Spławik i Grunt - Forum

NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: kmc23 w 15.04.2017, 00:44

Tytuł: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: kmc23 w 15.04.2017, 00:44
Witam :). Święta tuż tuż. Czas refleksji i przemyśleń, skłonił mnie do napisania tego tematu.
Obserwując rodzimego "YouTuba"- zaznaczam- nie mam tutaj na myśli naszych kolegów z forum- dla Was chłopaki szacunek i :thumbup:- dostrzegam dziwny trend- obecny najczęściej w karpiarstwie ale i "YouTubowi imprezowicze"- nie myląc z wędkarzami też go powielają.

Chodzi mi tutaj o zatracanej granicy między prawdziwą pasją, przyjemnością spędzania czasu nad wodą, gdzie złowienie ryb jest celem- samym w sobie ale równie istotna jest cała otoczka temu towarzysząca, tj obcowanie z naturą i przyrodą.
Jak jest? Jedźmy na komercję , rozstawmy sprzęt za 10 000 zł, pokażmy hol kilku karpi, a przy okazji- co najważniejsze ulokujmy w tle swój produkt..
Szkoda tylko, że coraz więcej młodych wędkarzy, zapatrzonych na swoich idoli obiera podobną drogę. Pamiętajcie chłopaki, że nie sam sprzęt łowi, że nie ma doskonałych zanęt. Cały sekret dobrego łowienia tkwi w odpowiedniej technice i taktyce. To zdobywa się latami.

Znam pewnego wędkarza. Łowi na drgającą szczytówkę. Nie ma podpórek- wędkę kładzie na ziemi, bądź kamieniach. Rurki anty splątaniowe i koszyczki robi własnoręcznie. Zanętę trzyma w starym 10- letnim pudełku po lodach. Mimo to prawie na każdych zawodach łoi tyłki całej reszcie- profesjonalniej wydawało by się wyposażonym wędkarzom. Gdzie tkwi sekret?: technika, taktyka i praktyka.

Zwracam się tutaj zwłaszcza do młodszych wędkarzy. Pamiętajcie że nie ma doskonałej zanęty- liczy się sposób jej podania, pamiętajcie, że to nie sprzęt łowi..znam tyczkarza co łowi na starą 20 letnią tyczkę i także nie ma sobie równych. Jak mawia: w wędkarstwie nie ma mistrzów świata są tylko solidni rzemieślnicy.. Pamiętajcie o tym :)
Pozdrawiam.

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 15.04.2017, 04:08
Wędkarstwo to sportowe/amatorskie łowienie ryb. Amatorskie, czyli takie, którego nie nazwiemy rybackim, uprawianym w celach przemysłowych. Z łowieniem wiąże się cała tzw. otoczka, którą można nazwać przyrodą. Chodzi o to, że nie da się złowić ryby nie starając się zrozumieć przyrody. Najprostszy przykład: jeśli chcę złowić rybę, muszę użyć podstępu, zastawić pułapkę. W wędkarstwie pułapką jest pokarm podany na haczyku (dla rybaka sieć). Muszę więc wiedzieć, co jedzą ryby, jak pobierają pokarm, rozróżniać gatunki, bo ich przedstawiciele mają odmienne sposoby żerowania, inną "dietę", w innych wodach występują itd. itd.
Drugą, zapewne nie mniej istotną potrzebą wędkarza, są doświadczenia natury estetycznej, wynikające z przebywania na łonie natury (choć czasem schodzą na drugi plan - ja na ten przykład, łowiąc w środku miasta, skupiając się na wędkowaniu, czasem zupełnie nie dostrzegam mostów, hałasu samochodów itp. - wszystko to schodzi gdzieś na drugi plan; z drugiej strony, często doprowadza mnie to do irytacji). Z pewnością fajnie jest, gdy są ryby, a przy tym miejsce daje możliwość "rozpłynięcia" się w kontemplacji piękna krajobrazu. Brak ryb irytuje i prowadzi do wędkarskiego zniechęcenia, zaś brak piękna przyrody prowadzi do wędkarskiego wyrobnictwa, "łapactwa".
Każdy wędkarz ma inaczej. Jeden uwielbia krajobrazy i nie nastawia się na ekstra wyniki, inni mają odmienne potrzeby - jak najwięcej złowić i wypuścić, a jeszcze inny złowić i nie wypuścić (i też jest wędkarzem, jeśli robi to z głową). Jedni wolą wędkarstwo wędrowne (spinningiści, muszkarze, częściowo trottingowcy), inni stacjonarne (spławikowcy, grunciarze), jedni na akwenach naturalnych, inni na komercjach. Cel zawsze ten sam - złowić rybę na haczyk.

A dokąd zmierza wędkarstwo? Myślę, że zawsze chodzi o to samo, aby odpocząć, zrelaksować się, przyjemnie spędzić czas. Coraz bardziej zintensyfikowany sposób życia, przekłada się na coraz intensywniejsze sposoby aktywności wędkarskiej i temu jest podporządkowany cały wędkarski przemysł. Z tego też powodu powstaje mnóstwo portali internetowych, aby w dniach posuchy móc porozmawiać z innymi pasjonatami, wymienić poglądy. Żyjemy wędkarsko intensywniej dzięki Internetowi. Coraz bardziej będziemy więc gonili za nowościami, różnymi alternatywnymi rozwiązaniami sprzętowymi itd. Nie znaczy to, że nie złowimy nic na bambusa. Łowiąc na leszczynę też możemy czerpać z tego wiele przyjemności. W tym hałasie i nowościach pewnie znajdą się w przyszłości grupy tzw. tradycjonalistów. Zechcą oni wracać do źródeł. Będą łowić na leszczynowe kije właśnie, wędki bambusowe i neogerminy :), na sznurek, spławik z kory i haczyk ze szpilki  ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 15.04.2017, 04:44
W kwestii sprzętu: ryba nie wie jaki masz kołowrotek i jaką wędkę ale żyłkę główną i resztę już może zobaczyć.
Najważniejszy jest zestaw końcowy.

Można łowić na sprzęt za 100 zł duże ryby i siedzieć bez ryby ze sprzętem za 10 000 zł.

A karpiarze "muszą" mieć kołowrotek za minimum 1 000 zł bo inaczej to nie nic złapiesz :P
Dodaj wędkę firmy XYZ za drugie tyle, tripod za minimum 700 zł (zwykłe podpórki to już nie jesteś wędkarzem).
No i przechwalaj się swoim sprzętem i zazdrość drugiemu, że mu ryby biorą bo przecież kupiłeś kulki "polecane" przez ww. speców a sprzęt za tyle, że można by kupić porządny używany samochód.

Dziwne bo wyniki mi się poprawiły bez "krowy" na żyłkę, przynęty głownie własne (w tym na spinning), miejscówki wypracowane z dala od ludzi.

Co do natury: lubię lipcowe poranki nad wodą i śpiew ptaków.

Taktyka i praktyka to podstawa. Technikę nabędzie się z czasem.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 15.04.2017, 07:49
Temat jest ciekawy, ja się odniosę do aspektu młodych wędkarzy.

Niestety, ale zauważam, że jest parcie na to pośród młodych ludzi, aby zarabiać kasę, dostawać coś za darmo, aby się sprzedawać, często za garść srebrników... Być może jest to spowodowane innym wychowaniem już, moje pokolenie miało najlepszą z możliwych młodość, bo wyrastało w warunkach, gdzie telewizja i komputery to było coś marginalnego, nie było Internetu. Trzeba było samemu sobie zorganizować czas, dlatego moja młodość była pełna przygód, wielu zdarzeń, poznawało się świat 'namacalnie', a nie jak teraz, siedząc przed ekranem komputera. Dzisiejszy rodzic nie pozwoliłby swojemu dziecku na połowę rzeczy które robili moi rówieśnicy. W pewien sposób, uważam młodych za swojego rodzaju kalekich ludzi przez to. U nas nikt nie miał depresji, a wiele czynności, hobby, to była prawdziwa pasja. Pojechać pod namioty w Bieszczady czy Pieniny, do Jarocina, umieć siedzieć nad wodą łowiąc ze sprzętem za grosze, łowiąc na to co się samemu zdobyło, upitrasiło...

Dzisiaj młodzież dopatruje się jakiegoś interesu w tym co robi, hobby to już nie do końca hobby, to jakby łączenie tego co lubi się robić z pomysłem na zarabianie. Bardzo chcę się mylić! w jakiś sposób widzę, że ludzie młodzi chcą aby 'karta im się zwróciła', ale w inny sposób, chcą wymiernych korzyści. Większość jakby nie rozumie, że zarobić na YT jest baaaardzo ciężko, sprzedać duszę diabłu natomiast, czyli za paczek zanęty kilka gadać nieprawdę (czyli mówić o czymś nie z poziomu wiedzy i praktyki, ale po to, aby dana rzecz się sprzedawała)- jest bardzo łatwo. Zatraca się to 'coś' w ten sposób, później takie osoby postrzegają rzeczywistość z perspektywy osiąganych korzyści, wartościują ludzi, pewne działania poprzez to ile na tym zyskają finansowo. Według mnie straszne jest to, że tak wielu młodych ludzi nie rozumie, że najważniejsze w życiu jest to aby być szczęśliwym, nie bogatym... Dlatego wielu szuka spełnienia nie tam, gdzie trzeba, to chyba znak czasów, ogólna konsumpcja, komercja. Będąc szczęśliwym ma się to co najważniejsze, mając pieniądze, często jest się biednym i nie ma się nic. Zdrowia (przynajmniej psychicznego), przyjaźni, miłości nie da się kupić. Niewiele ludzi chce dawać, teraz zasadą jest robić coś za coś, trzeba 'coś z tego mieć', coś dostawać.

Myślę, że sam sobie nie ma nic do zarzucenia w tej kwestii, może dlatego właśnie, że inaczej byłem wychowywany, przez rodziców, szkołę i moich rówieśników.  Lata 80te i 90te w których  dorastałem były cudowne :D Pokazuje co robię, co mi się sprawdza, co działa, bez wciskania kitu, robienia zdjęć na siłę, promowania jakiś rzeczy bo mam w tym zysk. Oczywiście trzeba mieć tu też zrozumienie, że jest różnica pomiędzy pokazaniem czegoś co działa i jest dobre, a wciskaniem kitu. Marek Malman po części właśnie sprzedał duszę diabłu tutaj :) Szkoda, że nie pokazał tego Yorka w inny sposób.

Dobrze by było, aby młodzi ludzie zrozumieli, że uczciwość, szczerość, bycie sobą, to wartości wielkie. Dlatego chociażby z taką przyjemnością oglądam filmy Sebastiana, tam jest właśnie coś takiego, coś co ja cenię, i chyba moje pokolenie również. Pokazanie wędkarstwa takim jakie jest dla nas właśnie, w sposób rzeczywisty. Pasja, przyroda, humor i szczerość :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 15.04.2017, 08:15

Niestety, ale zauważam, że jest parcie na to pośród młodych ludzi, aby zarabiać kasę, dostawać coś za darmo, aby się sprzedawać, często za garść srebrników... Być może jest to spowodowane innym wychowaniem już, moje pokolenie miało najlepszą z możliwych młodość, bo wyrastało w warunkach, gdzie telewizja i komputery to było coś marginalnego, nie było Internetu. Trzeba było samemu sobie zorganizować czas, dlatego moja młodość była pełna przygód, wielu zdarzeń, poznawało się świat 'namacalnie', a nie jak teraz, siedząc przed ekranem komputera. Dzisiejszy rodzic nie pozwoliłby swojemu dziecku na połowę rzeczy które robili moi rówieśnicy. W pewien sposób, uważam młodych za swojego rodzaju kalekich ludzi przez to. U nas nikt nie miał depresji, a wiele czynności, hobby, to była prawdziwa pasja. Pojechać pod namioty w Bieszczady czy Pieniny, do Jarocina, umieć siedzieć nad wodą łowiąc ze sprzętem za grosze, łowiąc na to co się samemu zdobyło, upitrasiło...

Się podpiszę. Jestem z ostatniego pokolenia, które widziało jeszcze "normalny" świat. I bardzo się z tego cieszę.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: aroo04 w 15.04.2017, 08:35
Panowie, nie żebym Was atakował, ale obecnie Wy też siedzicie przed tymi samymi komputerami, tabletami co my, macie śmiećfony, tak śmiećfony, plaga dzisiejszych czasów. Świadczy o tym Wasza obecność na tym forum, czy działalność na YT. Część z Was pewnie na komputerach też pracuje. Mam prawie 24 lata i też pamiętam tamte dobre czasy, a dlaczego?? A dlatego, że moich rodziców, a więc i mnie nie było stać na wiele rzeczy, i wciąż nie jest mnie stać.
Czym dla mnie jest wędkarstwo??? Obecnie? Obecnie jest moim życiem, dokładnie tak. Wszystko mu podporządkowuję, szkołę, pracę, treningi. Nie mam znajomych, bo wolę wędkarstwo, nie mam super fury, bo wolę wędkarstwo. Nie pracuję tylko po to żeby pracować, pracuję, żeby móc łowić. I to w prosty sposób: mam 3 wędki (muchówka, picker i odległościówka) i po jednym kołowrotku do każdej z tych wędek i łowię wieloma metodami-nimfa, ds, odległościówka, wypuszczanka, spining, sucha mucha i jestem szczęśliwy, zwłaszcza, gdy jest ze mną "na rybach" moja narzeczona.
Miałem kiedyś wielu kolegów i koleżanki, ale ich olałem, podobnie jak wielu członków mojej rodziny. Czemu? Bo większość z nich to fałszywcy, Judasze... Ludzie, którzy cenią głównie kasę i oczywiście imprezowy styl życia od którego uciekam właśnie w wędkarstwo i sport.
Tak jestem wyalienowany i właśnie dzięki temu jak napisał Lucjan,  jestem "szczęśliwy".
Co do mediów? No cóż internet dla mnie to głównie SiG. Telewizor gdyby nie fakt, że narzeczona ogląda, mógłby nie istnieć :)
Takie jest moje podejście, a mam raptem 24 lata jak wspomniałem. Nie wrzucajmy więc wszystkich do jednego wora. Już była o tym mowa odnośnie mięsiarzy i starszego pokolenia, tam też są dobrzy ludzie...
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: kop3k w 15.04.2017, 09:29
Ja nie rozumiem czemu wkładamy w tą rozmowę kto ile wydaje na hobby. Moim zdaniem to kwestia indywidualna. Od tego miesiąca zarabiam 27 000£ rocznie co pozwala mi na wydanie naprawdę dużej sumy na wędkarstwo na sprzęt dobrej jakości.

Ja się młodym ludziom nie dziwię że próbują zarabiać na swoim hobby, bo to jedyna droga by móc poświęcić się temu hobby całkowicie. Bo przecież właśnie praca nas tak naprawdę w wędkarstwie ogranicza, sam zmieniam teraz zmianę na nocki w systemie 4/4 bo po odjeciu urlopu zostaje mi tylko i aż 150 dni pracujących w ciągu roku co pozwoli mi spędzać jeszcze więcej czasu nad wodą. A o to nam wszystkim chyba chodzi.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Stan_Stanowski w 15.04.2017, 09:51
Ja nie rozumiem czemu wkładamy w tą rozmowę kto ile wydaje na hobby. Moim zdaniem to kwestia indywidualna.

W zupełności się zgadzam. Braciak wędkuje - cały jego sprzęt to pewnie 200-300 pln i daje radę. Kolega z którym jeżdżę na rybki ma sprzęt, który wartością przebija moje auto i też daje radę :) sam mam sprzętu za ok 1000-1500 pln i też jestem zadowolony. Wędki Jaxona, na fotel się rzuciłem - Cuzo, a to tylko dzięki opinii ludzi z forum, którzy zresztą dobrze doradzili bo fotel jest świetny (za co jeszcze raz dzięki :)). Reszta to duża torba i pokrowiec no name z alledrogo za grosze - spisują się genialnie. Więcej nie planuję kupować, no chyba tylko jak coś się rozleci. Jeżeli ktoś ma zajawkę na dużo i drogo to jego bajka. Ktoś ma stare krzesło i wędkę z bazaru - też jest git. Kwestia indywidualna - nigdy nie osądzałem i nie będę osądzał wędkarza po sprzęcie, bo to tylko i wyłącznie wiedza, doświadczenie i technika. Sprzęt pomaga, nie powiem, ale głównie (choć nie tylko) na zawodach gdzie liczy się czas.

Co do młodych i zarabiania na wędkarstwie. Moim zdaniem fajnie, że młodzi chcą łowić, że pojawiają się filmiki z których mogę się czegoś nauczyć, że jest recenzja sprzętu, itd. Sam trafiłem na forum tylko i wyłącznie dzięki YT Luka. A to, że ktoś przesadza i pakuje mnóstwo "ukrytych" reklam sprzętu i firm wędkarskich - zgadzam się z Lukiem, że jest tego sporo w sieci, ale jak zaczyna mnie to irytować to po prostu dalej nie oglądam filmów tej osoby. Dzisiaj jest tyle różnych kanałów na YT, gdzie można znaleźć fajne filmy znad wody, wybór ogromny.

Dla mnie koledzy najważniejsze to szanować się nad wodą - kultura u wędkarzy jest dla mnie podstawą. Zwykłe dzień dobry, cześć, kilka zdań tu czy tam. Posprzątać po sobie, nie hałasować, nie wbijać z zestawem gdzie inny łowi i zanęcał od godziny czy dwóch. Nie zazdrościć! a szczerze pogratulować jak ktoś złowi coś konkretnego - sam mam zawsze mega frajdę jak mogę podejść do innego wędkarza i spojrzeć na jakiś piękny okaz :):) To jest dla mnie pasja i miłość do najpiękniejszego hobby świata (<------- oczywiście to tylko moja opinia :))
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 15.04.2017, 10:53
Dla mnie koledzy najważniejsze to szanować się nad wodą - kultura u wędkarzy jest dla mnie podstawą. Zwykłe dzień dobry, cześć, kilka zdań tu czy tam. Posprzątać po sobie, nie hałasować, nie wbijać z zestawem gdzie inny łowi i zanęcał od godziny czy dwóch. Nie zazdrościć! a szczerze pogratulować jak ktoś złowi coś konkretnego - sam mam zawsze mega frajdę jak mogę podejść do innego wędkarza i spojrzeć na jakiś piękny okaz :):) To jest dla mnie pasja i miłość do najpiękniejszego hobby świata (<------- oczywiście to tylko moja opinia :))

To wszystko jest bardzo ważne i pewnie decydujące o wizerunku wędkarza w oczach osób postronnych. Dla mnie kultura nad woda, we wszystkich aspektach, które wymieniłeś, to podstawa. Z tego powodu trafiłem na portal Lucjana, bo on swoimi filmami i podejściem do wędkarstwa promuje takie właśnie postawy.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 15.04.2017, 11:10
Zazdrość będzie zawsze, tak długo jak będą nierówności społeczne. Tak to już jest, że ktoś się dobrze urodził, w życiu rąk nie ubrudzi a na wszystko go stać. Ktoś inny całe życie ciężko pracuje i na nic mu nie starcza. Życie Panowie :(. Tak jak napisał Lucjan, ja się z nim zgadzam. Bogaty nie musi równać się szczęśliwy :). Dokąd zmierza wędkarstwo?
Odpowiedź na to pytanie nie jest aż tak istotna moim zdaniem. Najważniejsze, że takie pytanie sobie wogóle zdajemy i próbujemy dyskutować :) :beer:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 15.04.2017, 11:18
Chciałbym, aby Ci co mają nie patrzyli z pogardą na tych co nie mają :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: aroo04 w 15.04.2017, 11:23
Darku, świetnie to ująłeś, w 100% się zgadzam z Tobą.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 15.04.2017, 11:35
Dla mnie koledzy najważniejsze to szanować się nad wodą - kultura u wędkarzy jest dla mnie podstawą. Zwykłe dzień dobry, cześć, kilka zdań tu czy tam. Posprzątać po sobie, nie hałasować, nie wbijać z zestawem gdzie inny łowi i zanęcał od godziny czy dwóch. Nie zazdrościć! a szczerze pogratulować jak ktoś złowi coś konkretnego - sam mam zawsze mega frajdę jak mogę podejść do innego wędkarza i spojrzeć na jakiś piękny okaz :):) To jest dla mnie pasja i miłość do najpiękniejszego hobby świata (<------- oczywiście to tylko moja opinia :))

To wszystko jest bardzo ważne i pewnie decydujące o wizerunku wędkarza w oczach osób postronnych. Dla mnie kultura nad woda, we wszystkich aspektach, które wymieniłeś, to podstawa. Z tego powodu trafiłem na portal Lucjana, bo on swoimi filmami i podejściem do wędkarstwa promuje takie właśnie postawy.

W tym aspekcie mogę powtórzyć to samo, to dzięki takim wartościom z filmów Lucjana trafiłem na ten portal. Uczciwie należy dodać, że są i inni, którzy preferują takie podejście w swoich produkcjach ale mnie też bardzo zaintrygowała method feeder, więc miałem niejako dwa w jednym. No i nie zawiodłem się, gdyż znalazłem na forum kontynuację tej linii i tylko należy przyklasnąć, że tak wielu kolegów o podobnych poglądach się tutaj ujawniło.
Muszę się przyznać, że na przykładzie mojego wędkarskiego życia / bardzo długiego :facepalm: / widać ewolucję jaką można przejść od zabierania złowionych ryb ze sobą do skłaniania się raczej ku no kill, ograniczonemu  ale jednak . Wstyd się przyznać ale na początku lat 90-tych gdy wygrałem konkurs na opowiadanie w WW to jego tematem była rozterka wędkarza, czy ma zabrać okaz karpia, czy wypuścić. Ja go niestety w końcu zabiłem, co szczerze opisałem,  i żeśmy go zeżarli. No i zostałem laureatem. :facepalm:
Na marginesie,była to moja pierwsza i ostatnia próba literacka w tym względzie.  Pisałem na ostatnią chwilę, licząc, że redakcja zrobi korektę przed drukiem, a oni wydrukowali w zasadzie brudnopis. :-[  Dopiero na tym forum odważyłem się znowu spróbować.
Ale , wracając do tematu to właśnie dzięki takim filmom i forum jestem w tej chwili zdecydowanym zwolennikiem zdrowego podejścia do zasady no kill. Nie bezwzględnego,  ale jednak ... Acha, nigdy nie byłem typowym mięsiarzem.
Jestem takiego samego zdania, jak Ci koledzy, którzy uważają, że dopóki nie przestawi się coś w głowach u wędkarzy mięsiarzy żadne przepisy rewolucji tu nie zrobią.  Zjawisko mięsiarstwa jest tak powszechne, że to my musimy udawadniać swoją rację a nie to, że oni nie mają racji. Myślę, że droga jaką obraliście na tym forum jest najodpowiedniejsza.
Aż serce wędkarskie rośnie jak widzę taką wspaniałą wędkarską młodzież jak Arek czy Sebek. Tylko, młodzi przyjaciele, nie stawajcie się fanatykami, bo uwierzcie staremu, że w życiu są jeszcze ważniejsze rzeczy niż hobby. Chodzi o zachowanie właściwych proporcji,
a cała mądrość przy tym polega na tym,  aby dostrzegać te ważniejsze. Ja nie zawsze tak potrafiłem i przychodzi mi teraz płacić wysoką cenę za to. Chciałbym mieć ten rozum wtedy gdy miałem Wasze lata.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: koras w 15.04.2017, 11:36
Zazdrość, odpowiednio dawkowana, to nic złego. Ja, na przykład, zazdroszczę kolegom z zachodniej Europy wyników i łowisk :P
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: aroo04 w 15.04.2017, 11:43
Jurku, święte słowa :thumbup: ja niestety mam tak, że chyba już nie potrafię podporządkować wędkarstwa innym sprawom, raczej w tą drogą stronę i szczerze przyznaję, że u mnie to już choroba i to wcale już nie jest takie super... :facepalm: co do zabierania ryb, raz jeszcze powtórze, wszystko jest dla ludzi to, że ja nie biorę nie znaczy, że wymagam tego od innych, byle z głową i z umiarem..i to się tyczy każdej dozowlonej kwestii ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Seba w 15.04.2017, 11:45
Bardzo ciekawa dyskusja. Co do sprzętu wędkarskiego to dopóty ludzie będą się dzielić na klasy społeczne zamożni, mniej zamożni to tak będzie. Jedni żyją rzeczywistością jaką daje im życie a inni tą rzeczywistość tworzą sami a najgorsze że zarzucają ją innym (tzw. trend amerykański). Najważniejsze aby nie dać się omamić sztucznym trendom i modzie na to czy tamto . Używajmy swego rozumu bo my sami wiemy z czym nam dobrze i do twarzy.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: kmc23 w 15.04.2017, 11:46
Jurku, święte słowa :thumbup: ja niestety mam tak, że chyba już nie potrafię podporządkować wędkarstwa innym sprawą, raczej w tą drogą stronę i szczerze przyznaję, że u mnie to już choroba i to wcale już nie jest takie super... :facepalm: co do zabierania ryb, raz jeszcze powtórze, wszystko jest dla ludzi to, że ja nie biorę nie znaczy, że wymagam tego od innych, byle z głową i z umiarem..i to się tyczy każdej dozowlonej kwestii ;)

Nie dziwię Ci się. Nie jesteś pierwszy i ostatni :). Granica między pasją a obsesją jest bardzo cienka. To, co dla niektórych jest czymś niedoścignionym, czymś o czym marzą, dla innych jest koniecznością- pragnieniem które nie zna końca. Nie raz jest tak, że coś zbudowane „z niczego” znika bardzo szybko. Wraz z tym znika niestety kontakt z rzeczywistością..
Pozdrawiam :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: didek_b w 15.04.2017, 12:25
No właśnie. Dokąd?
Podobnie jak Lucjan pamiętam "tamte czasy" No może bardziej 90-te ;)
Moją pierwszą wędką był leszczynowy kij, kawałek tęczowej żyłki (kolega dostał w paczce od ciotki z NRD), haczyk ze szpilki (co ważne bezzadziorowy :P ) gęsie pióro na spławik i robak spod kamienia. Pstrągi łapaliśmy na rzece u babci aż się dzisiaj wierzyć nie chce.
Potem dostałem pierwszą prawdziwą wędkę od starszego brata. Ciężki, szklany, ruski, długi teleskop. Kołowrotek  a'la muchowy i taki zestaw też dawał radę. Dzisiaj internet trochę bardziej otworzył okno na świat i człowiek ma o wiele więcej sprzętu. Zawsze starałem się mieć tylko to , co potrzebne.
Kiedyś kupowałem czasopisma wędkarskie z których można było się nauczyć wędkowania. Zawsze pokazane było jak coś zrobić samemu. Dzisiaj w gazetach są tylko reklamy. Kup to, kup tamto, Jedź tu, jedź tam.
Myślę, że to my decydujemy dokąd zmierza wędkarstwo. My decydujemy czy podać się presji reklamy i komercji. Czy potrafimy pozostać sobą i chronić naszych młodszych kolegów przed komercyjną plagą.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 15.04.2017, 12:29
Kurcze, ale mądrze piszecie. Aż chce się czytać  :bravo: :beer:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Stan_Stanowski w 15.04.2017, 12:31
Chciałbym, aby Ci co mają nie patrzyli z pogardą na tych co nie mają :)

Niech patrzą z pogardą, rybka bardziej cieszy, kiedy Ty wyciągasz a oni siedzą i cisza ;)
A na poważnie to na ludzi, którzy czują się lepsi bo coś mają, od długiego już czasu patrzę z pewnym współczuciem, politowaniem. Kurcze szkoda mi kogoś kogo definiuje zasobność portfela. Sam mam całkiem ok w życiu, zdrowie jest, fajna rodzina, dobra praca. Nie mam na co narzekać. Jednak to nie to, czy coś mam, czyni mnie kimś, tylko to co robię i jak traktuję innych i siebie samego. Nic nikomu nie muszę udowadniać, nikt nie jest w stanie mi zaimponować bo ma fajne auto albo sprzęt wędkarski za tysiące zł. Jak pisałem łowię z ludźmi, którzy na sprzęt wydali grosze oraz z takimi, którzy maja full wypas. I z tymi i z tymi jest świetnie nad wodą, i jednym i drugim szczerze gratuluję jak coś złowią i razem z nimi się cieszę. Wędkarstwo czyni mnie lepszym człowiekiem - lubię ten efekt "uboczny" :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jarekb11 w 15.04.2017, 12:36
Witam :). Święta tuż tuż. Czas refleksji i przemyśleń, skłonił mnie do napisania tego tematu.
Obserwując rodzimego "YouTuba"- zaznaczam- nie mam tutaj na myśli naszych kolegów z forum- dla Was chłopaki szacunek i :thumbup:- dostrzegam dziwny trend- obecny najczęściej w karpiarstwie ale i "YouTubowi imprezowicze"- nie myląc z wędkarzami też go powielają.


Oj nie przesadzaj.Ja nie widzę nic złego w tym że ktoś coś reklamuje zanęty czy przynęty.
I nie zwalaj tutaj tylko na karpiarzy.Feederowcy nie lepsi.
Zajeżdża pn  z klubu  nad komercie ( reklamując ją) rozstawia majdan - jakieś kosze ,statywy,półeczki, wysięgniki
Koniecznie Guru czy innego Drennana za te 10 000,a potem wyciągają zanęty,przynęty firm z którymi współpracują i przez których są sponsorowani.
Tak robi wielu kolegów, z forum pewnie też i nie uważam aby w tym było coś złego bo każdy chce zarobić .
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: ptaku_1 w 15.04.2017, 12:55
Tak odnosnie sprzetu to  no komercjach które ja odwiedzam (Okoń, Nowodwory) to tzw grubego wypasu nie ma dużo znacznie więcej jest wędkarzy z sprzętem marketowym lub tej niższej półki (Jaxon, Konger....) Nawet zaryzykowałbym stwierdzenie że 80% wędkujących to ludzie którzy wpadną połowić rybki od dzwona i cieszą się spokojem lub chcą pokazać wędkowanie w domu.
Tak więc nie przesadzajmy że wszędzie śmierdzi kasą itd itp
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 15.04.2017, 13:03
Witam :). Święta tuż tuż. Czas refleksji i przemyśleń, skłonił mnie do napisania tego tematu.
Obserwując rodzimego "YouTuba"- zaznaczam- nie mam tutaj na myśli naszych kolegów z forum- dla Was chłopaki szacunek i :thumbup:- dostrzegam dziwny trend- obecny najczęściej w karpiarstwie ale i "YouTubowi imprezowicze"- nie myląc z wędkarzami też go powielają.


Oj nie przesadzaj.Ja nie widzę nic złego w tym że ktoś coś reklamuje zanęty czy przynęty.
I nie zwalaj tutaj tylko na karpiarzy.Feederowcy nie lepsi.
Zajeżdża pn  z klubu  nad komercie ( reklamując ją) rozstawia majdan - jakieś kosze ,statywy,półeczki, wysięgniki
Koniecznie Guru czy innego Drennana za te 10 000,a potem wyciągają zanęty,przynęty firm z którymi współpracują i przez których są sponsorowani.
Tak robi wielu kolegów, z forum pewnie też i nie uważam aby w tym było coś złego bo każdy chce zarobić .


Ależ oczywiście,  że nie ma w tym nic niestosownego pod warunkiem, że publicznie się temu nie zaprzecza. W innym przypadku jest to co najmniej nieszczere.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Stan_Stanowski w 15.04.2017, 13:15
Tak odnosnie sprzetu to  no komercjach które ja odwiedzam (Okoń, Nowodwory) to tzw grubego wypasu nie ma dużo znacznie więcej jest wędkarzy z sprzętem marketowym lub tej niższej półki (Jaxon, Konger....) Nawet zaryzykowałbym stwierdzenie że 80% wędkujących to ludzie którzy wpadną połowić rybki od dzwona i cieszą się spokojem lub chcą pokazać wędkowanie w domu.
Tak więc nie przesadzajmy że wszędzie śmierdzi kasą itd itp

U mnie na komercjach podobnie (Wojsławice, Jamborek). Zdarza się, że ktoś ma coś lepszego,ale trend jest raczej taki, że ludzie przychodzą z tańszym sprzętem, jakimś tanim krzesłem wędkarskim lub po prostu rozkładanym krzesłem z marketu, nie ma popisówki. Sam mam wędkę Jaxona, fotel Cuzo, ramię trapera, do tego półka z kuwetą Jaxona i czuję się jak król cyganów ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 15.04.2017, 13:23
Przepraszam, że się wtrącę w ciekawą dyskusję, ale mam pewną refleksję dotyczącą Waszych dylematów. Jeszcze się taki nie urodził, który by mi zaimponował kasą. Gdyby tak było, świadczyłoby to o tym, że jestem po prostu idiotą, który konfrontuje swoje szczęście oparte na rodzinie, na bliskich, na pasji, z czymś, co może mieć pierwszy lepszy patałach. Miałbym położyć na szali to, co sprawia, że nie jestem w życiu sam, że mam oparcie, że chce mi się żyć? Pieniądze to złudny i fałszywy wyznacznik szczęścia, o czym się przekonujemy zazwyczaj dopiero u onkologa. Kilka sekund marnego życia potrafi przewrócić i przywrócić hierarchię wartości, wtedy jednak jest już za późno na nowe rozdanie.

Większość z nas, wędkarzy, położyła na stole wielkie stawki. Nie znam wielu ludzi zdolnych do takich świadomych wyborów.
Proszę:

- Arunio: 173 dni zalogowany na forum
- Jędrula: 127 dni
- Mosteque: 108 dni
- stas1: 104 dni
- s7: 100 dni
- FilipJann: 88 dni
- Luk: 88 dni
- Maciek: 77 dni
- Mateo: 72 dni
- mjmaciek: 68 dni.

Życie to taki, k...a, poker, można je wygrać parą waletów. Trzeba tylko wiedzieć, z kim grać i jak wysoko licytować ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: zbyszek321 w 15.04.2017, 13:40
Właśnie za to lubię Jacka :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Tench_fan w 15.04.2017, 13:42
Dokąd zmierza wędkarstwo ?
Nie wiem do końca, ale skoro zmieniają się czasy,
zmieniają się techniki, przynęty, zmieniają się sami ludzie to zmienia się i ono.
Mieszkamy inaczej jak kiedyś, innym autami jeździmy, nasza praca i stosunki międzyludzkie
wyglądają inaczej, więc i wędkarstwo staje się inne.

Część z Nas daje się "uwieść" nowym technikom, nowym sposobom wędkowania i przynętom.
Czy jest coś w tym złego ? Absolutnie nie.
Sprzyja temu internet, You-Tube, które promują wędkarzy poławiających okazy - karpie, amury, sumy,
wielkie leszcze czy liny.
Widzimy tam super wędki, pojemniki i pudełeczka najróżniejszego rodzaju i przeznaczenia.
Zmierza to do profesjonalizmu. Wędkarstwo nie musi być "siermiężne",
ale koszulka czy czapka Prestona czy Drennana nie zapewnia wcale więcej ryb.
Markowy sprzęt może pomóc, ale nie zastąpi myślenia i czytania wody.
Widzący takie obrazki wędkarz skieruje swoje kroki często ku komercji.
Bo tam właśnie będzie mógł skonfrontować " te wynalazki" z rzeczywistością.
A także mieć szansę dorównać "wzorcom i idolom".
Chce znaleźć sposób na połów okazów, bądź bycie po prostu skutecznym.

You-Toube promuje też fajne postawy, jak choćby wypuszczanie ryb,
a także szacunek dla nich i właściwą postawę.
Oczywiście tu także znajdziemy "wzorce" niewłaściwe - gdy pokazuje się "idiotyczne poczucie humoru",
czy zachowania po alkoholu.
Bywa że ktoś sili się na nauczyciela, a nie ma podstawowej wiedzy o metodzie, nomen omen "methodzie",
jak ma to miejsce w przypadku Pana Marka Malmana.
A już mylić krąpi z leszczami, czy jazi z kleniami, po prostu nie uchodzi.

Wędkarstwo można pokazywać w sposób profesjonalny i atrakcyjny dla młodego wędkarza,
czy laika, który po takiej "produkcji" mógłby pomyśleć : Wędkowanie jest ciekawe, fajne, "jest cool".
Jak chociażby ten kanał:

Stosunkowo krótkie filmiki, ale dynamiczne, z świetnie dobraną muzyką i niesamowitą pracą kamery.
Robi to też Lucjan, co wszyscy dobrze wiemy, a i znajdzie się też kilku innych.

Znajdziemy też inny nurt.
Nazwałbym go "nostalgiczno-romantycznym". Sam jestem jego przedstawicielem.
Uciekamy przed światem i zaszywamy się między trzcinami, przycupniemy gdzieś na wędkarskiej kładce,
by wpatrywać się w spławik, czy szczytówkę wędki. Ktoś inny przemierza ze spiningiem swoją rzekę,
czy penetruje rzeczki i potoki w poszukiwaniu np. pstrąga, jazia czy klenia.
Kontakt z naturą, niezwykle ważny dla wielu, wydaje się bliższy w tych "dzikszych miejscach".
Wędkowanie takie jest zarówno piękne, jak i może być skuteczne, nawet na ubogich wodach PZW.
Udowadniają to koledzy obecni na forum. Nie każdy ma jednak tą cierpliwość,
czy po prostu czas aby poświęcić wiele godzin i dni aby złowić "przyzwoitą" rybę,
czy najzwyczajniej w świecie "coś złowić".
A mamy dostęp do różnych wód. Niektóre zostały już tak wyjałowione i zdewastowane,
że nawet wybitny wędkarz nie osiągnie tam dobrych rezultatów.

