomina, ale rybki są i można połowić. Czego więcej chcieć?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Czarek w 15.07.2016, 09:21
OK
To namawiam Kolegów do doprowadzenia do stworzenia w Waszych okręgach takich łowisk !

Matchless - napisałem (i myślę),  że łowisk powinno być 50/50 takich i takich.
Jak pewnie wiecie przeprowadzanie rewolucji nagłych to tylko straty. Warto działać systematycznie.
A dawanie swoim działaniem przykładu może czasem zadziałać - jeśli tłumaczy się swoje postępowanie. Powoli a systematycznie. Rzucanie hasłami - nic nie daje.

Dla mnie zupełnie inną sprawą jest zabieranie ryb z komercji. Uważam, że to jest dobre i dla właściciela, jego biznesu i dla wędkarza. Mądry właścieciel dokupi ryby i małe i duże.
Tak działa to u nas w stowarzyszeniu. Są koledzy, którzy na stawie, tzw. ogólnym, łowią i zabierają ryby. Widać tendencję zniżkową (tzn. coraz mniej z nich zabiera). Chociaż na no-killowym jest ta sama ekipa. Ryby są kilka razy w roku dopuszczane.


Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 15.07.2016, 09:55

O, chociażby tutaj. Już to kiedyś wklejałem.

Źle mają? Strasznej komercji to nie przypomina, ale rybki są i można połowić. Czego więcej chcieć?





Grzegorz, a to jest woda PZW?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 15.07.2016, 10:10
No , a popatrzcie na miłośników połowu pstrągów," prawie " tacy sami wędkarze jak my .
A potrafią stworzyć na rzekach odcinki no kill . Fajna inicjatywa.
Ciekawe czemu koła boją się wychodzić z podobnymi inicjatywami ???
Fajnie by było mieć takie bajorko , przecież  na tym można tylko zaoszczędzić :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 15.07.2016, 10:23

O, chociażby tutaj. Już to kiedyś wklejałem.

Źle mają? Strasznej komercji to nie przypomina, ale rybki są i można połowić. Czego więcej chcieć?

Grzegorz, a to jest woda PZW?

Tak, to woda PZW. Dokładnie okręg Przemyśl.

Fajnie by było mieć takie bajorko , przecież  na tym można tylko zaoszczędzić :)

No, w sumie nie tylko zaoszczędzić ale też zarobić:

http://www.pzw.org.pl/43/cms/20389/rezerwacja_lowiska_w_hermanowicach__w_roku_2016

Na tych zawodach okręg zarabia.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Festusus w 15.07.2016, 10:28
We Wrocławiu powstał odcinek no kill. Na kanale burzowym, raptem kilka kilometrów. I wiecie co? Powstało jakieś fikcyjne stowarzyszenie, które zaczęło sabotować tą inicjatywę. Rozsyłali pismo do ZG, w dużych sklepach wędkarskich zbierali podpisy pod petycją, żeby usunąć ten odcinek no kill. Napiętnowali na forach niektórych wędkarzy itd. W imię czego? Że zabrano na niewielkim odcinku rzeki możliwość targania siatami każdej ryby? Tragedia
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: kshell66 w 15.07.2016, 10:33
A jakie argumenty mieli za tym aby usunąć odcinek no kill?
No bo chyba żeby zbierać podpisy to musieli jakoś ludzi przekonywać tak myślę.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Festusus w 15.07.2016, 10:35
Załączam zdjęcie tej petycji wraz z uzasadnieniem :-X

(http://zahaczeni.net/kamilfishingblog/wp-content/uploads/sites/7/2016/02/petycja3.jpg)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 15.07.2016, 10:40
Dzięki Grzegorz :beer:
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: koras w 15.07.2016, 10:42
Cytuj
O tym czy zabierać złowioną rybę powinien decydować wędkarz

Na większości łowisk wędkarz decyduje, czy zabierać rybę, a potem jest jak jest.

Z drugiej strony nie jestem za wprowadzeniem no kill na większości łowisk. Zaostrzenie limitów, wymiarów i wprowadzenie górnego wymiaru powinno wystarczyć.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 15.07.2016, 10:43
Załączam zdjęcie tej petycji wraz z uzasadnieniem :-X

(http://zahaczeni.net/kamilfishingblog/wp-content/uploads/sites/7/2016/02/petycja3.jpg)





Ogólnie pazerny bełkot! Ryb coraz mniej, ale pieprzyć to!!! Pozwólmy mięsiarzom wyczyścić te niedobitki, które jeszcze zostały.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 15.07.2016, 10:55
Cytuj
O tym czy zabierać złowioną rybę powinien decydować wędkarz

Z drugiej strony nie jestem za wprowadzeniem no kill na większości łowisk.
A kto jest?
Niech sobie dziadki łowią i sami siebie zeżrą w końcu. W okolicy mam pi razy drzwi 5 zbiorników. Dajcie mi jeden no-kill.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: koras w 15.07.2016, 11:05
Niech sobie dziadki łowią i sami siebie zeżrą w końcu. W okolicy mam pi razy drzwi 5 zbiorników. Dajcie mi jeden no-kill.

Dlatego piszę o większości zbiorników. 1 na 5, czyli 20% to nie większość. Co do dziadków, to zaostrzenie przepisów i porządne, systematyczne kontrole ukróciłyby proceder "zżerania". Tylko kto to zrobi? Bo PZW z obecną polityką raczej nie.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Czarek w 15.07.2016, 13:30
Dajcie mi jeden no-kill.
Dajcie nie zadziała. CZY już zrobiłeś coś w tej sprawie?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 15.07.2016, 14:04
Dajcie mi jeden no-kill.
Dajcie nie zadziała. CZY już zrobiłeś coś w tej sprawie?
Touche.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: motov8 w 15.07.2016, 14:17
Dlatego piszę o większości zbiorników. 1 na 5, czyli 20% to nie większość. Co do dziadków, to zaostrzenie przepisów i porządne, systematyczne kontrole ukróciłyby proceder "zżerania". Tylko kto to zrobi? Bo PZW z obecną polityką raczej nie.
Systematyczne kontrole są bezsensu. Wolałbym, gdyby wędkarze siebie nawzajem kontrolowali - jak będzie dużo osób nad wodą to wiadomo, że nie weźmiesz niemiarowej sztuki lub ponad limit, ale do tego potrzebne są ryby, by ludzie chodzili nad wodę. Kontrole ze straży nie mają sensu, bo kłusownik ucieknie, a druga osoba schowa w krzaki ryby i jak je znajdziesz ? Już nie wspominam, że z daleka widać kontrolę na większości zbiorników.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: koras w 15.07.2016, 14:26
jak będzie dużo osób nad wodą.

No właśnie, a nie zawsze jest. Tym bardziej w tygodniu. Poza tym już widzę, jak Ci kłusownik pokaże, co ma w siatce...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: motov8 w 15.07.2016, 14:34
No właśnie, a nie zawsze jest. Tym bardziej w tygodniu. Poza tym już widzę, jak Ci kłusownik pokaże, co ma w siatce...
Czyli tak jak napisałem, że kontrole nie mają sensu.

U mnie w kole zarybiali zawsze małym karpiem 25-28 cm i ludzie go wybierali. Koło łatwo sobie poradziło z takimi osobami, bo większość osób przestała jeździć na ryby, by się nie denerwować niemiarowymi karpiami (średnio 10 sztuk każdy był w stanie złapać z marszu), a zostali tylko Ci, którzy zabierali te niemiarowe ryby, więc zrobili zasiadkę w krzakach i czekali na przekroczenie przepisów :)

Druga sprawa to koło przestało zarybiać tak małym karpiem i zaczęli wpuszczać tylko karpie miarowe, by ludzie sobie zabrali bez łamania przepisów i nerwów z niemiarowymi, które były dodatkowo kaleczone, bo brały jak głupie i był wypuszczane.

A najśmieszniejsza sytuacja jaka mnie spotkała jak chodziłem ze Społeczną Strażą to taka, że złapaliśmy wędkarza, który miał niemiarowego szczupaka w siatce obok stanowiska (30 cm ryba). Wezwaliśmy policję, wzięli wędkarza na komisariat i dostała mandat 50 zł... śmiech na sali. Przykładowo w Singapurze kara za wyrzucenie peta na ulicę wynosi 8x średnia miesięczna pensja.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 15.07.2016, 14:35
U mnie siedzi dziad przy dziadzie i biorą wszystko. Nagle zaczną zwracać sobie uwagę? Przecież jak już ich żona z tym narybkiem z domu wygania, to między sobą się nim wymieniają. Nic nie może się zmarnować!
Jeden taki mi opowiadał, że sąsiedzi udają, że ich w domu nie ma, jak z ryb wraca.

Ten stan psychiczny to jest choroba. Zdaje się nieuleczalna. Oni są jak rak trawiący nasze wody.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: koras w 15.07.2016, 14:46
Czyli tak jak napisałem, że kontrole nie mają sensu.

Mają, tylko nie przy obecnych przepisach. Z tego co wiem, strażnik SSR ma zrezygnować z kontroli, jeśli kontrolowany uniemożliwi jej przeprowadzenie. Ponadto, strażnik nie może osobiście wyciągnąć Ci siatki z wody, musisz (powinieneś) zrobić to sam na jego polecenie.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 15.07.2016, 14:48
O ryb wypuszczaniu a tu tytuł wątku ( znaczy zabieraniu ) na znanym portalu:
" Krąp - czy nadaje się do jedzenia ?"
 ???
JK
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: koras w 15.07.2016, 14:57
O ryb wypuszczaniu a tu tytuł wątku ( znaczy zabieraniu ) na znanym portalu:
" Krąp - czy nadaje się do jedzenia ?"
 ???
JK

Na pewno zaglądałeś na tym "znanym portalu" do sekcji "Na Rybach"... Połowa zdjęć ukazuje ukatrupione ryby. Nienajlepsza wizytówka.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 15.07.2016, 15:00
Mają, tylko nie przy obecnych przepisach. Z tego co wiem, strażnik SSR ma zrezygnować z kontroli, jeśli kontrolowany uniemożliwi jej przeprowadzenie. Ponadto, strażnik nie może osobiście wyciągnąć Ci siatki z wody, musisz (powinieneś) zrobić to sam na jego polecenie.