Żadna z tych postaw nie jest lepsza od drugiej. Są po prostu inne, tak jak różni jesteśmy.
Jeden otoczy się przedmiotami - fotel, tacka, sitka, pudełeczka do wszystkiego.
Drugi zechce być minimalistą sprzętowym, a zadecyduje o tym zarówno status materialny
jak i osobiste preferencje.
Dla jednej i drugiej postawy konieczne są jednak ryby i atrakcyjne łowiska,
czego życzyłbym nam wszystkim.
A nade wszystko dziecięcego entuzjazmu i radosnego spojrzenia na świat, za którym tak tęsknię
i dałem temu wyraz, pisząc swego czasu "Smak herbaty".



Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Stan_Stanowski w 15.04.2017, 14:01
Dokładnie Radek, dokładnie zgadzam się w 100% :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 16.04.2017, 08:32
Witam :). Święta tuż tuż. Czas refleksji i przemyśleń, skłonił mnie do napisania tego tematu.
Obserwując rodzimego "YouTuba"- zaznaczam- nie mam tutaj na myśli naszych kolegów z forum- dla Was chłopaki szacunek i :thumbup:- dostrzegam dziwny trend- obecny najczęściej w karpiarstwie ale i "YouTubowi imprezowicze"- nie myląc z wędkarzami też go powielają.


Oj nie przesadzaj.Ja nie widzę nic złego w tym że ktoś coś reklamuje zanęty czy przynęty.
I nie zwalaj tutaj tylko na karpiarzy.Feederowcy nie lepsi.
Zajeżdża pn  z klubu  nad komercie ( reklamując ją) rozstawia majdan - jakieś kosze ,statywy,półeczki, wysięgniki
Koniecznie Guru czy innego Drennana za te 10 000,a potem wyciągają zanęty,przynęty firm z którymi współpracują i przez których są sponsorowani.
Tak robi wielu kolegów, z forum pewnie też i nie uważam aby w tym było coś złego bo każdy chce zarobić .

Tu nie chodzi o to, bardziej o fakt, że masa młodych dzieciaków chce zarabiać na filmach, to jest ich celem.
Teamy feederowe czy karpiarze pokazują ludziom zazwyczaj coś nowego, tłumaczą. Komercyjne podejście tu jest OK. Jest wręcz potrzebne, bo polskie firmy potrzebują nowej drogi promocji, dopasowania się do zmieniających się warunków. Wielu Polaków chce czegoś więcej niż tanizny a'la Jaxon.

Trzeba wiedzieć co kupić zwłaszcza jak coś kosztuje dużo :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: fishunter1990 w 16.04.2017, 20:19
Temat jest ciekawy, ja się odniosę do aspektu młodych wędkarzy.

Niestety, ale zauważam, że jest parcie na to pośród młodych ludzi, aby zarabiać kasę, dostawać coś za darmo, aby się sprzedawać, często za garść srebrników... Być może jest to spowodowane innym wychowaniem już, moje pokolenie miało najlepszą z możliwych młodość, bo wyrastało w warunkach, gdzie telewizja i komputery to było coś marginalnego, nie było Internetu. Trzeba było samemu sobie zorganizować czas, dlatego moja młodość była pełna przygód, wielu zdarzeń, poznawało się świat 'namacalnie', a nie jak teraz, siedząc przed ekranem komputera. Dzisiejszy rodzic nie pozwoliłby swojemu dziecku na połowę rzeczy które robili moi rówieśnicy. W pewien sposób, uważam młodych za swojego rodzaju kalekich ludzi przez to. U nas nikt nie miał depresji, a wiele czynności, hobby, to była prawdziwa pasja. Pojechać pod namioty w Bieszczady czy Pieniny, do Jarocina, umieć siedzieć nad wodą łowiąc ze sprzętem za grosze, łowiąc na to co się samemu zdobyło, upitrasiło...

Dzisiaj młodzież dopatruje się jakiegoś interesu w tym co robi, hobby to już nie do końca hobby, to jakby łączenie tego co lubi się robić z pomysłem na zarabianie. Bardzo chcę się mylić! w jakiś sposób widzę, że ludzie młodzi chcą aby 'karta im się zwróciła', ale w inny sposób, chcą wymiernych korzyści. Większość jakby nie rozumie, że zarobić na YT jest baaaardzo ciężko, sprzedać duszę diabłu natomiast, czyli za paczek zanęty kilka gadać nieprawdę (czyli mówić o czymś nie z poziomu wiedzy i praktyki, ale po to, aby dana rzecz się sprzedawała)- jest bardzo łatwo. Zatraca się to 'coś' w ten sposób, później takie osoby postrzegają rzeczywistość z perspektywy osiąganych korzyści, wartościują ludzi, pewne działania poprzez to ile na tym zyskają finansowo. Według mnie straszne jest to, że tak wielu młodych ludzi nie rozumie, że najważniejsze w życiu jest to aby być szczęśliwym, nie bogatym... Dlatego wielu szuka spełnienia nie tam, gdzie trzeba, to chyba znak czasów, ogólna konsumpcja, komercja. Będąc szczęśliwym ma się to co najważniejsze, mając pieniądze, często jest się biednym i nie ma się nic. Zdrowia (przynajmniej psychicznego), przyjaźni, miłości nie da się kupić. Niewiele ludzi chce dawać, teraz zasadą jest robić coś za coś, trzeba 'coś z tego mieć', coś dostawać.

Myślę, że sam sobie nie ma nic do zarzucenia w tej kwestii, może dlatego właśnie, że inaczej byłem wychowywany, przez rodziców, szkołę i moich rówieśników.  Lata 80te i 90te w których  dorastałem były cudowne :D Pokazuje co robię, co mi się sprawdza, co działa, bez wciskania kitu, robienia zdjęć na siłę, promowania jakiś rzeczy bo mam w tym zysk. Oczywiście trzeba mieć tu też zrozumienie, że jest różnica pomiędzy pokazaniem czegoś co działa i jest dobre, a wciskaniem kitu. Marek Malman po części właśnie sprzedał duszę diabłu tutaj :) Szkoda, że nie pokazał tego Yorka w inny sposób.

Dobrze by było, aby młodzi ludzie zrozumieli, że uczciwość, szczerość, bycie sobą, to wartości wielkie. Dlatego chociażby z taką przyjemnością oglądam filmy Sebastiana, tam jest właśnie coś takiego, coś co ja cenię, i chyba moje pokolenie również. Pokazanie wędkarstwa takim jakie jest dla nas właśnie, w sposób rzeczywisty. Pasja, przyroda, humor i szczerość :D
Amen!
Ja również jestem z lat 80' (dokładnie ze stycznia ;)). Wspólne spacery za łebka z dziadkiem, nad lokalną rzekę rozbudziło moją ciekawość wędkarską, która już trwa 27 lat :-[. Pierwsza wędka z leszczyny, przelotki druciane z "omotkami" z taśmy izolacyjnej, seledynowy kołowrotek o ruchomej szpuli Polsport'u, jakaś żyłka 0,25mm, mały spławik (wtedy pewnie żywcowy z 10g :P) itp. i pierwsze rybki w życiu walczyły, na drugim końcu wędki...ehhh :-[.
Zahaczyłem kawałek komuny, było różnie..., ale cały szacunek do życia, ludzi, wędkarstwa przychodzi z wiekiem, i jest go coraz więcej :thumbup:. Dlatego też miło jest pisać na TYM forum, z ludźmi o podobnych ideologiach :bravo: :thumbup: :beer:.
A co do dzisiejszego wzoru wyścigu szczurów wędkarskich.... :facepalm:. Niestety, lokowanie produktu jet już chyba nieodłącznym elementem promowania się firm. Z jednej strony miło obejrzeć "katalog" nowości danego producenta w formie profesjonalnego filmu (np. Nash Tackle), wszystko pięknie, ładnie, ryby biorą tylko na nasze produkty itp , itd, ale z drugiej strony zaawansowany marketing, potrafi nieźle namieszać w głowach, szczególnie młodym osobom. Ja ostrożnie podchodzę od dłuższego czasu, do wszelkich nowości wędkarskich. Niektóre są innowacyjne, niektóre tylko mają wyciągnąć :money: z naszych portfeli.
Inną kwestią jest pewne "zjawisko" promowania się firm (szczególnie karpiowych), które na siłę wmawia nam, że ich "wsiejstwo" jest ichniejsze od konkurencji...Duże ryby łowione na kukurydzę, ale zgłoszone, że na kulkę danej firmy, afery z powiększaniem ryb w Photoshopie, kradzieże dużych ryb i sprzedawanie ich na prywatne łowiska oraz inne k...a incydenty, sprawiły iż m.in. dałem sobie na parę lat trochę spokoju z karpiowaniem... :facepalm: :'(.
Oby nie poszło to dalej... method feeder, podobnie jak karpiowanie  kilkanaście lat temu, przeżywa w Polsce rozkwit, więc nie dajmy się zwariować!
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Alleius w 16.04.2017, 21:02
Widziałem jakiś czas temu Wisłą chłopaka, który kręcił film poradnikowy a la produkcje naszego Lucjana, uzbrojony w sprzęt z wędkarskiego demobilu, przy którym Jaxon to Drennan, Fox i Shimano razem wzięte. Miał może ze 14 lat, ale czuć było, że wędkuje prawie całe swoje życie i do tego z pasją.
Ja bym tam nie miał nic przeciwko, gdyby polskie przedstawicielstwo Daiwy go wyhaczyło, dało mu konkretny szpej i pozwoliło robić, co chce.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: pawel899 w 16.04.2017, 22:57
To i ja swoje trzy słowa dorzucę....

Tak czytam poprzedników i myślę, piszemy o wędkarstwie, dokąd ono zmierza. A dokąd zmierza ten świat? Ciągła pogoń, brak czasu, presja. Nastały takie dziwne i niefajnie czasy.
Jestem dość młody mam 25 lat, ale pamiętam zabawy na podwórku z kolegami gdzie tak naprawdę nie liczyło się nic więcej tylko wspólna zabawa. Nie było ważne kto jaki miał rower, kto jaka miał piłkę była mocna ekipa kolegów, których rodzice nie mogli do domu ściągnąć.

Teraz... To nawet nie ma za bardzo jak się spotkać, zrobić grilla pogadać już nie przy soku a przy piwku :beer: bo jest tylko praca,praca i praca pęd za pieniędzmi bo każdy chce mieć.
Niestety tak to się wszystko potoczyło, że konsupcjonizm nas dopadł i to dotyczy wszystkich dziedzin życia.

Osobiście wędkarstwo uważam za odskocznię od tego wszystkiego. Uwielbiam ten moment gdy mam dzień wolny rano się pakuję i czasz wolny spędzam w spokoju nad wodą. A czy będę to robił w ciuchach marki X, czy będę łowił na wędkę marki Y, dla mnie nie ma znaczenia. Łowię jak chcę i na co chce, jeśli uda się złowić coś fajnego to super, jak nie to trudno następnym razem.Nigdy nic nie kupowałem i nie będę ponad to na co mnie stać tak normalnie bez siana od bociana.

To tyle moich wywodów, myślę że trochę racji mam.

Pozdrawiam :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 16.04.2017, 23:33
JA dodam, że pogoń za pieniędzmi była zawsze, za komuny też, bo jak ktś miał rodzinę, to było inaczej niż gdy się chodziło do szkoły i zobowiązań nie miało się wielu. Teraz bardziej bym zauważał, że sami młodzi chcą się sprzedać, wielu nawet nie wie z czym się to wiąże...

Są firmy, które na ten przykład idą na układ 'sponsoringowy' ale pod warunkiem, ze ktoś używa tylko ich przynęt i zanęt. Jak dla mnie to masakra i brak wolności, może być tak, że przestajemy łowić tak jak chcemy, zaczynamy jak 'musimy'. I nie ma przyjemności. Słyszałem wiele o testerach przynęt karpiowych w UK. Wielu myśli, że to jakaś super robota, ale goście siedzą tygodniami nad wodą i łowią na dane kulki, sprawdzając różne ich aspekty. Ani kasy z tego nie ma wielkiej, przyjemność też zanika. A filmy karpiowe? Jest stres i ciśnienie, bo ekipa kosztuje, każdy dzień filmowy to koszta, a ryba nie zawsze chce współpracować. Wcale nie jest przyjemnie mieć taki stres. Kilku wędkarzy rozstało się ze swoimi pracodawcami podczas filmowania własnie, głośno było o Adamie Penningu, który coś nawywijał podczas filmu Kordy i został zwolniony w trybie natychmiastowym, bo pokłócił się z 'filmowcami'...

Warto tu jakby podać pewne 'statystyki' :) Kasę mają zazwyczaj właściciele firm wędkarskich (producentów, sklepów), ci co są zatrudnieni zaś wiele nie zarabiają, przynajmniej nie są to 'kokosy', nie jeżdżą mercedesami. To nie USA, gdzie w mistrzostwach spinningowych nagrodą główną jest milion dolców.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 17.04.2017, 00:23
Trochę myślałem, co napisać w tym wątku.

Ktoś napisał o nostalgiczno-romantycznym aspekcie wędkarstwa. I mi takie podejście jest najbliższe. Chyba dlatego mam awersję do komercyjnych łowisk z pomostami, płotami, kibelkami i rybami jak dla mnie nienaturalnie dużymi. Wolę łowić leszczki, certki czy płotki na Wiśle albo jakimś jeziorze na Mazurach i być sam nad wodą (wbrew pozorom w dni powszednie w czerwcu czy wrześniu nietrudno o to!) z nadzieją, że siądzie coś porządnego i albo da się wyholować albo nie. Jeżdżę praktycznie w te same miejsca nad rzeką, co kiedyś z ojcem lub na na same jeziora od 10 lat z rodziną i też ciągną mnie w te miejsce sentyment i wspomnienia.

Dla mnie to odskocznia, oderwanie od codzienności, nie tylko przez sam pobyt nad wodą i łowienie, ale też szykowanie się do wyjazdu, planowanie, zakupu itp. Taki własny kawałek świata, tym bardziej, że 90% wyjazdów robię sam, z kimś z kumpli tylko na nockę, bo raźniej i bezpieczniej.

Filmów na YT oglądam mało, bo nie mam na to za bardzo czasu, ale tego wspomnianego tu Marfisha to akurat lubię, bo ma jakoś takie mało agresywny styl bycia, a to też coraz większa rzadkość :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MaciejK w 17.04.2017, 10:35
Ja jestem pewien jednego. Bez względu na czas ,kanały dystrybucji wiedzy- jeżeli nastąpi przesyt podaży, załamie się popyt. Jeżeli reklamy będzie za dużo i zbyt nachalnej - ludzie nie kupią tego. Co do zarabiania na filmach- nie wierzę, że chodzi tu o duże pieniądze. Nie dla yutuberów  z kilkunastoma tysiącami subskrypcji.....Czas pokaże czy telewizja komercyjna u nas się utrzyma - piszę o hookatv czy jakoś tak.
Jeżeli chodzi o reklamę w wędkarstwie to zawsze była obecna, kto z czytelników średniego wieku nie pamięta show Kremkusa na Warcie? Filmów wędkarskich z Kolendowiczem i Taszarkiem? Fakt - reguły gry były nieco inne -praktyczny brak konkurencji , za to mechanizmy te same: nazwisko, medium, kasa. Teraz wbrew pozorom jest trudniej, bo i nazwisk więcej, Internet zmienił reguły gry. A że ludzie próbują - to chwała im za to. Fakt, że trudno o coś nowego, przełomowego w wędkarstwie- zazwyczaj jest to naśladownictwo niż kreacja, za to przyjemnie niekiedy ogląda się amatorskie produkcje bez skażenia reklamą........Dobre filmy reklamowe też nie są złe. Tyle że tu trzeba poważnego gracza i poważnych $ na zrobienie produkcji - choćby w typie Kordy czy Nasha. Niemniej są to filmy, które sprytnie łączą reklamę z narracją, obrazem, dzwiękiem i przez to ogląda się je nieźle.
Dokąd zmierza wędkarstwo? Do łowisk komercyjnych, bo nie ma już czasu na dzikie wody PZW,  pierdyliona pudełek, pudełeczek, kulek, kuleczek. Dorabiania skomplikowanych ideologii do rzeczy oczywistych i szerokiego strumienia $ wyciskanych przez producentów/dystrybutorów sprzętu z naszych kieszeni.
Ktoś powyżej zauważył, że np. wędkarstwo karpiowe przeżywało boom u nas jakiś czas temu. Faktycznie tak było: masa portali karpiowych, fora, nimb wyższości C&R, wyścigi sprzętowe, "złote" kulki....sklepy, sklepiki... Co zostało teraz z tego? Fora świeca pustkami, nieliczni przeszli do biznesu wędkarskiego lub okolicznego. Pozostała garstka pasjonatów, świeży narybek, który rejestruje się na forum, zadaje mnóstwo pytań a nie chce się mu poczytać. Część karpiarzy dopadło życie- znaczy brak czasu na zasiadki, proza życia rodzinnego, czy też rozczarowanie tym kierunkiem wędkarstwa.
Odwrót od karpiowania zbiegł się z upowszechnieniem technik feederowych, czy angielskich ogólnie. Moment został dostrzeżony b.szybko przez branżę - sami tutaj wiecie najlepiej kto i kogo podrabia w dziedzinie sprzętu, czyje kołowrotki rożnią się tylko szczegółami....ile marek wprowadziło programy feederowe jak niegdyś karpiowe? Praktycznie każdy gracz na naszym rynku tradycyjnych dystrybutorów ma coś takiego.
Także komercjonalizacja niestety- to jest przyszłość naszego wędkarstwa..... słabe to, ale wszystkie znaki w sieci i wokół na to wskazują.....
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: lester w 17.04.2017, 11:55
Trochę myślałem, co napisać w tym wątku.

Ktoś napisał o nostalgiczno-romantycznym aspekcie wędkarstwa. I mi takie podejście jest najbliższe. Chyba dlatego mam awersję do komercyjnych łowisk z pomostami, płotami, kibelkami i rybami jak dla mnie nienaturalnie dużymi. Wolę łowić leszczki, certki czy płotki na Wiśle albo jakimś jeziorze na Mazurach i być sam nad wodą (wbrew pozorom w dni powszednie w czerwcu czy wrześniu nietrudno o to!) z nadzieją, że siądzie coś porządnego i albo da się wyholować albo nie. Jeżdżę praktycznie w te same miejsca nad rzeką, co kiedyś z ojcem lub na na same jeziora od 10 lat z rodziną i też ciągną mnie w te miejsce sentyment i wspomnienia.

Dla mnie to odskocznia, oderwanie od codzienności, nie tylko przez sam pobyt nad wodą i łowienie, ale też szykowanie się do wyjazdu, planowanie, zakupu itp. Taki własny kawałek świata, tym bardziej, że 90% wyjazdów robię sam, z kimś z kumpli tylko na nockę, bo raźniej i bezpieczniej.

Filmów na YT oglądam mało, bo nie mam na to za bardzo czasu, ale tego wspomnianego tu Marfisha to akurat lubię, bo ma jakoś takie mało agresywny styl bycia, a to też coraz większa rzadkość :)

 :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 12:53
@Tench_Fan -  Znajdziemy też inny nurt.
Nazwałbym go "nostalgiczno-romantycznym". Sam jestem jego przedstawicielem.
Uciekamy przed światem i zaszywamy się między trzcinami, przycupniemy gdzieś na wędkarskiej kładce,
by wpatrywać się w spławik, czy szczytówkę wędki. Ktoś inny przemierza ze spiningiem swoją rzekę,
czy penetruje rzeczki i potoki w poszukiwaniu np. pstrąga, jazia czy klenia.
Kontakt z naturą, niezwykle ważny dla wielu, wydaje się bliższy w tych "dzikszych miejscach".
Wędkowanie takie jest zarówno piękne, jak i może być skuteczne, nawet na ubogich wodach PZW.
Udowadniają to koledzy obecni na forum.

@MaciejK - Dokąd zmierza wędkarstwo? Do łowisk komercyjnych, bo nie ma już czasu na dzikie wody PZW,  pierdyliona pudełek, pudełeczek, kulek, kuleczek. Dorabiania skomplikowanych ideologii do rzeczy oczywistych i szerokiego strumienia $ wyciskanych przez producentów/dystrybutorów sprzętu z naszych kieszeni.


Należę do grona pasjonatów wędkarstwa romantycznego. Tzn. takich, dla których emocje, jakie we mnie się wyzwalają w związku z całą otoczką towarzyszącą mojemu hobby, są ważniejsze niż wynik. I za nic nie pozbawiłbym się ich kosztem efektywności. A,  że cierpię czasami z powodu braku wyników? No cóż, romantyk to z założenia ktoś kto cierpi. Powiem więcej, wolę takie katusze, niż katusze, jakie zawsze przeżywam, gdy łowię na komercji - wannie, pozbawionej roślinności, w tłoku, harmidrze, wśród miotających przekleństwami na potrzeby zastępstwa ubogiego słownictwa, w kakofonii pisków sygnalizatorów. Wśród sporów o to kto komu przerzuca zestaw. Niestety,  zdrowie nie pozwala mi na wędkarstwo "traperskie" - niezapomniane widoki,  cieszące wzrok i kojące całe jestestwo wędkarza: urokliwa toń jeziora z pasem trzcin, dywanem nenufarów, grzybieni i innych roślin pływających, jakże oddziaływujących twórczo na moją wyobraznię, ukrywających okazy lina, karasi złocistych, okoni, szczupaków, kilogramowych wzdręg, czy dzikich karpi. Są, proszę kolegów romantyków jeszcze takie łowiska, jak chociażby łowisko na jeziorze Szlamy. Niestety,  bardzo daleko ode mnie, znaczna część jeziora to Białoruś.
Wcale nie muszę łowić najwięcej, najlepiej, najefektywniej i szczerze przyznaję, że w ogóle mnie to nie martwi.
Methood feeder zaintrygowała mnie nie z powodu skuteczności samej w sobie, ale tym, że tak naprawdę łowiąc na przynętę niewielkich rozmiarów w każdej chwili mogę się spodziewać brania i 15 cm płotki,  i 15 kg karpia. A więc,  ta doza niepewności  - " co tam naprawdę się uwiesiło? ".  Chciałbym aby wędkarstwo dawało taki rodzaj emocji. Niestety,  komercjalizacja zabija je totalnie, ale taki to znak naszych czasów, że komercja rządzi w każdej dziedzinie naszego życia. A chciałoby się tego romantyzmu, oj chciało. Ech...
Przepraszam, za ten trochę zbyt osobisty wtręt.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 17.04.2017, 14:17
Chciałbym aby wędkarstwo dawało taki rodzaj emocji. Niestety,  komercjalizacja zabija je totalnie, ale taki to znak naszych czasów, że komercja rządzi w każdej dziedzinie naszego życia. A chciałoby się tego romantyzmu, oj chciało. Ech...
Przepraszam, za ten trochę zbyt osobisty wtręt.

Jurek,według mnie wkładasz jakby do jednego koszyka  pewne rzeczy. Porównujesz dwa aspekty, przypisując 'komercjalizacji' wszystko co złe, reszta zaś to samo piękno... Ale prawda jest taka, że nie był komercjalizacji, a ryby wytłukli, bardzo często sami 'romantycy' :D

To, że jakieś łowisko wyglądajak wygląda, nie jest do końca wynikiem komercjalizacji. To nasz osobisty wybór. Nie widzę potrzeby aby na siłę coś łączyć. To tak jakby pisać, ze samochody są wstrętne, bo zatruwają powietrze i są brzydkie. Ale jest wiele aspektów motoryzacji.

Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, ze komercjalizacja wędkarstwa tak naprawdę powinno Ci pomóc w tym, aby wędkowanie było takie jakie chcesz. Komercjalizacja, to łowienie nie dla zysku, ale dla przyjemności, to bardzo często złap i wypuść. Nikt nie będzie przecież zamieniał takiego jeziora o jakim piszesz w wannę. Powinniśmy zrozumieć, że teraz ludzie chcą zapłacić za pewne rzeczy, więc coś się im tworzy. W Polsce tego jeszcze nie ma. Komercje powstałe ze stawów hodowlanych to zaledwie skromny aspekt. W UK takich jest sporo (ale są ciekawsze i ładniejsze), bo nie ma takich jezior jak w Polsce.

Te rzeczy o których piszesz, ja bym przypisał typowym polskim cechom, nie komercji. Bo przeklinanie i chlanie nad wodą, nie jest wcale czymś co jest częste na komercjach, ja bardziej kojarzę je z wód PZW, gdzie panuje zasada 'róbta co chceta'. A wieśniaki co wjeżdżają w zestawy wjadą i w nie na wodzie PZW, miejsce nie ma znaczenia, to jest chamska natura Polaka ;)

Równie dobrze można napisać, że komercje to miejsca, gdzie ktoś myśłi o wędkarzach, tworzy zaciszne miejsca, gdzie nie wolno być głośno i trzeba mysleć o innych. Takie łowiska też są :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 14:51
Wyjaśniam, że nie przypisuję komercjalizacji wszystkiego, co złe. Uważam ją za nieuchronny znak naszych czasów. Napisałem ten tekst bardzo emocjonalnie. Np. wbrew większości dostrzegam też wiele złych stron w rywalizacji, która nieuchronnie wyzwala agresję. Ale zdaję sobie sprawę, że jest też motorem postępu w dziedzinie cywilizacji.
Wiem, bo sam na takowych łowiłem, że są komercje wzorowe, z mądrymi gospodarzami łowisk, wplecione niejako w naturę. Np. takie jak Kacze Doły kiedyś. A co do chamstwa nad wodą, to rzuca się ono tak w oczy szczególnie na komercji / i proszę Cię nie oponuj /,  gdzie na małym obszarze jest stłoczonych dużo osób. Widzisz Luk,  niepotrzebnie mnie atakujesz. Twoim zdaniem komercjalizacja może mnie wybawić, a moim zdaniem mnie pogrąża.  Chciałem przekazać za czym mi tęskno, a zmuszasz mnie do drobnostkowych wyjaśnień. Moje przesłanie było jedno - komu to wszystko przeszkadzało ?
Hej, może jest jeszcze żywy jakiś romantyk w tym gronie ?
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 17.04.2017, 15:03
Również należę do tego grona Jurku i dobrze mi z tym :beer: :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 17.04.2017, 15:13
Ja coraz więcej kultury zauważam właśnie wśród wędkarzy łowiących na wodach PZW. Coś się tu zmienia na lepsze. Wczasowicze, biwakowicze przysparzają najwięcej problemów na wodach na których łowię, hałasują i pozostawiają po sobie największy bałagan.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 17.04.2017, 15:15
Jurek znajdzie się :thumbup: :beer: choć rywalizacja nie jest mi obca
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: ProBono w 17.04.2017, 15:19
Przeczytałem to wszystko co zostało tu napisane i powiem może coś z innej beczki.
Obecnie mam 26 lat mieszkam na pomorzu - łowię od 21 lat. Pomorze to miejsce gdzie 20 km wokół mnie, gdzie nie rzucisz woda, woda, woda - ryb natomiast nie ma. Powodów tej sytuacji jest wiele od miłościwie nam panujących po ludność z wbitym w tradycje rodzinnym hasłem ,,bo karta musi się zwrócić". Łowiłem kiedyś z moim tatą ale obecnie ze mną nie jeździ zbyt często bo łowię sportowo i często mamy różnice poglądów. W obecnym czasie można mocno zauważyć, że każdy kto zaczyna przygodę z wędkarstwem najczęściej zaczyna od method feedera bo na youtube ludzie ciągną takie sztuki, że to metoda mega skuteczna. Jest niesamowity polot na wszystko co ma nazwę method feeder. Czekać tylko jak wyjdzie nowy samochód terenowy na ryby z serii method feeder i będzie to strzał w dziesiątkę i hit sprzedaży. Nie dziwę się - metoda ta mocno została i napiera na wędkarzy. Teraz wracając do sytuacji nad wodą z moich terenów - łowię na komercji, która jest oddalona 8 km ode mnie i jestem bardzo z tego dumny. Co prawda w tym roku jeszcze nie byłem (praca, obowiązki i katastrofalna pogoda w niedziele i święta, które niestety nie dały mi możliwość spędzenia miłego czasu nad wodą. Byłem 1 kwietnia na 3 godzinki tak posiedzieć, podszedł do mnie starszy Pan, zdziwiony, że nad wodą mam ze sobą torbę podróżną... ,,Chłopcze masz tyle sprzętu jak na wyzwolenie Palestyny!" uśmiechnąłem się i jegomość przysiadł się zaciekawiony różnymi innowacjami. Zaczęła się pokoleniowa pogawędka o tym jak kiedyś bambus i haczyki przynosiły węgorze jak moja noga. Miło było posłuchać starszego doświadczeniem i życiem wędkarza, któremu od wspomnień aż w oczach naszedł błysk i po rozmowie w podskokach leciał do swoich zarzuconych wędek, które wspomnieniami zaczarowane przyniosą mu połów z głębi jeziora... Po jakieś godzinie było już słychać ku i chu inne regionalne powiedzenia znane nie tylko środowisku wędkarskiemu. Po tej rozmowie pomyślałem, że trochę ma rację. Spojrzałem na swój sprzęt i pomyślałem po co mi to wszystko?! Ta myśl tak jak wzburzyła moją krew tak szybko przeminęła. Wędkarstwo to coś co wciąga, rozwija i napędza do myślenia, łowienia i kupowania... Wędkarstwo przybiera bardzo szybkie nowoczesne tempo, gdzie nie ma czasu na sentymenty i warto zajrzeć na portal gdzie nasz Globalny Administrator Ojciec Internetowego Wędkarstwa gra pierwsze wspaniałe skrzypce a muzyka z jego instrumentów nabija wyświetlenia jak sąsiadka kotlety... Jestem w takiej sytuacji, że choć mam rodzinkę i związane z tym wydatki, stać mnie na zakup czegoś dobrego, sprawdzonego, bo nie palę, nie piję, jestem wolny od nałogów (jeśli stwierdzimy tu wszyscy wędkarstwo to nie nałóg). Wędkarstwo w obecnych czasach idzie ku profesjonalnemu podejściu do wędkarstwa, szacunku do ryb i zrozumieniu tego, że należy odbudować populację ryb, gdyż jest ona w bardzo katastrofalnym stanie. Jedynym dla mnie rozwiązaniem jest pobliska komercja, która kosi jak za zboże a pływające w gorący dzień karpie przyprawiają o dreszcz i powodują, iż nie raz człowiek ma aż strach zarzucić zestaw, bo nie wie czy wpadnie razem z wędką. Dodam, że naprawdę chciałbym połowić i wpuścić do wody ale co? Pozostaje mi tylko komercja, która dla wielu jest pójściem na łatwiznę, dla wielu jest ,,niekontrolowanym zbiornikiem hodowlanym" ale jak dla mnie to jedyny sposób na to by po porostu zwyczajnie, wygodnie, usiąść z wędką i zagrać z rybą w rosyjską ruletkę.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 15:30
Bardzo rozsądna opinia  :bravo:  :thumbup: :D
Dodam tylko, że dla mnie też.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 17.04.2017, 15:49
Nie mam pod ręką kompa tylko piszę z telefonu a z telefonu nie umiem pocytować żeby odnieść się do konkretnych wypowiedzi ale...

Chamstwo nad wodą. To akurat na komercji jest ktoś kto zarządza tym łowiskiem i na skargi innych może zareagować i takich hałaśliwych delikwentów wyprosić. Jak komuś sam zwrócisz uwagę np. Na łąkach nad Bugiem to musisz liczyć się z każdą reakcją. Tu akurat na komercjach jakoś chyba można czuć się bezpieczniej i np z dzieciakiem sam na nockę to bym na jakieś ogrodzone czy monitorowane łowisko pojechał w ostateczności gdyby nie było żadnego kolegi do towarzystwa prędzej niż na dziko na rzekę.

Ta uwaga o Method feeder to metodami u nas swój moment właśnie dlatego, że rozwijają się u nas komercję bo ludzie coraz więcej na nich łowią bo nie mają wyniku na PZW. Więc jest to zamknięte koło, które samo się napędza. Ludzie odpuszczają wody PZW, przenoszą się na komercję, rozwija się biznes Method Feedera ze sprzętem, akcesoriami i przynętami, a metoda wręcz stworzona do łowienia w niezbyt głębokich zbiornikach jakimi jest większość łowisk komercyjnych.

Co do ostatniego akapitu postu Luka. Tak można tak powiedzieć. Dzięki temu mam dookoła bogatą ofertę. Dzikie i trudniejsze wody dla romantyków i komercyjne z lepszym rybostanem gdzie łatwiej coś złowić, zjeść w restauracji czy skorzystać z WC zamiast latać po krzakach. To w sumie dobrze tylko jest jedno ale przynajmniej na Mazowszu to mamy kwadratowe wanny gdzie spuszczają wodę na zimę, albo łowisz koło tarasu od knajpy czy kawałek dzikiej żwirowni obrosły karykaturalne pomościki i płoty.Do tego są do wody klaustrofobicznie małe. Taki Halinów, który jest jednym z większym łowisk to nieco ponad 4 ha wody. Brakuje u nas wód zarybionych, gdzie łowi się oczywiście za dodatkową opłatą ale w otoczeniu dzikiej przyrody, naturalnego krajobrazu. Jakby np.porządnie zarybić takie jezioro Góra (obok Okonia) i nic tam nie ruszając na brzegu zostawić to jezioro tak jak teraz wygląda z tym jednym pomostem i krzakami to ja takiej komercji mówię tak 😊 Coś na wzór jeziora Wersminia na Mazurach 😊 Dlatego znane mi komercję omijam szerokim łukiem i gdyby moje wędkarstwo miało ograniczać się tylko do takich wód to bym po prostu poszukał sobie innego zajęcia. Z drugiej strony im więcej wędkarzy łowić będzie na komercjach tym mniejsza presja na wody PZW i pływające w nich ryby 😉 To żartem trochę bo to dobrze że na rynku każdy może znaleźć produkt dla siebie.

Sorry za ewentualne błędy ale pisanie z telefonu nie jest moją mocną stroną 😉
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 17.04.2017, 18:00
Widzisz Luk,  niepotrzebnie mnie atakujesz. Twoim zdaniem komercjalizacja może mnie wybawić, a moim zdaniem mnie pogrąża.  Chciałem przekazać za czym mi tęskno, a zmuszasz mnie do drobnostkowych wyjaśnień. Moje przesłanie było jedno - komu to wszystko przeszkadzało ?
Hej, może jest jeszcze żywy jakiś romantyk w tym gronie ?

Nie rozumiem dlaczego uważasz, że Cię atakuję. Każdy z nas jest inny i ma prawo myśleć inaczej. Tak więc nie jest to żaden atak, ale odmienna wizja, to jest dyskusja, to jest forum i dyskutujemy :D

Z tym chamstwem nad wodą to jest to loteria. Nie wiem czy łowiłeś kiedys obok ostro podpitego towarzystwa, mi się to przytrafiło. Nie czułem się bezpiecznie, nie miałem ochoty dyskutować z zataczającymi się gośćmi lub też 'walnąć kielicha' z nimi, bo nie po to pojechałem nad wodę. Męczarnia...

Jasne, ze dzikie łowiska mają swój klimat, ale jak pojedziesz na Wersminię, to masz właśnie 'dziką' wodę - a jest to łowisko prywatne. Pojedź na mała wodę PZW, gdzie jest tłoczno, chamstwo będzie takie jak opisałeś.

Ja chciałem pokazać, że to, iż ryb w Polsce nie ma, podobnie jak i kultury, nie jest spowodowane komercjalizacją, ale właśnie jej brakiem. Mamy po PRLowsku zarządzane PZW, i jak jest sami widzimy. Ryby wytępiono nie dlatego, że ktoś chciał zarobić, tylko dlatego, ze się o nie nie dba i bierze je na potęgę. Bo się 'płaci'. Zapewniam, że jak należałbyś do koła w UK, to nie dość, ze dostaniesz biuetyny z działalności zarządu, zaproszenia na zebrania, opisy łowisk, prac itp, to sam będziesz dbał, bo widzisz przykład płynący od innych. Tutaj się płaci i można wymagać, zresztą Twój głos jest ważny. A na większości komercji nie można pić alkoholu, być głośno, mieć włączonego radia itd. Jest cicho i spokojnie. Całkiem inaczej niż nad wodami 'free', gdzie w weekendy jest sporo łowiących, często pijących (zwłaszcza jeżeli są to Polacy).

Komercjalizacja to po prostu większy wybór. Dawniej go nie było, teraz jest. Myśląc 'romantycznie' wstecz, na pewno można napisać o dużej ilości alkoholu dawniej, wg mnie było to bardzo popularne a wręcz i logiczne, że szło się na nockę - nie tylko na ryby... Teraz więcej jest właśnie bardziej profesjonalnego podejścia, jest więcej pasjonatów, co jadą naprawdę odpocząć. Na pewno bezpieczniej czuję się w nocy na komercji, niż na wodzie PZW.

Co do samego podejścia wędkarzy - ryb nie ma, bo wytępiono je na skutek myślenia odwrotnego do 'komercyjnego'. W Polsce zarżnięto kurę znoszącą złote jajka. Jesteśmy jedynym takim krajem w Europie... Zrobiono i robi się to w imię 'prawa'. Gdyby ktoś czuwał nad tym, mający wiele wspólnego z 'komercjalizacją', mielibyśmy świetne łowiska, często dzikie i spokojne. Niestety, brakuje właśnie takiego podejścia, mamy półtorej miliona wędkarzy, narzekających na brak ryb, i nic nie robiących w tym kierunku, aby się one pojawiły. Jak w 'gospodarce planowej' za czasów socjalizmu :D Dlatego też na komercjach jest tłoczno, i tam widać być może pewne typy ludzkich zachowań. Ale jakby ryby były  w wodach PZW, to to samo byłoby właśnie tam :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 18:59
Jakby babcia do góry nogami chodziła to by skarbonką była.
Ale chodzi z nogami do dołu i skarbonki nie ma. Różnimy się przede wszystkim podejściem. Bo wg mnie najskuteczniejsze jest zachęcanie a nie nakłanianie.
Niby też głosisz takie stanowisko w swoich wypowiedziach ale za chwile jesteś agresywny, który Luk jest prawdziwy? :D 
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: aroo04 w 17.04.2017, 19:05
Jest żywy romantyk-JA. Nie cierpię komercji, uwielbiam jak najdziksze łowiska i doskonale Cię rozumiem.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: kop3k w 17.04.2017, 19:11
Jakby babcia do góry nogami chodziła to by skarbonką była.
Ale chodzi z nogami do dołu i skarbonki nie ma. Różnimy się przede wszystkim podejściem. Bo wg mnie najskuteczniejsze jest zachęcanie a nie nakłanianie.
Niby też głosisz takie stanowisko w swoich wypowiedziach ale za chwile jesteś agresywny, który Luk jest prawdziwy? :D
A może kolego jesteś przewrażliwiony i doszukujesz się w wypowiedziach Lucjana ataku tam gdzie go nie ma?
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 19:19
Może, jeśli tak to przepraszam.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Alleius w 17.04.2017, 19:29
Panowie,
nie jestem wprawdzie zapiekłym gospodarczym liberałem, ale uważam, że popyt skutecznie kształtuje podaż. Zabawmy się więc w małą ankietę-eksperyment. Wyobraźcie sobie, że ktoś z kasą postanawia stworzyć w Polsce łowisko komercyjne z prawdziwego zdarzenia, czyli zbiornik o pięknie ukształtowanej, różnorodnej linii brzegowej przypominającej zbiorniki naturalne, z fajnym rybostanem, a do tego z dopieszczoną infrastrukturą. Zbiornik, powiedzmy, działa na zasadzie C&R. Macie do dyspozycji ładne, "angielskie" okazy lina, leszcza, karasia, jest też karp, ale nie jako gatunek dominujący, oraz szczupak i sandacz. Załóżmy, że jednorazowo może tam łowić 20 osób, bo tyle wygodnych stanowisk przygotowano na łowisku.
Ile gotowi bylibyście zapłacić za dniówkę:
A. 20 zł
B. 50 zł
C. 75 zł
D 100 zł

W moim przypadku graniczną kwotą byłby punkt B, czyli 50 zł za dniówkę.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 20:24
Dla mnie pkt  "a" :facepalm:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 17.04.2017, 20:31
Ile gotowi bylibyście zapłacić za dniówkę:
A. 20 zł
B. 50 zł
C. 75 zł
D 100 zł

Punkt B oraz ewentualnie punkt C ale nie jako dniówka ale taka opłata za dobę razem z wędkowaniem nocnym.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: ANDREJZ1 w 17.04.2017, 20:34
Dla mnie max pkt B
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 17.04.2017, 20:36
Z dniówką ciężko powiedzieć... Ja, gdybym miał coś takiego w odległości powiedzmy 40 km, dałbym tysiaka rocznie. Może trochę więcej.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Kinior w 17.04.2017, 20:37
5zł bo jestem skąpy :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 17.04.2017, 20:38
Z dniówką ciężko powiedzieć... Ja, gdybym miał coś takiego w odległości powiedzmy 40 km, dałbym tysiaka rocznie. Może trochę więcej.



Może takie łowisko - https://www.goslawice.pl/pl/lowisko/rezerwacje-i-cennik.html
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: kubik63466 w 17.04.2017, 20:39
U mnie to wygląda tak.... łowię na komercji, w której właściciel na tyle mnie polubił, że nie muszę nic mu płacić.
Wybieram punkt A. Nie dał bym więcej za łowisko niż 20 zł chyba, że był by to wyjątkowy wypad, wtedy myślę, że max do punktu C mógłbym zapłacić. Czemu max 20 zł ? Ponieważ jestem bezrobotny ;D, wiek nie pozwala pracować, chyba że jako pomoc w domu. Kolejnym powodem jest to, jak często potrafię być na rybkach. Bywa tak, że kiedy mam wolne łowię codziennie, czy to wakacje, czy kilka wolnych dni i właśnie w takim wypadku, bez płacenia za wejście na tej mojej komercji i tak mi nie starcza mimo kupowania najtańszej zanęty.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 17.04.2017, 20:40
Z dniówką ciężko powiedzieć... Ja, gdybym miał coś takiego w odległości powiedzmy 40 km, dałbym tysiaka rocznie. Może trochę więcej.



Może takie łowisko - https://www.goslawice.pl/pl/lowisko/rezerwacje-i-cennik.html
Szczękę zbieram z podłogi :o
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Kinior w 17.04.2017, 20:41
Ale jak bym wiedział, że PZW wydaje dobrze pieniądze i prowadzi otwartą "księgę finansową" to i dał bym 500 za rok.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 20:51
Z dniówką ciężko powiedzieć... Ja, gdybym miał coś takiego w odległości powiedzmy 40 km, dałbym tysiaka rocznie. Może trochę więcej.



Może takie łowisko - https://www.goslawice.pl/pl/lowisko/rezerwacje-i-cennik.html
Szczękę zbieram z podłogi :o

 :o A co tam dają za taką kasę. ?
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 17.04.2017, 20:52
W cenie jest żarełko, spanko i dziewczynki :P
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 17.04.2017, 20:54
I pełne tasze ryb na odchodne, gdybyś tak nie miał już sił łowić :P
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Tench_fan w 17.04.2017, 20:58
Temat się nieźle rozkręcił. :)
Już się nie będę w tej kwestii wypowiadał, bo to już zrobiłem, ale z zainteresowaniem będę śledził dyskusję.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 17.04.2017, 20:58
Ale jak bym wiedział, że PZW wydaje dobrze pieniądze i prowadzi otwartą "księgę finansową" to i dał bym 500 za rok.
Kinior, zauważ, że płacimy 150 zł za jeden mały zbiornik dla 300 osób. I to ma sens, da się zarybić i rybę mogą brać w BARDZO ograniczonych ilościach. Wtedy to się kręci jakoś.

Ale ci sami ludzie chcieliby też składki na cały kraj w takiej samej wysokości i nie pojmują, że to się nie da zapiąć. :facepalm:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 21:00
I pełne tasze ryb na odchodne, gdybyś tak nie miał już sił łowić :P
Mnie bardziej interesuje czy mają bezpłatne toi-toi :D :facepalm::facepalm:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 17.04.2017, 21:00
Jakby babcia do góry nogami chodziła to by skarbonką była.
Ale chodzi z nogami do dołu i skarbonki nie ma. Różnimy się przede wszystkim podejściem. Bo wg mnie najskuteczniejsze jest zachęcanie a nie nakłanianie.
Niby też głosisz takie stanowisko w swoich wypowiedziach ale za chwile jesteś agresywny, który Luk jest prawdziwy? :D

Jurek, według mnie Ty masz postawę roszczeniową - ja próbuję pokazać inne strony. Przede wszystkim mnie nie znasz, więc trudno abyś pisał o mojej jakiejkolwiek agresji :D Ja zachęcam do pisania i wyrażania swoich poglądów, nikt tutaj nie musi się zgadzać z poprzednikami wcale, ważne aby rozmowa była kulturalna.

Co do dowcipu z babcią to nie wiem jak go mam rozumieć :D Ja uważam, że zachęcanie i nakłanianie to praktycznie to samo :D

Piszę o dzisiejszych czasach, ponieważ mam pewien punkt widzenia, i akurat jeżeli chodzi o komercjalizację wędkarstwa, to uważam, że jest to dla nas ratunek. W latach 90tych wędkujących było o wiele więcej, za niedługo nie będzie PZW stać na opłacanie wód, jeżeli utrzyma się obecny trend, czyli odpływ członków, mogą być problemy z opłacaniem wszystkich wód i nastąpi rezygnowanie z 'nieekonomicznych' akwenów. Nie znamy szczegółów związanych z nową ustawą, może być tak, że będziemy z rozrzewnieniem wspominać opłaty w wysokości 200-250 PLN za wody okręgu na rok. Kto wie czy to nie będzie znacznie więcej, za takie samo bezrybie. To, że ludzie nie potrafią zarządzać, jest akurat prozą życia i dowodem na brak zdrowego podejścia do tematu. Bo forumowicze, jak widać z' ankiety', są gotowi zapłacić spore pieniądze za dobre łowisko. Mało kto chce łowić na zatłoczonych wannach, większość woli dobrze zadbane, spokojne, duże łowiska. Dlaczego więc takowych nie ma lub są one rzadkością? :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 17.04.2017, 21:03
I pełne tasze ryb na odchodne, gdybyś tak nie miał już sił łowić :P
Mnie bardziej interesuje czy mają bezpłatne toi-toi :D :facepalm::facepalm:

Mają, mają, i panienki która cię podet... :P :P
Sorki za off topa, już nie będę :facepalm: ;D ;D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 17.04.2017, 21:05
Z dniówką ciężko powiedzieć... Ja, gdybym miał coś takiego w odległości powiedzmy 40 km, dałbym tysiaka rocznie. Może trochę więcej.



Może takie łowisko - https://www.goslawice.pl/pl/lowisko/rezerwacje-i-cennik.html
Szczękę zbieram z podłogi :o

 :o A co tam dają za taką kasę. ?




Słusznie Panowie wyrażacie swoje zaskoczenie, przecież to jest jakieś kosmiczne nieporozumienie. Rozumiem, że jest tam wielka hodowla gigantów wszystkich gatunków, ale nawet jakby mnie było stać, to tyle kasy bym nie wybulił. Wolałbym tego tysiaka chorym dzieciom oddać, niż właścicielowi tego łowiska. Zwłaszcza, że jak dobrze przygotujemy sobie łowisko, poświęcimy trochę czasu i pieniędzy, to i na kiepskiej wodzie PZW można przyciągnąć kilka olbrzymich miśków.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 17.04.2017, 21:32
Dokąd zmierza wędkarstwo ?
Nie wiem do końca, ale skoro zmieniają się czasy,
zmieniają się techniki, przynęty, zmieniają się sami ludzie to zmienia się i ono.
Mieszkamy inaczej jak kiedyś, innym autami jeździmy, nasza praca i stosunki międzyludzkie
wyglądają inaczej, więc i wędkarstwo staje się inne.

Część z Nas daje się "uwieść" nowym technikom, nowym sposobom wędkowania i przynętom.
Czy jest coś w tym złego ? Absolutnie nie.
Sprzyja temu internet, You-Tube, które promują wędkarzy poławiających okazy - karpie, amury, sumy,
wielkie leszcze czy liny.
Widzimy tam super wędki, pojemniki i pudełeczka najróżniejszego rodzaju i przeznaczenia.
Zmierza to do profesjonalizmu. Wędkarstwo nie musi być "siermiężne",
ale koszulka czy czapka Prestona czy Drennana nie zapewnia wcale więcej ryb.
Markowy sprzęt może pomóc, ale nie zastąpi myślenia i czytania wody.
Widzący takie obrazki wędkarz skieruje swoje kroki często ku komercji.
Bo tam właśnie będzie mógł skonfrontować " te wynalazki" z rzeczywistością.
A także mieć szansę dorównać "wzorcom i idolom".
Chce znaleźć sposób na połów okazów, bądź bycie po prostu skutecznym.

You-Toube promuje też fajne postawy, jak choćby wypuszczanie ryb,
a także szacunek dla nich i właściwą postawę.
Oczywiście tu także znajdziemy "wzorce" niewłaściwe - gdy pokazuje się "idiotyczne poczucie humoru",
czy zachowania po alkoholu.
Bywa że ktoś sili się na nauczyciela, a nie ma podstawowej wiedzy o metodzie, nomen omen "methodzie",
jak ma to miejsce w przypadku Pana Marka Malmana.
A już mylić krąpi z leszczami, czy jazi z kleniami, po prostu nie uchodzi.

Wędkarstwo można pokazywać w sposób profesjonalny i atrakcyjny dla młodego wędkarza,
czy laika, który po takiej "produkcji" mógłby pomyśleć : Wędkowanie jest ciekawe, fajne, "jest cool".
Jak chociażby ten kanał:

Stosunkowo krótkie filmiki, ale dynamiczne, z świetnie dobraną muzyką i niesamowitą pracą kamery.
Robi to też Lucjan, co wszyscy dobrze wiemy, a i znajdzie się też kilku innych.

Znajdziemy też inny nurt.
Nazwałbym go "nostalgiczno-romantycznym". Sam jestem jego przedstawicielem.
Uciekamy przed światem i zaszywamy się między trzcinami, przycupniemy gdzieś na wędkarskiej kładce,
by wpatrywać się w spławik, czy szczytówkę wędki. Ktoś inny przemierza ze spiningiem swoją rzekę,
czy penetruje rzeczki i potoki w poszukiwaniu np. pstrąga, jazia czy klenia.
Kontakt z naturą, niezwykle ważny dla wielu, wydaje się bliższy w tych "dzikszych miejscach".
Wędkowanie takie jest zarówno piękne, jak i może być skuteczne, nawet na ubogich wodach PZW.
Udowadniają to koledzy obecni na forum. Nie każdy ma jednak tą cierpliwość,
czy po prostu czas aby poświęcić wiele godzin i dni aby złowić "przyzwoitą" rybę,
czy najzwyczajniej w świecie "coś złowić".
A mamy dostęp do różnych wód. Niektóre zostały już tak wyjałowione i zdewastowane,
że nawet wybitny wędkarz nie osiągnie tam dobrych rezultatów.

Żadna z tych postaw nie jest lepsza od drugiej. Są po prostu inne, tak jak różni jesteśmy.
Jeden otoczy się przedmiotami - fotel, tacka, sitka, pudełeczka do wszystkiego.
Drugi zechce być minimalistą sprzętowym, a zadecyduje o tym zarówno status materialny
jak i osobiste preferencje.
Dla jednej i drugiej postawy konieczne są jednak ryby i atrakcyjne łowiska,
czego życzyłbym nam wszystkim.
A nade wszystko dziecięcego entuzjazmu i radosnego spojrzenia na świat, za którym tak tęsknię
i dałem temu wyraz, pisząc swego czasu "Smak herbaty".

No i głos rozsądku. ;)

Dodam tylko ze komercjalizacja nie prowadzi do wychowania wędkarzy, lecz wprowadza większe ograniczenia. Które nie są moze dla wielu z nas, które ograniczają swobodę wypoczynku, bardzo często ludziom o wysokiej kulturze osobistej.

Czy to na wodach PZW, czy na komercji, będzie panowało takie samo chamstwo jak podejście ludzi - wędkarzy, do tego hobby nie zmieni się. Znam wielu wędkarzy którzy bez alkoholu na ryby nie jadą.
I czy to PZW, czy komercja czy nawet staw sekcyjny, wracają na " bani"

Może na komercjach będzie tego efektu mniej, ponieważ  łatwiej upilnować, ale jednak nie oznacza to bardziej kulturalnego łowienia
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 17.04.2017, 21:57
Komercjalizacja, w mojej wyobraźni :P
Oczywiście przesadzona, ale to takie -  Nie, dla komercjalizacji

(http://skomentujzdjecie.blox.pl/resource/3489513_large.jpg)

(http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?action=dlattach;topic=318.0;attach=695;image)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 17.04.2017, 22:10
Na potwierdzenie słów ze to mentalność musi sie zmienić, bo wprowadzanie restrykcji ni pomoże na dłuższa metę.

Warto obejrzeć do samego końca, do ostatnich sekund. >:O

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 17.04.2017, 22:34
Jakby babcia do góry nogami chodziła to by skarbonką była.
Ale chodzi z nogami do dołu i skarbonki nie ma. Różnimy się przede wszystkim podejściem. Bo wg mnie najskuteczniejsze jest zachęcanie a nie nakłanianie.
Niby też głosisz takie stanowisko w swoich wypowiedziach ale za chwile jesteś agresywny, który Luk jest prawdziwy? :D

Jurek, według mnie Ty masz postawę roszczeniową - ja próbuję pokazać inne strony. Przede wszystkim mnie nie znasz, więc trudno abyś pisał o mojej jakiejkolwiek agresji :D Ja zachęcam do pisania i wyrażania swoich poglądów, nikt tutaj nie musi się zgadzać z poprzednikami wcale, ważne aby rozmowa była kulturalna.

Co do dowcipu z babcią to nie wiem jak go mam rozumieć :D Ja uważam, że zachęcanie i nakłanianie to praktycznie to samo :D

Piszę o dzisiejszych czasach, ponieważ mam pewien punkt widzenia, i akurat jeżeli chodzi o komercjalizację wędkarstwa, to uważam, że jest to dla nas ratunek. W latach 90tych wędkujących było o wiele więcej, za niedługo nie będzie PZW stać na opłacanie wód, jeżeli utrzyma się obecny trend, czyli odpływ członków, mogą być problemy z opłacaniem wszystkich wód i nastąpi rezygnowanie z 'nieekonomicznych' akwenów. Nie znamy szczegółów związanych z nową ustawą, może być tak, że będziemy z rozrzewnieniem wspominać opłaty w wysokości 200-250 PLN za wody okręgu na rok. Kto wie czy to nie będzie znacznie więcej, za takie samo bezrybie. To, że ludzie nie potrafią zarządzać, jest akurat prozą życia i dowodem na brak zdrowego podejścia do tematu. Bo forumowicze, jak widać z' ankiety', są gotowi zapłacić spore pieniądze za dobre łowisko. Mało kto chce łowić na zatłoczonych wannach, większość woli dobrze zadbane, spokojne, duże łowiska. Dlaczego więc takowych nie ma lub są one rzadkością? :D

Naprawdę,  chciałem już dać sobie spokój z udziałem w tym wątku, no ale ... " nie chcem, ale muszem " jak mawiał klasyk naszej rzeczywistości. :D
Coś się Pan tak mnie przyczepił ? Przecież wyjaśniałem powód mojego stanowiska. Nawet przeprosiłem i Ciebie,  i Twoich obrońców.
No,  ale widać to za mało. :(
Ale po kolei :
1. Dowcip o babci stosuje się wtedy, gdy ktoś mówi : " co by było, gdyby..... " / vide : ostatnie zdanie Twojej poprzedniej wypowiedzi /
    - ale oczywiście tak nie jest. A nagminne nadużywanie przekleństw ma miejsce nie tylko gdy towarzystwo jest pijane.
     Nawet pokusiłbym się tu o wniosek, że im więcej i szybciej ma  nowobogaty, tym uboższy zasób jego słownictwa. / z całym szacunkiem dla ludzi bogatych /
2. Rzeczywiście Cię nie znam osobiście, ale oglądając Twą posturę na filmach, trudno sobie nie wyobrazić co będzie gdy zechcesz być stanowczy :D :D :D A na poważnie, to naprawdę istniej granica między zachęcaniem a nakłanianiem choć, oczywiście,  obydwie metody zakładają  osiągnięcie tego samego celu. Poza tym, twierdzę, że minuta przykładu jest lepsza niż godzina wykładu.
3. Posługując się terminem " komercjalizacja " miałem na myśli szerszy jej aspekt. NIe przekonasz mnie Luk, że nie jest ona wrogiem romantyzmu, bo unicestwia go zawsze, i, niestety, zawsze to ona w końcu wygrywa. Spójrz co sie stalo np. z Mazurami i Warmią, Kaszubami, Borami Tucholskimi.. Co wg Ciebie je " zadeptuje " jak nie pogoń za pieniędzmi :Panów z ZG PZW sprzedających w dzierżawę nasze jeziora, lokalnych samorządów sprzedających pozwolenia na masową budowę ośrodków, honorowanie, w imię głosów wyborczych, serwitutów nadanych przez cara z okazji  nie brania udziału przez miejscowych w powstaniu styczniowym. Co to jest jak nie komercjalizacja ?
Ty przedstawiasz jej stronę co ona może nam dać, a ja przedstawiam co nam, wędkarzom, zabrała. Bardo dobrze, że dostrzegasz to czego ja nie potrafię, ale to nie usprawiedliwia użytej tu przez Ciebie formy pouczeń. A ja to tak odbieram. I też mi wolno szczerze pisać co czuję, tym bardziej, że na szczęście bana jeszcze nie dostałem.
3. Moją nostalgię, moje marzenia Ty uważasz za roszczenia, cóż, może mi być z tego powodu  tylko przykro.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 17.04.2017, 23:38
Jurek niepotrzebnie się unosisz, ja piszę na luzie, Ty widzę, że nie, więc nie ma co kontynuować :D

Chciałbym tylko, abyśmy mieli świadomość, że polskie wody nie zostały ograbione przez ZG PZW ani przez 'komercjaizację'. Oni (wierchuszka PZW) walnie się do tego przyczyniają, ale zrobili to wędkarze, wielu z nich to właśnie romantycy :D Ja więc jestem oświeceniowiec lub pozytywista w tym względzie :D

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 05:29
Ze względu ze jestem przeciwnikiem komercjalizacji, wszędzie i wszystkiego, nie wrogiem - jakichś  małych prywatnych stawów dla ich zwolenników.

Jurek :thumbup: Każdy ma prawo do wspomnień i marzeń, i zachowania tego wszystkiego po wieki.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 18.04.2017, 07:36
Jurek niepotrzebnie się unosisz, ja piszę na luzie, Ty widzę, że nie, więc nie ma co kontynuować :D

Chciałbym tylko, abyśmy mieli świadomość, że polskie wody nie zostały ograbione przez ZG PZW ani przez 'komercjalizację'. Oni (wierchuszka PZW) walnie się do tego przyczyniają, ale zrobili to wędkarze, wielu z nich to właśnie romantycy :D Ja więc jestem oświeceniowiec lub pozytywista w tym względzie :D
Lucjanie, masz rację, że niepotrzebnie reaguję tak emocjonalnie. Spójrz, jak różnie można te same rzeczy postrzegać : stwierdzasz u mnie brak luzu, żona twierdzi, że go mam w nadmiarze, że w pewnym wieku to nawet nie wypada - a ja też byłem przekonany do tej pory, że mi go nie brakuje. Może nie zostałem nim obdarzony w takiej mierze,  jak nasz Łukasz / Muszkieter :D / ale coś tam mam. :D
Wiesz, takie rzeczy jak wrażliwość są trudno mierzalnymi zjawiskami w psychice ludzkiej. Może rzeczywiście jestem nadwrażliwy?
Ale,  tak jak Ciebie fascynuje moja nadwrażliwość,  tak i mnie Twój autorytatywny / zaznaczam : jak dla mnie / styl narracji. No, ale ilu ludzi tyle stylów. Nie może to być jednak powodem do okazywania braku szacunku dla innych poglądów, a jeśli tak odczułeś moją wypowiedz - to przepraszam.
Wracając do meritum, tzn. " Quo vadis wędkarstwo ? ". Uważam, że postawienie trafnej diagnozy jest tak samo ważne jak podjecie odpowiedniego leczenia. Trudno mi się zgodzić z poglądem, że wina w głównej mierze leży po stronie wędkarzy, tzn. tych " dziadków leśnych ". Skoro tak by było, to proszę spojrzeć, co się dzieje w tej dziedzinie za naszą wschodnią granicą. To co powszechnie widać na publikowanych w sieci filmach wędkarskich - przecież to jest mięsiarstwo w najczystszym wydaniu. >:O Nie ma tam np. przepisów ograniczających ilość wędek, na które sie łowi. A nadal są dzikie, romantyczne miejsca do oddawania się temu hobby.
No,  ale skąd, wobec tego, ciągle utrzymuje się u nich tak bogaty rybostan ? Może jednak stąd, że tak naprawdę nie ma jak na tym
 zarobić ? Bo jak się stworzy warunki dla komercjalizacji,  to proszę bardzo co zrobiono za środowiskiem jeziora Bałchasz ? Jak zagrożony jest też Bajkał !
Zgadzam się ze stanowiskiem, że w głównej mierze to wędkarze w Polsce doprowadzili do takiego stanu rzeczy, ale tylko w tym aspekcie, że wśród wyborców było i jest dużo pasjonatów tego hobby, jak również we władzach związku.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Hanger w 18.04.2017, 08:05
Myślę Jurku, że Rosja to zły przykład. Ten kraj po prostu się wyludnia i to jest przyczyną tego, że nie są w stanie wszystkiego wyłapać i niektóre rejony są naprawdę dziewicze :D Śmiem postawić tezę, że w miejscach gdzie są duże skupiska ludzkie jest tam z rybami co najmniej tak samo jak u nas :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 18.04.2017, 08:06
Myślę Jurku, że Rosja to zły przykład. Ten kraj po prostu się wyludnia i to jest przyczyną tego, że nie są w stanie wszystkiego wyłapać i niektóre rejony są naprawdę dziewicze :D Śmiem postawić tezę, że w miejscach gdzie są duże skupiska ludzkie jest tam z rybami co najmniej tak samo jak u nas :)

Należy też dodać, że u nich rzeka wielkości Wisły to jest marny ciurek...
Tam, gdzie nie było rybaków, czyli na wszystkich moich wodach na przykład, za bezrybie odpowiadają wędkarze. Tylko.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 08:40
Michał, rybactwo to rownież komercjalizacja >:(
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 18.04.2017, 08:46
Myślę Jurku, że Rosja to zły przykład. Ten kraj po prostu się wyludnia i to jest przyczyną tego, że nie są w stanie wszystkiego wyłapać i niektóre rejony są naprawdę dziewicze :D Śmiem postawić tezę, że w miejscach gdzie są duże skupiska ludzkie jest tam z rybami co najmniej tak samo jak u nas :)

Czasem warto w dyskusji zastosować parabolę w celu czytelniejszego przekazu. Oczywiście, masz rację, ale jakby na to nie spojrzeć - no to właśnie są to warunki nie sprzyjające totalnej komercjalizacji. U nas , poprzez odpowiednie usankcjonowanie tego wszystkiego przepisami prawa, lub lukami / podkreślam, że napisałem to z małej litery /  prawnymi umożliwiono rabunkową i grabieżczą,  w stosunku do środowiska naturalnego, komercjalizację. >:(
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 18.04.2017, 08:53
Myślę Jurku, że Rosja to zły przykład. Ten kraj po prostu się wyludnia i to jest przyczyną tego, że nie są w stanie wszystkiego wyłapać i niektóre rejony są naprawdę dziewicze :D Śmiem postawić tezę, że w miejscach gdzie są duże skupiska ludzkie jest tam z rybami co najmniej tak samo jak u nas :)

Należy też dodać, że u nich rzeka wielkości Wisły to jest marny ciurek...
Tam, gdzie nie było rybaków, czyli na wszystkich moich wodach na przykład, za bezrybie odpowiadają wędkarze. Tylko.

Michał, absolutnie się zgadzam, że   w   t e j    c h w i l i   mięsiarze potrafią ogołocić zbiornik z ryb. Dlatego, że tych ryb nie mogą znalezć w innych zbiornikach. A dlaczego nie mogą tam znalezć ryb ? Bo najpierw zostały ogołocone przez rabunkową, skomercjalizowaną politykę wobec nich. Dlaczego pozwalało się i pozwala nadal, / lub nadal się toleruje w majestacie prawa/,  na odłów sieciowy w okresie tarła ? Dla sportu ?
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 18.04.2017, 09:18
Choć w kwestii wydajności mięsiarstwa wędkowego się z Tobą nie zgadzam... to ja również zachodzę w głowę nad postawionym przez Ciebie pytaniem. I liczę po cichu, że pewnego pięknego poranka do ludzi odpowiedzialnych za zdewastowanie polskich wód śródlądowych zapukają panowie z odpowiednich służb.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 18.04.2017, 09:28
Michał, możesz jaśniej co do tych naszych niezgodności ? Nie łapię jakoś :facepalm: To przez tą aurę chyba :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 18.04.2017, 09:40
Michał, możesz jaśniej co do tych naszych niezgodności ? Nie łapię jakoś :facepalm: To przez tą aurę chyba :D


O to mi chodzi, Jurku. Ryby zostały wyłowione przez rybaków i wędkarzy tam, gdzie prowadzi się zrównoważoną gospodarkę rabunkową. Tam, gdzie się jej nie prowadzi, zostały wyłowione wędkami. Nie ma ich dlatego, że jak mięsiarz łowił tak, jak np, nasz kolega Krecik w Anglii, to rzeczony mięsiarz zabierał te kilkadziesiąt albo i ponad 100 kg ryb do domu, a na drugi dzień przyjeżdżał z kolegami, bo ryba bierze!
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 18.04.2017, 10:38
Teraz już rozumiem o co Ci chodziło :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.04.2017, 10:39
Jurek, myślę, że zbyt wiele wrzucamy do wora z napisem 'komercjalizacja'. Zrównoważona gospodarka rybacka z jaką mamy do czynienia w Polsce, to jest często rabunek, jaki ma miejsce z powodu braku kontroli. Dla mnie komercjalizacja to robienie rzeczy na sprzedaż, zazwyczaj z głową, tam zaś tej 'głowy' nie ma. Obecnie wiele rzeczy się robi tak, aby było jak najbardziej w zgodzie z naturą, ze środowiskiem (odnośnie 'komercjalizacji'), Ty natomiast podajesz przykłady raczej skrajne.

Odnośnie wód Rosji czy Białorusi. Nie wiem czy wiesz, ale u nich nie trzeba zarybiać tak jak u nas. Nie ma odłowów kontrolnych i zarybień masowych karpiem, wprowadzania gatunków inwazyjnych, punktów za suma i innych ciekawostek. Wątpię, aby zarybiano tołpygami... Tam jest natura, z działalnością człowieka, ale tą jednostronną - odłów. W polskich warunkach odławia się wędką na przykłąd lina, z drugiej wprowadzając karpia. Oznacza to, że lin ma małe szanse na skuteczne tarło, a karp się i tak nie rozmnaża. KArp zmieni warunki bytowania lina, mocno na jego niekorzyść, podobnie odczuje to karaś pospolity, kilka innych gatunków. Poza tym - na pewno wód tego kraju (Białoruś) nie chroni brak 'komercjalizacji'. Bo ta nie nakazuje zabierania ryb. Przyjrzyj się co przynosi nowa moda - maty, podbieraki, haki bezzadziorowe. Pięć lat temu na forum WMH, byłem praktycznie jedyną osobą, posiadającą matę, było to często  komentowane w różny sposób :D Teraz? Matę ma wiele osób, ryba ma na pewno więc lepiej :D Warto tez wspomnieć o czystości wody. Nie wiem kto pamięta jaki był stan polskich wód w latach 80tych, chyba tylko mała część. Teraz, w dobie 'wstrętnego kapitalizmu', mamy czyste wody. Kto mieszka nad Odrą czy Wisłą, ten wie o czym mówię. Bo ja pamiętam, jak nocki nad Odrą często nie miały sensu, bo woda była pokryta kożuchem z piany, wysokiej na 10-20 cm. Ile ryb było śniętych tez pamiętam, do dziś wyczuwam smród martwej ryby, wtedy - normalka.

W skrócie- w Polsce jak mantrę powtarza się słowo zarybienia, jako remedium na wszystko (to znaczy - że są zbyt małe) w żadnym jednak z krajów europejskich, nie są one tak potężne jak w Polsce, no może w Czechach są spore, ale i tam wielu wędkarzy narzeka na zbyt dużą ilość karpia. W większości krajów zarybienia są jedynie korektą, jaką się stosuje aby wspomóc dany gatunek lub odbudować rybostan na jakimś odcinku rzeki czy łowisku. 29 ton karpia, jakie wpuszcza okręg katowicki rocznie do wody, to ilość, jaka wywołałaby szok u kogoś z Europy. A to jeden tylko okręg!

Może to zabrzmi śmiesznie - ale właśnie bardzo mocno za brak ryb odpowiadają zarybienia! Gdyby stawiać na tarło naturalne, ochronę limitami i wymiarami, byłoby całkiem inaczej. Stosuje się jednak pokrętną politykę, namieszało się ludziom w głowach.

My w Polsce, musimy kupować ryby od PZW. MUSIMY. To jest wałek, to jest wielki szwindel! Zamiast koła same dbać o swoje wody, każdy musi wypełniać założenia operatu rybackiego, pod groźba zerwania umowy, konsekwencji finansowych. Gdyby koła same zarządzały wodami, działając według określonych wytycznych, byłoby całkiem inaczej. Ale w Polsce ludzie chcą komunizmu, chcą łowić wszędzie i zabierać ryby. Jednak nie chcą za bardzo za to zapłacić. To trochę jakby żądać, aby zbierać plon z pól, przy obsiewaniu których i dbaniu, nie machnęło się ręką. Gdyby więc koło same miało wody i funkcjonowało ze składek, mielibyśmy 'wolny rynek', ludzie sami by wybierali gdzie chcą należeć. A dobre koła, wiedziałyby jak o wody zadbać.

Oczywiście dla niektórych to herezje, to co piszę, jednak musimy zrozumieć, że Polak żywemu nie przepuści. Nie złowi jednej ryby na obiad, ale musi zabrać, zapełnić zamrażarkę, dwie, dać ryby sąsiadom, a nawet rozdawać innym wędkarzom nad wodą, by się nie 'zmarnowały'. To jest dowód na brak wiedzy, na niską świadomość, wręcz fatalną. Co jak co, ale właśnie komercjalizacja wiele tu pomoże. I nie ma sensu podawać przykładów jakiś pojedynczych zbiorników komercyjnych, bo te są różne.

Jurek, piszesz o sobie jako o romantyku, może nie zabierasz ryb, ale wielu ludzi tęskniących za tym co było dawniej, nie wiąże faktów, marzy się im łowienie i zabieranie na potęgę. Bardzo często - wszelkie ograniczenia lub opłaty uważają za komercjalizację, nie rozumiejąc, że polski system jest najgorszy ze wszystkich, co widać po ilości ryb w wodzie. Doszło do tego, ze rybacy na Mazurach obwiniają za wszystko kormorana, podobnie jak i naukowcy z IRŚ, szkoda jednak, ze sami nie widzą, jak ścisły związek z populacją kormorana ma polityka zrównoważonej gospodarki rybackiej. Własnie 'polska wolność', kiepskie prawo i brak kontroli zrobiły wiele złego, teraz trudno to jest odwrócić, trzeba ludzi uświadamiać, wysokie kary nie są też wcale rozwiązaniem.

A moja narracja? Sorry, może rzeczywiście jest 'autorytatywna'. Po części wynika to z faktu, że pomimo kilku lat pisania, tłumaczę to samo 'w koło Macieju' :D Nie żebym do Ciebie miał jakieś pretensje - bardziej włącza mi się samoczynnie taki ton. Sorry jeżeli Cię to uraziło.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 11:05
Luk sorki ale ja bynajmniej śmiem twierdzić,ze komercjalizacja ma się nijak do polityki zrównoważonego gospodarstwa. Jeśli ono było by prowadzone w sposób odpowiedni wszyscy by na tym zyskali, ci którzy chcą łowić, i ci którzy chcą wypoczywać na łonie natury w dziczy, o której ja sam marzę
Komercja to w większości baseny z woda i rybami, które często trzeba natleniać, bo w innym przypadku ryby się poduszą na skutek przerobienia

Natura daje sobie radę sama jeśli jest brak ingerencji człowieka
Owszem trzeba jej w czasach obecnych pomagać, ale liczy się to z nadmiarem wędkarzy którzy jak nie zmienia podladow to nic z tego nie będzie
Ale to nie komercjalizacja lecz uświadamianie i nauczanie
Komercja to jeszcze większe zakazy i nakazy - którym ja mowie NIE
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 18.04.2017, 11:33
Luk sorki ale ja bynajmniej śmiem twierdzić,ze komercjalizacja ma się nijak do polityki zrównoważonego gospodarstwa. Jeśli ono było by prowadzone w sposób odpowiedni wszyscy by na tym zyskali, ci którzy chcą łowić, i ci którzy chcą wypoczywać na łonie natury w dziczy, o której ja sam marzę
Komercja to w większości baseny z woda i rybami, które często trzeba natleniać, bo w innym przypadku ryby się poduszą na skutek przerobienia

Natura daje sobie radę sama jeśli jest brak ingerencji człowieka
Owszem trzeba jej w czasach obecnych pomagać, ale liczy się to z nadmiarem wędkarzy którzy jak nie zmienia podladow to nic z tego nie będzie
Ale to nie komercjalizacja lecz uświadamianie i nauczanie
Komercja to jeszcze większe zakazy i nakazy - którym ja mowie NIE


Bo w Polsce (ok przynajmniej na Mazowszu) właścicielom łowisk komercyjnych wydaje się, że jedyne czego potrzebuje polski wędkarz to wielkie ryby w wodzie, które można wrzucić na fejsa, możliwość wygodnego wypróżnienia się w TOI TOIU i na miejscu zeżarcie kebaba z frytkami zapitego kupionym również na miejscu piwskiem. Dla tych wygód polski wędkarz z grymasem na twarzy pogodzi się z koniecznością wynajęcia maty i wielkiego podbieraka, które to na wodach PZW nie są mu do niczego potrzebne. Wcześniej oczywiście trzeba zarezerwować rozpadający się pomost, na którym nie można spontanicznie zostać dłużej jak biorą ryby, bo o szóstej rano wchodzi na niego inny wędkarz, który to zarezerwował go wcześniej. Jedyny plus tego całego klimatu to wspomniane wcześniej jako takie poczucie bezpieczeństwa poprzez ogrodzenia i monitoring, dzięki temu można wybrać się samemu z dzieckiem na nockę, ale żoną pod wędkarskim parasolem już się nie zajmiesz ;) Z ryb dominuje oczywiście karp i najbardziej modny jesiotr, gdzieniegdzie jeszcze dobrze trzyma się leszcz. Tak to niestety wygląda w okolicach Warszawy.