To musisz czy powinieneś?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: koras w 15.07.2016, 15:19
Mają, tylko nie przy obecnych przepisach. Z tego co wiem, strażnik SSR ma zrezygnować z kontroli, jeśli kontrolowany uniemożliwi jej przeprowadzenie. Ponadto, strażnik nie może osobiście wyciągnąć Ci siatki z wody, musisz (powinieneś) zrobić to sam na jego polecenie.

To musisz czy powinieneś?

Jeśli chcesz poddać się kontroli, to musisz wyjąć siatkę sam, bo strażnik nie ma prawa tego zrobić. A powinieneś się poddać kontroli, lecz w świetle obowiązujących przepisów tak naprawdę  nie musisz się jej poddawać.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 15.07.2016, 20:59
We Wrocławiu powstał odcinek no kill. Na kanale burzowym, raptem kilka kilometrów. I wiecie co? Powstało jakieś fikcyjne stowarzyszenie, które zaczęło sabotować tą inicjatywę. Rozsyłali pismo do ZG, w dużych sklepach wędkarskich zbierali podpisy pod petycją, żeby usunąć ten odcinek no kill. Napiętnowali na forach niektórych wędkarzy itd. W imię czego? Że zabrano na niewielkim odcinku rzeki możliwość targania siatami każdej ryby? Tragedia

Ręce opadają. Ciekawe co to za łosie. We Wrocławiu jest masa wody, nie wiem w czy przeszkadza komuś jeden odcinek 'no kill'. Nie wiem, może ci goście uzależnili się od metali ciężkich zawartych w rybach z Odry?

Najgorsze jest to, że takie cymbały torpedują słuszną ideę. Całe szczęście, że we władzach związku we Wrocku są świetni ludzie. Ale w takiej Warszawie takie postulaty mogą mieć posłuch na Twardej. Według mnie trzeba szybko zrobić jakiś ruch aby zablokować głodnych odrzańskiego mięsa przeciwników odcinków 'no kill'.

Rozumiem, że ktoś jest przeciwko no kill. Zabiera ryby i go boli, że nie wolno przytulić rybki. OKi, powiedzmy, że kumam. Ale co za problem jest mieć jedno łowisko no kill we Wrocławiu, gdzie jest tyle łowisk? Co to za argumenty w ogóle? Czy tak trudno zrozumieć, że w PZW są ludzie co wypuszczają, i chcą mieć jedno takie łowisko? Czy wszystkie wody trzeba zrównać do zera? Czy nie można robić trak aby jedni mieli i drudzy? Co za pazerne typy!!! >:O
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: DvD w 16.07.2016, 01:05
Sam od wędkarzy we Wrocławiu słyszałem ujadanie że po co ten odcinek w ich rozumieniu "zamknęli".. Ręce opadają..
Co do Warszawy, siedziba betonu na ulicy Twardej. Przypadek?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 16.07.2016, 07:28
Rzeczywiście jest ciężko.... :-\  Co ciekawe kanał burzowy jak sama nazwa wskazuje jest miejscem gdzie odprowadzana jest burzówka. To są często najbardziej zanieczyszczone ścieki, zwłaszcza po okresie suszy. Jedzenie takich ryb świadczy o mentalności łowiącego. Strach pomyśleć, co by taki łowca jeszcze zeżarł :)

Nie rozumiem autorów tej petycji, uważam ich za element, który najbardziej hamuje polskie wędkarstwo, zatrzymuje je a nawet cofa. Jedynym argumentem jakim można by tu fechtować, to obawa o to, aby ryby nie karłowaciały i aby móc wybierać drobnicę (o ile tej będzie wielka ilość). Ale tutaj chodzi o mięcho, mięcho i jeszcze raz mięcho.

Ale może chodzi o to aby kruszyć lody? Na pewno będzie ciężko, ale po pewnym czasie powinno iść już jak z płatka. Mamy okazję konfrontacji z ludźmi po drugiej stronie barykady (niestety - jak widać takowa istnieje). Oni nie mogą wygrać (przynajmniej nie powinni), bo nie mają rzeczowych argumentów. Na pewno jednak moga miec znajomości. Trzeba uważać. Takie petycje mogą zniszczyć dobre idee zaraz po narodzeniu :(
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 16.07.2016, 22:43
Mój tata po około 20-letniej przerwie postanowił trochę przeprosić się z wędkami.
Wyrobił sobie nową kartę, odstąpiłem mu dwie wędki...
No i zaczęło się.... poszukiwanie wody z rybami :)
Przekonał się że na wszystkich okolicznych wodach gdzie niegdyś łowił mnóstwo kapitalnych ryb (głównie liny) teraz jest w zasadzie studnia.

Poleciłem mu wodę gdzie sam w tym roku z dużym trudem złowiłem kilka linów i karasi. Ale to było w maju. Teraz po tarle też już echo.
Tata dostał od kolegi info o podobno nadal dość rybnej wodzie około 40km od naszego domu... Ale coś widzę że może być ciężko.

Naprawdę ojciec przekonał się że stan naszych wód 20-30 lat temu, do sytuacji obecnej to istna przepaść.
A mówiłem...:)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Druid w 16.07.2016, 23:37
Zabieranie ryb z wód zanieczyszczonych tak że mogą być niebezpieczne dla człowieka które je zje to chyba taka polska specjalność. W słowackich zaporówkach jest sandaczowe eldorado - ale miejscowi dobrze wiedzą że niedaleko jest papiernia i w wodzie lądują dioksyny, nikt nie zabiera ryb . No ale nasi zabierają pełne bagażniki filetów z sandacza ( handlują tym potem czy co ? )
Szkoda że te toksyny nie mają wpływu na zapach mięsa czy smak , wtedy pewnie by nikt tego nie zabierał
Na naszym podwórku - Dzierżno Duże . Jeszcze dwa lata temu ludzie zabierali po 50 karpi w jeden dzień ( o innych rybach nie wspomnę). Mój kolega raz zabrał jednego - wywalił bo nie dało się tego zjeść, czuć było fenol czy inne chemikalia , gdy ryba smażyła się na patelni to zapach jakby kable z izolacji opalał
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: DvD w 17.07.2016, 10:19
Koledzy wiem że nazwa kanału wskazuje na jego zanieczyszczenie, nie wiem jak jest z zanieczyszczeniami rozpuszczalnymi w wodzie, których nie widać gołym okiem, po ulewach na pewno woda jest zmącona, ale na codzień, przynajmniej w górnym odcinku, który najczęściej oglądam, woda jest bardzo czysta. Przez większość czasu kanał zasilany jest jedynie wodą z Odry, która jest przepuszczana przez Jaz Bartoszowicki. Dużo brzydsza woda na przykład jest na kanale żeglugowym, równoległym z tym NK, oddalonym o 50m, na którym ryby zabierać można bez przeszkód. Znajduje się tam m. in. Gorzelnia, która wypuszcza do kanału ścieki, które bardzo śmierdza i ogrzewają wodę.
Tak więc argument z zanieczyszczeniami nie bardzo przemawia do mnie, na pewno nie to było powodem stworzenia tam NK i raczej ktoś kto widział te wody nie da się przekonać takim argumentem.
Tytuł: Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 17.07.2016, 10:28
To jest wątek Pyzy a Wy już robicie nagonkę na niego i innych że zabierają ryby :(
Co do braku ryb, to stwierdzenie że nie ma ryb bo ktoś weźmie sobie kilka sztuk jest śmieszne, problem tkwi w kłusownictwie na mniejsza skalę ( wędkarze )  większą ( zorganizowane grupy ) oraz komercyjnych odłowach rybackich.

Tak, ale i nie do końca..
Zobrazuję to na przykładzie kilku wód w mojej okolicy. Przed laty kiedy wędkujących było trochę mniej, a przede wszystkim łowili mniej skutecznie, akweny były bardzo rybne.
Obecnie to wyjątkowo słabe wody. Można trafić trochę drobnicy - głównie krasnopiórki. Czasem, wiosną trafi się karpik z zarybień.
Kłusownictwo można w zasadzie wykluczyć. Zbiorniki są bardzo silnie zarośnięte. (zresztą dlatego wód tych nie zarybia się od wieków już amurem. Zielsko w zasadzie uniemożliwia stawianie sieci i wybranie nielicznych już ryb).
Przyduchy też nie stanowią problemu. Panują tam dobre warunki tlenowe.

Na marginesie - ostatnio znalazłem dość ryby ogólnodostępny akwen. Woda jest "niczyja". Nie należy nawet do PZW. Ta maleńka "zapomniana przez Boga i ludzi" około 0,5 ha glinianka. Bardzo głęboka do około 6m. Wędkarze zaglądają tam rzadko. Jest dosłownie tylko jedno stanowisko.
W tej wodzie są ryby. W czasie pierwszej zasiadki w czasie około 1,5h i nie znając zupełnie wody,  złowiłem tam znacznie więcej ryb niż za całodzienne wędkowanie na większości innych obleganych wód. Fakt że z racji maleńkich rozmiarów wody, ryby są płochliwe i bardzo ostrożne. Ale są :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.07.2016, 01:10
Koledzy wiem że nazwa kanału wskazuje na jego zanieczyszczenie, nie wiem jak jest z zanieczyszczeniami rozpuszczalnymi w wodzie, których nie widać gołym okiem, po ulewach na pewno woda jest zmącona, ale na codzień, przynajmniej w górnym odcinku, który najczęściej oglądam, woda jest bardzo czysta. Przez większość czasu kanał zasilany jest jedynie wodą z Odry, która jest przepuszczana przez Jaz Bartoszowicki. Dużo brzydsza woda na przykład jest na kanale żeglugowym, równoległym z tym NK, oddalonym o 50m, na którym ryby zabierać można bez przeszkód. Znajduje się tam m. in. Gorzelnia, która wypuszcza do kanału ścieki, które bardzo śmierdza i ogrzewają wodę.
Tak więc argument z zanieczyszczeniami nie bardzo przemawia do mnie, na pewno nie to było powodem stworzenia tam NK i raczej ktoś kto widział te wody nie da się przekonać takim argumentem.