Mi marzy się normalna woda, jezioro, z krzakami, zielskiem, otoczone lasem i z bogatym, fajnym rybostanem. Żeby był szczupak, lin, piękna wzdręga, gruby leszcz. Pewnie w skali kraju jest kilka fajnych łowisk, których nie znam, choćby Wersminia (tu akurat byłem), na YT chyba nie najgorzej wygląda Hurko tego samego właściciel (znam tylko z filmów). Dyskusja wzięła się chyba też stąd właśnie, że brakuje czegoś pośrodku. Mamy z jednej strony wanny z karpiami i jesiotrami, kiblami i pomościkami oraz wody piękne jak Wisła czy mazurskie jeziora, gdzie ogromna rzesza ludzi ma problem ze złowieniem czegokolwiek ☹
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.04.2017, 11:44
Mariusz, rzecz w tym, że nikt Cie nie zmusza do łowienia na komercjach. Sam sobie chyba wprowadzasz jakieś ograniczenia, bo łowić masz przecież gdzie. Ja rozumiem, gdyby tak normalne wody zabierano jedna po drugiej i robiona z nich takie komercje o jakich piszesz, to byłby problem. Ale one powstają na wodach prywatnych.

Co zaś się tyczy rzekomej gospodarki zrównoważonej i komercjalizacji - to w interesie wędkarzy jak i właściciela jest aby ryba była. Ty zapewne piszesz o małych komercjach, ale w przypadku większych zbiorników, łowiłoby się drapieżniki. Te w większej liczbie, zadbałyby o normalność wody. Byłby duży leszcz, lin, karaś i inne ryby. Mała ilość karpia i amura by nie zaszkodziła. Tak jest na Wersminii właśnie. Bo mówiąc komercjalizacja myślmy o wodach jakie mamy w Polsce. U nas jest to spora liczba pięknych jezior. Obecna gospodarka jednak nakazuje zarybienia i odłowy, i efekt jaki jest widać bardzo dobrze.

No i jeszcze jedno. Co to jest juz ta komercjalizacja wg Was? ;D Bo ja nie zauważam w UK jakiś nacisków, aby zamieniać wody 'naturalne' na komercje. Jest dobry sprzęt, sa nowinki, ale to nijak ma się do samych zbiorników. Jest wolny rynek, i wędkarze sami wybierają gdzie chcą łowić. Dla amatorów dzikich lub półdzikich zbiorników, jest dość spora oferta, jest masa rzek i kanałów. A ilość komercji w UK bierze się stąd, że mało jest wód, w przeciwieństwie do Polski. Angole więc sobie je wykopali ;) Jest co prawda dyktat karpia poniekąd, ale tak jest w wielu krajach, już się od tego odchodzi zresztą...

A polski system gospodarzenia wodami nie ma wiele wspólnego z komercjalizacją. Jest to typowe preferowanie pewnego sektora kosztem drugiego. Bo polski naukowiec z IRŚ myśli o rybakach i o rybactwie, nie widzi tego tak jak my, gdzie dla nas jest przemysł wędkarski i powiązany z nim turystyczny. Ktoś kto potrafi zarządzać, tak by to wypośrodkował, aby i jednym i drugim było dobrze. Ale to Polska, niekoniecznie myśli się o obywatelach, bardziej dla 'ich dobra' robi się dobrze jakimś wąskim grupom, biznesom. Co jak co, ale to właśnie brak komercjalizacji jest problemem - bo ludzie myślący naprawdę o środowisku wszystko by ładnie ustawili, i to tak, że na pewno wody by na tym nie ucierpiały, lecz zyskały.

Mariusz, o czym my zresztą mówimy? Przecież już wkrótce wybetonują i zrównają dwie największe polskie rzeki. Czy to jest komercjalizacja? Według mnie nie, ja mówię o innej :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Hanger w 18.04.2017, 11:44
Myślę, że Luk poruszył tu co najmniej ważne kwestie jak dla mnie, do których chciałbym się odnieść:
1. Kiepskie prawo i brak kontroli - prawo mamy rzeczywiście z zamierzchłych czasów i nie przystające do rzeczywistości. Brak kontroli - z tym też jest bardzo słabo. Słuchałem kiedyś audycji, w której wypowiadał się strażak rybacki o tym jak to im ciężko wszystko obrobić bo jest ich 5 na całe województwo (mieszkam w warmińsko-mazurskim :)). O tym już jednak było. Moim zdaniem największy problem leży w egzekwowaniu przepisów i dotyczy to nie tylko wędkarstwa ale praktycznie każdej dziedziny życia w Polsce. Polak jest nauczony, że jeśli ktoś go nawet złapie i wlepi mandat to nie znaczy jeszcze, że za ten mandat zapłaci (wide mandaty drogowe). Przepisy przepisami ale jeśli nie będzie nieuchronności kary to żaden Wacław czy Krecik nie będzie ich przestrzegał.
2. Komercjalizacja - myślę, że większość nie rozumie o co tutaj chodzi Lukowi. Komercjalizacja w angielskim wydaniu to nie wanna z rybami wykopana gdzieś na rżysku i zapuszczona karpiem (nie tylko :)) To dla mnie także dzikie śródleśne jeziorka z pięknym linem i karasiem złocistym. Owszem z małą infrastrukturą typu parking i fuj-fujki ale przede wszystkim z rybami. Prywatny właściciel jakby zobaczył jaki interes z tego może ciągnąć to moim zdaniem znacznie lepiej zadbałby o wodę, jej rybostan i kontrolowanie wędkarzy. No i tu pojawia się problem. Czy jesteśmy na to gotowi? Większość z forumowiczów ma pewnie złe skojarzenia (i słusznie) z przemianami ustrojowymi i z tzw. dzikim kapitalizmem. Wiadomo w większości np. gospodarstwa rybackie dziedziczyli ludzie słusznie minionej nomenklatury, których jedynym interesem było jak najwięcej z wody wyciągnąć przy minimalnych nakładach własnych. Niestety te układy trwają w wielu wypadkach do dziś i są mocno scementowane. Czy jest szansa, że pojawi się w tej branży wystarczająca ilość "rozumnego kapitału" żeby uratować choć część wód i na tym zarobić?
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 11:48
Luk sorki ale ja bynajmniej śmiem twierdzić,ze komercjalizacja ma się nijak do polityki zrównoważonego gospodarstwa. Jeśli ono było by prowadzone w sposób odpowiedni wszyscy by na tym zyskali, ci którzy chcą łowić, i ci którzy chcą wypoczywać na łonie natury w dziczy, o której ja sam marzę
Komercja to w większości baseny z woda i rybami, które często trzeba natleniać, bo w innym przypadku ryby się poduszą na skutek przerobienia

Natura daje sobie radę sama jeśli jest brak ingerencji człowieka
Owszem trzeba jej w czasach obecnych pomagać, ale liczy się to z nadmiarem wędkarzy którzy jak nie zmienia podladow to nic z tego nie będzie
Ale to nie komercjalizacja lecz uświadamianie i nauczanie
Komercja to jeszcze większe zakazy i nakazy - którym ja mowie NIE


Bo w Polsce (ok przynajmniej na Mazowszu) właścicielom łowisk komercyjnych wydaje się, że jedyne czego potrzebuje polski wędkarz to wielkie ryby w wodzie, które można wrzucić na fejsa, możliwość wygodnego wypróżnienia się w TOI TOIU i na miejscu zeżarcie kebaba z frytkami zapitego kupionym również na miejscu piwskiem. Dla tych wygód polski wędkarz z grymasem na twarzy pogodzi się z koniecznością wynajęcia maty i wielkiego podbieraka, które to na wodach PZW nie są mu do niczego potrzebne. Wcześniej oczywiście trzeba zarezerwować rozpadający się pomost, na którym nie można spontanicznie zostać dłużej jak biorą ryby, bo o szóstej rano wchodzi na niego inny wędkarz, który to zarezerwował go wcześniej. Jedyny plus tego całego klimatu to wspomniane wcześniej jako takie poczucie bezpieczeństwa poprzez ogrodzenia i monitoring, dzięki temu można wybrać się samemu z dzieckiem na nockę, ale żoną pod wędkarskim parasolem już się nie zajmiesz ;) Z ryb dominuje oczywiście karp i najbardziej modny jesiotr, gdzieniegdzie jeszcze dobrze trzyma się leszcz. Tak to niestety wygląda w okolicach Warszawy.

Mi marzy się normalna woda, jezioro, z krzakami, zielskiem, otoczone lasem i z bogatym, fajnym rybostanem. Żeby był szczupak, lin, piękna wzdręga, gruby leszcz. Pewnie w skali kraju jest kilka fajnych łowisk, których nie znam, choćby Wersminia (tu akurat byłem), na YT chyba nie najgorzej wygląda Hurko tego samego właściciel (znam tylko z filmów). Dyskusja wzięła się chyba też stąd właśnie, że brakuje czegoś pośrodku. Mamy z jednej strony wanny z karpiami i jesiotrami, kiblami i pomościkami oraz wody piękne jak Wisła czy mazurskie jeziora, gdzie ogromna rzesza ludzi ma problem ze złowieniem czegokolwiek ☹


A w/w restrykcje nawiązują do wyciagnięcia jeszcze większej kasy z kieszeni wędkarza, poprzezkomercjaluzacje właśnie >:O Bo kto właścicielowi zabroni !?

Na stawach sekcyjnych, czy tez koła masz prawo się jeszcze odezwać, a w większym gronie coś zmienić. Na komercji - nie podoba się to won

Co do bezpieczeństwa - to masz racje, śle to znowu sprowadza się do kultury osobistej i podejścia do wędkarstwa

Jak ludzie sami nie zaczną myślec pozytywnie - ze to jest dla nas, dla naszego dobra
To nic tego nie zmieni, nawet najlepszy zarząd jaki może się tylko zamarzyć

A tak wszystko w tych dyskusjach sprowadza się  do jednego- do sączenia jadu wobec zarządu głównego i nic po za tym
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 18.04.2017, 11:55
Na stawach sekcyjnych, czy tez koła masz prawo się jeszcze odezwać, a w większym gronie coś zmienić. Na komercji - nie podoba się to won

Prawo rynku.Jak wchodzę do klubu i nie podoba mi się muzyka to zmieniam lokal. Jak w restauracji nie smakuje mo jedzenie, to następnym razem zjem w innej. Tak samo jest z łowiskami.

Co do bezpieczeństwa - to masz racje, śle to znowu sprowadza się do kultury osobistej i podejścia do wędkarstwa

Dla mnie jedyny plus komercji w takim wydaniu, w jakim jest w moich okolicach. Jak mnie kiedyś dociśnie, że muszę jechać na nockę i zupełnie nie znajdę towarzystwa, to w ostateczności ten jeden raz w roku się skuszę :) Ale... coś ostatnio wypatrzyłem, ładny kawałek drogi ode mnie, niedługo sprawdzę, może okaże się ta woda inna niż z moich wyobrażeń ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 12:00
Mariusz, rzecz w tym, że nikt Cie nie zmusza do łowienia na komercjach. Sam sobie chyba wprowadzasz jakieś ograniczenia, bo łowić masz przecież gdzie. Ja rozumiem, gdyby tak normalne wody zabierano jedna po drugiej i robiona z nich takie komercje o jakich piszesz, to byłby problem. Ale one powstają na wodach prywatnych.

Co zaś się tyczy rzekomej gospodarki zrównoważonej i komercjalizacji - to w interesie wędkarzy jak i właściciela jest aby ryba była. Ty zapewne piszesz o małych komercjach, ale w przypadku większych zbiorników, łowiłoby się drapieżniki. Te w większej liczbie, zadbałyby o normalność wody. Byłby duży leszcz, lin, karaś i inne ryby. Mała ilość karpia i amura by nie zaszkodziła. Tak jest na Wersminii właśnie. Bo mówiąc komercjalizacja myślmy o wodach jakie mamy w Polsce. U nas jest to spora liczba pięknych jezior. Obecna gospodarka jednak nakazuje zarybienia i odłowy, i efekt jaki jest widać bardzo dobrze.

No i jeszcze jedno. Co to jest juz ta komercjalizacja wg Was? ;D Bo ja nie zauważam w UK jakiś nacisków, aby zamieniać wody 'naturalne' na komercje. Jest dobry sprzęt, sa nowinki, ale to nijak ma się do samych zbiorników. Jest wolny rynek, i wędkarze sami wybierają gdzie chcą łowić. Dla amatorów dzikich lub półdzikich zbiorników, jest dość spora oferta, jest masa rzek i kanałów. A ilość komercji w UK bierze się stąd, że mało jest wód, w przeciwieństwie do Polski. Angole więc sobie je wykopali ;) Jest co prawda dyktat karpia poniekąd, ale tak jest w wielu krajach, już się od tego odchodzi zresztą...

A polski system gospodarzenia wodami nie ma wiele wspólnego z komercjalizacją. Jest to typowe preferowanie pewnego sektora kosztem drugiego. Bo polski naukowiec z IRŚ myśli o rybakach i o rybactwie, nie widzi tego tak jak my, gdzie dla nas jest przemysł wędkarski i powiązany z nim turystyczny. Ktoś kto potrafi zarządzać, tak by to wypośrodkował, aby i jednym i drugim było dobrze. Ale to Polska, niekoniecznie myśli się o obywatelach, bardziej dla 'ich dobra' robi się dobrze jakimś wąskim grupom, biznesom. Co jak co, ale to właśnie brak komercjalizacji jest problemem - bo ludzie myślący naprawdę o środowisku wszystko by ładnie ustawili, i to tak, że na pewno wody by na tym nie ucierpiały, lecz zyskały.

Mariusz, o czym my zresztą mówimy? Przecież już wkrótce wybetonują i zrównają dwie największe polskie rzeki. Czy to jest komercjalizacja? Według mnie nie, ja mówię o innej :D


Luk ja mowie o takiej komercjalizacji, o której i Ty piszesz - chyba :)
Podałem przykład umieszczając przesadzone fotki :P

Jak pisałem wcześniej Luk komercjalizacja nie ma nic wspólnego z kultura łowienia
Wprowadza to bardziej rygorystyczne warunki użytkowania o których to kolega wyżej wspomniał, nic po za tym - bo i chamstwo na komercjach spotkasz
Przykład ze komercjalizacja wychowuje, jak dla mnie jest nie trafiony

Pewnie ze mam wybór, mam gdzie łowić. I o dziwo o komercje w Nl - nie powiem ze trudno , bo są ale jest ich jak na lekarstwo

Większość wód, to wody ogólno dostępne i gospodarka wodna działa. Dlatego twierdze ze komercjalizacja to nie lekarstwo.
A wręcz zakazy i nakazy
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 12:09
Na stawach sekcyjnych, czy tez koła masz prawo się jeszcze odezwać, a w większym gronie coś zmienić. Na komercji - nie podoba się to won

Prawo rynku.Jak wchodzę do klubu i nie podoba mi się muzyka to zmieniam lokal. Jak w restauracji nie smakuje mo jedzenie, to następnym razem zjem w innej. Tak samo jest z łowiskami.

Co do bezpieczeństwa - to masz racje, śle to znowu sprowadza się do kultury osobistej i podejścia do wędkarstwa

Dla mnie jedyny plus komercji w takim wydaniu, w jakim jest w moich okolicach. Jak mnie kiedyś dociśnie, że muszę jechać na nockę i zupełnie nie znajdę towarzystwa, to w ostateczności ten jeden raz w roku się skuszę :) Ale... coś ostatnio wypatrzyłem, ładny kawałek drogi ode mnie, niedługo sprawdzę, może okaże się ta woda inna niż z moich wyobrażeń ;)


Słusznie prawisz
Lecz jak poczytasz, to wyczytasz ze nie jestem wrogiem prywatnych stawów
Lecz globalnej komercjalizacji, która nie ma nic wspólnego z kulturą łowienia :-\
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.04.2017, 12:49
Luk ja mowie o takiej komercjalizacji, o której i Ty piszesz - chyba :)
Podałem przykład umieszczając przesadzone fotki :P

Jak pisałem wcześniej Luk komercjalizacja nie ma nic wspólnego z kultura łowienia
Wprowadza to bardziej rygorystyczne warunki użytkowania o których to kolega wyżej wspomniał, nic po za tym - bo i chamstwo na komercjach spotkasz
Przykład ze komercjalizacja wychowuje, jak dla mnie jest nie trafiony

Pewnie ze mam wybór, mam gdzie łowić. I o dziwo o komercje w Nl - nie powiem ze trudno , bo są ale jest ich jak na lekarstwo

Większość wód, to wody ogólno dostępne i gospodarka wodna działa. Dlatego twierdze ze komercjalizacja to nie lekarstwo.
A wręcz zakazy i nakazy

Mariusz, Ty piszesz o jakieś dzikiej komercjalizacji, ja o całkiem innej ;D

Może po krótce. Wędkarze dzierżawią większość wód w Polsce, jesteśmy największa grupą hobbystyczną w Polsce, zrzeszonych jest o wiele mniej osób, ponieważ wody są fatalne. Jako taka grupa, powinniśmy mieć specjalne względy. I nie chodzi mi tu wcale o działanie na szkodę środowiska.

Biznes wędkarski, to nie tylko komercje, firmy zanętowe, przynętowe czy sprzętowe, to też są sklepy wędkarskie, agroturystyka, ośrodki zarybieniowe, także przewodnicy, lokalne uslugi. W UK szacuje się, ze 37 000 osób pracuje w branży wędkarskiej, myślę, że w Polsce tez jest to spora ilość ludzi. Tak więc trzeba patrzeć na wszystko przez pryzmat 'komercjalizacji', rozumianej jako działaniu na rzecz zaspokajania potrzeb wędkarzy, co znów jest działaniem dla dobra samej branży. Prawo powinno być takie, aby pogodzić zarówno ochronę środowiska, jak też i interes wędkarzy i przemysłu. Samo zaspokajanie potrzeb wędkarzy, to nie tylko tworzenie komercji oczywiście, to również działanie takie, aby było 'dziko'. Klient nasz pan! Oczywiście w tym trzeba ująć też interes innych grup uzytkowników wód, rybaków, turystów...

Niestety, w Polsce nie myśli się w tych kategoriach. Podatki są bardzo wysokie i hamują rozwój handlu (sama różnica w VAT jest spora i ma wpływ na ceny w UK i Polsce), prawo zaś faworyzuje rybaków i ośrodki zarybieniowe, jak również i takie instytucje jak IRŚ. Państwo nie ma z dzierżawy wód nic (opłaty dzierżawne to kropla w morzu kosztów jakie wynikają z działalności PSR, strat spowodowanych kłusownictwem), z drugiej strony zaś dojeżdża przemysł wędkarski. Ryb nie ma, ludzie są niezadowoleni, nie ma wędkarskiej promocji rejonów, nie daje się możliwości gminom, aby zainwestowały w wody, które leżą na ich terenach. Zyskują nieliczni, traci większość. To jest polski system...

Dlatego w innych krajach jest lepiej. Płaci się, jednocześnie są i ryby, i środowisko na tym zyskuje, wszystko daje się pogodzić. Tylko u nas to nie działa!

Dlatego komercjalizacja widziana z perspektywy zatłoczonego łowiska komercyjnego, to trochę wypaczone pojęcie tego o co mi chodzi. Na pewno może być lepiej, wędkarzom, branży wędkarskiej i powiązanej z nią, samym wodom i to wszystko odbywać się może z korzyścią dla środowiska jak tez i dla państwa, które może czerpać zyski z wędkarstwa, i to wcale nie małe. Nie trzeba niszczyć przyrody, szkodzić ekosystemom, można robić wszystko tak, aby każdy na tym korzystał. Skoro udaje się we wszystkich innych krajach, dlaczego nie w Polsce???
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 13:24
Luk jak juz pisałem mentalność musi się zmienić
Na co dowodem jest ze nie na każdej wodzie w Polsce tak jest, jak piszesz
Zeby nie było nie wkładam wszystkich do jednego wora

To koła zarządzają jednostkami, i na niektórych wodach jest naprawdę fajnie- z natura jak i rybostanem

To koło zarządza, koło decyduje a wsród nich ludzie - wędkarze, co i jak jak poprawić jak polepszyć. Jedni idą w komercjalizację, robią z łowisk ośrodki rekreacyjne.  Inni zaś pilnują dobra wędkarza
Mowie tu o mniejszych kołach, bo w takich najłatwiej o ład i porządek, ponieważ zawsze się znajdzie taki, któremu pysk prezesa nie pasuje i będzie pyskówki urządzał, i namawiał - jak to jest źle, znajdując tysiące pierdół aby tylko osiągnąć cel

Bede tym razem Ja powtarzał jak mantrę - Luk póki mentalność się nie zmieni nie zmieni się nic

Na co przykładem są moje wypowiedzi wcześniejsze, teraz- jak to się odbywa w Nl można ? można
Może są i jakiś tarcia na górze ( ba nie wierze ze nie ma ) ale jakoś to działa.
Są sprzeczki miedzy okręgami czego dowodem są pozwolenia, które niestety trzeba wykupować na inne regiony w Holandii
Ale ryby są
A najbardziej wiatraki psiocza na Polaków wedkujacych tutaj
Jak myślisz dlaczego?
Przecierz inny kraj inne reguły, nie dewastujące gospodarką wodną

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 13:31
A i dodam ze przytaczałeś wcześniej inne przykłady komercjalizacji, pisząc o pijanych awanturnikach
Nie chce wertować teraz twoich wypowiedzi, ale mam nieodparte wrażenie ze odbiegłem trochę od tematu

Pisząc wcześniej o sprzątaniu, alkoholu i ze komercjalizacja może wychować
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Frankestin w 18.04.2017, 14:03
Długo się wahałem i w końcu postanowiłem się włączyć do dyskusji.

Jestem jak najbardziej za komercjalizacją wód w Polsce, każda woda potrzebuję gospodarza który będzie o nią dbał. Życie pokazuje, że PZW jest dalekie od bycia dobrym gospodarzem. Wg. mnie dobry gospodarz to taki, który dba o wody i jest przy swojej wodzie codziennie zamiast sterować wszystkim z biura gdzieś tam w mieście. W mentalności dużej części ludzi wody PZW są "państwowe" - czytaj dosłownie niczyje. A na takich wodach można robić wszystko, jeśli tylko nikt nie widzi. A nie widzi dlatego, że gospodarza nie ma nad wodą. Stąd sieci, prąd, granaty, ościenie i wszystko co tylko możliwe do zabicia jak największej ilości ryb.

Ja nie potrzebuję mieć dostępu na wszystkie wody w regionie, wolę wybrać te łowiska, które mnie interesują. A wybiorę te na których można coś złapać, bo ktoś dba konkretnie o to łowisko. Naprawdę są w tym kraju super akweny skomercjalizowane (dla przykładu z moich okolic: Miłoszewo czy też Wygonin). Nie są to małe stawy tylko duże jeziora. Jeśli uda mi się zrobić 3 duże zasiadki w tym roku to będzie naprawdę sukces, ale wybiorę wodę na której mam szansę fajnie połowić. Dlaczego mam płacić niską składkę PZW rozkładającą się na 100 czy 200 akwenów skoro łowię na mniej niż 10? Jeżeli 300 PLN składki podzielimy na 100 akwenów mamy około 3 PLN na akwen, czyli nic. A ja chcę łowić ryby i mieć z tego frajdę.

Plany wydatków na ten rok są takie:
- Morze 140 PLN
- zasiadka Miłoszewo: jakieś 100 PLN
- zasiadka Wygonin: jakieś 100 PLN
- rzeka Wieprza: 180 PLN
- inne komercje: 10 * 20 PLN = 200 PLN

Łącznie 720 PLN z czego morze i Wieprza jest wykupiona cały rok. Wszędzie zwykle łowię i mam naprawdę zróżnicowane łowiska. Więc po co mi wody PZW?

Właścicielem łowiska nie muszą być osoby prywatne, mogą być stowarzyszenia ale nie oszukujmy się, nikt nie chce pracować za darmo. Wszystko musi kosztować i na to właśnie idą pieniądze które płacę. Jeśli łowisko nie będzie dla mnie atrakcyjne to je po prostu zmieniam i już nie płacę.

PZW jest natomiast jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji :)

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: ptaku_1 w 18.04.2017, 14:13
PZW jest natomiast jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji :)

Ten tekst jest tak prawdziwy żę pozwoliłem sobie dodać go sobie do stopki :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 18.04.2017, 14:16
Haha, dobre :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 14:20
Długo się wahałem i w końcu postanowiłem się włączyć do dyskusji.

Jestem jak najbardziej za komercjalizacją wód w Polsce, każda woda potrzebuję gospodarza który będzie o nią dbał. Życie pokazuje, że PZW jest dalekie od bycia dobrym gospodarzem. Wg. mnie dobry gospodarz to taki, który dba o wody i jest przy swojej wodzie codziennie zamiast sterować wszystkim z biura gdzieś tam w mieście. W mentalności dużej części ludzi wody PZW są "państwowe" - czytaj dosłownie niczyje. A na takich wodach można robić wszystko, jeśli tylko nikt nie widzi. A nie widzi dlatego, że gospodarza nie ma nad wodą. Stąd sieci, prąd, granaty, ościenie i wszystko co tylko możliwe do zabicia jak największej ilości ryb.

Ja nie potrzebuję mieć dostępu na wszystkie wody w regionie, wolę wybrać te łowiska, które mnie interesują. A wybiorę te na których można coś złapać, bo ktoś dba konkretnie o to łowisko. Naprawdę są w tym kraju super akweny skomercjalizowane (dla przykładu z moich okolic: Miłoszewo czy też Wygonin). Nie są to małe stawy tylko duże jeziora. Jeśli uda mi się zrobić 3 duże zasiadki w tym roku to będzie naprawdę sukces, ale wybiorę wodę na której mam szansę fajnie połowić. Dlaczego mam płacić niską składkę PZW rozkładającą się na 100 czy 200 akwenów skoro łowię na mniej niż 10? Jeżeli 300 PLN składki podzielimy na 100 akwenów mamy około 3 PLN na akwen, czyli nic. A ja chcę łowić ryby i mieć z tego frajdę.

Plany wydatków na ten rok są takie:
- Morze 140 PLN
- zasiadka Miłoszewo: jakieś 100 PLN
- zasiadka Wygonin: jakieś 100 PLN
- rzeka Wieprza: 180 PLN
- inne komercje: 10 * 20 PLN = 200 PLN

Łącznie 720 PLN z czego morze i Wieprza jest wykupiona cały rok. Wszędzie zwykle łowię i mam naprawdę zróżnicowane łowiska. Więc po co mi wody PZW?

Właścicielem łowiska nie muszą być osoby prywatne, mogą być stowarzyszenia ale nie oszukujmy się, nikt nie chce pracować za darmo. Wszystko musi kosztować i na to właśnie idą pieniądze które płacę. Jeśli łowisko nie będzie dla mnie atrakcyjne to je po prostu zmieniam i już nie płacę.

PZW jest natomiast jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji :)




NO! Polać mu! :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: maciek_krk w 18.04.2017, 14:22
Jeśli łowisko nie będzie dla mnie atrakcyjne to je po prostu zmieniam i już nie płacę.

Świetna i celna uwaga! :bravo: :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 18.04.2017, 14:27
Jeśli łowisko nie będzie dla mnie atrakcyjne to je po prostu zmieniam i już nie płacę.

Świetna i celna uwaga! :bravo: :thumbup:

Dotyczy również kobiet.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 14:44
No i mądrze piszesz odnosząc się do PZW nigdy nie stwierdziłem ze PZW, to jedyna droga do sukcesu
Tylko z tym ze chyba nie o takiej komercjalizacji piszemy
Ja mam na myśli komercje
Cyt:komercja
1. «działalność nastawiona jedynie na osiągnięcie zysku; też: produkty takiej działalności»
I takie przykłady przytaczane były z UK
o tym juz wspominałem

A jeśli chodzi o zarządzanie przez spółkę skarbu panstwa czyt: komercjalizacji i prywatyzacji, przekształcenie łowiska z przedsiębiorstwa państwowego w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa – w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółki akcyjnej.
Byl bym za - gdyby to było dla nas, a nie dla ludzi na stołkach. Którzy z wędkarstwem nie mieli nic wspólnego. A tylko wywodzą się z parti która wygrała wybory
Dokładnie wspomniałem o stylu zarządzania w małych kołach, które sobie radzą wraz z wędkarzami
I to jest gospodarz który jest na miejscu a nie prezes w fotelu

Wszystko w rękach działaczy którzy podchodzą z pasja a nie dla kasy
Dla kasy, to większość się zainteresuje tylko aby odbębnić swoje 8 h i doczekać do 15tego



 
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 14:53
Ogólnie mam gdzieś konwenanse, więc napisze co czuję. Mimo, że bardzo szanuję przyrodę i ogólnie pojętą naturę, to mam w dupie szum drzew, śpiew ptaszków, kumkanie żabek i odgłos ciszy! Mnie interesują ryby! Ryby wielkie, małe, piękne i brzydkie! Ja i cała rzesza wędkarzy,  chce łowić a nie słuchać ochujałych nic nie wnoszących ‘naturalnych’ dźwięków! Chcę i mogę, za ‘dobre’ łowienie zapłacić w miarę duże pieniądze. Oczywiście domagam się w tej cenie , w miarę spokojnego łowiska, które da mi poniekąd pole do prywatnego przeżywania mojej przygody.
Nie interesuje mnie wspominanie dawnych, w tej chwili nic nie wnoszących już czasów, interesuje mnie adrenalina, za którą ja, moja rodzina i przyjaciele są skłonni zapłacić dobre pieniądze.
Więc, jeżeli ktoś mądry i ogarnięty, zapewni mi takie warunki, to zarobi na mnie i na moich przyjaciołach dobre pieniądze. Pieniądze, które z miłą chęcią wydamy za dobrą, wędkarską przygodę. I mam głęboko w dupie ludzi, którzy uważają, że wyniki na ‘takiej’ wodzie są gorszę od wyników na dzikiej wodzie PZW! Dlaczego? A dlatego, że jeszcze sam do niedawna tak myślałem!
Dzisiaj wiem, jak mocno myliłem się w tej sprawie :(
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.04.2017, 15:03
No i zrobiła się dyskusja! :thumbup:

 :D :D :D

Jędrzej wyraził się chyba najbardziej dobitnie i na temat. To jest głos dużej części wędkarzy właśnie, Frankestin - tu również trudno się nie zgodzić.

Fajnie jakby ktoś z rządu zrozumiał co za rak toczy polskie wędkarstwo. Obawiam się jednak, że będzie jeszcze gorzej, bo zapewne rząd w szukaniu oszczędności i pogonią za 'uszczelnianiem' systemu podatkowego, dowali i nam.

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 15:20
Komercja czy PZW to te same wyniki nikt nie twierdzi ( bynajmniej ja ) ze jest inaczej. Na co wskazują wpisy kolegów łowiących tu czy tam, a rzekł bym nawet że na PZW wyniki bywają czasem dużo lepsze od komercji

A jeśli ktoś chce płacić niech płaci, nic mi do tego
Cała rzecz rozbija się o sposoby łowienia i warunki w jakich łowi
Jeden lubi blond kobiety, drugi brunetki :P  ( łono natury, zgiełk ) -  i tu się zgadzamy, bo to i Ja mam tez w dupie, kto gdzie łowi, nie mi oceniać. Mam tez parę innych rzeczy w dupie, o których nie wypada wspominać 8)
Od tak pogadaliśmy sobie ;)


Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: pawel899 w 18.04.2017, 16:05
Wiadomo jak jest komercja komercji nie równa... tak samo jest z wodami PZW. W zeszłym roku wyrobiłem kartę i byłem pełen zapału i nadziei, że coś tam będzie się łowić, nie spodziewałem się wielkich wyników, ale to co spotkało mnie nad wodami PZW w mojej okolicy to dramat.
Wiadomo można jeździć kawałek dalej i łowić na PZW, ale uważam, że jak mam już jechać X km to lepiej pojechać na wodę na której są ryby, a czy je złapię to kwestia szczęścia/umiejętności.

Najgorsze nad wodami PZW wcale nie był brak wielkich okazów, ale słuchanie tekstów:
"Jak wpuścili karpia to chociaż było co łowić i do domu zabrać"
"Co będziesz wypuszczać, bierz do domu"
"Czemu wypuściłeś ? Bo nie zabieram ryb, "Trzeba było mi dać, ja bym wziął"
Niestety kilka takich osób spotkałem i cały czas poświęcony na relaks poszedł w niepamięć bo już człowiek zły. >:O

Tak że myślę że kolega MrProper ma rację, niech każdy łowi co chce, jak chce a innym nic do tego :) (oczywiście wszystko zgodnie z przepisami,regulaminami itd.) :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 18.04.2017, 16:43
Witam

Ja powiem krótko, nigdy nie łowiłem na komercji i nie mam zamiaru. Albo powiem inaczej, musiałbym się z ch*** na głowę zamienić, żeby łowić na takich łowiskach. Czyli wyraziłem się krótko i na temat.

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 16:45
Witam

Ja powiem krótko, nigdy nie łowiłem na komercji i nie mam zamiaru. Albo powiem inaczej, musiałbym się z ch*** na głowę zamienić, żeby łowić na takich łowiskach. Czyli wyraziłem się krótko i na temat.

Pozdrawiam




Pyza, a rozwiń zaznaczoną myśl? Chcesz powiedzieć, że wszyscy co łowią na komercjach, to są chuje?
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Semit w 18.04.2017, 17:02
Jędrzej, to powiedzenie ogólne, które dotyczy tylko autora, po co szukasz drugiego dna w jego wypowiedzi.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 17:05
Wiadomo jak jest komercja komercji nie równa... tak samo jest z wodami PZW. W zeszłym roku wyrobiłem kartę i byłem pełen zapału i nadziei, że coś tam będzie się łowić, nie spodziewałem się wielkich wyników, ale to co spotkało mnie nad wodami PZW w mojej okolicy to dramat.
Wiadomo można jeździć kawałek dalej i łowić na PZW, ale uważam, że jak mam już jechać X km to lepiej pojechać na wodę na której są ryby, a czy je złapię to kwestia szczęścia/umiejętności.

Najgorsze nad wodami PZW wcale nie był brak wielkich okazów, ale słuchanie tekstów:
"Jak wpuścili karpia to chociaż było co łowić i do domu zabrać"
"Co będziesz wypuszczać, bierz do domu"
"Czemu wypuściłeś ? Bo nie zabieram ryb, "Trzeba było mi dać, ja bym wziął"
Niestety kilka takich osób spotkałem i cały czas poświęcony na relaks poszedł w niepamięć bo już człowiek zły
. >:O

Tak że myślę że kolega MrProper ma rację, niech każdy łowi co chce, jak chce a innym nic do tego :) (oczywiście wszystko zgodnie z przepisami,regulaminami itd.) :thumbup:

 :thumbup:
Dokładnie o tym piszę i przedstawiam swoje ( i nie tylko swoje ) zdanie. Nie muszę łowić, wielkich okazów, aby się zrelaksować. Lubię śpiew ptaszków :) jak i kumkanie żabek :)  podczas wypoczynku.  Lubię gdy nie ma zgiełku, i tego całego ciągu za cywilizacją i rywalizacją w życiu codziennym. To nazywam relaksem

Jak komuś nie pasuje jedna woda PZW zawsze może zmienić na inną- tak jak to jest argumentowane w przypadku komercji.

A to co pogrubiłem w twojej wypowiedzi, to jest to o czym cały czas napominam. mentalność ludzi, mentalność musi się zmienić i wtedy będzie tak jak chyba "wszyscy" pragniemy

Tak podchodzę do wędkarstwa, i mam takie nie inne zdanie a Co, Kto ? mi zabroni :D

Szanuje zdanie innych, nie miałem nigdy go w dupie, choć mogłem się nie zgadzać.
No ale, doświadczenie życiowe weryfikuje :)


 
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 18.04.2017, 17:26
Panowie, jeśli ja łowię w jeziorach będących od zawsze we władaniu gospodarstwa rybackiego, które sprzedaje stosowne zezwolenia, to gdzie ja łowię? Bo już się pogubiłem...

Rzadko piszemy o takich wodach, a szkoda. Prawda jest taka, że łowiska należące do PZW, w porównaniu do wód dzierżawionych przez gospodarstwa rybackie, to eldorado. Na spółki rybackie nie ma siły, można tych ludzi jedynie pocałować w dzyndzel. U nich wszystko zawsze się zgadza - ilość ryb w zbiornikach, ilość zarybień, ilość odłowów, napięcie w agregatach... Teksty typu "nie potraficie łowić" wytrącają wszelkie sensowne argumenty z rąk niezadowolonych. Umiałem, ale, k...a, zapomniałem :)

Popełniłem kiedyś teks, na blogu, który tyczył właśnie całej tej sytuacji. Pozwolę sobie wkleić go tutaj.

Jak się dowiedziałem, że nie potrafię łowić

Tak się składa, że od zawsze wędkuję na jeziorach, których dzierżawcą jest spółka rybacka. Firma jest w pełni prywatna. Kiedyś, przed transformacją polityczno-gospodarczą, gospodarzem tych wód było Państwowe Gospodarstwo Rybackie, które robiło wszystko, żeby wyławiać niesamowite ilości ryb, jednak nigdy nie doszło do sytuacji, że w jakimś momencie ich zabrakło. To zastanawiające, bo wędkarze pomagali rybakom z całych sił, z niesamowitą determinacją, czasem wręcz opętani obsesją wyławiana wszystkiego, co miało chociaż kawałek płetwy. Jedno ze wspomnianych jezior jest ogromne - jego długość wynosi kilkanaście kilometrów, a maksymalna głębokość dochodzi do kilkunastu metrów. Było to królestwo leszczy i sandaczy. Istotne jest tutaj słowo "było", ale o tym za chwilę. Miejsca w miarę łatwo dostępne były dzień w dzień oblegane przez miejscowych, okolicznych i takich wędkarzy, którzy przybywali pociągami z odległych miejscowości. Znalezienia jakiegokolwiek wolnego miejsca często graniczyło z cudem, szczególnie w dni wolne do pracy. W tamtych czasach odnosiłem wrażenie, że jestem naocznym świadkiem akcji "Cała Polska wędkuje na Jeziorze X.". Nie było nietypowym, gdy ktoś łowił dwoma wędziskami spławikowymi i jedną gruntową, na haku której była zazwyczaj mała rybka. Jeszcze mniej dziwiło, gdy w siatkach, obok wspaniałych leszczy, lądowały piękne sandacze. Wyniki w granicach dwudziestu czy trzydziestu kilogramów leszczy nie robiły na nikim wrażenia. Najsilniejsi pakowali wszystkie ryby do plecaków, a następnie wsiadali na rowery. Bywało, że tymi rowerami dojeżdżali na stację PKP, żeby wsiąść do pociągu. Jednak nie do byle jakiego, zazwyczaj do tego, który jechał przez Bydgoszcz. Cóż, były czasy, były ryby, byli silni ludzie. Błędem jednak byłoby zakładać, że dziś już nie ma silnych ludzi, to oczywiste. Problem jest innej natury.

Nastał jednak taki czas, a było to po zmianie gospodarza wód, że coś się zaczynało nie zgadzać w wędkarskich siatkach. Wszyscy zachodzili w głowę i pytali: co za czort? Gdzie leszcze, gdzie sandacze? Na zadawane pytania nikt nie odpowiadał, bo kto niby miał to robić. Lata mijały, a wraz z nimi znikali wędkarze znad jeziora. Doszło do naturalnej selekcji, zostali tylko ci, którzy byli prawdziwymi pasjonatami. Jeszcze później nawet ci pasjonaci zaczęli znikać. Została garstka najtwardszych z twardych. Gdy dostęp do internetu stał się powszechny, wędkarze zaczęli dyskutować na pewnym forum wędkarskim o swoim losie. Jakie było ich zdziwienie, gdy ktoś zaczął odpowiadać na ich różnorakie pytania, między innymi również na zarzuty o niegospodarność. Robił to przedstawiciel wspomnianej wcześniej spółki rybackiej, nie kto inny. Cóż, nie było łatwo przełknąć argumenty, które zaserwował samozwańczy rzecznik. Diagnoza była jak ta, gdy lekarz latem informuje pacjenta, żeby już nie inwestował w jesienne ubrania, a już tym bardziej w narty. Okazało się, że my wszyscy nie potrafimy łowić! Tak, jesteśmy nieudacznikami, którzy nie mają pojęcia o jakimkolwiek wędkowaniu. Są leszcze, sandacze, nawet sumy są, tylko nawlekać robaki na haki! Całe szczęście, że znamienne słowa nie wywołały fali samobójstw, ale faktem jest, że smród sprawy czuć do dziś.

Moja natura jest taka, że jeśli kompetentna osoba coś mi tłumaczy, to ja jej generalnie wierzę i ufam. Tak było w omawianym przypadku. Już zacząłem kombinować, co mogło spowodować taki spadek mojej formy wędkarskiej. Może to wiek, może jakaś ukryta choroba psychiczna czy inna cholera? Szybko jednak zaniechałem moralnego samobiczowania, krzycząc jednocześnie, że ktoś bezczelnie robi mnie w... znaczy się ma mnie za idiotę.

Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo w bieżącym roku stał się cud. Najprawdziwszy cud! Rok temu, żeby stać się posiadaczem zezwolenia na całe jezioro, musiałbym wydać około tysiąca złotych. Zbiornik był podzielony, oczywiście wirtualnie podzielony, na sporą ilość pomniejszych łowisk, co skutkowało tak wysoką opłatą. Cud polega na tym, że gospodarz tak przejął się losem kiepskich wędkarzy, że wycenił zezwolenie (na całe jezioro), na dwieście pięćdziesiąt złotych. Co za gest! Aleluja! Mało tego, dorzucił dwa inne jeziora! Jeśli można by wyceniać swoją pasję, to w zasadzie powinienem przyznać, że nie był to interes mojego życia, bo okazało się, że wykupiłem zezwolenie na podziwianie pięknych okoliczności przyrody. Oprócz tego, że nie potrafię łowić, to jeszcze jestem frajerem, który zapłacił za coś, co inni mają za darmo.

Pozostaje mi jedynie czekać w niepewności czasu, gdy się okaże, że wspaniałomyślny gospodarz nakaże łowić z krawatem pod szyją, bo - jak wiadomo - tacy osobnicy zawsze się mniej awanturują.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 18.04.2017, 17:31
smutne :(
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: ptaku_1 w 18.04.2017, 17:33
Syborg wg. mojego rozumienia to taka woda to komercja, wg mnie każda woda która ktoś się opiekuje i udostępnia za opłatą do wędkowania to komercja. A nie komercja to wody PZW czyli takie bez gospodarza. Bo PZW to nie gospodarz tylko takie nie wiadomo co.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 18.04.2017, 17:51
Przecież wody PZW to też komercje. Płacisz i możesz łowić. Nie płacisz, nie możesz.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 17:56
Przecież wody PZW to też komercje. Płacisz i możesz łowić. Nie płacisz, nie możesz.

Michał,  z całym szacunkiem - z ta różnica ze na wodach PZW masz jeszcze cośdo powiedzenia, na komercji nie.

Tak jak Jacek wspomniał,  jeszcze będziesz musiał łowić w krawacie, bo tak właściciel zapragnie dla wizerunku łowiska.

Kuźwa to temat rzeka :facepalm:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 18.04.2017, 17:58
Przecież wody PZW to też komercje. Płacisz i możesz łowić. Nie płacisz, nie możesz.

W zasadzie to prawda. Jest woda, jest gospodarz...

Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic - to razem mamy właśnie tyle, żeby wziąć jezioro w dzierżawę :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: maciek_krk w 18.04.2017, 18:14
Bardzo dużo negatywnych emocji pojawiło się w tym wątku :o :(

Jakie to ma znacznie, gdzie łowimy? Wędkarstwo ma przede wszystkim sprawiać nam przyjemność. Nie dorabiajmy do hobby ideologii, bo zabijemy całe jego piękno. Nie dzielmy się na lepszych i gorszych, łowiących na PZW i na komercjach, w kraju i za granicą.
Bądźmy kumplami, cieszmy się, że mamy wspólne hobby i możemy się wymieniać doświadczeniami. Szanujmy innych oraz ich poglądy.

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 18:15
Bardzo dużo negatywnych emocji pojawiło się w tym wątku :o :(

Jakie to ma znacznie, gdzie łowimy? Wędkarstwo ma przede wszystkim sprawiać nam przyjemność. Nie dorabiajmy do hobby ideologii, bo zabijemy całe jego piękno. Nie dzielmy się na lepszych i gorszych, łowiących na PZW i na komercjach, w kraju i za granicą.
Bądźmy kumplami, cieszmy się, że mamy wspólne hobby i możemy się wymieniać doświadczeniami. Szanujmy innych oraz ich poglądy.


 :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 18.04.2017, 18:19
:bravo: Maciek, 100% racji :beer:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Chub w 18.04.2017, 18:20
Przecież wody PZW to też komercje. Płacisz i możesz łowić. Nie płacisz, nie możesz.

A czasem płacisz a żeby łowić na innym akwenie też PZW musisz dopłacić :D
Swego czasu tak było u mnie żeby łowić na jeziorach np. Strykowo i Niepruszewo trzeba było dopłacać 15zł chyba dzień a potem jak już resztki ryb wytłukli to już płacić nie trzeba było ale za to karta poszła do góry więc pytam w kole dlaczego no to mi powiedzieli:
więcej wód mamy! ;D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 18:27
Bardzo dużo negatywnych emocji pojawiło się w tym wątku :o :(

Jakie to ma znacznie, gdzie łowimy? Wędkarstwo ma przede wszystkim sprawiać nam przyjemność. Nie dorabiajmy do hobby ideologii, bo zabijemy całe jego piękno. Nie dzielmy się na lepszych i gorszych, łowiących na PZW i na komercjach, w kraju i za granicą.
Bądźmy kumplami, cieszmy się, że mamy wspólne hobby i możemy się wymieniać doświadczeniami. Szanujmy innych oraz ich poglądy.



A przestań Maciej mówić takie rzeczy... Przecież jakby niektórych noga stanęła na komercji, to by się z chu... pozamieniali i prąd ich pokopał... :facepalm:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 18.04.2017, 18:30
Witam

Ja powiem krótko, nigdy nie łowiłem na komercji i nie mam zamiaru. Albo powiem inaczej, musiałbym się z ch*** na głowę zamienić, żeby łowić na takich łowiskach. Czyli wyraziłem się krótko i na temat.

Pozdrawiam
Znam przynajmniej jednego który myślał podobnie.
Raz spróbował i potem chciał już tylko więcej :P
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: maciek_krk w 18.04.2017, 18:39
Bardzo dużo negatywnych emocji pojawiło się w tym wątku :o :(

Jakie to ma znacznie, gdzie łowimy? Wędkarstwo ma przede wszystkim sprawiać nam przyjemność. Nie dorabiajmy do hobby ideologii, bo zabijemy całe jego piękno. Nie dzielmy się na lepszych i gorszych, łowiących na PZW i na komercjach, w kraju i za granicą.
Bądźmy kumplami, cieszmy się, że mamy wspólne hobby i możemy się wymieniać doświadczeniami. Szanujmy innych oraz ich poglądy.



A przestań Maciej mówić takie rzeczy... Przecież jakby niektórych noga stanęła ta komercji, to by się z chu... pozamieniali i prąd ich pokopał... :facepalm:

Jędrula, dla nas to nawet lepiej, bo łowiska będą mniej oblegane :D :D :D :D

A tak na poważnie, to szkoda, że tak obraźliwe stwierdzenia padają :(
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Chub w 18.04.2017, 18:46
Witam

Ja powiem krótko, nigdy nie łowiłem na komercji i nie mam zamiaru. Albo powiem inaczej, musiałbym się z ch*** na głowę zamienić, żeby łowić na takich łowiskach. Czyli wyraziłem się krótko i na temat.

Pozdrawiam

Pyza kiedyś już nie wiedziałeś o czym piszesz:



Tak jak na zdjęciu poniżej, przesyłka przyszła późno, po 22 jak już poszedłem do pracy na nocną zmianę, więc nie miał kto odebrać i na dodatek przesyłka została doręczona do innego paczkomatu niż chciałem. Musiałem poprosić żonę, żeby po nocach pałętała się po Kielcach, żeby ją odebrać, bo miałem 6 godzin na odbiór. Tak jak widzicie na zdjęciu...
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/533/6840479_IMG_20161207_125927.png)

No i to tylko taka jedna przygoda z moją paczką z waszego ulubionego sklepu. Błędy się zdarzają, nie ma idealnego sklepu gdzie wszystko hula na 100 % :)


Pozdrawiam Pyza


Teraz też nie wiesz więc proponuję nie obrażać ludzi...
Komercja komercji nierówna to że płacisz i tu i tu już ustaliliśmy okoliczności przyrody też są różne i tu i tu.
Na komercji możesz mieć nieciekawą dziurę w polu i to tyle ale na PZW możesz mieć tony śmieci i pustynię w wodzie...
Zresztą sam widzisz co łowisz... :facepalm:
Ci co łowią na komercji i mają za sobą 3 pudełeczka dumbelsów a patrzą na Twoje wydatki i zapasy ziaren i co targasz nad wodę żeby łowić te "podleszczaki" mogą pomyśleć o Tobie to samo...
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 18:47
Bardzo dużo negatywnych emocji pojawiło się w tym wątku :o :(

Jakie to ma znacznie, gdzie łowimy? Wędkarstwo ma przede wszystkim sprawiać nam przyjemność. Nie dorabiajmy do hobby ideologii, bo zabijemy całe jego piękno. Nie dzielmy się na lepszych i gorszych, łowiących na PZW i na komercjach, w kraju i za granicą.
Bądźmy kumplami, cieszmy się, że mamy wspólne hobby i możemy się wymieniać doświadczeniami. Szanujmy innych oraz ich poglądy.



A przestań Maciej mówić takie rzeczy... Przecież jakby niektórych noga stanęła ta komercji, to by się z chu... pozamieniali i prąd ich pokopał... :facepalm:

Jędrula, dla nas to nawet lepiej, bo łowiska będą mniej oblegane :D :D :D :D

A tak na poważnie, to szkoda, że tak obraźliwe stwierdzenia padają :(


 :(
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Hanger w 18.04.2017, 19:13
Ja bym może zaproponował ugryźć temat z innej strony bo chyba sporo osób ma inne wyobrażenie na temat komercji i chyba nikt nikogo nie przekona :(...
W wielu filmach Luka czy to w dyskusjach na forum zetknąłem się ze stwierdzeniem, że wędkarstwo na Zachodzie Europy niejako się zwija. Niemiecka branża wędkarska w porównaniu do tego czym były kiedyś firmy DAM czy Cormoran jest tylko cieniem, na targach The Big One w Wielkiej Brytanii też obserwuje się zmniejszenie liczby wystawiających. Wiąże się to z coraz mniejszym zainteresowaniem młodych osób wędkarstwem. Wiadomo jest dla nich więcej pokus w świecie wirtualnym i nie tylko :). To niestety może się bezpośrednio przełożyć na rozwój i sprzedaż a co za tym idzie byt samego wędkarstwa. Wiem, że to dosyć czarna wizja ale jeśli siądzie przemysł wędkarski w Niemczech to będzie ciężko, jeśli w GB to dramat. Może być to perspektywa kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu lat oczywiście. Mam nadzieję jednak, że spece od marketingu staną na rzęsach i za życia nie doświadczę takiej apokalipsy :D Co o tym sądzicie? Pytam szczególnie osoby przebywające na tzw. Zachodzie Europy ale nie tylko :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Tench_fan w 18.04.2017, 19:15
Tak to czytam i smutno mi się robi.
Może trzeba kubła zimnej wody na rozgrzane głowy.
Spokojnie Panowie.
Blisko tu to przekroczenia pewnych granic...
Dyskusja, dyskusją, ale szanujmy się.
Może niepokoję się na wyrost, ale kierunek rozważań zaczyna być niebezpieczny.
Tak mi się wydaje.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 18.04.2017, 19:31
Witam

Ja powiem krótko, nigdy nie łowiłem na komercji i nie mam zamiaru. Albo powiem inaczej, musiałbym się z ch*** na głowę zamienić, żeby łowić na takich łowiskach. Czyli wyraziłem się krótko i na temat.

Pozdrawiam

Pyza, a rozwiń zaznaczoną myśl? Chcesz powiedzieć, że wszyscy co łowią na komercjach, to są chuje?

Jędrek, ja myślę, że to taka głęboka metafora. Chuj, jak wszyscy wiemy, w swojej głowie zwanej żołędziem, nie ma mózgu. Autor tego porównania po prostu bałby się pojechać na komercję, żeby nie stracić głowy myślącej. To jest troska o własne zdrowie. Tak bym ten post rozumiał.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 19:35
Witam

Ja powiem krótko, nigdy nie łowiłem na komercji i nie mam zamiaru. Albo powiem inaczej, musiałbym się z ch*** na głowę zamienić, żeby łowić na takich łowiskach. Czyli wyraziłem się krótko i na temat.

Pozdrawiam

Pyza, a rozwiń zaznaczoną myśl? Chcesz powiedzieć, że wszyscy co łowią na komercjach, to są chuje?

Jędrek, ja myślę, że to taka głęboka metafora. Chuj, jak wszyscy wiemy, w swojej głowie zwanej żołędziem, nie ma mózgu. Autor tego porównania po prostu bałby się pojechać na komercję, żeby nie stracić głowy myślącej. To jest troska o własne zdrowie. Tak bym ten post rozumiał.
[/b]




Darku, o tym nie pomyślałem. Skoro tak... ;D ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: aroo04 w 18.04.2017, 19:35
Ale się gościa uczepiliście ;D mówi co myśli, fakt, trochę wulgarnie...ale jednak szczerze ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 18.04.2017, 19:36
Powiem tak, każdy niech łowi tam gdzie mu pasuje. Niech łowi jak chce i gdzie chce. Pochodzimy z różnych miejsc Polski. U mnie w województwie komercja nie jest taka modna. Moi koledzy łowiący na komercji się nie chwalą łowiąc tam. Siedzą cicho, bo wiedzą, że będą wyśmiani w towarzystwie innych wędkarzy, bo nie jest to sztuką złowić w wannie karpia większego trochę od buta i chwalić się tym na forum to już obciach. Oczywiście mowa o moim regionie. Ja łowię ryby jakie łowię, może nie dużo i małe ale żadna komercja nie zapewni mi takiej różnorodności gatunku - jak w tamtym roku - aż 22 rodzaje gatunku ryb. Jak ktoś śledził mój wątek to wie, że łowię cały rok. 30 grudnia miałem szczupaka, a 1 stycznia ładnego klenia. Do tej pory dużo jazi, powiem brzydko w chu*j ryb z przepływanki. Cisza, spokój, nie muszę słuchać ględzenia innych wędkarzy, to jest dla mnie odpoczynek. Jeb*ać ryby, to jest tylko dodatek do mojego odpoczynku. Tak jak Luk kiedyś powiedział, że nie zdzierżyłby siedzieć na takim bezrybiu na wodach PZW, bo to katorga dla niego, dla mnie jest katorgą siedzieć na jednym łowisku przykutym do podestu - czyli stanowiska na którym wędkujemy widząc cały zbiornik i wszystkich wędkarzy wkoło i słuchać jak na jego filmie kaczki mordę drą, pociągi mi nad głową jeżdżą i do tego jechać dziesiątki km na takie łowisko i to jest wypoczynek? Ale na takich łowiskach biorą ryby, a żeby film wyszedł musi być ryba. Tak jak u nas na komercjach płaci się za zabawę i żeby właściciel zarobił musi być ryba. Dla mnie takie wędkowanie jest puste i nic nie warte. To tak jakby myśliwego wpuścić z bronią do zoo, gdzie za każdą atrakcję trzeba płacić aby człowiek był zadowolony. Ja nie byłem, nie będę i nie planuję być, po prostu jestem twardy, nieugięty w tym temacie. I dla mnie wyniki złowionych ryb na komercji się nie liczą. Już kiedyś o tym pisałem, że mam koleżkę, któremu wiąże haczyki, on łowi na komercji więcej i większe ryby od moich, a jeździ tylko na komercję, bo na zwykłej wodzie nie umiał złowić ryby i nie miał do tego cierpliwości.
A więc Panowie, każdy łowi gdzie łowi, to jest forum dyskusyjne i wypowiedziałem się na ten temat jak to jest u mnie w regionie z komercją, która nie jest tak popularna jak u kolegów ;)


Pozdrawiam

PS. to co powiedziałem, że musiałbym się z chu*jem na głowę zamienić, żeby na komercji łowić, to takie powiedzenie u mnie, jeśli kogoś uraziłem tymi słowami to przepraszam, napisałem szczerze to co myślę.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 18.04.2017, 19:36
Ogólnie mam gdzieś konwenanse, więc napisze co czuję. Mimo, że bardzo szanuję przyrodę i ogólnie pojętą naturę, to mam w dupie szum drzew, śpiew ptaszków, kumkanie żabek i odgłos ciszy! Mnie interesują ryby! Ryby wielkie, małe, piękne i brzydkie! Ja i cała rzesza wędkarzy,  chce łowić a nie słuchać ochujałych nic nie wnoszących ‘naturalnych’ dźwięków! Chcę i mogę, za ‘dobre’ łowienie zapłacić w miarę duże pieniądze. Oczywiście domagam się w tej cenie , w miarę spokojnego łowiska, które da mi poniekąd pole do prywatnego przeżywania mojej przygody.
Nie interesuje mnie wspominanie dawnych, w tej chwili nic nie wnoszących już czasów, interesuje mnie adrenalina, za którą ja, moja rodzina i przyjaciele są skłonni zapłacić dobre pieniądze.
Więc, jeżeli ktoś mądry i ogarnięty, zapewni mi takie warunki, to zarobi na mnie i na moich przyjaciołach dobre pieniądze. Pieniądze, które z miłą chęcią wydamy za dobrą, wędkarską przygodę. I mam głęboko w dupie ludzi, którzy uważają, że wyniki na ‘takiej’ wodzie są gorszę od wyników na dzikiej wodzie PZW! Dlaczego? A dlatego, że jeszcze sam do niedawna tak myślałem!
Dzisiaj wiem, jak mocno myliłem się w tej sprawie :(

Np. mnie i pewnie jeszcze kilku kolegów wypowiadających się z wątku interesuje otoczenia nad wodą, wschód słońca na jeziorze, ptaki, widoki i mi np. bardzo potrzebny spokój na łowisku. Nie potrzebuję złowić ryby, która ma kilka kilogramów, bo nie jest to dla mnie najistotniejsze. Ale jeżeli wiem, że dajmy na to w jeziorze w którym ludzie łowią okonie 30+ i np. leszcze do kilograma i mi się uda trafić większe okonie czy złowić takich leszczy kilkanaście na jednej kilkugodzinnej zasiadce, to uważam że mogę być zadowolony z siebie i z wyniku i jest to jakiś mój sukces.

Muszę to napisać, ale dwa lata temu byliśmy z żoną tydzień w końcu września, na urlopie nad jednym z największych jezior na Mazurach. Wiem, że pewnie mało kto uwierzy ale od poniedziałku do piątku, ma całym sporym ośrodku byliśmy tylko my i jeszcze jedna rodzina. I przez pięć dni na jeziorze byłem sam. Przez pięć poranków i dwie krótkie popołudniowe posiedzenia, oprócz mnie w zasięgu wzroku nie łowił nikt! Cisza totalna, jelenie z rykowisk słychać jakby na żywo ogląda Park Jurajski, za płotem ośrodka grzybów w bród, wychodząc rano z psem miałem od razu na jajecznicę a i do domu sporo tego przywieźliśmy. Ryby? W jeziorze full leszcza, dwa razy złowiłem po 16 i 17 sztuk, tyle że największa były tak do 45 cm i na martwą udało się wyjąć dwa nieduże ale wymiarowe sandacze. Dla mnie wystarczyło i wolę łowić takie ryby w takich okolicznościach niż targać karpiska na Okoniu czy w Halinowie z widokiem na te pomościki i pielgrzymkami wędkarzy za plecami, mijającymi moje stanowisko.

Bardzo dużo negatywnych emocji pojawiło się w tym wątku :o :(

Jakie to ma znacznie, gdzie łowimy? Wędkarstwo ma przede wszystkim sprawiać nam przyjemność. Nie dorabiajmy do hobby ideologii, bo zabijemy całe jego piękno. Nie dzielmy się na lepszych i gorszych, łowiących na PZW i na komercjach, w kraju i za granicą.
Bądźmy kumplami, cieszmy się, że mamy wspólne hobby i możemy się wymieniać doświadczeniami. Szanujmy innych oraz ich poglądy.

Dokładnie. Ja jeszcze dodam, że przynajmniej ja, jeżeli zdarza mi się już łowić na komercjach, to stawiam sobie jakiś cel kompletnie nieosiągalny dla mnie na PZW czy wodach GR np. złowić 20  sztuk wigilijnej wielkości karpi albo jednego 5 kg +. Dlatego nic nie jest lepsze czy gorsze jedno od drugiego tylko daje zupełnie inne odczucia.

Poza tym mamy wolny rynek i każdy z nas wybiera taką ofertę, jaka mu odpowiada :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 18.04.2017, 19:44
Powiem tak, każdy niech łowi tam gdzie mu pasuje. Niech łowi jak chce i gdzie chce. Pochodzimy z różnych miejsc Polski. U mnie w województwie komercja nie jest taka modna. Moi koledzy łowiący na komercji się nie chwalą łowiąc tam. Siedzą cicho, bo wiedzą, że będą wyśmiani w towarzystwie innych wędkarzy, bo nie jest to sztuką złowić w wannie karpia większego trochę od buta i chwalić się tym na forum to już obciach. Oczywiście mowa o moim regionie. Ja łowię ryby jakie łowię, może nie dużo i małe ale żadna komercja nie zapewni mi takiej różnorodności gatunku - jak w tamtym roku - aż 22 rodzaje gatunku ryb. Jak ktoś śledził mój wątek to wie, że łowię cały rok. 30 grudnia miałem szczupaka, a 1 stycznia ładnego klenia. Do tej pory dużo jazi, powiem brzydko w chu*j ryb z przepływanki. Cisza, spokój, nie muszę słuchać ględzenia innych wędkarzy, to jest dla mnie odpoczynek. Jeb*ać ryby, to jest tylko dodatek do mojego odpoczynku. Tak jak Luk kiedyś powiedział, że nie zdzierżyłby siedzieć na takim bezrybiu na wodach PZW, bo to katorga dla niego, dla mnie jest katorgą siedzieć na jednym łowisku przykutym do podestu - czyli stanowiska na którym wędkujemy widząc cały zbiornik i wszystkich wędkarzy wkoło i słuchać jak na jego filmie kaczki mordę drą, pociągi mi nad głową jeżdżą i do tego jechać dziesiątki km na takie łowisko i to jest wypoczynek? Ale na takich łowiskach biorą ryby, a żeby film wyszedł musi być ryba. Tak jak u nas na komercjach płaci się za zabawę i żeby właściciel zarobił musi być ryba. Dla mnie takie wędkowanie jest puste i nic nie warte. To tak jakby myśliwego wpuścić z bronią do zoo, gdzie za każdą atrakcję trzeba płacić aby człowiek był zadowolony. Ja nie byłem, nie będę i nie planuję być, po prostu jestem twardy, nieugięty w tym temacie. I dla mnie wyniki złowionych ryb na komercji się nie liczą. Już kiedyś o tym pisałem, że mam koleżkę, któremu wiąże haczyki, on łowi na komercji więcej i większe ryby od moich, a jeździ tylko na komercję, bo na zwykłej wodzie nie umiał złowić ryby i nie miał do tego cierpliwości.
A więc Panowie, każdy łowi gdzie łowi, to jest forum dyskusyjne i wypowiedziałem się na ten temat jak to jest u mnie w regionie z komercją, która nie jest tak popularna jak u kolegów ;)


Pozdrawiam

PS. to co powiedziałem, że musiałbym się z chu*jem na głowę zamienić, żeby na komercji łowić, to takie powiedzenie u mnie, jeśli kogoś uraziłem tymi słowami to przepraszam, napisałem szczerze to co myślę.

Lepiej tego nie mogłeś ująć, sam się pod tym podpiszę.

A jeszcze dodam, mamy z żoną trochę znajomych, par w naszym wieku (30-40) gdzie jakoś te osoby zetknęły się z wędkarstwem, a to czasem jeżdzą rodzinnie pod namioty z gruntówkami na weekendy, a to w dzieciństwie, a to ojciec nadal łowi, a to mąż żony przyjaciółki łowi itp, przewijają się z miejscówek głównie Mazury i Zegrze, ale to pewnie z racji naszego miejsca zamieszkania. I w żadnej z tych rozmów nikt nie jest w stanie zrozumieć, że zdarza mi się pochwalić rybami złowionymi na komercjach (bo mimo, że ich nie lubię to średnio z raz na rok gdzieś tam bywam). Chodzi mi o to, że w środowiskach osób mniej znających temat, taka ryba się nie liczy i nie ma czym się chwalić z czym się nie zgadzam, bo jak wspomniałem wyżej ja stawiam sobie na tych wodach zupełnie inne cele :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Radar w 18.04.2017, 19:46
Ja Wam powiem tak.

Wędkarstwo jak każda z dziedzin (w naszym co raz bardziej skomercjalizowanym świecie) życia podlega prawom marketingu.

Tylko od nas samych zależy czy damy się wciągnąć w gierki marketingowe czy oprzemy się im i zachowamy zdrowy rozsądek oraz umiar.

Co do YT.

Nie istniał by on jeżeli nie było by ludzi go oglądających. Pomijam filmy instruktażowe, poradniki, muzykę.

Jeżeli debilne filmy mają miliony odsłon to świadczy to niestety o poziomie oglądających je, a nie o samych nagrywających.

Niestety dzisiejszy świat staję się co raz bardziej pochwałą głupoty, chamstwa, prostactwa i bezmyślności.

Mam wrażenie, że ludzie przestali filtrować wiadomości, a to co łatwiejsze, prostsze do zrozumienia i niewymagające trudu myślenia jest najpopularniejsze.

Gotowe rozwiązanie podane przez marketingowców wygrywa ze zdrowym rozsądkiem i chłodną głową.

Jeżeli dacie się wciągnąć w pułapkę to przegraliście, a Wasze wędkarskie hobby stanie się kolekcjonerstwem zamiast sposobem na miłe spędzenie czasu.


@Pyza

Wydaje mi się, że Twoje wypowiedzi podyktowane są olbrzymią frustracją i kompleksami tudzież niską samooceną.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 19:52
Powiem tak, każdy niech łowi tam gdzie mu pasuje. Niech łowi jak chce i gdzie chce. Pochodzimy z różnych miejsc Polski. U mnie w województwie komercja nie jest taka modna. Moi koledzy łowiący na komercji się nie chwalą łowiąc tam. Siedzą cicho, bo wiedzą, że będą wyśmiani w towarzystwie innych wędkarzy, bo nie jest to sztuką złowić w wannie karpia większego trochę od buta i chwalić się tym na forum to już obciach. Oczywiście mowa o moim regionie. Ja łowię ryby jakie łowię, może nie dużo i małe ale żadna komercja nie zapewni mi takiej różnorodności gatunku - jak w tamtym roku - aż 22 rodzaje gatunku ryb. Jak ktoś śledził mój wątek to wie, że łowię cały rok. 30 grudnia miałem szczupaka, a 1 stycznia ładnego klenia. Do tej pory dużo jazi, powiem brzydko w chu*j ryb z przepływanki. Cisza, spokój, nie muszę słuchać ględzenia innych wędkarzy, to jest dla mnie odpoczynek. Jeb*ać ryby, to jest tylko dodatek do mojego odpoczynku. Tak jak Luk kiedyś powiedział, że nie zdzierżyłby siedzieć na takim bezrybiu na wodach PZW, bo to katorga dla niego, dla mnie jest katorgą siedzieć na jednym łowisku przykutym do podestu - czyli stanowiska na którym wędkujemy widząc cały zbiornik i wszystkich wędkarzy wkoło i słuchać jak na jego filmie kaczki mordę drą, pociągi mi nad głową jeżdżą i do tego jechać dziesiątki km na takie łowisko i to jest wypoczynek? Ale na takich łowiskach biorą ryby, a żeby film wyszedł musi być ryba. Tak jak u nas na komercjach płaci się za zabawę i żeby właściciel zarobił musi być ryba. Dla mnie takie wędkowanie jest puste i nic nie warte. To tak jakby myśliwego wpuścić z bronią do zoo, gdzie za każdą atrakcję trzeba płacić aby człowiek był zadowolony. Ja nie byłem, nie będę i nie planuję być, po prostu jestem twardy, nieugięty w tym temacie. I dla mnie wyniki złowionych ryb na komercji się nie liczą. Już kiedyś o tym pisałem, że mam koleżkę, któremu wiąże haczyki, on łowi na komercji więcej i większe ryby od moich, a jeździ tylko na komercję, bo na zwykłej wodzie nie umiał złowić ryby i nie miał do tego cierpliwości.
A więc Panowie, każdy łowi gdzie łowi, to jest forum dyskusyjne i wypowiedziałem się na ten temat jak to jest u mnie w regionie z komercją, która nie jest tak popularna jak u kolegów ;)


Pozdrawiam

PS. to co powiedziałem, że musiałbym się z chu*jem na głowę zamienić, żeby na komercji łowić, to takie powiedzenie u mnie, jeśli kogoś uraziłem tymi słowami to przepraszam, napisałem szczerze to co myślę.




Dlatego z Sylwkiem nie warto dyskutować na ten temat. Dlaczego? Bo facet nie rozumie idei prawdziwej komercji i plecie tylko o dołkach z karpiem. Sylwestrze drogi, wobec powyższego, zapraszam Cię na prawdziwą komercję. Stawiam Ci pozwolenie i zapraszam na nockę, na Uroczysko Karpiowe - http://uroczyskokarpiowe.pl/
Wybiorę miejsca pod zagajnikiem od strony gór, na bank będziesz się czuł jak na swojej wodzie PZW. Woda jest tak wielka, że nie będziesz słyszał darcia i innych odgłosów wędkarzy. Bardzo chętnie zobaczę, jak tam sobie poradzisz z łowieniem?
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: aroo04 w 18.04.2017, 19:53
To może ja coś dodam od siebie. Lucbię czytać poradniki/książki wędkarskie. W jednej z nich autor napisał tak - "sztuką jest złowić dużą rybę tam gdzie inni łowią małe ryby, złowić dużo ryb tam gdzie inni łowią mało, złowić rybę tam gdzie inni nic nie łowią" - tak to mniej więcej leciało. Myślę, że tutaj zawarte jest całe pojęcie o dobrym wędkarzu. Tyczy się i PZW i komercji, żeby jednak miało sens, trzeba porównywać PZW do PZW, komercję do komercji, a nie PZW do komercji, bo na jednym będzie prawdopodobnie przeżycie estetyczne, a na drugim ryba. Tyle mojego..
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 18.04.2017, 19:59
Powiem tak, każdy niech łowi tam gdzie mu pasuje. Niech łowi jak chce i gdzie chce. Pochodzimy z różnych miejsc Polski. U mnie w województwie komercja nie jest taka modna. Moi koledzy łowiący na komercji się nie chwalą łowiąc tam. Siedzą cicho, bo wiedzą, że będą wyśmiani w towarzystwie innych wędkarzy, bo nie jest to sztuką złowić w wannie karpia większego trochę od buta i chwalić się tym na forum to już obciach. Oczywiście mowa o moim regionie. Ja łowię ryby jakie łowię, może nie dużo i małe ale żadna komercja nie zapewni mi takiej różnorodności gatunku - jak w tamtym roku - aż 22 rodzaje gatunku ryb. Jak ktoś śledził mój wątek to wie, że łowię cały rok. 30 grudnia miałem szczupaka, a 1 stycznia ładnego klenia. Do tej pory dużo jazi, powiem brzydko w chu*j ryb z przepływanki. Cisza, spokój, nie muszę słuchać ględzenia innych wędkarzy, to jest dla mnie odpoczynek. Jeb*ać ryby, to jest tylko dodatek do mojego odpoczynku. Tak jak Luk kiedyś powiedział, że nie zdzierżyłby siedzieć na takim bezrybiu na wodach PZW, bo to katorga dla niego, dla mnie jest katorgą siedzieć na jednym łowisku przykutym do podestu - czyli stanowiska na którym wędkujemy widząc cały zbiornik i wszystkich wędkarzy wkoło i słuchać jak na jego filmie kaczki mordę drą, pociągi mi nad głową jeżdżą i do tego jechać dziesiątki km na takie łowisko i to jest wypoczynek? Ale na takich łowiskach biorą ryby, a żeby film wyszedł musi być ryba. Tak jak u nas na komercjach płaci się za zabawę i żeby właściciel zarobił musi być ryba. Dla mnie takie wędkowanie jest puste i nic nie warte. To tak jakby myśliwego wpuścić z bronią do zoo, gdzie za każdą atrakcję trzeba płacić aby człowiek był zadowolony. Ja nie byłem, nie będę i nie planuję być, po prostu jestem twardy, nieugięty w tym temacie. I dla mnie wyniki złowionych ryb na komercji się nie liczą. Już kiedyś o tym pisałem, że mam koleżkę, któremu wiąże haczyki, on łowi na komercji więcej i większe ryby od moich, a jeździ tylko na komercję, bo na zwykłej wodzie nie umiał złowić ryby i nie miał do tego cierpliwości.
A więc Panowie, każdy łowi gdzie łowi, to jest forum dyskusyjne i wypowiedziałem się na ten temat jak to jest u mnie w regionie z komercją, która nie jest tak popularna jak u kolegów ;)


Pozdrawiam

PS. to co powiedziałem, że musiałbym się z chu*jem na głowę zamienić, żeby na komercji łowić, to takie powiedzenie u mnie, jeśli kogoś uraziłem tymi słowami to przepraszam, napisałem szczerze to co myślę.