Dawid, Tamiza to czysta rzeka w zasadzie... Jednak w mieście po deszczu trafia do niej mega syf. Trzeba sobie wyobrazić, co po takich dwóch tygodniach znywa solidna ulewa. Od jakiś smarów i olejów, poprzez psie odchody po jakieś chemikalia. Wystarczy okres suchyi jeden deszcz, aby woda nie miała parametrów i była bezklasowa. To nie jezioro. Po jakimś czasie woda się oczyści, ale odcinki miejskie są własnie najbardziej zanieszczyszczone. Tamiza w Londynie przy kolektorach burzowych ma najmniej ryb. Bo regularnie padają po takich deszczach. Dlatego teraz będą kierować kolektory do oczyszczalni, aby rzeka nie otrzymywała tego syfu. Problem ten dotyczy dużych miast, takim na pewno jest Wrocław.

Jak dla mnie, to jeżeli odcinek miejski jest długi, tak jak we Wrocławiu, to ryby się nie nadają do jedzenia. Wystarczy, że są raz na jakiś czas poddawane działaniom takiego syfu.  Oczywiście Polak wszystko zeżre, 'co go nie zabije to go wzmocni'... :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: DvD w 18.07.2016, 01:21
No tak Lucjan, ja się zgadzam, że z takich wód nie powinno jeść się ryb. Tyle że to dotyczy każdego miejskiego odcinka, nie tylko tego konkretnego kanału. Dlatego napisałem, że w tym przypadku taki argument nie ma sensu, bo miesiarze są jacy są, a organoleptycznie woda jest czysta. W wielu innych odcinkach, skąd wolno rybę zabrać, nawet "na oko" woda jest gorsza, a mimo to ryby jedzą..
Wydaje mi się, że po prostu co wyszarpiemy to nasze, bo zdroworozsądkowo do tłuszczy nie dotrzemy..
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.07.2016, 01:40
Ja w ogóle myślałem o tym, że odcinki miejskie powinny być no kill, ze względu na to w czym ryby pływają, wydawałoby się to oczywiste. Normalnie nie ma szansy, aby taką rybę na przykład dopuścić do handlu, przynajmniej tak mi się wydaje, że warunki to wykluczają (ryba po burzy siedzi właśnie w takiej zupie i żeruje na maksa). Jak można to porównac do ryby z morza lub jeziora? :o Tak więc z prawnego punktu widzenia, można by takie rzeczy zawrzeć w Prawie Wodnym, zakazując konsumpcji ryb na takich odcinkach. Według mnie ma to sens i można to przepchać, gdyby PZW się tym zajęło. Liczba łowiących na Odrze w Opolu jest bardzo mała, wynika to wg mnie głównie z faktu, że ludzie nie chcą jeść tych ryb (woda non stop jest z zawiesiną, nie wygląda przekonująco).

Skoro naciska się na to aby ludzie nie palili papierosów, nie zażywali narkotyków, to też można nacisnąć, aby nie jedli ryb z miejskich odcinków, mowa o większych miastach. Tam woda jest cieplejsza i tam zimują ryby, więc można na tym zyskać podwójnie :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: DvD w 18.07.2016, 01:45
Ma to sens, jestem jak najbardziej za, też doszedłem do takiego wniosku. Ale obiektywnie patrząc.. Mamy do czynienia z betonem..

Skoro już o jeden odcinek jest skowyt, co by się stało jeśli w ich rozumieniu "zamknięto" by całe miasto?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.07.2016, 07:22
Dawid, ja podaję jeden przykład z UK, jakim jest zakaz palenia w pubach. Jak przyjechałem do Anglii, to palono w nich namiętnie. Smród jaki miała odzież po zaglądnięciu tam, był straszny (dosłownie pół minuty). Jak się piło browara to już w ogóle był horror...

A więc w roku bodajże 2007 zapowiedziano, że wprowadzony będzie zakaz palenia. Ale ludzie się burzyli! Jak to, w pubie nie można palić? Gazety wieszczyły 'koniec' co piątemu pubowi, utratę dziesiątek tysięcy miejsc pracy, zamieszki :) No i stało się... Palacze musieli zacząć wychodzić na zewnątrz. Było sarkanie, narzekanie i... Co się stało?   Nagle do pubów zaczęło przychodzić więcej osób, zwłaszcza na posiłki, okazyjne piwko. Te zaczęły serwować jedzenie jak restauracje (prawie wszystkie teraz podają), w weekendy trudno o miejsca, przychodzą całe rodziny, spotykają się znajomi. I tak się stało, że 'czarnego' końca nie było, stało się wręcz na odwrót!

Uważam, że podobnie byłoby z takimi wodami no kill. Jeżeli łowiono by wiele ryb, ludzie sami zauważyliby różnicę, zwłaszcza w tym, że rybostan na rzekach odradzałby się, tak, że i na odcinkach gdzie zabiera się byłoby lepiej. Zmniejszyłaby się presja, wyrównała. Oczywiście byłoby sprawiedliwie (ci co wypuszczają płaca tyle samo co wędkarze zabierający teraz - jest to jawna niesprawiedliwość, skutkująca często tym, że brakuje 'dobrego' przykładu, wybiera się ryby nadmiernie) i większość byłaby zadowolona z takiego obrotu sprawy.  Ale trzeba przejść przez ten najgorszy okres :) To, że nienasycone cymbały protestują nad jednym odcinkiem, to taka przeszkoda, którą trzeba szybko przeskoczyć. Ludzie muszą zauważyć różnicę. DO tego dochodzi rybostan rzek, których się praktycznie nie zarybia. Takie odcinki miejskie byłyby z punktu widzenia ochrony środowiska jak najbardziej korzystne. Oczywiście znajdą się tacy, jak chociażby naukowcy z IRŚ, co wytoczyć mogą ciężkie działa. Czyli tradycyjny zestaw 'olsztyński' - wypuszczanie ryb to sadyzm (podpieranie się starymi badaniami i nie uwzględnianie badań najnowszych), ryby trzeba zabierać i tak dalej... Ja widzę jednak rzeki w UK, i to, jak się same regulują. Łowię na Tamizie, Trencie, Wye, Kennecie i wszędzie jest to samo. Drapieżnik wykonuje swoje zadanie, jest równowaga, czasami dochodzi do zaburzeń, pojawiają się bowiem duże ilości brzan, kleni i leszczy :) Ale da się z tym chyba żyć, co?  Mam jednak nadzieję, że na rzekach się nasi mołojcy z IRŚ nie znają.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 18.07.2016, 09:06
Luk, smutna prawda jest taka, że wraz z powstaniem odcinka no-kill, trzeba by tam wprowadzić całodobowy monitoring albo inny nadzór. Ja podejrzewam, że na takiej wodzie też dziady wyłapią wszystko, a potem będzie - o proszę, no-kill, a ryb też nie ma.

Ktoś niedawno wspominał o jakiejś takiej wodzie, gdzie przy każdym stanowisku leżą łuski na trawie...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: DvD w 18.07.2016, 10:56
Widzisz, w Anglii się da, bo władza jest konkretna, stanowcza i wie co robi oraz co trzeba zrobić. U nas, nie tylko w PZW siedzą głąby oderwane od rzeczywistości, które otoczyły się przyjemnym kokonem komuny i nie mają co zmieniać, bo im jest dobrze.
Zrobienie z wód miejskich wody NK na skalę kraju to gruba sprawa, nie oszukujmy się. Jeśli będziemy wołać od dołu, choćby i połowa wędkarzy się za tym opowiedziala, to jak góra nie będzie chciała, wszystko pójdzie na marne, bo im dobrze jest jak jest. A ilu nas tu jest, stosujących C&R? 10%? Widać nas w internecie, bo głównie jesteśmy bardziej świadomi i na bieżąco z technologią, ale ogólnie stanowimy odsetek.
Mówimy że wtedy wody będą lepsze, będzie więcej ryb, więcej wędkarzy, a co za tym idzie więcej kasy do związku. Logiczny ciąg przyczynowo skutkowy, choć optymistyczny, ale realny. Jednak od kiedy ludzie decyzyjni w Polsce kierują się takim rozumowaniem? Jeśli ktoś taki się trafi to nie pasuje do schematu i albo zostaje urobiony, albo wypad ze związku.
Chyba się zgodzicie..
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.07.2016, 11:10
Ja zakładam, że w ciągu kilku lat w PZW dokona się przewrót. Takiego dna jeszcze nie było, polskie wody są beznadziejne. Jeszcze parę lat temu włodarze z Twardej mieli mocną pozycję, teraz juz tak nie jest. Kwestia jak my wędkarze się dogadamy między sobą.

I to jest najtrudniejsza z kwestii. Nie mówimy jednym głosem. Jesteśmy skłóceni, skaczemy sobie do oczu. Aby był wynik, trzeba działać wspólnie. Mam nadzieję, że da się coś osiągnąć na tym polu. Ludzie biorący ryby i wypuszczający mają ten sam interes tak naprawdę. Zróbmy rewolucję, i tak podzielmy wody, aby każdy byl zadowolony. Wystarczy utworzenie łowisk 'no kill' na co dziesiątej wodzie związkowej. Wszystkim wtedy będzie lepiej.

Niestety, trudno jest się dogadać. W ludziach jest sporo zawiści, wielu 'na złość mamie odmrozi sobie uszy', ale współpracować nie będzie. Smutne ale prawdziwe. Bo słabość tkwi w tym, że my wędkarze jesteśmy podzieleni. Patałachy z Twardej dawno powinni zostać wywiezieni taczkami za 'wyniki', kilku powinno się nawet podać do sądu, chociażby za wałki i malwersacje, które zamiata się pod dywan. Siła ZG PZW tkwi w słabości 600 tysięcy członków. Szkoda, ze tak mało osób to rozumie. Gramy do jednej bramki tak naprawdę. To czego na pewno brakuje, to wiedza. Polski wędkarz często myśli tak jak myślano kilkadziesiąt lat temu, jak ryby były. Teraz trzeba otworzyć oczy i 'widzieć' dlaczego tak się dzieje, że ryb nie ma. Bo jak ktoś wali wszystko w łeb, a później się dziwi, że sezon taki słaby (przykład górnika którego z Mateo spotkaliśmy na jednym łowisku), to znaczy, że albo jest nieuświadomiony (nie będę używał bardziej dosadnych słów) lub też chce być taki.

Doszliśmy do stanu, gdzie aby zebrać plon, trzeba zasiać. Póki co większość robi żniwa zaraz po zarybieniu, więc nie ma się co dziwić, że jest jak jest. Ale im więcej uświadomionych, tym szybciej oni zarażają tym innych. Osób myślących perspektywicznie przybywa i będzie coraz więcej. Liczę zwłaszcza na młodych, którzy boją się jeszcze zabrać głośno głos. Ale to kwestia czasu jak zaryczą :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: DvD w 18.07.2016, 11:34
Oby, Lucek, oby. :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Piitubski w 18.07.2016, 16:16
Ostatnio słyszałem o "wędkarzu", który jednego dnia z jednego miejsca wyciągnął i zabrał 24 szczupaki. Następnego dnia dziwił się, że w tym miejscu nic nie złowił. Tragedia.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 18.07.2016, 16:41
Znamienne jest też to, że następnego dnia od razu znowu tam był.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 18.07.2016, 17:02
Jak was czytam to czasami wydaje mi się, że jest jeszcze nadzieja dla Polski nie tylko w młodych. :bravo: :bravo: :bravo:

Tylko, że młodzi wyjadą i zostaną stare pierniki biorące wszystko do worka.

Mam jedno pytanie:
skoro kiedyś zabierali wszystko, rybacy, łowiono sieciami, żakami itd. były ryby - to dlaczego teraz ryb nie ma

Aż tak bardzo przemysł wytruł wody?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: katmay w 18.07.2016, 17:14
Jeśli ciągle wyciąga się z wody osobniki w wieku rozrodczym, to z roku na rok mniej narybku wytwarzane jest w sposób naturalny.
Daj 10 lat a zabraknie dorosłych starych ryb, które mają największy potencjał rozrodczy.
Kończy się to tym, że zostaje sama drobnica, a większe sztuki mają szansę odbyc tarło raz, może 2 razy w życiu. A ilość ikry która te.ryby składają może stanowić nawę 15% osobnika dorosłego. 
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 18.07.2016, 17:15
Jak was czytam to czasami wydaje mi się, że jest jeszcze nadzieja dla Polski nie tylko w młodych. :bravo: :bravo: :bravo:

Tylko, że młodzi wyjadą i zostaną stare pierniki biorące wszystko do worka.

Mam jedno pytanie:
skoro kiedyś zabierali wszystko, rybacy, łowiono sieciami, żakami itd. były ryby - to dlaczego teraz ryb nie ma

Aż tak bardzo przemysł wytruł wody?

Ryb nie ma bo kiedyś wszystko zabierali. Teraz są skutki...
Do tego jeszcze "przyzwyczajenie" aby wszystko ładować do siaty.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 19.07.2016, 08:16
Profil na FB... Zdajsie nie gumofilc a młody człowiek
https://www.facebook.com/Wislarzecznepotwory/?fref=nf
 >:O :thumbdown:

JK
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: boruta w 19.07.2016, 08:37
W Polsce żeby ludzie ryby wypuszczali to trzeba by snajperów rozstawić no kilkaset metrów na łowiskach i strzelać do tych którzy rybę zabierają. Łowiska no kill też trzeba by pilnować 24h na dobę bo i tak pewnie ludzie po złowieniu ryby zamykali by ją w samochodzie. Zarząd PZW w dupie ma stan polskich łowisk ważne że są przy korycie i kasa za składki wpływa i to nie mała.  Ja już nie dam im zarobić ostatni rok składkę zapłaciłem.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.07.2016, 08:38
Niestety, takich ludzi jest sporo. Nie wiem czy ten koleżka je te brzany, wydaje mi się że nie. Na co komuś trzy sztuki? Jeżeli miały po 3-4 kilo, to przecież sporo mięsiwa, paskudnego na dodatek. Mięso brzany jest niesmaczne (tak, wiem, niektórzy w śmietanie zrobią z niego łososia), w okresie tarła trujące, brzana jest miesiąc po tarle...

Jak dla mnie to przykład kiedy ktoś zabiera ryby, lub zatrzymuje je, aby zrobić sobie zdjęcie. To wg mnie było głównym powodem. Dlatego brzydkie komentarze są jak najbardziej na miejscu :) Niech nasz bohater zamiast chwały otrzyma pomyje, wtedy szansa na powtórkę będzie mniejsza.  Też mu coś napiszę.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 19.07.2016, 09:39
Patrzcie jaka hipokryzja działaczy PZW. Tekst sprzed niespełna 2 lat, ale żywy i aktualny jak nigdy:

http://www.beskidzka24.pl/artykul,uciekaja_z_wedkami_za_granice,27651.html

Cytuj
Mimo że prezesi kół w powiecie cieszyńskim dwoją się i troją, aby zachęcić młodych do wstąpienia w szeregi PZW, z roku na rok chętnych ubywa.

Faktycznie, dwoją się i troją. Zachęcają młodzież. Czym? Pustymi, bezrybnymi zbiornikami?

Cytuj
Wielu wędkarzy jest zdania, że za ten stan rzeczy odpowiadają zbyt wysokie opłaty za pozwolenie na połów w naszym regionie oraz niefortunny podział Polskiego Związku Wędkarskiego na okręgi.

Ciekawe. Wywiad z Prezesem, który wypowiada się za wędkarzy. Według niego, uciekają oni, ponieważ opłaty są zbyt wysokie! A gdzie uciekają? Do Czech, gdzie jest jeszcze drożej!

Cytuj
Nic więc dziwnego, że cieszyńskiemu kołu wędkarskiemu coraz trudniej konkurować z czeskimi związkami. - Dobrze zarybione i przygotowane pod turystów kąpieliska Żermanice czy Cierlicko kuszą. Na początku tego roku w czeskim kole było już 116 wędkarzy z Polski - przyznaje Radosław Giecek.

Wędkarze to nie turyści. Nie kuszą ich kąpieliska tylko łowiska pełne ryb. Dobrze, że chociaż w pierwszej części zdania o tym wspomniał.

Cytuj
Prezesi kół w powiecie cieszyńskim robią więc co w ich mocy, aby zachęcić wędkarzy do uprawiania ich pasji po naszej stronie granicy. - Organizujemy wiele zawodów, gdyż brakuje ich po czeskiej stronie Olzy. Rocznie jest ich ok. 25-30. W tym roku po raz pierwszy organizujemy także Mistrzostwa Polski Lekarzy, jest to akcja zapoczątkowana jeszcze przez zmarłego już prof. Zbigniewa Religę. Staramy się także zarybiać staw na Gułdowach „atrakcyjnymi” rybami. W tym roku jest to pstrąg, dzięki któremu możliwy jest połów całoroczny - mówi Radosław Giecek.

Faktycznie, to czego wędkarze w Polsce potrzebują to mnóstwo zawodów, MP Lekarzy (nic do nich nie mam), i zarybienie pstrągiem, którego mięsiarze wytłuką w kilka dni.
PZW widać jak zwykle ma na wszystko swój dobry przepis.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: boruta w 19.07.2016, 09:45
Ja też temu pseudo wędkarzowi coś napisałem i polecam reszcie dodać coś od siebie. Z tego co wizę to typ zabiera wszystko co złowi.....
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 19.07.2016, 10:02
Ja też temu pseudo wędkarzowi coś napisałem i polecam reszcie dodać coś od siebie. Z tego co wizę to typ zabiera wszystko co złowi.....

skąd takie wnioski?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: lu kas w 19.07.2016, 10:17
3 Piękne brzany mniej :( Nigdy nie próbowałem ale wiele razy słyszałem, że faktycznie to mięsko jest niesmaczne. Podobno boleń i kleń również nie nadają się do jedzenia. Brzana, boleń i kleń to rybki czysto sportowe. Bardzo rzadko łowię te gatunki, może dlatego że w PL na moich łowiskach jest ich już bardzo mało :( (z wiadomych przyczyn). Oczywiście jak się trafią to wszystkie wracają do wody. Z czystym sumieniem powiadam że nigdy nie próbowałem tych 3 gatunków i niech tak zostanie  :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: boruta w 19.07.2016, 10:27
Popatrz Federek na zdjęcia na jego profilu.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 19.07.2016, 10:44
ogladałem te jego zdjecia i nadal nie wiem skąd wniosek , ze wszystkie dostały w łeb ?
Co do brania klenia,brzany,jazia,bolka to dziwie się ludziom przecież to się nie nadaje do jedzenia.
Kiedyś wziąłem do domu kazdy ten gatunek i od tamtej pory wszystkie wracaja do domu.
Amatorzy lubią klenie mówią , ze są smaczne .A co z nich robią to nie wiem.Lubię łowić jazie i klenie. Często są głosy jak masz wypuszczać to daj mi :P
A nawet jeden porównał bolka do sandacza.
Życzyłem mu tylko smacznego ;D
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 19.07.2016, 10:46
Cytuj
Wisła - Rzeczne Potwory 15 lat lowie bolenie, takiego sezonu jeszcze nie bylo, nie ma wody i nie ma ryb, nie mowiac juz o jaziach kleniach czy szczupakach... z roku na rok bedzie juz tylko gorzej...

He he he. Nie ma ryb bo nie ma wody...

ogladałem te jego zdjecia i nadal nie wiem skąd wniosek , ze wszystkie dostały w łeb ?

Brzany i inne ryby, leżące pokotem na kamieniach... Myślę, że stąd wniosek, że gdyby je chciał wypuścić to przynajmniej lepiej by je traktował. A nie jak mięcho rzucone na ziemię.
Znam spiningistów, którzy ryby wypuszczają. Też prowadzą blogi, mają zdjęcia. Nie tego typu zdjęcia. Ryby można sfotografować w inny sposób niż w ten, jaki prezentuje autor tego profilu facebookowego.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.07.2016, 10:52
Ta, jeszcze tam się dziwi, że same bolki po 50-60. Gdzie te 80+...
Zeżarłeś, wuju, to nie ma.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 19.07.2016, 10:53
Cytuj
Wisła - Rzeczne Potwory Nie pozwole sie obrazac, jesli sie komus nie podoba - dowidzenia, niektore komentarze leca... a reszt - Sami swieci... sami hejterzy... nikt nigdy nie zabral ryby z lowiska... zart. Slabe to sa niektore komentarze typu - chuj ci w dupe itp. Niektorzy co to pisali, jestescie idiotami i tyle, prawo jest prawem, i nikt go tu nie zlamal...