Dlatego z Sylwkiem nie warto dyskutować na ten temat. Dlaczego? Bo facet nie rozumie idei prawdziwej komercji i plecie tylko o dołkach z karpiem. Sylwestrze drogi, wobec powyższego, zapraszam Cię na prawdziwą komercję. Stawiam Ci pozwolenie i zapraszam na nockę, na Uroczysko Karpiowe - http://uroczyskokarpiowe.pl/
Wybiorę miejsca pod zagajnikiem od strony gór, na bank będziesz się czuł jak na swojej wodzie PZW. Woda jest tak wielka, że nie będziesz słyszał darcia i innych odgłosów wędkarzy. Bardzo chętnie zobaczę, jak tam sobie poradzisz z łowieniem?

Jędrula a Ty nie wstydzisz się wstawiać zdjęć z komercji, rzekomo z tej żwirowni PZW? Ryb większych od buta? Przecież to obciach w moich regionie. No ale jak po zarybieniu takie Ci biorą to sobie połów. ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 18.04.2017, 20:00
Powiem tak, każdy niech łowi tam gdzie mu pasuje. Niech łowi jak chce i gdzie chce. Pochodzimy z różnych miejsc Polski. U mnie w województwie komercja nie jest taka modna. Moi koledzy łowiący na komercji się nie chwalą łowiąc tam. Siedzą cicho, bo wiedzą, że będą wyśmiani w towarzystwie innych wędkarzy, bo nie jest to sztuką złowić w wannie karpia większego trochę od buta i chwalić się tym na forum to już obciach. Oczywiście mowa o moim regionie. Ja łowię ryby jakie łowię, może nie dużo i małe ale żadna komercja nie zapewni mi takiej różnorodności gatunku - jak w tamtym roku - aż 22 rodzaje gatunku ryb. Jak ktoś śledził mój wątek to wie, że łowię cały rok. 30 grudnia miałem szczupaka, a 1 stycznia ładnego klenia. Do tej pory dużo jazi, powiem brzydko w chu*j ryb z przepływanki. Cisza, spokój, nie muszę słuchać ględzenia innych wędkarzy, to jest dla mnie odpoczynek. Jeb*ać ryby, to jest tylko dodatek do mojego odpoczynku. Tak jak Luk kiedyś powiedział, że nie zdzierżyłby siedzieć na takim bezrybiu na wodach PZW, bo to katorga dla niego, dla mnie jest katorgą siedzieć na jednym łowisku przykutym do podestu - czyli stanowiska na którym wędkujemy widząc cały zbiornik i wszystkich wędkarzy wkoło i słuchać jak na jego filmie kaczki mordę drą, pociągi mi nad głową jeżdżą i do tego jechać dziesiątki km na takie łowisko i to jest wypoczynek? Ale na takich łowiskach biorą ryby, a żeby film wyszedł musi być ryba. Tak jak u nas na komercjach płaci się za zabawę i żeby właściciel zarobił musi być ryba. Dla mnie takie wędkowanie jest puste i nic nie warte. To tak jakby myśliwego wpuścić z bronią do zoo, gdzie za każdą atrakcję trzeba płacić aby człowiek był zadowolony. Ja nie byłem, nie będę i nie planuję być, po prostu jestem twardy, nieugięty w tym temacie. I dla mnie wyniki złowionych ryb na komercji się nie liczą. Już kiedyś o tym pisałem, że mam koleżkę, któremu wiąże haczyki, on łowi na komercji więcej i większe ryby od moich, a jeździ tylko na komercję, bo na zwykłej wodzie nie umiał złowić ryby i nie miał do tego cierpliwości.
A więc Panowie, każdy łowi gdzie łowi, to jest forum dyskusyjne i wypowiedziałem się na ten temat jak to jest u mnie w regionie z komercją, która nie jest tak popularna jak u kolegów ;)


Pozdrawiam

PS. to co powiedziałem, że musiałbym się z chu*jem na głowę zamienić, żeby na komercji łowić, to takie powiedzenie u mnie, jeśli kogoś uraziłem tymi słowami to przepraszam, napisałem szczerze to co myślę.




Dlatego z Sylwkiem nie warto dyskutować na ten temat. Dlaczego? Bo facet nie rozumie idei prawdziwej komercji i plecie tylko o dołkach z karpiem. Sylwestrze drogi, wobec powyższego, zapraszam Cię na prawdziwą komercję. Stawiam Ci pozwolenie i zapraszam na nockę, na Uroczysko Karpiowe - http://uroczyskokarpiowe.pl/
Wybiorę miejsca pod zagajnikiem od strony gór, na bank będziesz się czuł jak na swojej wodzie PZW. Woda jest tak wielka, że nie będziesz słyszał darcia i innych odgłosów wędkarzy. Bardzo chętnie zobaczę, jak tam sobie poradzisz z łowieniem?

Z linkowanej strony cytuję:

Akwen „Uroczysko Karpiowe” to jedno z największych łowisk komercyjnych w Polsce, o dużej populacji dorodnych ryb karpiowatych. Powierzchnia lustra wody to ok. 52 ha, a głębokość dochodzi do 3 m. Na zbiorniku znajdują się tylko 33 stanowiska, dające wędkarzom komfort łowienia
i biwakowania podczas dłuższych zasiadek, z dostępem do toalet polowych.

Teren na którym znajduje się łowisko należy do obszaru chronionego Natura 2000. To urokliwy zakątek z piękną, nieskażoną przyrodą oraz wspaniałym widokiem na Beskidy. Zbiornik charakteryzuje urozmaicona linia brzegowa z łatwym dostępem do wody oraz bogaty drzewostan porastający nabrzeże, dający ukojenie w upalne dni.

To u nas takiej powierzchni nie mają razem najbardziej popularne łowiska :D Widok na góry też :thumbup: Na filmiku na stronie pod jego koniec, fajnie wyglądają te stanowiska po lewej stronie w górę od rybaczówki. Ja bym mógł na takie łowisko wpaść, ale da mnie za daleko. Pozostaje nadzieja, że i oferta komercji będzie się zmieniać i rozwijać :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Tench_fan w 18.04.2017, 20:01
To może ja coś dodam od siebie. Lucbię czytać poradniki/książki wędkarskie. W jednej z nich autor napisał tak - "sztuką jest złowić dużą rybę tam gdzie inni łowią małe ryby, złowić dużo ryb tam gdzie inni łowią mało, złowić rybę tam gdzie inni nic nie łowią" - tak to mniej więcej leciało. Myślę, że tutaj zawarte jest całe pojęcie o dobrym wędkarzu. Tyczy się i PZW i komercji, żeby jednak miało sens, trzeba porównywać PZW do PZW, komercję do komercji, a nie PZW do komercji, bo na jednym będzie prawdopodobnie przeżycie estetyczne, a na drugim ryba. Tyle mojego..

Leci :thumbup:
Dziękuję Ci za głos rozsądku.
A nie idźmy w rozważania, kto jest dobrym wędkarzem, kto nie.
Nie sugerujmy że ktoś sobie gdzieś nie poradzi. Po co to wszystko.
Wędkarstwo ma nas cieszyć i łączyć.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: ptaku_1 w 18.04.2017, 20:04
A może mi ktoś wytłumaczyć czym się rożni umiejętność wyciągnięcia ryby z PZW a komercji bo mi się wydaje że tu i tu ryba tak samo walczy. A w końcu o to nam chodzi żeby poczuć rybę i z nią troszkę powalczyć. Tak wiec ja mam głęboko zabawę z rybkami 20cm na PZW wole zapłacić i podnieść szanse o kilkaset % na zabawę z rybą na komercji. Bo nawet taki "wigilijny" karpik da 10x więcej radości niż płocie czy krąpie z PZW.
A że nie jestem z tych co mają satysfakcje z tego że udało mi się na bezrybu coś złowić po tygodniowym nęceniu to wybieram komercje i mam w 4 literach czy będą to wanny czy nie, dla mnie ma być równy brzeg żeby krzesełko ładnie stało i mają brać ryby. Jadę tam aby się z nimi pobawić, jedyne co trochę mnie dziwi na komercjach to wędkarze z zestawami jak na wieloryby, ostatnio obok mnie na Okoniu facet wytargał karpia ponad 8kg w 3 minuty takie miał sznury dla mnie to psucie zabawy lepiej mieć delikatny zestaw co by z taką rybą pojeździć trochę po wodzie.
 
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 18.04.2017, 20:06
To może ja coś dodam od siebie. Lucbię czytać poradniki/książki wędkarskie. W jednej z nich autor napisał tak - "sztuką jest złowić dużą rybę tam gdzie inni łowią małe ryby, złowić dużo ryb tam gdzie inni łowią mało, złowić rybę tam gdzie inni nic nie łowią" - tak to mniej więcej leciało. Myślę, że tutaj zawarte jest całe pojęcie o dobrym wędkarzu. Tyczy się i PZW i komercji, żeby jednak miało sens, trzeba porównywać PZW do PZW, komercję do komercji, a nie PZW do komercji, bo na jednym będzie prawdopodobnie przeżycie estetyczne, a na drugim ryba. Tyle mojego..

Leci :thumbup:
Dziękuję Ci za głos rozsądku.
A nie idźmy w rozważania, kto jest dobrym wędkarzem, kto nie.
Nie sugerujmy że ktoś sobie gdzieś nie poradzi. Po co to wszystko.
Wędkarstwo ma nas cieszyć i łączyć.

Mało oglądam filmów na YT ale tego gościa uwielbiam bo facet jest mega pozytywny i tę jego wypowiedź pozwolę sobie zacytować w tym miejscu ;)

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: czekano w 18.04.2017, 20:10
A może mi ktoś wytłumaczyć czym się rożni umiejętność wyciągnięcia ryby z PZW a komercji bo mi się wydaje że tu i tu ryba tak samo walczy. A w końcu o to nam chodzi żeby poczuć rybę i z nią troszkę powalczyć. Tak wiec ja mam głęboko zabawę z rybkami 20cm na PZW wole zapłacić i podnieść szanse o kilkaset % na zabawę z rybą na komercji. Bo nawet taki "wigilijny" karpik da 10x więcej radości niż płocie czy krąpie z PZW.
A że nie jestem z tych co mają satysfakcje z tego że udało mi się na bezrybu coś złowić po tygodniowym nęceniu to wybieram komercje i mam w 4 literach czy będą to wanny czy nie, dla mnie ma być równy brzeg żeby krzesełko ładnie stało i mają brać ryby. Jadę tam aby się z nimi pobawić, jedyne co trochę mnie dziwi na komercjach to wędkarze z zestawami jak na wieloryby, ostatnio obok mnie na Okoniu facet wytargał karpia ponad 8kg w 3 minuty takie miał sznury dla mnie to psucie zabawy lepiej mieć delikatny zestaw co by z taką rybą pojeździć trochę po wodzie.

Pięknie napisane :) Sam bym tego lepiej nie ujął :beer:  Dla mnie ważne jest to, że na komercji jak nie ma brań to wiem że one tam są. Poznałem juz kilku takich bohaterów co na komercji nie potrafili nic złowić.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Stan_Stanowski w 18.04.2017, 20:12
Wooow.. nadgoniłem wpisy w tym wątku i widzę, że jest grubo. Panowie opanujcie emocje, co kogo obchodzi że jeden uważa że komercja jest bee a drugi tylko tam łowi. To nie jest żaden powód do wyciągania ciężkich dział. Jeden lubi laski z dużymi cyckami, inny preferuje małe, ten poleci na grubszą a inny jak nie widać kości to nie tyka.. każdy ma swoje preferencje, finalnie i tak nie jesteśmy w stanie się przekonać do zmiany poglądów. Szanujmy się wzajemnie, wspierajmy, pomagajmy sobie, dzielmy się wiedzą i doświadczeniem, a nie róbmy z tego wszystkiego obrony Jasnej Góry. Za dużo jest chamówy w sieci, na innych forach... to forum jest wyjątkowe bo tworzą je wyjątkowi ludzie, pamiętajmy o tym, nie psujmy tego i traktujmy się z szacunkiem. Taka moja prywatna prośba koledzy 🙂🍺
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 20:12
To może ja coś dodam od siebie. Lucbię czytać poradniki/książki wędkarskie. W jednej z nich autor napisał tak - "sztuką jest złowić dużą rybę tam gdzie inni łowią małe ryby, złowić dużo ryb tam gdzie inni łowią mało, złowić rybę tam gdzie inni nic nie łowią" - tak to mniej więcej leciało. Myślę, że tutaj zawarte jest całe pojęcie o dobrym wędkarzu. Tyczy się i PZW i komercji, żeby jednak miało sens, trzeba porównywać PZW do PZW, komercję do komercji, a nie PZW do komercji, bo na jednym będzie prawdopodobnie przeżycie estetyczne, a na drugim ryba. Tyle mojego..

Leci :thumbup:
Dziękuję Ci za głos rozsądku.
A nie idźmy w rozważania, kto jest dobrym wędkarzem, kto nie.
Nie sugerujmy że ktoś sobie gdzieś nie poradzi. Po co to wszystko.
Wędkarstwo ma nas cieszyć i łączyć.

Mało oglądam filmów na YT ale tego gościa uwielbiam bo facet jest mega pozytywny i tę jego wypowiedź pozwolę sobie zacytować w tym miejscu ;)


 :thumbup: :thumbup: :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 18.04.2017, 20:13
Kolego Ptak, różnica jest taka, że na wodzie PZW gdy złowimy rybę, jest opcja, że ryba nie była nigdy zapięta, czyli złowiona. Walczy inaczej, chodzi inaczej, wody są zarośnięte, dużo zaczepów, roślinności o różnej głębokości. Ryba ucieka w zaczep - bezpiecznie dla siebie miejsce. Chodzi po całym łowisku, trzeba ją przytrzymać. Umiejętnie żeby jej nie stracić i wyholować. Zaś na komercji ja tego nie wiem, ale z opowieści kolegów jeszcze takie komercji jak u nas występują, czyli wielkość 50x100 m o głębokości 2 m, bez żadnych zaczepów zatopionych gałęzi, korzeni, tak koledzy mi mówią - wystarczy, że weźmie i trzymamy ją na kołowrotku i chodzi po łowisku. Nie ma gdzie spieprzyć, gdzie się schować. Bo to jest łowisko nienaturalne. Więc jak to moi koledzy mówią - wystarczy byle jaki kołowrotek i kij od mopa. A ryba jest tłusta i leniwa, bez problemu takiego karpia się wyholuje.


Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 18.04.2017, 20:13
:beer: :beer: :beer: Stan_ :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 20:17
Powiem tak, każdy niech łowi tam gdzie mu pasuje. Niech łowi jak chce i gdzie chce. Pochodzimy z różnych miejsc Polski. U mnie w województwie komercja nie jest taka modna. Moi koledzy łowiący na komercji się nie chwalą łowiąc tam. Siedzą cicho, bo wiedzą, że będą wyśmiani w towarzystwie innych wędkarzy, bo nie jest to sztuką złowić w wannie karpia większego trochę od buta i chwalić się tym na forum to już obciach. Oczywiście mowa o moim regionie. Ja łowię ryby jakie łowię, może nie dużo i małe ale żadna komercja nie zapewni mi takiej różnorodności gatunku - jak w tamtym roku - aż 22 rodzaje gatunku ryb. Jak ktoś śledził mój wątek to wie, że łowię cały rok. 30 grudnia miałem szczupaka, a 1 stycznia ładnego klenia. Do tej pory dużo jazi, powiem brzydko w chu*j ryb z przepływanki. Cisza, spokój, nie muszę słuchać ględzenia innych wędkarzy, to jest dla mnie odpoczynek. Jeb*ać ryby, to jest tylko dodatek do mojego odpoczynku. Tak jak Luk kiedyś powiedział, że nie zdzierżyłby siedzieć na takim bezrybiu na wodach PZW, bo to katorga dla niego, dla mnie jest katorgą siedzieć na jednym łowisku przykutym do podestu - czyli stanowiska na którym wędkujemy widząc cały zbiornik i wszystkich wędkarzy wkoło i słuchać jak na jego filmie kaczki mordę drą, pociągi mi nad głową jeżdżą i do tego jechać dziesiątki km na takie łowisko i to jest wypoczynek? Ale na takich łowiskach biorą ryby, a żeby film wyszedł musi być ryba. Tak jak u nas na komercjach płaci się za zabawę i żeby właściciel zarobił musi być ryba. Dla mnie takie wędkowanie jest puste i nic nie warte. To tak jakby myśliwego wpuścić z bronią do zoo, gdzie za każdą atrakcję trzeba płacić aby człowiek był zadowolony. Ja nie byłem, nie będę i nie planuję być, po prostu jestem twardy, nieugięty w tym temacie. I dla mnie wyniki złowionych ryb na komercji się nie liczą. Już kiedyś o tym pisałem, że mam koleżkę, któremu wiąże haczyki, on łowi na komercji więcej i większe ryby od moich, a jeździ tylko na komercję, bo na zwykłej wodzie nie umiał złowić ryby i nie miał do tego cierpliwości.
A więc Panowie, każdy łowi gdzie łowi, to jest forum dyskusyjne i wypowiedziałem się na ten temat jak to jest u mnie w regionie z komercją, która nie jest tak popularna jak u kolegów ;)


Pozdrawiam

PS. to co powiedziałem, że musiałbym się z chu*jem na głowę zamienić, żeby na komercji łowić, to takie powiedzenie u mnie, jeśli kogoś uraziłem tymi słowami to przepraszam, napisałem szczerze to co myślę.




Dlatego z Sylwkiem nie warto dyskutować na ten temat. Dlaczego? Bo facet nie rozumie idei prawdziwej komercji i plecie tylko o dołkach z karpiem. Sylwestrze drogi, wobec powyższego, zapraszam Cię na prawdziwą komercję. Stawiam Ci pozwolenie i zapraszam na nockę, na Uroczysko Karpiowe - http://uroczyskokarpiowe.pl/
Wybiorę miejsca pod zagajnikiem od strony gór, na bank będziesz się czuł jak na swojej wodzie PZW. Woda jest tak wielka, że nie będziesz słyszał darcia i innych odgłosów wędkarzy. Bardzo chętnie zobaczę, jak tam sobie poradzisz z łowieniem?

Jędrula a Ty nie wstydzisz się wstawiać zdjęć z komercji, rzekomo z tej żwirowni PZW? Ryb większych od buta? Przecież to obciach w moich regionie. No ale jak po zarybieniu takie Ci biorą to sobie połów. ;)



Sylwek, to nie rzekomo żwirownia PZW, a faktycznie żwirownia PZW. To licencja prowadzona przez koło PZW z Jastrzębia Zroju, którą ekipa zapaleńców wzięła pod swoje skrzydła i zadbała o rybostan.
Po drugie, co do wstawiania zdjęć małych rybek :) Absolutnie się nie wstydzę, bo cieszy mnie każda złowiona ryba. Najbardziej cieszą mnie własnie te zarybieniowe karpiki, które na oczach takich jak Ty, wypuszczam dziesiątkami do wody.
Sylwek, jeżeli chcesz mnie sprowokować, to Ci się chłopie nie uda. Ja w przeciwieństwie do Ciebie, nie jestem zawistny, zazdrosny i zachłanny. Cieszy mnie każda zdobycz, każdego użytkownika tego forum. Nawet jak fotka jest trochę podrasowana, miarka trochę naciągnięta czy waga wygórowana. Nie zwracam na takie rzeczy uwagi i bije gromkie brawa. Wiesz dlaczego, bo wędkarstwo nie polega tylko na statystykach i pokazywaniu kto jest lepszy, wędkarstwo to pasja o której Ty, mimo tego całego majdanu, lat spędzonych nad wodą nie masz najmniejszego pojęcia.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: ptaku_1 w 18.04.2017, 20:21
Co do zaczepów i innych przeszkód to 100% racja ryba ma większe szanse ale jeśli chodzi o sam hol myślę że nie ma znaczenia czy była już łapana czy nie podejrzewam ze za każdym razem będzie tak samo walczyła bo chyba raczej nie używa mózgu w stylu "myślę żeby lepiej być spokojna i tak mnie zaraz wypuszcza" Dla niej pewnie to taka sama walka o życie jak dla tej ryby z PZW. Choć mogę się mylić nie znam się na procesach myślowych ryb o ile one istnieją.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Chub w 18.04.2017, 20:21
Zaś na komercji ja tego nie wiem, ale z opowieści kolegów jeszcze takie komercji jak u nas występują, czyli wielkość 50x100 m o głębokości 2 m, bez żadnych zaczepów zatopionych gałęzi, korzeni, tak koledzy mi mówią - wystarczy, że weźmie i trzymamy ją na kołowrotku i chodzi po łowisku. Nie ma gdzie spieprzyć, gdzie się schować.

Pozdrawiam

Ja z opowieści słyszałem o zamachu w Smoleńsku ;D
No własnie i to są te plotki jeden z drugim prawdziwej komercji nie widział i potem to jedyna słuszna prawda.
Ja jeżdżę i na PZW i na komercję ale taką, gdzie leżą powalone drzewa, są zatopione gałęzie i co ? :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Tench_fan w 18.04.2017, 20:21
Wiecie co.
Ja odpuszczam sobie ten wątek.
Widziałem do czego to zmierza i nie pomyliłem się. :(
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci może oberwać w zęby...
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 18.04.2017, 20:23
Absolutnie się nie wstydzę, bo cieszy mnie każda złowiona ryba. Najbardziej cieszą mnie własnie te zarybieniowe karpiki, które na oczach takich jak Ty, wypuszczam dziesiątkami do wody.

No i właśnie to Ci tylko zostało. U mnie jak zarybiają to czekamy aż ryba rozejdzie się w łowisku, mięsiarze cześć wybiorą i dopiero wtedy łowimy. A Ty idziesz na łatwiznę, ale masz do tego prawo. Wędkowanie ma sprawiać przyjemność ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 18.04.2017, 20:26
Co do zaczepów i innych przeszkód to 100% racja ryba ma większe szanse ale jeśli chodzi o sam hol myślę że nie ma znaczenia czy była już łapana czy nie podejrzewam ze za każdym razem będzie tak samo walczyła bo chyba raczej nie używa mózgu w stylu "myślę żeby lepiej być spokojna i tak mnie zaraz wypuszcza" Dla niej pewnie to taka sama walka o życie jak dla tej ryby z PZW. Choć mogę się mylić nie znam się na procesach myślowych ryb o ile one istnieją.


Napewno mają znaczenie warunki (głębokość łowiska i przestrzeń ) w jakich ryba dorasta.
Ta w większych zbiornikach i z głębszej wody jest waleczniejsza, żywsza i za razem dostarcza więcej atrakcji, jak ta z płytkich i małych zbiorników.

Pisze z doświadczenia, nie ze znajomosci wszystkich zbiorników
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 18.04.2017, 20:27
A ja napiszę coś od siebie odnośnie wędkarstwa, drodzy Koledzy.
Tęskno mi trochę za czasami, kiedy to na pobliskie starorzecze jechało się na podrdzewiałym rowerze ze starą, skórzaną torbą formatu A4 na ramieniu która pomieściła cały potrzebny sprzęt. Były ryby, były chęci do działania.
Może 10 lat minęło, tak wiele się pozmieniało. Nie ma starorzecza (wyschło), nie ma ryb i nie ma chęci :(
Dziś jest samochód, kupa sprzętu i łowisk do koloru do wyboru. Jednak nie ma już tej radości, gdzieś umarła po drodze.
To Forum przywraca moje nadzieje i to dzięki Wam Koledzy wróciłem do wędkowania :) :beer:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 20:27
Absolutnie się nie wstydzę, bo cieszy mnie każda złowiona ryba. Najbardziej cieszą mnie własnie te zarybieniowe karpiki, które na oczach takich jak Ty, wypuszczam dziesiątkami do wody.

No i właśnie to Ci tylko zostało. U mnie jak zarybiają to czekamy aż ryba rozejdzie się w łowisku, mięsiarze cześć wybiorą i dopiero wtedy łowimy. A Ty idziesz na łatwiznę, ale masz do tego prawo. Wędkowanie ma sprawiać przyjemność ;)



Mimo wszystko, zapraszam Cię na jesień na Uroczysko. Będą moje chłopaki, Lucjan, Kamil, mjmaciek, e-MArioBros, może fish007.
 Pogadamy, pośmiejemy się z małych karpików i zrobimy sobie przyjacielskie zawody.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 18.04.2017, 20:31
Moje chłopaki - to ile masz tych dzieci? ;)
Ariobros
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 20:33
Moje chłopaki - to ile masz tych dzieci? ;)
Ariobros


Mirku, podobno więcej niż myślałem... ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 18.04.2017, 20:40
Problemem jest to, że przeważająca większość łowisk komercyjnych, to typowe baseny z karpiami.
Ja się temu nie dziwię.
PZW trzyma łapę na każdej większej wodzie w moich okolicach.
Gdyby tak nie było, jeziora, zalewy, spore stawy czy wręcz rzeczki byłyby w rękach stowarzyszeń, inwestorów i innych zapaleńców. Tymczasem PZW ma monopol na każdą wodę, większą niż sadzawka w ogrodzie, wodę tą zaniedbuje, zarybia karpiem i generalnie olewa. Gdy się dobrze zastanowić, to związek nie jest w stanie dobrze się zająć wodą wielkości kilkuset hektarów, no bo jak? Z tych składek, które zbiera? Piszę o jednym zbiorniku, a co z resztą? W moim okręgu są to tysiące hektarów, jeśli nie dziesiątki czy wręcz setki!
Pies ogrodnika dosłownie, sam nie zeżre, a drugiemu nie da.
Komercje to przyszłość, ale nie w takiej formie, jaką się najczęściej spotyka, czyli wykopany koparką dół z karpiami, grilem na brzegu i placem zabaw obok :facepalm:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 18.04.2017, 20:41
;)
swoją drogą, ciekawy rok, 18 kwietnia a ja mam na koncie 0 :fish:
- chyba w maju muszę wymyślić coś ekstra żeby nie wpaść w deprechę, może wolontariat na stawach hodowlanych :P
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 18.04.2017, 20:53
;)
swoją drogą, ciekawy rok, 18 kwietnia a ja mam na koncie 0 :fish:
- chyba w maju muszę wymyślić coś ekstra żeby nie wpaść w deprechę, może wolontariat na stawach hodowlanych :P



Spokojnie stary, jeszcze przyjdą ... :fish:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Major0013 w 18.04.2017, 21:07
;)
swoją drogą, ciekawy rok, 18 kwietnia a ja mam na koncie 0 :fish:
- chyba w maju muszę wymyślić coś ekstra żeby nie wpaść w deprechę, może wolontariat na stawach hodowlanych :P

Byłem w tym roku 4 razy na rybach. Zasiadki nie długie - 2x5 godzin, 1x6 godzin, 1x10 godzin.

Łącznie złapałem 2 płotki :P

Żeby nie było offtop - łowię na PZW. Dokąd zmierza wędkarstwo jak nic nie bierze.. ;)

Przyznam szczerze, że na komercji byłem raz w życiu, jakieś 15 lat temu. W tym roku, za namową znajomych wybieram się drugi raz w życiu. Zobaczymy jak to będzie.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.04.2017, 23:17
Mi sie chce śmiać, jak ktoś nazywa wody PZW dzikimi. Rozumiem jakiś Bug czy inną zarośnięta rzekę, ale jeżeli spacyfkowana woda zarybieniami, z masą drobnicy i minimalna ilością ryby większej, zwłaszcza drapieżnika, jest dzika, to pole kartofli również jest dzikie. Różnica pomiędzy komercją a wodą PZW wygląda tak, że na jednej i drugiej są zarybienia, są opłaty, ale na jednej jest dużo ryb, na drugiej są przez chwilę :D

Rozwijając temat, to można pomyśleć, co tu jest bardziej 'dziwne'. Pójść na komercję, zapłacić i połowić, czy opłacić PZW i pisać o odpoczynku nad wodą i 'ładowaniu baterii'. Co jest bardziej nienormalne? Czy w tym wszystkim nie zatraciliśmy się jakoś? Ja jeszcze rozumiem wody pewnych okręgów, ale czasami śmieszne się to robi tam gdzie o rybę ciężko, ta pogoń za 'normalnością' , która jest jak się okazuje wielką nienormalnością.

Sylwek, Tobie chciałbym zaproponować abyś pomyślał o tej żwirowni Jędrzeja. To jest bowiem normalna woda, jakich powinny być dziesiątki w każdym okręgu PZW. Ten zbiornik jest 'normalny'. Twój zaś jest zdegradowaną wodą, tak dziką, jak kura w kurniku. Tam u Jędruli  można się zbroić i kupować masę przynęt, pelletów i zanęt, bo jest co łowić, u Ciebie zaś inwestycja w ochotkę i pinkę, oraz przypony 0.08 mm wydaje się najlepsza. Na nic Twoje zestawy, zakupy przynętowe za setki złotych, pellety, zanęty, przypony, rozwiązania, jeżeli nie masz ich gdzie przetestować. Czy jesteś twardy? Ja bym powiedział, że uparty, i to bardzo :D

Po raz kolejny tworzą się jakieś podziały na tych co łowią godnie (na PZW) i tych co łowią niegodnie (komercje). Szkoda tylko, że pod uwagę bierze się jakieś wybrane wody, nie dostrzega zaś faktu o który wspomniał słusznie Czesiek. PZW ma monopol i większość wód w swoim ręku, same zaś komercje nie muszą być zarybione tak, że ryby jest tam mnóstwo.

Zwróćmy uwagę na to, co niektórzy nazywają normalnością. PZW na pewno normalne nie jest, za wyjątkiem kilku okręgów, potwierdzających smutną regułę.


Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 18.04.2017, 23:25
Myślę podobnie.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 18.04.2017, 23:30
Wychodzi na to, że jestem jednym z nielicznych, który łowi w najbardziej naturalnych z naturalnych wód. Dlaczego? Bo zbiorniki te nie widziały zarybień dobre trzydzieści lat :) Na tysiącach hektarów trzech jezior prędzej zobaczę Jezusa wynoszącego św. Piotrowi sznury na środek zbiornika, niż złowię tam karpia.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 18.04.2017, 23:33
A więc same plusy:
- super widoki
- dzicz nad dziczami
- nie musisz wydawać tyle kasy na zanęty/przynęty co np. ja
- i na sprzęt też nie, wystarczy stary bambus - skoro :fish: nie ma ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.04.2017, 23:36
Wychodzi na to, że jestem jednym z nielicznych, który łowi w najbardziej naturalnych z naturalnych wód. Dlaczego? Bo zbiorniki te nie widziały zarybień dobre trzydzieści lat :) Na tysiącach hektarów trzech jezior prędzej zobaczę Jezusa wynoszącego św. Piotrowi sznury na środek zbiornika, niż złowię tam karpia.

Na wodzie rybackiej karp to rzadkość. To nie jest ryba do handlu, za wyjątkiem jednego okresu. Najdroższe są węgorz, szczupak, sandacz i okoń, jakieś liny czy leszcze to taki 'dodatek'. Te ryby (węgorza i drapieżniki) można sprzedawać cały rok. Jeżeli smażalnie ryb zaczną oferować karpia, wtedy może nadejść czas, kiedy Jacku zobaczysz Jezusa ;D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Skand w 18.04.2017, 23:41
Byłem w tym roku 4 razy na rybach. Zasiadki nie długie - 2x5 godzin, 1x6 godzin, 1x10 godzin.

Łącznie złapałem 2 płotki :P

Żeby nie było offtop - łowię na PZW. Dokąd zmierza wędkarstwo jak nic nie bierze.. ;)

Przyznam szczerze, że na komercji byłem raz w życiu, jakieś 15 lat temu. W tym roku, za namową znajomych wybieram się drugi raz w życiu. Zobaczymy jak to będzie.

Nie wiem gdzie Ty łowisz we Wrocławiu ale jakbym miał takie wyniki to chyba wędki schowałbym do piwnicy, z doświadczenia wiem że wody stojące PZW we Wrocławiu są obłowione mimo zarybień, co szczególnie dobrze widac na cegielni przy ul. Głównej gdzie zaraz po zarybieniu zasiada rzesza "wędkarzy" i łowią to co dopiero wpuszczono, więc specjalnie nie mam tam co szukać, za to Odra daje radę, w zeszłym tygodniu zasiadka w sobotę ponad 40szt, niedziela 27 szt. Tak że do roboty kolego.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 18.04.2017, 23:47
Wychodzi na to, że jestem jednym z nielicznych, który łowi w najbardziej naturalnych z naturalnych wód. Dlaczego? Bo zbiorniki te nie widziały zarybień dobre trzydzieści lat :)

A więc same plusy:
- super widoki
- dzicz nad dziczami
- nie musisz wydawać tyle kasy na zanęty/przynęty co np. ja
- i na sprzęt też nie, wystarczy stary bambus - skoro :fish: nie ma ;)

Ja bym do tego dodał jeszcze (z własnego zresztą doświadczenia) towarzyszącą zawsze w takiej sytuacji postawę "no kill", która nie wymaga nawet wypuszczania ryb.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Wędkarstwo JWo w 18.04.2017, 23:48
A ja myślę, ze wędkarstwo nie ma jednej definicji. Każdy ma swoją definicję wędkarstwa. Jeden lubi łowić w dziczy i naturze, drugi ugania się za rekordami, dla trzeciego wędkarstwo to komercja i wygoda, dla kolejnego sposób na życie czy pokazanie się w internecie. Dlaczego wędkarstwo jednych ma być lepsze od wędkarstwa pozostałych? Skoro każdemu daje tyle samo radości. Nie rozumiem tej próby wywyższania się nad innymi. Patrzmy na siebie a nie u innych problemów szukajmy.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 18.04.2017, 23:52
A ja myślę, ze wędkarstwo nie ma jednej definicji. Każdy ma swoją definicję wędkarstwa.

E tam. Wędkarstwo to łowienie ryb na kij, zwany wędką, wyposażony w linkę i haczyk. Proste.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 18.04.2017, 23:53
I po co Tobie Sylwek to było :D na oglądałeś się filmów, na kupowałeś sprzętu,zanęt, przynęt, zamiast dalej łazić po ciekach i łowić na robaki i kuku ;D ;D :P :P
A tak serio to rób swoje, popieram Ciebie w 100% nie przejmuj się niczym i jak mówi stare przysłowie
-"To nie sztuka trafić kruka ale trafić glizdę w pi..de" ;D ;D
A monopol to mają zakłady energetyczne i gazownicze, PZW ma umowy na 3,5,10 lat po tym okresie możecie zgłosić się do przetargu i zaoferować lepszą ofertę.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 18.04.2017, 23:55
A monopol to mają zakłady energetyczne i gazownicze, PZW ma umowy na 3,5,10 lat po tym okresie możecie zgłosić się do przetargu i zaoferować lepszą ofertę.

Ciężko będzie taką Wisłę wydzierżawić.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 18.04.2017, 23:55
A więc same plusy:
- super widoki
- dzicz nad dziczami
- nie musisz wydawać tyle kasy na zanęty/przynęty co np. ja
- i na sprzęt też nie, wystarczy stary bambus - skoro :fish: nie ma ;)

Ryby niby są, bo generalnie nie zdarza mi się nic nie złowić (spinningu nie liczę). Jednak kiedyś było tak, że człowiek by pękł (nie chciałem być wulgarny, więc nie napisałem "zesrał"), a nie złowiłby leszcza mniejszego niż 35-36 cm. Teraz trzeba się cieszyć właśnie tymi do 35-36 cm :) Płocie, krąpie, leszczyki - tak to wygląda. Jest światełko w tunelu, ponieważ pojawiają się małe sandacze, a to dla mnie najważniejsze. Skoro piszę o rzeczach ważnych, to wypada wspomnieć, że niczego już nie muszę sobie udowadniać, ale jednak czegoś jeszcze oczekuję.

Wychodzi na to, że jestem jednym z nielicznych, który łowi w najbardziej naturalnych z naturalnych wód. Dlaczego? Bo zbiorniki te nie widziały zarybień dobre trzydzieści lat :) Na tysiącach hektarów trzech jezior prędzej zobaczę Jezusa wynoszącego św. Piotrowi sznury na środek zbiornika, niż złowię tam karpia.

Na wodzie rybackiej karp to rzadkość. To nie jest ryba do handlu, za wyjątkiem jednego okresu. Najdroższe są węgorz, szczupak, sandacz i okoń, jakieś liny czy leszcze to taki 'dodatek'. Te ryby (węgorza i drapieżniki) można sprzedawać cały rok. Jeżeli smażalnie ryb zaczną oferować karpia, wtedy może nadejść czas, kiedy Jacku zobaczysz Jezusa ;D

Jeśli tak się stanie, to poproszę Jezusa o uleczenie krótkowzroczności, a gdy zrobi to, wtedy na dobre wrócę do metody spławikowej.

PS
Czyżby coś było na rzeczy? Bo kupiłem dwa spławiki.

Ja bym do tego dodał jeszcze (z własnego zresztą doświadczenia) towarzyszącą zawsze w takiej sytuacji postawę "no kill", która nie wymaga nawet wypuszczania ryb.

Tak, to czysta, wzorcowa, niczym niezmącona postać "no kill" :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 18.04.2017, 23:59
Ja bym do tego dodał jeszcze (z własnego zresztą doświadczenia) towarzyszącą zawsze w takiej sytuacji postawę "no kill", która nie wymaga nawet wypuszczania ryb.