Komentarze pewnie pousuwa i zostawi te, gdzie mu inni mięsiarze przyklaskują. Ale niech czuje presję.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: lu kas w 19.07.2016, 10:59
Co do brania klenia,brzany,jazia,bolka to dziwie się ludziom przecież to się nie nadaje do jedzenia.

zapomniałem o jaziolku :P ta rybka też ponoć bleee jeśli chodzi o walory smakowe.

A co z nich robią to nie wiem.Lubię łowić jazie i klenie. Często są głosy jak masz wypuszczać to daj mi :P

A "biero" pewnie dla kotków, psów i innych chomików :\
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 19.07.2016, 11:15
Panowie, uwierzcie, że ludzie zjedzą wszystko. Gumowa brzana, łykowaty kleń, wejdzie wszystko ze smakiem. Druga sprawa, to przekonanie, że nie ważne czy zdołam zjeść, ważne aby zabrać wszystko jak leci.
Fajnie tam Grześ podsumował tego łofffce brzan, burak zdziwiony, że ryb coraz mniej! Ciekawe dlaczego >:O
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 19.07.2016, 11:25
Co do brania klenia,brzany,jazia,bolka to dziwie się ludziom przecież to się nie nadaje do jedzenia.

zapomniałem o jaziolku :P ta rybka też ponoć bleee jeśli chodzi o walory smakowe.

A co z nich robią to nie wiem.Lubię łowić jazie i klenie. Często są głosy jak masz wypuszczać to daj mi :P

A "biero" pewnie dla kotków, psów i innych chomików :\

Zapomniałeś dopisać kury ;)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 19.07.2016, 11:56
Mój komentarz już usunięty...

W ogóle, w gąszczu krytyki u tego Pana na profilu zauważyłem komentarz jednego, młodego z resztą, chłopaka:

Cytuj
Gratulacje!! Piękne Brzany! Jest się czym pochwalić!

Z ciekawości wchodzę na jego profil a tam:

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1557200381179827&set=ecnf.100006696393995&type=3&theater

No i wszystko jasne. Krew spływa po ręce. Leszcz już w domu, w ogrodzie!.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: lu kas w 19.07.2016, 12:21
Mój komentarz już usunięty...

W ogóle, w gąszczu krytyki u tego Pana na profilu zauważyłem komentarz jednego, młodego z resztą, chłopaka:

Cytuj
Gratulacje!! Piękne Brzany! Jest się czym pochwalić!

Z ciekawości wchodzę na jego profil a tam:

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1557200381179827&set=ecnf.100006696393995&type=3&theater

No i wszystko jasne. Krew spływa po ręce. Leszcz już w domu, w ogrodzie!.

ale rzeźnik! >:O
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.07.2016, 12:28
ogladałem te jego zdjecia i nadal nie wiem skąd wniosek , ze wszystkie dostały w łeb ?


Brzana wkłada tyle siły w walkę, że bardzo powoli powraca do siebie. Zwłaszcza latem. Jeżeli ten łofca ma trzy na piachu, to znaczy, że dwie na pewno już były  w zaświatach. Bo brzany szybko wyholować się nie da, zwłaszcza na spina. Uśmiercił dwie, więc proste - dał w łeb i trzeciej, instynkt lisa. Ale zgodnie z limitem :'( Nie podejrzewam też, aby brał z sobą siatkę trzymetrową :D

Wpis dodatkowo to potwierdza, limit...

Nie miałbym wielkich pretensji, jeżeli byłyby to leszcze lub karpie. Ale brzany? Przecież on na pewno ich nie jadł sam. Nie potrzebował tego mięsa, dzieci mu z głodu nie umierają. Po co więc zabierać takie ryby? Proste - kolejny nieświadomy lub celowo udający głupiego. I te zdziwienie, że ryb z roku na rok mniej. Typowo polskie myślenie. Oczywiście to wina Tuska :D
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 19.07.2016, 12:42
Mi raczej chodziło o wszystkie jego fotki , nazywacie go mięsiarzem bo wszystkie ryby dostały w łeb.
Co do brzan racja 3 zabrał czy smakowały mu nie wiem, ale reszta fotek jest mieszana, wiec skąd wniosek , że wszystkie dostały w łeb?
Dalej zna go ktoś w ogóle? wiem , że hejt jest w modzie i internet daje pole do popisu wielu lubi kozaczyć w sieci ,ale nie rozumiem jak można kogoś kogo się nie zna tak opisywać?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 19.07.2016, 12:51
Mi raczej chodziło o wszystkie jego fotki , nazywacie go mięsiarzem bo wszystkie ryby dostały w łeb.
Co do brzan racja 3 zabrał czy smakowały mu nie wiem, ale reszta fotek jest mieszana, wiec skąd wniosek , że wszystkie dostały w łeb?
Dalej zna go ktoś w ogóle? wiem , że hejt jest w modzie i internet daje pole do popisu wielu lubi kozaczyć w sieci ,ale nie rozumiem jak można kogoś kogo się nie zna tak opisywać?



Jaki hejt stary? Pal licho resztę jego zdjęć i ryb, jedna fotka z tymi brzanami mówi o nim wszystko. Nawet jakbym brał ryby, to do głowy by mi nie przyszło wstawiać takich zdjęć. Każdy wie, nawet dziecko, że najładniejsze są zdjęcia żywej natury. Tutaj nie dość, że matołek wstawia zabite ryby to jeszcze plecie o wykorzystanym limicie. Ogólnie, szkoda o durniu pisać, właściwie nie wiem dlaczego sm to robię :o
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.07.2016, 13:05
Mi raczej chodziło o wszystkie jego fotki , nazywacie go mięsiarzem bo wszystkie ryby dostały w łeb.
Co do brzan racja 3 zabrał czy smakowały mu nie wiem, ale reszta fotek jest mieszana, wiec skąd wniosek , że wszystkie dostały w łeb?
Dalej zna go ktoś w ogóle? wiem , że hejt jest w modzie i internet daje pole do popisu wielu lubi kozaczyć w sieci ,ale nie rozumiem jak można kogoś kogo się nie zna tak opisywać?

Ja nie odnoszę się do innych zdjęć tylko do brzan, co mi wystarcza w 100%. Koleś zamieszcza na osi czasu zdjęcia, więc ja mu odpisuję, to co myślę. W kulturalny sposób, bez obrażania.

Mam w nosie czy kogoś znam czy nie znam, nie rozumiem dlaczego miałbym nie wyrażać swojego zdania? Jak mamy coś zmienić? Mam z nim wypić bruderszafta wpierw?

Federek, zrozum - on zabił te brzany dla zdjęcia głównie. Dla mnie to jest głupota i idiotyzm, bo są to ryby kulinarnie najbardziej paskudne, na dodatek są stare. Jak zrazić takiego oszołoma? Najlepiej komentarzem :) Jeżeli poczyta sobie, to mu się odechce takiej chwały.

Jestem przeciwnikiem natomiast wulgarnego odnoszenia się do kogoś. Kultura musi być :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: NoMercy w 19.07.2016, 13:21
Z przykrością muszę stwierdzić, że u nas nic się nie zmieni. A to dlaczego? Bo wielu wędkarzy ma taką mentalność jaką ma. Już mi się nie chce pisać o śmieciach, które zalegają i które za każdym razem sprzątam, gdy przyjeżdżam w to samo miejsce. A o rybach, które nagminnie lądują w siatkach i trafiają na patelnie. Rozumiem, że komuś smakują ryby z naszych wód, ale czy jest sens brać za każdym razem po kilka sztuk? A znam takich, którzy siedzą dzień w dzień i biorą wszystko co złowią. I nie mówię tutaj o pięknych leszczach, czy karpiach, a o zwykłych, małych płotkach, bo - "Panie z małych płotek można nasmażyć smacznych kotletów.
Utworzenie specjalnych łowisk "no-kill" też nic nie da, bo zwyczajnie nikt ich nie upilnuje. W przyszłym roku nie opłacę składek i wrócę na komercje. 
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 19.07.2016, 13:54
No komentarzami na "ch" i na "k" dużo można zrobić ;)
Dziwi mnie takie zachowanie , bo wiele osób swoje nie zadowolenie potrafiło wyrazić normalnie bez zbędnych słów.
 Ja tam Luk po jednym zdjęciu nie oceniam ludzi ;D Ale każdy jest inny i ma prawo robić co chce .
Tak bez urazy panowie ale jedyne co możecie zrobić to ładnie się do niego uśmiechnąć
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 19.07.2016, 14:12
Nie zgadzam się, uśmiechnąć się to nie jest jedyne co można zrobić. Jak czytam różne komentarze to wiele osób właśnie utwierdza tego człowieka, że dobrze robi.
Super rybki, idealne na patelnie, do octu się nada, rewelacja itp - to takie najczęstsze komentarze, które się pojawiają pod tego typu zdjęciami.

Naszą rolą, wędkarzy, jest właśnie pokazanie, że po pierwsze - można inaczej. Że nie trzeba zabierać wszystkich ryb. Że warto ryby wypuszczać. Po drugie, trzeba też wyraźnie napisać, że nie zgadzamy się z takim traktowaniem ryb. Mamy XXI wiek, troszkę myślę liznęliśmy innej kultury, ludzie są coraz mądrzejsi, czytają książki, mają dostęp do mediów. Coraz częściej mówi się o tym, by nie bić kobiet, coraz częściej piętnuje się katowanie zwierząt, trzymanie psów na łańcuchu i inne podobne zachowania. Kiedyś to było normalne, że pies miał być uwiązany na łańcuchu, który mu wrastał w kark, miał dostać odpady z pańskiego stołu i pilnować przy przeciekającej budzie, tarzając się w swoich odchodach. W chwili obecnej ludzie nabierają nieco więcej empatii, zaczynają coraz więcej piętnować takie zachowania, choć takie przypadki zdarzają się jeszcze cały czas. Podobnie z rybami. Takie zdjęcia ryb, leżących pokotem jak trofea czy zdjęcie w przydomowym ogródku z leszczem w dłoni, po której spływa jego krew to nie jest kultura XXI wieku, to jest średniowiecze i zacofanie. Dlatego my, wędkarze, musimy pokazywać inne wzorce i mówić o tym, szczególnie kiedy jest taka możliwość - bezpośrednio do takiej osoby - że się z tym nie zgadzamy. To wyrażają te komentarze. Taka jest nasza rola i tyle też możemy zrobić, nie tylko się uśmiechać.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.07.2016, 14:18
Nie zgadzam się, uśmiechnąć się to nie jest jedyne co można zrobić. Jak czytam różne komentarze to wiele osób właśnie utwierdza tego człowieka, że dobrze robi.
Super rybki, idealne na patelnie, do octu się nada, rewelacja itp - to takie najczęstsze komentarze, które się pojawiają pod tego typu zdjęciami.

Naszą rolą, wędkarzy, jest właśnie pokazanie, że po pierwsze - można inaczej. Że nie trzeba zabierać wszystkich ryb. Że warto ryby wypuszczać. Po drugie, trzeba też wyraźnie napisać, że nie zgadzamy się z takim traktowaniem ryb. Mamy XXI wiek, troszkę myślę liznęliśmy innej kultury, ludzie są coraz mądrzejsi, czytają książki, mają dostęp do mediów. Coraz częściej mówi się o tym, by nie bić kobiet, coraz częściej piętnuje się katowanie zwierząt, trzymanie psów na łańcuchu i inne podobne zachowania. Kiedyś to było normalne, że pies miał być uwiązany na łańcuchu, który mu wrastał w kark, miał dostać odpady z pańskiego stołu i pilnować przy przeciekającej budzie, tarzając się w swoich odchodach. W chwili obecnej ludzie nabierają nieco więcej empatii, zaczynają coraz więcej piętnować takie zachowania, choć takie przypadki zdarzają się jeszcze cały czas. Podobnie z rybami. Takie zdjęcia ryb, leżących pokotem jak trofea czy zdjęcie w przydomowym ogródku z leszczem w dłoni, po której spływa jego krew to nie jest kultura XXI wieku, to jest średniowiecze i zacofanie. Dlatego my, wędkarze, musimy pokazywać inne wzorce i mówić o tym, szczególnie kiedy jest taka możliwość - bezpośrednio do takiej osoby - że się z tym nie zgadzamy. To wyrażają te komentarze. Taka jest nasza rola i tyle też możemy zrobić, nie tylko się uśmiechać.
Przepięknie napisane :thumbup:
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.07.2016, 14:19
Federek, ja nie lubię nachodzić ludzi i komentować negatywnie ich zdjęć. U nas w UK, w PAA tak robiło kilka osób, i pojawiło się sporo wrogości. Więc rozumiem temat.
Tak jak jednak pisałem wcześniej - mamy przykład gdy ktoś szuka chwały, i po to tylko zabija ryby (szczupaka to można zjeść, sandacza również - ale tu mamy trzy brzany,  ponad 10 kilo mięsa). Dlatego bura od wędkarzy zdziała cuda. Cokolwiek by nie mówić, jeżeli on chce byc popularnym, to nie będzie już takich rzeczy robił, może nawet rybę wypuści?  Nie zakłada się grupy na Facebooku aby dostawać hejt, ludzie lubią być pieszczeni pochwałami, taka już nasza natura. Więc w tym przypadku takie działanie pomoże, jestem tego pewien.

I jeszcze jedna ważna kwestia. Im mniej zdjęć zabitych ryb w necie, im więcej z żywymi na tle łowiska, wody,  tym bardziej taka moda na 'wypuszczanie' czy dobre obchodzenie się z rybami się będzie sprzedawać i wzmacniać.   To jest zmiana mentalności, na którą (mentalność) wielu narzeka. Nie da się liczyć na zrozumienie aby ktoś jechał 50 km w terenie zabudowanym. Mandat i groźba kary pomoże. Tutaj taką karą jest hejt. Mało kto lubi czytać takie komentarze, zapewniam, że ten koleżka mocno się spina teraz i gotuje wewnętrznie. Ale dostaje lekcję, która go czegoś nauczy. Miejmy taką nadzieję. Najlepiej działają stonowane komentarze wg mnie, bo ktoś widzi, że nie ma przeciwko sobie jawnej wrogości,  że sytuację da się naprawić.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 19.07.2016, 14:31
Tak można napisać uprzejmie "szkoda brzan". Oczywiście komentarzu bo wątpię , aby w realu 50% ludzi zwróciło uwagę.
Mnie osobiście najbardziej wnerwia to , że zrobił to zgodnie z przepisami >:O
Że ktoś z Z.G na to zezwala >:O
3 bardzo waleczne ryby dostały w łeb szkoda , jednak tak jak pisałem można pisać komentarze,krytykować.
Ale facet i tak zrobi co zechce bo nie robi nic sprzecznego z rapr.
My możemy sobie gdybać , czy hejty coś zmienią lub nie .
Ja wole wyruszyć na ryby :P
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 19.07.2016, 14:33
Tak można napisać uprzejmie "szkoda brzan". Oczywiście komentarzu bo wątpię , aby w realu 50% ludzi zwróciło uwagę.
Mnie osobiście najbardziej wnerwia to , że zrobił to zgodnie z przepisami >:O
Że ktoś z Z.G na to zezwala >:O

3 bardzo waleczne ryby dostały w łeb szkoda , jednak tak jak pisałem można pisać komentarze,krytykować.
Ale facet i tak zrobi co zechce bo nie robi nic sprzecznego z rapr.
My możemy sobie gdybać , czy hejty coś zmienią lub nie .
Ja wole wyruszyć na ryby :P




I to jest najbardziej wkurwiające :thumbup:
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Michał Mikuła w 19.07.2016, 14:47
Ja zgłosiłem jego profil jako nawołujący do agresji ale coś czuję, że to nic nie da. Chyba, że więcej osób to zrobi i przy ilości zgłoszeń dostanie bana chociaż na jakiś czas.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MichalZ w 19.07.2016, 15:21
Odnośnie brzan to wg mnie powinna być po całkowitą ochroną. Ostatnio siedząc nad Wartą podszedł do mnie starszy koleś, gadka jak zawsze: Panie bierze coś? od słowa do słowa doszliśmy do tematu brzan : Kiedyś to tu takie brzany pływały że jak złapałem to nie mogłem łba toporkiem jej ujeb... Kolega z którym byłem zaproponował Panu aby poszedł do domu i odszukał ten toporek do sami wiecie czego :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 19.07.2016, 23:27
Wspominałem kilka dniu temu, że ojciec wrócił do wędkowania.
Szukał w okolicy wody z rybami (preferuje łowienie linów i karasi). No i znalazł!
To zagubione gdzieś w polach bajorko. Niegdyś na terenie prywatnym. Obecnie już "niczyje". Dzicz zupełna, bobry zrobiły tam spustoszenie, masa drzew w wodzie...Takie już prawie zarastające bagno. Są głównie ładne karasie. Sporo. Niestety japońce. Czasem mały linek...

Trochę podobną wodę z rybami znalazłem sam około miesiąc wcześniej. Już o tym wspominałem.

W obu przypadkach są to kałuże których nie namierzyli jeszcze inni wędkarze. No i kłusownicy... Ot, nasze realia...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Majki w 20.07.2016, 11:12
(http://images.tinypic.pl/i/00805/acon77n1axc7_t.jpg) (http://www.tinypic.pl/acon77n1axc7)
 W naszym kraju to się nigdy nie zmieni zamrażarka mysu byc pełna :'(
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 20.07.2016, 11:29
To jest tak beznadziejne i chore, że jak czytam to już sam nie wiem czy serio ktoś to pisze czy to żart? :-\ :o
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 20.07.2016, 11:42
Niedawno na FB jakaś dziewoja ( nie pamiętam nazwiska ) wkleiła fotkę - cztery liny i dwa szczupaki. Oczywiście ryby martwe.
Napisała przy tym, że lubi jeść złowione ryby, zawsze je zabiera itd itp.
Jak próbowaliśmy ją z lekka wypionować z tym zabieraniem ryb odpisała, że zabiera bo w piątki ??? jada ryby.
Oczywiście kilku się znalazło, którzy z uznaniem się wypowiedzieli o zabieraniu ryb. A tekst bijący na głowe pod moim adresem był taki - Jak nie znasz regulaminu nie chodź na ryby >:O

JK
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 20.07.2016, 11:47
To zapraszam Panią do Arkansas w USA.

"W Arkansas mężczyzna ma prawo bić swoja konkubinie, pod warunkiem że nie robi tego częściej niż raz w tygodniu."

Jakby tak została moją konkubiną to chętnie z niego skorzystam. Oczywiście nie częściej niż raz w tygodniu!

Takie jest prawo. ;) :-[
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MichalZ w 20.07.2016, 11:59
To zapraszam Panią do Arkansas w USA.

"W Arkansas mężczyzna ma prawo bić swoja konkubinie, pod warunkiem że nie robi tego częściej niż raz w tygodniu."

Jakby tak została moją konkubiną to chętnie z niego skorzystam. Oczywiście nie częściej niż raz w tygodniu!

Takie jest prawo. ;) :-[

W Los Angeles mąż ma prawo bić żonę pasem, o ile szerokość pasa nie przekracza 3,6 cm.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: matchless w 20.07.2016, 12:16
To zapraszam Panią do Arkansas w USA.

"W Arkansas mężczyzna ma prawo bić swoja konkubinie, pod warunkiem że nie robi tego częściej niż raz w tygodniu."

Jakby tak została moją konkubiną to chętnie z niego skorzystam. Oczywiście nie częściej niż raz w tygodniu!

Takie jest prawo. ;) :-[

W Los Angeles mąż ma prawo bić żonę pasem, o ile szerokość pasa nie przekracza 3,6 cm.