Tak, to czysta, wzorcowa, niczym niezmącona postać "no kill" :)

Ci z PZW to jednak mają łby na karku. Doskonale wiedzą jak wprowadzać "no kill". Wystarczy, że ryb nie będzie. Proste jak beret.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 19.04.2017, 00:04
Życie generalnie jest proste ;)
Zastanawiam się, czy to schodzenie z drzewa to był dobry pomysł. Mam mieszane uczucia.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 00:15
Dlaczego wędkarstwo jednych ma być lepsze od wędkarstwa pozostałych?

Bardzo dobry wpis! :thumbup: Odniosę się do tego zdania które zacytowałem.

Wędkarstwo jednych jest 'inne' od drugich, ponieważ różnice w wynikach, pomiędzy wodami PZW a 'całą resztą' są po prostu kolosalne. Trochę normalną więc rzeczą jest, że łowiący na PZW mają pewien 'niedosyt', często też jakiś kompleks pod tym względem. Często jest to 'krew w piach', a łowią ci, co znają wody PZW w swoim okręgu, i zazwyczaj sporo jeżdżą i wiedza jak rybę podejść. Z marszu zaś ciężko o jakiś wynik. Nie świadczy to wcale o umiejętnościach!

Faktycznie, każdy typ wędkarstwa ma swój urok, jedni wolą takie rzeczy, drudzy siakie. Dlatego tych podziałów powinniśmy unikać, bo są one jak dyskusja o polityce, prowadzą one do kłótni. Zamywa się nam temat wątku, sprawa polskich wód, zaczynają się własne emocje i odniesienia, szukanie kontrargumentów do argumentów, walka na słowa. Niepotrzebnie.

Mnie przeraża to, ze wielu z nas uważa zniszczone przez wędkarzy wody za dzikie lub naturalne, mamy sami często świadomość, że to jest normalność. A jakie są normalne wody widać zazwyczaj w relacjach zza granicy. Oglądając ostatni film Sebastiana, zauważyłem już u niego swojego rodzaju znudzenie tymi rybami z rzeki Marne, dla wielu Polaków jest to coś nieosiągalnego, nierzeczywistego :o


A monopol to mają zakłady energetyczne i gazownicze, PZW ma umowy na 3,5,10 lat po tym okresie możecie zgłosić się do przetargu i zaoferować lepszą ofertę.

Czyli jak, dzierżawca nie ma prawa do przedłużenia umowy?  To trochę kiepskie by było, bo może pojawić się Zenon Bombalina, zaproponuje zarybień od cholery, i będzie po łowisku. Potem się zawinie... Jakoś sobie tego nie wyobrażam.

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 19.04.2017, 00:48
Luk nie wiem co się Tobie wydaję :D na różnych wodach są różne umowy a przetarg wygrywa lepsza propozycja oczywiście oferent musi być rzeczowy, konkretny i wiarygodny.
Ostatni przetarg na zbiornik Rybnik PZW wygrało o 10 tys zł z prywatną firmą.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 07:58
Luk nie wiem co się Tobie wydaję :D na różnych wodach są różne umowy a przetarg wygrywa lepsza propozycja oczywiście oferent musi być rzeczowy, konkretny i wiarygodny.
Ostatni przetarg na zbiornik Rybnik PZW wygrało o 10 tys zł z prywatną firmą.

Wydaje mi się to co zapisane jest w ustawie, pierwsze słyszę o umowach na 3 lata lub 5. Wyraźnie jest tam lat 10.  Jeżeli umowy byłyby na 3 lata, to trudno o jakąś stałą politykę odnośnie wody. Chyba piszesz o wodach należących do kopalni. Pierońskiej :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.04.2017, 08:11
Janusz, to wyobraź sobie sytuację, że dzierżawisz wodę, zarybiasz ją, tworzysz stowarzyszenie, które ładnie się rozwija... wszyscy są zadowoleni. A po kilku latach zostaje ponownie "rozpisany konkurs" i ktoś tę wodę od tak przejmuje, bo lepszą ofertę złożył. Lepszą w jakim sensie? Że da 5 tysięcy więcej? Że napisze, że więcej zarybi? A co z ludźmi, którzy są zadowoleni z obecnego stanu rzeczy? Co z nakładami, jakie przez lata w tę wodę włożyli? To jest bez sensu.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 19.04.2017, 08:19
Janusz, to wyobraź sobie sytuację, że dzierżawisz wodę, zarybiasz ją, tworzysz stowarzyszenie, które ładnie się rozwija... wszyscy są zadowoleni. A po kilku latach zostaje ponownie "rozpisany konkurs" i ktoś tę wodę od tak przejmuje, bo lepszą ofertę złożył. Lepszą w jakim sensie? Że da 5 tysięcy więcej? Że napisze, że więcej zarybi? A co z ludźmi, którzy są zadowoleni z obecnego stanu rzeczy? Co z nakładami, jakie przez lata w tę wodę włożyli? To jest bez sensu.

Nie znam szczegółów, ale tak właśnie stało się ze zbiornikiem w Strykowie w tym roku. Miało to jeszcze jakiś związek z wchłonięciem okręgu łódzkiego przez Warszawę. Szkoda chłopaków, mieli stowarzyszenie, mieli wodę i ryby. Teraz mają zakaz łowienia i pewnie sprawa znajdzie swój finał w sądzie :(
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 19.04.2017, 08:31
No właśnie, to są zagrożenia równie skuteczne jak mięsiarstwo.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 19.04.2017, 08:40
Janusz, to wyobraź sobie sytuację, że dzierżawisz wodę, zarybiasz ją, tworzysz stowarzyszenie, które ładnie się rozwija... wszyscy są zadowoleni. A po kilku latach zostaje ponownie "rozpisany konkurs" i ktoś tę wodę od tak przejmuje, bo lepszą ofertę złożył. Lepszą w jakim sensie? Że da 5 tysięcy więcej? Że napisze, że więcej zarybi? A co z ludźmi, którzy są zadowoleni z obecnego stanu rzeczy? Co z nakładami, jakie przez lata w tę wodę włożyli? To jest bez sensu.

Nie znam szczegółów, ale tak właśnie stało się ze zbiornikiem w Strykowie w tym roku. Miało to jeszcze jakiś związek z wchłonięciem okręgu łódzkiego przez Warszawę. Szkoda chłopaków, mieli stowarzyszenie, mieli wodę i ryby. Teraz mają zakaz łowienia i pewnie sprawa znajdzie swój finał w sądzie :(




Coś w tym musi być. Jak męczyłem mojego prezesa o zbiornik NK, to oświadczył, iż my zarybimy, a za dwa lata koniec dzierżawy i wodę zabiorą. Był bardzo chętny do utworzenia takiego zbiornika, jednak tylko na wodzi należącej do koła, innymi słowy, wody własności PZW.
Coś tam jeszcze wspominał o tej sprawie, ale dokładnie nie pamiętał. Chyba miał jakieś wątpliwości a propos tej własności.

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Skand w 19.04.2017, 08:42
Janusz, to wyobraź sobie sytuację, że dzierżawisz wodę, zarybiasz ją, tworzysz stowarzyszenie, które ładnie się rozwija... wszyscy są zadowoleni. A po kilku latach zostaje ponownie "rozpisany konkurs" i ktoś tę wodę od tak przejmuje, bo lepszą ofertę złożył. Lepszą w jakim sensie? Że da 5 tysięcy więcej? Że napisze, że więcej zarybi? A co z ludźmi, którzy są zadowoleni z obecnego stanu rzeczy? Co z nakładami, jakie przez lata w tę wodę włożyli? To jest bez sensu.

Gdzieś pod Wrocławiem tak załatwiło PZW koło wędkarskie, mieli staw w dzierżawie, dbali,  zarybiali, potem PZW nie przedłużyło umowy, mogą łapać wszyscy ale pewnie ryb już niema.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.04.2017, 09:03
Kolejny element układanki odpowiadającej na pytanie, dlaczego jest, jak jest, czyli beznadziejnie.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 09:21
Poniżej zamieszczam fragment ustawy Prawo Wodne. Na grubo są ważne punkty. Według mnie, skoro nie można przekraczać pewnych cen, o wyborze decyduje lepsza oferta. Starannie sporządzona więc powinna zadziałać na komisję która je rozpatruje. Wg mnie łowiska no kill mają bardzo duże szanse, zwłaszcza jeżeli pokaże się jak dana woda będzie traktowana i jak się o nią będzie dbać. Trzeba tez pokazać inne aspekty - czyli na przykład korzystanie z danej wody przez setki wędkarzy na przykład. Trudno tu taj wybrać ofertę rybaka, który chciałby daną wodę odławiać.

Pytanie czy w PZW są osoby, które potrafią pod takim kątem napisać podanie i stanąć do przetargu, z uprzednio zrobionym operatem. To jest niezmiernie ważne, bo na przykład po wejściu Polski do UE, polskie samorządy nie potrafiły skorzystać z kasy unijnej z błahego powodu. NIe potrafiły napisać podania i mieć cały plan inwestycji ujęty krótko i przejrzyście. Trzeba było zatrudniać urzędników, którzy umieli to robić, bo kasa przeciekała przez palce. Czy więc PZW potrafi tak ładnie wszystko ująć, zawalczyć? Według mnie nie. O wody nikt się nie bije, więc dostają je z urzędu, a jak przychodzi do przetargów, to jest różnie.

Oczywiście trudno tez o pozytywna opinię w pewnych względach, mowa o naukowcach, zwłaszcza z IRŚ. Bo to trochę jakby goście z Ku Klux Klanu zasiadali w komisji na Miss Ameryki, nie biali więc mieli by marne szanse.

Może wystarczy ładnie napisać operat tylko? :D Pytanie czy RZGW czy też wojewoda potrafi z niego rozliczyć. Często tak, dlatego rozpadały się okręgi, które nie wypełniając zobowiązań traciły wody, a tym samym i członków oraz mandat zaufania.



Prawo Wodne

Art. 13.

1. Ryby oraz inne organizmy żyjące w wodzie stanowią jej pożytki, do pobierania
których jest uprawniony właściciel wody.

2. Rybackie korzystanie z publicznych śródlądowych wód powierzchniowych płynących
następuje w drodze oddania w użytkowanie obwodÛw rybackich, ustanowionych
na podstawie ustawy z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym .

3. Oddanie w użytkowanie obwodów rybackich następuje za opłatą roczną, na czas
nie krótszy niż 10 lat, na podstawie umowy, do zawarcia której upoważniony jest
dyrektor regionalnego zarządu gospodarki wodnej.

4. Warunkiem oddania w użytkowanie obwodu rybackiego jest przedłożenie pozytywnie
zaopiniowanego operatu rybackiego, o którym mowa w ustawie wymienionej
w ust. 2.


5. Oddanie w użytkowanie następuje w drodze konkursu ofert, przy czym maksymalna
oferowana stawka opłaty rocznej za 1ha powierzchni obwodu rybackiego
nie może być wyższa niż rÛwnowartość 0,5 dt żyta, ustalona na podstawie ustawy
z dnia 15 listopada 1984 r. o podatku rolnym , zależnie od rybackiego typu wody i jej położenia.

6. Nie pobiera się opłat za oddanie w użytkowanie następujących części obwodu
rybackiego:
1) obrębu ochronnego,
2) uzupełniającego obwodu rybackiego,
3) wÛd uznanych, na podstawie przepisÛw ustawy, o ktÛrej mowa w ust. 2, za
nieprzydatne do prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej.

7. W przypadku nierealizowania założeń zawartych w operacie rybackim, umowa
użytkowania może być rozwiązana w każdym czasie i bez odszkodowania, przez
organ, o którym mowa w ust. 3.


8. W sprawach nieuregulowanych dotyczących użytkowania stosuje się odpowiednio
przepisy Kodeksu cywilnego.

9. Minister właściwy do spraw rolnictwa w porozumieniu z ministrem właściwym
do spraw gospodarki wodnej określi, w drodze rozporządzenia, tryb i warunki
przeprowadzania konkursu ofert, o którym mowa w ust. 5, zasady oceniania
ofert i elementy oferty podlegającej ocenie, a także maksymalną stawkę opłaty
rocznej za 1ha powierzchni obwodu rybackiego zależnie od rybackiego typu wody
i jej położenia.


10. Minister wydając rozporządzenie kierować się będzie potrzebą wyłonienia oferenta,
ktÛrego przygotowanie i doświadczenie zawodowe zapewni realizację zasad
racjonalnej gospodarki rybackiej, zgodnie z przedłożonym operatem rybackim,
w celu utrzymania lub uzyskania dobrego stanu ekologicznego wÛd obwodu
rybackiego. Minister określając tryb i warunki przeprowadzania konkursu
ofert uwzględni w szczegÛlności konieczność udostępnienia oferentom informacji
na temat:

1) rozliczenia obciążeń publiczno-prawnych związanych z przedmiotem użytkowania
oraz nakładÛw rzeczowo-finansowych, określonych w operacie rybackim,
2) zasad udostępniania wÛd obwodu rybackiego do celÛw badań naukowych
oraz przekazywania danych na temat wynikÛw prowadzonej gospodarki rybackiej,
3) ograniczeń związanych z oddaniem w użytkowanie gruntÛw pod wodami w
obwodzie rybackim na cele określone w art. 20 ust. 1
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 19.04.2017, 09:25
Panowie nic mnie się nie wydaje, pisze o" najprawdziwszej prawdzie " :) i czy się to komuś podoba czy nie tak jest. A wody dzierżawione są od różnych podmiotów ale od 2 lat faktycznie wszystkie umowy zawierane są na 10 lat a czasami dłużej :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 19.04.2017, 09:35
Gdy zjawiam się nad jeziorem i dowiaduję się, że jest to woda dzierżawiona przez gospodarstwo rybackie, wiem już wtedy, że na udane połowy nie mam co liczyć. Przerobiłem ten temat wiele razy :(. Ci dzierżawcy to moim zdaniem najwięksi rabusie. Za to ceny zezwoleń mają kosmiczne. Państwo w państwie >:O
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 19.04.2017, 09:38
Podzielam i jeszcze dodam : chamstwo w chamstwie >:O Choć na pewno jest paru uczciwych i rzetelnych :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 19.04.2017, 09:43
Najdziwniejsze jest to, że za czasów komuny wody PGR-yb, to były bardzo atrakcyjne wędkarsko łowiska i był okres że wykupowało się na nie osobne znaczki.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 19.04.2017, 09:49
Najdziwniejsze jest to, że za czasów komuny wody PGR-yb, to były bardzo atrakcyjne wędkarsko łowiska i był okres że wykupowało się na nie osobne znaczki.



Pamiętam,miałem w rejonie dwie takie wody. Ojciec tam miał dobre znajomości :beer: , to nie raz łowiłem. Plecy bolały po takim dniu łowienia :fish: :fish: :fish:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 19.04.2017, 09:50
No właśnie :D A teraz pustynie.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 09:52
To jest właśnie problem rybaków w Polsce. Jest niewielu, którzy naprawdę działają, tak, że ryba jest. Ci na Goczałkowicach to chlubny przykład dobrze prowadzonej polityki rybackiej, z limitami, ochroną gatunków drapieżnych. Spółki rybackie z rejonów północnej Polski zaś to często grupy nastawione na zysk tu i teraz, gdzie maksymalnie się niszczy wodę.

Największym problemem jest brak kontroli. Rybacy mogą lecieć w kule, bo mało kto ich sprawdzi, wielu ma układy i znajomości. Ale to właśnie może być argument jeżeli staramy się o jakąś wodę. Według mnie trzeba pokazać jak taki zbiornik przysłuży się danej społeczności, nie tylko kilku osobom. Weźmy to 'na logikę'. W interesie państwa jest, aby dana woda jak najlepiej służyła społeczeństwu, przynosiła też zyski. To co jest największym problemem, to fakt kto zawiera umowy. W wielu przypadkach zamiast gmina szukać najlepszej oferty, która wpisałaby się w plany samorządu, staje przed faktem dokonanym, bo umowę zawiera RZGW. Kasa tez idzie do RZGW. Gmina więc nie ma w tym żadnego zysku, musi jeszcze zadbać o drogę dojazdową.

To jest przykład zarządzania centralnego, i nie liczenia się z tym czego chcą ludzie. Dodatkowo te cholerne 10 lat i kolejny konkurs ofert, wstrzymuje wielu inwestorów, gminę też. Bo jak tu inwestować z wody, jak za 10 lat pojawi się Rybak Cudowtwórca, obieca złote góry, natomiast to co zrobi, to wytrzepie to co poprzedni dzierżawca stworzył. To jest Polska właśnie.

Panowie śmiało, atakujcie mnie i mówcie, że prawa trzeba przestrzegać i że jest słuszne dlatego, że jest 8)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 19.04.2017, 09:56
No tak to Luk już jest, ze należy przestrzegać prawa, które obowiązuje a jeżeli jest złe to podejmować działania aby to je zmienić bo inaczej - obroże elektroniczne,  w najlepszym razie :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 19.04.2017, 09:59
To jest właśnie problem rybaków w Polsce. Jest niewielu, którzy naprawdę działają, tak, że ryba jest. Ci na Goczałkowicach to chlubny przykład dobrze prowadzonej polityki rybackiej, z limitami, ochroną gatunków drapieżnych. Spółki rybackie z rejonów północnej Polski zaś to często grupy nastawione na zysk tu i teraz, gdzie maksymalnie się niszczy wodę.

Największym problemem jest brak kontroli. Rybacy mogą lecieć w kule, bo mało kto ich sprawdzi, wielu ma układy i znajomości. Ale to właśnie może być argument jeżeli staramy się o jakąś wodę. Według mnie trzeba pokazać jak taki zbiornik przysłuży się danej społeczności, nie tylko kilku osobom. Weźmy to 'na logikę'. W interesie państwa jest, aby dana woda jak najlepiej służyła społeczeństwu, przynosiła też zyski. To co jest największym problemem, to fakt kto zawiera umowy. W wielu przypadkach zamiast gmina szukać najlepszej oferty, która wpisałaby się w plany samorządu, staje przed faktem dokonanym, bo umowę zawiera RZGW. Kasa tez idzie do RZGW. Gmina więc nie ma w tym żadnego zysku, musi jeszcze zadbać o drogę dojazdową.

To jest przykład zarządzania centralnego, i nie liczenia się z tym czego chcą ludzie. Dodatkowo te cholerne 10 lat i kolejny konkurs ofert, wstrzymuje wielu inwestorów, gminę też. Bo jak tu inwestować z wody, jak za 10 lat pojawi się Rybak Cudowtwórca, obieca złote góry, natomiast to co zrobi, to wytrzepie to co poprzedni dzierżawca stworzył. To jest Polska właśnie.

Panowie śmiało, atakujcie mnie i mówcie, że prawa trzeba przestrzegać i że jest słuszne dlatego, że jest 8)

cyt."Panowie śmiało, atakujcie mnie i mówcie, że prawa trzeba przestrzegać i że jest słuszne dlatego, że jest 8)" - a za cie chłopie atakować - opisujesz real - tak jest i będzie bo nie zanosi się na jaką kolwiek zmianę...


Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 10:12
Widzisz, problem w tym, że to prawo powinni zmieniać nasi włodarze z ZG. W UK Angling trust ma swoich prawników, i zajmuje się działaniem leżącym tylko i wyłącznie w interesie wędkarzy jak tez i szeroko rozumianej przyrody. W Polsce jednak ZG PZW sieciuje wody Mazur, i jest wilkiem, udającym owieczkę.

Zmiany w prawie dokonuje się w prosty sposób. Jeżeli nas jest 600 000 w PZW, a było o stówę tysi więcej z 10 lat temu, to zebrać podpisy pod projektem zmian w ustawie można szybko, trzeba też dogadać się z kim trzeba (politycy), aby chcieli ddany temat pociągnąć. W zapisie  ustawy Prawo Wodne powinien być zapis, że dzierżawca, który wywiązał się dobrze z dzierżawy, u którego nie stwierdzono żadnych uchybień, powinien być traktowany preferencyjnie. A w samej komisji powinni zasiadac tez włodarze danej gminy, tak aby w danym konkursie wybierano ofertę najlepszą dla regionu, nie zaś dla naukowca z IRŚ lub kogoś z RZGW.

Dlaczego turystyka wędkarska kuleje na Mazurach, lub jest w stanie szczątkowym? To proste - nie dba się o wody, zaś przetargi nie wyłaniają najlepszego właściciela dla regionu czy gminy, ale tego co ma najlepszą ofertę. Ale ile z tego jest kasy tak naprawdę? Co to jest cena dzierżawy rocznej zbiornika w porównaniu z samymi kosztami ochrony? A gdzie wymierne korzyści z rozwoju turystyki, bazy noclegowej, sklepów, itd? Polacy jeżdżą na ryby do Szwecji, Norwegii, Hiszpanii, Francji, na Wyspy, zamiast zostawić kasę w Polsce. Co ciekawe mój pogląd atakowało dwóch naukowców z IRŚ. Ciekawe tylko skąd mają wiedzę o ekonomii, skoro byli ksztalceni w zupełnie innym kierunku? :D No i właśnie, tu leży pies pogrzebany. Obecne prawo wysmażyli nam tutaj nie naukowcy i ekonomiści, ale sami naukowcy, dodam, że rybaccy. Prawo Wodne to ustawa z 1985 roku, więc wizje późnego PRL za bardzo nie pasują do dzisiejszych czasów. Widać to zwłaszcza biorąc do porównania inne wody krajów europejskich. Jesteśmy tu rodzynkiem, z najgorszymi wodami, pacyfikujemy własne gatunki, nie dbamy o środowisko. Ot, Polska...

Dlatego piszę o złym prawie, i że trzeba je zmieniać. :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 19.04.2017, 10:52
Zauważ jedna sprawę w Pl prawo zmienia się tylko z kilku powodów...
polityka
pieniądze

a jak już ludzie chcą sami od siebie - referendum - podpisy etc - i ostatecznie po pomyśle....

Dla mnie sprawa jest prosta - na dzień dzisiejszy są wszyscy zadowoleni oprócz wędkarzy....

Właściciel wód ( w brew pozorom prawo jakie mamy dla nich jest idealne są w gruńcie rzeczy za nic odpowiedzialni .... dzierżawca - odpowiada za wszystko oprócz wałów , inst. hydrotechnicznych , rowów... czyli rzeczy które są w brew pozorom łatwe do utrzymania porządek - dzierżawca , zarybienia - dzierżawca , imprezy masowe - o boże to już pal ficon  otwórzcie kanjpe na wodą zobaczycie jak nie daj boże coś sie stanie - cyrk dopiero sie zacznie...)

Mówisz gmina - dwie strony problemu....
Ta łatwiejsza - co my możemy nie nasza woda , inny właściciel , gospodarz , dzierżawca ... etc. - zapraszam na zgromadzenia radnych i poruszać problem wód.... tysiące problemów ... od razu , a na końcu i tak mamy ważniejsze wydatki - panie nie ma kasy na dziury w drogach , a pan chce abyśmy wydali kasę na zbieranie śmieci po rowach rzeki....
Ta  trudniejsza ile znacie przykładów by gmina sama z siebie wystartowała w przetargu na dzierżawcę wody ..... kolejna kasa do wydania - a kasy w budżecie brak..... - i po rozmowie...

Także jedyny sposób - aby całe to PZW - upadło naturalną śmiercią ( brak kasy ze składek...) ale włodarze pzw nie są tacy głupi weszli w komitywę z rybakami - i ci rąbią kasę ....
Układ RZGW-PZW( chore IŚR z operatami , rejastrami ) - wędkarze ( biedni ale wierni) na dzień dzisiejszy sprawę zamyka....

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 12:01
Maciek, dla mnie sprawa jest prosta. Nie trzeba wymyślać koła, wystrczy zrobić coś podobnego do innych krajów Europy.

Dla mnie najbardziej pasująca wizją jest stworzenie rocznej licencji, która musiałby wykupywać każdy łowiący na wodach będących własnością państwa. Przy koszcie rzędu 40-50 PLN za rok, można wyodrębnić organizację, która zajmowałaby się wodami, na wzór brytyjskiej Agencji Środowiska. Podlagaliby tutaj strażnicy z PSR, byliby ichtiolodzy, ekipy ratunkowe i pierwszego reagowania, także wykrywające szybko sprawy zatruć (u nas teraz jest padaka w tym zakresie, większość spraw nie ma wykrytego sprawcy, w wielu zaś nie może być on pociągany do pełnej odpowiedzialności).

Prawo powinno być tak stworzone, że dzierżawca musiałby się wykazać jego przestrzeganiem. Czyli za wykrycie niewymiarowych ryb u rybaka, groziłoby mu wypowiedzenie i grzywna, w przypadku zaś kół wędkarskich, za łamanie przepisów odpowiadałby zarówno wędkarz, jak i koło lub okręg. Wymusiłoby to wprowadzenie dyscypliny i częstych kontroli przez samego dzierżawcę. Teraz mówi się, że się nie da - ale jakby okręg miał zabulić kilka tysięcy za kilku wędkarzy co łamali przepisy, szybko wprowadziłby częste kontrole i kary wewnętrzne. Za brak zezwolenia do wędkowania powinny zaś być nakładane kary, osoby takie powinny odpowiadać za kradzież. Tak jak zabrak abonamentu można beknąć, tak i tutaj trzeba być twardym :D

Dzierżawca powinien wpłacać kaucję, która powinna wynosić roczną lub dwuletnią opłatę dzierżawną, i byłaby kasowana w wypadku nieprzestrzegania wymogów związanych z operatem rybackim. Kara grzywny byłaby czymś ekstra tutaj. Do tego dana osoba, która nie wywiązywałaby się z umów dzierżawnych, miałaby utrudnione staranie się o dzierżawę innych wód. To jak ktoś kto ogłosił bankructwo chciałby starać się o pożyczkę. Marne szanse jak mówia Francuzi.

Decyzję o przyznaniu dzierżawy powinna rozstrzygać komisja, w której zasiadają przedstawiciele RZGW, władz gminy i województwa. Takie osoby mogą zdecydować się na najlepszą z ofert, nie tylko pod względem opłaty dzierżawnej i zarybień, ale w ogólnej koncepcji strategii rozwoju danego rejonu.

Rzeki powinny być podzielone na krótsze odcinki, które byłyby dzierżawione osobno. W przetargach tych mogłyby brać udział również koła wędkarskie lub stowarzyszenia. Wtedy jeżeli gospodarzem kilkukilometrowego odcinka jest stowarzyszenie, reszta wędkarzy z PZW nie ma az takiej straty jeżeli chodzi o brak miejsca do wędkowania. Teraz zaś, można wygrać przetarg na długim odcinku rzeki, i wyłączyć ją z wędkowania, co ograniczy bardzo dostęp wędkarzom.

To takie tam przemyślenia :D


Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Alleius w 19.04.2017, 12:22
Luk,
a ile kosztuje przeciętnie w UK dniówka na komercji? Łowisz na wielu, więc pewnie masz obcykane zarówno komercje "premium", jak i mniej atrakcyjne. Mógłbym to sobie sam wygooglać, ale nie znajdę odpowiedzi na to, czy - a jeżeli tak to w jakim stopniu - cena licencji nadąża za jakością oferty.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 12:28
Ceny są różne. Za dniówkę na kanale płacisz tylko 3-5 funta, komercje zaś to koszt od 8 do 20 funtów za dzień (dwie wędki). Karpiarz zapłaci od 20 do 35 funtów za nockę (24 godziny).

Koła -członkostwo w nich jest różne, zazwyczaj małe koła z kilkoma wodami to 25-50 funtów za rok, większe to od 45 do 150 za rok. Najdroższe są syndykaty karpiowe, czyli wody stowarzyszeń. Od kilkuset (powyżej 500 raczej) do kilku tysięcy funtów.

Roczna licencja to 28 i 45 funta za dwie i trzy wędki na rok (mogę się lekko mylić bo piszę z pamięci).

Nie wszystkie wody klubowe są łowne, wbrew obiegowym opiniom, wiele jest słabych lub obleganych przez wędkarzy.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Alleius w 19.04.2017, 12:31
Syndykat karpiowy...
Niezła nazwa, od razu przypomniały mi się sceny z "Ojca Chrzestnego". Nie mieliby problemów ze zdobyciem świeżej ryby do podrzucania wrogom jako ostrzeżenie ;-)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 19.04.2017, 13:21
Maciek, dla mnie sprawa jest prosta. Nie trzeba wymyślać koła, wystrczy zrobić coś podobnego do innych krajów Europy.

Dla mnie najbardziej pasująca wizją jest stworzenie rocznej licencji, która musiałby wykupywać każdy łowiący na wodach będących własnością państwa. Przy koszcie rzędu 40-50 PLN za rok, można wyodrębnić organizację, która zajmowałaby się wodami, na wzór brytyjskiej Agencji Środowiska. Podlagaliby tutaj strażnicy z PSR, byliby ichtiolodzy, ekipy ratunkowe i pierwszego reagowania, także wykrywające szybko sprawy zatruć (u nas teraz jest padaka w tym zakresie, większość spraw nie ma wykrytego sprawcy, w wielu zaś nie może być on pociągany do pełnej odpowiedzialności).

Prawo powinno być tak stworzone, że dzierżawca musiałby się wykazać jego przestrzeganiem. Czyli za wykrycie niewymiarowych ryb u rybaka, groziłoby mu wypowiedzenie i grzywna, w przypadku zaś kół wędkarskich, za łamanie przepisów odpowiadałby zarówno wędkarz, jak i koło lub okręg. Wymusiłoby to wprowadzenie dyscypliny i częstych kontroli przez samego dzierżawcę. Teraz mówi się, że się nie da - ale jakby okręg miał zabulić kilka tysięcy za kilku wędkarzy co łamali przepisy, szybko wprowadziłby częste kontrole i kary wewnętrzne. Za brak zezwolenia do wędkowania powinny zaś być nakładane kary, osoby takie powinny odpowiadać za kradzież. Tak jak zabrak abonamentu można beknąć, tak i tutaj trzeba być twardym :D

Dzierżawca powinien wpłacać kaucję, która powinna wynosić roczną lub dwuletnią opłatę dzierżawną, i byłaby kasowana w wypadku nieprzestrzegania wymogów związanych z operatem rybackim. Kara grzywny byłaby czymś ekstra tutaj. Do tego dana osoba, która nie wywiązywałaby się z umów dzierżawnych, miałaby utrudnione staranie się o dzierżawę innych wód. To jak ktoś kto ogłosił bankructwo chciałby starać się o pożyczkę. Marne szanse jak mówia Francuzi.

Decyzję o przyznaniu dzierżawy powinna rozstrzygać komisja, w której zasiadają przedstawiciele RZGW, władz gminy i województwa. Takie osoby mogą zdecydować się na najlepszą z ofert, nie tylko pod względem opłaty dzierżawnej i zarybień, ale w ogólnej koncepcji strategii rozwoju danego rejonu.

Rzeki powinny być podzielone na krótsze odcinki, które byłyby dzierżawione osobno. W przetargach tych mogłyby brać udział również koła wędkarskie lub stowarzyszenia. Wtedy jeżeli gospodarzem kilkukilometrowego odcinka jest stowarzyszenie, reszta wędkarzy z PZW nie ma az takiej straty jeżeli chodzi o brak miejsca do wędkowania. Teraz zaś, można wygrać przetarg na długim odcinku rzeki, i wyłączyć ją z wędkowania, co ograniczy bardzo dostęp wędkarzom.

To takie tam przemyślenia :D

Trzymam kciuki - pomysły szykowe ! - ale ciężko to widzę .... :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :thumbup: :beer:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 19.04.2017, 18:06
To jest właśnie problem rybaków w Polsce. Jest niewielu, którzy naprawdę działają, tak, że ryba jest. Ci na Goczałkowicach to chlubny przykład dobrze prowadzonej polityki rybackiej, z limitami, ochroną gatunków drapieżnych. Spółki rybackie z rejonów północnej Polski zaś to często grupy nastawione na zysk tu i teraz, gdzie maksymalnie się niszczy wodę.

Największym problemem jest brak kontroli. Rybacy mogą lecieć w kule, bo mało kto ich sprawdzi, wielu ma układy i znajomości. Ale to właśnie może być argument jeżeli staramy się o jakąś wodę. Według mnie trzeba pokazać jak taki zbiornik przysłuży się danej społeczności, nie tylko kilku osobom. Weźmy to 'na logikę'. W interesie państwa jest, aby dana woda jak najlepiej służyła społeczeństwu, przynosiła też zyski. To co jest największym problemem, to fakt kto zawiera umowy. W wielu przypadkach zamiast gmina szukać najlepszej oferty, która wpisałaby się w plany samorządu, staje przed faktem dokonanym, bo umowę zawiera RZGW. Kasa tez idzie do RZGW. Gmina więc nie ma w tym żadnego zysku, musi jeszcze zadbać o drogę dojazdową.

To jest przykład zarządzania centralnego, i nie liczenia się z tym czego chcą ludzie. Dodatkowo te cholerne 10 lat i kolejny konkurs ofert, wstrzymuje wielu inwestorów, gminę też. Bo jak tu inwestować z wody, jak za 10 lat pojawi się Rybak Cudowtwórca, obieca złote góry, natomiast to co zrobi, to wytrzepie to co poprzedni dzierżawca stworzył. To jest Polska właśnie.

Panowie śmiało, atakujcie mnie i mówcie, że prawa trzeba przestrzegać i że jest słuszne dlatego, że jest 8)

Prawo moze nie jest najlepsze, ale jest - i do póki nie zostanie zmienione trzeba go przestrzegać.

Poniekąd pisiory robią to samo, Depcząc konstytucję i Łamiąc prawo, które w ich wyobrażeniach i wyemaginowanych interpretacjach, jest złe i można na nie pluć.


Czyzbys zmienił poglądy? Bo do niedawna byłeś zagorzałym przeciwnikiem PiSu ???

Wybacz ale w tego typu dyskusjach gdzie zmienia sie poglądy, na rzecz - potrzeby chwili, uczestniczyć nie mam zamiaru 8)


Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.04.2017, 18:38
Mówię nie dla polityki w tym wątku.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 19.04.2017, 18:49
To nie polityka ( bynajmniej nie w moim wykonaniu ) Tylko zdanie porównawcze :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 19.04.2017, 18:50
Prawo moze nie jest najlepsze, ale jest - i do póki nie zostanie zmienione trzeba go przestrzegać.
Ja chciałbym tylko zauważyć, że prawo, jeżeli nie służy ochronie człowieka i środowiska, w którym żyje, przestaje być prawem. Piszesz, że prawo, dopóki nie zostanie zmienione, należy go przestrzegać. Wprowadźmy prawo opresyjne dla ludzi i przestrzegajmy go, skoro nie mamy innego! Idąc tym tokiem myślenia, dziś należałoby czcić praworządność oprawców z Getta Warszawskiego, a potępiać tych, którzy stawili im opór. Albo jeszcze lepiej, wprowadźmy prawo, w którym zapiszemy niemożliwość jego zmiany. To też będzie prawo. I co z tego wyniknie? Mam go przestrzegać, czy nie? (Wbrew pozorom jest to dość poważne pytanie)

W prawie najważniejsza jest sprawiedliwość. Jeśli się ją wyeliminuje, wówczas prawo przestaje być prawem. Sprawiedliwe jest to, co się komuś słusznie należy. Wędkarzom, z tej racji, że mają zamiłowanie do poławiania ryb (a możliwość taka wynika z podstawowego prawa, jakim jest wolność człowieka), a także przez to, że uiszczają opłaty za łowienie, słusznie się należy (by nie powiedzieć, jak psu kość) woda obfitująca w ryby. Jeżeli zgodnie z obowiązującym prawem, wędkowanie jest w zasadzie niemożliwe, wówczas prawo, które reguluje zasady łowienia przestaje być prawem.

Tak na marginesie, zacząłem się ostatnio zastanawiać, czy naganną rzeczą byłoby łowienie "no kill" na wodach PZW bez opłaconych składek. Pytanie: dlaczego miałbym tego nie robić, skoro nikt o te wody nie dba, a jedynie je degraduje. (mam tu na myśli OM) Takiemu zarządcy nie należą się moje składki. Opłacanie kogoś takiego wydaje mi się dalece naganne i niesprawiedliwe.

Konstytucja 3-go Maja również została wprowadzona niezgodnie z obowiązującym wówczas prawem. Może wcześniejsze prawo nie służyło Rzeczpospolitej i trzeba było coś z tym zrobić, a inaczej się nie dało.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 19.04.2017, 18:56
Pięknie napisane!

Pamiętać należy jednak o tym, że nie wolno każdemu interpretować prawa na swoją modłę i zasłaniać się powyższą argumentacją. Prawo jest złe i należy mu się przeciwstawić, gdy szkodzi ono ogółowi, dając przywileje wąskiej grupce, która, najczęściej, je ustanowiła.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 19.04.2017, 19:11
A jak myślicie koledzy -  czy łamanie prawa poprzez namawianie do jego lekceważenia, łamania

To słuszność i świętość ?

To prawo moze i jest złe,   ale tego nie wiemy. Poniewaz nikt nie zliczył głosów za i przeciw, nikt nie zastanawiał sie nad danym zagadnieniem nikt po za grupą nie zadowolonych
Grupa przeciwników sie zmobilizowała i psioczy, na to prawo. Druga strona psy wiesza ( a jest ich nie mała społeczność) na tych którzy to prawo podwarzaja.