No i ciekawe co by zrobiła taka, jakbyś jej przyp***dolił pasem i powiedział, że takie jest prawo.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: MichalZ w 20.07.2016, 12:19
To zapraszam Panią do Arkansas w USA.

"W Arkansas mężczyzna ma prawo bić swoja konkubinie, pod warunkiem że nie robi tego częściej niż raz w tygodniu."

Jakby tak została moją konkubiną to chętnie z niego skorzystam. Oczywiście nie częściej niż raz w tygodniu!

Takie jest prawo. ;) :-[

W Los Angeles mąż ma prawo bić żonę pasem, o ile szerokość pasa nie przekracza 3,6 cm.

No i ciekawe co by zrobiła taka, jakbyś jej przyp***dolił pasem i powiedział, że takie jest prawo.

No a jak myślisz ? Złapała by za miarkę i zobaczyła czy przypadkiem nie jest więcej jak 3,6 cm :)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 20.07.2016, 12:48
Jedno zdarzenie reguły nie czyni. Czyli pojedyncze obserwacje – inaczej - opisywane tutaj własne anegdoty znad wody nie mogą służyć do interpretacji rzeczywistości, wyciągania uzasadnionych wniosków i podejmowania racjonalnych decyzji.
Do każdego zagadnienia należy podchodzić z należnym mu szacunkiem i wolą zebrania odpowiedniej liczby miarodajnych, sprawdzonych empirycznie danych.
 
Niestety większość wpisów Kolegów grzeszy właśnie takim anegdotycznym podejściem. Opisują swoje własne spostrzeżenia, by na ich podstawie udzielać porad, co robić, żeby życie nad wodą  było lekkie, a złowienie ryby było łatwe i przyjemne.
Anegdoty są potrzebne, ale nie do tego, żeby wyciągać z nich wnioski. Właściwa kolejność analizy i opisu rzeczywistości jest moim zdaniem następująca:
1.   Należy zebrać dane o zjawisku na podstawie naukowo uzasadnionej procedury.
2.   Należy stworzyć i opisać model zjawiska, który odpowiada zebranym danym o których mowa w p.1.
3.   Wreszcie należy zilustrować zjawisko. Mam na myśli opisanie jakiś zauważonych przez siebie rażących sytuacji znad wody.
4.   Teraz dopiero winniśmy wyciągnąć wnioski i przedstawić racjonalny sposób – jak reagować na analizowane zjawisko.
Teraz dopiero należy wyciągnąć wnioski i przedstawić racjonalny sposób reagowania na analizowane zjawisko poszanowania przyrody, niezabierana ryb z łowiska (a bynajmniej zabieranie w rozsądnych ilościach i rozsądnych wymiarach).
Więc albo konkrety, albo sobie „bleblamy” jak dzieci w łóżeczkach.

Nie pamiętam kto to powiedział, ale brzmiało to mniej więcej tak: "Obiektywizm nie jest wyciąganiem średniej z prawdy i kłamstwa."

I oczywiście cytat, który mi się bardzo podoba (poza innymi stwierdzeniami, z którymi się nie zgadzam), cytuję Lucjana: „I jeszcze jedna ważna kwestia. Im mniej zdjęć zabitych ryb w necie, im więcej z żywymi na tle łowiska, wody, tym bardziej taka moda na 'wypuszczanie' czy dobre obchodzenie się z rybami się będzie sprzedawać i wzmacniać. To jest zmiana mentalności…”.

Ty Lucjanie, i nie tylko Ty dajesz wzór do naśladowania, jak należy postępować z rybami. Bądźmy nauczycielami i przede wszystkim zacznijmy zmiany od siebie, a złe zachowania nad wodą jak sraczka… same przeminą.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: iras-m66 w 21.07.2016, 19:43
...i oby takich Wzorów nad wodą widać było jak najwięcej. A co do "naszego bohatera" >:O, o brzanach wypowiadał się Lucjan, pisali inni więc nie będę powtarzał. Ale sposób traktowania innych ryb na zdjęciach tego "pana" również urąga pojęciu humanitaryzmu wobec braci mniejszych-rzucone bezpośrednio na ziemię, w błoto i na kamienie, aby tylko cyknąć fotkę i umieścić na fejsie jakim to łoffcom i czekać na ochy i achy oraz parę lajków od wielbicieli, a jeszcze lepiej wielbicielek.
Sorry Federek, ale patrząc na tę twórczość zbierało mi się...
I nawet jeżeli część tych ryb po takiej sesji zdjęciowej wróciło do wody, to mogę domniemywać w jakim stanie i podejrzewać że z dużym prawdopodobieństwem nie wszystkie doczekały następnego tarła.  Ale patrząc szerzej wzorów do naśladowania dla szerokiej rzeszy wędkarzy powinniśmy oczekiwać szczególnie po zawodach sportowych. Szczególnie takich które szczycą się ponoć formułą no kill. A jak jest można zobaczyć n.p. na filmie, który podpiął do tematu ktoś wcześniej. Hermanowice, duży sponsor. Gromada zawodników obsiadła brzeg i łowi. OK. Tylko dlaczego siedzą na górze, a nie przy wodzie.  Siatki na ryby na oko min. 5m z czego 2-3 leżą na suchym, kamienistym brzegu. Mogę się domyślac jak wyglądały złowione ryby rzucane do siatek na kamienie i po nich staczające się do wody. Plus kilka godzin w uwięzieniu i przerzucanie w trakcie ceremoni ważenia. Ile z nich odchorowało, a ile nie przeżyło tych zawodów "no kill"?
Właśnie dlatego nie lubię zawodów.
P.s. a wystarczyłby prosty wymóg-siatki (prawie)całe w wodzie. Albo trzeba się przejść po spadku, albo inaczej zorganizować na brzegu

Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: rococo1234 w 06.10.2016, 23:01
Niedawno na FB jakaś dziewoja ( nie pamiętam nazwiska ) wkleiła fotkę - cztery liny i dwa szczupaki. Oczywiście ryby martwe.
Napisała przy tym, że lubi jeść złowione ryby, zawsze je zabiera itd itp.
Jak próbowaliśmy ją z lekka wypionować z tym zabieraniem ryb odpisała, że zabiera bo w piątki ??? jada ryby.
Oczywiście kilku się znalazło, którzy z uznaniem się wypowiedzieli o zabieraniu ryb. A tekst bijący na głowe pod moim adresem był taki - Jak nie znasz regulaminu nie chodź na ryby >:O

JK


Ja też raz do roku zabieram rybę.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: miniu79 w 25.11.2016, 22:54
Koledzy czyli głównym czynnikiem braku ryb w Polsce jest to,że wędkarze zabierają ryby? Jeśli tak to jak wytłumaczyć można fakt, że w innych krajach np.Francji czy Czechach gdzie zabieranie ryb jest normą  te ryby jednak są?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 25.11.2016, 23:02
Jednym z czynników że nie ma ryb jest zabieranie ryb. W mojej ocenie gdyby wszyscy stosowali się do okresów, wymiarów ochronnych oraz ilościowych - było by dużo lepiej.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: miniu79 w 25.11.2016, 23:15
Jasne, trzeba też dodać, że limity są zbyt duże. Jednak problem leży raczej w zarządzaniu i zbyt małym zarybianiu w stosunku do pobieranych od wędkarzy opłat.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 25.11.2016, 23:17
Koledzy czyli głównym czynnikiem braku ryb w Polsce jest to,że wędkarze zabierają ryby? Jeśli tak to jak wytłumaczyć można fakt, że w innych krajach np.Francji czy Czechach gdzie zabieranie ryb jest normą  te ryby jednak są?

W tych krajach, które wymieniłeś, i nie tylko ryby są, dlatego że już dawno na tych terenach gatunek ludzki, jakim jest dziadus pazernus, dawno wyginął ;D
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 25.11.2016, 23:17
Jasne ,trzeba też dodać ,że limity są zbyt duże. Jednak problem leży raczej w zarządzaniu i zbyt malym  zarybianiu w stosunku do pobieranych od wędkarzy opłat.
Tak, kolego, wiemy to, poczytaj wątki PZW, tam wszystko zostało już wielokrotnie napisane.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 25.11.2016, 23:47
Problem jest złożony.

Według mnie pierwsza rzecz która sprawia, że jest źle, to dopuszczenie do tego, aby rozgrabić stada ryb, które tarłem naturalnym uzupełniają straty jakie robią wędkarze. Ryby będą, ale nie wolno odłowić ich zbyt dużo. Jak się przełowi daną populację, nie rozmnoży się do dawnego poziomu. Oczywiście w Polsce nie przywraca się takiego porządku rzeczy, w przeciwieństwie do UK. Prosty przykład - wędkarz zabiera masę gatunków - a do wody trafia co? Karp i amur, może też szczupak, ale często  mający kłopot z aklimatyzacją... Gdzie jest lin, leszcz, karaś czy płoć? Nie ma...

Kolejna rzecz to zły system jaki mamy w Polsce. Zamiast pilnować tarła naturalnego, tworzyć tarliska, wyłączać z łowienia jakąś część łowiska, wprowadzać limity, okresy i górne wymiary ochronne, mamy zarybienia. Musimy kupić ryby ze sztucznej hodowli, na dodatek są to gatunki obce w 80%. Nie dba się więc o gatunki rodzime tak naprawdę, ważne aby 'zarybiać'. Wędkarze już przestali zwracać uwagę na gatunki - ważne aby 'zarybiać'...

No i można się zastanawiać. Czy jeżeli dbano by o ryby i ich pilnowano, to czy trzeba by zarybiać? Nie za bardzo, nieprawdaż? I co by się działo? Ośrodki zarybieniowe PZW nie sprzedałyby towaru, który na siłę musimy kupić. Nie byłoby biznesu. Policzcie sobie, ponad połowa składki idzie na zarybianie. 60 mln złotych - niezły biznes, co? Dlatego też sitwa rządzi PZW, kolejna zaś zasiada w IRŚ, urzędach i ministerstwach. Wpsierają się nawzajem i twierdzą, że jest OK. PZW dostaje nagrody za innowacyjność, obchodzi się Dzien Wędkarza i Rybaka w sejmie, są imprezy i fety. A wody są słabe jak nigdzie indziej w Europie...

Tak, samych wędkarzy tez można oskarżać o zabieranie ryb - ale ktoś im na to pozwolił, teraz bezrybiem sprawił, że nie przepuszcza się niczemu. Dawniej było więcej wędkarzy i ryby zabierano, i były. Teraz jest tragedia...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 26.11.2016, 07:21
Niejako na potwierdzenie słów Lucjana przytoczę historyjkę, która jest dość świeża, bo wydarzyła się na początku tygodnia, w ciepłe dni.
Mianowicie wybrałem się na przejażdżkę rowerem, na leżący niedaleko zbiornik Kozłowa Góra. Kto jest ze Śląska, czy też okolic, zapewne o zbiorniku słyszał. Spora zaporówka (ponad 500ha), niezbyt głęboka, ale rybom to nie przeszkadza. Niegdyś było to eldorado, zwłaszcza sandaczowe, leszczowe.
Sam łowiłem tam nieraz, w ubiegłym roku nawet dość często.
W związku z tym kilka osób kojarzyłem z nad wody, powiedziało się dzień dobry, wymieniło parę zdań.
Tak się złożyło, że natknąłem się podczas tej mojej przejażdżki na jednego z panów, których kojarzę z wypraw na ryby. Również mnie rozpoznał, więc się nieco uradował i zaczął snuć historię.

Rozumiem, że trzeba brać pewną poprawkę na to co mówił, ale czy na pewno?
Człowiek starszy ode mnie, więc zaczął wspominać lata 70-te, 80-te, nawet 90-te.
Okazuje się, że w tych latach, do wody trafiało 8-12 ton ryb! I to 2x w roku! Raz, że PZW zarybiało w dużej ilości, przede wszystkim z własnych hodowli, ze względu na niską cenę, niskie koszty (!!), i co ciekawe, były to gatunki najbardziej wartościowe : sandacz, okoń, szczupak. Karp, ze strony PZW, trafiał niezbyt często do wody, raczej lin i karaś, trochę amur, wpuszczano leszcze i płocie z innych zbiorników, z rzek, celem (rzekomo) wymieszania genów...
Po drugie. Oprócz tego, że PZW wpuszczało rybę, to okoliczne, prężnie jeszcze działające kopalnie, a także powiązane zakłady pracy wpuszczały ryby (tutaj głównie karp). Jeden zakład 500kg, inny 1000kg, w ten oto sposób można tłumaczyć tą sporą ilość ryb, którą wymieniłem na początku.
Oczywiście wszystko legalnie, otwarcie, dla każdego. W pobliskich kołach zapraszano wędkarzy na zarybienia, by pomogli, by zobaczyli, wyznaczone były terminy zarybień, podane ze sporym wyprzedzeniem wędkarzom. Ów wędkarz twierdzi, że sam często brał w tym udział, również jego koledzy, rodzina, mieszka w bliskiej okolicy.
Jak to wygląda teraz, chyba każdy wie. Knucie i wielka tajemnica, albo historyjka, że nie wiedzą kiedy przyjedzie transport z rybami.
Wraz z biegiem lat, ilość wpuszczanych ryb malała. Jakość również.
Aktualnie? Z tego co mi wiadomo, i co można wyczytać np. ze strony internetowej PZW, do wody trafia 1000-1500kg ryby, 1x w roku. Przypomnę - na ponad 500ha.
Mój rozmówca twierdzi, że kilka razy natknął się na "te" zarybienia. Nad wodą jest często, nie tylko z wędkami, spacerki itp. W papierach wpisane 500kg karpia, a do wody wpuszczono 4 wiklinowe kosze ryb. 300kg szczupaka, a do wody wędrują 2 wanienki (jak do kąpania niemowląt) szczupłych, z których największe mają po 20cm.
Nie wiem na ile są to prawdziwe historie, na ile przejaskrawione. Przyznam jednak, że jako dzieciak jeździłem z ojcem i dziadkiem na ryby, na różne śląskie wody. Wędkarzy też było sporo, siatę każdy moczył, limity były większe, a jednak nad wodą działo się o wiele, wiele więcej.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 26.11.2016, 07:25
Jasne, trzeba też dodać, że limity są zbyt duże. Jednak problem leży raczej w zarządzaniu i zbyt małym zarybianiu w stosunku do pobieranych od wędkarzy opłat.

Ja mam taką drobną uwagę. Jak mantra słyszę "za mało zarybiają". Mnie ryby z zarybień nie interesują (nie chodzi o to, że zarybienia nie są potrzebne, bo są koniecznością). Mnie interesują takie, co mają 10-15 i więcej lat. I chcę, by były one prawnie chronione. Jak choćby krzaki (starszego niż 10 lat nie można ściąć bez pozwolenia).

Wonski, ja i MarioG byliśmy ostatnio przy zarybianiu Zalewu Żyrardowskiego. Wpuścili jakieś japońce, leszcze suchotniki i inne badziewie, z czego połowa zdechła. Wylali to wszystko na betonowe nabrzeże i pojechali. Nie wiem, ile tego było. Ale jakaś naprawdę śmieszna ilość...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 26.11.2016, 07:44
Panowie, na pewno trzeba zarybiać tam gdzie ryby wytłukli, bo populacja musi się odtworzyć. Ale jeżeli się nie zmienia przepisów, to jest to po prostu głupi zabieg. My tak naprawdę płacimy za to, aby ośrodki PZW istniały i waliły karpia i amura do wody. W ośrodkach ludzie robią wałki, prezesi okręgów z tego mają ekstra kasę w wielu wypadkach, jest czym pohandlować, czym przekupić.

Co do zarybień szczupakiem.

Szczupak ma to do siebie, że ja się rozmnoży go sztucznie, to w pewnym momencie zacznie się kanibalizm i nagle jego populacja zacznie się gwałtownie zmniejszać. Jeżeli więc trafi do wody w jednym lub kilku miejscach, to oprócz tego, że nie wiadomo czy da radę, to zacznie się pożerać. To nie jest tak, że na dużym zbiorniku szczupak się rozpłynie sam z siebie. Dlatego trzeba go rozprowadzić równomiernie, po ileś sztuk, po całym zbiorniku. Tak więc można 'zarybić' szczupakiem i efekt tego będzie znikomy.
 
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: miniu79 w 26.11.2016, 20:47
Jasne, trzeba też dodać, że limity są zbyt duże. Jednak problem leży raczej w zarządzaniu i zbyt małym zarybianiu w stosunku do pobieranych od wędkarzy opłat.

Ja mam taką drobną uwagę. Jak mantra słyszę "za mało zarybiają". Mnie ryby z zarybień nie interesują (nie chodzi o to, że zarybienia nie są potrzebne, bo są koniecznością). Mnie interesują takie, co mają 10-15 i więcej lat. I chcę, by były one prawnie chronione. Jak choćby krzaki (starszego niż 10 lat nie można ściąć bez pozwolenia).

Wonski, ja i MarioG byliśmy ostatnio przy zarybianiu Zalewu Żyrardowskiego. Wpuścili jakieś japońce, leszcze suchotniki i inne badziewie, z czego połowa zdechła. Wylali to wszystko na betonowe nabrzeże i pojechali. Nie wiem, ile tego było. Ale jakaś naprawdę śmieszna ilość...
Ok.kolego rozumiem,że interesują Cię okazy i   powiem szczerze ,że ja się pod tym podpisuję.Natomiast co do zarybień,nie słyszałem od znajomych wędkarzy ,aby byli przy zarybieniu gdyż jest to wielka tajemnica . Ostatni rok@2016 od lutego wędkuje w Czechach. Zebranie członków koła OBOWIĄZKOWE. Każdy staw z osobna opisany w rejestrze .Zarybienia; dokładna liczba kilogramów i sztuk.Ile sztuk i kilo wyjęto tyle wposzczają!! Czesi to też kłusole o Polakach nie wspominam a mimo to ryby mają .Dodam że zarybiają różnymi gat, np staw 2 hektary  2000 kg karp,350 lin 350 sandacz 300 szczupak,leczcza nie pamientam ile ,ale też wpuścili. Wszystko dość transparentne inaczej niż u nas.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 26.11.2016, 20:50
Bo Czesi mają ryby, a my ichtiologów z IRŚ.
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 26.11.2016, 21:01
Ogólnie: :(

leszcze suchotniki - niezła nazwa ;)

Ja mam taki staw, że leszcze są dopiero ciekawe, 25-26 to już okaz, czasami prawie złotego koloru.
Bardziej "krępe od krąpia". ;)
Myślę jak je nazwać? Może leszcze krasnoludy? Albo lepiej - leszcze hobbity?
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Piotr T w 26.11.2016, 21:29
Ryby są po to by je jeść :fish: ;) Tylko że w Polsce jest jedna zasada jak coś cennego lub wartościowego gdzieś jest,coś rozdają to Polak musi się Zadławić :'(Tak samo jest z Rybami. Jak mają być ryby jak po zarybieniu na łowisku jest festyn dwa tygodnie i zostaje parę  rybek.
Ale też Ciężko pogodzić "nas"sportowych wędkarzy z wędkarzami jadących po ryby. Bo w końcu sport jakim stało się wędkarstwo jest od niedawna, ktoś jedzie na ryby a ktoś po ryby i tu nie można mieć absolutnie do nikogo pretensji.
Niech ktoś sprawdzi ile wędkarzy jest w UK a ile w PL i będzie to jasne czemu u nas nie ma ryb.
Dlatego ja bym to widział tak : Więcej komercji i wody no kil dla sportowców i wszyscy będą zadowoleni :D
AHA A POMYŚLAŁ KTOŚ O TYM ŻE TO FORUM SIEJE JESZCZE WIĘKSZE SPUSTOSZENIE W NASZYCH WODACH? :D
POKAZUJĄC NAJSKUTECZNIEJSZE TECHNIKI I METODY JAK ZŁOWIĆ RESZTĘ RYBEK:P 8)
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 27.11.2016, 06:55
Ja np. pomyślałem...
Tytuł: Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
Wiadomość wysłana przez: Morgoth13 w 27.11.2016, 07:49
Ja np. pomyślałem...

Ja przez to forum nie mam czasu łowić - tyle czytania, oglądania relacji itp. :D