Nie  o  pomyslał nikt o tym?

Ja twierdze ze łamanie prawa jest złe, a namawianie do jego łamania - jest karygodne.

Moze jakiś sondaż przeprowadzić czy prawo jest złe, a moze jednak ( co większość tu potwierdza) zarząd do dupy, Nie prawo

Wiec pomyślcie zanim zaczniecie kogoś kamieniować za MANIE SWOJEGO ZDANIA, i co rozmówca miał zamiar przekazać  - koledzy
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 19.04.2017, 19:15
Albo za NIE MANIE ZDANIA zgodnego ze zdaniem oponenta :(
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 19.04.2017, 19:20
Albo za NIE MANIE ZDANIA zgodnego ze zdaniem oponenta :(

 :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 20:45
Mariusz, trochę naginasz tu rzeczy. Ja nie namawiam tutaj do żadnego łamania prawa, ale do jego zmiany, jak najszybszej. Tu nie ma jak łamać prawa...W sumie sam się dałeś złapać :D

Panowie, nie ma co tu mieszać polityki, to co napisał Darek, należałoby gdzieś zapisać na stałe, najlepiej na Twardej 42, złotymi zgłoskami. To prawo być może było pomyślane w taki sposób, aby usprawniało pewne rzeczy. Jednak dokładnie od 1985 roku, kiedy wprowadzono nakaz zarybiania, operatów, ryb ubywa. Miało być lepiej, jest coraz gorzej. Kto powie stop? O dziwo, chłopaki z IRŚ, RZGW, z urzędów i ministerstw, nie kwapią się do tego. 'Ryba jest' :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Tench_fan w 19.04.2017, 20:45
Swoje zdanie wyraziłem, ale nie zawadzi gdy coś Wam powiem :

Konsensus

Ważne padły tu pytania,
Wszyscy dążą do poznania.
Chcą uzyskać odpowiedzi,
Nikt spokojnie tu nie siedzi.

Gdzie wędkarstwo nasze "idzie" ?
Bo żyjemy w wielkiej "bidzie".
Gdzież to lek na choroby ?
By uzdrowić nasze wody.

Czy uzdrowią je komercje ?
Gdzie właściciel zyski czerpie.
Wykopane w polu stawy,
Multum karpi, brzeg zadbany.

Inny powie : Stowarzyszenia !
Tak to widzę, tak się zmienia.
Gdy zadbają gospodarze,
Będzie dobrze, o tym marzę.

Tam z kolei "romantycy",
W trudnych łowach to praktycy.
Dokładają wiele trudu,
By wędkować tam bez "bólu".

Także głosy: Zmieńmy prawo,
Odmienimy coś ustawą.
Lecz i tutaj są różnice,
Jak to zrobić już w praktyce.

Różne tutaj są postawy,
Lecz przypomnieć "trza" podstawy.
By unikać tutaj kłótni,
Tak postąpią rezolutni.

Tam gdzie zgoda, nie podziały,
W pierwszym rzędzie - dobro sprawy.
Tak zdołamy zrobić wiele,
Nie inaczej, przyjaciele. :)

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: didek_b w 19.04.2017, 21:09



[/quote]
Swoje zdanie wyraziłem, ale nie zawadzi gdy coś Wam powiem :

Konsensus

Ważne padły tu pytania,
Wszyscy dążą do poznania.
Chcą uzyskać odpowiedzi,
Nikt spokojnie tu nie siedzi.

Gdzie wędkarstwo nasze "idzie" ?
Bo żyjemy w wielkiej "bidzie".
Gdzież to lek na choroby ?
By uzdrowić nasze wody.

Czy uzdrowią je komercje ?
Gdzie właściciel zyski czerpie.
Wykopane w polu stawy,
Multum karpi, brzeg zadbany.

Inny powie : Stowarzyszenia !
Tak to widzę, tak się zmienia.
Gdy zadbają gospodarze,
Będzie dobrze, o tym marzę.

Tam z kolei "romantycy",
W trudnych łowach to praktycy.
Dokładają wiele trudu,
By wędkować tam bez "bólu".

Także głosy: Zmieńmy prawo,
Odmienimy coś ustawą.
Lecz i tutaj są różnice,
Jak to zrobić już w praktyce.

Różne tutaj są postawy,
Lecz przypomnieć "trza" podstawy.
By unikać tutaj kłótni,
Tak postąpią rezolutni.

Tam gdzie zgoda, nie podziały,
W pierwszym rzędzie - dobro sprawy.
Tak zdołamy zrobić wiele,
Nie inaczej, przyjaciele. :)

AMEN. ;) :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 19.04.2017, 21:13
Mariusz, trochę naginasz tu rzeczy. Ja nie namawiam tutaj do żadnego łamania prawa, ale do jego zmiany, jak najszybszej. Tu nie ma jak łamać prawa...W sumie sam się dałeś złapać :D

Panowie, nie ma co tu mieszać polityki, to co napisał Darek, należałoby gdzieś zapisać na stałe, najlepiej na Twardej 42, złotymi zgłoskami. To prawo być może było pomyślane w taki sposób, aby usprawniało pewne rzeczy. Jednak dokładnie od 1985 roku, kiedy wprowadzono nakaz zarybiania, operatów, ryb ubywa. Miało być lepiej, jest coraz gorzej. Kto powie stop? O dziwo, chłopaki z IRŚ, RZGW, z urzędów i ministerstw, nie kwapią się do tego. 'Ryba jest' :D

Luk nie naginam nic- przypomnij sobie temat w którym to "czyniłeś" wyrażając sie w stricte  nawołujący sposób, bodajże tydzień temu.

Zdanie które podkreśliłem, odebralem właśnie tak nie inaczej- nie dziw sie skoro zdanie swoje powtarzasz jak mantrę.

Pisałem już na temat prawa. Wiec powtarzać sie nie będę, alle dodam ze to ty twierdzisz ze trzeba je zmienić i grupa osób Ci fturujacych.

Są ludzie odmiennego zdania, którzy są zaraz linczowani, którzy maja odmienne zdanie - a moze i słuszne. Ale co tam -  ta rzesza ludzi, oczywiście jest na marginesie No bo jak by inaczej,
wszak prawo trzeba zmienić

Dodam ze wypowiadam sie jako osoba bezstronna w tej kwesti. Ze względów oczywistych :)

Ale wypowiadam sie jako przeciwnik Anarchi i zwolennik wolności słowa :)
Dziękuje za uwagę
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Seba w 19.04.2017, 21:39
Panowie zchowujecie się jak na posiedzeniu sejmu, dajcie spokój. Kończ ważcie i wstydu oszczędzcie.
A może by tak forum Spławik i Grunt wydzierżawiło jakiś zbiornik w PL.  I cały swój zapał, wiedzę, doświadczenie przeniosło na niego. Było by gdzie zloty organizować ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 19.04.2017, 21:52
Pamiętać należy jednak o tym, że nie wolno każdemu interpretować prawa na swoją modłę i zasłaniać się powyższą argumentacją. Prawo jest złe i należy mu się przeciwstawić, gdy szkodzi ono ogółowi, dając przywileje wąskiej grupce, która, najczęściej, je ustanowiła.

No właśnie, tylko do tego jest konieczny obiektywizm i poszanowanie dla prawdy, a nie widzimisię każdego z osobna. Każdy ma kurna swoją prawdę, dlatego jest taki bajzel. Jak stwierdzam, że nie ma ryb, to nie mówię, że są (jak robi to OM). Jeśli widzę, że nie ma ryb, to wiem, że muszę podjąć działania, które naprawią ten stan rzeczy. Do tego potrzebne jest poznanie specyfiki ekosystemów wodnych na danym terenie (rzeczywiste poznanie, a nie podyktowane interesem rybaków, czy nawet wędkarzy) oraz podjęcie działań, które z możliwie największym prawdopodobieństwem, w świetle wiedzy jaką posiadamy, naprawią patologię.

A jak myślicie koledzy -  czy łamanie prawa poprzez namawianie do jego lekceważenia, łamania

To słuszność i świętość ?

Wskaż mi jedno miejsce, w którym namawiam do łamania prawa. Stwierdzam najogólniej rzecz ujmując, pod jakimi warunkami obowiązujące normy przestają być prawem.

To prawo moze i jest złe,   ale tego nie wiemy. Poniewaz nikt nie zliczył głosów za i przeciw, nikt nie zastanawiał sie nad danym zagadnieniem nikt po za grupą nie zadowolonych
[…]
Moze jakiś sondaż przeprowadzić czy prawo jest złe, a moze jednak ( co większość tu potwierdza) zarząd do dupy, Nie prawo

Tego, czy prawo jest złe, czy dobre nie stwierdza się przez głosowanie. Zdanie „prawo jest dobre/złe” jest zdaniem oznajmującym, które posiada wartość prawdy lub fałszu. To, co jest prawdą, a co fałszem nie zależy od żadnego głosowania. Choćby większość, którą chcesz pytać o zdanie sądziła, że gówno z wbitymi zapałkami jest jeżem, nie zmieni to faktu, że jeżem nie jest. (Osoby co bardziej wrażliwe przepraszam za to porównanie)

Grupa przeciwników sie zmobilizowała i psioczy, na to prawo. Druga strona psy wiesza ( a jest ich nie mała społeczność) na tych którzy to prawo podwarzaja.

Krytykuje, nie „psioczy”, bo każdy rozumny człowiek myśli krytycznie. Analizuje, zestawia, porównuje, wnioskuje. Nie chodzi o krytykanctwo.


Ja twierdze ze łamanie prawa jest złe, a namawianie do jego łamania - jest karygodne.

Prawa, lecz nie bezprawia. Jeśli obowiązujące normy są szkodliwe, a są nazywane prawem, to złe jest jego przestrzeganie. Naszą powinnością jest dążenie do zmiany. Dokładnie podpisuję się pod tym, co napisał Lucjan:

Ja nie namawiam tutaj do żadnego łamania prawa, ale do jego zmiany, jak najszybszej.


Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 21:52
Nie ukrywam, że w sprawie prawa i organizacji wędkarstwa jestem za przewrotem, zmianą, normalnością, zwał jak zwał. Pisze też te rzeczy w kółko, bo liczę, ze się przyjmą, że dadzą za jakiś czas owoce. Po to założyłem tez to forum :D

Mariusz, mieszkasz w Holandii, gdzie zwykłe wody jakie tam masz byłyby dla wielu niczym polskie 'najgorsze' z komercji. Macie wody nawet lepsze niż w UK, jest kilka gatunków więcej na pewno... Czy uważasz, że holenderski system jest zły a polski dobry? Nie musisz odpowiadać. Wiem, po części to moja wina, bo często moje wpisy sprawiają, ze dochodzi do pewnych konfrontacji poglądowych. Ale nie wiem jak to lepiej zrobić...

Zauważ, to co proponujesz lub co Ci się u mnie nie podoba, jest stanowiskiem, przy którym do żadnych zmian nie dojdzie, no chyba, że wymuszonych demografią. Gdyby Polska miała takie wody jak Holandia, byłoby to do przyjęcia. Ale nie ma. Dodatkowo są pewne osoby, grupy, które chcą takich jak ja wyciszyć, uważają ich za 'wywrotowców', ludzi gadających bzdury. Ale ja dlatego tak krzyczę, bo mieszkam w kraju gdzie jest normalnie. Jutro jadę do innego kraju, gdzie jest normalnie. Nie kombinuję jak kupić dżokersa czy pinki aby połowić, ale uderzam z pelletem 16,20, 28 mm, kulkami 16, 18 i 20 mm, robię poszukiwania w bambetlach haków większych niż nr 4. Bo są tam normalne ryby, takie jakie powinny być w wodzie.

Nie uważam, abyśmy różnili się w poglądach. Co najwyżej w szczegółach :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 21:57
Panowie zchowujecie się jak na posiedzeniu sejmu, dajcie spokój. Kończ ważcie i wstydu oszczędzcie.
A może by tak forum Spławik i Grunt wydzierżawiło jakiś zbiornik w PL.  I cały swój zapał, wiedzę, doświadczenie przeniosło na niego. Było by gdzie zloty organizować ;)

To zbyt duży i kosztowny projekt, to jak zdecydować się na dziecko - albo bliźniaki :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Seba w 19.04.2017, 22:26
Nie przyznam Ci racji, należe do zrzeszania które wydzierżawiło Nie odpłatnie ( tak nie odpłatnie) zbiornik 42 h, wcześniej był pod władaniem PZW doprowadzili go do stanu tragicznego, brak zarbień, nawet śmieci nie było komu posprzątać. Gehenna. Trwała bardzo długo, zaczęliśmy jako wędkarze bardzo głośno wyrażać swoje niezadowolenie, traf chciał że burmistrza miasta bardzo wczół się w ten temat i przyjął nasze stanowisko, warto dodać że ów zbiornik należy do miasta. Po długich rozmowach, negocjacjach zbiornik został wydzierżawiony Towarzystwu Wędkarskiemu za darmo. W tej chwili nasze stowarzyszenie liczy ponad 700 członków, opłata członkowska to tylko 140 zł za rok. 
Poniżej link
http://mtw-zwirek.pl
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 19.04.2017, 22:29
Pamiętać należy jednak o tym, że nie wolno każdemu interpretować prawa na swoją modłę i zasłaniać się powyższą argumentacją. Prawo jest złe i należy mu się przeciwstawić, gdy szkodzi ono ogółowi, dając przywileje wąskiej grupce, która, najczęściej, je ustanowiła.

No właśnie, tylko do tego jest konieczny obiektywizm i poszanowanie dla prawdy, a nie widzimisię każdego z osobna. Każdy ma kurna swoją prawdę, dlatego jest taki bajzel. Jak stwierdzam, że nie ma ryb, to nie mówię, że są (jak robi to OM). Jeśli widzę, że nie ma ryb, to wiem, że muszę podjąć działania, które naprawią ten stan rzeczy. Do tego potrzebne jest poznanie specyfiki ekosystemów wodnych na danym terenie (rzeczywiste poznanie, a nie podyktowane interesem rybaków, czy nawet wędkarzy) oraz podjęcie działań, które z możliwie największym prawdopodobieństwem, w świetle wiedzy jaką posiadamy, naprawią patologię.

A jak myślicie koledzy -  czy łamanie prawa poprzez namawianie do jego lekceważenia, łamania

To słuszność i świętość ?

Wskaż mi jedno miejsce, w którym namawiam do łamania prawa. Stwierdzam najogólniej rzecz ujmując, pod jakimi warunkami obowiązujące normy przestają być prawem.

To prawo moze i jest złe,   ale tego nie wiemy. Poniewaz nikt nie zliczył głosów za i przeciw, nikt nie zastanawiał sie nad danym zagadnieniem nikt po za grupą nie zadowolonych
[…]
Moze jakiś sondaż przeprowadzić czy prawo jest złe, a moze jednak ( co większość tu potwierdza) zarząd do dupy, Nie prawo

Tego, czy prawo jest złe, czy dobre nie stwierdza się przez głosowanie. Zdanie „prawo jest dobre/złe” jest zdaniem oznajmującym, które posiada wartość prawdy lub fałszu. To, co jest prawdą, a co fałszem nie zależy od żadnego głosowania. Choćby większość, którą chcesz pytać o zdanie sądziła, że gówno z wbitymi zapałkami jest jeżem, nie zmieni to faktu, że jeżem nie jest. (Osoby co bardziej wrażliwe przepraszam za to porównanie)

Grupa przeciwników sie zmobilizowała i psioczy, na to prawo. Druga strona psy wiesza ( a jest ich nie mała społeczność) na tych którzy to prawo podwarzaja.

Krytykuje, nie „psioczy”, bo każdy rozumny człowiek myśli krytycznie. Analizuje, zestawia, porównuje, wnioskuje. Nie chodzi o krytykanctwo.


Ja twierdze ze łamanie prawa jest złe, a namawianie do jego łamania - jest karygodne.

Prawa, lecz nie bezprawia. Jeśli obowiązujące normy są szkodliwe, a są nazywane prawem, to złe jest jego przestrzeganie. Naszą powinnością jest dążenie do zmiany. Dokładnie podpisuję się pod tym, co napisał Lucjan:

Ja nie namawiam tutaj do żadnego łamania prawa, ale do jego zmiany, jak najszybszej.


Ad 1
Wskaż mi chodź jedno zdanie w którym zwróciłem Ci uwagę ze namawiasz do łamania prawa
Pisałem zdanie w trybie pytającym - Bez cytowania twojej wypowiedzi.

Ad2
Moim skromnym zdaniem, prawo nie moze zostać podważone poprzez grupkę zapaleńców czy tez przeciwników. Wypowiedź moja dotyczyła bardziej  kontrolnego sprawdzenia zwolenników jak i przeciwników, nie głosowania nad prawem. Od tych sprawa są konstytucjonaliści i prawnicy którzy to w swoim gronie głosują, nad danym paragrafem i jego interpretacja,
Piszą ustawy o których nie decyduje jedna jedyna nie omylna osoba.

Ad3
Czyż Psioczy nie oznacza wyrażania swojego niezadowolenia, wręcz okazywania krytyki.

Ad4

Porównujesz Prawo czy bezprawie do - najazdu hitlerowskich Niemiec, dekretu i zbrodni agresora podczas działań wojennych do zagłady ludzkości
A twierdzisz ze prawo to bez prawie podpierając sie wypowiedziami kilkunastu osób i swoim
nie zadowoleniem.
A nie cytujesz czy nie pochylisz sie nad ta częścią mojej wypowiedzi
cyt: a moze jednak ( co większość tu potwierdza) zarząd do dupy, Nie prawo


Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 19.04.2017, 22:44
Już miałem dokonać sympatycznego wpisu ale niestety złamałbym prawo forum ( regulamin) a tego nie chcę czynić, choć po wcześniejszych wypowiedziach doszedłem do wniosku że chyba mogę  ;D ;) :P
 Abstrahując od tematu, Luk po raz kolejny dajesz przykład z jokersem ? Używasz w Polsce ? Kiedy, ile ? W całej Europie używają mnóstwo i nikt się do tego nie odnosi a Ty jak mantrę powtarzasz że w Polsce trzeba mieć żeby cokolwiek złowić, Luk wiesz mi nie trzeba, łowie również bez jokersa i mam jakieś tam wyniki.
A dlaczego mam używać pelletu czy kulek, bo co? Bo tak wygodniej, cool ?
 Na szczęście czasy granulatów, pelletów do karmienia ryb w hodowli dobiegają końca i mam nadzieję że przełoży się to również na wędkarstwo jeśli mamy dbać o zdrowie Nasze i ryb . 
 
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 19.04.2017, 22:48
Ad 1
Wskaż mi chodź jedno zdanie w którym zwróciłem Ci uwagę ze namawiasz do łamania prawa
Pisałem zdanie w trybie pytającym - Bez cytowania twojej wypowiedzi.
Przyznaję, że masz rację. Zwracam honor. Co do reszty, pozostanę przy swoim zdaniu. (Choć jeśli chodzi o Zarząd, to sądzę podobnie jak Ty, że najpierw należałoby się z tym uporać, żeby usunąć nieusuwalnych i zastąpić ich ludźmi kompetentnymi, z kredytem zaufania - oni powinni zdecydować, jak sytuację zreperować)

Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 19.04.2017, 22:56
Dziękuje za zrozumienie

Nie moja intencja jest tu obrażanie, przedstawiam tylko i wyłącznie swoje zdanie jako osoba postronna. Przy którym i Ja pozostanę ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 19.04.2017, 23:10
Już miałem dokonać sympatycznego wpisu ale niestety złamałbym prawo forum ( regulamin) a tego nie chcę czynić, choć po wcześniejszych wypowiedziach doszedłem do wniosku że chyba mogę  ;D ;) :P
 Abstrahując od tematu, Luk po raz kolejny dajesz przykład z jokersem ? Używasz w Polsce ? Kiedy, ile ? W całej Europie używają mnóstwo i nikt się do tego nie odnosi a Ty jak mantrę powtarzasz że w Polsce trzeba mieć żeby cokolwiek złowić, Luk wiesz mi nie trzeba, łowie również bez jokersa i mam jakieś tam wyniki.
A dlaczego mam używać pelletu czy kulek, bo co? Bo tak wygodniej, cool ?
 Na szczęście czasy granulatów, pelletów do karmienia ryb w hodowli dobiegają końca i mam nadzieję że przełoży się to również na wędkarstwo jeśli mamy dbać o zdrowie Nasze i ryb .

Janusz, a Tobie co? Jadę na duże (powiedzmy, że takie tam średnie) ryby do Francji, i biorę duże przynęty. W Polsce takich brać nie ma sensu, chyba, że jedzie się na komercję. Łowiąc na Odrze, na pewno nie łowiłbym tak jak tam, bo ryb tylu nie ma i trzeba kombinować, i to ostro, zwłaszcza teraz, jak zima atakuje.

A czym te ryby w hodowli będa teraz karmione? Organicznym ziarnem? :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Leon773 w 19.04.2017, 23:12
Czyli dokładnie na temat :

Część wędkarzy będzie zwracała się ku klasyce, kije bambusowe, spławik z pióra kaczego, pełna integracja z naturą.
Część wędkarzy będzie używała robotów rozpoznawczych i micro łodzi podwodnych tworzących po kilku sekundach mapy 3D łowiska z animacją konkretnych ryb i na co skłonne są dziś brać ;)
Część wędkarzy... no właśnie jesteśmy na tym etapie.

To by było ściśle na temat :P
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 19.04.2017, 23:18
Czyli dokładnie na temat :

Część wędkarzy będzie zwracała się ku klasyce, kije bambusowe, spławik z pióra kaczego, pełna integracja z naturą.
Część wędkarzy będzie używała robotów rozpoznawczych i micro łodzi podwodnych tworzących po kilku sekundach mapy 3D łowiska z animacją konkretnych ryb i na co skłonne są dziś brać ;)
Część wędkarzy... no właśnie jesteśmy na tym etapie.

To by było ściśle na temat :P

 :thumbup:
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Tomsza w 19.04.2017, 23:34
Takiego wątku to jeszcze tu nie widziałem, a trochę tu zaglądam, generalnie nadawał by się chyba na 4 oddzielne tematy. A ja czytam i czytam i ni ch*a nie wiem dokąd zmierza to wędkarstwo.
Wszyscy chcemy żeby było lepiej, a tu jakieś ataki jeden na drugiego, trzeci na piątego i dyskusja zmierza raczej w ciemną dupę, albo już tam była i wraca. Trochę personalnych zgrzytów też widać, a nie o to tu chodzi, choć to może z powodu powiedzenia "kto się czubi ten się lubi" czy jakoś tak.

Dokąd zmierza wędkarstwo?  Pewnie nikt nic pewnego nie wymyśli i nikt nie jest jasnowidzem, aby to wiedzieć, jednakże pewne sprawy jak ustawa o rybactwie, RAPR, statut PZW i ich ordynacja wyborcza, wymagają naprawy i może małej rewolucji.  Wg mnie zarówno coraz gorsza zasobność ryb w wodach PZW, coraz fajniejsze komercje, wycieczki wędkarskie do innych krajów i ich relacje na YT, które pokazują, że może być normalnie skutecznie się do tego przyczyniają. Natomiast spory pomiędzy zwolennikami komercji i ich przeciwnikami do niczego nie prowadzą, jeden lubi łowić na komercji, a drugi tego nie toleruje, czy w takim razie któryś jest gorszy? Nie!

Więc może zewrzeć szyki, sypać pomysłami i działać na rzecz poprawy?
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 20.04.2017, 09:14
Jutro jadę do innego kraju, gdzie jest normalnie. Nie kombinuję jak kupić dżokersa czy pinki aby połowić, ale uderzam z pelletem 16,20, 28 mm, kulkami 16, 18 i 20 mm, robię poszukiwania w bambetlach haków większych niż nr 4. Bo są tam normalne ryby, takie jakie powinny być w wodzie.

Nie uważam, abyśmy różnili się w poglądach. Co najwyżej w szczegółach :D

Witam Lucjan

Po takim wpisie sam jestem ciekawy jak Ci pójdzie na tym łowisku z takimi przynętami. Trzymam kciuki, za to co zadeklarowałeś na tym forum, sądzę, że jesteś człowiekiem szczerym i będziesz się tego trzymał. Czyli pokażesz nam jak się łowi na takie przynęty i wielkie haki, czyli łowienie z marszu na nieznanym łowisku z tymi przynętami, które nam opisałeś. I fajnie byłoby, gdybyś w razie jak nic nie złowił to nie zszedł na mniejsze przynęty, czyli coś w stylu pikantna kiełbasa 12, 14 mm. A więc Lucjan, trzymam za Ciebie kciuki i czekam na relację z wyprawy i jakiś film z użyciem tych dużych przynęt i haków. Tylko taka mała uwaga co do filmu, postaraj się żeby cokolwiek było widać 8) ;) np. jak zakładasz taką dużą przynętę na duży hak i jak zacinasz, jak holujesz. Leci ode mnie :thumbup: dla Ciebie za to, żebyś trzymał się tego co napisałeś :)!

Powodzenia!

Pozdrawiam

PS. Co do dopasowania się z przynętą w danym dniu do łowiska, nie będziesz miał problemu. Wszak jednemu wędkarzowi tam jest łatwiej, bo może wędkować na 4 wędki, a więc jak Was będzie 6, każdy po 4 wędki to będzie 24 wędki na każdej inna przynęta, to bez problemu z przynętą wstrzelisz się w łowisko. Ryby, drżyjcie macie przej*ebane na tym odcinku na którym koledzy będą wędkować! :)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Czarek w 28.04.2017, 09:56
Coraz więcej ludzi fotografuje złowione ryby.
Wczoraj na jedną z grup dyskusyjnych fb wrzuciłem prośbę o używanie mat.
Do rana było już ponad 50 komentarzy, z czego połowa negatywnych.
Ale jednak połowa pozytywnie odnoszących się do sprawy.
Wędkarze zmierzają w dobrym kierunku,  ale cholernie boją się zmian...
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: ptaku_1 w 28.04.2017, 10:09
Z tymi matami to różnie bywa, ja np mam mate ale np na takim łowisku jak Nowodwory gdzie brzeg jest pokryty piękna trawką jak na stadionie to jej nie używam, ale np jak jest piach albo zbita gleba uważam że mata tam się przydaje. Uważam że wszędzie trzeba ożywać rozsądku.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jarekb11 w 28.04.2017, 10:22
Niekiedy mata potrafi zrobić więcej szkody niż pożytku.
Często widzę jak ludzie kładą rybę na nagrzaną słońcem ,suchą matę  .Toż to gorsze jak położenie na wilgotnym piasku czy trawie.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.04.2017, 11:09
Niekiedy mata potrafi zrobić więcej szkody niż pożytku.
Często widzę jak ludzie kładą rybę na nagrzaną słońcem ,suchą matę  .Toż to gorsze jak położenie na wilgotnym piasku czy trawie.

Jarek, wydaje mi się, ze powinniśmy promować użycie mat zawsze i wszędzie. Zobacz jaki jest wydźwięk Twojej wypowiedzi, wynika z niego, że maty nie są wcale dobre, tak to rozumieć może ktoś postronny. Jednak ktoś kto kładzie ryby na bardzo gorącej macie jest winny temu, że tak traktuje ryby, nie sama mata. Na pewno wiele podbieraków walnie sporo wody wraz z rybą, więc i tak ryzyko tu jest znikome. Natomiast piach jest dla ryby bardzo zły. Śluz to powłoka ochronna, która chroni skórę przed wirusami, bakteriami i grzybami. Umorusanie ryby osłabia ja i może powodować jakieś choroby skórne.

Ja uważam, ze mata to obowiązek, zwłaszcza, że nigdy nie wiemy gdzie będziemy łowić. Może nasze miejsce będzie zajęte i trafimy na jakąś piaszczysta plażę lub miejsce pełne zeschłych liści?

Nigdy w życiu nie uwierzyłbym, że w UK łowią szczupaki cały rok, na zestawy z dwiema kotwicami, i 95% przeżywa. Tam sie dba o ryby, dlatego jest ich dużo. Mata jest jedną z podstawowych rzeczy właśnie, aby ryby chronić. Zwłaszcza jak mamy przyłów. Bo taki okaz powinien być traktowany ze szczególną ostrożnością i szacunkiem. Ktoś złowi raz w roku karpia 15 kilogramów, na piaszczystym brzegu, i co zrobi? Zwłaszcza mając mały podbierak? Rybie się mocno oberwie...

A o tym jak używać maty, i że trzeba ją schłodzić, tez trzeba informować. Ja dodam, że dobrze jest matę wysuszyć wpierw na słońcu, aby nie roznosić chorób z innej wody. Słońce to najlepszy z 'neutralizatorów'. Wypełnienie maty to jednak materiał izolacyjny, który raczej się nie nagrzewa, tak jak sama powłoka. Tak więc po wysuszeniu lekkie zmoczenie w zupełności wystarcza.

I nie myśl, ze się Ciebie czepiam. Zwracam uwagę na pewną rzecz po prostu :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jarekb11 w 28.04.2017, 11:32
Lucek mam mate karpiową , nie robioną własnym przemysłem i nie "NO NAME" tylko firmową, pływającą  i wiem jak taka mata potrafi się rozgrzać na słońcu.
Wiem też jak suchy materiał działa na śluz ryby.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 28.04.2017, 11:38
Lucek mam mate karpiową , nie robioną własnym przemysłem i nie "NO NAME" tylko firmową, pływającą  i wiem jak taka mata potrafi się rozgrzać na słońcu.
Wiem też jak suchy materiał działa na śluz ryby.

Kładąc rybę w mokrym podbieraku już nie mamy suchej maty, nakapie na nią przedtem porządnie.
Pisanie, że mata nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem nie jest wporządku. Ja, podobnie jak Lucjan, nie zgadzam się z tym.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.04.2017, 12:05
Lucek mam mate karpiową , nie robioną własnym przemysłem i nie "NO NAME" tylko firmową, pływającą  i wiem jak taka mata potrafi się rozgrzać na słońcu.
Wiem też jak suchy materiał działa na śluz ryby.

Jarek, ja to rozumiem. Ale nie jest winą maty, że ktoś nie potrafi pomyśleć o rybie ;D

Polski RAPR jest beznadziejny między innymi dlatego, ze jest taki prestarzały. Należy posiadać wypychacz :D Szkoda, że wiele jest z metalu...

Nie rozumiem, dlaczego nie ma obowiązku posiadania maty i podbieraka. To musi być podstawa. Rozumiem pewne wypadki, ale jeżeli się zdarzy przyłów, to co? Albo złowimy rybę w okresie ochronnym? To naprawde pomaga przezyć rybom, przede wszystkim zas podnosi świadomość. Dla mnie opór do maty i podbieraka gasł bardzo szybko, teraz jest to obowiązek i traktuję to jako coś co musi być, i nie mam z tym problemów.

Te rzeczy (mata, podbierak i na końcu wypychacz) uczą ludzi jak dbać o rybę, podnoszą też znacznie przeżywalność i zapadalność na choroby. Dodatkowo sprawny wędkarz zapodaje rybom minimalną ilość stresu, przez co już w ten sam dzień te żerują, nawet kilka godzin po złowieniu. Trzask prask i ryba z powrotem jest w wodzie, bez kontaktu z czymś nieprzyjaznym.

To dziwne, że w Polsce na przykład taka brzana ma wymiar ochronny, nie dba się jednak o to, w jakim stanie ona zostanie potraktowana podczas końcowego holu i na samym brzegu. To pokazuje, jak bardzo w tyle jest polskie prawo i przepisy, że zajmują się tym ludzie, którzy nie trzymają ręki na pulsie. Jeżeli mamy mało ryb, tym bardziej trzeba dbać o te które są.  Taksówkarze maja drukarki fiskalne, więc posiadanie maty i podbieraka to nie problem :D

Jednak nie zawsze działa karcenie kogoś za brak maty, lepiej dawać jakieś pozytywne sygnały z  dodatkiem sugestii :) Czasami jestem przerażony, jak ktoś łowi rybę, na której jest parę trawek, i dostaje wielką burę, prawie palony jest na stosie...
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Jarekb11 w 28.04.2017, 12:07
Przecież nie napisałem że mata jest zła, tylko że trzeba wiedzieć jak tej maty użyć. Ale widzę że niektórzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem , w dodatku się czepiają.
Fakt pogoda wariuje ,nie ma jak na ryby jechać to i ciśnienie za duże.
Dajcie se luz panowie!!!!!!!
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: FanFeeder w 28.04.2017, 12:20

Polski RAPR jest beznadziejny między innymi dlatego, ze jest taki prestarzały. Należy posiadać wypychacz :D Szkoda, że wiele jest z metalu...

Nie rozumiem, dlaczego nie ma obowiązku posiadania maty i podbieraka. To musi być podstawa. Rozumiem pewne wypadki, ale jeżeli się zdarzy przyłów, to co? Albo złowimy rybę w okresie ochronnym? To naprawde pomaga przezyć rybom, przede wszystkim zas podnosi świadomość. Dla mnie opór do maty i podbieraka gasł bardzo szybko, teraz jest to obowiązek i traktuję to jako coś co musi być, i nie mam z tym problemów.

Te rzeczy (mata, podbierak i na końcu wypychacz) uczą ludzi jak dbać o rybę, podnoszą też znacznie przeżywalność i zapadalność na choroby. Dodatkowo sprawny wędkarz zapodaje rybom minimalną ilość stresu, przez co już w ten sam dzień te żerują, nawet kilka godzin po złowieniu. Trzask prask i ryba z powrotem jest w wodzie, bez kontaktu z czymś nieprzyjaznym.

To dziwne, że w Polsce na przykład taka brzana ma wymiar ochronny, nie dba się jednak o to, w jakim stanie ona zostanie potraktowana podczas końcowego holu i na samym brzegu. To pokazuje, jak bardzo w tyle jest polskie prawo i przepisy, że zajmują się tym ludzie, którzy nie trzymają ręki na pulsie. Jeżeli mamy mało ryb, tym bardziej trzeba dbać o te które są. 

Wszystko stąd, że twórcy przepisów nie zakładali wypuszczania ryb, więc nie widzieli sensu dbania o to co stanie się z nimi na brzegu, bo nie ma to znaczenia skoro i tak mają być zjedzone.
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: DarekM w 28.04.2017, 12:42
Przecież nie napisałem że mata jest zła, tylko że trzeba wiedzieć jak tej maty użyć. Ale widzę że niektórzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem , w dodatku się czepiają.
Fakt pogoda wariuje ,nie ma jak na ryby jechać to i ciśnienie za duże.
Dajcie se luz panowie!!!!!!!

Nik się nie czepia, ciśnienie jest ok, pełen luz ;)
Oczywistą sprawą jest to, że mata jest dobra wtedy, gdy wiemy jak jej używać, podobnie jest z alkoholem :beer: ;)
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.04.2017, 13:11
Wszystko stąd, że twórcy przepisów nie zakładali wypuszczania ryb, więc nie widzieli sensu dbania o to co stanie się z nimi na brzegu, bo nie ma to znaczenia skoro i tak mają być zjedzone.

Dokładnie, przy  czym to było w czasach, gdy mat nie było a i o podbierak nie było łatwo :)  Tak stare mamy przepisy po prostu, i wstyd, że się tego nie zmienia. Pytanie kto to powinien robić? Prawo o ruchu drogowym zmienia się stale, tutaj wypadałoby jakieś zmiany robić co kilka lat przynajmniej.



 :beg: Jarek, ja nic do Ciebie nie mam, nie bierz tego co napisałem do siebie, to jest pisane ogólnie, informacyjnie, przy okazji tematu który wypłynął :D

Często jest tak, że piszemy coś pod wpływem chwili. Forum jest bardzo dobrze indeksowane, i jest szansa, ze ktoś po wpisaniu słów 'mata' trafi na taki wątek, i się czegoś dowie. Trudno abyśmy pisali w inny sposób na forum. Dlatego proszę, nie odbierajcie takich rzeczy jako atak. O to właśnie chodzi z akcją uświadamiania, że takie wątki mogą coś (miejmy nadzieję) wytłumaczyć :)
Agresywność? Jeden....  :D :D :D
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: rolandessen w 16.06.2017, 20:34
Co do tematu maty-uwazam ze jest koniecznoscia dla ochrony ryb .Ale z drugiej strony ktoś z Kolegów forumowiczow powinien uswiadomic wędkarzy Youtub-owcow do czego sluzy mata-rybe kładziemy na mokrej macie polanej woda ale nie z mokrego podbieraka ,każdy lowca okazów chyba ma wiaderko i moze postawić obok maty.jak ma zajęte ręce to może w nie kopnac zeby się woda wylala na mate .Mata sluzy do ochrony ryby,należy ja z cala ostroznoscia odchaczyc i zaraz wypuscic do wody.Mata to nie polka sklepowa do kilkuminutowej prezentacji ryb zkamera lub aparatem gdzie, tu etyka!!! . Proszę się nie gniewać ale omawiane tu tematy powinny uczyć jak uzywac maty ,a nie czy ja mieć czy nie.Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Dokąd zmierza wędkarstwo?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 18.06.2017, 11:30
Ja często kładę rybę na suchej macie, ponieważ nie jest ona gorąca. Podbierak ma w sobie tyle wody, a mata tyle wyschniętego śluzu, że momentalnie się moczy. Jestem pewien, że rybie to nic nie przeszkadza. Co ważne, używam podbieraków materiałowych, które chłoną sporo wody. Przy podbierakach żyłkowych, mata oczywiście powinna być polana wodą.